Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Konflikt o Kanał Panamski - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,00

Konflikt o Kanał Panamski - ebook

Autor w całej rozciągłości i z dbałością o szczegóły przedstawia spór między USA a Panamą o kontrolę nad Kanałem Panamskim, będącym jednym z najważniejszych, pod względem geostrategicznym, przesmyków morskich na świecie. Przedstawia okoliczności budowy kanału przez Stany Zjednoczone i sformułowanie zasad jego funkcjonowania jako amerykańskiej wieczystej dzierżawy, a także powiązanie tego wydarzenia z uzyskaniem przez Panamę niepodległości w 1903 roku. Nie pomija dalszych istotnych etapów sporu w XX wieku, zwłaszcza zawarcia układu Torrijos-Carter z 1977 roku i amerykańskiej interwencji w Panamie w 1989 roku, w wyniku której od władzy został odsunięty, początkowo sprzyjający Amerykanom, generał Manuel Noriega, oraz najnowszych wydarzeń w pierwszej dekadzie XXI wieku, kiedy wzrasta znaczenie kanału i planowana jest jego gruntowna modernizacja na jubileusz stulecia oddania go do żeglugi.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-17524-5
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Kanał Panamski należy wraz kanałami Sueskim i Kilońskim do najważniejszych, zbudowanych przez człowieka, morskich szlaków komunikacyjnych. 15 sierpnia 2014 r. mija 100 lat od jego otwarcia. Wówczas, w 1914 r., zostało to ledwo odnotowane. Europa była już pogrążona w wojnie światowej. Znaczenie Kanału Panamskiego dla żeglugi i handlu światowego jest bezsporne. To nie tylko ułatwienie komunikacyjne, ale także trudne nawet do precyzyjnego oszacowania znaczenie gospodarcze. Oprócz towarów przepływały nim również okręty wojenne i zaopatrzenie dla wojska podczas wszystkich konfliktów światowych i większości konfliktów regionalnych. Rejon kanału nadawał się znakomicie do sprawowania kontroli wojskowej nad całą Ameryką Łacińską. Był jednocześnie wyśmienitym miejscem rozwoju światowego handlu i banków. Panama już od lat 60. XX stulecia jest jednym z najbardziej znaczących centrów bankowych świata. Szlak żeglugowy przyciągał państwa i korporacje. Kusił potencjalnymi wpływami politycznymi i gospodarczymi – także w skali globalnej. To z tego powodu od samego początku Panama była i pozostaje w sferze wpływów potężnego sąsiada z północy: Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jeśli chcielibyśmy wskazać na geostrategiczne znaczenie jakiegoś regionu w świecie, to Przesmyk Panamski i Panama utrzymują się w tej roli nieustannie. Nic dziwnego, że Kanał Panamski miał i ma przemożny wpływ na Panamę jako państwo, społeczeństwo i gospodarkę. W największym stopniu wpływał jednak na jej sytuację polityczną. Położenie geograficzne Panamy uważane jest za jej naturalne dobro, a zbudowany szlak międzyoceaniczny za najważniejszą inwestycję. Bez przesady można stwierdzić, że bez Kanału Panamskiego Panama nie istniałaby jako państwo. Był dla niej dobrodziejstwem, ale też wielokrotnie źródłem tragicznych wydarzeń, konfliktów, uzależnienia i poniżenia. Hiszpanie, odkrywcy Przesmyku Panamskiego, zdawali sobie doskonale sprawę z korzyści i zagrożeń tego regionu. Już w kilka lat po odkryciu w 1513 r. przez towarzysza wypraw Krzysztofa Kolumba Francisca Nuñeza Balboę Morza Południowego (panamskiego wybrzeża Pacyfiku) znany konkwistador Hernán Cortés docenił ogromne znaczenie łączącego dwa oceany regionu. Hiszpanie nigdy jednak nie podjęli się dzieła budowy kanału. Taka droga wodna kusiłaby inne państwa i z tego powodu kolonie hiszpańskie byłyby jeszcze bardziej zagrożone. Panama w dobie hiszpańskiego kolonializmu stanowiła ważną część wicekrólestwa Nowej Granady. Stamtąd wysyłano statki do metropolii z towarami. W dobie walk o niepodległość Panama proklamowała w 1821 r. niepodległość i przyłączenie się do ówczesnej Kolumbii. Przez ponad 90 lat była mniej znaczącą prowincją tego państwa. Stany Zjednoczone już od 1826 r. (kongres w Panamie) wykazywały zainteresowanie budową łączącego dwa oceany szlaku komunikacyjnego. W XIX w. były jednak na to zbyt słabe. Jedynie amerykańskiej firmie prywatnej udało się wybudować linię kolejową (1855 r.) łączącą brzegi oceanów i miasta Panamę i Colón, a rząd amerykański zawarł kilka porozumień z Wielką Brytanią i Kolumbią (Nową Granadą) o zasadach komunikacyjnych w tym rejonie. Dzieło budowy kanału podjęli Francuzi. Słynny budowniczy Kanału Sueskiego Ferdinand de Lesseps podpisał w 1878 r. umowę z rządem Kolumbii. Błędny jak na ówczesne możliwości inżynieryjne projekt (kanał na poziomie morza), zła organizacja, korupcja i niezwykle trudne warunki klimatyczne doprowadziły do porażki. Panama kojarzyła się wówczas z „aferą panamską” i procesami sądowymi. Zanim kompania francuska upadła i odsprzedała swe aktywa rządowi Stanów Zjednoczonych, wykonała sporo prac. Rządy kolejnych administracji USA na przełomie XIX i XX w. były już zdecydowane przejąć całkowitą i wyłączną kontrolę nad tym szlakiem komunikacyjnym i terytorium Panamy. Po wojnie z Hiszpanią (1898 r.) Stany Zjednoczone wyszły z izolacjonizmu i zmierzały ku roli światowego mocarstwa. Środkiem do tego miał być m.in. kanał międzyoceaniczny w Panamie. Waszyngton wynegocjował i podpisał stosowną umowę z Kolumbią. Jednak parlament tego państwa odrzucił traktat. Uznał, że warunki są nierównoprawne. Wkrótce część panamskich elit ogłosiła separację i niepodległość. Marynarka i armia lądowa Stanów Zjednoczonych skutecznie przeszkodziły armii kolumbijskiej w odzyskaniu swej prowincji. Podpisano nierówny i upokarzający traktat z nowo powstałym państwem. Wkrótce też przystąpiono do budowy arterii wodnej łączącej dwa oceany. Bez wątpienia Kanał Panamski jest wielkim osiągnięciem inżynieryjnym, organizacyjnym i sanitarnym (zlikwidowano plagi, które dziesiątkowały robotników w „okresie francuskim”). Poniesiono ogromne koszty. Stworzono także enklawę USA na terytorium państwa. Panama przez prawie osiem dekad nie miała suwerennych praw do bardzo ważnej części swego terytorium. Całkowicie politycznie uzależniona od Stanów Zjednoczonych została pozbawiona wielu korzyści. Sytuacja uległa zmianie dopiero dzięki wynegocjowaniu i zawarciu nowych traktatów między prezydentem Jimmym Carterem i generałem Omarem Torrijosem (1977 r.). Zarówno rząd generała Torrijosa, jak i demokratyczna administracja prezydenta Cartera były zdolne do takiego porozumienia. Gdyby wówczas Stanami Zjednoczonymi rządziła administracja republikańska, porozumienia o takiej treści zapewne nie byłyby możliwe. Traktaty weszły w życie 1 października 1979 r. Paradoksalnie, dziesięć lat później doszło do największego konfliktu między tymi państwami (grudzień 1989 r.).

Kanał Panamski przeżywa współcześnie swą kolejną historię. Jego znaczenie dla światowej gospodarki wzrosło. Dzięki prowadzonym pracom modernizacyjnym będzie jeszcze większe. Wzrosła także rola Panamy jako centrum bankowego. Jest nazywana „Singapurem Ameryki Łacińskiej” o odnotowywanym w latach 2008–2012 wysokim tempie wzrostu dochodu narodowego. Dawne konflikty pozostaną tylko historią, pod warunkiem jednak, że polityka wielkich mocarstw w tym regionie nie sięgnie znowu do starych, skompromitowanych środków. Źródłem wielu konfliktów między Panamą a Stanami Zjednoczonymi była bowiem nie tylko mocarstwowa polityka Waszyngtonu, ale przede wszystkim rażąco nierówna pozycja prawna w zawartych umowach międzynarodowych między tymi państwami. Początek sporów i konfliktów wynikał nie tylko z dysproporcji, ale także z dominacji prawnej, gospodarczej, wojskowej i politycznej USA. Lekcja historii może być ostrzeżeniem przed powtórką z tragedii z przeszłości.

Polska literatura naukowa na ten temat jest bardzo skromna. Tym bardziej warto przypomnieć historię wzajemnych relacji między światową potęgą a małym państewkiem, którego dobrem i nieszczęściem zarazem jest położenie geograficzne. W tej książce wykorzystałem zarówno materiały źródłowe i publikacje zebrane w czasie prawie dwuletnich studiów i badań prowadzonych w Panamie w latach 1979–1983, jak i wiele przemyśleń i naukowych ocen. Zawarłem je po raz pierwszy w publikacji Problemy Kanału Panamskiego w stosunkach bilateralnych między Panamą a Stanami Zjednoczonymi (Uniwersytet Śląski 1989) i do ich części, choć skrótowo, sięgam ponownie. Zawsze będę cenił to niezwykłe doświadczenie: żyjąc w tym kraju, mogłem poznać Panamczyków, ich kulturę, obyczaje, dumę, godność, nadzieje, ale i ułomności oraz ogrom społecznych problemów. Był to czas niezwykły. Zmieniała się historia Panamy. Kończyła się epoka obcej enklawy na jej terytorium. Zmieniła się sama Panama, choć jej losy w kolejnych latach potoczyły się bardzo odmiennie od przewidywań. Od wydania tej książki minęło sporo czasu, choć źródła historyczne do początku lat 80. XX w. oraz aktualność najważniejszych wniosków nie uległy zmianie. Zaszły jednak nowe wydarzenia, szczególnie te tragiczne z przełomu lat 1989–1990. Miałem okazję je obserwować prawie z najbliższego sąsiedztwa, pracując w misji ONZ w Nikaragui.

Ta książka ma jedno przesłanie: opisać konflikty. I tak też została pomyślana. Nie obejmuje więc całości zagadnień, ale mam nadzieję, że dzięki temu, koncentrując się na problemach najtrudniejszych i niejednokrotnie tragicznych, możemy tym bardziej wymagać od świata polityki i polityków zaprzestania pochopnych i interesownych działań. Przemoc, także i ta w polityce zagranicznej, z całą pewnością niesie ze sobą wiele nieszczęść, rzadko jednak zmienia nasz świat na lepszy.1 Niepodległość Panamy – pierwszy konflikt

Idea budowy kanału międzyoceanicznego w Panamie ma wielowiekową tradycję. Pomysły te wyraźnie ożywiły się w XIX stuleciu. Wiele osób prywatnych, towarzystw, a także i rządów interesowało się otwarciem nowego morskiego szlaku komunikacyjnego. Stany Zjednoczone Ameryki po uznaniu nowo powstałych państw amerykańskich, w obliczu zagrożenia ze strony Świętego Przymierza (rekonkwista) proklamowały obronną w owym czasie doktrynę Monroe (1823 r.). Z tego też okresu pochodzą pierwsze dokumenty dyplomatyczne USA w sprawie budowy kanału międzyoceanicznego. Najciekawszym wydaje się instrukcja sekretarza stanu Henry’ego Claya dla przedstawicieli Stanów Zjednoczonych mających udać się na słynny kongres w Panamie (1826 r.). Kanał „interesowałby – czytamy w tym dokumencie – w większym lub mniejszym stopniu wszystkie kraje świata. Ale dla Ameryki w szczególności przyniosłoby to największe korzyści”. Rząd USA swoje zainteresowanie tym projektem wykazywał przede wszystkim ze względów konkurencyjnych. Dla dyplomacji amerykańskiej ważne było bowiem, by przyszła droga morska nie została przejęta przez inne państwo. Stanowisko takie pozostawało w całkowitej zgodzie z ówczesną wykładnią doktryny prezydenta Monroe. Sytuacja zmieniła się dopiero w latach 40. XIX w. dzięki znacznemu przyrostowi terytorialnemu Stanów Zjednoczonych (51% terytorium Meksyku i Oregon) oraz gorączce złota w Kalifornii. Równie ważną przesłanką była ekspansja Wielkiej Brytanii w Ameryce Środkowej. Brytyjczycy nosili się także z zamiarem wybudowania kanału. Stany Zjednoczone mogły wówczas skutecznie zabiegać jedynie o niedopuszczenie do uzyskania przez Wielką Brytanię wyłącznej kontroli nad przyszłym szlakiem komunikacyjnym. „Jest dla nas ważne – pisał sekretarz stanu James Buchanan – by żaden inny kraj nie uzyskał wyłącznych przywilejów lub korzyści w związku z drogą komunikacyjną między dwoma oceanami”. Z podobnych powodów ówczesny rząd Nowej Granady zabiegał o międzynarodowe uznanie neutralności Przesmyku Panamskiego. Złożono nawet Stanom Zjednoczonym propozycję podpisania stosownego układu. Traktat Mallarino–Bidlack został podpisany 12 grudnia 1846 r. na okres 20 lat. W art. 35 pkt 1 Stany Zjednoczone zobowiązały się do zagwarantowania całkowitej neutralności Przesmyku Panamskiego „w takim celu, by w czasie obowiązywania niniejszego układu nie był przerwany ani utrudniony wolny tranzyt z jednego do drugiego morza”. W zamian (!) Nowa Granada przyznała USA prawo korzystania na Przesmyku Panamskim z każdego szlaku komunikacyjnego, który istniał w chwili podpisania traktatu, jak również z tego, który zostanie wybudowany w przyszłości. Układ ten – jak trafnie zauważa Hamodio Arias – stał się wyłomem w tradycyjnej polityce USA właśnie dzięki postanowieniom o zagwarantowaniu neutralności i suwerenności nad terytorium obcego państwa. Dzięki nim Stany Zjednoczone mogły na dłuższą metę wpływać na losy przesmyku, włącznie ze stosowaniem interwencji w Panamie (co uczyniły po raz pierwszy już w dziesięć lat po podpisaniu układu). Choć USA nie były jeszcze przekonane co do przebiegu przyszłej drogi wodnej (Panama, Nikaragua, Meksyk), to najważniejsze wydaje się sformułowanie określonej regulacji prawnomiędzynarodowej, która mogła stanowić wzorzec i punkt odniesienia dla innych traktatów w przyszłości. Z tego też powodu dyplomacji amerykańskiej udało się doprowadzić do zawarcia umowy z Wielką Brytanią. Sekretarz stanu Clayton i poseł brytyjski Bulwer podpisali 19 kwietnia 1850 r. układ, w którym „Rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii uroczyście deklarują, że żadne z nich nie uzyska lub nie będzie utrzymywało wyłącznie dla siebie jakiejkolwiek wyłącznej kontroli nad wspomnianym kanałem morskim”. Zagwarantowano także neutralność kanału. Mimo wielu obaw amerykański Senat bardzo szybko wyraził zgodę na ratyfikację układu.

Traktat Clayton–Bulwer miał dwa cele: ustalał zasady dotyczące przyszłego kanału międzyoceanicznego, ale także określał granicę wpływów w Ameryce Centralnej. Umożliwił ponadto Stanom Zjednoczonym ekspansję gospodarczą w tym regionie. Już w 1848 r. prywatna spółka amerykańska zawarła porozumienie z rządem Nowej Granady w sprawie budowy i eksploatacji linii kolejowej w Panamie. Panama Railroad Company uzyskała prawa na 49 lat (prolongowane następnie na 99 lat). Wpłynęło to na oddanie do użytku (1855 r.) linii kolejowej łączącej miasta Panama i Colón, pierwszej linii wschód–zachód na półkuli zachodniej. Istniejąca do dziś, odegrała bardzo istotną rolę w rozwoju Stanów Zjednoczonych. Tylko w latach 1856–1866 skorzystało z niej 400 tys. osób. Do 1904 r., kiedy została kupiona i przejęta przez rząd Stanów Zjednoczonych, dywidendy spółki przekroczyły znacznie 37 mln dolarów.

Zaniepokojenie w Stanach Zjednoczonych wywołało przyznanie przez kolumbijskiego ministra spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych generała Eustorgia Salgara (1878 r.) francuskiemu Towarzystwu Kanału Międzyoceanicznego prawa do budowy i eksploatacji kanału w Panamie. Na tej podstawie powołano Kompanię Powszechną Panamskiego Kanału Międzyoceanicznego (la Campagnie Universelle du Canal Interoceanique de Panama) kierowaną przez Ferdinanda de Lessepsa (twórcy Kanału Sueskiego). Wiadomo, iż przedsięwzięcie się nie powiodło. Spółka zbankrutowała (m.in z powodu błędnego projektu budowy kanału), a epilog znalazł miejsce w sądzie („afera panamska”). W Stanach Zjednoczonych na działalność Francuzów patrzono niechętnie. Prezydent Rutherford Hayes 8 marca 1880 r. wystosował słynne orędzie do Senatu, stwierdzając już jednoznacznie: „Polityka tego kraju polega na posiadaniu kanału pod kontrolą rządu amerykańskiego. Stany Zjednoczone nie mogą pozwolić sobie na scedowanie tej wyłączności jakiemukolwiek mocarstwu europejskiemu”. Stanowisko Hayesa było więc punktem zwrotnym w kwestii kanału w Ameryce Środkowej. Z kolei sekretarz stanu James Blaine wystosował notę do rządów państw europejskich, w której określił zasady korzystania z tej drogi wodnej: „Podczas jakiejkolwiek wojny, w której Stany Zjednoczone byłyby stroną zainteresowaną, przejście przez Kanał Panamski okrętów wojennych narodu wrogiego nie byłoby bardziej dopuszczalne niż korzystanie przez siły wojskowe narodu wrogiego z linii kolejowej Stanów Zjednoczonych łączącej Atlantyk z Pacyfikiem”. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, tylko ewentualne zablokowanie kanału i linii kolejowej w Panamie państwom wrogim Stanom Zjednoczonym.

Na przełomie XIX i XX w. Stany Zjednoczone osiągnęły taki poziom rozwoju gospodarczego, że otwarcie kanału stało się nie tylko pilną potrzebą wewnętrzną, ale wręcz warunkowało dalszą ekspansję w Ameryce Łacińskiej i Azji. Zajęcie Hawajów, polityka „otwartych drzwi” wobec Chin, rozwój handlu z Japonią dowodziły, iż amerykański izolacjonizm stopniowo się przełamywał na rzecz coraz liczniejszych powiązań gospodarczych i politycznych z krajami spoza zachodniej półkuli. Towarzyszyły temu ambicje wojskowe rozbudowy marynarki wojennej, umożliwiającej dalszą ekspansję i świadczącej o potędze państwa. Nie bez znaczenia były modne wówczas teorie polityczne. W 1890 r. admirał Alfred T. Mahan, przyjaciel późniejszego prezydenta Theodore’a Roosevelta, wydał swą słynną pracę Influence of Sea Power upon History. Uważano, że dla powodzenia realizacji skomplikowanego przedsięwzięcia, jakim było wybudowanie kanału, niezbędne jest przejęcie tej inicjatywy przez rząd, a krach prywatnych towarzystw: francuskiego w Panamie i amerykańskiego w Nikaragui, wyraźnie za tym przemawiał. Dlatego też prezydent McKinley w marcu 1897 r. powołał komisję ekspertów, z admirałem Johnem G. Walkerem na czele. Komisja początkowo rekomendowała Nikaraguę jako miejsce budowy przyszłego kanału, ale później zmieniła zdanie i wskazała na Panamę. Nie bez znaczenia były zabiegi na rzecz trasy panamskiej Philippe’a Bunau-Varilli, urzędnika francuskiej Kompanii Powszechnej, osobiście zainteresowanego kontynuacją prac w Panamie. Od tej pory jego nazwisko na zawsze już pozostało związane z secesją Panamy i podpisaniem nierównoprawnego układu między Panamą a USA. Wyraźne przyspieszenie zabiegów amerykańskiej dyplomacji wynikało przede wszystkim z doświadczeń wojny amerykańsko-hiszpańskiej (1898 r.) i zajęcia przez USA Kuby oraz Portoryko. Posługiwano się bardzo wymownym przykładem podróży krążownika „Oregon”, który po wypłynięciu z San Francisco potrzebował aż 67 dni, by wziąć udział w kampanii kubańskiej.

Zanim przystąpiono do działań w Panamie, departament stanu doprowadził do zmiany umowy z Wielką Brytanią. Traktat Clayton–Bulwer nie odpowiadał już nowym wyzwaniom i polityce uzależnienia Ameryki Środkowej. Wielka Brytania, licząc na ustępstwa w sprawie delimitacji granicy między Kanadą i Alaską, zgodziła się na propozycje amerykańskie. 18 listopada 1901 r. sekretarz Hay i brytyjski ambasador Julian Pauncefote podpisali nowy układ. Senat udzielił mu też zdecydowanego poparcia (72:6). Oznaczał on faktyczne odsunięcie Wielkiej Brytanii, a praktycznie jakiegokolwiek mocarstwa europejskiego od wpływu na budowę kanału w Ameryce Środkowej. W traktacie utrzymano zasadę neutralności, odwołując się przy tym do konwencji z Konstantynopola z 1888 r. w sprawie Kanału Sueskiego, jednak z zastrzeżeniem, że to Stany Zjednoczone zastosują zasady neutralizacji zawarte w konwencji. Potwierdzono także prawa USA do wybudowania i wykorzystywania kanału.

Idea budowy kanału w Panamie miała jednak zagorzałych przeciwników. W Panamie, kolumbijskiej prowincji, toczyła się wojna domowa. Zyskała też nazwę „widma śmierci” w efekcie kampanii prasowej o przesadzonej liczbie zgonów w czasie prowadzonych tam robót w tzw. okresie francuskim. Panamę kojarzono również z korupcją. Wiele przemawiało za wyborem trasy kanału w Nikaragui. Panamie dopomógł jednak przypadek. W kwietniu 1902 r. nastąpiła erupcja wulkanu na Martynice. Liczba ofiar przekroczyła 30 tys., a miasto Saint Pierre legło w gruzach. Wkrótce potem, w czerwcu, miała miejsce niewielka erupcja uważanego za wygasły wulkanu Momótombo w Nikaragui. Mimo że rząd nikaraguański zdementował to wydarzenie, nie dano mu wiary. Zwolennicy trasy panamskiej wykorzystali to natychmiast do ożywionej agitacji. Bunau-Varilla bezpośrednio przed głosowaniem w Senacie wysłał każdemu senatorowi znaczek nikaraguański, na którym widniał dymiący wulkan Momótombo z zaznaczeniem, że to symbol Nikaragui będący dziełem samych Nikaraguańczyków. Ostatecznie 19 czerwca 1902 r. Senat wyraził zgodę na budowę kanału w Panamie. Wkrótce potem uczyniła to Izba Reprezentantów. Uchwalona 28 czerwca 1902 r. tzw. ustawa Spoonera przesądziła o wyborze trasy panamskiej.

Gdy w Stanach Zjednoczonych decydowały się losy kanału, w kolumbijskiej Panamie wojska rządowe Kolumbii tłumiły rebelię liberałów. Za 5 mln franków władze wyraziły zgodę na prolongatę koncesji francuskiej Kompanii Nowej. Dzięki temu Francuzi utrzymali swe prawa aż do 1910 r. i mogli spokojnie negocjować warunki odsprzedaży swego majątku Stanom Zjednoczonym. Ta okoliczność miała istotny wpływ na późniejszą separację Panamy. Wkrótce po podjęciu decyzji przez administrację prezydenta Theodore’a Roosevelta o budowie kanału w Panamie, do Waszyngtonu przybył przedstawiciel Kolumbii José Concha. Rozmowy zapewne zakończyłyby się bardzo szybko, gdyby nie kilkakrotne interwencje sił amerykańskich w Panamie. Otóż w czasie toczącej się wojny domowej w Panamie („wojna tysiąca dni”) wojska amerykańskie kilkakrotnie chroniły linię kolejową Panama–Colón. Nie budziłoby to żadnych zastrzeżeń, gdyby nie fakt, iż we wrześniu tego roku zamknęły one kolej dla jakichkolwiek uzbrojonych oddziałów (rządowych i rebelianckich). Zatrzymano i rozbrojono rządowe siły Kolumbii na terytorium Kolumbii (!). Identyczne traktowanie wojsk rządowych i rebelianckich wywołało szok w Bogocie. Energicznie też zareagował Concha. Zerwał negocjacje i podał się do dymisji. Concha jednoznacznie ocenił sytuację: „Szef sił amerykańskich faktycznie przejął najwyższą władzę nad Przesmykiem , oddziały kolumbijskie są rozbrojone , a sam gubernator porusza się pod eskortą . Nie obowiązują już traktaty, prawo podboju przejęło prawo dyplomatyczne , kończy się dyskusja i pozostaje tylko ten, który wydaje ustawę, i drugi, który ją otrzymuje i podporządkowuje się jej”. Ponadto sekretarz stanu Hay zmienił wstępnie uzgodniony projekt traktatu. Amerykanie zażądali układu na wieczność, przyznania im w Panamie pasa ziemi szerokości 10 mil wraz z przylegającymi doń obszarami. Fakty te wskazują wyraźnie, że administracji amerykańskiej nie zależało na doprowadzeniu do podpisania układu z Kolumbią, choć formalnie wyrażały stale taką gotowość. Sprowokowanie Kolumbijczyków do odstąpienia od rozmów było łatwe do przewidzenia. Bardzo negatywnie na zachowanie Conchy zareagowała amerykańska prasa. Dzienniki „The New York Times” oraz „The Worlds” ostro krytykowały wybór trasy w Panamie.

Sekretarz Hay wystosował 21 stycznia 1903 r. notę do następcy Conchy, Tomasa Herrana, w której groził, że jeśli układ nie zostanie podpisany, Stany Zjednoczone rozpoczną rozmowy z Nikaraguą. Ostatecznie Herrán pod wyraźną presją podpisał traktat. W jednym z listów do rządu w Bogocie pisał: „Musiałem wybrać jedną z dwóch możliwości: zaakceptować traktat, który mnie nie satysfakcjonował, albo stracić całą nadzieję, że na terytorium Kolumbii zostanie wybudowany kanał międzyoceaniczny”.

Konwencja między Republiką Kolumbii a Stanami Zjednoczonymi z 22 stycznia 1903 r. o zbudowaniu w Panamie kanału między Atlantykiem i Pacyfikiem, potocznie zwana traktatem Herrán–Hay, chociaż nie weszła w życie z powodu nieratyfikowania jej przez Kolumbię, zasługuje na uwagę z dwóch zasadniczych powodów. Odrzucenie jej przez Kolumbię było jedną z bezpośrednich przyczyn separacji Panamy. Ponadto jej postanowienia są istotnym punktem odniesienia do zawartego nieco później z Panamą traktatu Hay–Bunau-Varilla. Na mocy art. I francuska Kompania Nowa Kanału Panamskiego została upoważniona do sprzedaży i zbycia Stanom Zjednoczonym swoich praw, przywilejów, własności, koncesji i akcji, a także akcji Kolei Panamskiej. Stany Zjednoczone uzyskały na okres stu lat wyłączne prawo prowadzenia robót ziemnych, zbudowania, utrzymywania, eksploatowania, administrowania i ochrony kanału oraz linii kolejowej (art. II). W tym samym czasie mogły użytkować i administrować pas ziemi szerokości 10 km. Stany Zjednoczone mogły również zbudować i utrzymywać porty u każdego ujścia kanału. Przyznano im wiele przywilejów, takich jak: prawo pobierania opłat za korzystanie z kanału, zwolnienie od opłat kolumbijskich wszelkich statków przepływających przez kanał, zwolnienie od opłat zatrudnionego personelu Kolei Panamskiej. Potwierdzono co prawda suwerenne prawa Kolumbii nad obszarem kanału i przyległą do niego strefą, ale przy określeniu międzynarodowych warunków korzystania z kanału oraz jego neutralności odwołano się do postanowień traktatu Hay–Pauncefote. Oznaczało to nic innego jak prawo USA do zapewnienia bezpieczeństwa i ochrony strefy wraz z prawem utrzymania porządku publicznego i wydawania zarządzeń policyjnych. W zamian Stany Zjednoczone miały wypłacić Kolumbii 10 mln dolarów oraz – po upływie dziewięciu lat od wejścia w życie układu – renty rocznej w wysokości 250 tys. dolarów. Senat Stanów Zjednoczonych wyraził zgodę na jego ratyfikację zdecydowaną większością głosów już 17 marca 1903 r.

Odmiennie jednak przedstawiała się sytuacja w Kolumbii. Kongres w Bogocie nie był zwoływany od kilku lat, a rząd prezydenta José Marroquina objął władzę w wyniku zamachu stanu. Kraj był wyniszczony i rozdarty politycznie. Przeciwko układowi opowiedziała się opinia publiczna, wzburzona interwencją amerykańską w czasie tzw. wojny tysiąca dni. Pisał o tym wprost do Waszyngtonu przedstawiciel USA Artur Beaupré: „Nie ulega wątpliwości, że opinia publiczna jest zdecydowanie przeciwna ratyfikacji”. Uważano powszechnie, że układ jest korzystny wyłącznie dla Stanów Zjednoczonych. Ponadto przed głosowaniem w Kongresie kolumbijskim doszło do zaostrzenia stosunków z USA. Wyniknęło to w związku ze staraniami rządu w Bogocie o uzyskanie od Kompanii Nowej określonej sumy za wyrażenie zgody na sprzedaż jej własności Stanom Zjednoczonym. Odpowiedź sekretarza Haya była jednoznaczna: dowodził, że rozmowy między Kolumbią a Kompanią Nową są mieszaniem się prywatnego towarzystwa do postanowień międzypaństwowych. Z kolei przedstawiciel USA w Bogocie złożył w kolumbijskim MSZ memorandum, które miało wyraźnie postać ultimatum. Stwierdzał w nim, że jeśli Kolumbia opóźni lub odrzuci traktat, to przyjaźń między dwoma krajami zostanie znacznie naruszona, a Kongres „mógłby na najbliższej sesji podjąć kroki, które każdy przyjaciel Kolumbii odczułby jako karę”. W tym samym okresie w prasie amerykańskiej ukazały się publikacje, w których donoszono o przygotowywanej rebelii w Panamie i poparciu jej przez administrację USA. Charakterystyczne, że Biały Dom nie komentował tych doniesień.

Zarówno w czasie negocjacji kolumbijsko-amerykańskich, jak i w trakcie procedury ratyfikacyjnej w Kolumbii dwa towarzystwa akcyjne: Kompania Nowa i Kolej Panamska (Panama Railroad), wykazywały duże zainteresowanie tymi wydarzeniami. Dyrektor Panama Railroad, a zarazem radca prawny Kompanii Nowej William Cromwell – najbardziej znany przedstawiciel amerykańskiego lobby na rzecz budowy kanału w Panamie – aktywnie uczestniczył w samych negocjacjach oraz zabiegał, wspólnie z Bunau-Varillą, by administracja i Kongres USA wybrali taką właśnie trasę kanału. Głównym motywem ich działania były nadzieje na osiągnięcie korzyści finansowych. 13 czerwca 1903 r. w „World” ukazał się artykuł (z inspiracji Cromwella), w którym pisano, iż „prezydent Roosevelt jest zdecydowany uzyskać trasę kanału w Panamie. Nie ma zamiaru rozpoczynać negocjacji z Nikaraguą”. Wspomniano także o możliwości secesji Panamy w przypadku, gdyby Kongres Kolumbii nie ratyfikował traktatu. Także i minister pełnomocny USA w Bogocié A. Beaupré wystosował 9 czerwca notę ostrzegawczą do rządu kolumbijskiego. Przekonywał, że prezydent Roosevelt byłby skłonny podjąć kroki bardziej radykalne: zarekomendować Kongresowi okupację Przesmyku i rozpoczęcie budowy kanału nawet wbrew stanowisku Kolumbii.

Zwołany na 20 czerwca 1903 r. Kongres kolumbijski rozpoczął więc obrady w atmosferze dyskredytowania rządu w oczach opinii publicznej. Ostatecznie też 12 sierpnia 1903 r. Senat zdecydowaną większością (24:3) odrzucił traktat Hay–Herrán. Interesujące, że tylko jeden (Pérez y Soto) z trzech senatorów z departamentu Panamy brał udział w głosowaniu (przeciwko układowi), przy czym inny (José Domingo de Obaldía) pozostał w Panamie. Jako zwolennik secesji Panamy był zainteresowany negatywną decyzją Senatu. Z kolei José Augustin Arango przyznał wprost: „Odmówiłem uczestnictwa w sesji, dlatego że byłem w pełni przeświadczony, że ten akt będzie odrzucony, i nie widziałem wówczas innego środka, jak tylko nasza separacja od Kolumbii, by ocalić Przesmyk od ruiny, do jakiej się go skierowało”. W rezultacie jedynym członkiem Kongresu Kolumbii spośród reprezentujących departament Panamy był Luis de Roux, zwolennik ratyfikowania układu Hay–Herrán. W specjalnym oświadczeniu przestrzegał on bowiem przed negatywnymi skutkami, jakie może przynieść odrzucenie umowy; przewidywał oczywiście wzrost niezadowolenia w Panamie, do wybuchu rebelii włącznie. Choć było to do przewidzenia, to najprawdopodobniej ówczesny rząd w Bogocie nie dopuszczał do siebie możliwości użycia sił amerykańskich blokujących suwerenne działania wojsk kolumbijskich. W ten sposób Kolumbia utraciła nie tylko szansę posiadania na własnym terytorium kanału międzyoceanicznego, ale także – w nieodległej przyszłości – jeden ze swoich departamentów – Panamę.

Bezpośrednio przed proklamowaniem niepodległości Panama była w kryzysie. Przerwanie budowy kanału oznaczało koniec koniunktury handlowej oraz utratę pracy przez rzesze robotników; ponadto zniszczenia spowodowane wojną domową dotkliwie dotknęły wieś. Wybitny historyk panamski Ernesto J. Castillero Reyes tak oto opisuje tę sytuację: „Departament Panamy bez przemysłu i bez bogactw (niewystarczający dobrobyt uzyskany przez wieki ciężką pracą został zaprzepaszczony podczas barbarzyńskiej i długotrwałej wojny trzech lat, która podzieliła krwawo Kolumbię i przede wszystkim zniszczyła ten departament) znajdował się w opłakanym stanie dekadencji i zastoju gospodarczego. Nie było innej nadziei natychmiastowej poprawy, jak tylko wznowienie budowy kanału”. U progu XX w. Panama była krajem słabo zaludnionym. W połowie XIX stulecia zamieszkiwało ją około 160 tys. osób, a w 1911 r., według oficjalnych statystyk – 336 tys. Panamę zamieszkiwały plemiona indiańskie, w niewielkim stopniu podatne (w szczególności Cuna) na procesy asymilacyjne i w większości żyjące w warunkach gospodarki naturalnej; chłopi – czarni wyzwoleńcy i mieszańcy – uprawiający niewielkie działki; robotnicy rolni; proletariat miejski; mieszczaństwo złożone głównie z rodzin kreolskich, w mniejszym stopniu z migrantów włoskich, francuskich i żydowskich, żyjące głównie z handlu; a także wielcy właściciele ziemscy wywodzący się gównie z tradycyjnych rodzin kreolskich. Dominowała ludność kolorowa: Indianie, Murzyni i mieszańcy (Metysi i Zambosi). Gospodarka kraju opierała się głównie na wielkiej własności (latyfundiach) oraz na sektorze usług. Procesy integracyjne – chociaż trwające od wieków – nie obejmowały całej populacji. Poza ludnością indiańską niechętni im byli też Żydzi, Chińczycy i Hindusi, kultywujący swoje tradycje i odrębność kulturową. Choć w panamskiej literaturze przeważa pogląd, że niepodległość była czymś i oczywistym, i oczekiwanym, to wypada zauważyć, że społeczne procesy integracyjne ówczesnego społeczeństwa panamskiego nie mogły być na tyle zaawansowane, by można było mówić o występowaniu świadomości zbiorowej zarówno w kwestii poczucia tożsamości narodowej, jak i potrzeby odrębnej państwowości. W typowej dla tamtej epoki sytuacji społecznej istniał rozdźwięk między oczekiwaniami elit (przede wszystkim Kreoli) a pozostałej części społeczeństwa. Powszechna niechęć wobec władz w Bogocie (dla wielu miejsca tak odległego i nieosiągalnego, że z powodzeniem można by mówić o Paryżu czy Londynie) nie była równoznaczna z dążeniem do odrębności państwowej. Najprawdopodobniej przeważająca część ludności kraju położonego w Przesmyku w ogóle nie zauważyła zmiany przynależności państwowej. Tym bardziej że interwencja militarna USA uniemożliwiła Kolumbii odzyskanie swej prowincji. Niepodległość odpowiadała raczej woli części elit panamskich. To głównie mieszczaństwo, najbardziej świadome swoich interesów grupowych i tradycji politycznej Przesmyku, podjęło dzieło niepodległościowe.

W lipcu 1903 r. odbyło się w Panamie pierwsze spotkanie przygotowawcze. Zaproszono na nie także konsula USA w Panamie Hezekiaha Gudgera. Z całą jednak pewnością nie wykorzystano go do nawiązania kontaktów z administracją USA. Rolę tę spełnił agent morski Panama Railroad – James Beers. Powrócił z Waszyngtonu 4 sierpnia z zapewnieniem, iż Stany Zjednoczone przychylnie potraktują rebelię i uznają nowe władze Panamy. Wkrótce potem zawiązała się Rewolucyjna Junta Patriotyczna, w której skład – poza Arango – weszli: Manuel Amador, Carlos C. Arosemena, Nicanor de Obarrio, Ricardo Arias, Federico Boyd, Tomás Arias i Manuel Espinoza. Byli to w większości przedstawiciele starych rodzin panamskich. Bezpośrednimi więc przyczynami utworzenia junty były nie tylko informacje o przebiegu debaty parlamentarnej w Bogocie, lecz także informacje o przychylnym stanowisku rządu USA. Ta druga okoliczność była zdecydowanie ważniejsza. Gdyby bowiem spiskowcy nie byli przeświadczeni, że USA nie dopuszczą do interwencji zbrojnej wojsk kolumbijskich, proklamowanie niepodległości nie miałoby sensu. Bardzo bliskim w czasie wydarzeniem świadczącym o zdecydowaniu administracji Stanów Zjednoczonych była przecież interwencja wojskowa w czasie wojny domowej, skierowana przeciwko obu walczącym stronom.

Manuel Amador, członek junty, przybył do Stanów Zjednoczonych 1 września. Cel jego wizyty był znany poselstwu kolumbijskiemu. T. Herrán informował swój rząd, iż „działający w USA agenci rewolucyjni zabiegają o poparcie rządu Stanów Zjednoczonych”. Kilka dni później ukazał się artykuł o podobnej treści w ,,New York Herald”. Były to wystarczające powody, dla których prezydent Roosevelt nie mógł otwarcie angażować się w kontakty z organizatorami spisku. Sytuacja zmieniła się jednak po przybyciu 22 września do USA Philippe’a Bunau-Varilli. Spotkał się on niezwłocznie z Amadorem i zaproponował pomoc finansową w wysokości 100 tys. dolarów w zamian za mianowanie go ministrem pełnomocnym Panamy (!) w Waszyngtonie. Uzgodniono także szczegóły techniczne, takie jak: data rebelii, pomoc ze strony Panama Railroad, przewidywane posunięcia Stanów Zjednoczonych oraz pierwsze kroki dyplomatyczne. Dzięki wstawiennictwu pomocnika sekretarza stanu F.B. Loomisa Bunau-Varilla dotarł do prezydenta Roosevelta i sekretarza stanu Haya. Jak później zapewniał, to on ostatecznie przekonał Roosevelta do projektu secesji Panamy. Jednak formalnie zapewnień takich nie uzyskał. Jak ocenił to później sam Loomis: „Nie powiedziano nic, co w jakikolwiek sposób mogło być interpretowane jako rada, podżeganie, sugerowanie czy zachęta w związku z inicjowaniem jakiegoś ruchu rewolucyjnego. Było to prawdopobne, gdyż Bunau-Varilla jako osoba prywatna nie mógł otrzymać jednoznacznej odpowiedzi. Zapewniono go jednak, że Stany Zjednoczone skorzystają ze swych uprawnień traktatowych (Mallarino–Bidlack) i w razie wybuchu rebelii zabezpieczą swobodny tranzyt przez Przesmyk.

Garnizon kolumbijski w Panamie, dowodzony przez generała Estebana Huertasa, liczył jedynie 350 osób, z czego 250 wysłano do Cócle w celu stłumienia rzekomego desantu rebeliantów nikaraguańskich. Przekupiono Huertasa oraz kapitana okrętu ,,Almirante Padilla”. Pojawiły się jednak nieoczekiwane trudności. Dowiedziano się bowiem o koncentracji wojsk w kolumbijskich portach Cartagena i Buenaventura. Istotnie, rząd w Bogocie 19 września mianował generała Juana B. Tovara nowym dowódcą wojskowym w Panamie i polecił mu, aby na czele swych sił udał się niezwłocznie do Przesmyku. Miał on również poufne instrukcje, by w razie potrzeby przejąć władzę cywilną. Tovar jednak dopiero 31 października z 500 żołnierzami wypłynął w kierunku Panamy. Okręty amerykańskie „Dixie” i „Nashville” przybyły do Colón 2 listopada, na kilka godzin przed kolumbijską „Cartageną”. Był to moment decydujący. Amador uzyskał zapewnienie od administratora Kolei Panamskiej, że odmówi ona transportu żołnierzy kolumbijskich do stolicy. Tak więc kiedy Tovar przybył do Panamy, został aresztowany razem z gubernatorem Obaldía. Rebelianci przejęli władzę w mieście, o czym powiadomiono natychmiast konsulat Stanów Zjednoczonych. Następnego dnia „Nashville” z wycelowanymi działami zbliżył się do okrętu kolumbijskiego, który czym prędzej odpłynął. Przy pomocy amerykańskich marines rozbrojono też czekające w Colón kolumbijskie posiłki. Amador wygłosił triumfalne przemówienie: „Świat jest zaskoczony naszym bohaterstwem. Wczoraj byliśmy niewolnikami Kolumbii, dzisiaj jesteśmy wolni . Prezydent Roosevelt spełnił swoją obietnicę . Niech żyje prezydent Roosevelt! Niech żyje rząd Stanów Zjednoczonych!”

4 listopada 1903 r. zebrało się zgromadzenie złożone z rajców, członków junty oraz czołowych osobistości miasta, na którym proklamowano niepodległość Przesmyku. W akcie proklamacyjnym czytamy: „Rada deklaruje w uroczysty sposób, że ludność podległa jej jurysdykcji oddziela się z dniem dzisiejszym i na przyszłość od Kolumbii w celu utworzenia z pozostałymi mieszkańcami departamentu Panamy republiki z niezależnym, demokratycznym i reprezentatywnym rządem”. Powołano trzyosobowe kierownictwo rządowe w składzie: José A. Arango, Federico Boyd i Tomás Arias. Nowa junta wydała manifest uzasadniający proklamowanie niepodległości. Warto przytoczyć następujący fragment: „Przesmyk Panamski był rządzony przez Kolumbię przy zachowaniu skrajnego kryterium, jakie stosowały w odległej epoce kraje europejskie wobec kolonii: lud i terytorium Przesmyku były źródłem korzyści finansowych i niczego więcej. Oddzielając się od naszych braci kolumbijskich, czynimy to bez urazy i radości. Lud Przesmyku, wybierając swoją drogę, czyni to z bólem, ale w spełnieniu najważniejszych z koniecznych obowiązków: utrzymania bytu i pracy dla własnego dobrobytu”.

Rebelianci własnymi siłami opanowali tylko stolicę. Przejęcie władzy oraz utworzenie rządu tymczasowego dawało podstawy do uznania nowego państwa. Mianowano także Philippe’a Bunau-Varillę specjalnym wysłannikiem i ministrem pełnomocnym Panamy przed rządem USA ,,z pełnymi prawami do prowadzenia negocjacji o charakterze politycznym i finansowym” – co było jednym z największych błędów politycznych nowych władz.

Stany Zjednoczone uznały Panamę (w pierwszych dniach używano nazwy República del Istmo – Republika Przesmyku) już 6 listopada, z tym że było to uznanie de facto, a więc niepełne, z możliwością cofnięcia. W tym samym czasie Hay wystosował notę do ministra Beaupré w Bogocie, w której informował go o zaistniałej sytuacji, a także o uznaniu Panamy przez Stany Zjednoczone. Wskazywał także, iż Kolumbia i Panama powinny uregulować swoje kwestie sporne na drodze pokojowej, ponieważ prezydent Roosevelt, korzystając z uprawnień traktatowych, jak też działając w „interesie cywilizacji”, nie zezwoli, by naruszono swobodę tranzytu przez Przesmyk (!). Uznanie Panamy de iure nastąpiło, gdy się okazało, że do USA przybywa delegacja rządu tego kraju w celu uczestniczenia w negocjacjach w sprawie kanału międzyoceanicznego (13 listopada). Pośpiech był spowodowany – co jest bardzo interesujące – szybkim podpisaniem umowy z ministrem pełnomocnym Bunau-Varillą, zanim obydwie delegacje mogłyby dotrzeć do Waszyngtonu. Nie bez wpływu był także fakt, iż rząd Kolumbii zwrócił się do Meksyku o podjęcie starań dyplomatycznych w celu przywrócenia integralności Kolumbii. Pospieszne uznanie Panamy przez Stany Zjednoczone nie było jednak odosobnione. I tak już 16 listopada dokonała tego Francja, a następnie Chiny, Austro–Węgry, Niemcy oraz Rosja. Hay nie pozostawiał także żadnych złudzeń co do niemożności zmiany istniejącego stanu rzeczy. Już na wstępie pisał, że problem ten „należy widzieć w świetle towarzyszących faktów”. Panama została już uznana przez wiele państw, w tym – jak zaznaczył – przez wielkie mocarstwa. Istotnie, do początku stycznia 1904 r. do państw uznających Panamę dołączyły Wielka Brytania, Norwegia, Dania, Szwajcaria, Włochy, Belgia, Szwecja i Japonia, a spośród państw amerykańskich – Peru, Nikaragua, Kostaryka i Kuba. Republika Panamy weszła do wspólnoty międzynarodowej.

Wiadomość o secesji Panamy wywołała w Kolumbii kryzys wewnętrzny. Władze wprowadziły stan wyjątkowy, a silne patrole wojska strzegły ambasady Stanów Zjednoczonych. Rząd jednak w pierwszych dniach był skłonny do mediacji i zaakceptowania układu Hay–Herrán, gdyż wiadomość o uznaniu de facto Panamy przez USA dotarła do Bogoty dopiero 11 listopada. Powołano misję mediacyjną na czele z generałem Reyesem. Aby okazać dobrą wolę, odroczono na czas nieokreślony jakąkolwiek akcję militarną oraz zakazano zwiększenia stanu liczebnego armii. Administracja Theodore’a Roosevelta nie była jednak zainteresowana przywróceniem stanu poprzedniego, nawet gdyby Kolumbia ostatecznie ratyfikowała traktat Hay–Herrán. Tym bardziej że już 2 grudnia panamski rząd tymczasowy zatwierdził układ ze Stanami Zjednoczonymi. Wydaje się zresztą, że propozycje ustępstw ze strony Kolumbii nie zostałyby zaakceptowane, ponieważ jeszcze przed zakończeniem misji Reyesa Hay wystosował notę (11 grudnia) do szefa misji dyplomatycznej Kolumbii w Waszyngtonie, w której informował go, iż podpisany układ z Panamą, mimo niezakończonej procedury ratyfikacyjnej w USA, pozostaje dla Stanów Zjednoczonych obowiązujący w zakresie przyjętych zobowiązań utrzymania niepodległości Panamy, zapewnienia pokoju i porządku Przesmyku. Ostrzegł zarazem, że USA będą obserwowały w pełnej gotowości jakiekolwiek zamiary inwazji na Panamę przez siły zbrojne Kolumbii.

Kolumbia podjęła w końcu akcję zbrojną. 19 grudnia 1903 r. wyruszyła z Bogoty pierwsza ekspedycja wojskowa. Ze względu na obecność okrętów amerykańskich Kolumbijczycy nie odważyli się zaatakować bezpośrednio miast Panama i Colón. Wysadzili około 2 tys. żołnierzy w zatoce de Urabá z zamiarem dotarcia do Panamy drogą lądową. Trudne warunki klimatyczne i terenowe zmusiły jednak oddział do wycofania się. Ostatecznie w kwietniu 1904 r. zaniechano prób odbicia Przesmyku.

W 1909 r. w Kolumbii powołano parlamentarną komisję śledczą, która uznała, że secesja Panamy i udzielenie jej poparcia przez USA było całkowitym zaskoczeniem. W raporcie komisji czytamy: „Kto mógł przewidzieć, że Stany Zjednoczone ominą bez skrupułów uroczysty traktat z 1846 r., zdradzając zasadę dobrej wiary zawartą w tym pakcie, sprowokują i otwarcie poprą separację Przesmyku. Pamiętajcie, że Kongres kolumbijski z 1903 r. złożony był z najbardziej wybitnych osobistości republiki i oświadczył, że Stany Zjednoczone były pierwszą gwarancją naszej suwerenności nad Przesmykiem. W to się wierzyło i w to należało wierzyć”. Wytrawni politycy z tamtych czasów nie mogli jednak nie zauważyć, że administracja USA wykaże zdecydowaną determinację – szczególnie po wojnie z Hiszpanią – w dziele budowy kanału. Sygnałem było także zachowanie się wojsk amerykańskich w końcowej fazie wojny „tysiąca dni”, które w jednakowy sposób traktowały zarówno oddziały rebeliantów, jak i rządowe, co przecież stanowiło wyraźne naruszenie układu Mallarino–Bidlack. Dowodziło również, że z postanowień tego układu ważniejsze dla USA były zapisy o swobodzie komunikacji niż suwerenne prawa Kolumbii. Podobnie należało odczytać wspomnianą już notę Beaupré z czerwca 1903 r. Pewną oznaką były także postanowienia traktatu Hay–Pauncefote (na który przecież powołano się w układzie Hay–Herrán). Nie mogły bowiem ujść uwagi postanowienia art. IV: „Żadna zmiana suwerenności terytorialnej lub powiązań międzynarodowych kraju lub krajów, przez które przebiegać będzie kanał, nie naruszy generalnej normy neutralizacji czy zobowiązań umawiających się stron”. Pewnym usprawiedliwieniem dla ówczesnych polityków kolumbijskich może być jednak to, że choć Stany Zjednoczone kilkakrotnie już udowodniły, iż skorzystają bez wahania z użycia sił zbrojnych, to wydawało się niewyobrażalne, by mogły aktywnie przyczynić się do oderwania jednej z kolumbijskich prowincji i powstania nowego państwa – Republiki Panamy. Pamiętajmy, że były to dopiero początki polityki globalizacji w jej niezwykle, w tamtym czasie, agresywnym wymiarze.

Secesja Panamy doprowadziła do zaostrzenia stosunków kolumbijsko-amerykańskich na wiele lat. Stany Zjednoczone nie były z tego zadowolone. Pragnęły doprowadzić do normalizacji kontaktów z Kolumbią. Już w czasie III Konferencji Państw Amerykańskich w Rio de Janeiro (lipiec 1906 r.) sekretarz stanu Elihu Root zawarł w swoim przemówieniu wyraźnie pojednawcze akcenty wobec Kolumbii. Prezydent Kolumbii generał Reyes (wybrany w 1904 r.) nie należał do przeciwników Stanów Zjednoczonych. Był zwolennikiem podpisania i ratyfikowania układu Hay–Herrán, a po secesji Panamy poszukiwał raczej pokojowego sposobu rozwiązania sporu. Dzięki temu m.in. mogło dojść do podpisania w Waszyngtonie dwóch traktatów (9 stycznia 1909 r.): kolumbijsko-amerykańskiego (Cortés–Root) oraz kolumbijsko-panamskiego (Cortés–Arosemena). W układach tych Kolumbia uznawała Panamę, a w zamian uzyskiwała prawo specjalnego korzystania z Kanału Panamskiego oraz kwotę 2,5 mln dolarów (wypłacanych w dziesięciu ratach). Opinia publiczna w Kolumbii była jednak zdecydowanie przeciwna układom, co uniemożliwiło ich pełne zawarcie i przyczyniło się również do upadku prezydenta Rafaela Reyesa. Dopiero 6 kwietnia 1914 r. minister pełnomocny USA w Bogocie T.A. Thomson podpisał z kolumbijskim ministrem spraw zagranicznych F.J. Urrutią nowy traktat mający na celu usunięcie różnic powstałych w związku z wydarzeniami w Panamie w 1903 r. między Kolumbią a Stanami Zjednoczonymi. Kolumbia uznawała Panamę za niepodległe państwo (tu przywołano ustawę Kolumbii z 9 czerwca 1855 r.) i potwierdzała istniejące granice państwowe z tym krajem. W zamian Kolumbii przyznano kwotę 25 mln dolarów (art. II) oraz specjalne prawa w korzystaniu z kanału, a w szczególności prawo transportu oddziałów wojskowych, materiałów wojennych, wolnego od opłat transportu produktów kolumbijskich oraz uprzywilejowanego traktowania obywateli kolumbijskich przy przekraczaniu Strefy Kanału (art. I). Prezydent Woodrow Wilson ratyfikował traktat 11 stycznia 1922 r. i w tym roku wszedł on w życie.

Proklamowanie niepodległości Panamy w 1903 r. ponad wszelką wątpliwość pozostaje w związku z historią Kanału Panamskiego. Jest to pogląd powszechnie przyjęty. Położenie geostrategiczne tego państwa zaważyło na jego losach od momentu powstania aż do czasów współczesnych. Na trwałe też wpłynęło na uzależnienie od Stanów Zjednoczonych. Panama właśnie ze względu na kanał międzyoceaniczny trwale wkomponowała się w historię polityki zagranicznej USA.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: