- promocja
Kontakt. Polskie specsłużby w Afganistanie - ebook
Kontakt. Polskie specsłużby w Afganistanie - ebook
Wygrane medialne bitwy. Przegrana po cichu wojna.
Procedury przygotowane przez amatorów zza biurek i żółtodzioby na misji. Brak helikopterów, tłumaczy języka, toalety z których nie da się korzystać. Nieznajomość realiów Afganistanu – ludzi, zwyczajów, warunków terenowych. Mit o opanowanym kraju i rebeliantach kryjących się po górach. Niszczenie WSI oraz partactwo i nielojalność Amerykanów.
Jak w takich warunkach zadbać o bezpieczeństwo bazy położonej w samym centrum rozpętanego przez talibów piekła? Jak zdobyć informatorów wśród sterroryzowanej ludności miejscowej i uratować życie kolegów? Polski wywiad, jak zawsze, poradzi sobie w każdej sytuacji.
Wstrząsająca książka, napisana brutalnym, męskim językiem. Nieocenzurowane świadectwo wojny, którą politycy chcieli przedstawić nam jako wielki sukces. Jesteś gotowy na brudną prawdę o polskiej interwencji w Afganistanie? Prawda może być naprawdę bolesna…
Ta książka powstała na podstawie moich wspomnień z Afganistanu.Mogę tylko dodać, że polski żołnierz, mimo rażących braków w nowoczesnym uzbrojeniu, stanął na wysokości zadania i wypełnił je z należytą starannością, płacąc za to najwyższą cenę.
Od autora
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-15586-2 |
Rozmiar pliku: | 8,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Ten, kto ceni sobie bogactwo ponad rozpoznanie wroga, nie postępuje jak człowiek, nie jest wodzem armii, nie jest sprzymierzeńcem władcy ani też nie ma zielonego pojęcia o tym, jak należy zwyciężać. Tak więc światły władca i rozsądny generał zawsze wygrywają, osiągają to, czego pospolity człowiek osiągnąć nie potrafi – a wszystko to dzięki temu, że wiedzą wcześniej. Wiedzy takiej nie można otrzymać od bogów, nie można jej zdobyć przez obserwację rzeczywistości, nie można jej też wyczytać z gwiazd. Jedyny sposób, aby poznać wroga, to zdobyć wiadomości o nim od kogoś innego”.
Sun Tzu, 544–496 p.n.e.,
jeden z największych myślicieli Dalekiego Wschodu, Sztuka wojny
Od czasów Sun Tzu minęły tysiące lat. Przez ten czas wyposażenie armii przeszło kosmiczną transformację. Mimo postępu techniki, zamiany łuków i rydwanów na karabiny i myśliwce jedno nie uległo zmianie: aby najefektywniej wykorzystać śmiercionośną technikę, w dalszym ciągu potrzebna jest informacja o przeciwniku.
Owszem, w zdobywaniu informacji świat poszedł niesamowicie naprzód. Największe i najlepsze armie posiadają sprzęt szpiegowski naszpikowany elektroniką rodem z Gwiezdnych wojen George’a Lucasa, który kosztuje grube miliony dolarów i potrafi sprawdzić, czy drobnych w portfelu starczy ci na bułkę.
Jednak mimo tego, że uzyskuje się informacje dzięki wyspecjalizowanym środkom technicznym, takim jak wszelkiego rodzaju satelity szpiegowskie, samoloty zwiadowcze, bezpilotowce czy urządzenia nasłuchowe, najważniejszy i najcenniejszy materiał może uzyskać tylko człowiek od drugiego człowieka w indywidualnej rozmowie, w spotkaniu twarzą w twarz.
Tylko wtedy można się dowiedzieć, czy osoba mająca w portfelu drobne na bułkę zamierza pójść do piekarni, czy wsiąść do taksówki, zabić kierowcę i wjechać rozpędzonym autem w tłum ludzi na kiermaszu z okazji Dnia Dziecka…
Trudno sobie wyobrazić misję wojskową w Afganistanie bez informacyjnego zabezpieczenia dającego niezbędną wiedzę o przeciwniku i jego planach.
W Afganistanie główną rolę w działaniach wywiadowczo-rozpoznawczych sił polskich odegrała Służba Kontrwywiadu Wojskowego (SKW), która delegowała na misję specjalnie szkolonych do tego celu oficerów operacyjnych.
W Polskim Kontyngencie Wojskowym w Afganistanie oficerowie SKW oficjalnie występowali pod nazwą Narodowa Komórka Kontrwywiadu, w skrócie NKK. Prócz SKW w zdobywaniu informacji brała aktywny udział Służba Wywiadu Wojskowego (SWW), choć bardziej była zaangażowana w działanie określane jako wywiad strategiczny. Mniejszą rolę odgrywała w działaniach wywiadu taktycznego i operacyjnego – tu prym wiodło SKW. W działaniach operacyjnych brała też udział dosyć młoda formacja Wojska Polskiego, czyli sekcje HUMINT (human intelligence) – takie komórki znajdują się etatowo w pułkach rozpoznawczych, jednostce GROM-u, pułku specjalnym z Lublińca oraz jednostce NIL w Krakowie.
W ramach misji w Afganistanie powołano do działania specjalną komórkę o nazwie S2X – komórka ta działała już na wojnie w Iraku i wzorowana jest na podobnych strukturach w armii USA. W jej skład wchodzili oficerowie SKW oraz pododdziały HUMINT. SWW nie była częścią wymienionej komórki.
Działania S2X w Afganistanie prowadzono poprzez rozpoznanie osobowe z wykorzystaniem niejawnych źródeł informacji osobowej, to znaczy opierając się na osobach pozyskanych do współpracy przez S2X na terenie działania kontyngentu.
Żołnierze SKW rozmieszczeni w komórkach NKK i S2X, popularnie określanych w bazie Iksami, wykonywali następujące zadania:
- budowanie i prowadzenie siatki informatorów w rejonie działania patroli oraz w bazie w celu uzyskiwania informacji o zagrożeniach dla bezpieczeństwa, życia i zdrowia żołnierzy;
- przepytywanie jeńców (przesłuchiwać nie mieliśmy prawa – od tego były służby Afganistanu, takie jak ANP, ANA, NDS), czyli zdobywanie informacji, które mogą okazać się pomocne podczas prowadzenia działań wojennych czy, jak kto woli, stabilizacyjnych;
- prowadzenie cenzury wojskowej, czyli w zasadzie dbanie, by nasi żołnierze nie wrzucali do Internetu treści, które mogłyby w jakikolwiek sposób zagrozić szeroko pojmowanemu bezpieczeństwu;
- ściganie przestępstw wojennych (na szczęście w ciągu trwania całej misji stabilizacyjnej, to jest przez ponad 14 lat, Wojsko Polskie nie dopuściło się tak ohydnych czynów. Nie zmienia to faktu, że próbowano taką sytuację wykreować, wykorzystując do tego kontrwywiad wojskowy. SKW raz została wykorzystana, bo inaczej tego ująć nie można, do udziału w bezpodstawnym oskarżeniu polskich żołnierzy o przestępstwa wojenne w Nangar Khel. To był ten jedyny raz, gdy politycy użyli służb wojskowych do swoich partykularnych rozgrywek w kraju, nie bacząc na niebezpieczne konsekwencje, jakie poniosła przy tych działaniach SKW. Ten tragiczny wypadek na misji polskich żołnierzy, bezwzględnie wykorzystany przez polityków, wystarczył, by zniszczyć zaufanie do kontrwywiadu na długie lata. Nadmienić należy, że oskarżeni żołnierze zostali uniewinnieni, ale plama na SKW została);
- prowadzenie dezinformacji, czyli wprowadzanie przeciwnika w błąd, najczęściej z wykorzystaniem posiadanej siatki informatorów (kontrwywiad wojskowy podczas misji zajmuje się dodatkowo blokowaniem podejrzanych lub zbyt zażyłych kontaktów z miejscową ludnością oraz tłumaczami bądź żołnierzami i innymi funkcjonariuszami z Afganistanu, które mogą zagrażać bezpieczeństwu stacjonującego kontyngentu, jak również wojskowej dyscyplinie. Do obowiązków SKW dochodziła kontrola spraw finansowych związanych z pomocą dla instytucji w Afganistanie i przeciwdziałanie związanej z nią korupcji).
Powyższe działania SKW miały na celu wyposażenie dowództwa kontyngentu oraz dowództwa sił międzynarodowej koalicji ISAF-u w szczegółową wiedzę dotyczącą między innymi sytuacji wojskowej, informacje o ugrupowaniach zbrojnych rebeliantów. ich uzbrojeniu i metodach prowadzenia walki, wszelkich incydentach na tyłach (w Afganistanie nie było regularnej linii frontu, dlatego tyłami nazywano wszystko, co znajdowało się w bazach wojskowych ISAF-u), które miały wpływ na gotowość bojową pododdziałów wojskowych.
By spełnić powyższe wymagania, wojskowe służby specjalne przygotowujące zagraniczną misję sił zbrojnych powinny rozpocząć działania ze znacznym wyprzedzeniem czasowym.
Wyprzedzenie czasowe jest potrzebne oficerom wojskowych służb specjalnych na uzyskanie informacji o: zagrożeniach militarnych i pozamilitarnych, religii, wewnętrznej sytuacji politycznej; dokładnej historii regionu, w którym będą stacjonować i działać nasze pododdziały i jej wpływu na bieżące wydarzenia polityczne; o przywódcach ugrupowań zbrojnych, z którymi zmierzą się w przyszłości dowódcy liniowi i ich podwładni; ugrupowaniach polityczno-społecznych i religijnych, tradycji; a nawet klimacie, który ma niebagatelny wpływ na wyposażenie wysyłanych pododdziałów.
Po uzyskaniu tych informacji wojskowe służby specjalne powinny dokonać dogłębnej analizy, na której podstawie przedstawią ocenę zachowania ludzi żyjących w tym kraju w stosunku do naszych sił zbrojnych.
Czas ten jest niezbędny nie tylko dla uzyskania informacji o przyszłym rejonie działań. To okres potrzebny na podjęcie działań operacyjno-wywiadowczych, których celem będzie pozyskanie agentury lub przynajmniej jej wstępne opracowanie. W przeciwnym razie nasi żołnierze, którzy wkroczą w teren bez posiadania wyżej wymienionych informacji, będą ślepi i głusi, a straty mogą być kolosalne.
Zadania te powinni wykonywać oficerowie wojskowych służb specjalnych z największym doświadczeniem wojskowym i operacyjnym zdobytym w trakcie wieloletniej pracy w wojsku i dla wojska. Tylko taki dobór będzie skutkował prawidłowym przygotowaniem do misji w Afganistanie.
Tak to powinno wyglądać…
Dla czytelnika różnica między NKK i S2X może być niezrozumiała. Mówiąc ogólnie, S2X, w którego skład wchodzili oficerowie SKW, współdziałało z żołnierzami polskiego HUMINT-u, a jego głównym zadaniem było zdobywanie informacji o talibach (rebeliantach, określanych też skrótem TB) i zagrożeniach zewnętrznych dla polskiego kontyngentu. Uzyskane informacje były w pełni wykorzystywane przez kontyngent.
Natomiast oficerowie NKK (Narodowej Komórki Kontrwywiadu) oprócz pracy na rzecz S2X wykonywali dodatkowo zadania wewnętrzne. Niektóre informacje uzyskane przez oficerów NKK o polskim kontyngencie nie były dostępne dla kontyngentu. Przesyłano je zaszyfrowane w formie elektronicznej do centrali SKW w kraju. Dotyczyły one niektórych polskich żołnierzy i ich działań bądź nieformalnych kontaktów, które z różnych przyczyn stanowiły przedmiot zainteresowania SKW. Nie jest to żadna nowość, takie działania prowadzą na misji wszystkie służby specjalne państw ISAF-u. W książce o tym kierunku działań NKK naturalnie nie piszę nic, gdyż są to informacje objęte klauzulą tajności i mam nadzieję, że tak zostanie mimo różnych dziwnych zawirowań w naszym pięknym kraju. Mogę jedynie napisać, że w trakcie misji, mimo fatalnej opinii, jaką posiadała SKW po wypadkach w Nangar Khel, zadbałem, by podległa mi komórka NKK nie spowodowała sytuacji takich jak opisywana w prasie sprawa tej wioski, nieuzasadnione zabranie komputera jednemu z polskich generałów czy nieuprawniona, zbyt głęboka cenzura artykułów polskich korespondentów przebywających w Afganistanie,. Świadczyły one niestety o braku doświadczenia personelu SKW, skutkującym nieprofesjonalnym wykonywaniem swoich zadań.
Z przyczyn obiektywnych pełne dane personalne ludzi współpracujących z S2X na terenie Afganistanu są znane nie tylko polskim służbom specjalnym, ale też służbom innych państw koalicji antyterrorystycznej (czego nie jestem w stanie do dnia dzisiejszego pojąć). Są znane również siłom bezpieczeństwa Afganistanu (NDS), ponieważ tłumacze S2X w przeważającej części byli rodowitymi Afgańczykami. W mojej opinii, którą zawarłem w książce, w mniejszym lub większym stopniu współpracowali oni ze służbą bezpieczeństwa swojego kraju, co ewidentnie jest niedopatrzeniem SKW i MON.
S2X-y na patrolu
Nie podaję nazwisk ani nie przedstawiam szczegółowej charakterystyki tych osób, dla pełnego bezpieczeństwa zmieniłem im też pseudonimy, a o niektórych w ogóle nie wspomniałem. Nie podaję też nazwisk polskich oficerów służb specjalnych oraz niektórych metod pracy operacyjnej, którą wykonywałem w trakcie działań w Afganistanie, czego już chyba nie muszę uzasadniać.
Wydanie książki osiem lat po wydarzeniach i trzy lata po zakończeniu naszej misji nie jest przypadkowe. Jest spowodowane bezpieczeństwem wymienionych osób oraz działających tam polskich żołnierzy, mimo że część z nich już niestety nie żyje bądź opuściła Afganistan na stałe.
Ta książka nie jest opracowaniem historycznym – to są moje indywidualne, subiektywne wspomnienia z wojny, w której uczestniczyłem przez ponad rok. Opisuję tu moje przeżycia i doświadczenia jako oficera służb specjalnych walczącego na pierwszej linii frontu ramię w ramię z żołnierzami Zgrupowania Bojowego Bravo na VI i VII zmianie (2009–2010) z bazy FOB Warrior, którą popularnie nazywano Rakietową Bazą.
Zanim opowiem swoją historię, chciałbym, drogi czytelniku, zacząć od informacji wstępnych na temat Afganistanu. Mieszkańcy Europy czy Ameryki wiedzą doskonale, że w Afganistanie trwa wojna z talibami. Jednak wiedzę, jak wielkie to państwo, gdzie leży, jaki ma klimat i kto je zamieszkuje, posiadło już niewielu z nich. Mało kto z nas ma świadomość, jak naprawdę wygląda okryty złą sławą Afganistan. Mając to na uwadze, poniżej przedstawiam w ogólnym zarysie najważniejsze dane na temat Afganistanu i ludzi go zamieszkujących – kraju, który do końca życia wyrył się w mojej pamięci.
Islamska Republika Afganistanu to państwo śródlądowe położone w Azji Środkowej ze stolicą w Kabulu. Kraj, o którym już wiedzieli starożytni Grecy i w którym Aleksander Macedoński jako jeden z pierwszych toczył bitwy z tubylczymi plemionami. Afganistan leży na obszarze górzysto-wyżynnym – połowa kraju to tereny powyżej 2000 metrów nad poziomem morza. Występują tam liczne masywy górskie i wyżynne równiny. W północno-wschodniej części kraju wznoszą się góry Hindukusz, które na wschodzie stykają się z Pamirem i Karakorum. Kraj leży w głębi kontynentu, co sprawia, że klimat jest suchy i przejawia skrajności pogodowe. Latem wieje silny wiatr nazywany wiatrem 120 dni. Częste są burze pyłowe, podczas których widoczność spada do zera, a drobiny piasku wnikają głęboko pod warstwę ubrań. Od maja do września w dolinach panują upały – w ciągu dnia temperatury przekraczają 45°C. Natomiast w górach w tym samym okresie, zwłaszcza na obszarze Hindukuszu, średnia temperatura rzadko kiedy sięga 5°C. Zimy potrafią być surowe i mroźne, z temperaturą do minus 20°C.
Państwo zamieszkuje około 33 milionów ludzi z następujących grup etnicznych: Pasztunowie – 40%, Tadżycy – 24%, Uzbecy – 9%, Hazarowie – 9%, Turkmeni – 5%, Ajmakowie – 5%, Persowie – 2%, Beludżowie – 1%.
Afganistan graniczy z następującymi państwami: Pakistanem, Iranem, Chinami, Tadżykistanem, Uzbekistanem i Turkmenistanem. Językami urzędowymi są pasztu i daru. Analfabetyzm sięga 65% populacji.
Z uwagi na utrzymujące się od kilkudziesięciu lat konflikty i prowadzone działania wojenne gospodarka afgańska znajduje się w ruinie. Głównym produktem eksportowym jest opium, którego roczna produkcja wynosi od 4 do 5 tysięcy ton, to jest 90% z całego świata. Afganistan jest też niedoścignionym producentem haszyszu. Według ocen ONZ kraj ten wytwarza rocznie od 1500 do 3500 ton haszyszu. Handel konopiami prowadzony jest w całym kraju. Można powiedzieć, że Afganistan wyrósł na światowego lidera na rynku narkotykowym. Produkcją opium i haszyszu trudnią się lokalni watażkowie usadowieni w poszczególnych rejonach kraju, którzy czują się bezkarni ze względu na słabość władzy centralnej i niejednokrotnie powiązani są ze skorumpowaną policją i z wojskiem. Amerykanie do 2015 roku zainwestowali już 8,5 miliarda dolarów w walkę z producentami narkotyków w Afganistanie, a skutek jest taki, że produkcja spadła raptem o 1%.
Oprócz handlu narkotykami watażkowie zajmują się także handlem uzbrojeniem, pozostałym w spadku po Rosjanach lub przemyconym z Pakistanu, Chin, Iranu i wielu innych krajów. Broń produkują też nielegalne warsztaty rusznikarskie, gdzie za 5000 rupii można kupić podróbkę MP5 czy kbk AK, a amunicję w magazynku dostaje się w gratisie.
Pod przykrywką wojny religijnej kwitnie największy rynek narkotyków i broni na świecie. O ile jednak narkotyki stanowią towar eksportowy, o tyle broń jest produktem bardziej importowym, a popyt wciąż nie maleje.
Każdy Afgańczyk jako mężczyzna powinien mieć broń – tak mówi tradycja. Jeszcze do niedawna zgodnie z prawem w kraju można było posiadać jeden kbk AK plus pełny magazynek do ochrony osobistej bez żadnych zezwoleń. Przyjmując, że co trzeci mężczyzna ma broń, jest tam od około 3 do 5 milionów egzemplarzy. Dla przykładu w Polsce mamy 200 tysięcy osób posiadających zarejestrowane egzemplarze broni, z czego połowa to broń myśliwska.
Wojna w Afganistanie to stan naturalny. Afgańczycy walczyli z Aleksandrem Macedońskim w 327 roku p.n.e., Czyngis-chanem w XIII wieku, Anglikami w latach 1839–1879 oraz w 1915 roku, z Rosjanami z kolei w latach 1979–1989. Wojna z talibami trwa nieustannie od 1995. W 2001 roku NATO dołączyło do rządu afgańskiego w walce z talibami.
Nie można też zapomnieć o konflikcie z Pakistanem, który – mocniej lub słabiej – tli się od momentu, gdy Pakistan powstał w roku 1947. Afganistan jako jedyny kraj sprzeciwił się uznaniu przez ONZ powstania Pakistanu, ponieważ państwo to zajęło należące do niego niegdyś tereny, zamieszkałe przez plemiona Pasztunów. Afganistan nigdy nie uznał oficjalnie będącej jego granicą z Pakistanem Linii Duranda.
Określanie misji kontyngentu NATO w Afganistanie przymiotnikami „stabilizacyjna” i „pokojowa” jest zwykłą hipokryzją naszych polityków. To tylko chwyty reklamowe rządzących, którzy w ten sposób chcą w przekazie do wyborców zmyć z siebie odpowiedzialność. Dla mnie tam, gdzie w wyniku regularnych działań zbrojnych przy wykorzystaniu środków bojowych giną ludzie, mamy do czynienia z wojną, a nie jakimś przykrym incydentem. Przykry incydent to może zajść na skrzyżowaniu, kiedy kierowca ciężarówki skasuje innemu pół auta. Trudno natomiast nazwać incydentem wysadzenie drogi wraz z transporterem bojowym lub ostrzelanie bazy rakietami i granatami moździerzowymi.
Powyżej przedstawiłem tło: suche ogólne fakty z historii Afganistanu oraz ważniejszych konfliktów na przestrzeni dziejów tego państwa. Naszkicowałem ogólnie aktualny konflikt z talibami, który trwa od kilkunastu lat, ale dla pełniejszego ukazania problemu trzeba wyjaśnić, kim są talibowie i skąd się wzięli.
Talibowie (co w języku pasztu oznacza uczniów) to fundamentalistyczne ugrupowanie islamskie, które powstało w Kandaharze po upadku rządów komunistów w Afganistanie w 1992 bądź 1994 roku. Jego założycielem był Mohammad Omar wraz z 30 członkami medresy, w której nauczał. Z początku składało się z członków plemion Pasztunów. Sunnici uczący się w medresach, przeważnie z pogranicza afgańsko-pakistańskiego, chętnie garnęli się do nowego ugrupowania, które sponsorowały Arabia Saudyjska i Pakistan. Oprócz edukacji religijnej prowadziło ono też szkolenia militarne. Do medres przyjmowano głównie sieroty wojenne, szkoląc je na fanatycznych bojowników islamu. Chrzest bojowy talibów nastąpił w 1994 roku, kiedy to weszli w konflikt zbrojny z mudżahedinami. W ciągu niespełna trzech lat wojownicy opanowali blisko 90 procent Afganistanu, a w 1996 roku obalili prezydenta Afganistanu Burhanuddina Rabbaniego. Do tak wielkiego sukcesu przyczynili się lokalni watażkowie, którzy mając własne ugrupowania zbrojne, zasilali szeregi talibów oraz oddawali im bez walki kontrolowane przez siebie tereny w zamian za możliwość uprawiania maku i produkcji narkotyków. Zyski ze sprzedaży miały być wykorzystane do walki z niewiernymi. Po zdobyciu Kabulu w 1997 roku talibowie ogłosili Afganistan państwem wyznaniowym i wprowadzili prawo oparte na elementach islamskiego prawa (szariatu) oraz pasztuńskiego kodeksu honorowego (pasztunwali). Sami nazywają się „Tymi, Którzy Szukają Prawdy”.
Mężczyzn zobowiązano do noszenia bród oraz ubierania się na wzór Proroka. Zgodnie z nakazem Koranu zarządzono pięciokrotne modlitwy w ciągu dnia. Nowe prawo zabraniało wszelkich rozrywek, telewizji, hazardu. Kobietom drastycznie ograniczono prawa: zakazano pracy i zezwolono na wychodzenie na ulicę tylko w towarzystwie mężczyzn. Nakazano im noszenie na twarzach specjalnych zasłon oraz odebrano prawo do nauki. Przeciwnicy polityczni talibów zostali wymordowani. Społeczność międzynarodowa, twierdząc, że w Afganistanie łamane są prawa człowieka i dochodzi do masowych mordów i ludobójstwa, nie uznawała ich rządów. Inną decyzję podjął jedynie Pakistan, prawdopodobnie w zamian za odstąpienie od roszczeń granicznych.
Talibowie w odpowiedzi na brak uznania ich rządu na arenie międzynarodowej udzielili poparcia wszystkim organizacjom islamskim walczącym z „niewiernymi”. Wsparli także skrajne terrorystyczne ugrupowanie Osamy bin Ladena i od 1996 roku udzielali mu schronienia na terenie Afganistanu oraz wspomagali siatkę terrorystyczną Al-Kaida.
A teraz zabieram cię, czytelniku, w podróż off-road (czyli w teren – polskie patrole bardzo często jeździły po polach obok drogi, stąd wzięło się to angielskie sformułowanie szeroko używane w Afganistanie) – w odwiedziny do nieujarzmionych plemion Afganistanu, gdzie czasami odnosiłem wrażenie, że NATO jest postrzegane jak małe dzieci w piaskownicy; do kraju, w którym wojna stała się codziennością jak poranny wypiek chleba. Postaram się przybliżyć naród, a w zasadzie plemiona mieszkające na ziemi przeklinanej przez wszystkie armie i nazywanej wrotami piekieł, których przez 2500 lat nikt nie był w stanie zamknąć.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
------------------------------------------------------------------------
1 Wywiad wojskowy jako narzędzie polityki bezpieczeństwa państwa, płk rez. Krzysztof Surdyk (oprac.), http://stosunki.pl/?q=content/wywiad-wojskowyjako-narz%C4%99dzie-polityki-bezpiecze%C5%84stwa-pa%C5%84stwa.
2 W sierpniu 2007 roku do Nangar Khel ruszył polski patrol. Żołnierze mieli dokonać demonstracji siły, bo wcześniej w pobliżu tej miejscowości polski rosomak wpadł na minę pułapkę zastawioną przez talibów. W wiosce akurat trwało wesele. Padły strzały. Zginęło sześć osób, trzy zostały ranne. Prokuratura wojskowa oskarżyła siedmiu żołnierzy o popełnienie zbrodni wojennej. W afgańskiej wiosce w 2007 roku nie popełniono zbrodni wojennej, ale żołnierze źle wykonali rozkaz – uznała Izba Wojskowa Sądu Najwyższego.
3 Newsweek.pl, Tajemnice Nanghar Khel, http://www.newsweek.pl/polska/tajemnice-nangar-khel,2313,1,1.html.
4 Elżbieta Rutkowska, Kontrwywiadowi nie udało się wyrzucić mnie z Afganistanu (rozmowa z Marcinem Ogdowskim), http://www.press.pl/tresc/33266,kontrwywiadowi-nie-udalo-sie-wyrzucic-mnie-z-afganistanu.