Kosmos mój prywatny. Wielki wybuch w ziarnistej przestrzeni - ebook
Kosmos mój prywatny. Wielki wybuch w ziarnistej przestrzeni - ebook
Postulaty wysuwane przez autora są oczywiście niezgodne z ustaloną wiedzą na temat ewolucji kosmosu i astrofizyką i wywołają zapewne sprzeciw i potępienia profesjonalistów. Autor uznał jednak, że jeżeli choć jedna myśl w tej książce może okazać się prawdopodobna, czy nawet prawdziwa, to należało ją przedstawić publicznie. Treścią publikacji jest dyskusja wokół tego pomysłu.
Dla czytelnika nieobeznanego z terminologią z dziedziny atomistyki i kosmologii tekst może nie być łatwy do zrozumienia. Może stanie się chociaż zachętą do poznania tych pięknych dziedzin wiedzy ludzkiej. Autor byłby wdzięczny profesjonalistom za opinię i krytyką „dzieła”, która nie będzie zapewne inna, jak miażdżąca.
Autor jest absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie. Pracował wiele lat jako anestezjolog i lekarz ogólny. Obecnie na emeryturze.
Od dawna interesuje się naukami o niebie. Pierwsze informacje czerpał z pierwszego numeru miesięcznika „Problemów”, który ukazał się w już 1945 r., wydawanego potem przez wiele lat, a to stało się inspiracją do systematycznego śledzenia postępów w kosmologii i astrofizyce.
Swoje zainteresowanie kosmologią dzieli z innymi dziedzinami wiedzy: historią, ekonomią, polityką a także literaturą. Zaowocowało to stworzeniem blogów o tej tematyce, zamieszczonych w Internecie pod adresem UP7256 lub na Twitterze o takim samym adresie. Jest także autorem publikacji „Mój zegar niesłoneczny”, zawierającej wspomnienia z dzieciństwa i wczesnej młodości, dostępnej w księgarniach internetowych.
W stanie wojennym wydaje w drugim obiegu prace publicystyczne na temat potrzeby wprowadzenia w Polsce przekształceń własnościowych pod postacią akcjonariatu pracy. Wydawca własnego pisma drugiego obiegu pt. „Uwagi polityczne”, których kopie zdeponowane są w Ośrodku „Karta” w Warszawie. Autor wierszy patriotycznych rozpowszechnianych w latach osiemdziesiątych w drugim obiegu. Twórca szesnastu patentów, w tym „Urządzenie do podtrzymywania czynności życiowych wyosobnionych narządów... zwłaszcza serca”.
Zwolennik poglądu o stacjonarności kosmosu nieograniczonego w czasie i przestrzeni.
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66149-01-4 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dysertacje są może dla wielu nieczytelne, zbyt skomplikowane, wymagające pewnego przygotowania i nieco wiedzy fizycznej, nie udało się jednak autorowi ująć tematu w prostszej formie, jest on sam w sobie nazbyt złożony. Profesjonalny czytelnik spotka w tekście zapewne wiele potknięć, których profanowi w tej dziedzinie nie uda się uniknąć. Jak dotąd takiego przedłożenia tematu konstrukcji kosmosu autor nie spotkał w żadnej dostępnej mu publikacji, poza najnowszymi tezami o istnieniu „pola Higgsa” i cząstek Higgsa. Całość obu dysertacji to czysta, osobista fantazja i wymysł autora, nie oparta na jakichkolwiek innych publikacjach, poza powierzchowną wiedzą podręcznikową, czerpana z wielu popularnonaukowych wydawnictw, naszpikowana dodatkowo reminiscencjami nie związanymi z czystą astrofizyką. Ujęcie temat wywoła zapewne zgorszenie u profesjonalistów, jako całkowicie nienaukowe. Miłośnikowi tej dziedziny wiedzy, profanowi, wolno jednak dać upust pasji i podzielić się tą pasją z innymi.
Kosmos mój prywatny
Wynalezienie wielu doskonałych narzędzi badawczych fizyki, jak też rozwój teoretyczny fizyki i matematyki, doprowadziły do prawie doskonałego poznania budowy materii, tak w skali mikro, jaki w skali makro. Znajomość tej dziedziny wiedzy jest prawie kompletna. Do odkrycia pozostają już tylko elementy tak zwana ciemna materia i ciemna energii, jeśli rzeczywiście takie istnieją, oraz dopięcie konstrukcji Modelu Standardowego mikroświata i urealnienie najnowszych pomysłów dotyczących budowy materii. Dokona się to zapewne za pomocą Wielkiego Zderzacza Hadronów. Niektórym kosmologom obraz zaciemnia brak koncepcji określającej same zjawisko zaistnienia Osobliwości i Wielkiego Wybuchu. Niektórzy wysuwają pogląd kosmosu pulsującego, kosmosu, który wybucha, ekspanduje do ogromnych rozmiarów, a potem na powrót zapada się do punkt. Opisano prawie wszystkie parametry mikroświata, rodzaje cząstek, ich masę, ładunek, spin, liczby kwantowe, kolor, zapach, oddziaływania, budowę cząstek złożonych i inne elementy mikroświata. Nie ustalono czym właściwie są najprostsze składniki mikroświata, już niepodzielne, leptony, kwarki i bozony. Co jest w ich „środku”. I zapewne tego nie da się ustalić.
Poznając konstrukcję składników materii ma się wrażenie, że jest to jedynie możliwa postać bytu, jak gdyby zaprojektowana i uruchomiona za pomocą praw fizyki. I nie ma odstępstwa od tej konstrukcji. Jest ona jedynie możliwa. Tak więc, jeżeli istnieje gdziekolwiek jakaś materia poza naszym Kosmosem, to musi ona mieć taki sam obraz. I tak samo funkcjonować, jak nasza. Można jednak postawić pytanie, czy jest możliwe teoretyczne skonstruowanie modelu materii, który odpowiadałby matematycznym i logicznym założeniom i był w stanie funkcjonować według zadanych aksjomatów, według sztucznie wymyślonego algorytmu? Jednym słowem tak, jak znana mam materialna rzeczywistość.
Istnienie tylko jednego modelu materii mówi samo za siebie i jest właściwie zastanawiające. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by próbować konstruować sztuczne modele materii. Wydaje się, że nie jest to całkiem nierealne. Wystarczy wymyśleć odpowiedni aksjomat początkowy, według którego taka materia jest skonstruowana i odpowiednie reguły jej funkcjonowania, to jest logiczny algorytm jej ruchu, bo tak jak to jest z naszą rodzimą materią, istotną cechą będzie ruch tej materii, a wszystko inne jest tego pochodną. W istocie w materii realnego świata na poziomie najniższym jest coraz mniej jakości, im niżej schodzimy w dół, ku coraz mniejszym strukturom, tym ów mikroświat jest mniej złożony, na placu „boju” pozostają proste formy, oceniane jako niepodzielne, choć jest to nadal poddawane w wątpliwość. Być może i te, choć do tej pory tego nie wykazano, są złożone z jeszcze prostszych składników. Jeśli więc leptony i kwarki mają strukturę, to zapewne są złożone z już niepodzielnych cząstek, a jest ich zapewne bardzo niewiele, lub może jest tylko jedna? A tylko występowanie jej w różnych konfiguracjach daje złożoność i swoistość budowy nie dopuszczająca dowolności, zaś decydującym czynnikiem powstania takich właśnie podstawowych konfiguracji jest nieznany czynnik rzeczywistości fizycznej i zapewne ruch. Ruch nie występuje w wielu postaciach, jest po prostu jeden, ruch, przemieszczanie się w przestrzeni. A świat cząstek fundamentalnych jest ściśle skwantowany, nie ma między nimi cząstek pośrednich. Tajemnicą jest, co jest przyczyną tej kwantyzacji?
Rzeczywistość, jakiej doświadczamy, składa się z czterech elementów. Jest to materia, energia, przestrzeń i czas. Każdy składnik bez pozostałych nie daje się wyobrazić i wszystkie są ze sobą zintegrowane, nie mają samoistnego bytu, są jakby zespolone w jeden podmiot. Każdy można opisać w sposób naukowy i wyrazić za pomocą symboli, używając do tej operacji narzędzi i mierników wyrażonych za pomocą pozostałych składników rzeczywistości. Co do ziarnistości energii zdania były podzielone. Starożytni nie rozpatrywali tego problemu. W czasach nowożytnych wysunięto dwie koncepcję, korpuskularną i falowa. Okazało się że, falowość energii nie przekreśla jej ziarnistości.
Czas i przestrzeń są uważane za absolutnie ciągłe. Trudno bowiem sobie wyobrazić nieciągłość czasu lub przestrzeni. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by przyjąć robocza hipotezę, uznającą czas i przestrzeń za nieciągłą, czyli ziarnistą. Jest to teza wręcz absurdalna, lecz my postaramy się posłużyć nią w dalszych wywodach i na kanwie tej hipotezy zbudować swój prywatny kosmos, jako alternatywę dla Kosmosu rzeczywistego. Czy tak konstrukcja jest możliwa i czy można zbudować racjonalną koncepcję takiego Kosmosu, koncepcję, która będzie się odznaczać spójnością pozbawioną dowolności logicznych, jest tylko kwestią posłużenia się metodą odpowiednich aksjomatów, ścisłych reguł i algorytmów, nie dopuszczających dowolności w rozumowaniu i nakazujących operowania nie budzącymi wątpliwości zasadami. Poniżej postaramy się przedłożyć pod rozwagę kosmos alternatywny, ”Kosmos Mój Prywatny„
Ziarnistość czasu
Czas jest składnikiem natury zapewne niesamodzielnym. Nie istnieje jako samoistny byt, nie może płynąć bez czynnika materialnego, który się zmienia, bo tylko zmiana „czegoś” warunkuje zjawisko czasu. Najogólniej mówiąc, czas mierzy zmianą entropii układu. Dla teoretycznego układu, w którym entropia ma wartość stałą, można przyjąć brak czas. Dla cząstek fundamentalnych i złożonych cząstek elementarnych i dla ich składników czas nie płynie. Ich struktura jest niezmienna do chwili rozpadu cząstki. W układzie odosobnionym o stałej wartości entropii, nie mającym łączności z otoczeniem, zewnętrzny obserwator uzna, że czas tam nie płynie, jeśli zdoła tylko uzyskać wgląd w ten układ. Nie jest jednak w stanie tego stwierdzić, bo sam akt obserwacji narusza entropię i tym samym wprowadza do układu zmianę entropii, a więc i zjawisko czasu.
Można też zadać pytanie, czy w układzie, w którym zachodziłaby rotacja stanów, prowadząca do powrotu do stanu początkowego, można mówić o istnieniu jednokierunkowej strzałki czasu, jeśli taki układ nie jest tylko układem pomyślanym? Być może w takim układzie moglibyśmy mieć do czynienie z czasem dwukierunkowym? lub rotacją kierunku czasu? I byłby to tylko czas wewnętrzny układu? Takie dyskusje, obarczone zapewne błędami rozumowania, można sobie toczyć. Jedno nie ulega wątpliwości. Obiektywnego, niezależnego czasu, który płynąłby niezależnie od podłoża materialnego nie da się pomyśleć i przyjąć. Newton w tej materii się mylił. Jeśli jest to kategoria zależna, to czy można czynić na niej myślowe operacje, określające strukturę czasu i czy w ogóle o strukturze czasu można mówić? W budowie naszego prywatnego kosmosu przyjęliśmy zasadę budowania go za pomocą nie podlegających dyskusji aksjomatów, dla których nie ma innego zamiennika. Za taki aksjomat przyjęliśmy ziarnistość wszystkich składników naszego prywatnego kosmosu. Co do ziarnistości materii i energii nie może być wątpliwości, jest to oczywiste dla realnego Kosmosu i przyjmujemy za oczywiste i dla naszego prywatnego kosmosu. Pozostaje więc poddanie pod dyskusję postulatu ziarnistości czasu i przestrzeni. Czy czas w realnym Kosmosie jest ziarnisty? W warunkach makroskopowych nie do pomyślenia jest czas, który płynąłby skokowo. Nawet w świecie mikro, na poziomie atomu i cząstek elementarnych, nie może funkcjonować czas w postaci ziarnistej, czy skokowej.
Nie ulega wątpliwości, że na jeszcze niższym poziomie istnieje proces, który zachodzi w tak małej skali czasu, że nie ma procesu, który zachodziłby krócej. Może jest to „przeskok” elektronu z orbity na orbitę w atomie lub inny proces subatomowy. Chodzi więc o proces, który nie trwał by dłużej niż czas Plancka. Bo ten czas należałoby przyjąć za atom czasu. Zakładamy z całkowitą pewnością, że taki podstawowy proces istnieje. W takim wypadku można przyjąć też, że istnieją procesy trwające w czasie, będącym wielokrotnością czasu Planck. I można przyjąć, że te krótkookresowe procesy przebiegają nie inaczej, jak właśnie w czasach pełnych wielokrotności czasu Plancka. Oczywiście w dłuższych skalach ta wielokrotność ulega zatarciu i czas procesów można uznać za ciągły. Dla procesów makroskopowych owe zwielokrotnienie przestaje, ze zrozumiałych względów, obowiązywać i wydaje się wręcz absurdalne. W ślad za powyższym wywodem, dotyczącym realnego Kosmosu, przyjmujemy w mikroskali naszego prywatnego kosmosu, jak i realnego, ziarnistość czasu za obowiązującą.
Ziarnistość przestrzeni
Pozostaje nam teraz rozważenie przyjętego za aksjomat postulatu ziarnistości przestrzeni naszego prywatnego kosmosu. Skoro ziarnistość materii i energii jest oczywista, a ziarnistość czasu uznaliśmy za możliwą do przyjęcia, w ślad za tymi pewnikami rozważmy konsekwencję przyjęcia takiej koncepcji, którą uznamy za aksjomat, dla przestrzeni. Należy zatem bliżej określić naturę owych hipotetycznych ziarnistości przestrzeni.
Przede wszystkim składniki ziarnistej przestrzeni muszą odznaczać się cechami oczywistymi, nie podlegającymi dyskusji i wątpliwości, a przyjętymi a priori. Muszą to być elementy absolutnie proste, więc przede wszystkim nie mogą posiadać jakiejkolwiek struktury, musza być niepodzielne, a podstawowym ich atrybutem może być tylko ruch. Jedyną ich strukturą jest kształt i rozmiar, których nie można im odmówić. Kształt ich może być tylko kulisty, jako najbardziej prawdopodobny i idealny, a ich rozmiar można określić umownie jako „wymiar punktowy”. Przyjmujemy zatem, że cała przestrzeń naszego prywatnego kosmosu wypełniona jest ziarnistościami w rozumieniu potocznym i w rozumieniu fizyki naszego realnego Kosmosu. Owe ziarnistości wypełniające przestrzeń pozbawione są oczywiście zarówno masy, jak i energii. Jedynym ich atrybutem jest ruch. Znajdujemy dla tego ruchu nazwę: „kineza”, a ziarnistości nazwiemy „kinetronami”. Tak więc przyjmujemy za pewnik, że cała przestrzeń naszego prywatnego kosmosu wypełniona jest kinetronami, które przemieszczają się nieustannie w „pustej pustej” przestrzeni. Charakter tej kinezy nie może być inny, jak prostoliniowy. Tę cechę kinezy uznajemy jako nieodłączny atrybut kinetronów. Gdyby przestrzeń ziarnista była rozgęszczona, przeto kinetrony przemieszczałyby się prostoliniowo, aż do zetknięcia się z innym kinetronem. Tor takiego kinetronu przedstawiał by sobą chaotyczny, łamany wektor i zachodziło by mieszanie się kinetronów. Jeżeli jednak przyjmiemy za pewnik, że nasza przestrzeń jest przestrzenią ziarnistą gęstą, to tor kinetronu w dłuższym przedziale czasu kreślił będzie sferę i nie będzie zdolny do przemieszczanie się poza tę sferę, ponieważ nie pozwolą mu na to sąsiednie kinetrony. Kinetron oscylował będzie w swojej sferycznej „komórce”. Przestrzeń ziarnista składa się zatem z nieograniczonego morza „drgających” kinetronów.
Drugą właściwością kinetronów jest ich kineza obrotowa, którą w ślad za fizyką realnego Kosmosu nazwiemy umownie spinem. Czy będzie to taki sam spin, jak w rzeczywistym kosmosie, nie jest dla naszych rozważań istotne Najogólniej będzie to kineza rotacyjna. Przyjmujemy dodatkowo, że wartość kinezy liniowej odpowiada prędkości światła. Kinetrony drgają więc z prędkością światła. W realnym Kosmosie za odpowiednik kinetronów można by uznać drgające struny według teorii strun. Kinetrony w swojej kinezie nieustannie „zderzają” się ze sobą, a odbijając się od siebie, zakreślają przestrzeń, która w dłuższym przedziale czasu przyjmuje regularny kształt sferyczny. Do tego wszystkiego dodajemy kolejny aksjomat, mówiący o tym, że kinetrony zdarzając się ze sobą, jako nie posiadające masy, a wiec i bezwładności, mają właściwość wzajemnej addycji swojej kinezy podczas niektórych zderzeń lub utraty części kinezy podczas innych zderzeń. Analiza tej właściwości wymagałaby gruntowniejszych rozważań i skomplikowała obraz wywodów. Przyjmujemy zatem taki postulat umownie, nie wchodząc w dyskusje nad nim. Niech ten pewnik zostanie przyjęty bez uzasadnienia, jako kolejny aksjomat.
Tak więc mamy gęstą, ziarnistą przestrzeń, której składnikami są drgające z szybkością światła kinetrony, a wartość ich kinezy może przy pewnych typach zderzeń przekraczać wartość szybkości światła w wyniku addycji szybkości zderzających się kinetronów. Opis tego, choć kuszący i możliwy, jak to powiedzieliśmy wyżej, wydłużyłby nadmiernie niniejszą wypowiedź. Zostanie zamieszczony w kolejnej dysertacji. Przyjmujemy więc ten postulat bez analizy, na wiarę. Przyjecie tego pewnika ma bardzo ważne konsekwencje dla dalszego rozwoju „wypadków” w naszym prywatnym kosmosie.
Charakter przestrzeni
Wyłożona wyżej koncepcja ma ważne konsekwencje filozoficzne i kosmologiczne. Wymusza podjęcie rozważań nad ustaleniem warunków początkowych oraz geometrii takiej przestrzeni. Od razu nasuwa się pogląd, że przestrzeń ziarnista musi być nieskończona i nieograniczona, w przeciwnym razie, gdyby miała być rozmiarami ograniczona, należałoby przyjąć jakieś dodatkowe założenia, które nie dopuszczałyby do ekspansji kinetronów na sąsiednie, „puste” obszary, co prowadziłoby do wzrastającego rozgęszczenie ziarnistej przestrzeni i nasza koncepcja stałaby sie bezprzedmiotowa. Tak więc ziarnista, pusta przestrzeń nie może być ograniczona, ani skończona. Wniosek jest więc prosty i logiczny. Ziarnista przestrzeń pusta jest nieograniczona i nieskończona. Przyjęcie takiego poglądu będzie miało ważne konsekwencje w dalszych naszych wywodach i jest w gruncie rzeczy podstawą całej dalszej koncepcji ewolucji mojego prywatnego kosmosu.
Drugim ważnym aspektem jest ocena początku ewolucji opisywanego tu alternatywnego kosmosu. Nie można przyjmować założenie, że nasz alternatywny kosmos mógł mieć początek podobny do początku realnego Kosmosu, to jest powstać na modłę Wielkiego Wybuchu lub w jakikolwiek inny nagły sposób. Sama koncepcja nieograniczonej przestrzeni ziarnistej wyklucza taką możliwość, choć teza ta jest do dyskusji i w dalsze części zostanie ona przedłożona. Tak więc nasz kosmos prywatny powinien być też nieograniczony w czasie. Gdybyśmy założyli początek w czasie, to owa pierwsza struktura nie mogłaby powstać jako nieograniczona w przestrzeni, czas bowiem zakłada konieczność ewolucji, musiałaby zatem najpierw powstać w ograniczonym obszarze, a potem dopiero ekspandować, co jest sprzeczne z pierwotnymi założeniami. Mamy więc przed sobą nieograniczoną, ziarnistą przestrzeń, nieograniczoną w czasie i o nie ograniczonym zasięgu, bez początku, a więc i zapewne bez końca w czasie. Przyjęcie ziarnistości przestrzeni wyklucza inny pogląd. Mamy pustą, ziarnistą przestrzeń, wypełnioną jednorodnym, drgającym, bezstrukturalnym środowiskiem kinetronów. Dla przejrzystości wywodów przyjąć jednak musimy jakiś punkt początkowy. Niech nim będzie punkt leżący w nieskończoności co do czasu i niech będzie to taką hipotezą roboczą.
Entropia mojego prywatnego kosmosu
O takiej konstrukcji naszego podmiotu można powiedzieć, że jest to podmiot o najwyższej entropii, entropii o wartości 1. Jest to zatem struktura całkowicie nieuporządkowana, można powiedzieć, o najwyższym stopniu chaosu. Nie da się tu wyróżnić żadnego punktu odniesienia, każdy punkt takiej przestrzeni jest sobie równoważny. Kinetrony drgają liniowo od zderzenie z sąsiednim kinetronem do zderzenia i zgodnie z zasadą „kąt odbicia równa się kątowi padania”. Ta jedna zasada musi obowiązywać, bo kinetrony nie mogą oscylować „jak chcą”. A więc wektor ich kinezy wyznaczony jest z góry wektorem sąsiedniego kinetronu, a ten z kolei sąsiedniego. Drgają więc jednak według pewnego porządku, a to swoiste uporządkowanie kinezy następuje podczas zderzeń. Dla makroobserwatora ziarnista przestrzeń jest nieodróżnialna, a więc jest taka, jakby jej nie było. Dla mikroobserwatora panuje w niej jednak pewien porządek, znając bowiem wektory obserwowanych kinetronów, jeżeli taka obserwacja będzie możliwa, a przecież nie będzie, jest on w stanie ustalić ich przyszłe zwroty. Można przyjąć zatem, że w skali submikro panuje uporządkowanie wysokiego stopnia. Oscylacje kinetronów są całkowicie zdeterminowane?! Czy można zatem powiedzieć, że na tym poziomie mamy do czynienia z entropią o najniższym wskaźniku? czyli z uporządkowaniem najwyższego stopnia? Mikroobserwator nie jest w stanie dokonać swojej obserwacji, ponieważ wnosząc swój instrument, zaburza proces obserwacji, można jednak takiego doświadczenia dokonać myślowo.
Fuzje kinetyczne
Czy w strukturze tak opisanej przestrzeni mogą zachodzić jakieś zdarzenia? Taka struktura wydaje się być całkowicie stabilna, nie podlegająca jakimkolwiek zmianom. Jeśli tak, to jest ona nie do obserwacji, jej dla obserwatora nie ma. Czy tak może być naprawdę? Kinetrony oscylują w sposób ujednolicony, nie ma żadnego punktu odniesienia. A jednak może nastąpić sytuacja całkowicie losowa taka, że sąsiadujące ze sobą kinetrony uzyskają kierunek swojej kinezy o zbieżnym zwrocie wektorów. W morzu nieograniczonej, ziarnistej przestrzeni i o nieograniczonym czasie istnienie, wypadki taki mogą i muszą sie zdarzyć. Jeśli dodamy do tego, że oscylacje zachodzą z szybkością światła, to prawdopodobieństwo takich zdarzeń jest pewne. Co się zatem musi stać po takim zdarzeniu? Pewna grupka kinetronów zmierza ku wspólnemu punktowi zderzenia. Niech to będzie stan całkowicie symetryczny. Kinetrony zderzają sie we wspólnym środku. Wokół nich pojawia się mała strefa przestrzeni pustej pustej, a do niej napływają z sąsiedztwa te kinetrony, których wektory są też losów skierowane akurat ku owemu środkowi. Te kinetrony uderzają w grudkę kinetronów, które uległy ześrodkowaniu. Kinetrony te wywierają na ową grudkę ciśnienie, które nie dopuszcza do rozpadu tej grudki, a zjawisko to nazwiemy fuzją kinetyczną. Otoczenie grudki zapełnia się kinetronami, z których część w sposób losowy uzyskuje wektor kinezy skierowany ku grudce ześrodkowanych kinetronów. Następuje utrwalenie tych ześrodkowanych w grudkę kinetronów. Mamy więc stabilny twór, składający się z pewnej ilości kinetronów już jako samodzielny, względnie trwały byt. Można ławo ustalić, jaką konfigurację mogą mieć owe zestawienia. W czasie dalszych wywodów będziemy niektóre z nich nazywali, w ślad za nazewnictwem z realnego Kosmosu, cząstkami fundamentalnymi, te mianowicie, które nabrały cech trwałości. Najmniejsza taka cząstka składać się będzie zapewne z czerech kinetronów, następna z pięciu, kolejna z ośmiu, jeszcze kolejna z jedenastu kinetronów. Wszystkie one będą miały konfigurację symetryczną, idealnie symetryczną. Dalsze konfiguracje to sześciokinetronowe, dwunastokinetronowe, a jeśli dokładać będziemy do powstającej „powierzchni” kolejne kinetrony, powstanie cała kolekcja cząstek o pełnej symetrii. Prawdopodobieństwo powstania każdej z nich będzie oczywiście różne. Prawdopodobieństwo przetrwania każdej z nich będzie też różne. Powstaną też zapewne i cząstki o zwielokrotnionej konstrukcji kinetronowej, może powstające z grudek o już ukonstytuowanych konstrukcjach o mniejszej liczebności kinetronów, na wzór fuzji cząstek, powstających z samych pojedynczych kinetronów. I takiego mechanizmu nie można wykluczyć.
Nie ulega wątpliwości, że mogą powstawać też cząstki niesymetryczne. Można powiedzieć, że możliwe są najrozmaitsze konfiguracje, także cząstek niesymetrycznych, W środowisku oscylujących kinetronów każda fuzja o jakiejkolwiek konfiguracji jest prawdopodobna, choć to prawdopodobieństwa dla każdej konfiguracji jest zapewne inne. Powstające wokół każdej cząstki ciśnienie kinetyczne (tak je nazwiemy), utrwala taką cząstkę. Nie ulega wątpliwości, że możliwy jest rozpad takiej cząstki, możliwość taką opiszemy niżej, natomiast ciśnienie kinetyczne może też przybierać charakter niesymetryczny.