- W empik go
Kot Kameleon - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
21 października 2014
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Kot Kameleon - ebook
Książka "Kot kamelon" znalazła sie wśród 10 tytułów nominowanych do nagrody IBBY 2014
Natalia nie jest szczególnie zadowolona, gdy musi zostać na kilka dni na wsi u babci Anieli. A gdy po odjeździe rodziców okazuje się, że w samochodzie została jej torba z ulubionymi zabawkami, jest naprawdę zmartwiona. Cóż ona będzie robić przez całe dni z babcią i czarnym kotem, który chyba jej nie lubi? Na szczęście babcia zabiera ją na strych, gdzie można przymierzać fantazyjne kapelusze i bawić się szkiełkami witrażowej lampy. Gdy się przez nie spogląda, wszystko nabiera czarodziejskich barw, a czarny kot staje się białym kotem. Tylko czy to naprawdę magia?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7551-426-1 |
Rozmiar pliku: | 7,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział 1
Przyjazd i wyjazd
– Daleko jeszcze? – spytała Natalia, przecierając oczy.
– Nie, jesteśmy już blisko. – Tata zerknął w tylne lusterko. – Wyspałaś się?
Nie odpowiedziała. Patrzyła przez okno: drzewa pojawiały się i znikały za jadącym samochodem, migając jako żółte, zielone i brązowe plamy.
Mama odwróciła się na swoim siedzeniu i połaskotała ją po nodze.
– Wciąż się gniewasz?
Gdyby nie to, że Natalia była strasznie obrażona, roześmiałaby się – bo na łaskotki jest wrażliwa jak mało kto. Ale nie tym razem. Co to, to nie.
– Chciałam zostać u cioci Marty i bawić się z Mają – burknęła i odsunęła nogę.
– Natalia – wtrącił się tata – daj już spokój, nie nudź.
– No to mogłam wybrać się z wami.
– Kochanie... Ciocia jest chora, tłumaczyłam ci przecież. – Mama westchnęła, posmutniała i wpatrzyła się w okno.
– Zresztą to tylko trzy dni – dodał tata. – A właściwie dwa, bo w niedzielę będziemy z powrotem. Czas szybko zleci. Poza tym to dobra okazja, żebyś spędziła więcej czasu z babcią. Zawsze wpadamy do niej na krótko.
– To wolałabym zostać z babcią Hanią, w mieście. Zabrałaby mnie do kina albo do kawiarni, pomalowałaby mi paznokcie... A u tej babci będę się nudzić. Tu nie ma dzieci do towarzystwa ani nawet telewizora.
– Nie rozumiem cię, Natalko. Możesz pobawić się z Blekotem. Wciąż mówisz, że chciałabyś mieć własne zwierzę. Przecież lubiłaś tutaj przyjeżdżać.
– Lubiłam, jak żył dziadek – mruknęła Natalia. – A babcia Aniela jest... dziwna. Poza tym Blekot nie chce się ze mną bawić, na mój widok zawsze ucieka.
– Zabrałaś torbę pełną zabawek – przypomniał jej tata. – Sam nie wiem, po co ci ich tyle. A właśnie, skoro mowa o torbach, spakowałaś może moją maszynkę do golenia? – zwrócił się do mamy.
– Spakowałam. Jest w tej drugiej torbie, takiej samej jak ta, w której są zabawki. Też jest niebieska, więc ich nie pomyl.
Natalia wciąż patrzyła za okno i mijane widoki nagle zaczęły jej się wydawać znajome: tory kolejowe, las, pola, domy... Piaszczysta droga, na której samochód zaczął kołysać się na boki.
– Co za dziury... – jęknął tata. – Samochód aż trzeszczy, mam nadzieję, że się nie rozleci!
„Mówi tak za każdym razem. To znaczy, że rzeczywiście już blisko” – pomyślała Natalia.
Po chwili zobaczyła dom babci. Nie można go było pomylić z żadnym innym, bo cały, z wyjątkiem dachu, porośnięty był roślinami – zdaniem Natalii wyglądał tak, jakby był ubrany w puchaty zielony sweter.
Przed domem stała już babcia: w szarej spódnicy i wełnianym swetrze, jak zwykle przepasana fartuchem, w niczym nie przypominała eleganckiej, modnie ubranej babci miastowej.
– Dzień dobry – wymamrotała Natalia, gdy wyswobodziła się z pasów i wysiadła z auta. Chciała na powitanie cmoknąć babcię w policzek, ale ona mocno ją do siebie przytuliła. Szorstki szary sweter drapał dziewczynkę w twarz. Pachniał jakoś dziwnie, nie perfumami, czymś innym. Natalia musiała przyznać, że całkiem przyjemnie, ale i tak szybko się odsunęła.
– Ten sweter – mruknęła. – Gryzie mnie w policzek.
Gdy wszyscy się ze sobą przywitali, tata wyciągnął z bagażnika walizkę i torbę. Ledwo postawił bagaże na trawie, rozległ się brzęk dzwoneczka, cichy i srebrzysty.
– Blekot – domyśliła się Natalia i rzeczywiście: ni stąd, ni zowąd zjawił się czarny kot. Przecisnął się między nogami i bez pozwolenia wskoczył na torbę, jakby specjalnie dla niego ją postawiono, a potem rozsiadł się na niej, jak gdyby nigdy nic. Na widok kota tata gwałtownie odskoczył do tyłu i wpadł na stojący za nim samochód. Natalia i babcia roześmiały się, nawet mama uśmiechnęła się nieznacznie, bo wyglądało to tak, jak gdyby tata wystraszył się kota!
– Śmiejcie się, śmiejcie... – burczał. – Nie zażyłem tabletki. Przez całą drogę kichałbym i kichał.
Tata ma uczulenie na kocią sierść: jeśli nie zażyje tabletki antyalergicznej, dostaje okropnego kataru, a jego oczy robią się czerwone i spuchnięte.
– Sio, Blekot! Sio! – Próbował przegonić kota, ale ten nawet na niego nie spojrzał. Siedział i lizał łapę, nie zwracając na nikogo uwagi.
– Wejdźcie – zapraszała babcia. – Jedliście obiad? Upiekłam drożdżówkę. Dyniową, taką jak lubicie.
– Innym razem, mamo – powiedziała do niej mama Natalii. – Bardzo się spieszymy.
– No tak... To jedźcie już, jedźcie. – Babcia pogładziła ją po policzku, tak samo jak mama głaszcze Natalię, gdy zdarza się, że dziewczynka jest smutna. – Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Tata wniósł bagaże do domu. Potem jeszcze kilka całusów, trzaśnięcie drzwi – i ruszyli. Babcia pomachała im, popatrzyła na stojącą z ponurą miną Natalię, pogładziła ją po plecach i poszła do domu. A Natalia stała i patrzyła za odjeżdżającym samochodem tak długo, aż zniknął za zakrętem.
Ciąg dalszy w wersji pełnej
Przyjazd i wyjazd
– Daleko jeszcze? – spytała Natalia, przecierając oczy.
– Nie, jesteśmy już blisko. – Tata zerknął w tylne lusterko. – Wyspałaś się?
Nie odpowiedziała. Patrzyła przez okno: drzewa pojawiały się i znikały za jadącym samochodem, migając jako żółte, zielone i brązowe plamy.
Mama odwróciła się na swoim siedzeniu i połaskotała ją po nodze.
– Wciąż się gniewasz?
Gdyby nie to, że Natalia była strasznie obrażona, roześmiałaby się – bo na łaskotki jest wrażliwa jak mało kto. Ale nie tym razem. Co to, to nie.
– Chciałam zostać u cioci Marty i bawić się z Mają – burknęła i odsunęła nogę.
– Natalia – wtrącił się tata – daj już spokój, nie nudź.
– No to mogłam wybrać się z wami.
– Kochanie... Ciocia jest chora, tłumaczyłam ci przecież. – Mama westchnęła, posmutniała i wpatrzyła się w okno.
– Zresztą to tylko trzy dni – dodał tata. – A właściwie dwa, bo w niedzielę będziemy z powrotem. Czas szybko zleci. Poza tym to dobra okazja, żebyś spędziła więcej czasu z babcią. Zawsze wpadamy do niej na krótko.
– To wolałabym zostać z babcią Hanią, w mieście. Zabrałaby mnie do kina albo do kawiarni, pomalowałaby mi paznokcie... A u tej babci będę się nudzić. Tu nie ma dzieci do towarzystwa ani nawet telewizora.
– Nie rozumiem cię, Natalko. Możesz pobawić się z Blekotem. Wciąż mówisz, że chciałabyś mieć własne zwierzę. Przecież lubiłaś tutaj przyjeżdżać.
– Lubiłam, jak żył dziadek – mruknęła Natalia. – A babcia Aniela jest... dziwna. Poza tym Blekot nie chce się ze mną bawić, na mój widok zawsze ucieka.
– Zabrałaś torbę pełną zabawek – przypomniał jej tata. – Sam nie wiem, po co ci ich tyle. A właśnie, skoro mowa o torbach, spakowałaś może moją maszynkę do golenia? – zwrócił się do mamy.
– Spakowałam. Jest w tej drugiej torbie, takiej samej jak ta, w której są zabawki. Też jest niebieska, więc ich nie pomyl.
Natalia wciąż patrzyła za okno i mijane widoki nagle zaczęły jej się wydawać znajome: tory kolejowe, las, pola, domy... Piaszczysta droga, na której samochód zaczął kołysać się na boki.
– Co za dziury... – jęknął tata. – Samochód aż trzeszczy, mam nadzieję, że się nie rozleci!
„Mówi tak za każdym razem. To znaczy, że rzeczywiście już blisko” – pomyślała Natalia.
Po chwili zobaczyła dom babci. Nie można go było pomylić z żadnym innym, bo cały, z wyjątkiem dachu, porośnięty był roślinami – zdaniem Natalii wyglądał tak, jakby był ubrany w puchaty zielony sweter.
Przed domem stała już babcia: w szarej spódnicy i wełnianym swetrze, jak zwykle przepasana fartuchem, w niczym nie przypominała eleganckiej, modnie ubranej babci miastowej.
– Dzień dobry – wymamrotała Natalia, gdy wyswobodziła się z pasów i wysiadła z auta. Chciała na powitanie cmoknąć babcię w policzek, ale ona mocno ją do siebie przytuliła. Szorstki szary sweter drapał dziewczynkę w twarz. Pachniał jakoś dziwnie, nie perfumami, czymś innym. Natalia musiała przyznać, że całkiem przyjemnie, ale i tak szybko się odsunęła.
– Ten sweter – mruknęła. – Gryzie mnie w policzek.
Gdy wszyscy się ze sobą przywitali, tata wyciągnął z bagażnika walizkę i torbę. Ledwo postawił bagaże na trawie, rozległ się brzęk dzwoneczka, cichy i srebrzysty.
– Blekot – domyśliła się Natalia i rzeczywiście: ni stąd, ni zowąd zjawił się czarny kot. Przecisnął się między nogami i bez pozwolenia wskoczył na torbę, jakby specjalnie dla niego ją postawiono, a potem rozsiadł się na niej, jak gdyby nigdy nic. Na widok kota tata gwałtownie odskoczył do tyłu i wpadł na stojący za nim samochód. Natalia i babcia roześmiały się, nawet mama uśmiechnęła się nieznacznie, bo wyglądało to tak, jak gdyby tata wystraszył się kota!
– Śmiejcie się, śmiejcie... – burczał. – Nie zażyłem tabletki. Przez całą drogę kichałbym i kichał.
Tata ma uczulenie na kocią sierść: jeśli nie zażyje tabletki antyalergicznej, dostaje okropnego kataru, a jego oczy robią się czerwone i spuchnięte.
– Sio, Blekot! Sio! – Próbował przegonić kota, ale ten nawet na niego nie spojrzał. Siedział i lizał łapę, nie zwracając na nikogo uwagi.
– Wejdźcie – zapraszała babcia. – Jedliście obiad? Upiekłam drożdżówkę. Dyniową, taką jak lubicie.
– Innym razem, mamo – powiedziała do niej mama Natalii. – Bardzo się spieszymy.
– No tak... To jedźcie już, jedźcie. – Babcia pogładziła ją po policzku, tak samo jak mama głaszcze Natalię, gdy zdarza się, że dziewczynka jest smutna. – Zobaczysz, wszystko będzie dobrze.
Tata wniósł bagaże do domu. Potem jeszcze kilka całusów, trzaśnięcie drzwi – i ruszyli. Babcia pomachała im, popatrzyła na stojącą z ponurą miną Natalię, pogładziła ją po plecach i poszła do domu. A Natalia stała i patrzyła za odjeżdżającym samochodem tak długo, aż zniknął za zakrętem.
Ciąg dalszy w wersji pełnej
więcej..