Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Kot, Pies i UltraMysz - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 sierpnia 2022
E-book: EPUB, MOBI
10,10 zł
Audiobook
6,06 zł
10,10
1010 pkt
punktów Virtualo

Kot, Pies i UltraMysz - ebook

Bajka pt. „Kot, Pies i Ultramysz” jest skierowana dla dzieci, jak również dla dorosłych. Kiedy mały kotek i duży pies spotyka pewną gadatliwą myszkę, ich obraz świata okazuje się iluzją. Biorą udział w ekstremalnej przygodzie, dowiadują się jak To naprawdę się stało. I kto odpowiada za destrukcję.
Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8245-150-4
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Byli sobie raz Kot i Pies.

Mieszkali razem we wspólnej budzie. Pies był ogromny, czarny, z długą sierścią, a kotek drobny, z mięciutkim, dostojnym futerkiem, także koloru czarnego. Pies wabił się Gnat, a kot — Mruczek.

Gnat był spokojny, opanowany, nic go nie wzruszało — poza ogromną kością, która ostatnio nie dawała mu spokoju. To właśnie jego przyjaciel, kot Mruczek, który mieszkał z nim w budzie od małego, naopowiadał mu niestworzonych rzeczy o tej przeogromnej kości, którą można mieć. Mruczek cały czas chce się bawić, bo jest mały i wesoły. Najbardziej jednak lubił zadawać niewygodne pytania:

— A dlaczego słońce świeci?

— A po co deszcz pada?

— A co jest dalej tam, za horyzontem?

I najważniejsze pytanie:

— Dlaczego księżyc nocą raz ma kształt miski mleka, a raz takiej jakby przekrzywionej kości?

W sam raz dla psa. Ale Gnata to wszystko już nie interesuje. Bo po co?

Najważniejsze, że miska z jedzeniem jest zawsze pełna. Jest.

Pan Gnata i Mruczka dba o nich.

Dba.

To czego więcej można oczekiwać? Chyba niczego.

A kot, ciągle ciekawy, dopytuje, roztrząsa, dopowiada: po co, na co.

A najgorzej jest wieczorem, kiedy robi się ciemno i niebo jest takie rozświetlone iskierkami, czyli gwiazdami, i cieplutki wietrzyk gładzi po nosie — wtedy właśnie Mruczek nie chce spać ani leżakować, tylko gada i gada. A to o myszkach, które mu uciekły, a to o ptakach, co odleciały i nie mógł ich złapać. Czasami tak spogląda w niebo i zastyga na moment, aby po chwili trajkotać jak rozmielone kości lub rozgryzione ości.

Ale zawsze nadchodzi taka chwila, że zasypiają. Kot zwija się w kłębek i śpi obok Gnata, który, zawsze wzdychając, mówi wtedy:

— Nareszcie, dobranoc.

Kolejnego dnia obudziło ich głośnie krakanie.

Kruk, Wrona i pewna Sroka pojawili się znienacka, kłócąc się między sobą:

— Oddawaj, to mój kosztownik! — srocze Sroka.

— Chciałabyś, co? Może ten gazetownik też jest twój? — Wrona nie ustępuje.

— Cicho, moje panie, wszystkie trzymadełka są moje, tak ładnie pachną, zmiatać stąd — kończy Kruk całe to zamieszanie.

Gnat i Mruczek, wszystko usłyszawszy, zerwali się na równe łapy. Mruczek skoczył pierwszy. Ale ptactwo jak zwykle było szybsze i odleciało, zostawiwszy małe zawiniątko.

Gnat, widząc, jak Mruczek próbuje odwinąć łapkami to coś, chrząknął:

— Poczekaj, obwącham pierwszy — i mówiąc to, mocno rozszerzył swoje nozdrza. Wystarczył jeden głęboki węch i już wszystko było wiadome.

— Ale numer! Wiesz, co to jest?

— No co? Gadaj! — Kot nie mógł się doczekać, co to może być.

— Myślę, no nie, jestem pewny, że jest to… że to to…

— No mów!

— Bardzo bym chciał, żeby to była ta wielka, ogromniasta kość, mimo że zawinięta w gazetę… kość — Gnat po tym stwierdzeniu rozmarzył się, odrobinę ziewnął, pomerdał ogonem, wyszczerzył pysk dwa razy i poszedł się położyć. Ale wcześniej dodał, jakby od niechcenia: — Ale tak nie jest… niestety.

Mruczek zaniemówił, spoglądał raz na Gnata, raz na pakunek. Poprawił swoje drogocenne wąsy, wysunął powoli przednią łapkę w stronę zawiniątka, dotknął bardzo delikatnie, po czym uciekł i schował się za budę. Nastroszył uszy i jeszcze raz wąsy i… nasłuchiwał z całych swoich malutkich sił.

— Nie bój się, to cię nie zje — dodał śpiący Gnat.

— Nie?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij