- W empik go
Król Duch. Le Roi-Esprit. Poeme inacheve - ebook
Król Duch. Le Roi-Esprit. Poeme inacheve - ebook
Książka w dwóch wersjach językowych: polskiej i francuskiej. Version bilingue: polonaise et française. Król-Duch – poemat historiozoficzny napisany przez Juliusza Słowackiego w latach 1845-1849. Stanowi jedno z najważniejszych dzieł poety. Jest podsumowaniem jego poglądów. Dzieło to Słowacki pisał do końca życia; pozostało nieukończone. Jego pierwsza część została wydana w 1847 roku w Paryżu jako Król-Duch Rapsod I. Nie stanowi spójnej całości, gdyż powstawało w wielu wersjach rękopiśmiennych i z tego powodu jego całościowe wydanie, wierne zamiarom poety, okazywało się bardzo utrudnione. Wielokrotnie nazywa się to dzieło eposem wszechsłowiańskim. Utrudnienia związane z pewnymi odejściami od formy eposu – między innymi metafizyczna i paraboliczna tematyka dzieła – nie pozwalają nazwać Króla-Ducha poematem heroicznym – epopeją. (za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Król-Duch)
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8064-560-8 |
Rozmiar pliku: | 513 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KRÓL DUCH
Rapsod pierwszy
Pieśń I
I
Cierpienia moje i męki serdeczne,
I ciągłą walkę z szatanów gromadą,
Ich bronie jasne i tarcze słoneczne,
Jamy wężową napełnione zdradą...
Powiem... wyroki wypełniając wieczne,
Które to na mnie dzisiaj brzemię kładą,
Abym wyśpiewał rzeczy przeminięte
I wielkie duchów świętych wojny święte.
II
Ja, Her Armeńczyk, leżałem na stosie
Trupem... przy niebios jasnej błyskawicy.
Kaukaz w piorunów się ciągłym rozgłosie
Odzywał do ech ciemnej okolicy;
Niebo sczerniało... ale świeciło się
Grzmotami... jak wid szatańskiej stolicy...
A ja, świecący od ciągłego grzmota,
Leżałem. – Zbroja była na mnie złota.
III
I duch nie wyszły z umarłego ciała
Czuł jakąś dumę, że spokojnie leży;
A nad nim ziemia poruszona grzmiała
I unosiły się duchy rycerzy.
– Trójca widm mój stos ogniem zapalała,
A ja czekałem, aż piorun uderzy:
Tak byłem pewny, że w owe rumiane
Grzmotem powietrze – jak duch zmartwychwstanę.
IV
Już przybliżały straszne czarownice
Chwast zapalony i suche piołuny,
I moje blade oświeciwszy lice,
Wrzeszcząc, posępne swe śpiewały runy:
Kiedy je trzasły aż trzy błyskawice
I trzy siarczane, ogniste pioruny,
I tak strzaskały płomienie czerwone,
Żem je nie martwe sądził, lecz zniknione.
V
Wtenczas to dusza wystąpiła ze mnie,
I o swe ciało już nie utroskana,
Ale za ciałem płacząca daremnie,
Cała poddana pod wyroki pana,
W Styksie, w letejskiej wodzie albo w Niemnie
Gotowa tracić rzeczy ludzkich miana,
Poszła: – a wiedzą tylko wniebowzięci,
Czym jest moc czucia a strata pamięci!
VI
Tam, kędy dusze jasne jak brylanty
Swe dobrowolne czyniły wybory,
Moc utrudzona biegiem Atalanty
Szukała tylko szczęścia i pokory...
Orfeusz między ptaki muzykanty
Szedł umęczony i na sercu chory;
A jam pomyślał, że mu śpiewem będzie
Składać i skrzydła rozszerzać łabędzie.
LE ROI-ESPRIT
Poème inachevé
Chant I
I.
Mes souffrances, les angoisses de mon cœur, ma lutte continuelle avec l’esprit du mal, ses armes flamboyantes, son bouclier rayonnant comme un soleil, ses pièges remplis de trahisons vipérines, voilà ce que je veux chanter pour accomplir l’ordre de l’éternelle destinée. Oui c’est elle qui m’impose aujourd’hui le pénible devoir de chanter les événements du passé, les grandes et saintes guerres des esprits sacrés.
II.
Moi, Hèr l’Arménien, moi, devenu cadavre, je gisais sur un bûcher : le Caucase se no yait dans les éclairs ; la foudre retentissait à coups redoublés ; sa voix parlait aux échos de la sauvage contrée ; le ciel, obscurci et sillonné de tonnerres, offrait l’image d’une cité infernale. Et moi, je gisais éclairé par la foudre et couvert tout entier d’une armure d’or.
III.
Mon esprit, encore emprisonné dans son corps inanimé, sentait un certain orgueil d’être aussi calme au milieu de cette nature pleine d’horreurs. Au-dessus de lui grondait la terre émue et planaient les esprits des guerriers. Trois spectres de femmes se préparaient à allumer le bûcher, et moi, j’attendais que la foudre éclatât, tant j’étais sûr de ressusciter comme esprit dans cet air embrasé par les éclairs d’un ciel en courroux.
IV.
Déjà les horribles sorcières approchaient leurs torches d’herbes et d’absinthes sèches ; déjà éclairant ma figure pâle, elles hurlaient leurs hymnes sauvages, quand soudain trois foudres de sou ffre ardent les frappèrent et la flamme les dévora si vite que je les crus plutôt évanouies dans l’air que mortes.
V.
C’est alors que mon âme s’échappa de sa prison, indifférente déjà pour ce corps à jamais perdu pour elle, mais soupirant en vain après une nouvelle forme. Soumise aux arrêts du Seigneur, elle s’envola, prête à l’oubli même du nom des choses humaines. Les élus seuls savent ce qu’est la puissance du sentiment, alors que la mémoire n’est plus.
VI.
Aux lieux fortunés où les âmes limpides comme le diamant font un choix volontaire, la force, épuisée par une course plus rapide que celle d’Atalante, ne cherche que le bonheur et un humble repos. Là jadis je vis Orphée, las du fardeau de ses jours terrestres, se choisir un corps parmi les oiseaux musiciens. Qu’il lui sera doux désormais, me disais-je, de ployer et de déployer en cadence ses blanches ailes de cy gne.