- W empik go
Król Duch. Rapsod I - ebook
Król Duch. Rapsod I - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 184 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I
Cierpienia moje i męki serdeczne,
I ciągłą walkę z szatanów gromadą,
Ich bronie jasne i tarcze słoneczne,
Jamy wężową napełnione zdradą…
Powiem… wyroki wypełniając wieczne,
Które to na mnie dzisiaj brzemię kładą,
Abym wyśpiewał rzeczy przeminięte
I wielkie duchów świętych wojny święte.
II
Ja, Her Armeńczyk, leżałem na stosie
Trupem… przy niebios jasnej błyskawicy.
Kaukaz w piorunów się ciągłym rozgłosie
Odzywał do ech ciemnej okolicy;
Niebo sczerniało… ale świeciło się
Grzmotami… jak wid szatańskiej stolicy…
A ja, świecący od ciągłego grzmota,
Leżałem. – Zbroja była na mnie złota.
III
I duch niewyszły z umarłego ciała
Czuł jakąś dumę, że spokojnie leży;
A nad nim ziemia poruszona grzmiała
I unosiły się duchy rycerzy. -
Trójca widm mój stos ogniem zapalała,
A ja czekałem, aż piorun uderzy:
Tak byłem pewny, że w owe rumiane
Grzmotem powietrze – jak duch zmartwychwstanę.
IV
Już przybliżały straszne czarownice
Chwast zapalony i suche piołuny,
I moje blade oświeciwszy lice,
Wrzeszcząc, posępne swe śpiewały runy:
Kiedy je trzasły aż trzy błyskawice
I trzy siarczane, ogniste pioruny,
I tak strzaskały płomienie czerwone,
Żem je nie martwe sądził, lecz zniknione.
V
Wtenczas to dusza wystąpiła ze mnie,
I o swe ciało już nie utroskana,
Ale za ciałem płacząca daremnie,
Cała poddana pod wyroki Pana,
W Styksie, w Letejskiej wodzie albo w Niemnie
Gotowa tracić rzeczy ludzkich miana,
Poszła: – a wiedzą tylko wniebowzięci,
Czym jest moc czucia a strata pamięci!
VI
Tam, kędy dusze jasne jak brylanty
Swe dobrowolne czyniły wybory,
Moc utrudzona biegiem Atalanty
Szukała tylko szczęścia i pokory…
Orfeusz między ptaki muzykanty
Szedł umęczony i na sercu chory;
A jam pomyślał, że mu śpiewem będzie
Składać i skrzydła rozszerzać łabędzie.
VII
Ulises poszedł w prostego oracza,
Aby odpoczął po swych wędrowaniach. -
Tak ludziom Pan Bóg zmęczonym wybacza
I odpoczywać daje w zmartwychwstaniach!
Niech wyniszczony pracą nie rozpacza,
Że mu na ogniach braknie i błyskaniach,
Ani też myśli, że jest upominek
Dla ducha większy jaki – nad spoczynek….
VIII
Ja sam, z harmonią obeznany młodą
Własnego ciała, nie chciałem odmiany
I siadłem smutny nad Letejską wodą,
Nie usta moje myjąc – ale rany.
Odtąd już nigdy nad cielesną szkodą
Nie płakał mój duch z ciała rozebrany
Ani za wielką sobie brał wymowę
Otwierać tych ran usta purpurowe.
IX
Wszakże Letejską przykładając wodę
Do ran – by pamięć boleści straciły -
Niejedną poniósł na pamięci szkodę,
Niejeden obraz stracił senny, miły.
Jutrzenek greckich różaną pogodę
Duchy mu nagle ręką zasłoniły,
A pokazały – jako świt daleki -
Umiłowaną odtąd – i na wieki!!
X
Ani gwiaździce, co się w morzach palą,
A mają w świetle tęczowe kolory
I są gwiazdami w ciemnicy pod falą
Tak błyszczącymi, że mórz dziwotwory
Delfiny w morzu swoje łuski skalą
I obchodzą je cicho, jak upiory,
A płynąć wierzchem nad nimi nie śmieją -
Tak mocno w morzu te gwiazdy jaśnieją!
XI
Ani tych gwiaździc jasność tajemnicza
Tak nie przeraża owe pierwopłody,
Jak piękność, którąm ja poznał z oblicza
We mgłach Letejskiej zapomnienia wody.
Nad nią dźwięk – duchów girlanda słowicza;
Pod nią – jakoby złote zejścia schody
Na świat daleki i zamglony wiodły,
Na kwiatki jasne pod ciemnymi jodły.
XII
Z tych łąk i z tych puszcz jakby wiatr poranny
Pieśnią zapraszał na ziemię szczęśliwą;
Szedłem… choć strzały numidzkimi ranny…
Niepewny, czy śmierć? czy żywota dziwo?
Czy Iris. którą na świat znosi szklanny
Obłok?… a tęcze świecące nad niwą
Tyle kolorów i słońc tyle mają,
Że ją nad ziemią na światłach trzymają?
XIII
Ona przede mną do lesistych zacisz
Weszła… a harfy śpiewały wiatrzane:
"Dobrze ją poznaj – bo wkrótce utracisz,
Jak sny przez dobre duchy malowane;
Żywot… tysiącem żywotów zapłacisz -
A zawsze jedną tę serdeczną ranę
Przyciśniesz w piersi rękami obiema -
Tę jedną smętną ranę – że jej nie ma!
XIV
Sławę ci damy… lecz tobie obrzydnie -
Serce ci damy… ale spustoszeje.
Przyjdzie do tego, że będziesz bezwstydnie
Urągał w Bogu mającym nadzieję ".
Na to Ja: "Niechaj me oczy rozwidnię
Rubinem, który z jej ust światło leje -
A nie dbam o to, co mię dalej czeka:
Żywoty ducha – czy męki człowieka?
XV
W jednę girlandę męki me uwiążę
Jak człowiek, który za tysiące czuje,
I tą girlandą jako świata książę
Czoło uwieńczę i ukoronuję;
Niechajże na mnie idą duchy węże!
Niech mię świat walczy otwarcie lub truje!
Niech mię ognistą otoczy otchłanią…
Choćby aż w piekło wiodła – pójdę za nią! "
XVI
Pamiętam ten głos – i straszne zaklęcie,
Na które odwrzasł mi duch: "To Królowa!"
I całe mego ducha wniebowzięcie
Upadło… A wtem jasność przyszła nowa,
I w tym powietrzu jako w dyjamencie
Ukazał się wid… Piękność… córka Słowa,
Pani któregoś z ludów na północy,
Jaką judejscy widzieli prorocy…
XVII
Słońce lecące trzymała nad czołem,
A miesiąc srebrny pod nogami gniotła;
Szła nad lasami i leciała dołem
Nad chaty, jako komeciana miotła;
Tęcze ją ciągłym oskrzydlały kołem,
W słońcu girlandy niby z kwiatów plotła,
I na powietrze rzucała niedbale
Perły – jaśminy i maki – korale.
XVIII
Błękit się cały zdawał uśmiechniony,
Pełny języków złotych niby fala.