Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Krótka historia sztuki - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
25 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Krótka historia sztuki - ebook

Inspirująca podróż w czasie obejmująca tysiące lat ludzkiej kreatywności i setki dzieł sztuki.

Dlaczego nasi przodkowie tworzyli sztukę? Co dla nich znaczyła i co znaczy dla nas dzisiaj? Dlaczego w ogóle sztuka jest ważna? Ta krótka historia zabiera nas w fascynującą podróż przez sto tysięcy lat ludzkiej kreatywności.

Charlotte Mullins zaczyna od znaków zostawionych przez ludzi prehistorycznych i pokazuje nam pierwsze arcydzieła, między innymi malowane amfory Eksekiasa i Terakotową Armię. Pasjonująco opowiada dzieje renesansu, zapoznając nas z Giottem i Donatellem, van Eyckiem i Michałem Aniołem. Przemierzając burzliwy wiek XX, tropi grupy artystyczne, ich powstanie i rozpad oraz przygląda się pionierom, między innymi Fridzie Kahlo, Jacobowi Lawrence’owi i Georgii O’Keeffe. Wreszcie przybliża współczesnych artystów, takich jak Ai Weiwei i Shirin Neshat, rzucając światło na sztukę tworzoną w odpowiedzi na problemy, przed którymi stoi społeczeństwo.

Ta nowa, pulsująca życiem historia wędruje od Japonii i Indii po Amerykę Południową i Bliski Wschód, prezentuje mnóstwo marginalizowanych artystów i artystek wskazując na niepodważalną rolę sztuki w rozumieniu naszej wspólnej kultury.

Kategoria: Sztuka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8338-905-9
Rozmiar pliku: 8,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Pierwsze znaki

Czas: 17 tysięcy lat temu, dzi­siej­sza połu­dniowa Fran­cja. Dwóch ludzi wcho­dzi przez wąski otwór i zaczyna wspi­nać się dłu­gim, krę­tym kory­ta­rzem ukry­tym głę­boko w kom­plek­sie jaskiń. Pod nimi wiruje rzeka, toru­jąc sobie drogę przez skały. W kory­ta­rzu jest ciemno choć oko wykol i nie docie­rają tutaj żadne dźwięki ze świata zewnętrz­nego. Doro­sły trzyma pło­nącą pochod­nię, a jej dymiący pło­mień wyciąga w ciem­ność palce świa­tła. Nasto­la­tek podąża za nim, spo­glą­da­jąc na ryty na ścia­nach przed­sta­wia­jące żubry i reni­fery. Cza­sami, gdy przej­ście się obniża, muszą iść na czwo­ra­kach lub prze­dzie­rać się wśród szkie­le­tów dawno wymar­łych niedź­wie­dzi jaski­nio­wych, któ­rych kły zabrali poprzedni goście, by zro­bić wisiorki i naszyj­niki.

Zmie­rzają do naj­od­le­glej­szego miej­sca w kom­plek­sie komór, ponad pół kilo­me­tra od wej­ścia. Tam, balan­su­jąc na pię­tach, aby stopy nie ugrzę­zły w bło­cie, kucają i przy­nie­sio­nym ze sobą ostrym kamie­niem wyci­nają z wil­got­nego dna jaskini ciężki kawał gliny. Gdy pod­no­szą bryłę i prze­no­szą ją na ska­li­sty występ, ich stopy zagłę­biają się w pod­łoże, lecz oni zabie­rają się do pracy. Powoli miękka glina prze­kształca się w dwa żubry o dłu­go­ści ramie­nia doro­słego czło­wieka. Zwie­rzęta wpi­sują się w zała­ma­nia skały jak w kra­jo­braz, ale wystają maje­sta­tycz­nie ponad jej powierzch­nię, a samiec podą­ża­jący za samicą zdaje się sta­wać dęba.

Ich twórcy stoją, trzy­ma­jąc wysoko pochod­nię. W świe­tle migo­tli­wego pło­mie­nia żubry jakby oży­wały – ich grzywy ster­czą, a cha­rak­te­ry­styczne gar­bate grzbiety i ogony drgają.

* * *

Czy te rzeźby wyko­nano w ramach rytu­ału płod­no­ści, aby uczcić magiczne stwo­rze­nie życia? A może nasto­la­tek został zabrany w głąb jaskiń, by dopeł­nić obrzędu osią­gnię­cia peł­no­let­no­ści, rytu­ału przej­ścia w podróży do doro­sło­ści? Możemy się tylko domy­ślać. Dwa żubry w jaskini Tuc d’Audo­ubert we Fran­cji pocho­dzą z epoki pale­olitu. Są pre­hi­sto­ryczne, powstały przed jaki­mi­kol­wiek źró­dłami pisa­nymi, na długo przed wyna­le­zie­niem samego pisma. Są to naj­wcze­śniej­sze znane na świe­cie rzeźby relie­fowe (ina­czej pła­sko­rzeźby, tzn. rzeźby „wyra­sta­jące” z tła). Korzy­sta­jąc ze wska­zó­wek pozo­sta­wio­nych w jaskini: śla­dów pięt w bło­cie oraz pal­ców odci­śnię­tych na rzeź­bach, arche­olo­dzy i pale­on­to­lo­dzy potra­fią powie­dzieć, jak i przez kogo żubry zostały wyko­nane. To nie­sa­mo­wite, tak patrzeć na te ślady – spra­wiają wra­że­nie, jakby zwie­rzęta wyrzeź­biono zale­d­wie chwilę temu, a arty­ści, któ­rzy zosta­wili swoje odci­ski w gli­nie, wła­śnie ode­szli. Nie możemy jed­nak być pewni, _dla­czego_ rzeźby zostały wyko­nane. Co taka sztuka zna­czyła dla naszych przod­ków i jakie zna­cze­nie ma ich sztuka dla nas dzi­siaj? Czy w ogóle uwa­żali, że to, co robią, jest „sztuką”?

W tej książce przyj­rzymy się ogrom­nej gamie róż­no­rod­nych przy­kła­dów dzieł z całego świata, z któ­rych wszyst­kie są dziś uwa­żane za sztukę. Tylko co wła­ści­wie przez to rozu­miemy? Sztuka to podej­rzane okre­śle­nie. Jego zna­cze­nie i war­tość zmie­niały się z bie­giem czasu, ale doce­lowo stwo­rzono je po to, by słu­żyło do wyra­że­nia cze­goś, co wykra­cza poza słowa. Współ­cze­sny malarz Ali Bani­sadr twier­dzi, że cała sztuka, począw­szy od jaski­nio­wej, doty­czy magii. Mówi, że arty­ści jaski­niowi „pró­bo­wali wyko­rzy­stać magię, wyra­zić w wizu­al­nym języku coś, czego tak naprawdę nie rozu­miemy. Zawsze cho­dziło o magię”. Co to ozna­cza? Bani­sadr nie mówi o żad­nym hokus-pokus, o wycią­ga­niu kró­lika z kape­lu­sza, ale o tajem­ni­czej sile, nie­wy­tłu­ma­czal­nej mocy. Tego rodzaju magia potrafi prze­kształ­cić obiekt lub zestaw zna­ków na ścia­nie i dać mu moż­li­wość prze­ka­zy­wa­nia potęż­nych idei wykra­czającą daleko poza zasięg języka mówio­nego. Cza­sami idee te są wyra­żane szybko lub z zapie­ra­jącą dech w pier­siach zło­żo­no­ścią. Arty­ści wyko­rzy­stują tę magię, aby zmie­nić naj­prost­sze znaki czy też znaj­du­jące się pod ręką mate­riały – węgiel drzewny, kamień, papier, farbę – w dzieła sztuki.

Il. 1. Dwa rzeź­bione żubry w jaskini Tuc d’Audo­ubert (Fran­cja) liczące ok. 17 tys. lat

Kiedy arty­sta rzeźbi zwie­rzę bądź maluje postać, nie­ko­niecz­nie pró­buje oddać podo­bień­stwo, raczej stara się wyra­zić coś waż­nego na temat tego zwie­rzęcia lub tej postaci. Dla­tego dzieła sztuki – nie­za­leż­nie od tego, jak róż­no­rodne wydają się ze względu na formę – osta­tecz­nie łączy wspólny wątek. Arty­ści na prze­strzeni dzie­jów zawsze poszu­ki­wali naj­lep­szych środ­ków do wyra­że­nia swo­ich pomy­słów. To wła­śnie „magia” sztuki, ele­ment, który pozwala jej nawią­zać z nami kon­takt, poru­szyć nas emo­cjo­nal­nie, nawet jeśli cza­sami nie potra­fimy wyja­śnić dla­czego. Sztuka może pomóc nam ina­czej spoj­rzeć na świat lub nieco lepiej zro­zu­mieć nasze w nim miej­sce. To potężna rzecz.

W tej książce wyru­szymy w podróż zaczy­na­jącą się w miej­scach, w któ­rych sztuka poja­wiła się naj­wcze­śniej, a koń­czącą na współ­cze­sno­ści. Będziemy badać, jak sztuka i arty­ści kształ­to­wali nasz świat i jaki wywarli na niego wpływ. Nie ma jed­nej pro­stej drogi pro­wa­dzą­cej przez dzieje, którą mogli­by­śmy podą­żać, pomimo wcze­śniej podej­mo­wa­nych prób dają­cych do zro­zu­mie­nia, że to moż­liwe. Będziemy razem spa­ce­ro­wać po wielu róż­nych ścież­kach, przy­glą­da­jąc się, jak się spla­tają. Spo­tkamy na nich arty­stów, dziś już ano­ni­mo­wych, jak ci dwaj, któ­rzy tysiące lat temu wyrzeź­bili dwa żubry, jak i sław­nych za życia, ale ich doko­nań już się nie zauważa. Poja­wią się tacy, któ­rych nazwi­ska znają wszy­scy, i tacy, któ­rzy mimo swo­ich talen­tów są w dużej mie­rze nie­znani. Będziemy prze­mie­rzać świat, przy­po­mi­na­jąc zapo­mnia­nych arty­stów i posze­rza­jąc tra­dy­cyjne spoj­rze­nie na histo­rię sztuki.

Nasza podróż zaczyna się, choć brzmi to nie­wia­ry­god­nie, 100 tysięcy lat temu, kiedy ludzie współ­cze­śni po raz pierw­szy stwo­rzyli farbę, ucie­ra­jąc czer­woną ochrę i łącząc ten pył (pig­ment) z tłusz­czem ze spa­lo­nych kości. W jaskini Blom­bos w Repu­blice Połu­dnio­wej Afryki odkryto muszle z farbą sprzed 100 tysięcy lat. Nie odna­le­ziono żad­nych dzieł sztuki dato­wa­nych na ten okres, a farba przy­go­to­wana w musz­lach mogła być uży­wana do ozda­bia­nia ciała lub pochów­ków, ale opa­no­wano umie­jęt­ność wytwa­rza­nia farby, a tym samym celo­wego i twór­czego zmie­nia­nia świata.

Zanim ludzie współ­cze­śni zaczęli migro­wać z Afryki do Europy i Azji około 60 tysięcy lat temu, uży­wali farby do wyko­ny­wa­nia deko­ra­cyj­nych zna­ków na róż­nych przed­mio­tach i ścia­nach. Deko­ra­cja może uatrak­cyj­nić powierzch­nię, ale nie ma w niej głęb­szego prze­sła­nia. Kropki czy krzy­żyki na doniczce nie mają nam nic do powie­dze­nia na temat tego, co to zna­czy żyć, być czło­wie­kiem. Potrze­bu­jemy do tego sztuki. Jak dotąd w Afryce nie odna­le­ziono żad­nych pre­hi­sto­rycz­nych malo­wi­deł ścien­nych, jed­nak podo­bień­stwa mię­dzy póź­niej­szymi przy­kła­dami z Indo­ne­zji i Europy pod­po­wia­dają, że nim zaczęła się nasza masowa migra­cja, ist­niał wspólny spo­sób myśle­nia i miał on swoje korze­nie w Afryce. Kuszące byłoby wycią­gnąć taki wnio­sek, lecz na razie pozo­staje on teo­rią.

Do naj­wcze­śniej­szych zna­nych śla­dów należą sku­pi­ska czer­wo­nych kro­pek i odci­ski dłoni zna­le­zione na ścia­nach jaskiń obok przed­sta­wień zwie­rząt. Farbę w kolo­rze czer­wo­nej ochry prze­dmu­chano na dłoń za pomocą wydrą­żo­nej kości ptaka, po czym przy­kła­dano dłoń do ściany niczym sza­blon. W jaskini Chau­veta we Fran­cji w całym kom­plek­sie powta­rza się cha­rak­te­ry­styczny odcisk dłoni z krzy­wym małym pal­cem. Na Bor­neo wcze­sne odci­ski dłoni odkryto w odle­głych jaski­niach w Kali­man­ta­nie Wschod­nim, a na Cele­be­sie – na wapien­nych ścia­nach Leang Tim­pu­seng. Te serie odci­sków dłoni – wszyst­kie wyko­nane około 35 tysięcy lat temu – są odda­lone od sie­bie o tysiące kilo­me­trów, ale mają ten sam prze­kaz: byłem tutaj, to jest mój znak. Nie są dzie­łem sztuki – przy­po­mi­nają raczej pod­pisy, być może wyko­nane przez osoby, któ­rym powie­rzono malo­wa­nie zwie­rząt. Pierw­szymi dzie­łami sztuki są naj­star­sze przed­sta­wie­nia zwie­rząt. Teraz nasza podróż naprawdę może się roz­po­cząć.

Malo­wi­dła przed­sta­wia­jące zwie­rzęta poja­wiły się mniej wię­cej w tym samym cza­sie lub nawet wcze­śniej niż odci­ski dłoni. Obok dłoni w cele­be­skiej jaskini znaj­duje się babi­russa, czyli świ­nio-jeleń, nama­lo­wana dłu­gimi, zama­szy­stymi pocią­gnię­ciami. Ma co naj­mniej 35 700 lat. Wiek trzech dzi­kich świń nama­lo­wa­nych w głębi jaskini Leang Tedon­gnge datuje się na nie­wia­ry­godne 45 500 lat, jest to więc naj­star­szy znany przy­kład sztuki figu­ra­tyw­nej (sztuki przed­sta­wia­jącej roz­po­zna­walne formy). Zarówno w Indo­ne­zji, jak i w Euro­pie zwie­rzęta uka­zy­wano z pro­filu, sto­su­jąc pogru­bione kon­tury. Sku­piano się na ich syl­wetce i cha­rak­te­ry­stycz­nych cechach: rogach, kłach i grzy­wach. Oświe­tlone pochod­niami w głębi jaskiń musiały budzić respekt.

W osa­dach jaskiń, w któ­rych żyli ludzie współ­cze­śni, zna­le­ziono także małe rzeźby. Z kości, kłów mamu­tów i kamieni rzeź­biono zwie­rzęta lub hybrydy ludzko-zwie­rzęce, jak na przy­kład liczący 40 tysięcy lat czło­wiek-lew wyko­nany z kła mamuta. Nie­które rzeźby przed­sta­wiają posta­cie kobiece z dużymi pier­siami i poślad­kami, z wypu­kłymi brzu­chami ozna­cza­ją­cymi ciążę, jak wapienna Wenus z Wil­len­dorfu sprzed 25 tysięcy lat. Figurki te mogły być tali­zma­nami – małymi rzeź­bami prze­zna­czo­nymi do nosze­nia z sobą, któ­rym przy­pi­sy­wano moc ochronną i któ­rych zada­niem było zapew­nie­nie wła­ści­cie­lowi bez­pie­czeń­stwa bądź licz­nego potom­stwa.

Dziś arche­olo­dzy potra­fią dato­wać rzeźby i malo­wi­dła, korzy­sta­jąc z zaawan­so­wa­nej tech­niki. Mogą okre­ślić wiek uży­tych mate­ria­łów lub wiek osa­dów mine­ral­nych, w któ­rych je odkryto. Jed­nak jesz­cze w XIX wieku ludzie śmia­liby się, gdyby im powie­dzieć, że sztuka ta została stwo­rzona tysiące lat przed Rzy­mia­nami. W epoce wik­to­riań­skiej wie­rzono, że świat ma zale­d­wie kilka tysięcy lat, a za naj­wcze­śniej­szy okres, w któ­rym mogła powstać sztuka, przyj­mo­wano okres „prze­drzym­ski”. Prze­ło­mowe bada­nia Char­lesa Lyella doty­czące czasu geo­lo­gicz­nego i Char­lesa Dar­wina na temat ewo­lu­cji gatun­ków dopro­wa­dziły do zmiany poglą­dów i uzna­nia, że świat i jego miesz­kańcy są znacz­nie starsi – o miliony lat starsi – niż wcze­śniej sądzono. Dopiero po opu­bli­ko­wa­niu teo­rii Lyella i Dar­wina na popar­cie tej tezy arche­olo­dzy zaczęli kata­lo­go­wać arte­fakty i pochówki – topory krze­mienne i pre­hi­sto­ryczne szkie­lety ludz­kie.

Pre­hi­sto­ryczne szkie­lety to jedno, ale gdy w 1879 roku dzie­wię­cio­let­nia Maria Sanz de Sau­tu­ola i jej ojciec Mar­ce­lino opo­wie­dzieli, że widzieli takie żubry i konie nama­lo­wane na skle­pie­niu pra­sta­rych jaskiń, świat aka­de­micki par­sk­nął śmie­chem i stwier­dził, że te malo­wi­dła to pod­róbki. Szy­dzono, że pre­hi­sto­ryczni ludzie nie umieli malo­wać, nie byli wystar­cza­jąco wyra­fi­no­wani! Malo­wi­dła, o któ­rych mowa, znaj­do­wały się w posia­dło­ści Mar­ce­lina w Alta­mi­rze w Hisz­pa­nii, w kom­plek­sie jaskiń skła­da­ją­cym się z kilku dużych komór i kory­ta­rzy. Na ścia­nach wszyst­kich wid­nieją zwie­rzęta ryto­wane i nama­lo­wane czer­woną ochrą, któ­rych kon­tury wyko­nano węglem drzew­nym. Mar­ce­lino, wyśmie­wany za twier­dze­nie o odkry­ciu sztuki pre­hi­sto­rycz­nej, zmarł w 1888 roku. Dopiero w 1902 roku przy­znano, że przed­sta­wie­nia zwie­rząt są taką sztuką. Obec­nie wia­domo, że nie­które z nich mają 36 tysięcy lat.

Il. 2. Nary­so­wane węglem drzew­nym lwy gra­sują po ścia­nach jaskini Chau­veta we Fran­cji. Ich wiek sza­cuje się na 33 tys. lat

Odkry­cie sztuki jaski­nio­wej to moment zmie­nia­jący życie. Dzi­kie świ­nie w jaskini Leang Tedon­gnge na Cele­be­sie odkryto dopiero w 2021 roku, a inne nie­dawne zna­le­zi­ska wciąż są doku­men­to­wane. Wiele przy­kła­dów z Europy jest zna­nych od dzie­się­cio­leci, dla­tego są lepiej prze­ba­dane. Jed­nym z nich jest jaski­nia Chau­veta we Fran­cji. Znaj­du­jące się w niej malo­wi­dła pocho­dzą sprzed 33 tysięcy lat. Odkryli je w roku 1994 trzej doświad­czeni gro­to­łazi, któ­rzy poczuli powiew idący od sterty kamieni i posta­no­wili zba­dać jego źró­dło. Dotarli do jed­nego z naj­le­piej zacho­wa­nych oka­zów sztuki jaski­nio­wej na świe­cie. Na jed­nej ze ścian czai się stado lwów o czuj­nych oczach i nakra­pia­nych pyskach, węszą­cych w poszu­ki­wa­niu ofiary. Na innej wal­czą noso­rożce, a poni­żej wid­nieje tabun koni z naje­żo­nymi czar­nymi grzy­wami i ster­czą­cymi uszami. Jedno zwie­rzę ustę­puje miej­sca innemu, wszyst­kie nary­so­wane są węglem drzew­nym wyra­zi­stą kre­ską i spo­ra­dycz­nie cie­nio­wane dla doda­nia cię­żaru. Nogi nie­któ­rych uka­zane zostały wie­lo­krot­nie, jakby były uchwy­cone w ruchu.

W osta­tecz­nym roz­ra­chunku nie mamy moż­li­wo­ści dowie­dzieć się, jak począt­kowo odbie­rano malo­wi­dła i ryty w jaski­niach takich jak Chau­veta. Wydaje się, że wiele jaskiń było wyko­rzy­sty­wa­nych, a następ­nie opusz­czo­nych, po czym znów wyko­rzy­sty­wa­nych tysiące lat póź­niej, i w ten spo­sób obok sta­rych przed­sta­wień poja­wiła się nowa sztuka. Uży­wa­jąc róż­nych tech­nik dato­wa­nia, stwier­dzono, że nie­które obrazy zwie­rząt w jaskini Chau­veta zostały nama­lo­wane kilka tysiąc­leci po naj­star­szym. To tak, jak­by­śmy dzi­siaj wsta­wili jeden lub dwa posągi do gro­bowca Tutan­cha­mona!

W jaskini Chau­veta zna­le­ziono szkie­lety niedź­wie­dzi, ale nie ma żad­nych szcząt­ków ludz­kich, co może świad­czyć o tym, że nie było to miej­sce, w któ­rym ludzie żyli, ale raczej takie, w któ­rym odby­wały się obrzędy. Wygląda jak kate­dra, meczet, a nawet gale­ria sztuki. Jest to natu­ral­nie ukształ­to­wana duża, impo­nu­jąca prze­strzeń mogąca słu­żyć spo­tka­niom grupy, na przy­kład gdy dzieci osią­gnęły doro­słość lub aby uczcić pewne aspekty cyklów rocz­nych czy migra­cji zwie­rząt. Może zwie­rzęta na ścia­nach przy­wo­ły­wane były w opo­wie­ściach przy­wód­ców grupy. Oświe­tla­jąc obrazy, by wydo­być dra­ma­tyzm, nasi przod­ko­wie mogli opo­wia­dać dzieje trud­nych polo­wań albo sza­mani mogli posłu­gi­wać się nimi w celu przy­wo­ły­wa­nia duchów zwie­rząt – na nie­które z nich nie polo­wano, ludzie się ich bali i czuli przed nimi respekt.

Ważne jest, żeby oglą­da­jąc te pierw­sze malo­wi­dła i rzeźby, zdać sobie sprawę, że patrzymy w prze­szłość oczami XXI wieku. Kiedy widzimy repro­duk­cję lwów z jaskini Chau­veta w tej książce, naszą pierw­szą myślą nie jest to, że ożyją i nas zje­dzą. Malo­wi­dła te możemy dziś podzi­wiać, ale jest mało praw­do­po­dobne, że wywo­łają one w nas takie same wra­że­nia, jak oglą­dane w świe­tle pochodni 33 tysiące lat temu. Z tego powodu na początku każ­dego roz­działu tej książki cof­niemy się w cza­sie, zoba­czymy, jak dzieło sztuki powstaje, i spró­bu­jemy wyobra­zić sobie jego oddzia­ły­wa­nie w tam­tym momen­cie. Będę więc was potrze­bo­wać, aby­ście wraz ze mną stali się podróż­ni­kami w cza­sie. Następny przy­sta­nek – Mezo­po­ta­mia.ROZDZIAŁ 2

Historia się toczy

Czas: rok 3300 p.n.e. W świą­tyni poświę­co­nej bogini Ina­nie w Uruku w Mezo­po­ta­mii władca zato­pił spoj­rze­nie w wyso­kiej zdo­bio­nej wazie. Waza ma ponad metr wyso­ko­ści, jest wyko­nana z ala­ba­stru i pokryta rzeź­bio­nymi figu­rami. Opo­wiada histo­rię uwiel­bie­nia i wdzięcz­no­ści. Jej powierzch­nię podzie­lono na cztery osobne fryzy, poziome pasma pła­sko­rzeźb, które obie­gają naczy­nie. Władca zaczyna je śle­dzić wzro­kiem, „czy­tać” od dołu do góry.

Il. 3. Metro­wej wyso­ko­ści _Waza z Uruku_, ok. 3300 p.n.e.

U pod­stawy fali­sta linia ozna­cza pły­nącą wodę. Na jej brze­gach rośnie len i palmy dak­ty­lowe. Powy­żej dokoła wazy drep­czą owce i kozy: to żyzna zie­mia i czas obfi­to­ści. Na następ­nym pozio­mie idący rzę­dem nadzy męż­czyźni niosą poży­wie­nie i napoje. Trzy­mają wypeł­nione po brzegi kosze i amfory (gli­niane dzbany). Górny fryz wyja­śnia, co robią – idą w stronę świą­tyni Inany, nio­sąc ofiary na jej cześć. Bogini jest patronką mia­sta, a miesz­kańcy oka­zują jej wdzięcz­ność za jej dobroć, dzięki któ­rej rosną uprawy i zwie­rzęta się roz­mna­żają. Duże naczy­nia prze­peł­nione są żyw­no­ścią, darami od jej żar­li­wych wyznaw­ców. Sama Inana stoi przed świą­tynią i wszystko nad­zo­ruje. Obok niej widać ubra­nego męż­czy­znę. Ich bli­skość suge­ruje, że on rów­nież ma boskie moce, mimo że jest śmier­telny. Aby to potwier­dzić, nad jego głową wyryto słowo ozna­czające „króla-kapłana”. Patrząc na to, władca się uśmie­cha. Jest zado­wo­lony, widząc sie­bie unie­śmier­tel­nio­nego, jak stoi obok tak potęż­nej bogini.

* * *

_Waza z Uruku_ jest jed­nym z naj­star­szych zna­nych przy­kła­dów sztuki nar­ra­cyj­nej na świe­cie. Opo­wiada histo­rię, którą możemy zro­zu­mieć, patrząc na kolejne poziomy obra­zów odsła­nia­ją­cych się przed naszymi oczami tro­chę jak w dzi­siej­szym komik­sie. W cza­sach pre­hi­sto­rycz­nych sza­man lub ktoś ze star­szy­zny, aby oży­wić malo­wi­dła jaski­niowe, praw­do­po­dob­nie snuł opo­wie­ści o nich. Około 3300 roku p.n.e. arty­ści zaczęli opo­wia­dać histo­rie, posłu­gu­jąc się boga­tymi w szcze­góły pła­sko­rzeź­bami, takimi jak te na wazie z Uruku. Wtedy każdy, kto widział pła­sko­rzeźby, mógł sam „prze­czy­tać” opo­wieść.

Naczy­nie pokryte jest pła­sko­rzeź­bami. W prze­ci­wień­stwie do rzeźb żubrów z roz­działu 1, które zostały wymo­de­lo­wane w gli­nie i umiesz­czone na powierzchni skały, posta­cie na wazie zostały w kamien­nej powierzchni wycięte. Naj­pierw arty­sta węglem drzew­nym lub ochrą ryso­wał wzór na ala­ba­stro­wym naczy­niu. Następ­nie kamie­nia­rze przy uży­ciu młot­ków i dłut wyci­nali trój­wy­mia­rowe kształty w kamie­niu. Ich celem nie było wyrzeź­bie­nie zwie­rząt, tak jak w przy­padku tam­tych żubrów – „jak żywych”. Skon­cen­tro­wali się raczej na aspek­tach, które wyróż­niały każde zwie­rzę lub czło­wieka, wyko­rzy­stu­jąc pro­fil do uka­za­nia ruchu.

Wyko­na­nie cze­goś tak mister­nego jak _Waza z Uruku_ zaj­mo­wało mnó­stwo czasu. Tylko dobrze zor­ga­ni­zo­wane i zamożne spo­łe­czeń­stwo mogło finan­so­wać cza­so­chłonną sztukę. W Mezo­po­ta­mii (obec­nie Irak) około 4000 roku p.n.e. małe wio­ski prze­kształ­cały się w mia­sta. Naj­więk­szym był Uruk (obec­nie Warka), z upo­rząd­ko­wa­nymi uli­cami i murami zewnętrz­nymi o dłu­go­ści 10 kilo­me­trów. Wła­dze cen­tralne (takie jak rząd) zbie­rały pie­nią­dze od lud­no­ści i wyna­le­ziono pismo pozwa­la­jące to odno­to­wać. _Waza z Uruku_ jest naj­star­szym zna­nym dzie­łem sztuki, na któ­rym znaj­duje się napis.

Uruk to jedno z naj­star­szych miast na świe­cie, a sztuka w nim powsta­jąca słu­żyła sła­wie­niu bogów, mię­dzy innymi Inany. To odpo­wia­dało władcy Uruku, ano­ni­mo­wemu „kró­lowi-kapła­nowi”, któ­rego pozna­li­śmy we wstę­pie do tego roz­działu, ponie­waż został on przed­sta­wiony na wazie jako równy Ina­nie. Arty­ści z żyznych krain roz­cią­ga­ją­cych się od dzi­siej­szych Gre­cji i Tur­cji po Iran, Irak i Indie two­rzyli podobne dzieła prze­zna­czone do kró­lew­skich gro­bow­ców, świą­tyń i pała­ców. Byli zatrud­niani do rzeź­bie­nia wspa­nia­łych opo­wie­ści o bogach i wład­cach. Władcy im pła­cili i w ten spo­sób kon­tro­lo­wali nar­ra­cję.

Po dru­giej stro­nie świata, w Mezo­ame­ryce (obec­nie Mek­syk), Olme­ko­wie woleli czcić swo­ich przy­wód­ców w inny spo­sób. Od 1800 roku p.n.e. na gigan­tycz­nych plat­for­mach ziem­nych usta­wiali kolo­salne głowy wyrzeź­bione z bazaltu (skały wul­ka­nicz­nej). Nad­wyżki żyw­no­ści umoż­li­wiły im utrzy­ma­nie peł­no­eta­to­wych arty­stów, któ­rzy kamien­nymi narzę­dziami rzeź­bili głowy o wyso­ko­ści do 3 metrów i wadze co naj­mniej 8 ton. Kamienne bloki przy­wo­żono z miejsc odle­głych o 100 kilo­me­trów, co było trans­por­to­wym wyczy­nem, gdyż uży­wano tylko tra­tew i drew­nia­nych kłód w for­mie walca. 10 takich głów zna­le­ziono w waż­nym cen­trum Olme­ków w dzi­siej­szym San Lorenzo, gdzie wielka plat­forma wzno­siła się 50 metrów nad zie­mią.

W prze­ci­wień­stwie do sty­li­zo­wa­nych postaci na _Wazie z Uruku_ głowy olmec­kie ujaw­niają dobrą zna­jo­mość ana­to­mii u ich twór­ców. Każda głowa ma mię­si­ste policzki i sta­ran­nie oddane rysy i praw­do­po­dob­nie repre­zen­tuje kon­kret­nego przy­wódcę. Nie­któ­rzy z nich noszą przy­le­ga­jące hełmy, jakby byli gotowi do bitwy, mają surowy wyraz twa­rzy, a gry­mas marsz­czy im brwi i nos. Teraz źre­nice są puste, ale głowy te pier­wot­nie były poma­lo­wane i pew­nie wyglą­dały zaska­ku­jąco i onie­śmie­la­jąco, spo­glą­da­jąc z naroż­ni­ków plat­formy ziem­nej. Każdy czło­wiek, gdyby był nowym lide­rem, czułby potrzebę dorów­na­nia osią­gnię­ciom poprzed­ni­ków. Czułby się także potężny, mając ich po swo­jej stro­nie. Sama trud­ność w wyrzeź­bie­niu tych głów i wydźwi­gnię­ciu ich na wła­ściwe miej­sce poka­zuje, jak wysoko je ceniono.

W Egip­cie rów­nie kolo­salne rzeźby fara­onów (kró­lów-bogów) zama­wiano za ich życia, aby wyra­zić i pod­kre­ślić dzier­żoną przez nich wła­dzę. Nie ocze­ki­wano, że będą reali­styczne bądź że będą odda­wały podo­bień­stwo. Sta­ro­żytne kró­le­stwo Egiptu pra­wie dorów­ny­wało wie­kiem Mezo­po­ta­mii, a ist­niało 3 tysiące lat. Od czasu naj­star­szych dyna­stii styl egip­skiego malar­stwa i rzeźby pozo­sta­wał roz­po­zna­walny i uspo­ka­ja­jąco spójny. Tak jak w przy­padku miesz­kań­ców Mezo­po­ta­mii, celem egip­skich arty­stów nie było uchwy­ce­nie praw­dzi­wego podo­bień­stwa, lecz odda­nie pod­sta­wo­wych cech postaci, czy to fara­ona, boga, czy kobiety pra­cu­ją­cej w polu.

Egipt był boga­tym kra­jem, dla­tego deko­ro­wano nie tylko pałace, świą­ty­nie i gro­bowce kró­lów. _Neba­mun polu­jący na mokra­dłach_ to malo­wi­dło ścienne z około 1350 roku p.n.e. z gro­bowca Neba­muna w Tebach (obec­nie Luk­sor). Neba­mun był księ­go­wym w świą­tyni Amona i całymi dniami zaj­mo­wał się licz­bami okre­śla­ją­cymi wiel­kość pro­duk­cji zboża. Na tym malo­wi­dle widzimy go, jak poluje na ptaki z żoną Hat­szep­sut i ich córką. Stoi wypro­sto­wany, jego nogi i stopy widoczne są z pro­filu, nato­miast kor­pus i ramiona zwró­cone w naszą stronę, jak­by­śmy patrzyli na niego en face. Głowa jest połą­cze­niem róż­nych punk­tów widze­nia: twarz widzimy z pro­filu, ale jego lewe oko spo­gląda na nas, jakby głowa była usta­wiona na wprost. Egip­scy arty­ści brali naj­bar­dziej roz­po­zna­walne ele­menty i łączyli je z sobą, two­rząc sym­bo­licz­nych i nie­śmier­tel­nych zastęp­ców czło­wieka, kiedy ten udaje się w podróż poza gra­nicę śmierci w bogato zdo­bio­nym gro­bowcu. Liczne dzieła sztuki powsta­wały z myślą o umiesz­cze­niu ich przy zmar­łym, któ­remu miały towa­rzy­szyć w zaświa­tach. Sztukę gro­bową Egip­cja­nie cenili szcze­gól­nie, ponie­waż odgry­wała główną rolę w uka­zy­wa­niu życia, jakie będą pro­wa­dzić po śmierci. _Neba­mun polu­jący na mokra­dłach_ ozna­cza, że księ­gowy wolałby spę­dzać dni na polo­wa­niu z rodziną niż na pracy.

Tysiąc lat po wznie­sie­niu pira­mid fara­ono­wie posta­no­wili budo­wać nowe komory gro­bowe w miej­scu nazy­wa­nym obec­nie Doliną Kró­lów i Doliną Kró­lo­wych. Każdy nowy władca zle­cał wyku­cie gro­bowca w skale. Wyobraź­cie sobie, jak trudno było to osią­gnąć! Po ukoń­cze­niu grobu był on deko­ro­wany. Grób Setiego I, panu­ją­cego około 1290–1279 p.n.e., był pierw­szym, w któ­rym ozdo­biono każde pomiesz­cze­nie pro­wa­dzące do głów­nej komory. Stwo­rze­nie takich gro­bow­ców wyma­gało cią­głej pracy dużego zespołu rzeź­bia­rzy, mala­rzy, skry­bów (pisa­rzy) i geo­de­tów. Podob­nie jak w wypadku Olme­ków i Mezo­po­ta­mii, w Egip­cie było wystar­cza­jąco dużo żyw­no­ści, aby arty­ści mogli sku­pić się na two­rze­niu dzieł sztuki, a nie na upra­wie pól. Fara­ono­wie doce­nili ich umie­jęt­no­ści i osie­dlili ich w wio­sce budow­ni­czych i arty­stów zwa­nej Set Maat, „miej­scem prawdy” (obec­nie Deir el-Medina), gdzie oni i ich rodziny otrzy­my­wali żyw­ność, odzież i drewno, dzięki czemu mogli skon­cen­tro­wać się wyłącz­nie na pracy. Jed­nym z nich był Sen­ne­dżem.

Il. 4. _Neba­mun polu­jący na mokra­dłach_ – malo­wi­dło w gro­bowcu, ok. 1350 p.n.e.

Wiemy o Sen­ne­dże­mie, ponie­waż kiedy nie zaj­mo­wał się kolej­nymi gro­bow­cami fara­onów, pra­co­wał nad swoim. Zmarł za pano­wa­nia Setiego I i został pocho­wany wraz z żoną Iyne­ferti na miej­sco­wym cmen­ta­rzu arty­stów nie­da­leko Set Maat. Na ścia­nach jego gro­bowca wid­nieją obrazy przed­sta­wia­jące dwoje ludzi orzą­cych pole i zbie­ra­ją­cych zboże na tle życio­daj­nych wód Nilu. Żadne z nich nie było rol­ni­kiem, a kró­le­stwo dawało im żyw­ność, te obrazy więc nie są dosłowne. Uka­zują raczej epi­zody z egip­skiej _Księgi umar­łych_ zapew­nia­jące każ­demu ciału wszystko, czego potrze­buje w zaświa­tach. Była to forma napi­sa­nia wła­snego losu – jeśli na ścia­nach gro­bowca nama­lu­jesz sie­bie, jak dobrze się bawisz w kra­inie obfi­to­ści, tak się sta­nie. Dla­tego Sen­ne­dżem spę­dzał cały wolny czas z pędz­lem w dłoni.

Zaska­ku­jące jest to, że w cywi­li­za­cji, dla któ­rej sztuka była prio­ry­te­tem, nie przy­jął się brąz – stop mie­dzi i cyny – od około 2800 roku p.n.e. sto­so­wany do wyko­ny­wa­nia rzeźb w Mezo­po­ta­mii i Indiach. Umie­jęt­ność odle­wa­niu brązu opa­no­wali za to Chiń­czycy, a roz­prze­strze­niała się ona wzdłuż szla­ków han­dlo­wych. Kul­tura chiń­ska ceniła przed­mioty, któ­rych wyko­na­nie wyma­gało czasu i wysiłku. Odle­wa­nie brą­zów było cza­so­chłonne, ale umoż­li­wiało two­rze­nie kunsz­tow­nych rzeźb i przed­mio­tów, tak więc za cza­sów dyna­stii Shang brąz szybko stał się mate­ria­łem popu­lar­nym. Chiń­scy arty­ści wyko­ny­wali formę, okle­ja­jąc model przed­miotu gliną. Po jej wyschnię­ciu frag­ment usu­wano, a do środka wle­wano sto­piony brąz i pozo­sta­wiano do zasty­gnię­cia, po czym usu­wano formę i odsła­niano rzeźbę lub przed­miot. Przy­kła­dem dzieła wyko­na­nego w ten spo­sób jest brą­zowe naczy­nie na wino w kształ­cie tygry­sicy pocho­dzące ze schył­ko­wego okresu pano­wa­nia dyna­stii Shang, czyli około 1100 roku p.n.e. Było uży­wane przez króla-kapłana pod­czas obrzę­dów ku czci przod­ków i zostało zło­żone wraz z nim do grobu, aby mógł skła­dać im hołd nawet po śmierci. Jest bar­dzo ozdobne, a przed­sta­wia tygry­sicę sie­dzącą na tyl­nych łapach i pod­pie­ra­jącą się ogo­nem. Jej przed­nie łapy ota­czają małą ludzką postać, która przy­lega do brzu­cha zwie­rzę­cia pod wysta­ją­cymi kłami. Umiesz­cze­nie tak cen­nego przed­miotu w gro­bowcu pod­kre­ślało zna­cze­nie zmar­łego kapłana-króla.

Asy­ria leżąca w pół­noc­nej Mezo­po­ta­mii zaczęła się roz­wi­jać mniej wię­cej w cza­sie, gdy dyna­stia Shang rzą­dziła pół­nocno-wschod­nimi Chi­nami, a osta­tecz­nie impe­rium nowo­asy­ryj­skie objęło zie­mie dzi­siej­szej Syrii, Izra­ela i Iranu. Asy­ryj­czycy ufor­ty­fi­ko­wali mia­sta, zbu­do­wali sys­temy iry­ga­cyjne oraz wznie­śli świą­ty­nie i pałace. Ogromne rzeźby byków i lwów z ludz­kimi gło­wami i orlimi skrzy­dłami strze­gły bram miej­skich i wejść do pała­ców, a ich skala miała zastra­szać każ­dego, kto obok nich prze­cho­dził. Kom­naty pała­cowe zdo­biły jaskrawo poma­lo­wane ala­ba­strowe pła­sko­rzeźby z tłum­nymi sce­nami przed­sta­wia­ją­cymi króla odzna­cza­ją­cego się boha­ter­stwem w bitwie i obcu­ją­cego z bogami. Była to sztuka pro­pa­gan­dowa, podob­nie jak głowy Olme­ków i kolo­salne posągi egip­skie.

Asur­ba­ni­pal, który pano­wał w latach 668–627 p.n.e., odbu­do­wał Pałac Pół­nocny w asy­ryj­skiej Nini­wie. Reliefy na ścia­nach pała­co­wych kory­ta­rzy przed­sta­wiały kró­lew­skie polo­wa­nie na lwy. Zwie­rzęta wypusz­czane z kla­tek, aby król mógł na nie zapo­lo­wać, poja­wiają się na nich z potar­ga­nymi grzy­wami i wyszcze­rzo­nymi kłami. Pła­sko­rzeźby dowo­dzą zna­jo­mo­ści szcze­gó­łów ana­to­mii zwie­rząt i talentu do dra­ma­tycz­nego opo­wia­da­nia histo­rii. We wszyst­kich sce­nach król trium­fuje, polu­jąc konno, pie­szo i na rydwa­nie, a na ziemi ponie­wie­rają się zwłoki lwów. Każda figura jest sty­li­zo­wana, tak jak pła­sko­rzeźby egip­skie, ale uka­zana znacz­nie bar­dziej szcze­gó­łowo. Król i jego świta noszą gęste, krę­cone brody, zdo­bione tuniki, spi­ralne nara­mien­niki, bran­so­letki i kol­czyki. Reliefy te robią i dzi­siaj ogromne wra­że­nie – to szczyt sztuki nar­ra­cyj­nej sta­ro­żyt­nego świata, ale wyobraź­cie sobie, co musiał czuć gość w pałacu Asur­ba­ni­pala. Każdy czło­wiek i zwie­rzę jaskrawo poma­lo­wane, oświe­tlone pochod­niami, wokół eks­plo­duje polo­wa­nie… Kogo miał się bar­dziej bać, lwów czy władcy?

W 612 roku p.n.e. w wyniku ataku sprzy­mie­rzo­nych ze sobą państw i ludów impe­rium nowo­asy­ryj­skie nagle się roz­pa­dło. Wiele miast zostało znisz­czo­nych, a w połu­dnio­wej Mezo­po­ta­mii wyro­sło nowe impe­rium babi­loń­skie, które w następ­nym stu­le­ciu zastą­piło roz­le­głe impe­rium per­skie. Daleko na zacho­dzie zaś, w Gre­cji, zaczęło wyła­niać się zupeł­nie nowe podej­ście do rzeź­bie­nia postaci ludz­kiej.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: