- promocja
Krótka historia sztuki - ebook
Krótka historia sztuki - ebook
Inspirująca podróż w czasie obejmująca tysiące lat ludzkiej kreatywności i setki dzieł sztuki.
Dlaczego nasi przodkowie tworzyli sztukę? Co dla nich znaczyła i co znaczy dla nas dzisiaj? Dlaczego w ogóle sztuka jest ważna? Ta krótka historia zabiera nas w fascynującą podróż przez sto tysięcy lat ludzkiej kreatywności.
Charlotte Mullins zaczyna od znaków zostawionych przez ludzi prehistorycznych i pokazuje nam pierwsze arcydzieła, między innymi malowane amfory Eksekiasa i Terakotową Armię. Pasjonująco opowiada dzieje renesansu, zapoznając nas z Giottem i Donatellem, van Eyckiem i Michałem Aniołem. Przemierzając burzliwy wiek XX, tropi grupy artystyczne, ich powstanie i rozpad oraz przygląda się pionierom, między innymi Fridzie Kahlo, Jacobowi Lawrence’owi i Georgii O’Keeffe. Wreszcie przybliża współczesnych artystów, takich jak Ai Weiwei i Shirin Neshat, rzucając światło na sztukę tworzoną w odpowiedzi na problemy, przed którymi stoi społeczeństwo.
Ta nowa, pulsująca życiem historia wędruje od Japonii i Indii po Amerykę Południową i Bliski Wschód, prezentuje mnóstwo marginalizowanych artystów i artystek wskazując na niepodważalną rolę sztuki w rozumieniu naszej wspólnej kultury.
Kategoria: | Sztuka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8338-905-9 |
Rozmiar pliku: | 8,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pierwsze znaki
Czas: 17 tysięcy lat temu, dzisiejsza południowa Francja. Dwóch ludzi wchodzi przez wąski otwór i zaczyna wspinać się długim, krętym korytarzem ukrytym głęboko w kompleksie jaskiń. Pod nimi wiruje rzeka, torując sobie drogę przez skały. W korytarzu jest ciemno choć oko wykol i nie docierają tutaj żadne dźwięki ze świata zewnętrznego. Dorosły trzyma płonącą pochodnię, a jej dymiący płomień wyciąga w ciemność palce światła. Nastolatek podąża za nim, spoglądając na ryty na ścianach przedstawiające żubry i renifery. Czasami, gdy przejście się obniża, muszą iść na czworakach lub przedzierać się wśród szkieletów dawno wymarłych niedźwiedzi jaskiniowych, których kły zabrali poprzedni goście, by zrobić wisiorki i naszyjniki.
Zmierzają do najodleglejszego miejsca w kompleksie komór, ponad pół kilometra od wejścia. Tam, balansując na piętach, aby stopy nie ugrzęzły w błocie, kucają i przyniesionym ze sobą ostrym kamieniem wycinają z wilgotnego dna jaskini ciężki kawał gliny. Gdy podnoszą bryłę i przenoszą ją na skalisty występ, ich stopy zagłębiają się w podłoże, lecz oni zabierają się do pracy. Powoli miękka glina przekształca się w dwa żubry o długości ramienia dorosłego człowieka. Zwierzęta wpisują się w załamania skały jak w krajobraz, ale wystają majestatycznie ponad jej powierzchnię, a samiec podążający za samicą zdaje się stawać dęba.
Ich twórcy stoją, trzymając wysoko pochodnię. W świetle migotliwego płomienia żubry jakby ożywały – ich grzywy sterczą, a charakterystyczne garbate grzbiety i ogony drgają.
* * *
Czy te rzeźby wykonano w ramach rytuału płodności, aby uczcić magiczne stworzenie życia? A może nastolatek został zabrany w głąb jaskiń, by dopełnić obrzędu osiągnięcia pełnoletności, rytuału przejścia w podróży do dorosłości? Możemy się tylko domyślać. Dwa żubry w jaskini Tuc d’Audoubert we Francji pochodzą z epoki paleolitu. Są prehistoryczne, powstały przed jakimikolwiek źródłami pisanymi, na długo przed wynalezieniem samego pisma. Są to najwcześniejsze znane na świecie rzeźby reliefowe (inaczej płaskorzeźby, tzn. rzeźby „wyrastające” z tła). Korzystając ze wskazówek pozostawionych w jaskini: śladów pięt w błocie oraz palców odciśniętych na rzeźbach, archeolodzy i paleontolodzy potrafią powiedzieć, jak i przez kogo żubry zostały wykonane. To niesamowite, tak patrzeć na te ślady – sprawiają wrażenie, jakby zwierzęta wyrzeźbiono zaledwie chwilę temu, a artyści, którzy zostawili swoje odciski w glinie, właśnie odeszli. Nie możemy jednak być pewni, _dlaczego_ rzeźby zostały wykonane. Co taka sztuka znaczyła dla naszych przodków i jakie znaczenie ma ich sztuka dla nas dzisiaj? Czy w ogóle uważali, że to, co robią, jest „sztuką”?
W tej książce przyjrzymy się ogromnej gamie różnorodnych przykładów dzieł z całego świata, z których wszystkie są dziś uważane za sztukę. Tylko co właściwie przez to rozumiemy? Sztuka to podejrzane określenie. Jego znaczenie i wartość zmieniały się z biegiem czasu, ale docelowo stworzono je po to, by służyło do wyrażenia czegoś, co wykracza poza słowa. Współczesny malarz Ali Banisadr twierdzi, że cała sztuka, począwszy od jaskiniowej, dotyczy magii. Mówi, że artyści jaskiniowi „próbowali wykorzystać magię, wyrazić w wizualnym języku coś, czego tak naprawdę nie rozumiemy. Zawsze chodziło o magię”. Co to oznacza? Banisadr nie mówi o żadnym hokus-pokus, o wyciąganiu królika z kapelusza, ale o tajemniczej sile, niewytłumaczalnej mocy. Tego rodzaju magia potrafi przekształcić obiekt lub zestaw znaków na ścianie i dać mu możliwość przekazywania potężnych idei wykraczającą daleko poza zasięg języka mówionego. Czasami idee te są wyrażane szybko lub z zapierającą dech w piersiach złożonością. Artyści wykorzystują tę magię, aby zmienić najprostsze znaki czy też znajdujące się pod ręką materiały – węgiel drzewny, kamień, papier, farbę – w dzieła sztuki.
Il. 1. Dwa rzeźbione żubry w jaskini Tuc d’Audoubert (Francja) liczące ok. 17 tys. lat
Kiedy artysta rzeźbi zwierzę bądź maluje postać, niekoniecznie próbuje oddać podobieństwo, raczej stara się wyrazić coś ważnego na temat tego zwierzęcia lub tej postaci. Dlatego dzieła sztuki – niezależnie od tego, jak różnorodne wydają się ze względu na formę – ostatecznie łączy wspólny wątek. Artyści na przestrzeni dziejów zawsze poszukiwali najlepszych środków do wyrażenia swoich pomysłów. To właśnie „magia” sztuki, element, który pozwala jej nawiązać z nami kontakt, poruszyć nas emocjonalnie, nawet jeśli czasami nie potrafimy wyjaśnić dlaczego. Sztuka może pomóc nam inaczej spojrzeć na świat lub nieco lepiej zrozumieć nasze w nim miejsce. To potężna rzecz.
W tej książce wyruszymy w podróż zaczynającą się w miejscach, w których sztuka pojawiła się najwcześniej, a kończącą na współczesności. Będziemy badać, jak sztuka i artyści kształtowali nasz świat i jaki wywarli na niego wpływ. Nie ma jednej prostej drogi prowadzącej przez dzieje, którą moglibyśmy podążać, pomimo wcześniej podejmowanych prób dających do zrozumienia, że to możliwe. Będziemy razem spacerować po wielu różnych ścieżkach, przyglądając się, jak się splatają. Spotkamy na nich artystów, dziś już anonimowych, jak ci dwaj, którzy tysiące lat temu wyrzeźbili dwa żubry, jak i sławnych za życia, ale ich dokonań już się nie zauważa. Pojawią się tacy, których nazwiska znają wszyscy, i tacy, którzy mimo swoich talentów są w dużej mierze nieznani. Będziemy przemierzać świat, przypominając zapomnianych artystów i poszerzając tradycyjne spojrzenie na historię sztuki.
Nasza podróż zaczyna się, choć brzmi to niewiarygodnie, 100 tysięcy lat temu, kiedy ludzie współcześni po raz pierwszy stworzyli farbę, ucierając czerwoną ochrę i łącząc ten pył (pigment) z tłuszczem ze spalonych kości. W jaskini Blombos w Republice Południowej Afryki odkryto muszle z farbą sprzed 100 tysięcy lat. Nie odnaleziono żadnych dzieł sztuki datowanych na ten okres, a farba przygotowana w muszlach mogła być używana do ozdabiania ciała lub pochówków, ale opanowano umiejętność wytwarzania farby, a tym samym celowego i twórczego zmieniania świata.
Zanim ludzie współcześni zaczęli migrować z Afryki do Europy i Azji około 60 tysięcy lat temu, używali farby do wykonywania dekoracyjnych znaków na różnych przedmiotach i ścianach. Dekoracja może uatrakcyjnić powierzchnię, ale nie ma w niej głębszego przesłania. Kropki czy krzyżyki na doniczce nie mają nam nic do powiedzenia na temat tego, co to znaczy żyć, być człowiekiem. Potrzebujemy do tego sztuki. Jak dotąd w Afryce nie odnaleziono żadnych prehistorycznych malowideł ściennych, jednak podobieństwa między późniejszymi przykładami z Indonezji i Europy podpowiadają, że nim zaczęła się nasza masowa migracja, istniał wspólny sposób myślenia i miał on swoje korzenie w Afryce. Kuszące byłoby wyciągnąć taki wniosek, lecz na razie pozostaje on teorią.
Do najwcześniejszych znanych śladów należą skupiska czerwonych kropek i odciski dłoni znalezione na ścianach jaskiń obok przedstawień zwierząt. Farbę w kolorze czerwonej ochry przedmuchano na dłoń za pomocą wydrążonej kości ptaka, po czym przykładano dłoń do ściany niczym szablon. W jaskini Chauveta we Francji w całym kompleksie powtarza się charakterystyczny odcisk dłoni z krzywym małym palcem. Na Borneo wczesne odciski dłoni odkryto w odległych jaskiniach w Kalimantanie Wschodnim, a na Celebesie – na wapiennych ścianach Leang Timpuseng. Te serie odcisków dłoni – wszystkie wykonane około 35 tysięcy lat temu – są oddalone od siebie o tysiące kilometrów, ale mają ten sam przekaz: byłem tutaj, to jest mój znak. Nie są dziełem sztuki – przypominają raczej podpisy, być może wykonane przez osoby, którym powierzono malowanie zwierząt. Pierwszymi dziełami sztuki są najstarsze przedstawienia zwierząt. Teraz nasza podróż naprawdę może się rozpocząć.
Malowidła przedstawiające zwierzęta pojawiły się mniej więcej w tym samym czasie lub nawet wcześniej niż odciski dłoni. Obok dłoni w celebeskiej jaskini znajduje się babirussa, czyli świnio-jeleń, namalowana długimi, zamaszystymi pociągnięciami. Ma co najmniej 35 700 lat. Wiek trzech dzikich świń namalowanych w głębi jaskini Leang Tedongnge datuje się na niewiarygodne 45 500 lat, jest to więc najstarszy znany przykład sztuki figuratywnej (sztuki przedstawiającej rozpoznawalne formy). Zarówno w Indonezji, jak i w Europie zwierzęta ukazywano z profilu, stosując pogrubione kontury. Skupiano się na ich sylwetce i charakterystycznych cechach: rogach, kłach i grzywach. Oświetlone pochodniami w głębi jaskiń musiały budzić respekt.
W osadach jaskiń, w których żyli ludzie współcześni, znaleziono także małe rzeźby. Z kości, kłów mamutów i kamieni rzeźbiono zwierzęta lub hybrydy ludzko-zwierzęce, jak na przykład liczący 40 tysięcy lat człowiek-lew wykonany z kła mamuta. Niektóre rzeźby przedstawiają postacie kobiece z dużymi piersiami i pośladkami, z wypukłymi brzuchami oznaczającymi ciążę, jak wapienna Wenus z Willendorfu sprzed 25 tysięcy lat. Figurki te mogły być talizmanami – małymi rzeźbami przeznaczonymi do noszenia z sobą, którym przypisywano moc ochronną i których zadaniem było zapewnienie właścicielowi bezpieczeństwa bądź licznego potomstwa.
Dziś archeolodzy potrafią datować rzeźby i malowidła, korzystając z zaawansowanej techniki. Mogą określić wiek użytych materiałów lub wiek osadów mineralnych, w których je odkryto. Jednak jeszcze w XIX wieku ludzie śmialiby się, gdyby im powiedzieć, że sztuka ta została stworzona tysiące lat przed Rzymianami. W epoce wiktoriańskiej wierzono, że świat ma zaledwie kilka tysięcy lat, a za najwcześniejszy okres, w którym mogła powstać sztuka, przyjmowano okres „przedrzymski”. Przełomowe badania Charlesa Lyella dotyczące czasu geologicznego i Charlesa Darwina na temat ewolucji gatunków doprowadziły do zmiany poglądów i uznania, że świat i jego mieszkańcy są znacznie starsi – o miliony lat starsi – niż wcześniej sądzono. Dopiero po opublikowaniu teorii Lyella i Darwina na poparcie tej tezy archeolodzy zaczęli katalogować artefakty i pochówki – topory krzemienne i prehistoryczne szkielety ludzkie.
Prehistoryczne szkielety to jedno, ale gdy w 1879 roku dziewięcioletnia Maria Sanz de Sautuola i jej ojciec Marcelino opowiedzieli, że widzieli takie żubry i konie namalowane na sklepieniu prastarych jaskiń, świat akademicki parsknął śmiechem i stwierdził, że te malowidła to podróbki. Szydzono, że prehistoryczni ludzie nie umieli malować, nie byli wystarczająco wyrafinowani! Malowidła, o których mowa, znajdowały się w posiadłości Marcelina w Altamirze w Hiszpanii, w kompleksie jaskiń składającym się z kilku dużych komór i korytarzy. Na ścianach wszystkich widnieją zwierzęta rytowane i namalowane czerwoną ochrą, których kontury wykonano węglem drzewnym. Marcelino, wyśmiewany za twierdzenie o odkryciu sztuki prehistorycznej, zmarł w 1888 roku. Dopiero w 1902 roku przyznano, że przedstawienia zwierząt są taką sztuką. Obecnie wiadomo, że niektóre z nich mają 36 tysięcy lat.
Il. 2. Narysowane węglem drzewnym lwy grasują po ścianach jaskini Chauveta we Francji. Ich wiek szacuje się na 33 tys. lat
Odkrycie sztuki jaskiniowej to moment zmieniający życie. Dzikie świnie w jaskini Leang Tedongnge na Celebesie odkryto dopiero w 2021 roku, a inne niedawne znaleziska wciąż są dokumentowane. Wiele przykładów z Europy jest znanych od dziesięcioleci, dlatego są lepiej przebadane. Jednym z nich jest jaskinia Chauveta we Francji. Znajdujące się w niej malowidła pochodzą sprzed 33 tysięcy lat. Odkryli je w roku 1994 trzej doświadczeni grotołazi, którzy poczuli powiew idący od sterty kamieni i postanowili zbadać jego źródło. Dotarli do jednego z najlepiej zachowanych okazów sztuki jaskiniowej na świecie. Na jednej ze ścian czai się stado lwów o czujnych oczach i nakrapianych pyskach, węszących w poszukiwaniu ofiary. Na innej walczą nosorożce, a poniżej widnieje tabun koni z najeżonymi czarnymi grzywami i sterczącymi uszami. Jedno zwierzę ustępuje miejsca innemu, wszystkie narysowane są węglem drzewnym wyrazistą kreską i sporadycznie cieniowane dla dodania ciężaru. Nogi niektórych ukazane zostały wielokrotnie, jakby były uchwycone w ruchu.
W ostatecznym rozrachunku nie mamy możliwości dowiedzieć się, jak początkowo odbierano malowidła i ryty w jaskiniach takich jak Chauveta. Wydaje się, że wiele jaskiń było wykorzystywanych, a następnie opuszczonych, po czym znów wykorzystywanych tysiące lat później, i w ten sposób obok starych przedstawień pojawiła się nowa sztuka. Używając różnych technik datowania, stwierdzono, że niektóre obrazy zwierząt w jaskini Chauveta zostały namalowane kilka tysiącleci po najstarszym. To tak, jakbyśmy dzisiaj wstawili jeden lub dwa posągi do grobowca Tutanchamona!
W jaskini Chauveta znaleziono szkielety niedźwiedzi, ale nie ma żadnych szczątków ludzkich, co może świadczyć o tym, że nie było to miejsce, w którym ludzie żyli, ale raczej takie, w którym odbywały się obrzędy. Wygląda jak katedra, meczet, a nawet galeria sztuki. Jest to naturalnie ukształtowana duża, imponująca przestrzeń mogąca służyć spotkaniom grupy, na przykład gdy dzieci osiągnęły dorosłość lub aby uczcić pewne aspekty cyklów rocznych czy migracji zwierząt. Może zwierzęta na ścianach przywoływane były w opowieściach przywódców grupy. Oświetlając obrazy, by wydobyć dramatyzm, nasi przodkowie mogli opowiadać dzieje trudnych polowań albo szamani mogli posługiwać się nimi w celu przywoływania duchów zwierząt – na niektóre z nich nie polowano, ludzie się ich bali i czuli przed nimi respekt.
Ważne jest, żeby oglądając te pierwsze malowidła i rzeźby, zdać sobie sprawę, że patrzymy w przeszłość oczami XXI wieku. Kiedy widzimy reprodukcję lwów z jaskini Chauveta w tej książce, naszą pierwszą myślą nie jest to, że ożyją i nas zjedzą. Malowidła te możemy dziś podziwiać, ale jest mało prawdopodobne, że wywołają one w nas takie same wrażenia, jak oglądane w świetle pochodni 33 tysiące lat temu. Z tego powodu na początku każdego rozdziału tej książki cofniemy się w czasie, zobaczymy, jak dzieło sztuki powstaje, i spróbujemy wyobrazić sobie jego oddziaływanie w tamtym momencie. Będę więc was potrzebować, abyście wraz ze mną stali się podróżnikami w czasie. Następny przystanek – Mezopotamia.ROZDZIAŁ 2
Historia się toczy
Czas: rok 3300 p.n.e. W świątyni poświęconej bogini Inanie w Uruku w Mezopotamii władca zatopił spojrzenie w wysokiej zdobionej wazie. Waza ma ponad metr wysokości, jest wykonana z alabastru i pokryta rzeźbionymi figurami. Opowiada historię uwielbienia i wdzięczności. Jej powierzchnię podzielono na cztery osobne fryzy, poziome pasma płaskorzeźb, które obiegają naczynie. Władca zaczyna je śledzić wzrokiem, „czytać” od dołu do góry.
Il. 3. Metrowej wysokości _Waza z Uruku_, ok. 3300 p.n.e.
U podstawy falista linia oznacza płynącą wodę. Na jej brzegach rośnie len i palmy daktylowe. Powyżej dokoła wazy drepczą owce i kozy: to żyzna ziemia i czas obfitości. Na następnym poziomie idący rzędem nadzy mężczyźni niosą pożywienie i napoje. Trzymają wypełnione po brzegi kosze i amfory (gliniane dzbany). Górny fryz wyjaśnia, co robią – idą w stronę świątyni Inany, niosąc ofiary na jej cześć. Bogini jest patronką miasta, a mieszkańcy okazują jej wdzięczność za jej dobroć, dzięki której rosną uprawy i zwierzęta się rozmnażają. Duże naczynia przepełnione są żywnością, darami od jej żarliwych wyznawców. Sama Inana stoi przed świątynią i wszystko nadzoruje. Obok niej widać ubranego mężczyznę. Ich bliskość sugeruje, że on również ma boskie moce, mimo że jest śmiertelny. Aby to potwierdzić, nad jego głową wyryto słowo oznaczające „króla-kapłana”. Patrząc na to, władca się uśmiecha. Jest zadowolony, widząc siebie unieśmiertelnionego, jak stoi obok tak potężnej bogini.
* * *
_Waza z Uruku_ jest jednym z najstarszych znanych przykładów sztuki narracyjnej na świecie. Opowiada historię, którą możemy zrozumieć, patrząc na kolejne poziomy obrazów odsłaniających się przed naszymi oczami trochę jak w dzisiejszym komiksie. W czasach prehistorycznych szaman lub ktoś ze starszyzny, aby ożywić malowidła jaskiniowe, prawdopodobnie snuł opowieści o nich. Około 3300 roku p.n.e. artyści zaczęli opowiadać historie, posługując się bogatymi w szczegóły płaskorzeźbami, takimi jak te na wazie z Uruku. Wtedy każdy, kto widział płaskorzeźby, mógł sam „przeczytać” opowieść.
Naczynie pokryte jest płaskorzeźbami. W przeciwieństwie do rzeźb żubrów z rozdziału 1, które zostały wymodelowane w glinie i umieszczone na powierzchni skały, postacie na wazie zostały w kamiennej powierzchni wycięte. Najpierw artysta węglem drzewnym lub ochrą rysował wzór na alabastrowym naczyniu. Następnie kamieniarze przy użyciu młotków i dłut wycinali trójwymiarowe kształty w kamieniu. Ich celem nie było wyrzeźbienie zwierząt, tak jak w przypadku tamtych żubrów – „jak żywych”. Skoncentrowali się raczej na aspektach, które wyróżniały każde zwierzę lub człowieka, wykorzystując profil do ukazania ruchu.
Wykonanie czegoś tak misternego jak _Waza z Uruku_ zajmowało mnóstwo czasu. Tylko dobrze zorganizowane i zamożne społeczeństwo mogło finansować czasochłonną sztukę. W Mezopotamii (obecnie Irak) około 4000 roku p.n.e. małe wioski przekształcały się w miasta. Największym był Uruk (obecnie Warka), z uporządkowanymi ulicami i murami zewnętrznymi o długości 10 kilometrów. Władze centralne (takie jak rząd) zbierały pieniądze od ludności i wynaleziono pismo pozwalające to odnotować. _Waza z Uruku_ jest najstarszym znanym dziełem sztuki, na którym znajduje się napis.
Uruk to jedno z najstarszych miast na świecie, a sztuka w nim powstająca służyła sławieniu bogów, między innymi Inany. To odpowiadało władcy Uruku, anonimowemu „królowi-kapłanowi”, którego poznaliśmy we wstępie do tego rozdziału, ponieważ został on przedstawiony na wazie jako równy Inanie. Artyści z żyznych krain rozciągających się od dzisiejszych Grecji i Turcji po Iran, Irak i Indie tworzyli podobne dzieła przeznaczone do królewskich grobowców, świątyń i pałaców. Byli zatrudniani do rzeźbienia wspaniałych opowieści o bogach i władcach. Władcy im płacili i w ten sposób kontrolowali narrację.
Po drugiej stronie świata, w Mezoameryce (obecnie Meksyk), Olmekowie woleli czcić swoich przywódców w inny sposób. Od 1800 roku p.n.e. na gigantycznych platformach ziemnych ustawiali kolosalne głowy wyrzeźbione z bazaltu (skały wulkanicznej). Nadwyżki żywności umożliwiły im utrzymanie pełnoetatowych artystów, którzy kamiennymi narzędziami rzeźbili głowy o wysokości do 3 metrów i wadze co najmniej 8 ton. Kamienne bloki przywożono z miejsc odległych o 100 kilometrów, co było transportowym wyczynem, gdyż używano tylko tratew i drewnianych kłód w formie walca. 10 takich głów znaleziono w ważnym centrum Olmeków w dzisiejszym San Lorenzo, gdzie wielka platforma wznosiła się 50 metrów nad ziemią.
W przeciwieństwie do stylizowanych postaci na _Wazie z Uruku_ głowy olmeckie ujawniają dobrą znajomość anatomii u ich twórców. Każda głowa ma mięsiste policzki i starannie oddane rysy i prawdopodobnie reprezentuje konkretnego przywódcę. Niektórzy z nich noszą przylegające hełmy, jakby byli gotowi do bitwy, mają surowy wyraz twarzy, a grymas marszczy im brwi i nos. Teraz źrenice są puste, ale głowy te pierwotnie były pomalowane i pewnie wyglądały zaskakująco i onieśmielająco, spoglądając z narożników platformy ziemnej. Każdy człowiek, gdyby był nowym liderem, czułby potrzebę dorównania osiągnięciom poprzedników. Czułby się także potężny, mając ich po swojej stronie. Sama trudność w wyrzeźbieniu tych głów i wydźwignięciu ich na właściwe miejsce pokazuje, jak wysoko je ceniono.
W Egipcie równie kolosalne rzeźby faraonów (królów-bogów) zamawiano za ich życia, aby wyrazić i podkreślić dzierżoną przez nich władzę. Nie oczekiwano, że będą realistyczne bądź że będą oddawały podobieństwo. Starożytne królestwo Egiptu prawie dorównywało wiekiem Mezopotamii, a istniało 3 tysiące lat. Od czasu najstarszych dynastii styl egipskiego malarstwa i rzeźby pozostawał rozpoznawalny i uspokajająco spójny. Tak jak w przypadku mieszkańców Mezopotamii, celem egipskich artystów nie było uchwycenie prawdziwego podobieństwa, lecz oddanie podstawowych cech postaci, czy to faraona, boga, czy kobiety pracującej w polu.
Egipt był bogatym krajem, dlatego dekorowano nie tylko pałace, świątynie i grobowce królów. _Nebamun polujący na mokradłach_ to malowidło ścienne z około 1350 roku p.n.e. z grobowca Nebamuna w Tebach (obecnie Luksor). Nebamun był księgowym w świątyni Amona i całymi dniami zajmował się liczbami określającymi wielkość produkcji zboża. Na tym malowidle widzimy go, jak poluje na ptaki z żoną Hatszepsut i ich córką. Stoi wyprostowany, jego nogi i stopy widoczne są z profilu, natomiast korpus i ramiona zwrócone w naszą stronę, jakbyśmy patrzyli na niego en face. Głowa jest połączeniem różnych punktów widzenia: twarz widzimy z profilu, ale jego lewe oko spogląda na nas, jakby głowa była ustawiona na wprost. Egipscy artyści brali najbardziej rozpoznawalne elementy i łączyli je z sobą, tworząc symbolicznych i nieśmiertelnych zastępców człowieka, kiedy ten udaje się w podróż poza granicę śmierci w bogato zdobionym grobowcu. Liczne dzieła sztuki powstawały z myślą o umieszczeniu ich przy zmarłym, któremu miały towarzyszyć w zaświatach. Sztukę grobową Egipcjanie cenili szczególnie, ponieważ odgrywała główną rolę w ukazywaniu życia, jakie będą prowadzić po śmierci. _Nebamun polujący na mokradłach_ oznacza, że księgowy wolałby spędzać dni na polowaniu z rodziną niż na pracy.
Tysiąc lat po wzniesieniu piramid faraonowie postanowili budować nowe komory grobowe w miejscu nazywanym obecnie Doliną Królów i Doliną Królowych. Każdy nowy władca zlecał wykucie grobowca w skale. Wyobraźcie sobie, jak trudno było to osiągnąć! Po ukończeniu grobu był on dekorowany. Grób Setiego I, panującego około 1290–1279 p.n.e., był pierwszym, w którym ozdobiono każde pomieszczenie prowadzące do głównej komory. Stworzenie takich grobowców wymagało ciągłej pracy dużego zespołu rzeźbiarzy, malarzy, skrybów (pisarzy) i geodetów. Podobnie jak w wypadku Olmeków i Mezopotamii, w Egipcie było wystarczająco dużo żywności, aby artyści mogli skupić się na tworzeniu dzieł sztuki, a nie na uprawie pól. Faraonowie docenili ich umiejętności i osiedlili ich w wiosce budowniczych i artystów zwanej Set Maat, „miejscem prawdy” (obecnie Deir el-Medina), gdzie oni i ich rodziny otrzymywali żywność, odzież i drewno, dzięki czemu mogli skoncentrować się wyłącznie na pracy. Jednym z nich był Sennedżem.
Il. 4. _Nebamun polujący na mokradłach_ – malowidło w grobowcu, ok. 1350 p.n.e.
Wiemy o Sennedżemie, ponieważ kiedy nie zajmował się kolejnymi grobowcami faraonów, pracował nad swoim. Zmarł za panowania Setiego I i został pochowany wraz z żoną Iyneferti na miejscowym cmentarzu artystów niedaleko Set Maat. Na ścianach jego grobowca widnieją obrazy przedstawiające dwoje ludzi orzących pole i zbierających zboże na tle życiodajnych wód Nilu. Żadne z nich nie było rolnikiem, a królestwo dawało im żywność, te obrazy więc nie są dosłowne. Ukazują raczej epizody z egipskiej _Księgi umarłych_ zapewniające każdemu ciału wszystko, czego potrzebuje w zaświatach. Była to forma napisania własnego losu – jeśli na ścianach grobowca namalujesz siebie, jak dobrze się bawisz w krainie obfitości, tak się stanie. Dlatego Sennedżem spędzał cały wolny czas z pędzlem w dłoni.
Zaskakujące jest to, że w cywilizacji, dla której sztuka była priorytetem, nie przyjął się brąz – stop miedzi i cyny – od około 2800 roku p.n.e. stosowany do wykonywania rzeźb w Mezopotamii i Indiach. Umiejętność odlewaniu brązu opanowali za to Chińczycy, a rozprzestrzeniała się ona wzdłuż szlaków handlowych. Kultura chińska ceniła przedmioty, których wykonanie wymagało czasu i wysiłku. Odlewanie brązów było czasochłonne, ale umożliwiało tworzenie kunsztownych rzeźb i przedmiotów, tak więc za czasów dynastii Shang brąz szybko stał się materiałem popularnym. Chińscy artyści wykonywali formę, oklejając model przedmiotu gliną. Po jej wyschnięciu fragment usuwano, a do środka wlewano stopiony brąz i pozostawiano do zastygnięcia, po czym usuwano formę i odsłaniano rzeźbę lub przedmiot. Przykładem dzieła wykonanego w ten sposób jest brązowe naczynie na wino w kształcie tygrysicy pochodzące ze schyłkowego okresu panowania dynastii Shang, czyli około 1100 roku p.n.e. Było używane przez króla-kapłana podczas obrzędów ku czci przodków i zostało złożone wraz z nim do grobu, aby mógł składać im hołd nawet po śmierci. Jest bardzo ozdobne, a przedstawia tygrysicę siedzącą na tylnych łapach i podpierającą się ogonem. Jej przednie łapy otaczają małą ludzką postać, która przylega do brzucha zwierzęcia pod wystającymi kłami. Umieszczenie tak cennego przedmiotu w grobowcu podkreślało znaczenie zmarłego kapłana-króla.
Asyria leżąca w północnej Mezopotamii zaczęła się rozwijać mniej więcej w czasie, gdy dynastia Shang rządziła północno-wschodnimi Chinami, a ostatecznie imperium nowoasyryjskie objęło ziemie dzisiejszej Syrii, Izraela i Iranu. Asyryjczycy ufortyfikowali miasta, zbudowali systemy irygacyjne oraz wznieśli świątynie i pałace. Ogromne rzeźby byków i lwów z ludzkimi głowami i orlimi skrzydłami strzegły bram miejskich i wejść do pałaców, a ich skala miała zastraszać każdego, kto obok nich przechodził. Komnaty pałacowe zdobiły jaskrawo pomalowane alabastrowe płaskorzeźby z tłumnymi scenami przedstawiającymi króla odznaczającego się bohaterstwem w bitwie i obcującego z bogami. Była to sztuka propagandowa, podobnie jak głowy Olmeków i kolosalne posągi egipskie.
Asurbanipal, który panował w latach 668–627 p.n.e., odbudował Pałac Północny w asyryjskiej Niniwie. Reliefy na ścianach pałacowych korytarzy przedstawiały królewskie polowanie na lwy. Zwierzęta wypuszczane z klatek, aby król mógł na nie zapolować, pojawiają się na nich z potarganymi grzywami i wyszczerzonymi kłami. Płaskorzeźby dowodzą znajomości szczegółów anatomii zwierząt i talentu do dramatycznego opowiadania historii. We wszystkich scenach król triumfuje, polując konno, pieszo i na rydwanie, a na ziemi poniewierają się zwłoki lwów. Każda figura jest stylizowana, tak jak płaskorzeźby egipskie, ale ukazana znacznie bardziej szczegółowo. Król i jego świta noszą gęste, kręcone brody, zdobione tuniki, spiralne naramienniki, bransoletki i kolczyki. Reliefy te robią i dzisiaj ogromne wrażenie – to szczyt sztuki narracyjnej starożytnego świata, ale wyobraźcie sobie, co musiał czuć gość w pałacu Asurbanipala. Każdy człowiek i zwierzę jaskrawo pomalowane, oświetlone pochodniami, wokół eksploduje polowanie… Kogo miał się bardziej bać, lwów czy władcy?
W 612 roku p.n.e. w wyniku ataku sprzymierzonych ze sobą państw i ludów imperium nowoasyryjskie nagle się rozpadło. Wiele miast zostało zniszczonych, a w południowej Mezopotamii wyrosło nowe imperium babilońskie, które w następnym stuleciu zastąpiło rozległe imperium perskie. Daleko na zachodzie zaś, w Grecji, zaczęło wyłaniać się zupełnie nowe podejście do rzeźbienia postaci ludzkiej.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki