Krowa na parkingu - pokonaj gniew techniką zen - ebook
Krowa na parkingu - pokonaj gniew techniką zen - ebook
Autorzy udowadniają, że gniew szkodzi nie tylko innym, ale głównie tobie. Pod jego wpływem zachowujesz się irracjonalne i bezmyślnie. Dzięki tej książce dowiesz się, co to jest gniew, jakie są rodzaje i przyczyny gniewu, a także jak pokonać gniew, odzyskując spokój, radość i szczęście. Znajdziesz tu wiele przypowieści buddyjskich, które pogłębią twoją duchowość, wzmocnią relacje i nauczą opanowania w trudnych dla ciebie sytuacjach. Odkryjesz buddyjski sposób na radzenie sobie z gniewem za pomocą praktyk duchowych zen. Medytacja, świadome oddychanie i praktyki uważności to techniki, które pozwolą ci pogłębić rozwój duchowy, odzyskać radość i szczęście, a co najważniejsze pozbyć się złości. Odkryj buddyjski sposób na pokonanie gniewu.
Spis treści
Wprowadzenie
Rozdział 1. Nowe podejście do radzenia sobie z gniewem
Rozdział 2. Gniew. Jakie to uczucie?
Rozdział 3. Podłoże gniewu. Niezaspokojone potrzeby
Rozdział 4. Cena gniewu. Kto za to zapłaci?
Rozdział 5. Gniew a świadomość. Kto? Ja wściekły?
Rozdział 6. Duma, honor i inne wyzwalacze. Niekontrolowane reakcje emocjonalne
Rozdział 7. Dawanie i branie. Jak odzyskać równowagę emocjonalną?
Rozdział 8. Mity na temat szczęścia. Czy rzeczywiście wiemy, co jest dla nas dobre?
Rozdział 9. Niezachwiany spokój. Jak radzić sobie z gniewem innych?
Rozdział 10. Wściekać się czy nie wściekać. Wybór należy do nas
Rozdział 11. Współczucie jako antidotum na gniew. Jak ugasić płomienie furii?
Rozdział 12. Pora wyciągnąć wnioski. Co się dzieje, gdy pokonamy gniew?
Bibliografia
Podziękowania
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8171-822-6 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Krowa na parkingu
– pokonaj gniew techniką zenWPROWADZENIE
Większość z nas zgodziłaby się ze stwierdzeniem, że gniew niczego nie rozwiązuje. A jednak świat zalewa potężna fala agresji, która nieustannie przybiera na sile. Agresja drogowa, przemoc w rodzinie, napastliwe, konfliktogenne media, nienawiść sącząca się z radioodbiorników i telewizorów, amok po dopalaczach, mentalność my kontra oni są w naszych czasach na porządku dziennym. Żyjemy w ciągłym lęku przed szaleńcami, którzy uśmiercają tysiące ludzi, byle dać upust niepohamowanej furii.
Dlaczego w takim razie agresja, gniew, frustracja, złość i nienawiść zataczają coraz szersze kręgi?
Gniew jest naturalną ludzką emocją. Odczuwamy ją wszyscy. Bez wyjątku. Kiedy zapytano Dalajlamę, co sądzi o ludziach, którzy wykorzystują buddyzm do zarabiania pieniędzy, najpierw Jego Świątobliwość odpowiadał spokojnie, po chwili jednak widać było, jak traci cierpliwość. I choć Dalajlama jest ucieleśnieniem tolerancji i współczucia – jak sam przyznał – nawet on czasami się gniewa. Pisząc niniejszą książkę, chciałem nie tyle wyjaśnić, co uwolnić się od negatywnych emocji, ukazać gniew i sposób jego wyrażania w innym kontekście.
Jednym z powodów, dla których gniew nie traci na sile, jest ogólny brak świadomości, że można się bez niego obejść, że istnieją alternatywy. Takie alternatywne spojrzenie na kwestię gniewu, które tutaj nakreśliłem zaczerpnąłem z buddyzmu. Moje podejście nie ma jednak nic wspólnego z wiarą, tak jak nie ma też nic wspólnego z psychoterapią – choć, jak powiedział niegdyś twórca terapii Gestalt, Fritz Perls: Sama świadomość jest terapią per se. Najogólniej rzecz biorąc, przekaz tej książki można by ująć w taki oto sposób: Ból nie minie, dopóki nie przestaniemy siebie krzywdzić.
Zostaliśmy uwarunkowani, by wierzyć, że gniew pomaga osiągać cele. Większość z nas nie kwestionuje wściekłości, gdyż nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, jakie za sobą niesie. Na warsztatach radzenia sobie z gniewem, które od lat prowadzę, obserwuję, że już samo uświadomienie sobie, że można się od tej emocji uwolnić, sprawia, że jej destruktywna energia zaczyna tracić na sile.
Innym, ważnym powodem, dla którego bardzo trudno nam zapanować nad sobą, jest fakt, że gniew uzależnia. Wybuchom towarzyszy stan silnego pobudzenia emocjonalno-fizycznego, skacze ciśnienie krwi, uwalnia się adrenalina. Taki fizyczny haj uzależnia równie mocno jak papierosy czy alkohol. Podobnie jak w przypadku innych nałogów, również przewlekły gniew wystawi nam prędzej czy później fakturę w postaci zawału serca, udaru i wielu innych schorzeń. Czasem słyszy się, jak ludzie mówią: Czuję, że żyję tylko wtedy, gdy jestem wściekła. To tak, jakby powiedzieć: Czuję się zdrowo tylko wtedy, gdy zaciągam się papierosem. Jest to przykład tego, co w buddyzmie określa się maja – świat iluzji stworzony przez myśli.
Wychodzenie z nałogów, takich jak uzależnienie od papierosów czy alkoholu, niepodzielnie wiąże się z przejściem przez piekło odstawienia, które trwa długie tygodnie, miesiące a nawet lata. Wracający do zdrowia alkoholicy są zgodni: Nie ma dnia ani godziny, by nie nachodziła mnie ochota, żeby się napić.
Na szczęście, uwalniając się od gniewu, nie musimy doświadczać dotkliwych skutków abstynencji. Wystarczy, że raz nad nim zapanujemy i poczujemy się lepiej, a bez żalu zrezygnujemy z tego starego, jakże szkodliwego nawyku.
Wydaje nam się, że gniew bywa użyteczny, a w niektórych przypadkach wręcz konieczny. Ale to nie jest prawda. Pojawienie się gniewu powinno być jasnym sygnałem, że reagujemy nieodpowiednio. Gniew popycha nas do działania, gdy zachowania innych ludzi są moralnie nie do przyjęcia, ale zazwyczaj jedynie pogarsza sytuację. Widok matki bijącej dziecko sprowokuje nas do reakcji, być może nawet fizycznej. Lecz, nawet jeśli uda nam się chwilowo nie dopuścić do przemocy, istnieje niebezpieczeństwo, że nasza ingerencja wywoła jeszcze większą agresję.
Przyjrzenie się zdarzeniu na chłodno zwiększa szanse na znalezienie wyjścia, które nie podgrzeje atmosfery. Takim tymczasowym rozwiązaniem może okazać się już sama nasza obecność, która prawdopodobnie wywoła zakłopotanie i zmusi matkę do opanowania się na tyle, by mogła wywiązać się konstruktywna rozmowa. Trzeba zachować szczególną ostrożność, gdy wydaje nam się, że nasz gniew jest uzasadniony. Wówczas powinniśmy spokojnie rozważyć, co zrobić, by nie dopuścić do eskalacji konfliktu. Gdy działamy impulsywnie, nie zważając na konsekwencje, nie czynimy dobra, a jedynie uciszamy własny niepokój. W rzeczywistości sprawy zaczynają się jeszcze bardziej komplikować. Osoby uprawiające niektóre dyscypliny sportowe, zwłaszcza sztuki walki, doskonale wiedzą, że działanie pod wpływem gniewu zwiększa ryzyko przegranej.
Istnieje przekonanie, że gniewu nie da się kontrolować, ponieważ większość z nas nie jest świadoma, że istnieje różnica pomiędzy samą emocją a jej wyrażaniem. Wydaje się, że brak kontroli przekłada się na brak wyboru. Zawsze jednak mamy wybór – nie musimy tracić panowania nad sobą. W niniejszej książce pokażę, jak opóźnić reakcję, a tym samym powstrzymać się od działania pod wpływem intensywnych emocji.
Jestem przekonany, że stosowanie wybranych przeze mnie praktyk sprawi wam radość i przyniesie poprawę nastroju i samopoczucia. Z czasem nie gniew będzie was kontrolować, lecz wy obejmiecie kontrolę nad gniewem. Panowanie nad gniewem ma też wpływ na naszą samoocenę, która w odróżnieniu do poczucia wartości uwarunkowanego z zewnątrz – dobrze dzisiaj wyglądasz, świetnie wykonałeś swoją robotę – coraz rzadziej zależeć będzie od aprobaty innych.
Całkiem możliwe, że do metod, jakimi chcę się tutaj podzielić, podejdziecie sceptycznie – to naturalne. Już sam pomysł, że można żyć bez gniewu wydaje się wielu z nas absurdalny. Tak też było w moim przypadku, kiedy w 1993 roku pojechałem do Tucson w Arizonie, by wysłuchać nauk Dalajlamy. Usłyszałem wówczas po raz pierwszy, że gniew szkodzi i że lepiej radzimy sobie bez niego. Jako prawnik, mający na co dzień styczność z konfliktami, byłem przekonany, że gniew jest przydatnym, wręcz niezbędnym narzędziem rozwiązywania problemów. Ponadto stanowił nieodłączną cechę mojej osobowości. Czułem, że umacnia moje poczucie wartości. Jak na ironię losu organizatorzy czterodniowych warsztatów z Dalajlamą usadowili mnie pośrodku pierwszego rzędu. Gdybym opuścił którąś z sesji, lub na przykład zaspał, nie umknęłoby to uwadze Jego Świątobliwości. Na pewno nie miałby mi tego za złe, nie chciałem jednak urazić osób, które przydzieliły mi to zaszczytne miejsce.ROZDZIAŁ 2
GNIEW
Jakie to uczucie?
Zacznijmy nasze rozważania na temat gniewu od uważnego przyjrzenia się tej emocji. Zastanówmy się przez chwilę i przypomnijmy sobie sytuacje, które wyprowadziły nas ostatnio z równowagi. Niech to będą sprawy nieistotne, drobne uciążliwości. Typowym źródłem irytacji jest na przykład niezakręcona przez partnera tubka z pastą do zębów albo mokre ręczniki na podłodze łazienki porozrzucane przez dzieci. Mogą to być zarówno odosobnione przypadki jak i regularnie powtarzające się zdarzenia. Na przykład, ktoś sprzątnął nam sprzed nosa taksówkę lub denerwują nas codzienne korki w drodze do pracy. Opiszcie te sytuacje poniżej.
♦ Ćwiczenie: Pojedyncze sytuacje,
które wyprowadziły mnie z równowagi:
………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
♦ Sytuacje, które zwykle wyprowadzają
mnie z równowagi:
………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………………
Nalegamy, by nie wymieniać okoliczności, które są dla was szczególnie bolesne, takich jak przemoc fizyczna, wyrządzone krzywdy, niewierność partnera czy utrata środków w piramidzie finansowej. Rozpatrywanie ich na tym etapie mogłoby wywołać uzasadniony gniew i jeszcze bardziej pogrążyć was w poczuciu krzywdy i, co gorsza, wzmocnić mechanizmy obronne. Praca z trudnymi przeżyciami byłaby teraz jak próba płynięcia w górę rwącej rzeki. W miarę upływu czasu, gdy nabierzecie doświadczenia konfrontując się z drobnymi perturbacjami, będziecie gotowi przezwyciężyć nawet najtrudniejsze przeszkody.
Członkowie rodzin ofiar zamachu bombowego w Oklahoma City oraz tragicznych wydarzeń z 11 września udowodnili nam, że człowiek potrafi wybaczyć nawet najokrutniejsze akty przemocy. Niemniej jednak na początek skupmy uwagę na najmniej drażliwych i problematycznych kwestiach.
Pokonanie gniewu wywołanego błahostką ma zachęcić wszystkich do dalszych starań. Kiedy odkrywamy, że można powstrzymać się od reakcji, a ponadto poczuć się lepiej, zastosujemy tę samą strategię do rozprawienia się z bardziej skomplikowanymi sytuacjami. Jak radzi nam tybetański mistrz Rinpocze Sakyong Mipham: Najlepsza metoda na osiągnięcie celu… to codzienna, krótka praktyka, polegająca na zmianie naszego nastawienia – o 10 procent. Jakakolwiek przesada – zbyt szybkie, zbyt długie bieganie czy podnoszenie ciężaru, którego nie jesteśmy w stanie udźwignąć – mogłaby zakłócić cały proces.
♦ Ćwiczenie: Od gniewu po radość
Zamknijcie oczy. Przypomnijcie sobie, co ostatnio wywołało waszą złość. Możecie posłużyć się jednym z wymienionych wcześniej przykładów. Zwróćcie uwagę na to, jak się teraz czujecie, a nie co czuliście w chwili, kiedy doszło do zdarzenia. Skoncentrujcie się na samym uczuciu. Nie analizujcie tego stanu, nie zastanawiajcie się, czy wasze zachowanie było uzasadnione. Czy zauważyliście przyspieszony puls, skok ciśnienia, pulsowanie skroni? Czy wykrzywiliście usta, zmarszczyliście czoło, napięliście mięśnie? Nie chodzi o dokładne odtworzenie emocji z przeszłości. Chcemy jedynie uświadomić wam, że choć coś wydarzyło się wczoraj, miesiąc czy rok temu, wciąż wywiera na nas wpływ. Opiszcie to, co czujecie.ROZDZIAŁ 9
NIEZACHWIANY SPOKÓJ
Jak radzić sobie z gniewem innych?
Pewnego razu, kiedy Budda nauczał w pobliżu miasta Rajagaha, odwiedził go bramin. Gdy dowiedział się, że członek jego klanu przyłączył się do Oświeconego i został mnichem, bramin wpadł w furię. Pobiegł do Buddy i obrzucił go obelgami. Gdy skończył, Budda odrzekł: Braminie, czy odwiedzają was czasem przyjaciele, krewni lub inni goście?
– Tak, mistrzu Gotama, czasami przyjmuję gości.
– A gdy gościcie ich w swoim domu, oferujecie im strawę i miejsce na odpoczynek?
– Tak, mistrzu.
– A jeśli goście nie przyjmą tego, co im oferujecie, komu przekazujecie swe dary?
– Cóż, mistrzu Gotama, jeśli odmówią, te rzeczy zostaną z nami.
– Otóż to, braminie. Obraziłeś nas, choć my cię nie obrażamy, karciłeś nas, choć my cię nie karcimy, skrzywdziłeś nas, choć my cię nie krzywdzimy. Nie przyjmujemy od ciebie tego, co nam dajesz. Braminie, to co nam dałeś, pozostaje z tobą, przynależy do ciebie…
♦♦♦
Nawet jeśli poskromimy własne emocje, żyjemy w świecie, w którym prędzej czy później ktoś wyładuje gniew na nas. W naszej kulturze szeroko rozpowszechnione jest przekonanie, że na obrazę trzeba zareagować. Atak gniewu nie różni się zbytnio od uderzenia pięścią. Na wszelkie przejawy agresji reagujemy natychmiast. Włącza się mechanizm walki i ucieczki, podnosi się adrenalina. Nasze reakcje kontrolowane są teraz przez prymitywną, nieracjonalną część mózgu – ciało migdałowate, którego automatyczną odpowiedzią na atak jest: Nie ujdzie ci to na sucho! Wydaje się, że jedynym sposobem na złagodzenie stresu jest oddanie ciosu i zadanie drugiej osobie bólu. A to prowadzi do spotęgowania agresji po obu stronach.
Mistrzowie buddyjscy uczą nas, jak reagować na gniew. Chögyam Trungpa, który przyczynił się do sprowadzenia buddyzmu tybetańskiego do Ameryki, opisał jedną z metod w taki oto sposób:
Praktyka cierpliwości oznacza nieodwzajemnianie gróźb, złości, ataków, zniewag – ale nie jest to działanie bierne. W zamian wykorzystujemy energię drugiej osoby, tak jak to ma miejsce w dżudo… Nasza reakcja jest pewnego rodzaju gestem samoobrony, bo choć nie odwzajemniamy gróźb, zapobiegamy dalszej agresji – pozwalamy drugiej osobie na odcięcie się od własnej energii.
Adepci dżudo i innych sztuk walki znakomicie wiedzą, że gdy napastnik niespodziewanie zaatakuje, należy odsunąć się w ostatniej chwili, a ten straci równowagę i upadanie. Brak reakcji jest w pewnym sensie esencją dżudo. Pozwalamy, by gniew przepłynął obok nas, jakbyśmy mieli do czynienia z uderzeniem fali morskiej. Zostaw miejsce na energię drugiej osoby. Nie oceniaj i nie reaguj – wyjaśnia David Schneider, mistrz tradycji Shambhala. Energia ta albo się zużyje, albo zostanie zauważona – usłyszana – przez osobę, od której pochodzi. Czasem się po prostu wypala. Nasza reakcja nie jest bierna, gdyż wymaga niewzruszonej postawy, by zapewnić drugiej stronie przestrzeń, a jednocześnie powstrzymać się od oceny i chęci odwzajemnienia złości. Wymaga siły i wnikliwości, by udało nam się zachować spokój.
W Otwartym sercu Dalajlama uczy nas: Gdy jesteśmy pozytywnie nastawieni do świata, to nawet najbardziej nieprzyjazne otoczenie nie będzie miało na nas wpływu. Jeśli odpowiadamy gniewem na gniew, narasta wrogość i tracimy spokój ducha. Wyobraźcie sobie, że nasz sąsiad nie darzy nas sympatią i nieustannie stwarza problemy – napisał Jego Świątobliwość. Jeśli pozwolimy mu wyprowadzić siebie z równowagi i zaczniemy pałać do niego nienawiścią, nie obędzie się bez kłopotów gastrycznych, bezsennych nocy, środków uspokajających, siwych włosów, zmarszczek, a na dodatek przyjaciele przestaną nas odwiedzać. Z czasem chroniczna złość i frustracja przysporzą nam wiele poważniejszych problemów zdrowotnych. Sąsiad się ucieszy. Wygrał, choć nic nam nie zrobił.
Ale jeśli mimo wszystko zachowamy spokój, szczęście i harmonię, nadal będziemy mogli cieszyć się zdrowiem, bawić się i przyjmować gości. Nasza radość z życia z pewnością nie przypadnie sąsiadowi do gustu. Wydaje się, że jest to mądry sposób odegrania się na kimś. Nie mówię tego jako żart. Mam w tych sprawach pewne doświadczenie.
Dalajlama nie ustaje w praktykowaniu współczucia. Poświęcił temu całe życie. Podejście buddyzmu do gniewu jest zawsze bez wyjątku takie samo – nie odwzajemniać gniewu i nie dopuścić do nasilenia agresji. By nie ulec emocjom, gdy ktoś nas zaatakuje, musimy nauczyć się nie reagować. Musimy zostawić przestrzeń na złość drugiej osoby. Jeśli utrzymamy spokój, być może uświadomimy naszym zachowaniem, jak bezużyteczne jest działanie pod wpływem emocji. Jeśli tak się nie stanie, przynajmniej zachowamy rozsądek i złagodzimy sytuację.
Shosan Victoria Austin, mniszka zen soto z San Francisco Zen Center proponuje, co następuje:
Nie odreagowujmy, bądźmy czujni!
Jak zachować się, gdy komuś puszczają nerwy:
1. Zanim zareagujemy, weźmy kilka głębokich oddechów.³
2. Przyjrzyjmy się dokładnie wzburzonej osobie. Zwróćmy uwagę na jej twarz i mowę ciała. Bacznie obserwujmy, co się dzieje. Gdy napięcie zacznie puszczać, spojrzy nam w oczy.
3. Zastanówmy się, co by się stało, gdybyśmy nie zareagowali. Czy taka postawa nam zaszkodzi?
4. Zorientujmy się, czy trafnie oceniliśmy sytuację. Zapytajmy drugą osobę, w czym widzi problem. Zastanówmy się, w jakim stopniu odpowiadamy za to, co się stało.
5. Uszanujmy zarówno swoje jak i cudze granice, wartości i słabości.ROZDZIAŁ 10
WŚCIEKAĆ SIĘ, CZY NIE WŚCIEKAĆ
Gniew a karma
Buddyzm naucza, że gniew nie zanika, nawet jeśli zdarzenie, które go wywołało, dawno minęło. Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu z perspektywy buddyjskiej koncepcji karmy. Słowo karma jest często nadużywane w życiu codziennym. Ponieważ nie jest to termin jednoznaczny, bywa trudny do zrozumienia. Dosłownie tłumaczy się karmę jako działanie podlegające prawu przyczyny i skutku. Zgodnie z definicją Dalajlamy karma dotyczy zarówno poczynań jak i ich następstw.
Kiedy mówimy o karmie zabijania – pisze Dalajlama w Otwartym sercu – czynem jest tutaj odebranie życia drugiej istocie. Skutkiem tego czynu jest cierpienie, które wyrządzono ofierze i jej bliskim. Na karmę spowodowaną tym czynem składają się również konsekwencje, jakie przypadają zabójcy. Nie ma znaczenia, czy zabójstwo było w jakimś stopniu usprawiedliwione. Gdy człowiek zabija raz, niewykluczone, że zabije po raz kolejny.
Deepak Chopra napisał kiedyś: Karma jest zarówno działaniem jak i konsekwencją tego działania – jest jednocześnie przyczyną i skutkiem. Każde działanie generuje energię, która zawsze do nas wraca… Wszyscy znamy wyrażenie – co zasiejemy, to zbierzemy. Oczywiście, jeśli chcemy doświadczyć szczęścia, musimy nauczyć się siać dobro. Musimy nauczyć się dokonywać świadomych wyborów.
Każdy dowolny moment życia daje nam dostęp do niemal nieograniczonych możliwości. Doświadczamy całej gamy emocji, od ekstazy po przygnębienie i depresję. Żyjemy świadomie lub nieświadomie, chodzimy do pracy z entuzjazmem lub z niechęcią. Jeśli jednak pozwolimy, by zawładnął nami chroniczny gniew, ta nieograniczoność możliwości drastycznie się kurczy.
Jeśli korki na ulicach stanowią dla nas nieustanne źródło frustracji, możemy doprowadzić do wielu groźnych sytuacji i wypadków, które dadzą nam jeszcze więcej powodów do złości czy nienawiści. Gdy czujemy niechęć do szefa i przestajemy przykładać się do pracy, stracimy zatrudnienie, a to wzbudzi nie tylko gniew, lecz rozgoryczenie. Jeśli chcemy dominować w związkach, musimy liczyć się z tym, że nie przysporzy to nam miłości. Można by tak wymieniać w nieskończoność negatywne skutki naszych złych decyzji. Choć najczęściej nie robimy tego świadomie, sami tworzymy świat, który nie daje nam satysfakcji.
Możemy godzić się na to, by gniew nas ograniczał albo zrobić wszystko, by wyzwolić się spod jego kontroli. Jeśli ktoś wyprowadzi nas z równowagi w pracy, wrócimy do domu i mamy kilka możliwości zareagowania. Oświadczymy żonie, by zostawiła nas w spokoju, będziemy samotnie bić się z myślami, zjemy w ciszy kolację, a potem obejrzymy mecz piłki nożnej. Albo powiemy jej, że mieliśmy męczący dzień w biurze, ale cieszymy się, że znów jesteśmy w domu. Jeżeli żonę interesuje, co się stało, z przyjemnością jej o tym opowiemy. Albo zaproponujemy: Wiesz, miałem kiepski dzień, nie chce mi się o tym mówić. Zjedzmy coś w mieście, a potem pójdźmy na ten film, o którym wspomniałaś. I choć to od nas zależy, którą z możliwości wybierzemy, najczęściej zapominamy, że mamy wybór. W większości przypadków reagujemy nawykowo. Zawsze mamy wybór. Pamiętajmy o tym.
Każda sytuacja, każda chwila otwiera przed nami nowe perspektywy. Reagujmy kreatywnie. Odkrywajmy, kim naprawdę jesteśmy. Wybierajmy to, czego rzeczywiście pragniemy. Nie postrzegajmy naszych wyborów z perspektywy albo-albo. Pamiętajmy, że wszechświat stawia przed nami nieograniczone możliwości.
Wybór należy do nas
Od nas jedynie zależy, jak się zachowamy, czy zapanujemy nad emocjami, jak je wyrazimy i czy w ogóle im ulegniemy. Przekonanie, że ktoś lub coś z zewnątrz doprowadza nas do gniewu, jest tak głęboko zakorzenione, że znajduje swoje odbicie w naszym języku. Mówimy, że ktoś nas rozgniewał, obarczając innych odpowiedzialnością za nasz gniew, tym samym nie poczuwając się do winy.
Pojawienie się gniewu powinno być dla nas wskazówką, że należy coś zmienić. Poza takimi okolicznościami jak zderzenie z asteroidą czy napad, któremu ulegliśmy, gdyż znaleźliśmy się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze – reagowanie gniewem jest w większości przypadków mechanizmem obronnym. Jest reakcją na wyzwalacze emocjonalne – sygnałem, by przyjrzeć się, w jakim stopniu odpowiadamy za wynikłą sytuację. Jeśli przed przeczytaniem naszej książki byliście przekonani, że gniewu nie da się kontrolować, mamy nadzieję, że udało się wam zmienić zdanie.
Przyjaciel opowiedział mi, że kiedy wpadł w tarapaty finansowe, jego żona wybrała się na zakupy i wydała mnóstwo pieniędzy w jeden weekend. Był tak wściekły, że chciał natychmiast złożyć pozew o rozwód. Po chwili dotarło do niego, że nigdy nie wspomniał żonie o kłopotach. Natychmiast zaproponowała, że zwróci wszystko. Na szczęście nie było z tym problemu. Powstrzymanie się męża przed okazaniem gniewu, wyjaśnianie sytuacji i współdziałanie z żoną sprawiły, że ich związek się umocnił.