- W empik go
Krwawe łzy unitów polskich - ebook
Krwawe łzy unitów polskich - ebook
Krwawe łzy unitów polskich to opowiadanie o prześladowaniach jakich doświadczyli ze strony rosyjskiego prawosławia. „katolicy rusińscy żyli już w zgodzie z katolikami polskimi i uważali się wszyscy za jedną rodzinę. Gdy na przykład zabrakło w jakiej wsi księdza polskiego, wyręczał go ksiądz unicki, słuchał spowiedzi, chrzcił dzieci, dawał śluby małżeńskie i grzebał umarłych. To samo działo się w cerkwiach unickich. Księdza unickiego zastępował tam nieraz ksiądz polski. Nie było więc różnicy między „łacinnikami“ a „unitami“. Unita chodził za procesjami łacińskimi, nosił chorągwie, odmawiał po polsku modlitwy i słuchał polskich kazań. Nikt też w Polsce nie prześladował unitów, bo też i nie miał za co. Aliści Polska utraciła wolność i znaczna jéj część wraz z całą Litwą i Rusią zabrali pod swe panowanie Rosjanie. Wnet też zaczęli oni prześladować unitów, a najpierw na Litwie i Rusi. Długo Rosjanie pastwili się tam nad unitami, aż wkońcu doprowadzili do zniesienia uńji i wszystkich unitów na Litwie i Rusi przyłączyli przemocą lub podstępem do cerkwi prawosławnej. Nie ruszali jednak jeszcze wtedy tych unitów, którzy mieszkali na Podlasiu i w Ziemi Chełmskiej. Tam unici żyli sobie spokojnie i szczęśliwie aż do roku 1865. Aż nagle i na nich spadł niespodziewany, okrutny grom, usiłujący ich rozbić na strzępy. Za co, na co? Niczym nie zgrzeszyli, byli bogobojnymi katolikami i uczciwymi, pracowitymi ludźmi. Komuż to przyszło do głowy kopać, bić, obdzierać z mienia, wysyłać na Sybir, zabijać w końcu niewinnych, szlachetnych ludzi? Przecież nie Polakom; Rosjanie-to zaczęli znęcać się nad nimi, bo chcieli ich zmusić do zrzucenia z siebie, ze swojego sumienia, wiary przodków i do przejścia na prawosławie.”
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-376-6 |
Rozmiar pliku: | 662 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I.
W tysiąc lat po narodzeniu Pana Jezusa patrjarchowie greccy, mieszkający w Konstantynopolu, doprowadzili do rozbicia jedności Kościoła chrześćjańskiego. Przestali oni uważać papieża za swego zwierzchnika i pociągnęli za sobą większą część podległych sobie chrześćjan. W ten sposób jedyny przedtém Kościół chrześćjański rozpadł się na dwa Kościoły: Zachodni czyli Rzymski, którego zwierzchnikiem jest papież, i Wschodni czyli Grecki, któremu przewodzi patrjarcha mieszkający w Konstantynopolu. Takie rozbicie jedności Kościoła CHrystusowego bolało wszystkich zacnych chrześćjan, więc też od dawna szukali oni sposobu na to, aby znów jedność nastała. Jakoż w roku 1439, na zjeździe biskupów w mieście Florencji we Włoszech, część greckich katolików połączyła się z Kościołem rzymsko-katolickim. Takie same połączenie, nazwane z łacińska uńją nastąpiło w Polsce w roku 1596, na zjeździe w Brześciu-Litewskim.
Odtąd też katolicy rusińscy żyli już w zgodzie z katolikami polskimi i uważali się wszyscy za jedną rodzinę. Gdy naprzykład zabrakło w jakiéj wsi księdza polskiego, wyręczał go ksiądz unicki, słuchał spowiedzi, chrzcił dzieci, dawał śluby małżeńskie i grzebał umarłych. To samo działo się w cerkwiach unickich. Księdza unickiego zastępował tam nieraz ksiądz polski. Nie było więc różnicy między „łacinnikami“ a „unitami“. Unita chodził za procesjami łacińskiemi, nosił chorągwie, odmawiał po polsku modlitwy i słuchał polskich kazań. Nikt też w Polsce nie prześladował unitów, bo też i nie miał za co.
Aliści Polska utraciła wolność i znaczna jéj część wraz z całą Litwą i Rusią zabrali pod swe panowanie Rossjanie. Wnet też zaczęli oni prześladować unitów, a najpierw na Litwie i Rusi. Długo Rossjanie pastwili się tam nad unitami, aż wkońcu doprowadzili do zniesienia uńji i wszystkich unitów na Litwie i Rusi przyłączyli przemocą lub podstępem do cerkwi prawosławnéj. Nie ruszali jednak jeszcze wtedy tych unitów, którzy mieszkali na Podlasiu i w ziemi Chełmskié. Tam unici żyli sobie spokojnie i szczęśliwie aż do roku 1865.
Aż nagle i na nich spadł niespodziewany, okrutny grom, usiłujący ich rozbić na strzępy. Za co, na co? Niczém nie zgrzeszyli, byli bogobojnymi katolikami i uczciwymi, pracowitymi ludźmi. Komuż to przyszło do głowy kopać, bić, obdzierać z mienia, wysyłać na Sybir, zabijać wkońcu niewinnych, szlachetnych ludzi? Przecież nie Polakom; Rossjanie-to zaczęli znęcać się nad nimi, bo chcieli ich zmusić do zrzucenia z siebie, ze swojego sumienia, wiary przodków i do przejścia na prawosłaẃje.
To nierozumne i nieuczciwe odrywanie unitów od wiary ich przodków, od Kościoła katolickiego, od Ojca Świętego czyli papieża, wymyślił rossyjski książę Czerkaski, z pochodzenia Tatar. Będąc władcą nad wszystkiemi sprawami duchownemi w mocarstwie rossyjskiém miał możność wykonać swe niecne zamiary. Nie o dusze unitów szło mu, jéno o zdobycie gorliwością na urzędzie łaski cesarza, który obsypywał chętnie wierne swoje sługi orderami, godnościami i pieniędzmi, albo majątkami ziemskimi, zwanemi „majoratami“.
W nieuczciwej robocie Czerkaskiemu służyła gromada podrzędnych urzędników, chudopachołków, którzy po powstaniu w roku 1863 rzucili się łapczywie na Polskę i Litwę, aby się u nas dobrze obłowić. Gromadzie téj zdawało się, że unici pójdą za jéj rozkazami bez oporu, że poddadzą się jéj rozporządzeniom z pokorą, jak stado wystraszonych owiec.
Omylili się... Unici podlascy, szczerzy katolicy i Polacy, stanęli murem i bronili po bohatersku, jak dawni męczennicy chrześćjańscy z czasów cesarstwa Rzymskiego, swojéj wiary i narodowości. Czerkaski, zmiarkowawszy, że przecenił swe siły, że go unici polscy nie słuchają, że robią to, co uważają za swój obowiązek, postanowił nastraszyć ich prześladowaniem biskupów. Arcybiskupa warszawskiego księdza Felińskiego, jednego z najlepszych najszlachetniejszych kapłanów polskich, pozbawił władzy nad owczarnią katolicką i kazał go wywieźć na wygnanie do Jarosławia w Rossji. To samo stało się z jego następcą, biskupem Rzewuskim; wysłano go do Astrachania.
Księdzu Szymańskiemu, biskupowi djecezji Podlaskiéj, zabronił Czerkaski odwiedzać parafję unicką, bo unici witali biskupów łacińskich z taką samą radością, z jaką witali swego biskupa unickiego mieszkającego w Chełmie. Uważali się za takich samych katolików, jak katolicy łacińscy.
Ale nie dość było Czerkaskiemu prześladowania biskupów. Obawiając się działalności kapłanów naszych, pozamykał klasztory męzkie i żeńskie i zagarnął dobra, majątki, należące do klasztorów i seminarjum duchownych; przerabiał kościoły katolickie na cerkwie prawosławne i osadzał przy nich prawosławnych popów; zniósł w roku 1867 katedrę biskupią w Janowie podlaskim i nakazał biskupowi Szymańskiemu mieszkać w Łomży. Poniewierki téj nie mógł znieść sędziwy książę Kościoła. Podłość Czerkaskiego zabiła go; umarł rozżalony.
Pozbywszy się biskupów i zakonników, wziął się Czerkaski do proboszczów świeckich. Zakazał im chrzcić dzieci unickie, słuchać ich ojców i matek spowiedzi, zaślubiać pary małżeńskie, chować umarłych unitów na cmentarzach katolickich. Księży odważnych, którzy nie chcieli słuchać jego rozkazów i zakazów, karał pieniężnie, więzieniem, albo nawet wygnaniem na Syberję.
Ostro bez litości obchodził się Czerkaski z duchowieństwem łacińskim, a do unickiego zbliżał się z obłudnę grzecznością szczwanego lisa. Wmawiał w księży unickich, że, jako Rusini, są braćmi Rossjan, że powinni być ich przyjaciółmi i pozbyć się swej wiary i połączenia z katolikami. I wmawiał w nich, że kięża polscy szkodzą im, bo odrywają ich od braci prawosławnych, a zlewają z Polakami.
Nie udawała mu się jednak sztuka dopóty, dopóki biskup unicki ksiądz Kaliński, bogobojny, prawy, wielkoduszny starzec czuwał nad swą owczarnią. Daremnie kusił Czerkaski biskupa pieniędzmi, podsuwając mu 10 tysięcy rubli. Biskup Kaliński nie dał się otumanić pozostał katolikiem unitą i Polakiem, choć za tę odwagę zapłacił gorzko. Czerkaski kazał go wywieźć dnia 21 września 1866 roku, aż do Wiatki za Wołgę. Tam biskup Kaliński zastał już drugiego męczennika, wileńskiego biskupa, księdza Adama Krasińskiego. Jak nikczemne wysłanie zabiło biskupa Szymańskiego, tak zabiło także biskupa Kalińskiego. Obaj byli męczennikami za wiarę katolicką.