Kryteria powodzenia - ebook
Kryteria powodzenia - ebook
„Kryteria powodzenia” to pastisz rozprawy naukowej. Nie stroniąc od ironii, Autor prowadzi nas do wyjaśnienia niezłomnej woli zwycięstwa, jaką zasłynął wielki rycerz Zawisza Czarny podczas swego słynnego pojedynku z Janem Aragońskim na zamku w Perpignon. Barwny opis zdarzenia, w całości oparty na autentycznych materiałach źródłowych i historycznych faktach, zachowuje realia epoki, w której wspomnianym bohaterom przyszło żyć i zmagać się zbrojnie na „udeptanej ziemi”.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7803-003-4 |
Rozmiar pliku: | 798 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Na wstępie kilka zdań tytułem wyjaśnienia…
Otóż, w myśl słusznej zasady: „festina lente”, zanim przystąpiłem do niniejszej rozprawy, której spiritus movens była nurtująca mnie od pewnego czasu idée fixe, obligująca do ostatecznego wyjaśnienia pewnej niebagatelnej kwestii związanej z historycznym wydarzeniem o międzynarodowych reperkusjach, którego jednym z bohaterów był nasz chlubnej pamięci rycerz Zawisza Czarny z Garbowa, a to celem rozwiania wszelkich ewentualnych wątpliwości, jakie mogłyby być powodem niepotrzebnej różnicy zdań pośród badaczy w interpretacji motywów takiego a nie innego zachowania wyżej wymienionego wobec swego nie mniej słynnego adwersarza, z którym przyszło mu się zmierzyć na udeptanej ziemi.
Rzecz w tym, żeby raz na zawsze uciąć wszelkie aluzyjne komeraże, prowadzące często do piramidalnych nonsensów w ocenie rzeczywistych faktów – grożących wręcz degrengoladą pewnego mitu – jako że po prostu to non licet.
Zatem nie bez kozery, serio i dogłębnie rozważałem ewentualność zastosowania istotnej innowacji lingwistycznej o charakterze transformacyjnym, celem nadania owemu elaboratowi ekstraordynaryjnej expressis verbis wymowy.
W rezultacie jednak intensywnych, zasadnych przemyśleń dotyczących aspektów czysto pragmatycznych poprzestałem świadomie – ba, wręcz z premedytacją – na wyborze takiej formy literackiej, której stylistyka nie powinna przysporzyć potencjalnemu czytelnikowi – zdecydowanemu zapoznać się z problemami, które są przedmiotem tej być może kontrowersyjnej, zdaniem ewentualnych oponentów, pracy – większych trudności związanych z ich percepcją.
Nie jest wszak tajemnicą, że rozmaite opracowania popularnonaukowe – w postaci rozpraw, traktatów i esejów – prowadzone są zazwyczaj w tonie emfatycznej narracji w dość zawiły i sformalizowany sposób, nie wzbudzający tym samym – stylistyką skomplikowanej terminologii – specjalnego entuzjazmu, a tym bardziej ekscytującej fascynacji, w trakcie zapoznawania się z ich treścią.
Toteż, ażeby nie dopuścić do efemerycznego czy wręcz negatywnego stosunku szanownego czytelnika do mojego dzieła, tak by w konsekwencji nie powodowały nim na przyszłość ambiwalentne odczucia wobec tego rodzaju ważkich i miarodajnych publikacji, i żebym ja sam nie musiał zadawać sobie pytania: „quis leget haec?” – postanowiłem, co rozumie się per fas et nefas, wystrzegać się zbędnych redundancji tudzież ekstensyfikacji, żeby z racji przysługującego mi de iure eksceptu dokonać wielu kapitalnych czy, mówiąc prościej, zasadniczych skrótów i uproszczeń, dążąc do jak największej syntezy, lapidarności i lucio ordo tekstu, tak by w sposób wiarygodny i komunikatywny przybliżyć meritum i sens roztrząsanych tu problemów bez konieczności odwoływania się do translacji ekstemporale.
A rzecz niewątpliwie, o czym z całą odpowiedzialnością zapewniam, jest na tyle frapująca i wyjątkowo odkrywcza w swym unikatowym temacie, iż ewidentnym błędem byłby brak poświęcenia jej należytej uwagi.
Zatem, ażeby już dłużej nie wystawiać pacjencji P.T. czytelników na próbę, bo jak mówi przysłowie: „czas to pieniądz”… A dla ścisłości dodam, że „pecunia non olet…” In medias res…
*****
Zawisza Czarny herbu Sulima, z rodu konarsko-sieradzkiego kasztelana Mikołaja z Garbowa – sioła położonego w dolinie rzeki Dwikozy, w parafii Góry Wysokie, 10 kilometrów od Sandomierza – urodzony przypuszczalnie około roku 1370 lub – jak podają inne źródła – 1375, pasowany na rycerza między rokiem 1394 a 99, starościc kruszwicki, a od roku 1420 także spiski, właściciel 31 wsi z Rożnowem i Gródkiem nad Dunajcem, trzech zamków warownych ze stajniami i garnizonami gwardii przybocznej oraz majątku Staresioło w dorzeczu Dniestru na Rusi – był to, jak wiemy z przekazów pisemnych, w oparciu o werbalne, człek zacny, szlachetny, dzielny i wykształcony. Znający łacinę tudzież język niemiecki i węgierski.
Najznamienitszy spośród polskich rycerzy, o którym Długosz pisał: „Imieniem Zawiszy na prawdę swych słów zaklinało się rycerstwo polskie” i „Na nim ci, jako na Zawiszy”. A przy tym fenomenalny mocarz nad mocarze, który w ciągu 25 lat stoczył ponad sto pojedynków, nigdy żadnego nie przegrywając. Ta siła była jego najlepszą polisą na życie.
Nadto wzięty i zaufany dyplomata na usługach króla Władysława Jagiełły, spełniający się w rozlicznych poselstwach. Jak na przykład w roku 1415, kiedy to pod przewodnictwem arcybiskupa gnieźnieńskiego Mikołaja Trąby, przyszłego prymasa Polski, i w towarzystwie swego osobistego sekretarza Piotra, kanonika kruszwickiego, uczestniczył w delegacji na Sobór powszechny w Konstancji. Misja ta, mająca na celu skłonić do abdykacji jednego z trzech panujących wówczas papieży, a także rozstrzygnąć spór między Polską a zakonem krzyżackim etc., zakończyła się jednak dyplomatycznym fiaskiem. Zawisza natomiast wsławił się jako orędownik sprawy i osoby posądzonego o herezję Jana Husa, którego zresztą wkrótce podstępnie pojmano i spalono na stosie. Walczył też jako kondotier na polach wielu bitew. W roku 1428, podczas wojny z Turcją, osłaniał z garstką rycerzy odwrót z pola walki pod Golubacem króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego, pod berłem którego, wraz z bratem Janem, zwanym Fururejem, najemnie służył. Król, chcąc ratować go otoczonego przez Turków na prawym brzegu Dunaju, zamierzał wysłać po niego łódź, na co Zawisza, odrzucając pomoc, odparł: „Nie ma takiej łodzi, która mogłaby przewieźć honor Zawiszy wstecz” – co tłumaczy się idem per idem.
Po wycięciu w pień około stu janczarów, pojmany w jasyr przez kilku z nich – nie mogących się dogadać, którego z nich jest brańcem – został bestialsko ścięty, a głowę jego rzucono do stóp zwycięskiego sułtana.
Ciało odarte ze zbroi, jak głosi legenda, pochowano w serbskim monastyrze Tumane, odległym o 7 kilometrów od zamku w Golubacu, gdzie jego szczątki spoczywają ponoć do dziś, choć pewną wątpliwość budzić musi fakt, iż ów klasztor wzniesiono dopiero w XVIII wieku.
Jego symboliczny pogrzeb odbył się w tymże samym roku, w listopadzie, w Krakowie, w kościele oo. Franciszkanów. A elegię na śmierć rycerza ułożył po łacinie kanonik wawelski Adam Świnka, zaczynając ją słowami: „Arma tua fulgent, sed non hic ossa quiescunt, Divae memoriae miles, o Zawisza Niger”. Co po polsku znaczy: „Lśni twój herb, ale twoje nie leżą tu kości, Zawiszo Czarny, sławy wieczystej rycerzu”. (Opracowane na podstawie: A. Klubówna, Zawisza Czarny w historii i legendzie, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1979 – przypis autora).
Mąż był to charyzmatyczny i głębokiej wiary, a nade wszystko honorowy, który nawet dzieciom stawiany jest za godny naśladowania wzór rycerskich cnót, zachęcając je, by w życiu podążały jego śladem. Czego dowodem jest drugi punkt „Prawa harcerskiego”, który brzmi: „Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy”.
Dalsza część dostępna w pełnej wersji