Krzysztof Koehler. Uczestnictwo - ebook
Krzysztof Koehler. Uczestnictwo - ebook
Stać po stronie jasności, ale nie z zamkniętymi oczyma.
Krzysztof Koehler, w rozmowie Klasyk i barbarzyńcy
Na każdym etapie tej wyprawy ciekaw byłem, co w istocie kryje się za Koehlerową literą, jakie tropy pozostawił w swoim piśmie poeta, ale też jakimi śladami kieruje się on sam, co jest dla niego istotne. Bo to właśnie spoza takich śladów i dzięki nim wyłania się i materializuje już nie poeta, ale żywy człowiek – z pomysłem na swoją obecność i własne uczestnictwo. I właśnie takiego Koehlera chciałem w tej książce pokazać – jako poetę, który reaguje i współdziała, jest obecny, czuły i czujny. Ale też jako kogoś, kto z rozmysłem uczestniczy w tradycji, kulturze i historii, ponieważ ma świadomość miejsca, z którego się wywodzi, i świadomość istnienia tych, którzy byli tu przed nim.
Fragment z „Mieszkam tutaj” (Zakończenie)
Autor odkrywa postawę twórczą Krzysztofa Koehlera jako kogoś, kto rozpoznaje rzeczywistość, tłumaczy ją i koryguje – przybliża do prawdy, piękna i dobra. Pokazuje przy tym Jakub Beczek narodziny autorskiej formuły klasycyzmu rozumianej jako odpowiedzialne uczestnictwo w kulturze. Podróż przez kolejne etapy życia i twórczości Koehlera to także odsłanianie przyjmowanych przez poetę ról: od estetyzującego turysty z wczesnych utworów, przez podejmującego metafizyczne ryzyko pielgrzyma i „partyzanta prawdy”, aż po uważnego rekonstruktora wspólnotowości. Autor śledzi stałość i zmienność formuły klasycyzmu, a także pokazuje towarzyszące im przemiany poetyki. W wędrówce tej kreśli również historię publicznej działalności poety i buduje jego wiarygodny portret – pełnego pasji pisarza, publicysty, naukowca, nieustannie porządkującego chaos nowoczesnego Sarmaty.
PROJEKT: EGZYSTENCJA I LITERATURA
Seria poświęcona jest wybitnym polskim pisarzom – ich twórczości ujmowanej przez nich samych i interpretowanej przez krytyków jako projekt egzystencjalny, jako próba ustanowienia i zapisania siebie i swojego sposobu odczytywania sensów rzeczywistości, indywidualnego oglądu różnych jej sfer – społecznej, politycznej, etycznej, kulturowej, metafizycznej. Istotnymi kategoriami wyjaśniającymi pisarskie dzieło są w tym przypadku biografia, tożsamość oraz kształtujące je szeroko rozumiane doświadczenie: cielesne i zmysłowe, psychiczne i społeczne, historyczne i polityczne, etniczne i estetyczne, religijne i duchowe...
W serii ukazały się tomy:
Agnieszka Kałowska, Witkacy. Etyka
Marzena Woźniak-Łabieniec, Rymkiewicz. Metafizyka
Maciej Urbanowski, Brzozowski. Nowoczesność
Anna Legeżyńska, Hartwig. Wdzięczność
Tomasz Garbol, Miłosz. Los
Adrian Gleń, Stasiuk. Istnienie
Agnieszka Kramkowska-Dąbrowska, Krasiński. Świadectwo
Dariusz Kulesza, Kossak-Szczucka. Służba
Józef Olejniczak, Gombrowicz. Ja!
Marta Tomczok, Amiel. Życie
Katarzyna Kuczyńska-Koschany, Tuwim. Pęknięcie
Izabella Adamczewska-Baranowska, Hugo-Bader. Włóczęga
Spis treści
Wykaz skrótów
Uczestnictwo
Było na początku
Klasycyzm jest uczestnictwem
Rytm źródeł
Uczestniczyć w pielgrzymce
Ciągle w ruchu
Podążanie za śladem
Sarmata w podróży
Jeszcze o uczestnictwie w tradycji
Aktywna wiara
Historia i obserwator
Współuczestnictwo
Tułacz albo uczestnik nowej pielgrzymki
Obecność w języku
„Mieszkam tutaj” (zakończenie)
Bibliografia (wybór)
Indeks nazwisk
Kategoria: | Polonistyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8220-991-4 |
Rozmiar pliku: | 6,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WYKAZ SKRÓTÓW
UCZESTNICTWO
BYŁO NA POCZĄTKU
KLASYCYZM JEST UCZESTNICTWEM
RYTM ŹRÓDEŁ
UCZESTNICZYĆ W PIELGRZYMCE
CIĄGLE W RUCHU
PODĄŻANIE ZA ŚLADEM
SARMATA W PODRÓŻY
JESZCZE O UCZESTNICTWIE W TRADYCJI
AKTYWNA WIARA
HISTORIA I OBSERWATOR
WSPÓŁUCZESTNICTWO
TUŁACZ ALBO UCZESTNIK NOWEJ PIELGRZYMKI
OBECNOŚĆ W JĘZYKU
„MIESZKAM TUTAJ” (ZAKOŃCZENIE)
BIBLIOGRAFIA (WYBÓR)
INDEKS NAZWISKWYKAZ SKRÓTÓW
W książce zastosowano następujące skróty tytułów tomów poetyckich Krzysztofa Koehlera:
W – Wiersze, Kraków 1990.
NP – Nieudana pielgrzymka, Kraków–Warszawa 1993.
PP – Partyzant prawdy, Kraków–Warszawa 1996.
NK – Na krańcu długiego pola i inne wiersze z lat 1988–1998, Warszawa 1998.
TCz – Trzecia część, Kraków 2003.
PE – Porwanie Europy, Sopot 2008.
OM – Od morza do morza, Poznań 2011.
KG – Kraj Gerazeńczyków, Kraków 2017.
OC – Obce ciało. Wiersze z lat 1989–2019, Warszawa 2019.
Dodatkowo wprowadzono skrót:
R – rozmowa autora z Krzysztofem Koehlerem (8.02.2022).UCZESTNICTWO
W rozmowie przeprowadzonej pod koniec ubiegłego wieku na temat powinności literatury Krzysztof Koehler podzielił się refleksją:
pisarze, w przeciwieństwie do literatów, mają świadomość konsekwencji swoich słów, swojej postawy. Dlatego też, mam wrażenie, pojmują swoje zadanie także jako uczestnictwo w życiu społecznym, duchowym, niekiedy nawet politycznym. Racją istnienia poezji klasycznej jest połączenie wartości poznawczej z sakralną, bo poezja musi dążyć do rozpoznawania swojej rzeczywistości, ale zarazem chodzi jej w tym poznaniu o cechy zasadnicze czasu i ich odległość od prawdy, piękna i dobra1.
Wynika z tej wypowiedzi, że działalność pisarza powinna wiązać się z odpowiedzialnością, poszanowaniem słowa oraz swoistą czujnością. Aktywność taka miałaby zarówno charakter poznawczy, jak i interwencyjny, będący konsekwencją określonych przekonań etycznych i estetycznych twórcy. Pisarz rozpoznaje rzeczywistość, tłumaczy ją i koryguje, tzn. przybliża do prawdy, piękna i dobra. Czyni to na poziomie słowa, a efekt jego działania wpływa na realnego odbiorcę. W innym miejscu Koehler określił taką postawę słowami: „stać po stronie jasności, ale nie z zamkniętymi oczyma”. Filozofia „otwartych oczu” zakłada wyczulenie, wrażliwość i gotowość. Jest ważną przesłanką uczestnictwa, które uczyniłem centralnym motywem tej opowieści. Jeśli natomiast zgodzimy się, że szeroko otwartych oczu wymaga zwłaszcza twórczość poetycka, to jasne będzie, dlaczego właśnie poezja stała się w tej książce głównym polem analizy. Tytułową kategorię łączę ze świadomą i odpowiedzialną postawą pisarza, ukierunkowaną na „bojowanie”, ale też na czerpanie „metafizycznej” radości z takiej postawy (u Koehlera łączy się to z pełnieniem misji i motywacją religijną), co poeta ujął w słowach:
Co to jest radość? Jaki jest związek radości z wiarą? Cieszenie się życiem wiąże się z uświadomieniem sobie, co jest większe, pierwsze, mocniejsze od tego, co stanowi naszą jednostkową historyczność. Radość jest zstąpieniem, drogą ku temu, co stanowi zasadę egzystencji. Radość, miłość, praca, każde głębokie zaangażowanie jest chwilowym uczestnictwem w owej zasadzie, może być początkiem refleksji, a niekiedy początkiem wiary2.
„Uczestnictwo w zasadzie” oznacza specyficzny rodzaj „umocowania” pisarza w świecie bliskich mu wartości. Natomiast sama świadomość uczestnictwa sprawia, że twórca jest bardziej obecny, a jego podmiot bardziej wyrazisty i „wielofunkcyjny”. Podmiot Koehlera wyróżnia ruchliwość, ciekawość, partycypacja. Jest to podmiot niespokojny, poszukujący, a kiedy trzeba – porządkujący. Taki podmiot jednocześnie błądzi i znajduje, cofa się i podąża naprzód, zaś całe jego działanie wynika z konkretnego imperatywu, za którym stoi aktywny twórca. W ten sposób objawia się tytułowe uczestnictwo, czyli wewnątrz- i zewnątrztekstowa aktywność (na poziomie literatury i życia). W ramach realizacji artystycznej uczestnictwo utożsamiam z przekonaniem, że życie i literatura pozostają w ścisłej zależności, a poświadczona przez życie twórczość powinna przemieniać rzeczywistość – czynić ją lepszą i bardziej zrozumiałą. I czynić doskonalszym człowieka (czytelnika, uczestnika spotkania). Biorąc udział w listopadzie 1998 roku w imprezie Konfrontacje Poetyckie Wrocław, a dokładnie w panelu krytycznym pod hasłem Pomiędzy literaturą a krzewieniem wartości, Koehler stwierdził, że „celem literatury jest piękno egzystencjalne”, czyli piękno zakorzenione w ludzkiej egzystencji. Literaturze nie zadajemy pytań, czy jest inteligentna albo dobrze skonstruowana. Zadajemy jej pytania egzystencjalne w stylu: czy poprzez Prawdę, Dobro i Piękno literatura odnosi się do zbawienia lub doskonalenia człowieka, czy literatura jest egzystencjalnie potrzebna (czy autor pomaga czytelnikowi „żyć dobrze”). Tak więc „»Krzewić wartości« znaczyłoby: odwoływać się do tych wartości, czyli uczestniczyć w życiu innych ludzi, tych, do których się mówi”3. Świadomość (poczucie) uczestnictwa i wynikająca z poczucia odpowiedzialności aktywność twórcy tkwi w wierszach Koehlera niczym mocna nić, pleciona na całej długości zróżnicowanej tematycznie kanwy. To przekonanie wyznacza horyzont moich przemyśleń, dla których osią jest tytułowe pojęcie.
Dziewiętnastowieczny Słownik języka polskiego Samuela Bogumiła Lindego tłumaczy „uczestnictwo” jako spólnictwo, dzielenie czego. Dodane przykłady łączą to hasło z językiem religijnym: „Panna Marya wyniesiona jest aż do uczestnictwa bóstwa przez niejaką niezamierzoność doskonalstw i łask ”, „Zowią sakrament ciała pańskiego uczestnictwem (komunią), bo przezeń stawamy się uczestniki Chrystusowemi”. Późniejszy o sto lat słownik warszawski uzupełnia znaczenie synonimami: uczestniczenie, udział, współudział i wspólnictwo. I wreszcie trzeci, już powojenny słownik Witolda Doroszewskiego powiela zakres znaczeniowy („uczestnictwo” to branie w czym udziału, uczestniczenie w czym; współudział w czym), dodając, że można uczestniczyć w soborze, kampanii, wycieczce, handlowych przedsięwzięciach, rządach, zabawie, sejmowaniu, a dawniej nie zaszkodziło usiąść do uczestnictwa obiadu i stołu pośród innych współstołowników4. Przywołane konteksty wskazują na różne formy i stopnie obecności. Uczestnik bywa świadkiem, obserwatorem, może też dzielić aktywność jako współuczestnik – od działań powszednich (obiad, zabawa, wycieczka, handel), po bardziej odpowiedzialne (sejmowanie, rządzenie, sobór). Ten różnorodny punkt widzenia znajduje odbicie w poezji Koehlera, w poruszanych tematach i formach uczestniczenia: indywidualnych (prywatnych), wspólnotowych, obywatelskich, duchowych i przyziemnych, doraźnych – nowoczesnych i staroświeckich. Idea uczestnictwa przybiera w wierszach Koehlera różne formy, z tomu na tom zmieniają się także sposoby jej wypowiadania. Zawsze jednak u źródła tkwi zgoda na obecność, czasem ryzykowne, a w gruncie rzeczy heroiczne potwierdzanie istnienia wierszem.
*
Kiedy czyta się wywiady z poetą, artykuły poświęcone jego książkom, teksty przekrojowe, syntetyzujące czy wspomnieniowe, nietrudno dojść do przekonania, że pierwsze skojarzenie z Koehlerem to – założony w Krakowie i redagowany przez Roberta Tekielego – kwartalnik (potem nieregularnik) „brulion” (właśc. „brulion. pismo nosem”5), pierwotnie wydawany poza cenzurą. Po 1989 roku było to jawne czasopismo, które pod koniec PRL-u skupiło wokół siebie środowisko artystyczne prezentujące różne, czasem skrajnie odmienne poglądy, a którego celem było radykalne przemodelowanie i przewartościowanie polskiej kultury6. Rzeczywiście, z „brulionem” Koehler związany był przez wiele lat, choć nie od samego początku. Pismo reprezentowało tzw. trzeci obieg – nieufny zarówno wobec kontrolowanego przez komunistów obiegu oficjalnego, jak i drugoobiegowej retoryki solidarnościowego podziemia7. To właśnie dzięki pismom trzecioobiegowym (sam Koehler zamiast zwrotu „trzeci obieg” preferował sformułowanie „kultura alternatywna”), jak „brulion” czy poznański „Czas Kultury”, ale też dzięki subkulturowym zinom (artzinom czy fanzinom, skrót od ang. magazine – do tej estetyki nawiązywał sam „brulion”), czyli niewielkich rozmiarów bezdebitowym wydawnictwom poświęconym kulturze alternatywnej, powielanym na własną rękę i kolportowanym w grupie zainteresowanych osób, a także niezliczonej ilości innych inicjatyw8 powstawała niezależna kultura. I choć początkowo do „brulionu” pisali zwłaszcza autorzy solidarnościowego podziemia, to prowokacyjność i antyinstytucjonalność pisma szybko skorygowała ten akces. Środowisko „brulionu” wypowiadało się na różne sposoby: od najbardziej radykalnych, purnonsensowych, wręcz nihilistycznych czy skrajnie minimalistycznych, po subtelniejsze, ale nie mniej wyraziste (drukowano np. teksty muzyków rockowych, jak Maciej Maleńczuk czy Muniek Staszczyk). Swoją niezależność „brulionowcy” manifestowali również po 1989 roku, kiedy to wraz z upadkiem komunizmu skończyła się klasyczna polska biografia – kojarzona z romantyzmem, działaniami spiskowców czy powstańców. Środowisko „brulionu” postawiło na prywatność, a także na indywidualny, a nie wspólnotowy udział w kulturze9. W 1996 roku w filmie dokumentalnym Planeta brulion (reż. Dariusz Gajewski), podsumowującym dzieje pisma i jego fenomen, Krzysztof Koehler przypomniał, że w sytuacji prostego podziału lat 80. na „komunę” i „antykomunę” niejednorodny „brulion” proponował „uczestnictwo” w nowej rzeczywistości (kryzysu, przesilenia, transformacji, popkulturowo-kontrkulturowej rewolucji itp.), ukazując ożywczą wielość postaw i propozycji estetycznych. Objawiło się to również rozmaitymi dykcjami poetyckimi. „Brulionowcy” za nic mieli tradycyjne powinności literatury zaangażowanej, a ich biografia „buntowała się” przeciwko opozycyjno-martyrologicznemu etosowi. Oczywiście, w swoich wierszach poeci „brulionu” żywo komentowali rzeczywistość, ale szybko okazało się, że ich komentarze wynikają z zupełnie od siebie niezależnych postaw. Koehler ingerował w rzeczywistość na swój sposób, odwołując się do takich pojęć, jak duchowość czy wiara, czym zdecydowanie się wyróżniał. Na początku lat 90. poeta stał się zdeklarowanym zwolennikiem tradycji i ładu, a także wielkim obrońcą klasycyzmu, który rozumiał zresztą na swój oryginalny sposób. Wybierając harmonię, stanął w opozycji do popularnej wówczas poetyki barbarzyńców (nazywanych też banalistami czy o’harystami), a zaufawszy tradycji chrześcijańskiej, konsekwentnie podążał drogą doświadczenia duchowego. W jednej z rozmów stwierdził po latach, że czuje się poetą katolickim, odnajdując niezwykle mocne wpływy religii zwłaszcza w wyobraźni czy języku10.
W czym jeszcze tkwi odmienność Koehlera? Otóż konsekwentnie i całkiem udanie od lat próbuje on łączyć w kulturze dwie skrajne tendencje – elitaryzm i egalitaryzm (popkulturowość)11. Czasem opowiada o rzeczach głębokich językiem niemalże rockowej piosenki (niczym Bob Dylan, którego uważa za jednego z najwybitniejszych twórców literatury i którego ceni właśnie za to, że prostym językiem potrafi tworzyć znakomitą poezję). Innym razem piętrzy sensy w erudycyjnych nawiązaniach i wyszukanych skojarzeniach. Jest uczestnikiem naukowych konferencji, ale też odbiorcą, który potrafi docenić kulturę popularną i bronić jej „sprawczości” (np. późnobarokowy poeta ks. Józef Baka i współczesny artysta Tomasz Budzyński z rockowym zespołem Armia są dla niego tożsami w „przekazywaniu Słowa”). Jeśli dodać, że na spotkaniach autorskich recytuje własne wiersze, specyficznie przy tym rapując, a przez młodszą krytykę został określony mianem „punkowca polskiego klasycyzmu”, to jego portret staje się naprawdę wielowymiarowy.
Jak się rzekło, Krzysztof Koehler należy do wcale nie tak licznego grona współczesnych poetów zainspirowanych tradycją. Przeszłość jest dla niego ważna, ponieważ wynika z niej nasza teraźniejszość. W ten „aktualizujący” sposób interpretuje i popularyzuje kulturę sarmacką – tę jedyną w swoim rodzaju „formułę polskiej tożsamości”. Jako swego rodzaju nowoczesny Sarmata doskonale zdaje sobie sprawę z funkcji społecznej poety i z tego, jakie zadania powinna realizować poezja. Dawne powinności (na nasz użytek powiedzielibyśmy – formy uczestnictwa) przymierza do współczesnych wyzwań, dostrzegając potencjał w tym, co wielu kwituje ironicznym uśmiechem. Próba zrekonstruowania pełnego słownika Koehlerowych inspiracji nie jest łatwa. Można jednak pokusić się o stworzenie przynajmniej zarysu takiego zbioru. Otwierałaby ją Biblia, którą poeta uważa za najważniejszą dla siebie książkę. Dalej nie powinno w tym wykazie zabraknąć ks. Piotra Skargi, kardynała Stanisława Hozjusza (obu ich traktuje poeta jak „z krwi i kości istniejących rozmówców”), Stanisława Orzechowskiego, Wacława Potockiego (którego Koehler nazywa swoim „mistrzem”), wspomnianego już ks. Baki, Jana Kochanowskiego, Wespazjana Kochowskiego, Jana Chryzostoma Paska, Macieja Kazimierza Sarbiewskiego, Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, Franciszka Karpińskiego, Adama Mickiewicza (choć swego czasu przyznał Koehler, że Mickiewicza kocha miłością podejrzaną jak złoczyńcę, który zawładnął polską wyobraźnią). Wśród inspiracji współczesnych i rodzimych wymienić trzeba Czesława Miłosza (zwłaszcza młodego), „niepatriotycznego” Zbigniewa Herberta (ale już nie Wisławę Szymborską, bo – jak stwierdził poeta – „nie popycha myśli” i „konstatuje oczywistości”), Jarosława Marka Rymkiewicza, Ryszarda Przybylskiego czy Zygmunta Kubiaka, a z literatury powszechnej – Rainera Marię Rilkego, Osipa Mandelsztama, Thomasa Stearnsa Eliota i Josifa Brodskiego. Biorąc udział w ankiecie „Frondy” pod hasłem: „Jakie lektury z obszaru literatury pięknej (nie stricte religijnej) wywarły na Państwa wpływ duchowy, zmieniły Państwa życie, były impulsem do nawrócenia lub pogłębienia wiary i dlaczego?” – wymienił poeta ponadto Wergiliańską Eneidę, dzieła Alberta Camusa, Konstandinosa Kawafisa (zwłaszcza wiersz Miasto) i tragedie Sofoklesa12. Obok nich również św. Augustyna, św. Tomasza i filozofów starożytnych, ale jest też entuzjastą prozy Yukio Mishimy czy Jakuba Małeckiego. Na marginesie można dodać, że w wierszach Koehlera doszukiwano się także wpływów Bolesława Leśmiana, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Tadeusza Gajcego, Bronisława Maja, Jana Polkowskiego (tropy te wskazał Karol Maliszewski, który określił tę poezję mianem „transcendującego jazzu”).
Krzysztof Koehler to współczesny poeta doctus (tytułem tym był zresztą nieraz określany, choć – jak sam twierdzi – raczej dla żartu), profesor nauk humanistycznych (nominację profesorską z rąk Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej otrzymał w kwietniu 2019 roku), znawca dzieł klasycznych i staropolskich (ale też badacz tych bardziej współczesnych autorów13), edytor i redaktor naukowy (np. debat staropolskich o Rzeczypospolitej i wolności szlacheckiej: Stanisława Orzechowskiego, Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Augustyna Rotundusa, Krzysztofa Warszewickiego, pism Franciszka Stankara). To również akademik biorący czynny udział w życiu uczelni (m.in. jako członek Komisji ds. Oceny Pracowników Wydziału Nauk Humanistycznych UKSW). Wreszcie Koehler to krytyk literacki14, współpracownik licznych czasopism (od opiniotwórczych tygodników po periodyki naukowe), eseista, powieściopisarz, librecista, wykładowca, scenarzysta, dyrektor instytucji kultury, a także członek gremiów kulturą się zajmujących i opiekujących (Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa, Towarzystwo Naukowe Warszawskie, Rada Naukowa Muzeum Literatury, Instytut Książki, TVP Kultura). Był też Koehler wielokrotnym stypendystą (m.in. Funduszu Pomocy Niezależnej Nauce i Kulturze Polskiej, Fundacji Kopernikańskiej, Fundacji Huberta Burdy, Fundacji Kościuszkowskiej, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego), zdobywcą literackich nagród, w tym zagranicznych (nagroda poetycka Saksońskiego Związku Pisarzy za całokształt twórczości), autorem tłumaczonym (m.in. przez Karla Dedeciusa) i tłumaczącym (wspólnie z żoną przyswoił polskiemu czytelnikowi m.in. prace Alejandra A. Chafuena, Ronalda A. Knoxa czy Quentina Skinnera). Pod koniec 2021 roku dał się poznać jako jeden z ponad 40 sygnatariuszy listu otwartego w związku z kryzysową sytuacją na granicy polsko-białoruskiej, wyrażając wsparcie i uznanie dla „ludzi, którzy strzegą polskich granic”15.
Próbując odnaleźć klucz do wytłumaczenia tych „wielozadaniowych” dokonań Krzysztofa Koehlera, odnajduję cenne wskazówki w przestrzeni prywatnej tego twórcy, i to w kontekście nawet dla mnie samego dość niespodziewanym. Od lat poeta odnosi bowiem sukcesy w biegach górskich na długich dystansach (informatory biograficzne podają także inne hobby: narciarstwo alpejskie i wspinaczka skałkowa16). Ta trudna dyscyplina wymaga od uczestnika zaangażowania, konsekwencji, wiedzy i wytrwałości, ale też – świadomości celu. Wydaje się, że świadomość taka powinna stanowić również naczelną funkcję twórczej aktywności. I tak właśnie jest w przypadku Koehlera.
Rytm rekonstruowanej przeze mnie propozycji interpretacyjnej i splecionej z nią opowieści biograficznej wyznacza w książce porządek chronologiczny. Wychodzę bowiem z założenia, iż świadectwa uczestnictwa ujawniają się w kolejnych tomach poety w nowych formach i kontekstach, a wybrane przeze mnie pozostałe wypowiedzi autora dopełniają ten obraz. Z tego też powodu warto śledzić tę twórczość w jej naturalnym rozwoju, począwszy od pierwszych wierszy. Koehler debiutował jako wyznawca klasycznego ładu. Poeta pewnie wkroczył w zastaną rzeczywistość, choć punktów zabezpieczenia szukał niejako poza swoim czasem i terenem – w tradycji. Od samego też początku wadził się ze światem, czyniąc stawką swojej potyczki duchowość i tożsamość współczesnego człowieka. Własną formę klasycyzmu nazwał odpowiedzialnym uczestnictwem w kulturze, to znaczy takim, które zakłada dokonanie w jej obrębie koniecznych zmian. To punkt wyjścia mojej opowieści, ale też dobre ulokowanie samego poety w wąskiej szczelinie osobności17, pomiędzy tradycją a nowatorstwem.
Początkowo w autorskim projekcie klasycyzmu istniała tylko forma, która miała za zadanie sprostać światu. Pospieszne ruchy Koehlerowego podmiotu zakreśliły pierwotne granice teorii, która stała się pułapką. O tym mówi pierwsza część książki. Dalsze rozdziały zostały poświęcone próbom zapisu doświadczenia religijnego, stąd postać pielgrzyma i fenomen pielgrzymki – rozwiniętej w formułę obecności duchowej i utrwalonej w wierszu. Figura „partyzanta prawdy” i ruch wywołany przez kinetykę duszy to kolejne etapy tej historii. Taki ruch wzmaga potrzebę wiernego relacjonowania duchowych praktyk w formie zredukowanego, niemalże mistycznego zapisu. Inaczej „uczestniczy” podmiot konfrontowany przez Koehlera ze współczesnym światem, inaczej widziany przez pryzmat dziejów, kiedy staje się bohaterem tożsamościowych i wspólnotowych narracji „z historią w tle”, o czym opowiadają kolejne części pracy. Na koniec Koehlerowy podmiot ujawnia się w języku i na płaszczyźnie wiary, czyniąc swą obecność jeszcze bardziej świadomą i odpowiedzialną. Dobrane wiersze i teksty im towarzyszące, które stanowią egzemplifikację poczynionych ustaleń, pozwalają prześledzić wszystkie te zagadnienia, a także umieścić je w konkretnych punktach poetyckiej biografii.
Z oczywistej przyczyny książka nie obejmuje w pełni obszernego i bogatego tematycznie dzieła Krzysztofa Koehlera. Kategoria uczestnictwa, czyli pojmowanej na wiele sposobów aktywności, uważności i odpowiedzialności poety, a także specyficznej obecności podmiotu, jest tylko jedną z możliwych interpretacji wielowątkowej i wielopoziomowej poezji tego autora. W żadnym razie nie wyczerpuje też pola tematycznego analizowanych wierszy ani – tym bardziej – nie zamyka drogi innym objaśnieniom. Jest subiektywną propozycją. I z taką wzmianką chciałbym polecić tę pozycję łaskawej uwadze Czytelnika.------------------------------------------------------------------------
1 P. Czapliński, P. Śliwiński, Klasyk i barbarzyńcy. Rozmowa z Krzysztofem Koehlerem…, tychże, Kontrapunkt. Rozmowy o książkach, Poznań 1999, s. 108–109.
2 K. Koehler, , „Polonistyka” 2004, nr 7, s. 9.
3 K. Koehler, Pomiędzy literaturą a krzewieniem wartości, „Odra” 1999, nr 2, s. 48–50. We wrocławskiej imprezie uczestniczyli też m.in. Marcin Baran, Jarosław Klejnocki, Jacek Podsiadło, Zbigniew Machej, Karol Maliszewski, Marcin Sendecki, Andrzej Sosnowski, Krzysztof Siwczyk, Jerzy Sosnowski, Marcin Świetlicki, Adam Wiedemann, Bohdan Zadura.
4 O wierze, przy okazji recenzji książki ważnej dla siebie postaci Jana Pawła II Przekroczyć próg nadziei, pisał Koehler jako o „uczestnictwie w uczcie”. Zob. K. Koehler, Pasterz jest, „brulion” 1995, nr 27, s. 48.
5 Pisownia tytułu pisma nie została ostatecznie ustalona i na ogół występuje w trzech odmianach. Najczęściej funkcjonuje w zapisie „bruLion”, przejętym z nadawanego w latach 90. telewizyjnego programu Dzyndzylyndzy, realizowanego przez „bruLion tiwi” (tak zapisany tytuł widnieje m.in. w wydanym w 2021 roku Wielkim słowniku ortograficznym PWN pod red. E. Polańskiego). W jednym z wywiadów Tekieli wyjaśniał: „»Gazeta Wyborcza« zaczęła pisać »bruLion« z dużym »L« w środku, i w tej chwili wszyscy zaczęli pisać »bruLion« z dużym »L« w środku, mimo że nie ma na to żadnego uzasadnienia, ponieważ jest tylko jeden z dwunastu projektów środowiska »bruLionu«, gdzie jest duże »L« w środku »bruLion tiwi«, ale jest taki sobie dowcip, tylko i wyłącznie chodziło o podkreślenie »Lion tiwi«. Ale ja przed tym ustępuję, przestałem wykreślać to »L« ”. Ja już wiem. Rozmowa z Robertem Tekielim (z udziałem Miłosza Biedrzyckiego), „Ha!art” 2004, nr 19B, s. 83. Gdzie indziej Tekieli wspominał, że „idealne” logo pisma powstało z prezentujących „różne porządki estetyczne” liter wyciętych z tytułów czterech istniejących już czasopism (paryskiej „Kultury”, krakowskiego „Pisma Literacko-Artystycznego”, londyńskiego „Pulsu” i „Zeszytów Literackich”, „b” pochodziło z „Trybuny Ludu”) tworzących całość – figurę zamkniętą (zob. R. Tekieli, „bruLion”. Pierwsza krew, „Nowy Napis Co Tydzień” 2021, nr 129, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-129/artykul/brulion-pierwsza-krew (dostęp: 11.07.2022). We wczesnych tekstach krytycznych na temat pisma używano zapisu małymi literami, dlatego w niniejszej pracy również zdecydowano się na tę „pierwotną” formę (obecnie taki właśnie zapis coraz częściej zaczyna pojawiać się w literaturze przedmiotu). W przywoływanych opracowaniach na temat czasopisma pisownię pozostawiono w wersjach odautorskich.
6 Więcej na temat miejsca „brulionu” pośród wydawnictw niezależnych zob. J. Ladorucki, „Brulion” jako pismo literackie i kulturalne schyłku XX wieku (zarys problematyki), „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Librorum” 2002, nr 11, s. 48 i n.
7 Jarosław Klejnocki i Jerzy Sosnowski, autorzy pionierskiej książki na temat pokolenia „brulionu” – stawiając tezę, iż smak estetyczny został utożsamiony ze smakiem etycznym – wskazywali niebezpieczeństwa drugoobiegowej kultury (podrozdział: Niebezpieczna potęga smaku): po pierwsze: „literatura i sztuka ulegały zagrożeniu ideologizacją”, po drugie: „polityczna polaryzacja życia literackiego prowadziła do zaniku ludycznej funkcji sztuki” (pisarz miał raczej zbawić niż bawić), po trzecie: kultura autorytetu doprowadziła do „zawłaszczenia prawdy”, po czwarte: uwikłanie podziemnej kultury w bieżącą walkę polityczną doprowadziło do izolacji kultury wobec Zachodu (ponowoczesność, postindustrializm). Wydawnictwa i działania trzeciego obiegu podważały wszystkie te cztery punkty. J. Klejnocki, J. Sosnowski, Chwilowe zawieszenie broni. O twórczości tzw. pokolenia „bruLionu” (1986–1996), Warszawa 1996, s. 18–19.
8 Były to m.in. działania Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego, Federacji Anarchistycznej, Ruchu „Wolność i Pokój”, happeningi Pomarańczowej Alternatywy Waldemara Fydrycha i gdańskiej Tranzytoryjnej Formacji Totart, Gdyńskiej Sceny Alternatywnej, innych mniej lub bardziej sformalizowanych grup ekologicznych, pacyfistycznych, subkultur młodzieżowych (m.in. scena punk, reggae, fenomen festiwalu w Jarocinie) – aktywność tę komentowano na łamach „brulionu”.
9 Jak pisał Władysław Kolasa: „Niemałą rolę w kształtowaniu się etycznego instynktu przyszłych »dzikich« odegrały też czynniki polityczne, a w szczególności coraz bardziej widoczny rozpad obozu posierpniowego, a w ślad za tym zmiana literackiego zaimka »my« na »ja« i relacji »oni–my« na »oni–ja«”. W. Kolasa, Literatura i kontestacja (krótka historia „bruLionu”), „Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis”, Folia 12, Studia Historicolitteraria II 2002, s. 315.
10 Wspominał przekornie: „Byłem jesienią na konferencji w Uniwersytecie Loyola w Chicago, w której uczestniczyło bardzo wielu pisarzy i poetów amerykańskich. Polacy byli tam zaproszeni jako goście, żeby się temu przyjrzeć. Tytuł konferencji brzmiał »Catholic Imagination« . Patrząc po nazwiskach osób, które tam były zaproszone, i literackich hierarchiach amerykańskich, miałeś wrażenie, że jesteś w mainstreamie współczesnej literatury amerykańskiej”. Jestem bardzo awangardowym klasykiem , „Nowy Napis Co Tydzień” #028 (19.12.2019), https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-28/artykul/jestem-bardzo-awangardowym-klasykiem (dostęp: 11.07.2022).
11 W czasie debaty poświęconej humanistyce i popkulturze Koehler postulował: „ naszym zadaniem jako humanistów jest wypracować takie narzędzia, które byłyby w stanie to zjawisko opisać bez tendencji zamykania się albo… użyć po prostu jako pewnego materiału badawczego jako jedno z wielu zjawisk kulturowych”. Nauki humanistyczne wobec współczesnej kultury popularnej. Dyskusja: Tomasz Grzegorek, Aneta Kliszcz, Krzysztof Koehler, Piotr Kołodziejczyk, Jarosław Kucharski, Andrzej Waśko, Leszek Zinkow, „Perspektywy Kultury” 2014, nr 1, s. 102.
12 Zob. K. Koehler, , „Fronda” 2004, nr 34, s. 73.
13 Zob. tenże, Stanisław Tarnowski jako badacz dziejów myśli politycznej, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia ad Bibliothecarum Scientiam Pertinentia” 2019, t. 17.
14 W jednej z ankiet Koehler wyznał, że bliska jest mu idea krytyczna Tomasza Burka: „Widzę go w gronie takich, jak Stanisław Brzozowski, jak Karol Irzykowski, ale i Paweł Hertz, ludzie z paryskiej »Kultury«, których podziwiałem z oddali, Jan Błoński, Zygmunt Kubiak, Andrzej Kijowski… Są bowiem krytycy, którzy – kiedy się obcuje z ich tekstami – absolutnie do siebie przekonują jako ci, którzy nie boją się mieć swojego zdania. Nie publikują więc w poczytnych dziennikach czy tygodnikach, ale »robią swoje« z miłości do tekstu”. K. Koehler, Głosy o Tomaszu Burku. Droga Tomasza Burka, „Topos” 2017, nr 3, s. 23. W tej krótkiej wypowiedzi Koehler nie tylko przywołał swoje dawne lektury, ale w gruncie rzeczy trafnie opisał też własną postawę jako krytyka literackiego. Jednym z najbardziej „aktywistycznych” tekstów Koehlera na temat krytyki jest artykuł Nie będzie zdrady klerków, w którym autor zarzuca krytyce literackiej w Polsce brak niezależności i niemożność wskazania przyświecającej krytykom powinności. Zob. K. Koehler, Nie będzie zdrady klerków, „Rzeczpospolita” 2001, nr 35 (dod. „Plus Minus”), s. 1.
15 Z innych przejawów „nieposłuszeństwa” poety warto wspomnieć podpisanie w 2011 roku, zainicjowanego przez Wojciecha Wencla, apelu w obronie wolności słowa (a de facto Jarosława Marka Rymkiewicza w jego sporze ze spółką Agora). Obok Koehlera apel poparło niemal 30 pisarzy, w tym Marcin Świetlicki, Marcin Sendecki czy Marcin Baran. W listopadzie 2013 roku poeta zapowiedział z kolei swoją obecność na zorganizowanym przez Towarzystwo Patriotyczne wiecu w obronie poezji (chodziło o usunięcie z listy lektur m.in. Pana Tadeusza), ale ostatecznie na proteście się nie pojawił. Wiec odbywał się pod hasłem: „Chrońmy polską poezję przed barbarzyńcami”.
16 Zob. hasło: „Koehler, Krzysztof”, Kto jest kim w Polsce, red. B. Cynkier i in., Warszawa 2001, s. 412.
17 Tak też był nazywany przez krytykę, por. A. Jabłoński, Poeta osobny, „Nowe Książki” 2012, nr 6.