- W empik go
Ksiądz Karol Surowiecki - ebook
Ksiądz Karol Surowiecki - ebook
W czasach górującego u nas niedowiarstwa i najczynniejszej propagandy wolnomularskiej, jako jedyny prawie obrońca wiary na polu piśmienniczym, występuje ks. Karol Surowiecki, a zasługa prac jego apologetycznych tym jest większa, że walka między wiarą a niewiarą w bardzo nierównych odbywała się wówczas warunkach.
Po stronie filozofizmu wolteriańskiego, stali znakomici w narodzie mężowie, po tej stronie były namiętności polityczne, marzenia i nadzieje reformy, a co więcej, po tej stronie była moda, tak zawsze potężna w tych klasach społeczeństwa, które się do oświeconych chcą zaliczać. Wiara miała za sobą głos przeszłości, doświadczenie wieków, miała wierzącą masę ludu, a nade wszystko miała siłę prawdy; ale głos przeszłości mało był słuchanym wśród burz miotających wówczas społeczeństwem, masy zawsze bierne, a do tego mniej niż dzisiaj oświecone, nie mogły mieć znaczenia w tej walce a działanie najsilniejszej potęgi, prawdy, było utrudnione, bo dobijający się ustawicznie panowania filozofizm, zamykał jej usta, a jeżeli zamknąć zupełnie nie zdołał, to przynajmniej rozchodzenie się jej głosu w przeróżny sposób utrudzał.
Tak mówi ks. Surowiecki, dobry świadek, bo z własnego doświadczenia mówiący. Wszystkie prawie jego książki, pisane w obronie wiary i porządku społecznego, drukowały się tajemnie, jakby jakie przewrotne rewolucyjne pamflety.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8064-660-5 |
Rozmiar pliku: | 586 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział I.
W czasach górującego u nas niedowiarstwa i najczynniejszej propagandy wolnomularskiej, jako jedyny prawie obrońca wiary na polu piśmienniczym, występuje ks. Karol Surowiecki (Ks. Łuskina, walczący przeciw niedowiarkom w swej gazecie, zawód swój skończył w pierwszych latach literackiej działalności ks. Surowieckiego. Polemiczne też prace ks. W. Skarszewskiego poprzedziły jego wystąpienie), a zasługa prac jego apologetycznych tym jest większa, że walka między wiarą a niewiarą w bardzo nierównych odbywała się wówczas warunkach. Po stronie filozofizmu wolteriańskiego, stali znakomici w narodzie mężowie, po tej stronie były namiętności polityczne, marzenia i nadzieje reformy, a co więcej, po tej stronie była moda, tak zawsze potężna w tych klasach społeczeństwa, które się do oświeconych chcą zaliczać. Wiara miała za sobą głos przeszłości, doświadczenie wieków, miała wierzącą masę ludu, a nade wszystko miała siłę prawdy; ale głos przeszłości mało był słuchanym wśród burz miotających wówczas społeczeństwem, masy zawsze bierne, a do tego mniej niż dzisiaj oświecone, nie mogły mieć znaczenia w tej walce a działanie najsilniejszej potęgi, prawdy, było utrudnione, bo dobijający się ustawicznie panowania filozofizm, zamykał jej usta, a jeżeli zamknąć zupełnie nie zdołał, to przynajmniej rozchodzenie się jej głosu w przeróżny sposób utrudzał. ˝Wszystko cokolwiek upodobało się liberalnej niedowiarków fantazji wybluzgać przeciw Bosko-Chrystusowej religii, publicznie, i pośród dnia wychodziło spod prasy; skoro zaś na obronę tejże religii, końcem zrefutowania dzikich sofizmów i zawstydzenia złośliwych potwarzy, chciał pisarz chrześcijański przemówić do narodu, trzeba mu było, albo w nocnych ciemnościach, albo w podziemnych lochach szukać, żebrać i przepłacać drukarnię˝. (‘Tłumaczenie tajemnic nowej wiary’. Warszawa 1822, str. 1). Tak mówi ks. Surowiecki, dobry świadek, bo z własnego doświadczenia mówiący. Wszystkie prawie jego książki, pisane w obronie wiary i porządku społecznego, drukowały się tajemnie, jakby jakie przewrotne rewolucyjne pamflety. Tajemnica jednak nie mogła być tak ścisła, aby osłaniała autora; posługiwała ona tylko do wydania i rozszerzenia prac jego. Ks. Surowiecki okrzyczany był u przeciwników, jako fanatyczny i grubiański pisarz, i dlatego wystawiony na pociski i przekąsy liczne, niekiedy bardzo dotkliwe, które jednak nie zdołały mu wytrącić z ręki pióra, raz wziętego dla obrony wiary i Kościoła. Nikt też pewno nie odmówi ks. Surowieckiemu żarliwej i wytrwałej odwagi w polemice; owszem dosyć powszechnie zarzucają mu, że w swej żarliwości zachodził za daleko, bo aż do grubiaństwa. Nie myślimy przeczyć, że w rzeczy samej tak było; przyznajemy, że polemika jego wiele na tym traciła, ale nawet ta wada nie zdołała przyćmić jasnej strony prac jego. Razić mogą jego wyrażenia wcale nie wyszukane, jakimi traktuje swoich przeciwników, jego dowcipy, zanadto niekiedy rubaszne, jakimi ich chłoszcze, ale przyznać mu koniecznie należy siłę rozumowania, bystrość myśli, znajomość rzeczy, wyrazistość i dosadność słowa. Zbyt energiczne jego inwektywy, tłumaczą się w części żywością charakteru, ale nierównie więcej okolicznościami czasowymi. Niewiara występowała bardzo butnie; paradowała w rozprawach zebrań publicznych, w salonach, w literaturze, część nawet duchowieństwa w swoje uwikłała sieci, lub też na sprawę wiary zobojętniła. Duch lekceważenia religii, tak dalece się wzmógł, że w kościołach nawet pokazywać się zuchwale nie wahał (˝Wszak mi nikt nie zarzuci kłamstwa, pisze ks. Surowiecki w Pythonie (str. 205), gdy powiem, że tu w Warszawie pod teraźniejszą datą prawie jedno znaczą kościoły co szynkownie, kawiarnie, traktiernie, austerie: Wolno w nich jeść, pić, błaznować, świstać i jeszcze coś więcej...˝.). Wobec takiego stanu rzeczy, wyzywany nadto ostrym i grubym przeciwników tonem, nie dziw, że i nasz apologeta przemówił częstokroć gwałtowniej, niż na to pozwalają prawa publicznego słowa. Dla tych to przyczyn nie uważał on sobie tego wcale za wadę; owszem sądził się być nie tylko w prawie, ale w obowiązku jak najsurowszego traktowania tych, którzy najświętsze rzeczy bezcześcili: ˝Przestrzegł mnie, pisze on w jednym z dzieł swoich (‘Odpowiedź na zagęszczone dziś między ludźmi pytanie: co się dziś dzieje’ itd., str. 468.), poufały przyjaciel, któremu powierzyłem mój rękopism, że nasi olbrzymowie, nie przestając na wzgardzie i szyderstwach, będą podobno gniewali się na mnie i za to, iż puściwszy na bok politykę wieku, mniej grzecznie ich traktowałem w nadarzonych z nimi rozprawach. Zadziwiła mnie ta niespodziana remonstracja i rzekłem: co mówisz przyjacielu! a wszakże tych samych ichmościów ma wiek dzisiejszy za autorów ludzkości, grzeczności i wszystkich tonów edukacji, która nas, niegdyś barbarzyńców, postawiła na stopniu aktualnej oświaty; od nich więc powinniśmy się uczyć terminologii, ich naśladować frazesa, i formuły ich komplementów wyżej nad teksta cyceronowe taksować. Mnie, staroświeckiego prostaka, pokusiła ambicja, żeby też przecież, choć za wszystkimi zacząć szlifować język z reguł tej nowomodnej polityki. Otóż czytając drogie dzieła wspomnionych oświecicielów grubiańskiego świata, nawykłem z ich łaski dosyć delikatnych wyrazów˝. Wymieniwszy tu wyrazy, jakimi bezbożnicy ówcześni nazywać się ośmielali Zbawiciela, Apostołów i Ojców świętych, dodaje ˝jakimże tedy prawem, mogliby mi mieć za złe, gdy stosowne do tonów własnego ich słownika, nadałem im tytuły˝. ˝Nie pokazałby się z roztropnością, kto dzikiego borowca chciałby traktować, w tonach cywilnej edukacji, tak ani ten, który szarlatanowi grającemu rolę filozofskiego pisarza, świadczyłby należne rozumnemu autorowi honory˝ (‘Kommentarz, czyli wykład nowej księgi objawień’, str. 158, 159). ˝Nigdy więc nie wytargują ze mnie, pisze gdzieindziej (‘Wolter między prorokami’, str. 416), mniemani filozofowie i materialistowie dzisiejsi, żebym na nich spojrzał wesołym okiem, dopóki są takimi. Za każdą owszem razą wydarzonej z nimi rozprawy, będę się przykładem Dawida protestował przed Bogiem. ‘Qui oderunt te Domine oderam, et super inimicos tuos tabescebam. Panie! gniewam się na Twoich bluźnierców i usycham z gorliwości o krzywdę Twego Najświętszego Imienia’ (Ps. 138, w. 21). Dołożę jednak do takiej protestacji słowa następującego wierszyka, tegoż ukoronowanego proroka: Perfecto odio oderam eos. Doskonałą, świętą i niewinną zawziętością oddycha moje serce przeciw tym bezbożnikom, bo nie gniewam się na ich osoby, które Ty Boże kazałeś kochać, lecz nienawidzę świętokradzkiego zuchwalstwa i wściekłej zażartości, z którą Cię prześladując, starają się świat cały zapalić do podobnej przeciw Tobie rebelii˝. Na gwałtowność jego słowa wpływało nie tylko oburzenie na bezwstyd niewiary, ale nadto i przerażenie wobec jej postępów, wielkich klęsk Kościoła i straszliwszych jeszcze katastrof, jakie za nader już bliskie dla świata Chrystusowego uważał.
Szczegółów biograficznych z życia ks. Surowieckiego nie znamy wiele...