- W empik go
Księga pamiątkowa obchodu pięćsetnej rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem w dniu 15, 16 i 17 lipca 1910 r. w Krakowie z dodaniem Albumu literacko-artystycznego poświęconego wielkiej rocznicy dziejowej - ebook
Księga pamiątkowa obchodu pięćsetnej rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem w dniu 15, 16 i 17 lipca 1910 r. w Krakowie z dodaniem Albumu literacko-artystycznego poświęconego wielkiej rocznicy dziejowej - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 394 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
K. Bartoszewicz
KRAKÓW.
NAKŁADEM FRANCISZKA TERAKOWSKIEGO
W DRUKAWNipSU ZARZADŁM A" MIERZYŃSKIEGO.
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
Niniejsza Księga pamiątkowa składa się z dwu części: pierwszą stanowi część obchodu pięćsetnej rocznicy Grunwaldu w Krakowie, druga jest albumem literacko-artystycznym, poświęconym uczczenia wielkiego faktu dziejowego. Dla odróżnienia obu tych części, a raczej dla zachowania całości każdej z nich, daliśmy dwie osobne paginacye: rzymską i arabską.
Spis rzeczy i rycin części drugiej (album) znajduje się na końcu dzieła. Co do rycin części pierwszej (obchodu) korzystaliśmy z najlepszych reprodukcyi zakładów fotograficznych pp. Jabłońskiego, Pawlikowskiego, Pierzchalskiego i p. War-cholika. Pierwszy z nich (Jabłoński) dostarczył nam wielkiej kliszy przedstawiającej odsłonięcie pomnika, oraz zdjęć oznaczonych (u dołu) liczbami: 16 i 20. Z pracowni p. Pawlikowskiego wyszły zdjęcia oznaczone liczbami: 1 – 10; z pracowni p. Pierzchalskiego zdjęcia 13, 17, 18, 23–25; reszty zdjęć 11-15, 19, 21, 22, 26–29 dokonał p. Warcholik. Klisze okładkową i w tekście wykonał zakład reprodukcyjny T. Jabłoński i Śp… w Krakowie.
Wydawca.
POMNIK KRÓLA Wl ADYSI.AWA JAGIEŁŁY NA PLACU MATEJKI W KRAKÓW (DŁUTA ANTONIEGO WIWULSK1EGU).
Pierwsze słowa o obchodzie pięćsetletniej rocznicy Grunwaldu padły już w roku 1907. – Na posiedzeniu Rady miejskiej krakowskiej w dniu 14 listopada 1907 r. prof. Dr Stanisław Domański zażądał wyboru komisyi dla uczczenia sześćsetnej rocznicy przyjścia na świat Kazi' mierzą Wielkiego. W dyskusyi nad tym wnioskiem r. m. Kazimierz Bar' toszewicz zauważył, ii jakkolwiek należy obchodzić w r. 1910 sześćsetną rocznicę urodzin wielkiego króla, to przedewszystkiem trzeba pamiętać, iż w tym samym roku przypada pięćsetna rocznica pogromu Krzyżaków pod Grunwaldem. Pomimo pietyzmu dla pamięci Kazimierza Wielkiego trudno nie przyznać, iż ta druga rocznica ma wyjątkowe prawo do hołdu całego narodu: największe to zwycięstwo oręża i ducha polskiego, tem więcej przemawiające do serc naszych, iż żyjemy w czasach, w których przychodzi nam, wprawdzie w inny sposób, staczać walkę o życie z tym samym wrogiem. Z tego powodu mówca przedstawi! wniosek: „komisya wybrana dla obchodu sześćsetnej rocznicy przyjścia na świat Kazimierza Wielkiego zajmie się zarazem przygotowaniem i obmyśleniem sposobu uczczenia pięćsetnej rocznicy Grunwaldu”. – Wniosek przyjęto jednogłośnie.
Sprawa nie była jednak nagląca i zapewne z tego powodu, po nowych wyborach, które zmieniły skład Rady miejskiej, do powołania nowej komisyi obchodowej na razie nie przystąpiono Tymczasem we wszystkich dzielnicach podnosiły się coraz silniej głosy o konieczności obchodu rocznicy grunwaldzkiej. Zbieranie „daru grunwaldzkiego” przypominało ją codziennie. W dniu, w którym Rada uchwalała przyczynić się do tego daru kwotą poważniejszą (dnia 3 czerwca 1909 r.) radca prof. Wasung podniósł potrzebę wybrania komisyi dla obchodu rocznicy grunwaldzkiej i Kazimierza Wielkiego.
Jakim był nastrój ogółu, świadczy obchód grunwaldzki urządzony dnia 18 lipca 1909 r. w Krakowie przez „Straż Polską”, a będący niejako wstępem do obchodu wielkiej rocznicy. Lubo „zaimprowizowany”, na poczekaniu urządzony, zgromadził tłumy mieszkańców Krakowa. Na nabożeństwie w kościele Najśw. P. Maryi wygłosił podniosłe kazanie zaproszony przez „Straż Polską” ks. biskup Władysław Bandurski. Piękny pochód na Wawel z wieńcami i olbrzymi wiec na podwórzu wawelskiem był dalszym programem tej uroczystości.
O przyszłym obchodzie krakowskim w r. 1910 jako głównym, ogólnopolskim mówiono i pisano wszędzie. „Sokół” swój zlot jubileuszowy zastoso' wał do jego terminu. Malarz Styka przybył z Paryża i przedstawił Radzie m… projekt wymalowania panoramy grunwaldzkiej w Barbakanie. Wreszcie Paderewski ofiarował miastu pomnik Jagiełły z warunkiem, aby go od" słonięto w dzień obchodu.
W styczniu r. b. komitet obchodowy zwołał przedstawicieli różnych instytucyj i obozów, zaprosił tez reprezentantów miast i rad powiatowych. Nie mamy zamiaru określenia tu dziejów komitetu – poprzestajemy na… podaniu odezwy, z jaką wystąpił do społeczeństwa.
Przednia strona pomnika Wl. Jagiełły
WITOLD WPATRZONY W POLEGŁEGO W MISTRZA KRZYŻACKIEGO.
Odezwa komitetu
Rodacy!
Wielka myśl polityczna, której Polska potęgę swoją i kulturę zawdzięczała, – zjednoczenie jej z Litwą, – w zwycięskich zapasach na polach Grunwaldu i Tannenbergu, okazała celowość swoją i siłę. Rycerskie hufce Polski i Litwy w zwartych obok siebie stanęły szeregach, aby stawić czoło i wytyczyć granice coraz dalej na wschód zapuszczającemu zagony Zakonowi krzyżackiemu. Po zwycięstwie grunwaldzkiem, unia w Horodle I
To dwa silnym splotem związane wypadki, torujące historyczną drogę dla potęgi polsko-litewskiego mocarstwa.
Nie mamy dzisiaj dostępu do pobojowiska, na którem przed pięciuset laty padła, u stóp Polski i Litwy, wszechmoc Krzyżackiego Zakonu, na którem polała się krew dwóch bratnich narodów i wytworzyła podłoże do dziejowego zjednoczenia Polski z Litwą. Nie jest nam danem, na polach Grunwaldu i Tannenbergu uczcić pamięć zwycięskich wodzów i twórców polsko-litewskiej unii.
Ale dla całego narodu otworem stoi Kraków, dawna siedziba zwycięzcy z pod Grunwaldu. Mamy dostęp do tego Wawelu, z którego Jagiełło ruszał na śmiertelny bój grunwaldzki i w którego katedrze, zwycięzcą wróciwszy, zawiesił zdobyte na wrogu proporce. W tej katedrze też spoczęły, jako relikwie narodowe, popioły Jadwigi i Jagiełły. Naród polski czuje się gospodarzem w tym Krakowie, w którym skupiały się polityczne myśli i kultura całej Polski, w najświetniejszej dobie jej rozwoju i potęgi państwowej. Tutaj więc, w starej Jagiellonów stolicy, ma Polska możność i płynący stąd obowiązek, godnie uczcić pamięć grunwaldzkiego zwycięstwa.
I miasto Kraków otwiera podwoje dla całej Polski na obchód wielkiego narodowego święta. Niech tutaj w atmosferze najdroższych historycznych pamiątek i wspomnień, u sarkofagu Jagiełły i tych zasłużonych Ojczyźnie mężów, co w tem uświęconem miejscu kości swoje na wieczny złożyli spoczynek, skrzepi się duch porozbiorowej Polski, zaczerpnie siły i mocy do dalszej, ciężkiej pracy nad odrodzeniem narodu.
Kraków nie jest już stolicą wielkiej Rzeczypospolitej, ale nie przestał być ogniskiem polskiej tradycyi dziejowej i narodowej myśli. Minęły świetne dla Krakowa Jagiellonów czasy, ale pozostało mu poczucie obowiązków z tej przeszłości płynących. Jednym z nich jest wskrzeszenie w tym roku, w jego murach, przy udziale całej Polski, pamięci grunwaldzkiego zwycięstwa.
Z inicyatywy krakowskiej Rady miejskiej zawiązany Komitet krajowy, pragnie uczcić wiekopomne zwycięstwo w sposób godny jego dziejowego znaczenia i godny narodu, wiążącego życie dzisiejszych pokoleń ze spuścizną minionych wieków.
Krajowy Komitet Grunwaldzki zaprasza tedy do udziału w tem wielkiem święcie narodowem wszystkich Synów Ojczyzny, przedstawicieli wszystkich stanów i wszystkich bez wyjątku sfer społecznych. Niech cały naród w dniu 15 lipca zgłosi się u prochów zwycięzcy z pod Grunwaldu, niech tutaj odżyje pamięć dawnej świetności Jagiellońskiej epoki i rzuci jasny promień nadziei na przyszłość narodu naszego, cierpienia jego i wysiłki.
*
Krajowy Komitet zaprosił do udziału w uroczystościach grunwaldzkich, które w dniach 15, 16 i 17 lipca 1911 r. w Krakowie się odbyły: polskie przedstawicielstwa ciał ustawodawczych, polskie reprezentacyę powiatów, gmin wiejskich i miejskich, stowarzyszenia, instytucye, wszelkie organizacyę, polskim ożywione duchem, wreszcie wszystkich, co Polakami się czują.
O świetności obchodu zadecydował przedewszystkiem jeden czynnik: ogół patryotyczny. Do stu tysięcy polskich mieszkańców Krakowa przybyło w chwilową gościnę drugie sto tysięcy i to sto tysięcy najlepszej jakości, bo samych ludzi dojrzałych, uświadomionych, gorącego patryotyzmu. Przybyli nie tylko z całej Polski i bliższej zagranicy, ale nawet z Ameryki, z krańców Sybiru. Takie sto tysięcy wybranych to więcej niż milion – i byli oni, jak poeta, milionem i za milion czuli. Nie za milion – za dwadzieścia milionów!
Ta falanga samą swą masą nadała imponujące rozmiary obchodowi. A kiedy w trzecim dniu uroczystości, w części jako uczestnik, a w części jako widz, wzięła udział w pochodzie urządzonym staraniem Sokołów (komitet nie przyjął go do swego programu), obecności jej głównie przypisać należy, że ten zaprogramowy punkt obchodu stał się najpiękniejszą za dni naszych manifestacyą ducha narodowego. Była to chwila niezapomniana na całe życie, wywołująca łzy u najobojętniejszych – było to duchowe zwycięstwo, pokrewne Grunwaldowi, bo wlewające otuchę w serca, że sprawiedliwość tryumf odnieść musi.
Tylna strona pomnika Wł. Jagiełły.
POLSKI CHŁOP OSWOBODZONY Z KAJDAN.
PIERWSZY DZIEŃ UROCZYSTOŚCI
(15 LIPCA).
Zjazd gości, trwający już kilka poprzednich dni, doszedł w dniu 15 lipca do punktu kulminacyjnego. Prócz zwykłych pociągów osobowych, kursujących codziennie, przybyło ogółem w pierwszym dniu uroczystości na dworzec krakowski aż 48 pociągów specyalnych, które przywiozły tłumy publiczności, a między niemi ponad 8.000 Sokołów. I swoi i goście spieszyli zewsząd ku dworcowi, aby powitać coraz to nowe zastępy Sokołów, ludu wiejskiego i inteligencyi, przybywające z najdalszych granic Rzeczypospolitej. Od godziny 5-tej rano trwał ten ruch bezustanny, ulicami przeciągały muzyki, grające pobudkę narodowego święta.
Kraków wystąpił w godowej szacie. Wszystkie ulice ozdobione flagami o barwach narodowych, domy okolone wstęgami narodowemi i zielenią.
Święto rozpoczęło się uroczystem dziękczynnem nabożeństwem w kościele Maryackim. Mszę św. odprawił w asystencyi licznego duchowieństwa ks. biskup Bandurski. Stara, wielka świątynia nie mogła pomieścić tłumów, które zaległy przyległe place i ulice. W presbiteryum zasiedli: fundator pomnika Władysława Jagiełły Ignacy Paderewski, autor pomnika Antoni Wiwulski, Marszałek krajowy, prezes Koła polskiego w Wiedniu, b… prezes Koła polskiego w Petersburgu, przedstawiciele Kół polskich w parlamentach austryackim, niemieckim i rosyjskim, posłowie polscy na sejm galicyjski i do parlamentu niemieckiego, goście czescy, rosyjscy, słowieńscy, chorwaccy, węgierscy, senat akademicki Wszechnicy Jagiellońskiej z rektorem na czele, przedstawiciele senatów Wszechnicy lwowskiej i lwowskiej Politechniki, radcy miejscy Krakowa, delegacye Rad miejskich i powiatowych i Kapituła katedralna krakowska. W nawie kościoła stanęły delegacye licznych polskich stowarzyszeń, zastępy Sokołów', młodzieży, i tłumna publiczność. Chór Towarzystwa muzycznego z towarzyszeniem orkiestry pod batutą Dyr. Nowowiejskiego odśpiewał podczas nabożeństwa szereg pieśni, między temi hymn Bogurodzicę
Po ukończeniu sumy wstąpił na ambonę znakomity kaznodzieja ks. biskup Bandurski, którego przemówienie podajemy w streszczeniu.
Kazanie ks. biskupa Bandurskiego.
Lat temu 500, w tem samem świętem miejscu, Jan z Kluczborga, mistrz Akademii krakowskiej, rozpoczął kazanie dziękczynne po bitwie Grunwaldzkiej w r. 1410, wielbiąc męstwo polskie, zwłaszcza króla Jagiełły. Przed kilku dniami wpadło mi w ręce to kazanie, które nie było jeszcze drukowane. Mistrz Jan stanął tam i wielbił króla Jagiełłę, nazywając go jednym z największych królów chrześcijaństwa. Mistrz Jan wyliczył wszystkie jego przymioty: dobroć, sprawiedliwość i miłość pokoju.
Usiłował on wszelkimi sposobami zachować pokój. Chciał aby wszyscy, co Chrystusa wyznają, pogodzili się i nie żyli ze sobą jak wrogowie. Oto duchem chrześcijańskim owiany król Jagiełło.
Gdy nie mógł pokoju utrzymać, gdy nie mógł rozprawić się w sposób łagodny z wrogami, gdy widział, że tam właściwie o co innego chodzi, wtedy podniósł on chorągiew w obronie sprawiedliwości i narodu; podnosząc tę chorągiew staje się król Jagiełło wielkim bohaterem, rycerzem Chrystusowym.
Nie był to rycerz krwiożerczy, ale szlachetny, miłujący pokój bohater. Te oto słowa przepiękne wypowiedział przed 500 laty mistrz Jan z Kluczborga.
Dziś skupiliśmy się tu, aby rozważyć, jak wielkiego dzieła dokonali Polacy i Jagiełło przez bitwę pod Grunwaldem.
Radbym mieć wymowę św. Ambrożego i św. Augustyna, abym sławił rycerzy polskich, tryumf polski i wielkiego króla. Tak powiedział przed 500 laty mistrz Jan. Rodacy! A co ja mam dziś powiedzieć, kiedym stanął tu natem świętem miejscu. Widzę tu całą Polskę, która zbiegła się tutaj, aby zaczerpnąć sił do dalszego życia. Co ja mam Wam, rodacy najmilsi, powiedzieć? Łatwiej było mówić mistrzowi Janowi, bo byli tu wtedy rycerze, rajcowie, mieszczaństwo i król. Łatwo mu było może, bo mówił o tryumfie, a dziś po 500 latach trudno to samo powtarzać.
Widzę tu dziatwę Polski z pod trzech zaborów, skupioną, wsłuchaną w słowa pieśni dawnej BogaRodzico i mówię w chwili rozpaczy, nieszczęścia, w chwili upadku i gromów, które ze wszystkich stron, nawet od naszych najbliższych, w nas biją, gdy nas wszyscy odbiegają.
X BISKUP WŁADYSŁAW BANDURSKI
Rocznica Grunwaldu, wspomnienie zwycięstwa I Wspominajmy te wielkie, piękne karty naszych dziejów, bo one są znakiem, żeśmy byli. Gdyby nie Grunwald, kto wie, czy Kraków byłby dziś polskim.
Zwycięstwo grunwaldzkie okryło sławą Polaków, ale przedewszystkiem przyczyniło się do tego, że Polacy utrwalili byt i stanęli jakby wał wobec napory krzyżackiej.
Zaznaczamy, że już wtedy po bitwie pod Grunwaldem nazywano Krzyżaków Prusakami. Prusakami nazywa ich mistrz Jan.
Wspomnienie Grunwaldu to znak, że jesteśmy, wspomnienie to odczuwają wszędzie, w całym kraju.
Przed kilkudziesięciu laty obchodzono w Krakowie również uroczyście rocznicę zwycięstwa pod Wiedniem. Ale o tem nie wiedziano w kraju, po miasteczkach i wsiach.
Czy lud był wtedy uświadomiony o kartach dziejów naszych, które znać był powinien?
Teraz możemy powiedzieć na swoją pociechę, że uroczystość dzisiejsza zatoczyła ogromne kręgi, dziś wszystkie stany, młodzi i starzy, wczytują się w te piękne karty naszych dziejów.
Jak Grunwald był początkiem uświadomienia siły narodowej, tak wspomnienie Grunwaldu jest początkiem uświadomienia ludu i robotnika.
Być – albo nie być – tak mogą mówić tylko złamani i zrozpaczeni, bez Boga w sercu i bez nadziei. Chrześcijanin tych słów nie wyrzeknie. On mówi: byłem, jestem i będę. Jesteśmy, bo wspominamy, bo się nie wstydzimy tych kart, bo się przyznajemy, jako spadkobiercy, do tych bohaterów i rycerzy. Jesteśmy, bo nie tylko wspominamy, ale się uczymy z tych kart.
Uczymy się: co było przyczyną Grunwaldu, co było najważniejszym czynnikiem, który zadecydował o zwycięstwie. To była ofiara jednego serca, to największa królowa, jaka zasiadała kiedykolwiek na tronie. Gdyby nie Jadwiga, nie byłoby Grunwaldu. Ona sprzęgła Polskę z Litwą w jedną całość. Każda, choćby najmniejsza ofiara, dużo znaczy.
Wynikiem zwycięstwa było zespolenie wszystkich sił, dotąd rozstrzelonych, to połączenie się Polski i Litwy do jednego celu dążących. Kraków i Wilno – to hasło złączonych narodów do wspólnej pracy, do wspólnego boju, a potem do zbierania owoców tej walki.
Ofiara to pierwszy czynnik, zjednoczenie wszystkich do jednego celu, to drugi, wreszcie zgoda i jedność, to trzeci czynnik, które bezwarunkowo muszą być wypełnione,
Ks. biskup Bandurski zakończył swoje kazanie następującemi słowy: Gdy Jagiełło ujrzał w czasie walki grunwaldzkiej, jak jedna z chorągwi polskich chwieje się i pada, zawołał: "Stać murem, nie dać się ruszyć. To hasło nasze. Stać murem, nie dać się ruszyć z ziemi, wiary, religii, mowy i z chałupy. Nie dać się ruszyć, stać murem, bo przyjdzie odrodzenie – widzę je – jest ono blisko.
Po kazaniu ks. biskupa Bandurskiego chór odśpiewał Te Deum laudamus, potem zaś chór i publiczność odśpiewały pieśń 'Serdeczna Matko.
Odbyły się także i w innych kościołach katolickich nabożeństwa dziękczynne. Podobnież i w Synagodze żydowskiej, w tej ostatniej przy udziale izraelickiej Rady wyznaniowej.
Tymczasem od samego rana zbierały się tłumy ludzi na placu Matejki i po-blizkich ulicach, czekając na akt odsłonięcia pomnika Jagiełły. Pod samym pomnikiem, osłoniętym jeszcze olbrzymiemi szaremi płótnami, na trybunach tysiące ludzi. Plac cały tonął w barwach biało-niebieskich setką chorągwi i barwnych dekoracyi. Zajęto szczelnie wszystkie okna otaczających plac Matejki budowli, nawet dachy domów służyły za miejsca obserwacyi. Około godziny 11 – tej przed południem cały plac wypełniły już tłumy publiczności. Straż obywatelska, młodzież akademicka i straże pożarne strzegły porządku; między ich żywymi szpalerami przesuwały się od od strony bramy Floryańskiej: długi szereg kilkuset stowarzyszeń polskich, reprezentacyę polskie autonomiczne i parlamentarne, deputacya Węgrów z posłem Jerzym Nagym w strojach narodowych na czele, deputacye wszystkich narodów słowiańskich z wyjątkiem Rusinów, reprezentacyę dziennikarzy francuskich, angielskich, deputacye Sokołów, młodzieży akademickiej, straży pożarnych i t… d… i t… d.
Przed godziną 12 w południe odezwała się od strony pomnika pieśń Bogarodzico* odśpiewana przez złączone chóry ze wszystkich dzielnic Polski. Gdy ucichły tony pieśni, stanął na mównicy Marszałek kraju Stanisław hr. Badeni w stroju narodowym i przemówił w te słowa:
Przemówienie marszałka, kraju.
pięciowiekową rocznicę bitwy pod Grunwaldem staje dziś w Krakowie myślą, sercem i sumptem wielkiego polskiego artysty i obywatela, pomnik zwycięzcy pod Grunwaldem, króla Władysława Jagiełły. Tak jak dziś, tak też i przed pięciu wiekami był dzień dzisiejszy wielkiem świętem, świętem radości i tryumfu, bo to zwycięstwo uwolniło kraj od zuchwałej napaści i niesłusznego zaboru, a Polskę od grożącej zagłady i niewoli. Był to tryumf sprawiedliwości i dobrej sprawy.
W tym dniu też chcemy nie tylko we wspomnieniach przeszłości szukać siły i otuchy na przyszłość, ale chcemy oddać cześć pamięci wielkiego króla, któremu naród zawdzięcza swój byt, swój rozwój państwowy i swoje dzisiejsze istnienie.
Gdybyśmy byli narodem szczęśliwym w pełnym rozwoju niezawisłego bytu państwowego, moglibyśmy w dniu dzisiejszym, przenosząc się myślą w pięciowiekową przeszłość, oddać się wyłącznie usprawiedliwionym uczuciom radości i chwały; lecz ciężkie i groźne położenie polityczne naszego narodu wkłada na nas równocześnie obowiązek skupienia ducha, sumiennego rozpamiętywania naszego obecnego położenia, szukania, na podstawie wspomnień i przykładów przeszłości, dróg, któreby nas do lepszej przyszłości wiodły, a przedewszystkiem unikania błędów, które nam najświetniejszych zwycięstw wyzyskać nie pozwoliły.
W rocznicę bitwy grunwaldzkiej i wobec pomnika Władysława Jagiełły, jakże nie ugiąć kolan przed pamięcią Jadwigi, bez której nie byłoby Unii, a więc i Grunwaldu. Unia była dziełem jej ofiary i zawierała tem samem w sobie pierwiastek ofiary. Jadwiga złożyła ofiarę swego uczucia na ołtarzu Ojczyzny i kościoła, i za jej przyczyną spełniło się to wielkie historyczne dzieło, chrzest Władysława Jagiełły i Litwy. Ona to, wzór chrześcijanki i Polki, sprowadziła swem życiem i cierpieniem błogosławieństwo na Polskę,
Zwycięstwo grunwaldzkie, to jedno z najświetniejszych chwil naszej historyi. Grunwald postawił imię polskie na świeczniku, nie tylko dlatego, że Polska odniosła jedno z największych zwycięstw w XV wieku, ale i dlatego, że do niego szła po chrześcijańsku i po chrześcijańsku obeszła się ze zwyciężonymi.
NAKŁAD FR. TE RAKOWSKI EGO W*KRAKOWIE
Kl IS7E T JABŁOŃSKIEGO I ŚP.
W KRAKOWIE – DRUK W L. ANCZYCA
I ŚP.
nnMNlKA WŁADYSŁAWA JAGIEŁŁY ODSŁONIĘCIE P11
g0 r. w Krakowie.
15 lipca
Zwycięstwo to złamało potęgę Zakonu, wzmocniło potęgę Polski, a zawdzięczamy je Unii Polski z Litwą, mądrości króla Władysława i dzielności rycerstwa.
W ciągu bitwy zachował król niezwykłą powagę i spokój, panował nad sobą, a przytomnością umysłu i spokojem panował również nad całem wojskiem. Głęboką wiarą przejęty, ufał przedewszystkiem łasce bożej i o nią w modlitwie skupiony gorąco prosił.
Pomimo świetnego zwycięstwa zmarnowaliśmy owoce Grunwaldu wskutek niesnasek wewnętrznych, niezgody, braku ciągłości w działaniu. Już po bitwie samej byliśmy upojeni radością, mniemając, żeśmy wroga do szczętu pokonali, nie umieliśmy słuchać najzbawienniejszych rad, a pod Malborkiem nie umieliśmy się zdobyć na potrzebną cierpliwość i wytrwałość, bez której niema trwałego zwycięstwa. Stąd też, jeżeli bitwa pod Grunwaldem pozostanie na zawsze świetnym przykładem dzielności i cnoty narodowej, to dzieje po niej, aż do pokoju toruńskiego, mieszczą w sobie wszystkie ujemne strony naszej historycznej działalności, jakie zawsze przeszkadzały nam do utrwalenia naszej potęgi: brak sprężystości w działaniu, łatwe ochłonięcie z zapału, a przedewszystkiem niezgoda i spory wewnętrzne. Pomimo, żeśmy zwycięstwa pod Grunwaldem bezpośrednio wyzyskać nie umieli, jest jednak faktem historycznym, że bez Grunwaldu nie byłoby Unii Horodelskiej i Lubelskiej, nie byłoby także państwa Jagiellonów, Polski mocarstwowej i narodu polskiego, i to pozostanie wiekopomnem dziełem i zasługą króla Władysława.
On też stworzył tę szkołę Jagiellońską, spełnienie wiernie zobowiązań przyjętych w unii zbliżenia i wspólnego życia ludów i narodów o różnym języku, obyczajach i obrządku. To jest główny znamienny rys Jagiellonów, przejęty w spadku po założycielu dynastyi, królu Władysławie, który umiał narody dawniej sobie wrogie, w równowadze i ufności utrzymać i do wzajemnych nakłaniać ofiar.
Polityka Jagiellonów, przez Władysława zainaugurowana, sumienna, chrześcijańska, moralna, błyszczy jak światło przyszłości wśród łamiącego się w nieprawościach czasu. Dziś też, po pięciu wiekach, mamy nic tylko prawo ale i obowiązek stawiać pomnik bohaterowi, któremu zawdzięczamy na polu bitwy tryumf idei chrześcijańskiej i polskiej kultury i który położył fundament pod przyszłość własnego narodu.
Wielki królu! Jak Polska długa i szeroka dziś wszystkie serca pełne są dumy, czci i uwielbienia dla Ciebie, zwycięzcy ( Wśród bitwy pod Grunwaldem, podczas najzaciętszej walki rycerstwa, gdy echo potężne pieśni Bogarodzica rozbrzmiewało naokół w przestworzu, Tyś w skupieniu zanosił do Boga gorącą modlitwę, w ktorej wzywałeś na pomoc Boga sprawiedliwego, jako obrońcę dobrej sprawy.
Dziś po wiekach pięciu, patrząc na położenie narodu polskiego widzimy, że nie tylko zginęły w nurtach dziejowych następstwa zwycięstwa pod Grunwaldem, ale coraz groźniej nasuwa się pytanie, czy nie poszła na marne cala zasługa dziejowa, jaka się w Unii zawiera.
Przed pięciu wiekami święciliśmy tryumf sprawiedliwości i prawa, dziś w ciężkiej doli naszego narodu tylko my jedni w tym kraju mamy prawo i możność poważnej pracy dla rozwoju naszej narodowości; na nas też ciężą przedewszystkiem obowiązki, które nam przekazały dzieje i tradycye naszych przodków. Dziś więc bardziej, niż kiedykolwiek, pamiętać chcemy, żeś Ty, Wielki królu, pozostawił nam w spuściźnie tę swoją modlitwę, która jest i pozostanie modlitwą całego polskiego narodu. Z tą modlitwą w sercu pójdziemy napowrót wzmocnieni, lecz nie upojeni wspomnieniem przeszłości, pójdziemy drogą jasną, czystą w pracy codziennej, znojnej, mozolnej i ofiarnej – pójdziemy zwartym szeregiem.
U celu tej drogi widzimy nie błędny ognik jako twór zbolałej i schorzałej duszy narodu, nie cień świetlany, nieuchwytny i niedostępny, oddalający się coraz bardziej, im bliższym się wydaje, lecz słup ognisty, którego nikt nic i nigdy zgasić nie potrafi, a na nim widnieje napis: odrodzenie narodu.
A w chwilach trudnych i bolesnych, które się w ostatnich czasach tak bardzo mnożyły, gdy zdawać nam się będzie, że siły nasze ustają, a duch upada, wtedy przypomnimy sobie, że i pod Grunwaldem była chwila, gdy chorągiew królewska upadła pod nogi Krzyżaków, ale gorąca wiara, serdeczna modlitwa, mądrość króla, spokój i zwartość naszych szeregów sprawiły, że niebawem powiewał w górze swobodny i dumny orzeł biały.
A teraz niech spadnie zasłona, która ten pomnik zakrywa. Niech go przyjmie w opiekę ta polska stolica, która była świadkiem chrztu Jagiełły i niech go przechowuje z tą samą czcią i miłością, z jaką przechowała tyle drogich nam pomników naszej przeszłości.
Niech ten pomnik będzie po wsze czasy drogowskazem, wiodącym do wierności Bogu, do gotowości, do ofiar na rzecz ojczyzny i do wielkich cnót narodowych.
*
W chwili, gdy marszałek hr. Badeni skończył swoją mowę, spadła zasłona okalająca pomnik i wśród dźwięków orkiestry oczom zgromadzonych tysięcy przedstawił się imponujący widok zwycięzcy z pod Grunwaldu.
Gdy umilkły długie, przeciągłe oklaski, wstąpił na trybunę witany owacyjnie Ignacy Paderewski.
Przemówienie Ignacego Paderewskiego.
Dzieło, na które patrzymy, nie powstało z nienawiści. Zrodziła je miłość głęboka Ojczyzny, nie tylko w jej minionej wielkości i dzisiejszej niemocy, lecz i w jej jasnej, silnej przyszłości. Zrodziła je miłość i wdzięczność dla tych przodków naszych, co nie po łup, nie po zdobycz szli na pole walki, ale w obronie dobrej, słusznej sprawy zwycięskiego dobyli oręża.
Twórca pomnika i wszyscy, co mu przy pracy byli pomocni, składają hołd ten dziękczynny świętej praojców pamięci; składają go na ołtarzu Ojczyzny jako votum pobożne, błagając te wysokie, świetlane duchy, od wieków już z Bogiem złączone, by wszystkie dzieci tej ziemi natchnęły miłością i zgodą, by rozszerzyły serca nasze, by wyprosiły dla nas i wiary moc i nadziei pogodę, rozwagę, cierpliwość i tę dobrą wolę, bez której niema ani cnót cichych, ani sławnych czynów.
Niech więc Naród, w osobie najwyższego wszystkich ziem polskich dostojnika, tę ofiarę serc naszych miłościwie przyjąć raczy.
Pragniemy gorąco, by każdy Polak i Litwin każdy, z dawnych dzielnic Ojczyzny, czy z za Oceanu, spoglądali na ten pomnik jako na znak wspólnej przeszłości, świadectwo wspólnej chwały, zapowiedź lepszych czasów, jako na cząstkę własnej, wiarą silnej duszy…
Prastarej, ukochanej stolicy naszej oddajemy to dzieło we władanie wieczyste. Do prześwietnej Rady stołecznego Grodu, do Jej dzielnego zasłużonego prezydenta, gorącą i usilną zanosimy prośbę, by nad tym pomnikiem zechcieli życzliwą i troskliwą rozciągnąć opiekę.
Po przemowie Ignacego Paderewskiego zabrał głos prezydent Krakowa, Dr J. Leo.
Przemówienie Dra Leo.
Mam w imieniu miasta Krakowa objąć pieczę nad pomnikiem chwały narodowej – dziełem genialnego artysty – darem wielkiego patryoty, drogiego naszego mistrza Ignacego Paderewskiego. W chwili takiego nastroju słów dobrać trudno, by wyrazić szczerze i prawdziwie to, czem serce i dusza przepełniona.
Toczyły się u nas dość żywe, jak zwykle, spory, w jaki sposób obchodzić mamy najgodniej pamiątkę wielkiego zwycięstwa. Rzecz tę uważałem za rozstrzygniętą z chwilą, gdy przed rokiem zjawił się u mnie Paderewski i prosił o grunt pod budowę wspaniałego pomnika. Rozstrzygnięcia dokonały dwie dusze wielkich artystów polskich. Odczuły one potrzebę, by dać światu twór ducha polskiego, obleczony w najpiękniejszą formę dzieła sztuki polskiej. Dzieło miało być aktem hołdu współczesnego geniuszu polskiego dla sławnej przeszłości naszej, miało być zarazem czynem patryotycznym przez swą treść i uczucie, jakie z niego bije na każdego najobojętniejszego przechodnia, miało być wreszcie spiżowem, a więc najtrwalszem świadectwem i stwierdzeniem, że w narodzie nie tylko nic nie zamarło od czasu grunwaldzkiego boju, ale, że naród ten chwilowo rozbity, rozproszony i poniewierany, czuje się jednym, bo jednym jest jego język przepiękny, jedną jego kultura wiekowa, jedną tradycya, jednym obyczaj, jedną wreszcie miłość gorąca i niewygasła ziemi ojczystej.
A jednocześnie rozstrzygnięcia tej kwestyi tak drażniącej, do – konała zgodna opinia tych dzielnic naszej wielkiej żyzny, gdzie wolno w ciasnym lub szerokim zakresie pracować nad podniesieniem oświaty narodowej. Padło z Krakowa pierwsze hasło, któremu nikt sprzeciwić się nie śmiał – bo było roztropne, patryotyczne i dostosowane do obecnego nastroju zbiorowej duszy polskiej. Hasłem tem, jak powiada odezwa Wielkopolska, to obowiązek uświęcenia wielkiej rocznicy grunwaldzkiej czynem odpowiednim naszym czasom, potrzebom, uczuciom.
A czynem tym nie mogło być nic innego, jak wielka jednorazowa ofiara całego społeczeństwa na rzecz oświaty narodowej. Temu zawdzięcza powstanie fundusz oświatowy, związany na zawsze ze wspomnieniem roku grunwaldzkiego.
I postąpiliśmy tak, jak uczucie i rozum nasz nakazują. Odnieśliśmy w roku grunwaldzkim wielkie moralne nad sobą zwycięstwo, Uniknęliśmy dwóch niebezpieczeństw równie szkodliwych, jak groźnych, a tak często niestety w naszych warunkach bytu narodowego się powtarzających, albo wpływających z natury naszego obecnego położenia. Nie daliśmy posłuchu głosom, które w wielkiem święcie nie widziały nic innego, jak sposobność dania folgi swym uczuciom nienawiści do potężnego wroga, który sam ogłosił się spadkobiercą krzyżackiej idei i bezprawia.
Nie poszliśmy również za ludźmi, którzy w przesadnej obawie przed każdem gorętszem słowem i wezbranem uczuciem zapominają, że jawna cześć dla czynów chwały narodowej jest wielkim moralnym czynnikiem w życiu zbiorowem potomków, nieodzowną podporą i pociechą w dniach smutku i upadku.
A więc stwierdziliśmy, że jesteśmy silni, bo jesteśmy zgodni co do zasadniczych kierunków naszej pracy narodowej. Wobec wrogów, którzy nas otaczają, rozporządzamy jedynie moralną bronią, ale broni tej umiemy coraz lepiej używać, a że broń to, która nigdy nie rdzewieje, której siła i moc z każdym rokiem potężnieje, więc pewni zwycięstwa patrzymy z otuchą w przyszłość i z niezłomną wiarą w odrodzenie narodu.
Oddałeś Mistrzu drogi, dzieło wielkie geniuszu polskiego pod opiekę miastu naszemu. – Przepełnieni wdzięcznością za Twą ofiarność, za Twój dar, odźwier-ciadlający głębię Twych uczuć patryotycznych, uważać się będziemy po wieki za stróżów tego pamiątkowego dzieła. Obok imion wielkich mistrzów sztuki polskiej, którzy tu żyli i działali dla Ojczyzny, imię Twoje i Twórcy pomnika grunwaldzkiego będą świeciły jasnym blaskiem w dziejach kultury tego miasta, a tem samem w dziejach narodu polskiego. Naród, który wydaje takich synów, powiedzieć może w dniu pamiątkowym obchodu przyjaciołom swym i wrogom: dumny jestem z chwały przodków, którzy nie krzywdą i krwią ludzką, lecz miłością państwo polskie budowali, ale również dumny jestem ze synów moich teraźniejszych, bo nie stracili ducha, lecz jęli się na nowo ciężkiej pracy nad zbudowaniem nowego, daj Boże, świetniejszego gmachu Ojczyzny.
Po przemowie Dra Leo chór w towarzystwie orkiestry odśpiewał Pieśń legionów, poczem publiczność odśpiewała "Boże coś Polskę"
Nadprogramowo przemawiali jeszcze Rosyanie b… prof., uniwersytetu warszawskiego Pogodin, posłowie do Dumy rosyjskiej: Rodiczew i Stachowicz zapewniając o swojem szczerem dla Polski uczuciu, tycząc narodowi polskiemu wolności
Całą uroczystość zakończyła mowa węgierskiego posła Nagyego
W godzinę po odsłonięciu pomnika dokonano otwarcia wystawy zabytków epoki Jagiellońskiej imienia króla Władysława w Pałacu Sztuki przy placu Szczepańskim pańskim. W imieniu komitetu urządzającego wystawę przemówił przy uroczystem otwarciu Dr Tomkowicz, kreśląc historyę wystawy, jak i ważność jej w ogólno narodowem święcie.
Po południu w parku miejskim Dra Jordana odbył się staraniem krajowego komitetu grunwaldzkiego wielki festyn ludowy urządzony przeważnie dla włościan, przybyłych na obchód do Krakowa. Byli na nim jednak nie tylko włościanie. Były tysiączne rzesze publiczności z całej Polski. Na wiecu w tymże parku przemawiał poseł Bojko, wyrażając radość, iż lud włościański tak licznie i z takim zapałem zbiegł się, aby brać udział w grunwaldzkiej rocznicy. Potem przemawiali delegaci polscy z Ameryki, przynosząc braciom w Ojczyźnie cześć i pozdrowienie, dalej przedstawiciele zaborów, pruskiego i rosyjskiego, wreszcie X. Janicki, przeor 00. Reformatów z Krakowa. Po przedstawieniu utworu patryotycznego Wóz Drzymały, odegranego siłami amatorskiemi kółka włościańskiego ze Żbika, odśpiewano chóralnie szereg pieśni patryotycznych.
Wieczorem w teatrze miejskim opera lwowska wystawiła dla uczczenia wielkiej rocznicy utwór Żeleńskiego Konrad Wallenrod, nie grany na żadnej scenie polskiej od lat dwudziestu pięciu.
Teatr ludowy na scenach w Parku krakowskim i w budynku przy ulicy Rajskiej wystawił w dniu 15 lipca szereg dramatów patryotycznych, jak: Kościuszko pod Racławicami" Anczyca, Na zawsze Rydla, Królowa Jadwiga Szujskiego i Wóz Drzymały Raczkowskiego.
Związek Górali z Zakopanego urządził własnemi siłami wieczornicę w budynku pocyrkowym przy ulicy Wielopole. Mówcami i wykonawcami produkcyi amatorskiego przedstawienia byli sami górale. Również autorem odegranej przez górali patryotycznej sztuki p… t. Jasiek Wróbel jest rodowity góral, Wojciech Brzega.
Wieczorem Kraków zajaśniał iluminacyą. Szczególnie świetnie iluminowany był Rynek główny i plac Matejki. Na Rynku główne wrażenie sprawiało wspaniałe oświetlenie Sukiennic. Pomnik Władysława Jagiełły otoczono gazowemi pochodniami. Z wieży Maryackiej rzucały reflektory snopy seledynowych promieni na zebrane po ulicach nieprzejrzane tłumy. Okna prócz iluminacyi świetlnej posiadały i iluminacyę kartkową, której dochód finansowy przeznaczono na T. S. L. i na towarzystwo Sokół.
Obchód Wianków na Wiśle u stóp Wawelskiej góry zgromadził około 80.000 widzów. Początek oznajmiły strzały moździerzowe. Z kolei nastąpiły regaty oddziału wioślarskiego Sokoła krakowskiego, a o zmroku oświetlono brzegi Wisły na przestrzeni od mostu dębnickiego aż do mostu podgórskiego smolnemi łuczywami. – Atrakcyą wianków były ognie sztuczne wodne, nadbrzeżne i powietrzne. Szczególnie oklaskiwano transparent Jagiełły i Jadwigi, oraz daty 1410–1910 z ogni bengalskich. Przez cały czas trwania Wianków krążyły po Wiśle łodzie oświetlone lampionami, śpiewał chór sokoli i grała sokola orkiestra. Urządzono wspaniałe Wesele krakowskie, na którem tańczono wszystkie ludowe tańce przy oświetleniu bengalskiem na gala-
ĆWICZENIA PRÓBNE ODDZIAŁU KONNEGO W PARKU JORDANA.
rach. Na zakończenie oświetlono Zamek Wawelski, a kilkudziesięciu włościan w krakowskich strojach odtańczyło na galarze weselne tańce Około godziny lO-tej tłumy zaczęły się rozchodzić.
Po uroczystości Wianków odbyło się w gmachu Sokoła – powitanie druhów przybyłych na zlot do Krakowa z Galicyi, oraz delegacyj sokolich dochodzących do
1000 osób z Wiednia, Królestwa Polskiego, Litwy, Petersburga, Księstwa Poznańskiego, Prus zachodnich, polskiej Nadrenii, Śląska pruskiego, Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej i gości, członków słowiańskich Związków sokolich, czeskich, chorwackich i słoweńskich, dalej z Budapesztu, Paryża i kilku innych miast Francyi.
Zakończeniem dnia był raut w salach Starego Teatru urządzony przez krakowską Radę miejską. Był to jeden z najdumniejszych wieczorów towarzyskich Krakowa. Reprezentowane były wszystkie sfery naszego społeczeństwa, jak również i wszystkie deputacye przybyłe na uroczystości. Brak inicyatywy czy też zrozumienia chwili ze strony gospodarzy rautu sprawił, że po nim pozostało tylko wrażenie suchego, oficyalnego przyjęcia. Temperatura jego nie odpowiadała ogólnemu nastrojowi – nie było na nim nic, coby zanotować należało.
Porównywając program projektowany i ustalony przez komitet z faktycznemi ramami uroczystości, już z pierwszego dnia obchodu jasno widać o ile szerzej był obchód pojmowany przez ogół, a o ile komitet krakowski nie docenił ważności, jaką zakreśliło obchodowi całe społeczeństwo. Ta różnica w poglądach komitetu i społeczeństwa w jaskrawszem wystąpi jeszcze świetle w następnych dniach uroczystości. Komitet sam już nie zajmował się wypełnieniem programu tych dni, bo program swój w pierwszym dniu wyczerpał.
DRUGI DZIEŃ UROCZYSTOŚCI.
Ruch w mieście w drugim dniu uroczystości zwiększył się jeszcze. Pociągi nocne przywiozły bowiem nowe rzesze gości. Już wczesnym rankiem zaroiły się znowu ulice Krakowa. Muzyki gimnazyalne, sokole, górnicze i kolejowe odprowadzały na kwatery nowe zastępy Sokołów. Wojsko sokole zaraz po przyjeździe szło składać hołd królowi-zwycięzcy. Każdy nowy oddział Sokołów defilował przed pomnikiem Jagiełły, poczem udawał się na kwatery.
O godzinie 9-tej rano rozpoczął swoje narady Grunwaldzki wiec oświatowy w sali Teatru ludowego przy ulicy Rajskiej. Wiecowi przewodniczyli Dr Stefczyk, posłowie Bojko i Wójcik i p. Stanisław Nowak, prezes Towarzystwa nauczycieli ludowych. Przemawiali: inspektor Wróbel, poseł-włościanin Witos. Poseł Witos mówił na temat Kastowość nauczycielstwa ludowego*. Dalsze referaty wygłosili p. St. Lederer, artysta-malarz Włodzimierz Tetmajer na temat Wady naszego wychowania, wreszcie p. Edward Maurizio. Rezolucye zapadłe na wiecu tyczyły się jednotypowości szkół wiejskich i miejskich, reformy seminaryów nauczycielskich, założenia Towarzystwa kontroli i opieki nad szkolnictwem ludowem, sprawy rozłożenia ciężarów podatkowych na szkolnictwo między państwo i kraj, wreszcie oświadczył się wiec za walką z alkoholizmem. Przemawiał jeszcze cały szereg mówców ze wszystkich zaborów.
Na boisku sokołem panował od rana ruch gorączkowy. Odbywały się bowiem w dalszym ciągu zawody sokole. Boisko zupełnie już wykończono na święto zlotowe. 12.000 m… kwadr, zielonego boiska przecinały tysiączne figury geometryczne, znaczone drobnymi palikami, przygotowane do ćwiczeń masowych lancami, maczugami i karabinami. Cała ta przestrzeń otoczona barwnie przybranemi trybunami. Na szczycie trybun, w kształcie potężnego czworogrannego bloku, które wraz z boiskiem zajmowały przestrzeń 40.000 m… kw. wznosiło się kilkaset masztów, strojnych w rozliczne flagi o barwach narodowych, oraz w kolorowe girlandy i kwietne festony. Trybuna główna o kształtach starej warowni polskiej przybrana najstrojniej. Od boiska do miasta ciągnął się wspaniały dwurząd olbrzymich biało-niebieskich masztów, przybranych w świerkowe girlandy.
Od godziny 8 rano ściągały zastępy sokole z kwater na boisko. Równocześnie tłumy publiczności towarzyszyły drużynom i zajęły wszystkie trybuny. Blisko 5.000 druhów odbywało próbne ćwiczenia.