Księżniczka z Londynu - ebook
Księżniczka z Londynu - ebook
Władca Sadik Ibn Kamal Hussein musi się ożenić, by zdobyć przychylność i zaufanie poddanych. Potrzebuje żony dobrze urodzonej, a przy tym cichej i potulnej, by nie odrywała go od spraw państwa. Wybiera księżniczkę Samię, skromną dziewczynę pracującą w Bibliotece Narodowej w Londynie. Jednak Samia, choć wygląda jak szara myszka, jest bardzo stanowcza i ma swoje zdanie. Po ślubie czeka Sadika wiele niespodzianek z jej strony…
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-9816-0 |
Rozmiar pliku: | 709 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Zrozum, Adil, nie żenię się z nią dla jej urody. Po prostu wiem, że będzie doskonałą królową Al-Omaru. Gdybym oczekiwał od kobiety wyłącznie atrakcyjnego wyglądu, poprosiłbym o rękę ostatnią kochankę. Szczerze mówiąc, kobiece wdzięki zanadto nie pozwalają mi się skupić.
Księżniczka Samia Binte Rashad al Abbas, która siedziała w przedsionku gabinetu władcy Al-Omaru, w jego londyńskim domu, zamarła. Sułtana jak dotąd nie poinformowano o jej przybyciu, gdyż rozmawiał przez telefon. Sekretarka przed wyjściem niechcący zostawiła lekko uchylone drzwi do gabinetu, więc Samia dobrze słyszała niski głos sułtana i jego cyniczne słowa.
– Może się taka wydawać, ale sporo ludzi od zawsze podejrzewało, że w stosownym czasie wybiorę konserwatywną, zwyczajną żonę – ciągnął sułtan. – Nie chcę zawieść bukmacherów.
Policzki Samii poczerwieniały, gdy wyobraziła sobie, co takiego musiał powiedzieć rozmówca. Na pewno chodziło o to, że jest nudna.
Nawet bez podsłuchiwania rozmowy i tak wiedziałaby, o czym sułtan Al-Omaru zamierza z nią dyskutować. Postanowił poprosić ją o rękę. W nocy nie zmrużyła oka, a dzisiaj przybyła tutaj w nadziei, że doszło do koszmarnej pomyłki. Teraz ze zdumieniem i zgrozą przekonała się, sułtan uważał sprawę za załatwioną.
Dotąd spotkała się z nim tylko raz, mniej więcej osiem lat temu, jeszcze przed wyjazdem na studia. Wraz z bratem pojawiła się wtedy na jednym z legendarnych sułtańskich urodzinowych przyjęć w B’harani, stolicy Al-Omaru. Kaden pojechał tam z nią, gdyż liczył na to, że na imprezie Samia zdoła przełamać chorobliwą nieśmiałość. Weszła wtedy w ten okropny wiek, kiedy kończyny zdają się żyć własnym życiem, a z włosów robi się rozczochrana grzywa. Na domiar złego miała nadwagę i nosiła okulary dwuogniskowe o grubych szkłach.
Naturalnie, już na wstępie przewróciła zabytkowy stolik z drinkami i niemal wszyscy elegancko ubrani goście wbili w nią wzrok. Samia uciekła w popłochu do jedynego miejsca odosobnienia, jakie udało jej się znaleźć, czyli do pogrążonej w półmroku biblioteki.
Podniesiony głos sułtana wyrwał ją z tych ponurych rozmyślań.
– Adil, jestem ci wdzięczny, że jako mój prawnik dbasz o to, bym dokonał trafnego wyboru. Zapewniam cię jednak, że ona spełnia wszystkie kryteria. Tak, pamiętam, żeby na pierwszym miejscu stawiać stabilność i reputację ojczyzny. Właśnie dlatego potrzebuję żony, która będzie godnie pełniła funkcję królowej.
Samia poczuła bolesny ucisk w brzuchu. Sułtanowi najwyraźniej chodziło o to, że pochodziła z innych kręgów niż jego dotychczasowe kobiety, co wiedziała i bez podsłuchiwania tej rozmowy. Doszła do wniosku, że za żadne skarby nie zwiąże się z tym człowiekiem i że nie będzie siedzieć jak trusia i czekać na dalsze upokorzenia.
Sułtan Sadik Ibn Kamal Hussein odłożył słuchawkę. Ciężko usiadł w skórzanym fotelu i wyjrzał przez okno, za którym roztaczał się widok na ruchliwy plac w samym centrum Londynu.
Chcąc odwlec nieuchronne, Sadik pochylił się nad rozłożonymi na blacie biurka zdjęciami. Księżniczka Burquatu, Samia, pochodziła z niewielkiego wolnego emiratu, który leżał za północną granicą sułtanatu, nad Zatoką Perską. Miała trzy młodsze przyrodnie siostry, a dwanaście lat temu, po śmierci ojca, jej starszy brat został emirem.
Sadik lekko zmarszczył brwi. On również wcześnie przejął władzę, wiedział zatem, jak ciężkie bywa brzemię odpowiedzialności. Mimo to nie był na tyle głupi, aby sądzić, że podobne doświadczenia wystarczą do zawarcia przyjaźni z emirem. Gdyby jednak księżniczka zgodziła się na ślub – a nie miała powodów, by mu odmówić – staliby się rodziną.
Westchnął ciężko i znów popatrzył na fotografie, na których widniała szczupła kobieta średniego wzrostu. Najlepsze zdjęcia zrobiono ostatniego lata, po powrocie księżniczki i jej dwóch przyjaciółek z rejsu po Atlantyku. Niestety, na wszystkich zdjęciach wciśnięta była między dwie znacznie ładniejsze i wyższe dziewczyny, a czapka bejsbolowa niemal całkowicie zasłaniała jej twarz.
Istotne było to, że ani jedna fotografia księżniczki nigdy nie trafiła do brukowców. Samia nie należała do grona imprezowiczów z królewskich rodzin arabskich. Była dyskretna i wiodła skromne życie archiwistki w londyńskiej Bibliotece Narodowej, gdzie zatrudniła się tuż po ukończeniu studiów. Z tego powodu, i z wielu innych, idealnie nadawała się na żonę sułtana – nie mógł przecież związać się z kobietą o wątpliwej reputacji lub skandalicznej przeszłości. Sadik przyciągał dostatecznie dużo uwagi mediów, nieustająco zainteresowanych jego rozlicznymi miłostkami. Z tego powodu nakazał detektywom starannie prześwietlić Samię i sprawdzić, czy przypadkiem coś nie wypłynie.
Nie chciał, żeby jego małżeństwo przypominało to, które przypadło w udziale jego rodzicom i kojarzyło się bardziej z polem bitwy niż ze szczęśliwym pożyciem. Szaleńczo zazdrosny ojciec Sadika pogrążył kraj w chaosie, gdyż za bardzo koncentrował się na żonie, która go nie znosiła i nigdy nie chciała za niego wychodzić. Wszyscy wiedzieli, że sułtan miał obsesję na jej punkcie i w końcu uznał, że taka piękność musi za niego wyjść. Zapłacił jej rodzicom furę pieniędzy, by wyrazili zgodę na małżeństwo, lecz w rezultacie matka Sadika pogrążyła się w trwałym, wieloletnim smutku.
Sadik potrzebował spokojnej, zrównoważonej żony, która da mu następców i pozwoli skupić się na rządzeniu. Przede wszystkim oczekiwał, że nie zaangażuje go uczuciowo. O ile się orientował, księżniczka Samia miała szansę być idealną życiową partnerką.
Szybko zebrał wszystkie fotografie i schował je do teczki. Nie miał wyboru, musi załatwić sprawę. Jego najlepsi przyjaciele, rządzący szejk oraz jego brat z małego niezależnego królestwa w granicach sułtanatu, niedawno się ustatkowali i Sadik wiedział, że jeśli wkrótce nie pójdzie w ich ślady, ludzie uznają go za niezrównoważonego i niezdecydowanego nieudacznika.
Nie mógł uniknąć przeznaczenia. Nadszedł czas, by poznać przyszłą żonę.
Nacisnął przycisk połączenia z sekretariatem.
– Noor, możesz wprowadzić księżniczkę Samię – oznajmił.
Sekretarka nie odpowiedziała od razu, co go zirytowało. Przywykł do tego, że wszyscy momentalnie wykonują jego polecenia, więc ze złością ruszył do drzwi. Księżniczka powinna się już zjawić, a on nie miał ochoty dłużej czekać.