Kto się boi Karola Darwina? Feminizm wobec teorii ewolucji - ebook
Kto się boi Karola Darwina? Feminizm wobec teorii ewolucji - ebook
Relacje między feminizmem i nauką – a naukami biologicznymi w szczególności – były zawsze napięte, o ile wręcz nie wrogie. Większość feministek ma skłonność do tego, by nie wierzyć w nic, co mówią naukowcy, z góry zakładają bowiem, że nauka to „wymysł białych heteroseksualnych mężczyzn” i kolejne narzędzie opresji kobiet. Czy jednak istotnie tak jest, czy naprawdę nauka jest wroga kobietom i kobiecości? A może jednak raczej jest ich sojusznikiem? W książce Kto się boi Karola Darwina? Feminizm wobec teorii ewolucji Griet Vandermassen – konfrontując ze sobą dorobek współczesnego ewolucjonizmu i prace teoretyczek feminizmu – pokazuje, że w rzeczywistości nauki biologiczne, a zwłaszcza psychologia ewolucyjna (do której radykalne feministki żywią szczególną animozję), mogą stać się najlepszym sojusznikiem feminizmu, przy czym z takiego sojuszu korzyści mogą odnieść obie strony. Feminizm bowiem, jak pokazuje Vandermassen, jedynie w naukowej prawdzie o człowieku może znaleźć sensowne uzasadnienie swojego programu, a z kolei nauka, otwierając się na racjonalny feminizm, zyskuje cenną perspektywę badawczą, czyli może lepiej realizować swój podstawowy cel, jakim jest poszukiwanie prawdziwych odpowiedzi na pytania o naturę świata.
Kategoria: | Biologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-61710-70-7 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czy istnieją psychologiczne różnice między mężczyznami i kobietami? A jeśli tak, to skąd się one biorą? Feministki przez długie dekady ignorowały empiryczne świadectwa — a przybywało i przybywa ich w tempie wykładniczym — że kobiety i mężczyźni istotnie się różnią i że te różnice mają charakter ewolucyjny. Przyczyną była zapewne obawa, że takie odkrycia mogą być niewygodne politycznie. Ta obawa przed „politycznie niepoprawną rzeczywistością” towarzyszy feminizmowi do dzisiaj.
Pierwsze wydanie głośnej książki Stevena Pinkera Tabula rasa. Spory o naturę ludzką* zostało opublikowane w roku 2002. Niestety, mimo że od ukazania się tej pracy — w której autor definitywnie rozprawia się z mitem, że ludzki mózg jest w chwili narodzin „niezapisaną tablicą” i człowiek rodzi się jako istota psychoseksualnie neutralna — upłynęło już szesnaście lat, feminizm niezmiennie pozostaje domeną społecznego konstruktywizmu. Świadczy o tym między innymi charakter feministycznych publikacji — jak pokazała analiza artykułów zamieszczanych w piśmie „Sex Roles”, bardzo prestiżowym organie akademickiego feminizmu, na ponad cztery tysiące tekstów, jakie ukazały się w tym periodyku w latach 1975-2009, tylko 25 uwzględniało biologiczną perspektywę badań nad różnicami płciowymi, a z tej liczby jedynie dziewięć tekstów o tym podejściu wypowiadało się pozytywnie. Autorki pozostałych szesnastu natomiast albo błędnie interpretowały wyniki cytowanych badań, albo odcinały się od nich wyłącznie z tego powodu, że się z nimi nie zgadzały. W tej sytuacji trudno się dziwić, że autorzy analizy zawartości „Sex Roles” stwierdzili, iż reprezentantki gender studies nie tyle nie są zainteresowane biologią człowieka, co wręcz aktywnie starają się naukę tę zdyskredytować. W innym badaniu przeprowadzono porównanie prac z obszaru gender studies z tekstami autorów piszących na podobne tematy, tyle że reprezentujących inne dziedziny nauk społecznych. Jak się okazało, w tekstach przedstawicielek gender studies występowało więcej (świadomych i nieświadomych) błędów i zniekształceń oraz więcej twierdzeń normatywnych (zamiast opisowych), a wreszcie teksty te charakteryzowały się silniejszą tendencją do opisywania i wyjaśniania ludzkich zachowań w kategoriach uwarunkowań zewnętrznych, przy pominięciu czynników i mechanizmów biologicznych lub psychologicznych. Tym razem autorzy zakończyli swoją analizę konkluzją, iż dla gender studies charakterystyczne jest selektywne ujmowanie rzeczywistości, wyraźnie zapośredniczone przez preferencje ideologiczne.
Gdy naukę zaczyna kształtować ideologia — feministyczna lub jakakolwiek inna — nie wróży to dobrze.
Podejście zideologizowane automatycznie prowadzi do zawężenia obszaru rozważanych wyjaśnień, zakłóca i zniekształca proces interpretacji danych i prowadzi do faworyzowania metod badawczych, które pewniej doprowadzą do pożądanych konkluzji. Jednym słowem — ideologia utrudnia dotarcie do prawdy. Ktoś mógłby to uznać za przejaw ironii historii — wszak pierwotną inspiracją feministycznych badań było pozbycie się z nauki zafałszowanej — bo męskocentrycznej — perspektywy, czyli robienie lepszej nauki. A skończyło się tym, że jeden fałsz zastępuje się innym. Efekt jest taki, że żadna z proponowanych w tej chwili feministycznych koncepcji mających wyjaśniać różnice płciowe nie zbliża nas nawet do zrozumienia, dlaczego kobiety i mężczyźni się różnią. Trudno się dziwić — feminizm nie może na takie pytanie odpowiedzieć, bo sam zdecydował się odciąć od naukowej wiedzy o biologicznych (ewolucyjnych) podstawach i mechanizmach zachowania oraz (właśnie!) różnic płciowych. Wciąż tkwi też w pułapce błędnej i dawno odrzuconej dychotomii natura/kultura. A przecież wiemy, iż już w matczynym łonie działają obie te siły. Niestety, nie można się niczego takiego dowiedzieć z lektury feministycznych pism, a to oznacza, że feminizm sam podważa swoją intelektualną wiarygodność.
Ja tymczasem naprawdę wierzę, że „prawda nas wyzwoli”. I ta wiara jest dziś we mnie nawet silniejsza niż trzynaście lat temu, kiedy ukazało się pierwsze wydanie tej książki, która dziś trafia również do polskich czytelniczek i czytelników. Choćby idea psychoseksualnej neutralności dzieci, jakkolwiek wciąż promowana, nie służy dobrze ani interesom dziewczynek, ani chłopców. Przeciwnie — musimy dobrze zrozumieć odmienne skłonności i możliwości obu płci (oraz skalę różnic indywidualnych w obrębie każdej z nich), by nauczyć się rozpoznawać ludzkie potrzeby i stwarzać warunki umożliwiające ich zaspokojenie. Tak, potrzebujemy feminizmu, ale musi być to feminizm oparty na właściwym — czyli naukowym — rozumieniu różnic płciowych. Już trzydzieści lat temu Tooby i Cosmides, dwójka badaczy wielce zasłużonych dla feminizmu, przestrzegała, że jakiekolwiek próby zmiany społecznej nieoparte na takiej wiedzy można porównać do zachowania chirurga, który usiłuje przeprowadzić operację z zasłoniętymi oczami.
Intelektualnie dojrzały feminizm leży też w jak najlepiej pojętym interesie współczesnej nauki. To bardzo ważne, by feministyczne uczone mogły na równych prawach angażować się w naukowe spory, ale jest to możliwe — co pokazało przez ostatnie dekady wiele kobiet i o czym piszę w swojej książce — gdy spory te istotnie koncentrują się wokół problemów naukowych, a nie ideologicznych haseł. Potrzebujemy zresztą feministycznych naukowców (podobnie jak naukowców reprezentujących inne polityczne i światopoglądowe opcje) także z innego powodu. Nie po to oczywiście, by narzucali swoją ideologię, ale dlatego, że nauka po prostu zyskuje na intelektualnych sporach i rozbieżnościach miedzy tymi, którzy ją uprawiają. Nauka jest przedsięwzięciem społecznym, a to oznacza, że z definicji podatna jest na wszelkie ludzkie słabości. W tym oczywiście na powszechną skłonność do patrzenia na świat ze zideologizowanej perspektywy. Im więcej takich perspektyw się ujawnia, tym większa szansa, że uda się wyeliminować błędy i zniekształcenia każdej z nich i realizować cel, który jest ideałem nauki — dążenie do prawdy.
Griet Vandermassen, kwiecień 2018PRZYPISY
Berenbaum, Sheri, Judith Owen Blakemore, Adriene Beltz (2011).
Söderlund, Madison (2017).
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nauka i jej problemy
Woolf, 2002.
Bleier, 1985, s. 19
Ibidem, s.20.
Ibidem, s. 19–20.
Por. np. Angier 1999; Birke 1999; Bleier 1985; Brouns 1995a; Blackwell 1875; Cronin 1991; Fausto-Sterling 1992; Fedigan 1997; Fox Keller 1982; French 1992; Haraway 1991; Hrdy 1997, 1999a, 1999b; Hubbard 1990; Hyde 1996; Rosser 1992; Schiebinger 1999; Van Muijlwijk 1998; Zihlman 1997; Zuk 1997, 2002.
Angier, 1997.
Bleier, Ibidem
Van Muijlwijk, 1998.
Laqueur, 1990
Angier, Ibidem; Van Muijlwijk, Ibidem.
Tuana, 1989.
Callen, 1998, s. 402.
Fausto-Sterling, 1990.
French, 1997.
Wylie, 1997
Lévi-Strauss, 1936, cyt. Wylie 1997.
Zihlman, 1997.
Haraway, 1991, s. 11.
Ibidem, s. 15.
Por. np. Bleier 1985; Bordo 1986; Fox Keller 1982; French 1992; Haraway 1991; Harding 1986; Hubbard 2000; Rosser 1992; Van Muijlwijk 1998.
Rosser, 1992, s. 62.
Bordo, 1987.
Ibidem ss. 248–249.
Fox Keller, 1987, s. 239.
Ibidem, s. 242.
Ibidem, s. 245.
Gross, Levitt, 1994.
Harding, 1986, s. 290.
Donovan, 1999, s. 19.
Bordo 1986; Donovan 2000; Fox Keller 1982; French 1992.
Por. np. Merchant, 1990.
Lewis, 1996.
Ibidem, s. 214.
Ibidem, s. 216.
Por. np. Fisher 1999; French 1992; Hrdy 1999a, 1999b; Low 2000; Van Muijlwijk 1998.
Denfeld, 1996.
Diamond, 2001.
Shermer, 2001.
Lewis, 1996.
Por. np. Diamond 1999; Low 2000; Pinker 1997; Van der Dennen 2002.
Hoff Sommers, 2000.
Ibidem, s. 107.
Campbell, s. 32–33.
Zuk, 2002.
Fox Keller, 1987.
Ibidem.
Zuk, 2005.
French, Marilyn, 1993, s. 134.
Young, 2000.
Ibidem, s.76.
Lawton, Garstka, Hanks, 1997.
Ibidem, s. 63–64.
Ibidem, s. 65.
Hrdy 2005, s. 114
Ibidem s. 117.
Hrdy, 1999a.
Miller, 2001.
Hyde, 1999, s. 107.
Flax, cyt. Harding, 1987, s. 294.
Collins, cyt. Cole, 1996, s. 275.
Haack, 1996.
Ibidem, s. 61.
Ibidem, s. 58–59.
Ibidem, s. 60.
Cole, 1996.
Shermer, 2001, s. 317.
Cronin, 1994, s. 4.
Campbell, 2000, s. 22.
Fishman 1996, s. 94–95.PRZYPISY TŁUMACZA
* Polski wydawca (Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne) z nie do końca zrozumiałych powodów zmienił — i złagodził! — oryginalny podtytuł książki Pinkera, który brzmiał The Modern Denial of Human Nature, co należałoby przetłumaczyć raczej jako Współczesna negacja natury ludzkiej (przyp. tłum.).
* Termin wprowadzony w roku 1988 przez psychologów ewolucyjnych Martina Dalyego i Margo Wilson, odnoszący się do częstej w feminizmie - i wynikającej wyłącznie z pobudek emocjonalnych i ideologicznych - skłonności do odrzucania naukowych (biologicznych) dowodów i wyjaśnień różnic płciowych.