Kto zabił Johna Lennona? - ebook
Kto zabił Johna Lennona? - ebook
Wieczorem 8 grudnia 1980 roku świat się zatrzymał dla milionów ludzi, kiedy nadeszła wiadomość, że John Lennon, jedna z najbardziej lubianych gwiazd rocka, został z zimną krwią zastrzelony w Nowym Jorku. W swojej fascynującej książce Lesley-Ann Jones, uznana dziennikarka i autorka biografii muzycznych, opowiada o życiu, miłości, przedwczesnej śmierci i muzycznej spuściźnie muzyka.
Jones opisuje wzloty i upadki Lennona zarówno w jego życiu zawodowym, jak i osobistym. Śledzi bieg wydarzeń, który doprowadził Lennona do przeprowadzki do Nowego Jorku, gdzie został zastrzelony przed swoim domem fatalnej zimowej nocy.
Czterdzieści lat po tej tragicznej śmierci autorka kreśli wszechstronny portret jednej z najsłynniejszych legend muzyki, korzystając z nowych, wcześniej nieznanych źródeł i rozmawiając z ludźmi, którzy osobiście znali Lennona.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8202-161-5 |
Rozmiar pliku: | 5,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Niektórzy historycy mają tendencję do omawiania pierwszych lat życia i działalności opisywanych przez siebie postaci, a także wydarzeń, które ich ukształtowały, niejako po łebkach, aby jak najszybciej przejść do czasów, które przyniosły naprawdę interesujące zdarzenia. Z drugiej strony, niewiele jest rzeczy równie fascynujących jak okoliczności narodzin, wyzwania z dzieciństwa, a także wszystkie elementy osobowości składające się na charakter i życie człowieka, którego chcemy poznać. Równie interesującą kwestią są perypetie ich przodków.
Pomimo wszystkich wpływowych, zaciętych i niezłomnych mężczyzn, których John spotkał na swojej drodze, jego życie było zdominowane przez kobiety. Nie trzeba nawet zbytnio zagłębiać się w historię rodową Lennona, by po obu stronach drzewa genealogicznego znaleźć kobiety, które wyróżniała ogromna odwaga i wybitna wręcz wytrzymałość — kobiety, które doświadczyły klęski głodu, separacji od reszty rodziny, trudności związanych z wykorzenieniem i koniecznością zmiany miejsca zamieszkania, tragedii i okrucieństw wojny. Kobiety, które każdego roku zachodziły w kolejne ciąże i wydawały na świat kilkanaścioro dzieci, które umierały przy porodach, i były zmuszane do oddawania swoich potomków pod opiekę instytucji charytatywnych z powodu nędzy wywołanej owdowieniem, ponieważ nie chciały być świadkami ich głodowania. Kobiety wywierały niezwykle ważny wpływ na życie Johna na różne sposoby, co prowadziło do zróżnicowanych konsekwencji, jednak nawet bliższe i bardziej wnikliwe spojrzenie na obie strony drzewa genealogicznego rodziny nie pozwoli nam znaleźć tam żadnych prawdziwie wybitnych postaci kobiecych — chyba, że poszukamy naprawdę głęboko. Niektórzy biografowie nie cofają się przed niczym w swoich poszukiwaniach wybitnych przodków, których osiągnięcia mogą rzucić światło na to, skąd wzięła się osobowość i talent Johna. To właśnie to nieposkromione pragnienie odkrycia, że geniusz muzyczny od początku płynął w żyłach młodego artysty i został wyssany z mlekiem matki, prawdopodobnie doprowadziło do upowszechnienia informacji, że James, pradziadek Johna Lennona ze strony ojca, o którym wiemy, że był kucharzem okrętowym i śpiewakiem-amatorem, wyjechał z Liverpoolu do Ameryki. Dzięki takim historykom dowiadujemy się także, że syn Jamesa i dziadek Johna — Jack — osiągnął pod koniec XIX wieku pewną sławę jako śpiewak występujący w makijażu upodabniającym go do osoby czarnoskórej, zanim jeszcze w Stanach Zjednoczonych pojawił się ruch praw obywatelskich i zanim zniesiono niewolnictwo. Trupa, z którą miał rzekomo występować Jack przed swoim powrotem do rodzinnego kraju i zamieszkaniem na stałe w Merseyside, gdzie jego pierwsza żona poślubiona w Stanach Zjednoczonych zmarła przy porodzie, nazywała się Andrew Robertson’s Kentucky Minstrels. Byłby to niezwykle interesujący fakt… gdyby tylko był prawdą. Niestety, akty urodzenia i spisy ludności z lat 1861, 1871 i 1901 wskazują na to, że historia potoczyła się w zupełnie inny sposób. Przeszłość rodziny Lennona, podobnie jak przeszłość wielu innych rodów, stanowi pasmo faktów przeplatających się z legendami — te ostatnie mogą być jednak naprawdę trudne do obalenia. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest prosty fakt, że plotki i przypuszczenia są często znacznie bardziej kuszące i piękniejsze niż przykra prawda. Do tego stopnia, że są osoby, które decydują się wierzyć w te piękne opowieści i podania, pomimo że fakty jednoznacznie im przeczą.
Pewne jest to, że pradziadkowie Johna, James Lennon i Jane McConville, nie urodzili się w Liverpoolu, lecz w hrabstwie Down w Ulsterze na północy Irlandii, a następnie przepłynęli Morze Irlandzkie wraz z rodzinami w latach wielkiego głodu (1845–1849), gdy Irlandia nadal stanowiła część Wielkiej Brytanii — zmieniło się to dopiero w 1922 roku. James, bednarz i magazynier, ożenił się z Jane w Liverpoolu w 1849 roku, gdy miał około dwudziestu lat. Jego żona skończyła wówczas lat osiemnaście. Zanim zmarła przy porodzie, wydała na świat co najmniej ośmioro dzieci. Ich syn John, nazywany również Jackiem — dziadek słynnego Johna Lennona — urodził się w 1855 roku. Gdy dorósł, podjął pracę jako urzędnik spedycyjny i księgowy — jego obowiązkowość i odpowiedzialność pozostawiały jednak wiele do życzenia. Był nawet znany jako popularny klient lokalnych pubów, który często śpiewał w zamian za alkohol. Gdy miał trzydzieści trzy lata, ożenił się z lokalną dziewczyną z Liverpoolu, Margaret Cowley, z którą miał czworo dzieci. Przeżyła tylko córka — Mary Elizabeth, natomiast jej matka zmarła w czasie porodu, podczas którego przyszła na świat jej siostra, również o imieniu Margaret. Jako owdowiały katolik Jack niedługo potem wszedł w grzeszny związek z protestantką Mary Maguire, analfabetką podającą się za medium, znaną pod pseudonimem Polly. Razem mieli czternaścioro lub piętnaścioro dzieci — ich dokładna liczba różni się w zależności od źródła, wiemy jednak, że ośmioro z nich nie przeżyło. Ślub wzięli dopiero w 1915 roku, trzy lata po przyjściu na świat ich syna Alfreda, ojca Johna. Jack zmarł w 1921 roku na marskość wątroby, gdy młody Alf miał zaledwie osiem (lub dziewięć) lat i chorował na krzywicę — chorobę wieku dziecięcego wywołaną niedoborem witaminy D, powodującą zmiękczenie kości i wykrzywienie nóg, która zmuszała chłopca do noszenia specjalnych protez hamujących normalny rozwój. Polly była zbyt biedna, by samodzielnie utrzymać swoją rodzinę po śmierci męża, w związku z czym została zmuszona do oddania Alfreda i jego siostry Edith do protestanckiego sierocińca prowadzonego przy szkole Blue Coat. Pomimo to i dzięki temu Alf został najlepiej wykształconą osobą w rodzinie Lennonów i wkrótce potem podjął pracę w firmie spedycyjnej w Liverpoolu.
Historia przodków Johna ze strony matki każe nam skierować kroki do Walii. Połączenie irlandzkich i walijskich korzeni — dwóch celtyckich kultur i narodów — zaowocowało fuzją ich najważniejszych cech charakteru, czyli żywej wyobraźni, stanów przygnębienia, uporu, pasji oraz łatwości nawiązywania kontaktów. Dzięki pracy historyków udało nam się zgłębić uprzednio nieznane walijskie korzenie Johna. Jego pradziadek John Milward (którego nazwisko niektóre źródła podają jako Millward) był synem Thomasa Milwarda, głównego ogrodnika sir Johna Hay Williamsa, szeryfa hrabstwa Flintshire. John urodził się w połowie lat trzydziestych XIX wieku w okolicach Dolben Hall, gdzie pracował jego ojciec. Młody Milward jako nastolatek odbywał staż na stanowisku asystenta radcy prawnego w rodzinie Williamsów, niestety wkrótce potem uległ wypadkowi podczas polowania, w wyniku którego lekarze musieli amputować mu lewą rękę. Rekonwalescencja w domu gościnnym w Rhyl popchnęła go w ramiona dwudziestoletniej wówczas Mary Elizabeth Morris, z dzielnicy Berth y Glyd w Llysfaen przy Colwyn Bay na północnym wybrzeżu Walii, która niedługo przed tym spotkaniem została wyrzucona z rodzinnego domu po zajściu w ciążę z sąsiadem i wydaniu na świat nieślubnego dziecka. Gdy para uświadomiła sobie, że spodziewają się kolejnego dziecka, chęć uniknięcia skandalu popchnęła ich w kierunku Anglii. Babcia Johna Lennona ze strony matki i późniejsza krawcowa Annie Jane przyszła na świat w 1871 roku w wynajętym pokoju w gospodzie Bear and Billet w Chester. Niedługo po tym wydarzeniu rodzina przeniosła się do Liverpoolu, gdzie Mary stopniowo zmieniła się w niezwykle zaciętą matronę i odmówiła rozmawiania w jakimkolwiek innym języku niż walijski — ta zmiana przypieczętowała rozpad związku. John zmarł samotnie niedługo po pięćdziesiątce bez grosza przy duszy, natomiast Mary dożyła osiemdziesiątki i odeszła dopiero w 1932 roku.
Analiza drzewa genealogicznego Mary sugeruje, że praprapradziadkiem Johna był wielebny Richard Farrington, pochodzący z miejscowości Llanwnda w hrabstwie Caernarvonshire, ceniony autor książek poświęconych starożytnej Walii. Ta wiadomość pozwala nam prześledzić rodowód Johna do Owaina ap Hugha, szeryfa hrabstwa Anglesey z czasów elżbietańskich, a gdy pójdziemy jeszcze kilka pokoleń wstecz, znajdziemy w tej linii Tudora Gruffydda, brata Owaina Glyndŵra, ostatniego rdzennego księcia Walii, żyjącego w XV wieku, którego imię zostało uwiecznione przez Szekspira w kronice Henryk IV, część 1. Jeśli udałoby się potwierdzić tę informację, oznaczałoby to, że narodowy bohater Walijczyków jest odległym przodkiem Lennona. Na podstawie tej informacji niektórzy dochodzą do wniosku, że John jest w prostej linii potomkiem Llywelyna Wielkiego, historycznego władcy Walii z XIII wieku, a ze względu na żonę Llewelyna, Joan, niektórzy uważają go również za potomka Jana bez Ziemi, króla Szkocji Malcolma, Wilhelma Zdobywcy czy Alfreda Wielkiego. Nie da się ukryć, że jest to niezwykle doniosłe dziedzictwo… Jaki wpływ miałoby na życie Johna, gdyby udało się bez cienia wątpliwości potwierdzić jego prawdziwość?
Pradziadek Johna ze strony matki, William Stanley, urodził się w Birmingham w 1846 roku. Gdy miał około dwudziestu lat przeprowadził się do Liverpoolu, gdzie poznał i poślubił swoją żonę Elizę, która pochodziła z Irlandii Północnej. Para zamieszkała w dzielnicy Everton na północy miasta. Ich trzeci syn, George Ernest Stanley, który przyszedł na świat w 1874 roku, był dziadkiem Johna Lennona. W młodości został marynarzem i spędził wiele lat, żeglując na statkach handlowych, a następnie wytwarzał żagle na potrzeby żaglowców i innych statków oceanicznych. Później zatrudnił się w przedsiębiorstwie London, Liverpool and Glasgow Tug Salvage Company, gdzie zajmował się wydobywaniem wraków na morzu. Wspomnianą już Annie Jane Milward poznał pod koniec lat dziewięćdziesiątych XIX wieku, jednak ożenił się z nią dopiero, gdy zaplanowali założenie rodziny. Pomimo sprzecznych relacji przyrodnia siostra Johna, Julia Baird, utrzymuje, że Henry i Charlotte, ich pierworodne i drugie dziecko, zmarli wkrótce po porodzie, a ich ciała zostały pochowane przy anglikańskiej katedrze w Liverpoolu. Trzecim dzieckiem pary była Mary Elizabeth, która miała w przyszłości zostać słynną ciocią Mimi — kobietą, która wychowywała młodego Johna w zastępstwie za jego matkę i która trzymała nad nim pieczę. George’owi i Annie najwyraźniej wystarczyło posiadanie jednego nieślubnego dziecka, jednak zdecydowanie chcieli powiększyć rodzinę — pod koniec 1906 roku postanowili więc się pobrać i dać życie czterem kolejnym córkom, które na swojego ojca wołały „Dada”, później nazywając go „Tatką”. Czwartą z pięciu sióstr Stanley była późniejsza matka Johna, Julia, która przyszła na świat w Toxteth w południowym Liverpoolu, 12 marca 1914 roku, niemalże w przededniu Wielkiej Wojny.
Drogi Czytelniku — jeśli znasz jej historię, kim była Twoim zdaniem? Julią Jezebel, latawicą o złotym sercu? Flirciarą i gadułą z głową przepełnioną pomysłami całkowicie wykraczającymi poza jej ligę i status w wyniku upojenia się obrazami hollywoodzkiej rzeczywistości, które pochłaniała z ekranu kina Trocadero, gdzie pracowała jako bileterka? Kobietą o ostrym podbródku i równie ostrym języku, zmysłowej sylwetce, zawsze ubraną w swoje zalotne ciuszki i kapelusik, próżną do tego stopnia, że chodziła spać w makijażu? Łamaczką męskich serc, która zakładała swoje falbany i z pięknymi lokami odwiedzała liverpoolskie kluby i potańcówki, by tam spotykać się w wiadomych celach z żeglarzami, żołnierzami, pracownikami doków i kelnerami, śmiejąc się przy tym głośno i bezczelnie? Kobietą lekkich obyczajów, która rodziła dzieci, a następnie oddawała je pod opiekę innym ludziom, zupełnie się nimi nie przejmując? A może zupełnie niezrozumianą przez ludzi i wiecznie krytykowaną Julią Lennon z domu Stanley? Zestawiając fantazje z setkami tysięcy wypowiedzianych i napisanych na jej temat słów, a także milionami przypuszczeń, należy dojść do wniosku, że prawdziwa Julia żyła gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, jak każdy inny człowiek. Nie była ani grzesznicą, ani świętą. Nie była też wcielonym diabłem, jak usiłują opisywać ją niektórzy. Życie i historia Johna rozpoczęły się wraz z jej biografią — w mieście, w którym przyszła na świat, a zarazem na zawsze stała się osobą, którą Lennon ubóstwiał, krytykował i za którą wyrażał swoją tęsknotę w piosenkach takich jak „Mother” czy „Julia”.
Liverpool nie był bynajmniej jedyną rzeczą, która łączyła matkę i syna. Obydwoje mieli celtyckie, jasne rudobrązowe włosy, różniły ich jednak oczy — tęczówki Julii były niezwykle błękitne, natomiast Johna bladobrązowe. Obydwoje urodzili się w przededniu kolejnych wojen światowych i wychowywali się w czasach wojennej pożogi. Obydwoje byli utalentowanymi muzycznie odmieńcami, indywidualistami, śmiałkami popularnymi wśród ludzi, jednocześnie cierpiącymi na wieczną samotność. Małżeństwa obojga spotkały się z krytyką ich rodzin. Obydwoje stali się wzajemnie swoją inspiracją — i obojgu złamało to serce. Obydwoje zginęli w końcu w brutalny sposób z rąk innych ludzi, niedługo po skończeniu czterdziestego roku życia, zostawiając po sobie żal i niemożliwe do zagojenia rany.
Liverpool w 1914 roku był jeszcze wspaniałym, rozwijającym się i wielkim miastem, które mogło pochwalić się imponującą architekturą i godnym podziwu dorobkiem. To właśnie tam w 1839 roku powstało słynne przedsiębiorstwo żeglugowe Cunard Line, za którego sprawą rozpoczęła się oceaniczna rewolucja, a zaledwie trzydzieści lat później niektórzy twierdzili, że każdy mieszkaniec miasta był pracownikiem tej wielkiej firmy lub znał kogoś, kto należał do ich grona. Dzięki kolejnym rewolucjom rolniczym i przemysłowym oraz wynikającym z nich ruchów ludności, populacja miasta błyskawicznie rozrosła się z niespełna stu tysięcy na początku XIX wieku, by w latach dwudziestych XX stulecia przekroczyć osiemset tysięcy. Do tamtejszych portów trafiał tytoń z Wirginii i cukier z Indii Zachodnich, które królowały wśród wielu towarów importowanych przez miasto, a ich przetwarzanie doprowadziło do powstania prężnego przemysłu. Piwowarstwo, bankowość i ubezpieczenia przynosiły kolejnym przedsiębiorcom prawdziwe fortuny — podobnie jak proceder handlu niewolnikami. Ciemniejszą stroną miasta były tysiące robotników zatrudnionych w zakładach produkcyjnych, fabrykach, młynach i stoczniach, pracujących za głodowe wynagrodzenie. Przedstawiciele niższej klasy średniej i wyższej klasy robotniczej zajmowali się z kolei handlem, spełniając się w roli kierowników, urzędników i pracowników biurowych. Wykwalifikowani krawcy, kuśnierze i kapelusznicy zaspokajali wygórowane potrzeby miejskich elit, dzięki czemu bogatsi mieszkańcy północy byli ubrani równie elegancko jak podobni statusem mieszkańcy Londynu. Pomimo że wiele kobiet wywodzących się z klasy robotniczej pracowało w szkołach, sklepach, fabrykach i zakładach odzieżowych, pozostawały one zwykle samotne. Ogromna rzesza skromniejszych kobiet pracowała w roli służących — pokojówek, sprzątaczek, kucharek i opiekunek do dzieci w domach zamożniejszych kupców, z kolei wiele zamężnych i owdowiałych kobiet oferowało usługi prania w swoich domach, aby w ten sposób wiązać jakoś koniec z końcem i uniknąć głodu. Ustawione z dala od olśniewających fasad gigantycznych gmachów i atmosfery dostatku ceglane domy, zamieszkałe przez zwykłych ludzi, pozostawały jednak spowite dymem spalanego węgla, ich elewacje były czarne od sadzy, a powietrze przesycał odór końskich i ludzkich odchodów. Życie toczyło się w rytm dźwięku podkutych podeszew butów uderzających o bruk, przeplatanego hałasem kół wozów ciągniętych przez konie. Dzielnice nędzy zamieszkałe przez zapomnianych przez bogów i ludzi lokatorów były istnym piekłem nędzy i ubóstwa.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiPRZYPISY
Echa
1 Rozpad zespołu był nieunikniony. John poinformował Paula i Ringo, że odchodzi, 20 września 1969 r., podczas spotkania w Apple HQ przy Savile Row 3 w Londynie. (George przebywał wtedy u matki w Cheshire). Paul poszedł w jego ślady 9 kwietnia 1970 — przy czym oświadczył to publicznie, w trakcie dziwnej sesji pytań i odpowiedzi, która była tak poprowadzona, jakby robił wywiad sam ze sobą — zapowiadając w ten sposób swój potajemnie nagrany solowy album „McCartney” (Apple Records, 17 kwietnia 1970). Nagrany w warunkach domowych, a więc prosty i oszczędny w środkach, doczekał się ostrej krytyki w świecie muzycznym (chociaż uplasował się na pierwszym miejscu w Stanach Zjednoczonych oraz na drugim w Wielkiej Brytanii, tuż za „Bridge over Troubled Water” Simona & Garfunkela). Znajduje się na nim moja ulubiona piosenka McCartneya — „Maybe I’m Amazed”. Pytanie: „Czy przewidujesz możliwość, żeby Lennon–McCartney znów zaczęli współpracować przy pisaniu piosenek?”. PAUL: „Nie”. Zostało to zinterpretowane przez media jako oficjalne potwierdzenie rozpadu Beatlesów, zdominowało nagłówki na całym świecie, załamało George’a i Ringo oraz rozzłościło Johna. Zważywszy, że był on pierwszym członkiem zespołu, który wspomniał o planowanym odejściu, wypowiedź Paula pozbawiła go „prawa” do publicznego potwierdzenia tych smutnych wieści. I tak 10 kwietnia 1970 r. stał się „dniem, w którym rozpadli się Beatlesi”.
2 Jeden z najpopularniejszych cytatów przypisywanych Johnowi, choć to nie jego słowa. Magazyn „Reader’s Digest” z 1957 r. łączy to powiedzenie z amerykańskim dziennikarzem/karykaturzystą Allenem Saundersem, 1899–1986.
3 Alan Weiss, starszy producent programu „Eyewitness News” nadawanego na Channel 7 (WABC TV), otrzymał później nagrodę Emmy za swoją relację o śmierci Johna. „All My Loving” otworzyło debiutancki występ Beatlesów w „The Ed Sullivan Show”, który miał miejsce 9 lutego 1964 r. Utwór skomponował Paul, choć oficjalnie przypisano go duetowi Lennon– –McCartney. „To cholernie dobry kawałek — stwierdził John w wywiadzie dla „Playboya” z 1980 r. — (…) To ja popisuję się tam w tle na gitarze”.
4 Tragedia Hamleta, księcia Danii, napisana między 1599 a 1602 r., akt 3, scena 1. Najdłuższy i najbardziej znany dramat Williama Shakespeare’a.
5 Justin Bieber był pierwszym artystą w historii brytyjskiej listy przebojów, któremu udało się jednocześnie zająć pierwsze, drugie i trzecie miejsce z utworami „Love Yourself”, „Sorry” i „What Do You Mean?”.
6 Podobne wyrażenia padają w „Across the Universe” (z charytatywnego albumu „No One’s Gonna Change Our World” oraz krążka „Let It Be” ). Tekst w sanskrycie, który pojawia się w utworze — „Jai Guru Deva Om” — to mantra, którą można przetłumaczyć jako: „Składam dzięki Guru Dev”, nauczycielowi Maharishi Mahesh Yogi. Słowa te widnieją na mosiężnych bransoletach zakupionych przez Johna w indyjskim Rishikesh, gdzie Beatlesi przebywali z Maharishim (bransolety są obecnie własnością syna Lennona, Juliana). „To jeden z najlepszych tekstów, jakie napisałem — stwierdził w swoim wywiadzie dla »Rolling Stone« w 1971 r. — Kto wie, może nawet najlepszy. To dobra poezja, czy jak tam to zwiecie, bez popadania w przesadę. Najbardziej lubię teksty, które są dobre i bez melodii. Można je czytać jak wiersze, bez zbędnych dodatków jak muzyka”. Dnia 4 lutego 2008 r., w rocznicę pięćdziesiątych urodzin NASA, „Across the Universe” było pierwszą piosenką, którą wypuszczono w kosmos, a dokładniej w stronę Gwiazdy Polarnej, oddalonej o czterysta trzydzieści jeden lat świetnych od Ziemi. Była to również czterdziesta rocznica tego utworu.