Ku jedności. Listopad 1918 roku - ebook
Ku jedności. Listopad 1918 roku - ebook
Droga Polaków do jedności po 123 latach zaborów nie wiodła jedynie przez pola bitew i miejsca spotkań dyplomatów. Warunkiem odzyskania suwerennego bytu państwowego była aktywność całego społeczeństwa. Tak w Warszawie, jak i w wielu innych polskich miastach, doskonale widać było przejmowanie inicjatywy w każdej dziedzinie i w każdym momencie, gdy słabła władza zaborców.
Ku jedności. Listopad 1918 roku to pełna trudów, lecz fascynująca droga Polaków do niepodległości. Książka przedstawia okres poprzedzający wydarzenia 11 listopada – czas działań militarnych podczas I wojny światowej, punkt kulminacyjny – sam dzień odzyskania niepodległości, a także pierwsze tygodnie następujące po nim. To opowieść najpierw o sytuacji we wszystkich trzech zaborach, następnie o pierwszych dniach odbudowanego państwa polskiego. Opowieść o tyle interesująca, że przekazana przez naocznych świadków, nie tylko tych z kart podręczników szkolnych, którzy tworzyli historię, lecz także zwykłych ludzi, którzy byli uczestnikami wydarzeń. Książka zawiera interesujące fragmenty wspomnień, cytaty z prasy, komunikaty i dokumenty. Daje nam barwny obraz emocji i dramaturgii, jakie towarzyszyły wydarzeniom listopada 1918 roku, a także różne perspektywy – ludności wojskowej i cywilnej.
Publikacja bogato ilustrowana, przygotowana we współpracy Wydawnictwa Naukowego PWN i Muzeum Niepodległości w Warszawie, zawiera unikalne cytaty oraz niepublikowane materiały ilustracyjne ze zbiorów Muzeum – fotografie, pocztówki, ulotki.
Doskonała lektura dla każdego, kto zechce zajrzeć za kurtynę historii i dowiedzieć się, jak przebiegała walka o niepodległość w największych miastach polskich, jak wyglądała codzienność ludności tych miast u progu odbudowy państwa, jakie były nadzieje, obawy, problemy zwykłego dnia, z czym trzeba było się borykać, jak przetrwać.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-19829-9 |
Rozmiar pliku: | 23 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Preludium
Zamach na arcyksięcia Ferdynanda, następcę tronu monarchii austro-węgierskiej, do którego doszło 28 czerwca 1914 roku na ulicach Sarajewa, zapoczątkował lawinę wydarzeń politycznych. Te w ciągu kolejnego miesiąca doprowadziły do wybuchu światowego konfliktu zbrojnego na skalę dotychczas nieznaną ludzkości. Przeciwko sobie stanęły potężne sojusze militarne, dążące do zdobycia dominacji zarówno w Europie, jak i na świecie. Dlatego wojna, która się rozpoczęła, zyskała miano światowej.
Na ziemiach polskich, zwłaszcza wśród młodzieży, nastroje bezpośrednio po wybuchu wojny były pełne nadziei na rychły udział w – jak już wówczas uważano – wielkich wydarzeniach oraz nerwowego oczekiwania na rozwój sytuacji. Wielu młodych ludzi pragnęło jak najszybciej znaleźć się w centrum walki toczonej nie tak daleko od rodzinnego domu i wnieść choćby niewielki wkład w trwającą wojnę, a tym samym przyczynić się do odrodzenia Ojczyzny. Przedstawiciele starszego pokolenia, pamiętający choćby niedawną wojnę rosyjsko-japońską z lat 1904–1905 i straty poniesione wówczas przez armię carską – w której oddziałach znaleźli się także polscy rekruci, pochodzący z ziem zaboru rosyjskiego – byli nastawieni sceptyczniej.
Pierwsza wojna światowa szybko okazała się swoistym żywiołem, klęską bezlitośnie dotykającą wszystkich, którzy stanęli na jej drodze. Chłopów wcielano siłą do wojska, jeśli nie w charakterze żołnierzy liniowych, to jako taborytów i robotników. Sposób działania wojsk, które już wówczas mieniły się piewcą kultury i cywilizacji, nasuwał na myśl najazdy barbarzyńców. Nadal porażają, wyłaniające się z relacji pamiętnikarskich i prasowych, ogrom strat i zniszczeń oraz tragedia ludzi, którzy w jednej chwili utracili dorobek całego życia. Pięćdziesiąt dwa miesiące walk, które doprowadziły do trwałych zmian na mapie politycznej świata, przynosząc zmierzch dotychczasowym imperiom, zamykały swój bilans w nader ponurych liczbach, sięgających: 8,5 miliona zabitych, 21 milionów rannych oraz 7,7 miliona zaginionych.
W szeregach wojsk wystawionych przez oba potężne sojusze walczyły niemal trzy miliony Polaków. Większość z nich, wcielona jeszcze w trakcie letniej mobilizacji 1914 roku, służyła w armiach państw zaborczych, przelewając krew za obcych władców i interesy rządzonych przez nich mocarstw. Szacuje się, że blisko pół miliona naszych rodaków straciło w tej służbie życie. O wiele mniejszej grupie, sięgającej bowiem – na przestrzeni całego konfliktu – niespełna stu tysięcy żołnierzy, było dane walczyć pod polskimi sztandarami i polską komendą. Zasilili oni przede wszystkim polskie formacje zbrojne, utworzone u boku Austro-Węgier, Rosji i Francji.
Los ludności cywilnej, która znalazła się w strefie walk, był niezwykle ciężki. Każda ze stron konfliktu wysiedlała mieszkańców z zagrożonych terenów albo zbliżający się front sam zmuszał ich do rychłej ucieczki i szukania schronienia przed konsekwencjami nadchodzącej wojny. Na każdym kroku owej tułaczki groziły im śmierć lub trwałe kalectwo; ich majątek mógł ulec zniszczeniu lub zostać zrabowany przez żołnierzy którejś ze stron. Na pastwę nadchodzących wojsk pozostawiano domy, sporą część dobytku ruchomego, a także żywy inwentarz. W strefie walk śmierć czyhała nie tylko na osoby bezpośrednio zaangażowane po którejś ze stron, lecz także na spokojnych cywilów, mimo ogromnego zagrożenia pragnących doglądnąć swoich mieszkań i gospodarstw.
Rosjanie, cofający się pod naporem sił państw centralnych, stosowali taktykę spalonej ziemi: niszczyli wszystko, czego nie zdołali ewakuować podczas odwrotu. W głąb imperium Romanowów wywożono całe urzędy i fabryki, wraz z wyposażeniem i personelem. Władze carskie zajmowały na poczet wysiłku wojennego fundusze opuszczanych miast i gmin w Królestwie Polskim i w ten sposób pozbawiały je możliwości sprawnego funkcjonowania. Do ostatnich chwil działały też władze policyjne, aresztujące osoby podejrzane o sprzyjanie strzelcom czy legionistom.
Nacierający Niemcy i Austriacy traktowali ludność zamieszkującą ziemie dawnego zaboru rosyjskiego jako potencjalnych wrogów i powszechnie dopuszczali się wobec niej grabieży i aktów przemocy. W razie podejrzenia o szpiegostwo bez wahania przeprowadzano doraźne egzekucje. Mieszkańcy wspomnianych terenów, które w ciągu pierwszych kilkunastu miesięcy wojny znalazły się pod władzą niemiecką i austro-węgierską, niemal natychmiast po wyjściu Rosjan zamalowywali napisy i usuwali szyldy rosyjskojęzyczne, by zastąpić je niemieckimi. Polacy na ziemiach zaboru rosyjskiego liczyli na wyzwolenie spod władzy caratu. Zamiast tego zostali potraktowani jak ludność potencjalnie wroga, dotknięci grozą okupacji, objawiającą się nader restrykcyjnymi zarządzeniami władz oraz butą i arogancją wspierających je wojsk.
Mieszkańcy ziem polskich, zarówno leżących w zaborach: pruskim i austriackim, jak i znajdujących się pod okupacją obu cesarstw, spotkali się z uciążliwościami wspólnymi dla mieszkańców całej wojującej Europy: niedoborem pieniędzy znacznie utrudniającym nabywanie dóbr pierwszej potrzeby, drastycznym wzrostem cen ściśle związanym z coraz większymi brakami w zaopatrzeniu w żywność, środki czystości, opał czy odzież, wreszcie – powszechną reglamentacją wszelkich dóbr. Wojna pozbawiła zajęcia znaczną część inteligencji, wzrosło bezrobocie, a robotnicy, zmuszeni do pracy ponad siły, otrzymywali bardzo niskie płace. Wysokie ceny i jeszcze wyższy popyt na artykuły pierwszej potrzeby zaowocowały spekulacją na ogromną skalę.
Medalik antyspekulacyjny z ostatnich miesięcy I wojny światowej (awers i rewers)
z przytoczeniem obowiązujących wówczas nader wygórowanych cen niektórych produktów, Warszawa, 1918
Dopełnieniem tego wszystkiego były przerwy w dostawie prądu czy gazu, szczególnie uciążliwe dla mieszkańców największych miast, oraz przeprowadzane na tyłach konfiskaty zupełnie niemilitarnych przedmiotów. Spiżowe dzwony kościelne, mosiężne samowary, miedziane garnki, ozdobne klamki i gałki meblowe, żeliwne drzwiczki pieców i kute pręty ogrodzeń odbierano, by przetopić je na elementy śmiercionośnych urządzeń: broni i amunicji. Skórę i wełnę, stanowiące teraz najbardziej pożądane surowce na wyposażenie i mundury dla wojska, zastąpiono tzw. erzacami: drewnem, łykiem, tkaninami opartymi na włóknach celulozy czy spilśnianymi z rozmaitych odpadków.
+-----------------------------------------------------------------------+
| Wacław Lipiński, skaut, żołnierz I Brygady Legionów Polskich |
| |
| Szlakiem I Brygady. Dziennik żołnierski, Łomianki 2014, s. 37–39 |
+-----------------------------------------------------------------------+
26 lipca roku 1914 – na wsi. Od kilku dni jesteśmy pod silnym wrażeniem ostatnich wypadków, które spadły na cichą wieś jak grom. Sytuacja w polityce Europy poczyna się zatrważająco groźnie zachmurzać. Od chwili zabójstwa arcyksięcia austriackiego zawrzało w całej Europie jak w ulu.
27 lipca. Nad Europą zawisł kataklizm powszechnej wojny, jakiej od czasów „małego kaprala” jeszcze nie było. Na giełdach niebywały popłoch i panika.
31 lipca. Sytuacja pogorszona. Mobilizacja w Łodzi. Wojna!… Szykuję się z wolna i spokojnie. Do obiadu spakowałem wszystko: plecak, kompas, bieliznę, drobiazgi konieczne w polu. Po południu dostaliśmy dzienniki. Mobilizacja w Łodzi i w Królestwie. Wojna!… Odczuwa się jej złowrogie tchnienie w pociągu, na ulicy, na dworcu, wszędzie, gdziekolwiek spojrzeć… Warszawa przedstawia jeden wielki obóz… Samochody przelatują z hukiem i wrzaskiem syren, na rozprażonych słońcem ulicach gromadzą się tłumy wokół ogromnych ogłoszeń, rezerwiści setkami przechodzą przez ulicę z tłumokami i torbami na plecach. Za nimi krzyk, płacz, szlochanie!…
1 sierpnia. Dzisiaj ogłoszono wojnę. Pierwszy krok rozpoczęły Niemcy. A więc stało się…
+-----------------------------------------------------------------------+
| Wacław Lipiński, skaut, żołnierz I Brygady Legionów Polskich |
| |
| Szlakiem I Brygady. Dziennik żołnierski, Łomianki 2014, s. 40–41 |
+-----------------------------------------------------------------------+
14 sierpnia. Anarchia całkowita. W Mińsku Mazowieckim kilka tysięcy ludzi, zebranych do wojska, nie wie, co ze sobą robić. W Łodzi dzieją się okropne sceny, choć miasto na oko spokojne. Dzisiaj wysyłają wszystkich poddanych austriackich i pruskich w głąb Rosji. Dzieci, kobiety, starców – ślą wszystkich. Poza tym „car batiuszka” kokietuje nas! Naczelny wódz wydał odezwę, że armia rosyjska bierze pod opiekę wszystkich Polaków, a ich krzywdzicieli rozstrzeliwać mają, w myśl onych rozkazów, z miejsca.
Rosja z tej, Prusak z tamtej strony starają nam się przypodobać i pozyskać.
Pocztówka z reprodukcją strony tytułowej „Kuriera Warszawskiego”
z 2 sierpnia 1914, Warszawa, po 1918
Pocztówka z reprodukcją odezwy Mikołaja Mikołajewicza do Polaków
Warszawa, 1914
Medal propagandowy Rosjanie – braciom Polakom (awers i rewers)
wybity w Petersburgu w 1914. Z powodu umieszczenia na nim wizerunku polskiego orła cenzura carska przez rok nie wydawała zgody na jego rozpowszechnianie
+-----------------------------------------------------------------------+
| Wacław Lipiński, skaut, żołnierz I Brygady Legionów Polskich |
| |
| Dla Polski. Łódź w Legionach, Łódź 1931, s. 37 |
+-----------------------------------------------------------------------+
Tymczasem rozpalił się pożar wojny światowej. Nikt się jej owego lata 1914 r. nie spodziewał, ale byłoby nieprawdą, gdybym napisał, że wybuch wojny zastał nas nieprzygotowanych. Pierwszego dnia mobilizacji rosyjskiej Jurek Szletyński natychmiast nas, drużynowych, ściągnął alarmowym rozkazem do Łodzi. Plecaki nasze i cały rynsztunek „bojowy” był od dawna na wszelki wypadek spakowany – ale w pierwszych dniach sierpnia okazał się jeszcze niepotrzebny. Na razie postanowiliśmy czekać na rozkazy z Warszawy, lecz ponieważ godziny mijały, a rozkazy nie nadchodziły – postanowiliśmy sami ich zażądać. 1 sierpnia wieczorem jechałem już w tym celu do Warszawy – ale niestety, tam nic nam konkretnego nie powiedziano. Robić wywiad wojska rosyjskiego, przeszkadzać mobilizacji, pracować nad wyrobieniem odpowiednich nastrojów – i czekać na dalsze rozkazy. Rzecz prosta, nie wystarczyło nam to na długo.
+-----------------------------------------------------------------------+
| Wacław Lipiński, skaut, żołnierz I Brygady Legionów Polskich |
| |
| Szlakiem I Brygady. Dziennik żołnierski, Łomianki 2014, s. 42–44 |
+-----------------------------------------------------------------------+
22 sierpnia . Po południu przymaszerowali Prusacy. Na głównej ulicy miasta stoi pułk trzybatalionowy. Żołnierze, przeważnie Polacy – w szarym mundurze, w długich spodniach, wyglądają na okrutnie pomordowanych.
25 sierpnia. natknąłem się na szwadrony kawalerii rosyjskiej, idącej na zachód. Żołnierze okurzeni, snadź dużą drogę zrobili. Lecz w dobrym humorze. Miasto. Ulica wita ich życzliwie, nawet radośnie. Poza tym tłumy stoją godzinami w nadziei, że między wojskiem znajdą swoich bliskich i sołdatom rzucają kwiaty, papierosy, chleb, kiełbasę w ogromnej obfitości.
8 października. Tabory pruskie zaprzężone w świetne, ogromne konie. Żołnierze przeważnie starzy, widocznie landszturm, w pikielhaubach okrągłych, wysokich. Konnica świetna. Ułani w pełnych mundurach, z pysznymi karabinami. Rozkwaterowało się ich około 12 tysięcy, w tym bardzo dużo Polaków.
Karta pocztowa Ochotnicy Legionów
Kraków, 1915
Karta pocztowa ilustrująca wejście kawalerii niemieckiej do Warszawy
Berlin, 1915.
Podobne sceny obserwował na ulicach Łodzi autor przywoływanych zapisków, Wacław Lipiński
+----------------------------------------------------------------------------+
| Józef Panaś, ksiądz, kapelan II Brygady, superior polowy Legionów Polskich |
| |
| Pamiętniki Kapelana Legionów Polskich, Lwów 1920, s. 145–146 |
+----------------------------------------------------------------------------+
obok naszych grobów pochowano również żołnierzy niemieckich z poznańskiego pułku. Wszyscy mają nazwiska polskie. Także groby rossyjskie i austryjackie zawierają zwłoki Polaków. Dziwny los: na polskiej górze lała się krew Polaków ubranych w cztery różne mundury: rossyjski, niemiecki, austryjacki i polski; wszyscy jak bracia leżą na jednym cmentarzu, a na prawosławnym krzyżu widać napis: Hier starb für sein Vaterland und Kaiser russischer Soldat St. Wojciechowski, lub też pod znakiem żelaznego krzyża napis: Im Feindesland für Vaterland starb Musketeur Nawrocki.
+---------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| Czesław Jankowski, literat, dziennikarz i polityk |
| |
| w: Warszawa w pamiętnikach pierwszej wojny światowej, oprac. K. Dunin-Wąsowicz, Warszawa 1971, s. 46–47 |
+---------------------------------------------------------------------------------------------------------+
Dziewięć dni i dziewięć nocy grały pod Warszawą armaty niemieckie i rosyjskie.
Bywało na poranku, walą a walą z takim hukiem, jakby już w miasto samo zaczynała wrzynać się bateria. Niejedną, och, niejedną spędziliśmy „białą” noc – bezsenną. Aleśmy rezonu nie stracili ani na moment jeden, o nie! Nawet w dniu onym posępnym i złowrogim, kiedy Hunowie nowocześni cisnęli z aeroplanów na bezbronne Warszawy ulice kilkanaście bomb.
Karta pocztowa z reprodukcją obrazu Stanisława Janowskiego
ukazującego fragment wiejskiego cmentarza w Wołczecku (na Wołyniu), opisywanego przez księdza Panasia,
1916
Pocztówka propagandowa o wydźwięku satyrycznym Warszawa w październiku 1914 roku
Najwyższa kultura, Rosja, 1914.
Wydrukowana wówczas wersja polska zawierała podpis:
Posiew najwyższej kultury
Seria barwionych kart pocztowych „Kalisz podczas wojny”
ilustrujących zniszczenia dokonane przez Niemców, Krotoszyn, 1916.
Ostrzał artyleryjski i bombardowania lotnicze zamieniły w gruzowiska wiele miast