Kuba Niedźwiedź - ebook
Kuba Niedźwiedź - ebook
Choć mama ostrzegała, że ludzie mogą być niebezpieczni, niedźwiadek Kuba nie może powstrzymać ciekawości. Wraz z bratem Beniem buszuje po lesie w poszukiwaniu przygód i… kuszących przekąsek. Towarzyszą im narwana wiewióra zwana Wiórą i nowy kolega, lis Staszek. Zwierzaki są gotowe nawet włamać się do samochodu, by spróbować pysznych batonów i zapomnianych ogryzków jabłek. Do czego doprowadzi ich spotkanie z ludźmi? Jaka kara grozi za niedźwiedzie wybryki?…
Moich synów szybko znudziły wszystkie książki, które wspólnie czytaliśmy. Chcieli czegoś więcej: prawdziwych historii z pazurem! Wypytywali o moją pracę – tym chętniej, że akurat przygotowywałam reportaże o zwyczajach niedźwiedzi. A ponieważ ich pytania się nie kończyły, sprawdzałam każdy szczegół: rozmawiałam z niedźwiedziologami, z pracownikami Tatrzańskiego Parku Narodowego, odwiedzałam obserwatorów i opiekunów, którzy o zwierzętach wiedzą wszystko. Opowiadali z wypiekami na twarzach, a ja sama miałam dreszcze, kiedy po raz pierwszy spojrzałam w oczy małej niedźwiedziczce. Losy bohaterów książki oparłam więc na autentycznych wydarzeniach – zabawnych, wzruszających, a nieraz także tragicznych. Mam nadzieję, że zaprzyjaźnicie się z niedźwiedziami tak samo jak ja!
Renata Kijowska
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-5075-8 |
Rozmiar pliku: | 16 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Zapraszam na opowieść o niedźwiedziu Kubie i jego rodzinie. Mam nadzieję, że Was zaciekawi, a spędzając czas z tą książeczką, przy okazji poznacie obyczaje niezwykłego zwierzęcia. Kto wie, może nawet polubicie Kubę i jego bliskich? Bardzo bym się cieszyła, bo jak ktoś kogoś zna i lubi, to wie, jak go – w tym przypadku niedźwiedzia – traktować. To daje ludziom i niedźwiedziom szansę na życie w zgodzie.
Ja niedźwiedzie polubiłam już dawno. Zanim z jednym z nich spojrzeliśmy sobie w oczy, miałam szczęście spotkać wielu ludzi, którzy tym zwierzętom poświęcają swoje życie. To od nich, czyli badaczy, obserwatorów i opiekunów niedźwiedzi, pochodzą zawarte w _Historiach z gawry_ informacje. Losy Kuby są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami.
Kiedyś niedźwiedzie otaczane były wielkim szacunkiem, ale też budziły ogromny strach. On właśnie oraz czasem inne powody sprawiały, że niedźwiedzie były zaciekle tępione. Są kraje, w których nie został ani jeden. Dziś w Polsce żyje około stu niedźwiedzi (choć trudno policzyć dokładnie, bo wciąż się przemieszczają).
Cieszmy się więc każdym niedźwiadkiem takim jak Kuba!ROZDZIAŁ 1
MRÓWKI W NOSIE
NO JASNE… ZNÓW TO SAMO – mruczał Kuba pod nosem.
Choć uważał, że jego brat Benek jest największą niezdarą, jaką zna, mama i tak go chwaliła: „O! Benio, ślicznie! O, jak wysoko!”.
A przecież to jemu, Kubie, należały się brawa. Był od brata silniejszy, sprawniejszy, no i o cały rok starszy. Niestety, nie czuł się doceniany.
To niesprawiedliwe, wkurzające! Mógłbym go trzasnąć, a przynajmniej wrzucić w gniazdo os. Niech sobie potem moczy w potoku pokłuty zad.
Młodszy brat potrafił go wkurzyć tak mocno, że potem Kuba chodził zły przez cały dzień. Mama, a nawet ta głupia wiewióra, którą nazywał Wióra, nie były lepsze. Prawdę mówiąc, Kuba szybko się denerwował. Wtedy pocieszała go myśl, że to cecha niebezpiecznych dzikich niedźwiedzi, postrachu lasów. A przecież kimś takim planował zostać. Niedźwiedzie słyną z konsekwencji, więc prędzej czy później on sam, Kuba, zostanie królem puszczy. Oczywiście wolał wcześniej niż później, bo nie lubił na nic czekać. Najpierw musiał jednak opanować wdrapywanie się na to wysokie drzewo. Niestety, choć nie chciał się do tego przyznać, szło mu gorzej niż bratu.
– Robicie to tak – mruknęła mama – łapiecie pień przednimi łapami, odpychacie się tylnymi i… hop, hop! Żeby zejść, trzymajcie przednie łapy szeroko, a tylne blisko siebie. I nie zapomnijcie na samej górze zerwać trochę kory. Inne zwierzęta albo nawet ludzie zadrą głowy, zobaczą to i powiedzą: Ech, kręci się tu gruby zwierz, lepiej z niedźwiedziem nie zadzierać.
– Ale mamo – stęknął Benio – przecież mam tylko metr.
– I tak ci zostanie! – zadrwił Kuba.
– Mamo, on mi dokucza.
– Przestańcie się kłócić – warknęła mama. – O to chodzi, maleństwo, żeby ktoś myślał, że jesteś większy. Będzie obchodził cię z daleka, a nie sprawdzał, czy urosłeś. No, do roboty, zademonstruję to jeszcze tylko raz, potem wasza kolej.
Skakała po drzewie, jakby nic nie ważyła.
Mama. Wielka, miękka i taka ciepła. Właściwie Kuba mógłby nie wychodzić z gawry, tylko tak spać wtulony, myśląc, że ma ją tylko dla siebie, że nie musi się tym ciepłem dzielić. Ale przyszła wiosna i wszystko zepsuła. Porzucili gawrę i ćwiczą.
– No, czas na obiad! – zawołała mama, kiedy stwierdziła, że na wielkiego grizzly raczej nikogo nie nabiorą. Poczochrała się plecami o drzewo, zostawiła trochę sierści. Niech wszyscy wiedzą, że to ich teren!
– Łapcie! – powiedziała, pochylając nos nad ruszającym się igliwiem.
– Ale co niby? – Kuba i Benio patrzyli na mamę, nic nie rozumiejąc. W gawrze nie musieli się starać o jedzenie.
– Mamo… igły z drzew mamy łapać? – odezwał się Benio. Jemu każde pytanie uchodziło na sucho.
– Ej, jak nie będziecie patrzeć i przede wszystkim słuchać i wąchać, to wyrosną z was co najwyżej borsuki, a nie niedźwiedzie. Mrówki łapcie! Zobaczcie, to jest mrowisko. Wsadza się w nie łapę… i do paszczy!
– Błeee!!! To się rusza i wchodzi na nos! – narzekał Kuba. Jeszcze nie skończył mówić, a już zawył: – Łaaaaa.
– Jedzcie tamte z drugiego kopca – powiedziała mama. – Patrzcie, te są bardziej jadowite. Zanim je zjecie, one mogą w obronie próbować zjeść was, a przynajmniej ugryzą. Te mniejsze są słodsze i nie takie agresywne. Ale najsmaczniejsze są mrówcze jaja, larwy i poczwarki.
Kuba zamknął oczy i napchał mrówek do pyska. Nie było tak źle. Jak przegryźć ziółkami i trawą, to nawet dobre.
– Ja to bym jeszcze miodkiem poprawił – rozmarzył się Kuba i wszyscy przyznali mu rację.
CZY NIEDŹWIEDZIE JEDZĄ ŚLEDZIE?
Niedźwiedzie są bardzo uparte – mówią ci, którzy je obserwują. Potrafią też oszukiwać, oczywiście po to, by zwiększyć swoje bezpieczeństwo, a nie po to, by komuś dokuczyć.
Po co wyżywają się na pniach? Hm… może ostrzą pazury, tak jak koty? Ale najpewniej robią to, by zaznaczyć swój teren. Podpisują się, mówiąc: to moje. Rzeczywiście można również przypuszczać, że chcą sprawiać wrażenie większych. A może takie czochranie sprawia im przyjemność i dodatkowo wyprasza z sierści niechcianych gości?
Niedźwiedziowe hopsanie po drzewach uchwyciły fotopułapki. To pułapki tylko z nazwy. Zwierzętom żadnej krzywdy nie robią. Są to kamery, które uruchamiają się, gdy coś się w pobliżu poruszy (na przykład niedźwiedź, ale może to być także wilk, ryś i tym podobne).
Niedźwiedź, choć sprawia wrażenie ociężałego, jest bardzo sprawny. Chyba nie zapominał stroju na WF, skoro nauczył się wspinać, ale też świetnie pływać i szybko biegać. Nawet do pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. To prędkość, z jaką Wasi rodzice jeżdżą samochodem przez teren zabudowany.
Niedźwiedź jest wszystkożerny! Nawet częściej niż mięso wybiera rośliny czy korzonki. Może ich zjeść piętnaście kilogramów dziennie, co daje dwie tony na rok. Z małych przekąsek niedźwiedź sięga po owady. Oprócz mrówek lubi na przykład ziemne osy. Rozgrzebuje glebę długimi pazurami i częstuje się tym, co tam znajdzie. Nie pogardzi ślimakami, dżdżownicami, a jak się uda, zjada też jaja ptaków.
W zmienianiu jadłospisu pomagają mu zęby. Ma i ostre kły jak mięsożercy, i zęby, które trą – jak roślinożercy. Skąd wiadomo, że niedźwiedzie jadają mrówki? Stąd, że można je znaleźć w ich… kupie. Dziwne? Nie. Dla badacza kupa to nic obrzydliwego. To kopalnia wiedzy! Lepiej jednak nie badajcie jej samodzielnie. I mrówek też nie próbujcie… Z odchodów można się wiele dowiedzieć o diecie zwierząt. Na wiosnę kupa niedźwiedzi jest zielona. Pod koniec lipca, gdy objadają się borówkami, zmienia kolor na granatowy, ale jak jest więcej jarzębiny, a mniej borówek w diecie, wtedy odchody mogą mieć kolor ceglasty.