Kwiat wiśni i czerwona fasola - ebook
Kwiat wiśni i czerwona fasola - ebook
Sentaro, chłopak bez wykształcenia, z trudną przeszłością i pogrzebanymi marzeniami o karierze pisarza, pracuje w sklepiku z dorayaki - tradycyjnymi naleśnikami nadziewanymi słodką pastą z czerwonej fasoli. Niestety interes nie idzie tak dobrze jak powinien, a klienci rzadko zaglądają po słodkości. Na dodatek Sentaro czuje, że życie przecieka mu przez palce i tylko kwitnące wiśnie przypominają o upływie czasu.
Pewnego dnia próg jego sklepu przekracza staruszka Tokue, która potrafi przygotować doskonały farsz do dorayaki. Starsza pani zaczyna uczyć tej sztuki Senatro, a jej talent kulinarny i mądrość na zawsze odmieniają życie chłopaka. Gdy przeciwności losu i społeczne uprzedzenia wystawią ich relację na próbę, bohaterowie będą musieli odpowiedzieć na pytanie, co jest w ich życiu najważniejsze.
Kwiat wiśni i czerwona fasola to wzruszająca, pełna ciepła opowieść o zrozumieniu, radzeniu sobie z trudną przeszłością i przynoszącej odkupienie sile przyjaźni.
Jarosław Czechowicz, "Krytycznym okiem"
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8179-511-1 |
Rozmiar pliku: | 916 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Sentarō całe dnie spędzał przy gorącej płycie.
Doraharu, sklepik z dorayaki1, w którym pracował, mieścił się przy ulicy handlowej zwanej Aleją Wiśniową, jedną przecznicę od torów kolejowych. Opuszczone sklepy rzucały się tam w oczy bardziej niż nieliczne wiśnie, lecz wiosną i tak wydawało się, że przechodniów trochę przybywa, być może właśnie ze względu na kwitnące drzewa.
Gdy Sentarō zauważył staruszkę stojącą na skraju drogi, natychmiast spuścił wzrok na miskę, w której mieszał ciasto. Przed sklepem rosła wiśnia. Rozkwitała, podobna do małego obłoku. Mężczyzna był pewien, że kobieta ogląda kwiaty.
A jednak, gdy Sentarō znów podniósł głowę, starsza pani w białym kapeluszu nadal tam stała. Co więcej, nie patrzyła na wiśnię, tylko właśnie na niego. Mężczyzna ukłonił się odruchowo. Staruszka uśmiechnęła się jakoś sztywno, po czym podeszła powoli. Sentarō już ją widział. Kilka dni wcześniej kupiła u niego dorayaki.
– Co do tego… – Kobieta powoli wskazała ogłoszenie o pracę przyklejone do szyby. Palec miała wygięty w górę jak haczyk. – Naprawdę nie ma ograniczeń wiekowych?
Ręka z gumową szpatułką znieruchomiała nagle.
– Szuka pani zajęcia dla kogoś? Wnuka albo…?
Staruszka mrugnęła jednym okiem, nie odpowiadając.
Zawiał wiatr, wiśnia się zakołysała. Płatki kwiatów spadły na żelazną płytę, przelatując przez okienko wychodzące na ulicę.
– Tak sobie pomyślałam… – Kobieta nachyliła się. – Ja się pewnie nie nadaję, prawda?
– Co? – zapytał Sentarō. Staruszka pokazała palcem na siebie.
– Chciałabym spróbować takiej pracy.
Sentarō roześmiał się, zanim zdążył się zorientować, że to niegrzeczne.
– Mogę zapytać, ile ma pani lat?
– Siedemdziesiąt sześć.
Jak ją odesłać, nie robiąc jej przykrości? Sentarō nerwowo poruszał łopatką, szukając słów.
– Wie pani… Nie płacę dużo. Na tę chwilę sześćset jenów2.
– Co? Słucham? – Kobieta przyłożyła dłoń do ucha.
Mężczyzna pochylił się, tak jak wtedy, gdy podawał dorayaki dzieciom albo osobom starszym.
– Nie płacę dużo. Potrzebuję pracownika, ale osoba w pani wieku…
– A, o to chodzi, tak? – Powiodła pokrzywionym palcem po treści ogłoszenia. – Może być połowa. Trzysta jenów.
– Trzysta?
– Tak – powiedziała, a jej oczy złagodniały.
– No nie… Wie pani co, nie da rady. Przepraszam. Proszę wybaczyć.
– Nazywam się Tokue Yoshii.
– Co?
Wyglądało na to, że staruszka źle go zrozumiała, może miała słaby słuch. Sentarō skrzyżował ręce na piersi.
– Przykro mi.
– Ach, tak? – Tokue Yoshii wpatrywała się nieruchomo w twarz Sentarō. Jej oczy różniły się między sobą kształtem.
– To ciężka praca fizyczna, sama pani rozumie…
Staruszka otworzyła usta, jakby chciała nabrać powietrza, po czym nagle wskazała ręką za siebie.
– Tę wiśnię kto posadził?
– Słucham?
– Tę wiśnię – powtórzyła Tokue z twarzą zwróconą ku drzewu.
Sentarō podniósł wzrok na niezliczone kwiaty.
– Jak to kto?
– Ktoś ją posadził, prawda?
– Przykro mi, nie jestem stąd.
Tokue Yoshii zrobiła minę, jakby chciała coś powiedzieć, ale kiedy zauważyła, że Sentarō z powrotem wziął do ręki łopatkę, odeszła od okienka, rzucając za siebie: „Przyjdę jeszcze”. Ruszyła w kierunku przeciwnym do stacji kolejowej. Szła sztywno, jakby stawy w jej nogach nie chciały się zginać. Mężczyzna wrócił do mieszania ciasta.
1 Dorayaki – japoński deser składający się z dwóch małych placków z ciasta przypominającego biszkopt przełożonych słodką pastą z fasoli azuki – przyp. tłum.
2 Sześćset jenów to około dwie trzecie standardowej stawki godzinowej za pracę dorywczą (w Tokio wynosi ona tysiąc jenów, mniej w mniejszych miastach) – przyp. tłum.