Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Lady Susan - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Ebook
0,00 zł
Audiobook
43,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lady Susan - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 241 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

LIST 1

Lang­ford, gru­dzień

Lady Su­san Ver­non do pana Ver­no­na

Mój dro­gi Bra­cie!

Nie mogę dłu­żej od­ma­wiać so­bie przy­jem­no­ści sko­rzy­sta­nia z Twe­go uprzej­me­go za­pro­sze­nia, by spę­dzić kil­ka ty­go­dni w Chur­chill. Je­śli więc Ty i pani Ver­non nie ma­cie nic prze­ciw­ko temu, ży­wię na­dzie­ję, że już za parę dni zo­sta­nę przed­sta­wio­na dro­giej Sio­strze, któ­rą od tak daw­na pra­gnę­łam po­znać. Moi tu­tej­si przy­ja­cie­le go­rą­co na­le­ga­ją, abym prze­dłu­ży­ła swój po­byt u nich, ale, mó­wiąc mię­dzy nami, ich go­ścin­ne i cza­ru­ją­ce uspo­so­bie­nie spra­wia, że pro­wa­dzą zbyt bo­ga­te – jak na mój obec­ny na­strój i sy­tu­ację – ży­cie to­wa­rzy­skie. Nie­cier­pli­wie ocze­ku­ję więc go­dzi­ny, kie­dy znaj­dę się w Two­im uro­czym ustro­niu. Tę­sk­nię tak­że za tym, by po­znać Twe dzie­ci, w któ­rych ser­cach chcia­ła­bym za­jąć ja­kiś ką­cik. Ja sama będę mia­ła wkrót­ce oka­zję wy­pró­bo­wać cały swój hart du­cha, cze­ka mnie bo­wiem roz­sta­nie z cór­ką. Dłu­ga cho­ro­ba mego dro­gie­go męża unie­moż­li­wi­ła mi po­świę­ce­nie jej tyle uwa­gi, ile dyk­tu­ją za­rów­no mat­czy­ne uczu­cia, jak i obo­wią­zek, a mam aż nad­to po­wo­dów, by się oba­wiać, że gu­wer­nant­ka, któ­rej opie­ce ją po­wie­rzy­łam, nie wy­wią­za­ła się ze swo­ich po­win­no­ści. Zde­cy­do­wa­łam się za­tem umie­ścić Fry­de­ry­kę w jed­nej z naj­lep­szych pry­wat­nych szkół w mie­ście, do­kąd będę mo­gła oso­bi­ście ją od­wieźć po dro­dze do Was. Mam wiel­ką na­dzie­ję, że nie od­mó­wi­cie mi w Chur­chill go­ści­ny – wia­do­mość, że nie mo­że­cie mnie u sie­bie przy­jąć, na­peł­ni­ła­by moje ser­ce naj­głęb­szym ża­lem.

Wiel­ce zo­bo­wią­za­na i od­da­na Ci sio­stra

Su­san Ver­nonLIST 2

Lady Su­san do pani John­son

Lang­ford

My­li­łaś się, dro­ga Ali­cjo, przy­pusz­cza­jąc, że spę­dzę w Lang­ford resz­tę zimy, ja zaś nie umiem wprost wy­ra­zić żalu, że Two­ja prze­po­wied­nia się nie spraw­dzi­ła. Wierz mi, że rzad­ko zda­rza­ło mi się prze­żyć gdzieś trzy mie­sią­ce we­sel­sze od tych, któ­re wła­śnie mi­nę­ły. Obec­nie nic nie ukła­da się do­brze. Ko­bie­ty w ro­dzi­nie zjed­no­czy­ły się prze­ciw­ko mnie. Prze­wi­dzia­łaś, że tak bę­dzie, kie­dy po raz pierw­szy przy­je­cha­łam do Lang­ford. Ale Man­wa­ring jest tak miły, że do­praw­dy nie spo­sób mnie nie zro­zu­mieć! Pa­mię­tam, że kie­dy po raz pierw­szy przy­je­cha­łam do tego domu, po­wie­dzia­łam so­bie: "Lu­bię tego czło­wie­ka. Nie­chaj Nie­bio­sa spra­wią, żeby nie było z tego ja­kie­goś nie­szczę­ścia". By­łam zde­cy­do­wa­na po­stę­po­wać ostroż­nie, ma­jąc na wzglę­dzie moje czte­ro­mie­sięcz­ne za­le­d­wie wdo­wień­stwo, i za­cho­wy­wać się tak po­wścią­gli­wie, jak to tyl­ko moż­li­we – i tak wła­śnie się za­cho­wy­wa­łam. Wierz mi, moja dro­ga, że nie przyj­mo­wa­łam za­lo­tów ni­czy­ich prócz Man­wa­rin­ga i w ogó­le uni­ka­łam wszel­kie­go flir­to­wa­nia. Mimo by­wa­ją­cej tu licz­nej rze­szy pa­nów nie wy­róż­nia­łam ni­ko­go prócz sir Ja­me­sa Mar­ti­na, a i jego ob­da­rzy­łam wzglę­da­mi tyl­ko po to, by go uwol­nić od pan­ny Man­wa­ring. Każ­dy jed­nak, kto po­znał­by po­wód, dla któ­re­go to zro­bi­łam, uspra­wie­dli­wił­by mnie na­tych­miast. Na­zy­wa­no mnie nie­raz wy­rod­ną mat­ką, ale mimo to znam świę­te obo­wiąz­ki mat­czy­ne­go ser­ca i mo­je­mu po­stę­po­wa­niu przy­świe­ca­ło wy­łącz­nie do­bro cór­ki. I gdy­by nie była ona naj­więk­szym głup­ta­sem na świe­cie, otrzy­ma­ła­bym za moje wy­sił­ki na­leż­ne po­dzię­ko­wa­nia, dzię­ki moim sta­ra­niom bo­wiem sir Ja­mes oświad­czył się o rękę Fry­de­ry­ki. Ona jed­nak – któ­ra przy­szła na świat tyl­ko po to, aby stać się utra­pie­niem mo­je­go ży­cia – tak gwał­tow­nie za­pro­te­sto­wa­ła prze­ciw temu mał­żeń­stwu, że uzna­łam, iż le­piej bę­dzie odło­żyć te pla­ny na póź­niej. Nie­raz już ża­ło­wa­łam, że sama go nie po­ślu­bi­łam, i gdy­by tyl­ko jego sła­bość bu­dzi­ła we mnie choć nie­co mniej­szą po­gar­dę, uczy­ni­ła­bym to na pew­no. Wi­docz­nie jed­nak je­stem pod tym wzglę­dem ro­man­tycz­ką i samo bo­gac­two mi nie wy­star­cza.

Wszyst­ko, co się tu te­raz dzie­je, jest w naj­wyż­szym stop­niu iry­tu­ją­ce. Sir Ja­mes od­je­chał, Ma­ria nie kry­je gnie­wu, a pa­nią Man­wa­ring po­że­ra za­zdrość; jest tak nie­zno­śnie za­zdro­sna i wście­kła na mnie, że – zna­jąc wy­bu­cho­wość jej cha­rak­te­ru – nie zdzi­wi­ła­bym się, gdy­by po­pro­si­ła o po­moc swe­go opie­ku­na. Twój mąż jed­nak po­zo­sta­je w jej oczach moim przy­ja­cie­lem, ja zaś uwa­żam, że naj­lep­szą rze­czą, jaką uczy­nił w ży­ciu, było zda­nie jej na za­wsze na ła­skę mał­żon­ka. Zna­leź­li­śmy się te­raz w nie­we­so­łym po­ło­że­niu; w domu na­stą­pi­ły wiel­kie zmia­ny. Cała ro­dzi­na to­czy ze sobą woj­nę, a Man­wa­ring le­d­wie ośmie­la się ze mną roz­ma­wiać. Czas, że­bym wy­je­cha­ła. Je­stem zde­cy­do­wa­na opu­ścić ten dom i mam na­dzie­ję jesz­cze w tym ty­go­dniu spę­dzić miły dzień w mie­ście w Two­im to­wa­rzy­stwie. Je­śli pan John­son nadal da­rzy mnie rów­nie małą życz­li­wo­ścią, co za­wsze, sama bę­dziesz mu­sia­ła zło­żyć mi wi­zy­tę przy Wig­mo­re Stre­et pod nu­me­rem 10. Może jed­nak tak się nie sta­nie, Twój mąż bo­wiem – przy wszyst­kich swo­ich wa­dach – jest czło­wie­kiem, któ­re­mu za­wsze na­le­ża­ło się mia­no "oso­by sza­cow­nej", zwa­żyw­szy zaś na to, że uwa­ża­na je­stem za bli­ską przy­ja­ciół­kę jego żony, oka­zy­wa­nie mi prze­zeń lek­ce­wa­że­nia wy­glą­da­ło­by nie­zręcz­nie. Wstą­pię do mia­sta po dro­dze do tego nie­zno­śne­go miej­sca, ja­kim jest Chur­chill. Wy­obraź so­bie, że na­praw­dę wy­bie­ram się na tę głu­chą wieś. To dla mnie ostat­nia de­ska ra­tun­ku. Gdy­by ist­nia­ły inne otwar­te przede mną drzwi w An­glii, wy­bra­ła­bym je z pew­no­ścią. Wiem, że Char­les Ver­non jest mi nie­chęt­ny, mam też oba­wy co do jego żony. Mu­szę wsze­la­ko po­zo­stać w Chur­chill, póki nie będę mia­ła cze­goś lep­sze­go na wi­do­ku. Moja cór­ka ma mi to­wa­rzy­szyć w po­dró­ży do mia­sta, gdzie po­wie­rzę ją opie­ce pan­ny Sum­mers z Wig­mo­re Stre­et – do cza­su, nim na­bie­rze wię­cej ro­zu­mu. Je­stem prze­ko­na­na, że na­wią­że przy tym po­ży­tecz­ne zna­jo­mo­ści, wszyst­kie tam­tej­sze dziew­czę­ta po­cho­dzą bo­wiem ze zna­ko­mi­tych ro­dzin. Pew­nie dla­te­go cze­sne jest ta­kie wy­so­kie, znacz­nie wyż­sze niż kie­dy­kol­wiek mo­gła­bym za­pła­cić. Adieu. Gdy tyl­ko znaj­dę się w mie­ście, wy­ślę Ci bi­le­cik.

Two­ja na za­wsze

Su­san Ver­nonLIST 3

Chur­chill

Pani Ver­non do lady de Co­ur­cy

Dro­ga Mat­ko!

Z wiel­ką przy­kro­ścią mu­szę Cię za­wia­do­mić, że nie bę­dzie­my mo­gli do­trzy­mać obiet­ni­cy spę­dze­nia z Wami świąt Bo­że­go Na­ro­dze­nia. Mu­si­my od­mó­wić so­bie tego szczę­ścia na sku­tek oko­licz­no­ści, na któ­re nie mamy żad­ne­go wpły­wu. Lady Su­san w li­ście do swe­go bra­ta wy­ra­zi­ła za­miar zło­że­nia nam wi­zy­ty – i to nie­mal na­tych­miast. Będą to praw­do­po­dob­nie zwy­kłe kur­tu­azyj­ne od­wie­dzi­ny, ale mimo to nie spo­sób prze­wi­dzieć, jak dłu­go po­trwa­ją. Nie by­łam by­najm­niej przy­go­to­wa­na na jej przy­jazd. Lang­ford wy­da­wa­ło się miej­scem pod każ­dym wzglę­dem dla niej od­po­wied­nim – tak z ra­cji jej ele­ganc­kie­go i kosz­tow­ne­go sty­lu ży­cia, jak i szcze­gól­nej wię­zi, łą­czą­cej ją z pa­nią Man­wa­ring. Zu­peł­nie nie ocze­ki­wa­łam tedy, iż tak szyb­ko do­stą­pi­my za­szczy­tu gosz­cze­nia jej w na­szym domu, choć, oczy­wi­ście, nie słab­ną­ca przy­jaźń, jaką nam oka­zy­wa­ła, od­kąd zmarł jej mąż, po­zwa­la­ła mi się do­my­ślać, że bę­dzie­my w przy­szło­ści obo­wią­za­ni ją u sie­bie przy­jąć. Po­dej­rze­wam wsze­la­ko, że pod­czas po­by­tu w Staf­ford­shi­re pan Ver­non był dla niej prze­sad­nie miły, po­mi­mo że jej za­cho­wa­nie wo­bec nie­go było tak prze­bie­głe i nie­szcze­re, że ktoś mniej od mego męża życz­li­wy i ła­god­ny z pew­no­ścią na­tych­miast przej­rzał­by tę grę. Zwa­żyw­szy na trud­ne wa­run­ki, w ja­kich się zna­la­zła, nie­wąt­pli­wie na­le­ża­ło udzie­lić jej, jako wdo­wie po bra­cie, ma­te­rial­ne­go wspar­cia, ale nie mogę się oprzeć wra­że­niu, że na­le­ga­nie, by od­wie­dzi­ła nas w Chur­chill, nie było zgo­ła ko­niecz­ne. Jed­na­ko­woż oka­zy­wa­ny przez nią smu­tek i za­pew­nie­nia o nie­utu­lo­nym żalu po śmier­ci męża tak zmięk­czy­ły ser­ce za­wsze my­ślą­ce­go o wszyst­kich jak naj­le­piej pana Ver­no­na, że bez za­strze­żeń uwie­rzył w szcze­rość uczuć bra­to­wej. Je­śli cho­dzi o mnie, wciąż po­zo­sta­ję nie prze­ko­na­na. Nie dam się na­brać na ob­łud­ny list lady Su­san, póki nie zro­zu­miem praw­dzi­we­go po­wo­du jej od­wie­dzin. Mo­żesz prze­to, Mat­ko, sama od­gad­nąć, z ja­ki­mi uczu­cia­mi ocze­ku­ję jej przy­jaz­du. Bę­dzie mia­ła oka­zję roz­to­czyć cały ów urok, z któ­re­go tak sły­nie, by zy­skać moje wzglę­dy, choć ja po­sta­ram się ustrzec przed wpły­wem jej cza­ru, szcze­gól­nie, je­śli bę­dzie on je­dy­ną rze­czą prze­ma­wia­ją­cą na jej ko­rzyść. Lady Su­san za­zna­czy­ła, że go­rą­co pra­gnie mnie po­znać, wie­le pi­sa­ła też o mo­ich po­cie­chach. Nie je­stem jed­nak aż tak na­iw­na, by przy­pusz­czać, że ko­bie­ta trak­tu­ją­ca tak obo­jęt­nie – je­śli nie wręcz wro­go – wła­sne dziec­ko, oka­że przy­wią­za­nie do któ­re­go­kol­wiek z mo­ich. Pan­na Ver­non zo­sta­nie umiesz­czo­na w szko­le w mie­ście, jesz­cze za­nim jej mat­ka do nas za­wi­ta. Cie­szę się z tego za­rów­no ze wzglę­du na nią, jak i na sie­bie. Roz­sta­nie z mat­ką musi być dla niej ko­rzyst­ne, szes­na­sto­lat­ka zaś, któ­ra ode­bra­ła tak mar­ną edu­ka­cję, nie by­ła­by tu­taj zbyt po­żą­da­nym to­wa­rzy­stwem. Wiem, że Re­gi­nald od daw­na pra­gnął po­znać na­szą cza­ru­ją­cą lady Su­san, li­czy­my więc, że i on wkrót­ce do­łą­czy do na­sze­go gro­na. Miło mi sły­szeć, że Oj­ciec czu­je się do­brze.

Ko­cha­ją­ca

Ka­ta­rzy­na Ver­nonLIST 4

Par­klands

Pan de Co­ur­cy do pani Ver­non

Moja dro­ga Sio­stro!

Przyj­mij­cie obo­je z Mę­żem moje gra­tu­la­cje z ra­cji przy­ję­cia pod swój dach naj­bar­dziej uro­czej ko­kiet­ki w An­glii. Jako za­wo­ła­ny flir­ciarz za­wsze bra­łem pod uwa­gę jej oso­bę, ale ostat­nio usły­sza­łem przy­pad­ko­wo na jej te­mat kil­ka szcze­gó­łów, świad­czą­cych, że nie ogra­ni­cza się ona do uczci­we­go flir­tu – ja­kim za­do­wa­la się więk­szość lu­dzi – lecz dąży do roz­kosz­niej­sze­go celu, któ­rym jest ścią­gnię­cie sro­mo­ty na gosz­czą­cą ją u sie­bie ro­dzi­nę.

Jej po­stę­po­wa­nie wo­bec pana Man­wa­rin­ga wzbu­dzi­ło za­zdrość i roz­pacz jego żony, a za­in­te­re­so­wa­nie oka­za­ne pew­ne­mu mło­de­mu czło­wie­ko­wi, za­rę­czo­ne­mu z sio­strą Man­wa­rin­ga, skoń­czy­ło się ze­rwa­niem tej mi­łej dziew­czy­ny z na­rze­czo­nym. Wiem to wszyst­ko od na­sze­go są­sia­da, pana Smi­tha (mia­łem przy­jem­ność jeść z nim obiad u Hur­sta i Wil­for­da), któ­ry wła­śnie po­wró­cił z Lang­ford, gdzie po­znał lady Su­san no­cu­jąc w domu Man­wa­rin­gów. Ma za­tem in­for­ma­cje z pierw­szej ręki.

Cóż to musi być za ko­bie­ta! Ma­rzę o tym, żeby ją po­znać. Z pew­no­ścią przyj­mę Wa­sze za­pro­sze­nie, gdyż po­zwo­li mi ono z bli­ska przyj­rzeć się cza­ro­dziej­skim mo­com, ja­kie zdo­ła­ły w tym sa­mym domu obu­dzić uczu­cie aż dwóch męż­czyzn, z któ­rych ża­den nie miał w do­dat­ku pra­wa go ży­wić. I do­ko­na­ły tego nie dys­po­nu­jąc uro­kiem mło­do­ści! Ucie­szy­ła mnie wia­do­mość, że pan­na Ver­non nie przy­je­dzie ra­zem z mat­ką, sły­sza­łem bo­wiem, że ma­nie­ry nie re­ko­men­du­ją jej do do­bre­go to­wa­rzy­stwa. Zda­niem pana Smi­tha jest w tym sa­mym stop­niu nie­roz­gar­nię­ta, co za­ro­zu­mia­ła. A kie­dy duma idzie u ko­goś w pa­rze z głu­po­tą, nie spo­sób uda­wać wo­bec nie­go sza­cun­ku. Pan­na Ver­non na­ra­żo­na by­ła­by za­tem na bez­li­to­sną po­gar­dę. Z tego, co wiem, lady Su­san po­sia­da na­to­miast spo­ro urze­ka­ją­cej ob­łu­dy, któ­rą przy­jem­nie bę­dzie zo­ba­czyć i zde­ma­sko­wać. Wkrót­ce za­tem do Was do­łą­czę.

Twój od­da­ny brat

Re­gi­nald de Co­ur­cyLIST 5

Chur­chill

Lady Su­san do pani John­son

Moja dro­ga Ali­cjo!

Twój li­ścik otrzy­ma­łam tuż przed opusz­cze­niem mia­sta i cie­szę się z za­pew­nie­nia, że pan John­son nie miał żad­nych po­dej­rzeń co do Two­ich za­jęć po­przed­nie­go wie­czo­ru. Bez wąt­pie­nia le­piej ani tro­chę nie wy­pro­wa­dzać go z błę­du; sko­ro jest tak upar­ty, za­słu­gu­je na to, żeby go oszu­ki­wać. Do­je­cha­łam tu bez­piecz­nie i nie mam po­wo­du uskar­żać się na to, jak mnie przy­ję­to – przy­najm­niej je­śli cho­dzi o pana Ver­no­na, bo za­cho­wa­niem jego żony nie je­stem już tak usa­tys­fak­cjo­no­wa­na. Jest za­iste zna­ko­mi­cie uro­dzo­na i na­le­ży do ko­biet ze wszech miar ele­ganc­kich, ale jej za­cho­wa­nie nie świad­czy o tym, by była do mnie życz­li­wie uspo­so­bio­na. Li­czy­łam, że ucie­szy się z mo­jej wi­zy­ty, i sta­ra­łam się przy na­szym spo­tka­niu być tak miła, jak to tyl­ko moż­li­we – wszyst­ko jed­nak na próż­no.

Ona mnie po pro­stu nie lubi. Oczy­wi­ście, zwa­żyw­szy na kro­ki, któ­re przed­się­bra­łam nie­gdyś, by po­wstrzy­mać mego szwa­gra przed po­ślu­bie­niem jej, ów brak ser­decz­no­ści nie wy­da­je się dziw­ny – mimo to uka­zu­je, jak ma­łost­ko­we­go i mści­we­go jest ona du­cha, sko­ro nie­na­wi­dzi mnie za sta­ra­nia, któ­re mia­ły miej­sce sześć lat temu i któ­re w koń­cu i tak spa­li­ły na pa­new­ce. Cza­sa­mi skłon­na je­stem ża­ło­wać, że nie po­zwo­li­łam Char­le­so­wi ku­pić zam­ku Ver­no­nów, kie­dy ja i mój mąż by­li­śmy zmu­sze­ni go sprze­dać, ale wa­run­ki były po temu ze wszech miar nie­sprzy­ja­ją­ce, szcze­gól­nie że sprze­daż mia­ła miej­sce do­kład­nie w tym sa­mym cza­sie, co jego ślub. Wszy­scy po­win­ni tedy usza­no­wać de­li­kat­ność uczuć, któ­ra nie po­zwo­li­ła mi znieść my­śli, że god­ność mo­je­go męża po­nie­sie uszczer­bek, je­śli jego młod­szy brat obej­mie w po­sia­da­nie ro­dzin­ną re­zy­den­cję. Gdy­by rzecz zo­sta­ła za­ła­twio­na tak, aby uchro­nić nas przed ko­niecz­no­ścią opusz­cze­nia zam­ku – gdy­by­śmy mo­gli od­wieść Char­le­sa od mał­żeń­stwa i za­miesz­kać z nim pod jed­nym da­chem – da­le­ka by­ła­bym od na­kła­nia­nia mo­je­go męża, by po­wziął inną de­cy­zję. Ale Char­les miał wła­śnie wziąć ślub z pan­ną de Co­ur­cy i to osta­tecz­nie mnie prze­ko­na­ło. Dzie­ci jest tu pod do­stat­kiem, ja­kąż ko­rzyść od­nio­sła­bym więc z na­by­cia po­sia­dło­ści przez Ver­no­nów? Być może mój sprze­ciw wo­bec sprze­da­ży im re­zy­den­cji tak­że zro­bił na szwa­gier­ce nie­mi­łe wra­że­nie, ale je­śli jest się wo­bec ko­goś od po­cząt­ku uprze­dzo­nym, nie po­trze­bu­je się no­wych po­wo­dów do nie­chę­ci. Nie prze­szka­dza to jed­nak temu, by w kwe­stiach fi­nan­so­wych mój szwa­gier nadal po­zo­sta­wał dla mnie bar­dzo uży­tecz­ny. Mam dla nie­go wie­le sza­cun­ku, a przy tym tak ła­two na nie­go wpły­nąć!

Dom jest wy­god­ny, mod­nie ume­blo­wa­ny, wszę­dzie wi­dać do­sta­tek i ele­gan­cję. Char­les nie­wąt­pli­wie jest czło­wie­kiem bar­dzo bo­ga­tym. Wi­docz­nie, kie­dy ma się udzia­ły w ban­ku, śpi się na pie­nią­dzach. Ver­no­no­wie nie wie­dzą jed­nak, co ro­bić ze swym ma­jąt­kiem: pra­wie nie pro­wa­dzą ży­cia to­wa­rzy­skie­go, a do mia­sta uda­ją się wy­łącz­nie w in­te­re­sach. Uwa­ża­ją, że lu­dzie po­win­ni żyć tak pro­sto, jak to tyl­ko moż­li­we, ot co. Mam na­dzie­ję pod­bić ser­ce mo­jej szwa­gier­ki przy po­mo­cy dzie­ci; znam już ich imio­na i za­mie­rzam ze szcze­gól­nym uczu­ciem trak­to­wać jed­no z nich: ma­łe­go Fry­de­ry­ka. Bio­rę go na ko­la­na i uda­ję, że wzdy­cham na wspo­mnie­nie o jego dro­gim stry­ju.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: