Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Lakis i spółka - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lakis i spółka - ebook

W cieniu Akropolu powstała kolejna książka znanej pisarki, Marii Soroń. Tym razem jest to kontynuacja Lakisa, który opowiada o kolejnych cudach świata. Jest to skrzat, który dostał drugą szansę. Niestety człowiek nie ma takiej szansy. Wszystko, co robię w życiu, robię tylko raz. Tak więc mogę zadecydować, czy moje życie będzie udane, czy nie. Jest to propozycja nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Sięgnijcie więc po tę pozycję i oceńcie to sami.

Pozdrawiam serdecznie Airamgr

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63300-22-7
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nazywam się Maria Barbara Soroń.
Kiedyś mieszkałam w Lubinie,
a teraz mieszkam u stóp Akropolu,
w Atenach, w Grecji.

Przedstawiam moją trzecią książkę,
a drugą część Lakisa. To mój ulubiony skrzat, który dostał drugą szansę na przeżycie
swojego poprzedniego życia. Czasami myślę, że każdy człowiek ma taką szansę i w to wierzę.

Lakis za karę opiekuję się niepełnosprawnymi dziećmi. Ale czy to jest kara czy nagroda,
musicie ocenić sami, więc sięgnijcie po tę pozycję i zastanówcie się.Spis treści

Lakis 19

Posiedzenie Wielkiej Rady 40

Wyprawa na Wielki Mur Chiński 43

Powrót do współczesności 66

Posiedzenie Wielkiej Rady 80

Co u dzieciaków 83

Wyprawa do Petry 105

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej 132

Odwiedziny u Artemidy 139

Wyprawa do Taurydy 146

Wielka Rada u Lakisa 154

Spotkanie dwóch odmiennych racji 157

Rozmyślania Lakisa 161

Wyprawa do Brazylii 175

Kolejny powrót 191

Sprawy Patrycji 202

Rozmowy dzieciaków 209

Gdzie jest Machu Picchu? 219

Posiedzenie Wielkiej Rady 235

Znowu razem w domu 238

Domowe kłopoty 248

Przygotowania do następnego ruchu 256

Wyprawa do Chichén Itzá 269

I znowu w domu 288

Odwiedziny Artemidy 294

Odpoczynek 302

Odwiedziny w Bibliotece Aleksandryjskiej 307

Projekt Wutenora i Ceklora 319

Wielka kłótnia u dzieciaków 324

Wielkie Koloseum 333

Co mu wpadło do głowy 351

Skulik obmyśla plan 354

Posiedzenie Wielkiej Rady 356

Domowe życie 358

Rozmowa z mamą dzieci 360

Wezwanie Wielkiej Rady 365

Wizyta w szpitalu 367

Wizyta 369

Tadż Mahal 373

Czyżby ostatnie posiedzenie Wielkiej Rady? 386Lakis i spółka to książka familijna. Tu wszystko jest możliwe...

Tytułowy Lakis oraz jego mali i duzi przyjaciele mogą podróżować w czasie i przeżywać wspaniałe przygody. W jednej chwili poznają historię Muru Chińskiego i widzą bitwę Czyngis-Chana, by za moment odwiedzić tajemniczą Petrę czy poznać ciekawostki dotyczące pomnika Chrystusa w Brazylii.

To książka mądra i wciągająca w świat nieograniczonej wyobrażni.

Gorąco polecam
Małym i Starszym Czytelnikom

Justyna SieńczyłłoNowy Lakis

Po raz kolejny autorka zabiera nas w pełną przygód podróż. Również tym razem, zwiedzamy z bohaterami kolejne cuda świata. Przyglądając się tym wytworom ówczesnych ludzi, nie sposób wyjść z podziwu. Jak przy tak skromnych środkach technicznych można było wybudować coś, co przetrwa wieki, opierając się przy tym naturze i upływowi czasu?

Drogi czytelniku, jeśli nie wiesz o czym mowa, zajrzyj do książki i daj się porwać dziecięcemu pragnieniu podróżowania i fantazji.

Zapraszam!

Krystian Jucha«– Ναι, πιστεύουμε πια, ότι πρόκειται πλέον για μια ενδιαφέρουσα ιστορία. Το χαμόγελο του Teo έφτασε μέχρι τα αυτιά του.

– Μην ξεχνάτε, ότι χάρη στα βιβλία, μπορείτε, χωρίς να κουνηθείτε από τον τόπο σας, να ταξιδέψετε στις πιο απομακρυσμένες γωνιές του πλανήτη και να γνωρίσετε, τις συνήθειες, την εμπειρία και τα ενδιαφέροντα άλλων ανθρώπων, ζώντας την περιπέτεια του Οδυσσέα, που σύμφωνα με τον «θείο» Όμηρο: «πολλών δ’ ανθρώπων ίδεν άστεα και νόον έγνω». Και εμείς όντως είμαστε τυχεροί που κάνουμε τις περιπετειώδεις διαδρομές μας μέσα από την ιστορία και αυτό είναι πιο ενδιαφέρον από το να παρακολουθούμε τηλεόραση ή να σπαταλάμε τον χρόνο μας μπροστά από τον υπολογιστή.

Ας αναλογισθούμε, ότι τα βιβλία είναι σαν τους ανθρώπους. Κάποιους δεν αξίζει να τους γνωρίσεις καν, άλλους μπορεί να τους θεωρήσεις απλούς γνωστούς σου, όμως υπάρχουν και άνθρωποι που αξίζει τον κόπο να τους γνωρίσεις και να γίνεις ένα μαζί τους.

Γνωρίζουμε ότι υπάρχουν τέτοια πνευματικά δημιουργήματα, τα οποία πραγματικά αξίζει να γνωρίζουμε, όπως αναμφίβολα είναι η ελληνική μυθολογία, το κείμενό της οποίας, όπως και αυτό της Βίβλου, δεν παλιώνει ποτέ και θα’ έπρεπε να γίνει κτήμα κάθε ευρωπαίου πολίτη.

– Πιστεύετε ότι οι μύθοι είναι παραμυθάκια; Σίγουρα πλανάστε, αν δεν έχετε προσέξει την φιλοσοφική σημασία των φανταστικών κινήτρων και την αξία της αθανασίας των θεών, της μαγείας των αντικειμένων και των κινήσεων και τα καταπληκτικά γεγονότα που διαδραματίζονται και δίνουν την πραγματική εικόνα της προέλευσης του ανθρώπου και της καθημερινής ζωής του.

Σημειώστε ότι εκφράσεις όπως: σισύφειο έργο, η κόπρος του Αυγεία, η Ολυμπιακή εκεχειρία, το κέρας της Αμάλθειας, πανικός (από τον μυθικό Πάνα), το κουτί της Πανδώρας, χρησιμοποιούνται συνεχώς σε εφημερίδες, στο ραδιόφωνο και την τηλεόραση και αν δεν γνωρίζουμε την προέλευσή τους, θα μας κοροϊδεύουν και δίκαια θα μας θεωρούν ότι ζούμε στο σκοτάδι της μεγάλης άγνοιας.

Όλα τα παιδιά, αμέσως συμφώνησαν ομόφωνα.

Ο Λάκης φούσκωσε από υπερηφάνεια. Του ήταν πολύ ευχάριστο το γεγονός, ότι είχε εκτιμηθεί όχι μόνο από τη νεολαία. Γνώριζε πολύ καλά, ότι οι επισκέπτες, σίγουρα θα τα επαναλάμβαναν όλα στη σύνοδο του Μεγάλου Συμβουλίου.

– Ναι, έχετε δίκιο, η ιστορία του Οδυσσέα, ο οποίος μετά δέκα χρόνια, επιστρέφοντας από τον τρωϊκό πόλεμο στην πατρική Ιθάκη, δεν αποτελείται μόνο, από τις περιπέτειες που τον οδήγησαν στην ευτυχή για αυτόν τελική επιστροφή, αλλά τέτοιος Οδυσσέας είναι καθένας από εμάς, που έχει ξεπεράσει τα εμφανιζόμενα στο δρόμο του εμπόδια και προσπαθεί να φτάσει τον σκοπό του. Οι Ελληνικοί Μύθοι είναι μια μεγάλη συλλογή από γενικές παρατηρήσεις πάνω στα θέματα των ανθρώπων, ακόμα και στα σύγχρονα προβλήματα, για αυτό έχει μεγάλη αξία η γνώση και η ερμηνεία της ελληνικής μυθολογίας, αναζητώντας τα κρυφά νοήματα. Οι Ελληνικοί Μύθοι δεν είναι μόνο φαντασία, αλλά αστείρευτη πηγή γνώσης για τη ζωή και την οργάνωση της σκέψης των αρχαίων Ελλήνων.

– Καλά είναι όλα αυτά, αλλά βλέπω ότι έχουμε έναν επισκέπτη. Όλοι γύρισαν και είδαν ότι ερχόταν προς το μέρος τους ένας άνδρας μετρίου αναστήματος ντυμένος με μακρύ χιτώνα.»

Η συγγραφέας με το αστείρευτο ταλέντο που τη διακρίνει, μας ταξιδεύει με απαράμιλλο γλαφυρό ύφος στον μαγικό κόσμο της ελληνικής μυθολογίας, καταθέτοντας την ψυχή της. Η προσφορά της είναι μοναδική όχι μόνο για την Ελλάδα αλλά και για ολόκληρο το ευρωπαϊκό πνεύμα και τον πολιτισμό.

Στη σκιά της Ακρόπολης προέκυψε το επόμενο βιβλίο της γνωστής συγγραφέα Μαρία Σόρον. Αυτή τη φορά είναι η συνέχεια του Λάκη, που μιλάει για τα επόμενα θαύματα του κόσμου. Πρόκειται για άτομο με ειδικές ανάγκες, που έλαβε μια δεύτερη ευκαιρία. Δυστυχώς, ο άνθρωπος δεν έχει τέτοιες ευκαιρίες. Ό, τι κάνω στη ζωή μου γίνεται μόνο μία φορά. Έτσι μπορώ να αποφασίσω εάν η ζωή μου θα είναι επιτυχής ή όχι. Είναι μια πρόταση, που αφορά όχι μόνο τα παιδιά, αλλά και τους ενήλικες. Γι’ αυτό δείτε το από αυτή τη σκοπιά και κάντε τις εκτιμήσεις σας.

O książce

Tak, staramy się, poza tym, teraz to dopiero jest ciekawa historia. Teo uśmiechał się od ucha do ucha.

– Nie zapominajmy, że dzięki książce, nie ruszając się z miejsca, można przenieść się w najdalsze zakątki świata, poznać obyczaje innych ludzi oraz przeżyć wiele ciekawych przygód, a my mamy to szczęście, że się ruszamy, wędrujemy wraz z historią, a to jest ciekawsze niż oglądanie telewizji czy siedzenie przed komputerem. Pamiętajmy, że książki, są jak ludzie. Jednych nie warto poznawać, przy drugich można się zatrzymać, ale są tacy, których warto poznać i się z nimi zaprzyjaźnić. Wiemy, że istnieją takie utwory, które naprawdę należy znać, co do tego nie mamy żadnych wątpliwości: to mitologia grecka. Obok Biblii, to tekst, który się nigdy nie starzeje, to tekst, który po prostu każdy prawdziwy Europejczyk powinien znać. Myślicie, że mity, to są tylko bajki, nie, zauważcie, że fantastyczne motywy są przecież w nich najważniejsze:nieśmiertelni bogowie, czarodziejskie przedmioty, niesamowite wydarzenia, tak naprawdę, każda z tych opowieści, przekazuje nam prawdę o człowieku i jego życiu. Zauważcie, że takie wyrażenia jak: syzyfowa praca, stajnia Augiasza, spokój olimpijski, róg obfitości, paniczny strach, czy puszka Pandory, są nieustannie używane w prasie, radiu czy telewizji, i jeśli nie znamy pochodzenia tych wyrażeń, ośmieszymy się i wyjdziemy na wielkich ignorantów. Wszystkie dzieci od razu przytaknęły jednomyślnie.

Lakis puchł z dumy, było mu bardzo przyjemnie, że został doceniony, nie tylko przez młodzież. Wiedział doskonale, że goście na pewno wszystko powtórzą na zebraniu Wielkiej Rady.

– Tak, macie rację, historia Odyseusza, który przez dziesięć lat powracał po wojnie trojańskiej do rodzinnej Itaki, nie jest tylko historią o jego przygodach zakończonych szczęśliwie, takim Odysem jest każdy z nas: pokonujemy przeszkody, które się pojawiają na naszej drodze i ciągle dążymy do celu. Mity greckie, są wielkim zbiorem ogólnych spostrzeżeń na temat ludzi, nawet tych współczesnych, dlatego warto znać mity greckie i zrozumieć ich przesłanie i poszukać ukrytego ich znaczenia. Mity greckie, to nie tylko fantazja, można dowiedzieć się z nich wielu ciekawych rzeczy na temat życia starożytnych Greków.

No dobrze, ale widzę, że będziemy mieć gościa. Wszyscy się odwrócili, i zobaczyli że ku nim podąża mężczyzna niewielkiego wzrostu ubrany w obszerny chiton.

W cieniu Akropolu powstała kolejna książka znanej pisarki, Marii Soroń. Tym razem jest to kontynuacja Lakisa, który opowiada o kolejnych cudach świata. Jest to skrzat, który dostał drugą szansę. Niestety człowiek nie ma takiej szansy. Wszystko, co robię w życiu, robię tylko raz. Tak więc mogę zadecydować, czy moje życie będzie udane, czy nie. Jest to propozycja nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Sięgnijcie więc po tę pozycję i oceńcie to sami.

Lakis

Jak zwykle siedział w swoim starym, sfatygowanym fotelu, za to w nowym mieszkaniu. Cierpliwie przyglądał się, jak Naszu rozpakowuje kolejne pudła z jego skarbami. Nie przeszkadzał jej w tej mozolnej czynności, gdyż był pogrążony w swoich myślach i snuł kolejne plany. Teraz powinien się zabrać za cuda nowożytne, co nie stanowiło dla niego najmniejszego problemu, tylko.... no właśnie... tylko co? Wiedział, że najwcześniejsza znana wersja listy siedmiu cudów świata została stworzona w II wieku p.n.e. przez Antypatra z Sydonu. Była ona swego rodzaju przewodnikiem turystycznym po najbardziej znanych budowlach, które omówił już wcześniej. Teraz natomiast przyszła kolej na omawianie listy siedmiu nowych cudów świata, której tworzeniem zajęła się szwajcarska firma New Open World Corporation (NOWC). Te cuda wciąż istniały, można było ich dotknąć i obejrzeć z każdej strony. Poza tym nie za bardzo pasowało mu to, że Artemida, jego dobra znajoma, na razie milczała, ale zdawał sobie sprawę, że to są tylko pozory.

Pogrążonego w tych myślach Lakisa zastał Skulik, który pojawił się znikąd zupełnie niespodziewanie. Lakis nie był tym jednak wcale zaskoczony, jakby drzwi wejściowe były jedynie ozdobą, a wszyscy goście pojawiali się zwykle bez uprzedzenia w jego pokoju. Przyjaciele przywitali się więc od razu i zaczęli rozmowę.

– Nie chciałbym przeszkadzać, ale mam pytanie... – Zaczął Sulik i od razu zawiesił głos, by po chwili szeptem dodać – jesteś sam?

– Nie, w pokoju obok jest Naszu. Czy coś się stało? – Lakis patrzył na Skulika lekko zaniepokojony.

– Przyszedłem tylko zapytać, kiedy w końcu wyruszamy. Trochę to długo trwa, nie uważasz? – Skulik zawiesił głos.

– Nie, możesz być spokojny, potrzebuję jeszcze tylko kilku dni. A dlaczego tak się spieszysz? Przecież jeszcze nas nie poganiają, a krótki odpoczynek przyda się zarówno nam, jak i dzieciakom. – Uspokajał Lakis, patrząc w oczy Skulika.

– Masz całkowitą rację. – Odrzekł Skulik. – Po prostu trochę się nudzę i dlatego przyczłapałem tu do was. Już nie wiem, co mam ze sobą zrobić! Sam nie mam ani gdzie pójść, ani co pozwiedzać… Właśnie z tą całkowitą nudą nie mogę już sobie poradzić! – Spojrzał beznamiętnym wzrokiem na Lakisa.

– Rozumiem cię, ale jakoś nie mam sumienia popędzać Naszu, wiesz, jak ona się stresuje, kiedy tylko wspomnę o wojażach. Już wiem, że nie będzie mi lekko i lekko nie jest, ale z tym powoli się oswajam. Wiesz, nawet ją rozumiem i jej współczuję, ale musimy poczekać jeszcze kilka dni. – Odrzekł Lakis, na którego Skulik spojrzał speszony.

– A czy w ogóle możesz wychodzić, czy Naszu trzyma cię cały czas przy sobie? Bo może byśmy tak skoczyli do dzieciaków? Czy to też jest niemożliwe? – Skulik patrzył proszącym wzrokiem w oczy przyjaciela.

– Nawet nie wiem… Spytam Naszu, czy mogę się urwać na chwilę. – Po tych słowach Lakis poszedł do drugiego pokoju, a po chwili wrócił już z Naszu. Była to piękna, młoda kobieta, ubrana – inaczej niż ostatnim razem, gdy widział ją Skulik – w nowoczesny, tutejszy strój.

– Witam cię w teraźniejszości, Naszu! – Radośnie przywitał się Skulik. – Jak się teraz tutaj czujesz? Czy podoba ci się tutaj bardziej niż w starożytnym Babilonie? – Naszu spojrzała najpierw na Skulika, potem na Lakisa i odpowiedziała po krótkim namyśle.

– Cóż, cały świat jest piękny i zachwycający, ale dla mnie najważniejsze jest, by być przy Lakisie. Tyle lat na niego czekałam, że teraz chcę być tutaj z nim. – Odrzekła Naszu, a po chwili dodała z uśmiechem. – Na pewno ciekawi cię, kiedy skończymy się urządzać i będziecie mogli wyruszyć w kolejną podróż. Mam dla ciebie dobrą wiadomość – jesteśmy już prawie rozpakowani, więc możecie znikać nawet teraz. Nie mam nic przeciwko temu, nawet będzie mi to całkiem na rękę – bez Lakisa szybciej uporam się z resztą.

– Nie ma sprawy, skoro ci przeszkadzam, to wychodzimy! – Szybko odpowiedział Skulik z udawanym oburzeniem.

– Przestań mnie podpuszczać, dobrze wiem, że wcale tak nie myślisz! – Naszu nie dała się nabrać na złość Skulika. – Ale idźcie sobie, chcę mieć wolne mieszkanie.

I w mgnieniu oka już ich nie było. Po chwili obaj znaleźli się w pokoju dzieciaków, gdzie panował zaskakujący spokój, ponieważ wszyscy odrabiali lekcje w skupieniu. Kiedy tylko dzieci zauważyły pojawienie się Lakisa i Skulika, spokój zastąpiły radosne okrzyki i wesoły rozgardiasz.

– Cześć dzieciaki! – Lakis powitał całą gromadkę. – Zapomnieliście już o nas, czy tylko tak mi się wydaje? – Patrzył na nich czule.

– Nie, nie zapomnieliśmy o niczym, a najtrudniej zapomnieć o tobie, Lakisie! – Odpowiedziała radośnie Blanka. – Czy planujesz już nasze kolejne przygody? I co słychać u Naszu? Czy już się przenieśliście i rozpakowaliście? – Blanka patrzyła na Lakisa z zainteresowaniem.

– Już prawie, lada dzień kończymy urządzanie się. Dzisiaj wyrwaliśmy się dosłownie na małą chwilkę i zaraz musimy uciekać. – Lakis powiedział to smutnym głosem, ale po chwili się roześmiał. – Za dwa dni będę już wolny i wtedy popędzimy na nowe przygody, czy to wam odpowiada? – Patrzył na swoją trzódkę rozbawiony.

– Oczywiście, przecież poczekamy, nie ma sprawy. – Tym razem to Ariel zabrał głos. – Tyle już na was czekaliśmy, że te dwa dni to pestka. A gdzie teraz popędzimy?

Skulik od razu wyrwał się do odpowiedzi.

– Popędzicie na Wielki Mur Chiński, na pewno słyszeliście już o nim co nieco. – Obaj, Skulik i Lakis, patrzyli na dzieciaki uważnie i zastanawiali się, czy cokolwiek wiedzą o Chińskim Murze.

– Coś tam słyszeliśmy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby o nim jeszcze trochę poczytać. – Odpowiedziała rzeczowo Julia. Mimo że dziewczynka starała się sprytnie wybrnąć z sytuacji, to nie udało jej się ukryć, że tak naprawdę dzieci nic nie wiedzą o Murze.

– Dobrze, w takim razie wy się przygotujcie, a my będziemy uciekać. – Lakis nie dał po sobie poznać drobnego rozczarowania. – Za dwa dni będę tutaj u was, więc bądźcie gotowi!

I już ich nie było.

Prosto od dzieci udali się na Plake. Było słoneczne popołudnie, słońce przygrzewało dosyć mocno i zrobiło się cudownie leniwie i cicho. Postanowili wybrać się do swojej ulubionej kawiarenki, gdzie zamówili kawę frappé. W pobliżu pracowite cykady już dawno zaczęły swój koncert, ale wszyscy inni wokół sprawiali wrażenie osowiałych i sennych. Rozmowę zaczął Skulik, był lekko zaaferowany.

– Stęskniłem się już za nimi, dasz wiarę? Najpierw nie myślałem o tym, ale teraz coraz częściej się na tym łapię. I wiesz, co jeszcze zauważyłem? Naprawdę brakuje mi tych dzieciaków! Mimo że to twój projekt, mam takie wrażenie, jakby był też mój też. Czy to nie dziwne? – Spojrzał zamyślony na kolegę.

– To miło, że się tak przyzwyczaiłeś. – Odpowiedział Lakis. – Nie powinieneś jednak zapomnieć o tym, że sporo narozrabiałeś. Nie zrozum mnie źle – nie chcę ci tego wypominać, po prostu uważam, że to dla ciebie cenna nauczka na przyszłość.

Skulik spojrzał na Lakisa zaskoczony.

– Nie mam zamiaru o tym zapominać, tego możesz być pewien, ale gryzie mnie jeszcze jedna sprawa… – Zastanawiał się chwilę, by w końcu powiedzieć. – Wiesz, że nie mogę też zapomnieć o ich mamie, Bożence?

Lakis spojrzał na niego zdziwiony.

– A co ma do tego ich mama? Przecież nie angażujemy się w sprawy dorosłych. Chyba że coś się zmieniło w tej kwestii, a ja o tym nie mam zielonego pojęcia! – Wybuchł zaskoczony wypowiedzią kolegi Lakis, co wprawiło Skulika w osłupienie

– No tak, nie angażujemy się, ale zdarzają się wyjątki… Nie wiem, czy to właśnie jest wyjątek… – Skulik spochmurniał, po chwili spuścił głowę i zastanawiał się nad tym, co przed chwilą wyznał Lakisowi. – Proszę cię, nie mów tego nikomu, sam jestem tym faktem zaskoczony. – Lakis siedział przez chwilę, nic nie mówiąc, a potem odparł.

– Przemyśl to na spokojnie jeszcze raz. Ale możesz być spokojny, to zbyt poważna sprawa, żebym miał ją komukolwiek relacjonować. – Uśmiechnął się pod nosem. – Widzisz, nie wszystko jest takie proste, jak byśmy tego chcieli. Ale, ale, zmieniając temat, co słychać u Pani Nicości? – Po tym pytaniu Skulik od razu się rozchmurzył.

– Cieszę się, że o to zapytałeś! Już się urządzili razem z Saszką, a Pani Nicości zaczęła swoją pracę. Ogród już jest czynny, a ona w nim gospodaruje. Bardzo się cieszę, że Pani Nicości i Saszce wszystko się udało i są razem. A dzięki komu to wszystko? Dzięki mnie, oczywiście! – Lakis od razu się roześmiał.

– Tak, na pewno zawdzięczają to tylko tobie. – Zastanawiał się jeszcze nad czymś, by po chwili powiedzieć. – A o mamie dzieciaków na razie zapomnij i odłóż to na jakiś czas, a później się zobaczy. Ja tymczasem zastanawiam się, jak sobie radzi Naszu beze mnie. – Dodał Lakis zaniepokojony. – Trochę mnie to martwi, że została sama, ale nie da się tego uniknąć, więc im wcześniej się do tego przyzwyczai, tym lepiej. – Spojrzał koledze w oczy, szukając wsparcia.

– Na pewno masz rację, ale nie potrafię cię zapewnić, że Naszu poradzi sobie bez ciebie, bo po prostu tego nie wiem. Nie martw się na zapas, na pewno wszystko jakoś się ułoży. Myślę, że powinieneś się teraz skupić na projekcie. Wielki Mur Chiński to będzie prawdziwe wyzwanie! Teraz jest tam więcej ludzi niż kiedyś, populacja się trochę rozrosła i oczywiście technologia też poszła do przodu… – Skulik zamyślił się na chwilę, a potem dodał. – Mimo to jestem pewien, że doskonale sobie poradzicie! – Spojrzał na kolegę ze spokojem.

– Oczywiście, że sobie poradzimy, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. – Lakis odpowiedział pewnym głosem, ale Skulik zauważył, że słowa przyjaciela trochę go podbudowały. – Na pewno wynikną jeszcze jakieś kłopoty, ale ich nie da się uniknąć, są wliczone w ten rodzaj pracy czy powinności. A tak na marginesie, to co wiesz o Wielkim Murze Chińskim, Skuliku? – Spojrzał uważnie na swojego przyjaciela i wspólnika.

– Trochę wiem, ale poczekaj, skończyła mi się kawa, tobie pewnie też. – Od razu zajrzeli do małych filiżanek.

– Tak, masz rację, mi się też skończyła, zamawiamy jeszcze po jednej? – Lakis spojrzał pytającym wzrokiem na kolegę.

– Oczywiście, nie spieszysz się chyba nigdzie?

– Nie, mogę trochę posiedzieć tutaj na powietrzu, posłuchać grania cykad. – Lakis był już wyraźnie mniej spięty. – To co z tym Wielkim Murem?

– No właśnie: pomysł stworzenia Muru zrodził się w czasie panowania pierwszego cesarza z dynastii Cin. Jego budowę rozpoczęto w okresie Wiosen i Jesieni, prawdopodobnie w VI wieku p.n.e. i kontynuowano w epoce Walczących Królestw. Poszczególne państewka feudalne budowały osobne odcinki muru, które później połączono w jeden zespół służący do obrony przed koczowniczymi plemionami mongolskimi i strzegący biegnącego w pobliżu Jedwabnego Szlaku. Tak to chyba było.

– Tak, tak, przypominam sobie: Wielki Mur Chiński....Chiński Wielki Mur… to największa budowla obronna świata znajdująca się w północnych Chinach. Biegnie od miejscowości Shanhaiguan nad Zatoką Liaotuńską (Morze Żółte) na wschodzie, przez Mongolię Wewnętrzną, aż do przełęczy Jiayuguan w górach Qilian Shan, w pobliżu miasta Yumen na zachodzie. Spokojnie, dzieciaki na pewno się przygotują.

– Tak, na pewno, masz to jak w banku, dzielne dzieciaczki, nie uważasz? – Skulik patrzył na Lakisa z ciekawością.

– Tak, tu masz rację, są dzielne i na pewno wzorowo przygotują się do tej wyprawy – jak zawsze. A zmieniając temat, co słychać u Archewiwji? Wiem, że masz z nią stały kontakt. – Po tym pytaniu Skulik raptem się zamyślił.

– Znowu wynikły różne sprawy, które trzeba rozwiązać. Ale ty się nimi nie przejmuj, one cię nie dotyczą. Zresztą mnie też nie, a przynajmniej nie bezpośrednio, ale to już insza inszość. – Lakis spojrzał na kolegę zdziwiony i spytał.

– A może coś powiesz, zamiast tak mnie trzymać w niepewności? Znowu jakieś tajemnice, co to ma być? O mnie wszystko wiesz, ale o sobie to pary z ust nie wypuszczasz. Tak nie powinno być, albo pracujemy razem, albo osobno. – Skulik spojrzał zdziwiony wybuchem Lakisa.

– Dobrze, tylko się tak nie denerwuj, już ci mówię. Właśnie rozwiązuje się sprawa Wutenora i Ceklora. Mają niebawem zakończyć swój projekt i Wielka Księga go oceni, ale na razie nikt nie wie, co to za projekt. To na razie tyle z bieżących spraw, reszta jeszcze jest w toku. – Lakis spojrzał na Skulika z niecierpliwością i zapytał.

– O jakich sprawach mówisz?

– To się jakoś za chwilę wyjaśni, na razie nic ci nie mogę powiedzieć. – Odpowiedział, patrząc Lakisowi prosto w oczy.

– Zawsze potrafisz tak zakręcić, że w końcu ci uwierzę. Tymczasem muszę już uciekać, bo nie wiem, co z Naszu i zaczynam się trochę martwić. Zawiadomię cię, jak skończymy i będziemy gotowi do drogi. Do zobaczenia!

W tej samej chwili obaj zniknęli i każdy z nich znalazł się w swoim domu. Lakis zastał Naszu siedzącą nad filiżanką herbaty i na ten widok od razu się rozpogodził.

– Jak prace porządkowe? – Spytał. – Już wszystko zrobiłaś, czy potrzebujesz męskiego ramienia? – Patrzył na ukochaną z zainteresowaniem.

– Tak, już się uporałam ze wszystkim. Dobrze, że sobie poszliście, miałam całe mieszkanie dla siebie i poszło mi nad wyraz szybko. – Mówiąc to, uśmiechała się, co i jemu poprawiło humor.

– Cieszę się. W takim razie będę się przygotowywał do następnej wyprawy. Teraz muszę jeszcze skoczyć do dzieciaków, a później będę przez dwa dni wolny tylko dla ciebie, co ty na to? – Przymrużył lekko oczy, patrząc na nią.

– Czy będę mogła jeszcze coś dla ciebie zrobić? – Spytała Naszu, a Lakis spojrzał na nią zdziwiony.

– Nie, nie sądzę… – Odrzekł po chwili namysłu. – A kiedy masz spotkanie z Wielką Radą? – Patrzył na nią wyczekująco.

– Z tego, co wiem, to jutro. Pójdziesz ze mną, czy będę musiała stawić czoła temu problemowi sama? – Spojrzała na niego tak słodkimi oczami, że nie mógł jej odmówić.

– Nie, pójdę z tobą, to zrozumiałe. – Odpowiedział czym prędzej. – Nie masz się czego obawiać, na pewno przydzielą ci jakąś pracę. – Uśmiechnął się pod nosem, a w duchu powiedział do siebie „nie pójdziesz sama, oj nie”. – W takim razie teraz wpadnę do dzieciaków, zostaniesz na trochę sama?

– Tak, oczywiście, biegnij. Później zrobię kolację i poczekam na ciebie. – Wychodząc, Lakis pocałował ją lekko w policzek. Szedł ulicą i zastanawiał się, jak potoczy się jego życie, a właściwie ich życie.

Wszystko wyglądało teraz inaczej, całkiem inaczej. Naszu niewiele się zmieniła, była jak dawniej romantyczna i przedsiębiorcza. Inne jej zalety poznawał dopiero teraz. Ciekawiła go, więc ją ukradkiem obserwował. Podobała mu się taka, jaka była, nic by w niej nie zmienił. Zauważył, że jest bardzo cierpliwa, co było jej kolejną cenną zaletą.

Lakis był tak pogrążony w myślach, że nawet nie zauważył, kiedy doszedł już do Teo. Chwilę stał pod jego drzwiami, ale nie usłyszawszy żadnego dźwięku, powolutku zaczął się przeciskać przez dziurkę od klucza. Po chwili był już w pokoju, gdzie Teo odrabiał lekcje. Od razu ujawnił się chłopcu.

– Witam cię, przyjacielu! – Zawołał wesoło Lakis. – Wpadłem zobaczyć, co u ciebie słychać. Jak idą przygotowania do dalszej realizacji projektu? Czekasz na mnie, czy już ci się znudziło? – Patrzył na Teo z ciekawością i rozbawieniem.

– Nie, cierpliwie czekam, jak i reszta. – Odpowiedział grzecznie chłopiec. – Teraz popędzimy na Wielki Mur Chiński, tak mi przekazał Ariel. Czy to prawda? Czy nic nie zmyślił? Wiesz, Ariel czasami buja w obłokach. – Lakis roześmiał się.

– Nic nie wymyślił, popędzimy właśnie tam. Przygotowałeś się już do podróży i poczytałeś coś o Wielkim Murze, czy na razie jesteś jeszcze w powijakach? Pamiętaj, że za dwa dni będziemy już na miejscu, więc najwyższy czas na przygotowania, nie sądzisz? – Lakis patrzył na Teo z odrobiną zniecierpliwienia.

– Tak, już się trochę przygotowałem i jeszcze się bardziej przygotuję. A może byśmy tak wpadli do Juranda? Czy to nie byłby dla ciebie duży problem? – Teo patrzył na Lakisa wielkimi oczami.

– Właśnie zamierzałem się do niego wybrać, więc skoro chcesz lecieć ze mną, to nie ma sprawy. Tylko się ubierz, przecież nie polecisz ze mną w takim stroju. – Była to słuszna uwaga, bo Teo siedział przy lekcjach prawie całkiem rozebrany. Szybko coś na siebie wrzucił, a po chwili już ich nie było.

Jurand leżał na wersalce i czytał książkę, kiedy w pokoju pojawili się niespodziewani goście. Chłopiec od razu podskoczył na równe nogi.

– Ojej, jak się cieszę, że wpadliście, właśnie o was myślałem! – Zawołał radośnie. – Mamy teraz na tapecie Wielki Mur Chiński, czy tak? – Patrzył na swoich gości z podekscytowaniem.

– Tak, a przygotowałeś się już? – Teo od razu ostudził zapał przyjaciela. – Bo wiesz, my już trochę się przygotowaliśmy… – Teo nie zdążył dokończyć zdania, bo Jurand przerwał mu w pół słowa.

– Tę wiadomość o Chińskim Murze dostałem dzisiaj, ale jeszcze mamy... No właśnie, ile mamy jeszcze czasu? – Jurand patrzył badawczo na ich twarze.

– Spokojnie, mamy jeszcze dwa dni, więc zdążysz się przygotować. A może teraz wpadlibyśmy do pozostałych dzieciaków? – Lakis patrzył z lubością na rozpromienione buzie obu chłopców.

– No jasne! – Obaj od razu odkrzyknęli.

Po chwili cała trójka już była u pozostałych dzieciaków, które zastali pogrążone w lekturze. Było cicho jak makiem zasiał, ale nie potrwało to długo. Dzieciaki od razu rzuciły się sobie na szyje. Rozmowom nie było końca, każdy miał coś do dodania. Rwetes był nie do ujarzmienia.

– Uspokójcie się trochę, wpadliśmy tylko chwilkę i zaraz uciekamy. – Lakis starał się przekrzyczeć gromadkę i patrzył z lubością na całą swoją trzódkę. – Przyleciałem sprawdzić, czy przykładacie się do czytania i widzę, że podeszliście do sprawy bardzo rzetelnie. – Lakis sięgnął po książkę, która akurat leżała obok jego ręki. – Świetnie! Właśnie to mieliście czytać!

– Wiesz, jak się przykładamy do czytania, na pewno tego nie zbagatelizujemy! – Odpowiedziała natychmiast Blanka.

– Wiem, wiem i bardzo się z tego cieszę, Blanko. To się wam chwali. Jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. – Lakis był już zupełnie roześmiany i beztroski. – Widzicie, ile razem możemy osiągnąć? Zawsze to raźniej, nie uważacie?

– Oczywiście, że tak uważamy. – Ariel odpowiedział bardzo poważnie, a Blanka od razu prychnęła.

– Ciekawe, od kiedy tak uważasz?

– Chyba nie zamierzacie się teraz kłócić? – Lakis od razu stał się czujny. – Nie czas teraz na kłótnie czy osobiste przepychanki, ma być spokój, rozumiemy się?

– Tak tylko mi się powiedziało, przepraszam. – Blanka potulnie zwiesiła głowę. – Czasami coś mnie podkusi i tak wypalę bez zastanowienia… – Dziewczynka zawiesiła głos.

– Spokojnie, czasami jesteśmy niegrzeczni, ale to minie, kiedyś wydoroślejemy, poza tym jesteśmy przecież rodziną. – Oli ze śmiechem relacjonowała przypadłości rodzinne.

– To wiem, ale czasami jest to wkurzające, chociaż puszczam to mimo uszu. Lepiej jest, kiedy się nie kłócimy, nie uważacie? – Podsumował sytuację Lakis, patrząc na gromadkę ze szczerym śmiechem. Roześmiali się wszyscy, była zgoda.

– No dobrze, to my uciekamy, ale za dwa dni jesteśmy u was, dobrze? – Upewnił się Lakis.

– Tak, oczywiście! I będziemy przygotowani lepiej niż dzisiaj. – Zapewniały dzieci, ale po chwili były już same w swoim pokoju. Lakis, Teo i Jurand zniknęli, każdy znalazł się u siebie.

Lakis wkroczył w swoje włości ze śmiechem, podszedł do Naszu i od razu zaczął jej opowiadać o swoim przemieszczeniu, o swoich rozterkach i nadziejach. Później oboje usiedli do kolacji. Było cicho, kiedy odezwał się telefon. Lakisowi trochę zajęło znalezienie go, ale kiedy w końcu mu się to udało, ktoś z niecierpliwością odłożył słuchawkę.

– Co to było? – Patrzył na Naszu zdziwiony.

– Nie wiem, telefon mamy od wczoraj, więc mało osób zna numer… Nie wiem, kto to mógł być. – Naszu wydawała się zawstydzona i roztargniona.

– Też nie wiem, kto to mógł być, ale nie przejmuj się, zadzwoni drugi raz. A skąd w ogóle wzięłaś telefon i po co? Do tej pory obywaliśmy się bez tego wynalazku. – Lakis patrzył uważnie na Naszu.

– Archewiwja mi go podarowała, więc go zamontowałam. Czy to ci przeszkadza? – Spojrzała na Lakisa ze łzami w oczach.

– Spokojnie, muszę się przyzwyczaić do nowinek tego świata. Nie ma sprawy. – Lakis westchnął. – Jeżeli już dostałaś telefon od Archewiwji, to będziemy go używać, nie widzę w tym żadnego problemu. – Powiedział Lakis, ale w myślach dał sobie słowo, że nie będzie go używał. – Niech one się ze sobą kontaktują, jeśli chcą, ze mną nie muszą. – Pomyślał.

– Myślę, że nie będziesz go używał, jesteś przyzwyczajony do starych metod pracy – Naszu sprawiała wrażenie, jakby czytała w jego myślach – ale ja chcę się nauczyć nowego świata. – Spojrzała swoimi pięknymi oczami na Lakisa i kontynuowała. – To co robimy z zaczętym wieczorem? Może się gdzieś przejdziemy? Jeszcze nie byłam na porządnym spacerze, odkąd tu mieszkamy.

Lakis chwilę się zastanawiał, po czym odpowiedział.

– Oczywiście, możemy się przejść.

Wybrali się zatem na mały rekonesans okolicy. Oboje szli powoli pogrążeni każdy w swoich myślach. Lakis zastanawiał się, jak to jest, że teraz wygląda tak, jak dawniej, czyli jest podobny do ludzi, ale w trakcie projektów nadal przybiera swoją poprzednią postać karłowatego skrzata. Nie spodziewał się takiego rozwiązania. Był pełen podziwu dla przedsiębiorczości Archewiwji, która czuwała nad wszystkim.

Gdy doszli do Plaki, gdzie panował gwar, a tłumy ludzi okupowały wszystkie pobliskie kafeterie, Naszu przerwała milczenie.

– Może gdzieś sobie usiądziemy? – Lakis z radością przytaknął.

– Pewnie, że możemy. Masz ochotę na późną kawę? – Udało im się złapać zwalniający się stolik. – Zobacz, jak tutaj jest pięknie, gwar ludzi, cykady grają. Zbliża się jesień, tyle kolorowych liści już leży na ziemi. Jest tak czarownie… – Rozmarzył się Lakis. – Czy dobrze się tutaj czujesz, kochana Naszu? Jesteś zadowolona, nic ci nie brakuje?

– Nie, nic mi nie brakuje, na razie się oswajam z tą rzeczywistością. Czas pokaże, czy dobrze wybrałam, ale na pewno będę się bardzo starała, żeby wszystko się ułożyło, a ty? – Spojrzał na nią zaskoczony i odpowiedział po krótkim namyśle.

– Ja też będę się bardzo starał. Na pewno trochę to potrwa, ale już przyzwyczajam się do twojej obecności w moim życiu i jest mi z tym dobrze. – Uśmiechnął się pod nosem. – Mogę nawet powiedzieć, że bardzo dobrze.

Pili powoli kawę i każdy myślał o czymś innym, nie przeszkadzali sobie. Taki spokojny wieczór, bez konfliktów, bez podtekstów… Było inaczej, niż Lakis to sobie wyobrażał, ale podobało mu się. To było całkiem nowe doznanie, jeszcze nieujarzmione.

Skulik siedział przy stole i rozmyślał. Nie dawała mu spokoju myśl o mamie dzieci, zakrawało to o obsesję. Nie dość, że wciąż o niej myślał, to jeszcze zaczęła mu się śnić – to już było po prostu śmieszne. Starał się walczyć z tym, ale poległ na placu boju. Próbował zająć myśli czymś innym, poświęcić się pracy, aby sytuacja sama się jakoś ułożyła, ale po wizycie u Lakisa plan upadł. Oznaczało to, że musiał jeszcze poczekać te dwa dni, żeby zajmować czymś mamę dzieci. Miotał się jak lew po mieszkaniu, raz siedział, raz leżał i już nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. A musiał wytrzymać jeszcze dwa dni.

Przypominał sobie swoje życie pełne wzlotów i upadków. Narobił ludziom dużo złego, to było niewybaczalne, a jednak... kilka lat mu się upiekło, aż powiedziano – dosyć. Pamiętał ten dzień, jaki był wtedy zdziwiony, że to akurat jego spotkało. W końcu przyszła kryska na Matyska, tak to się mówi? Więc teraz najważniejsze, żeby jakoś się podnieść z tej matni.

Czekał na dzień, kiedy wyruszą w siną dal i to oczekiwanie go dobijało. Cała reszta była do przeżycia. Nawet zaproszenie od Wielkiej Księgi nie było tak dobijające. Co prawda nie spodziewał się go i miał nadzieję, że już da mu spokój, ale niestety – znowu się zaczęło. Ciekawe, o co tym razem go zahaczy… Miał nadzieję, że jego grzeszki już co nieco pominięto, ale to miało się okazać dopiero jutro. Skulik zdecydował, że nie ma sensu stresować się tym zawczasu. Wyjaśni się wszystko, na pewno nic nie pominą, trzeba być po prostu cierpliwym. Położył się zatem na swoim szezlongu i zaczął rozmyślać – oczywiście o Wielkim Murze Chińskim.

Był to największy cmentarz świata. Ciekawe, czy dzieciaki znajdą taką nowinkę, pewnie tak. Już sobie wiele rzeczy przypomniał, reszty zaczął szukać w zakamarkach pamięci, a już po chwili smacznie spał. Należał mu się ten zdrowy sen. We śnie przeniósł się do Babilonu, chodził po jego zatłoczonych ulicach pełnych ludzi, gwaru i przepychanek. Wiedział, że to tylko sen i chciał się z niego obudzić, ale nie mógł. Zobaczył swoją rodzinę jak żywą. Stał jak zahipnotyzowany i obserwował ich. Po jakiejś sekundzie rodzina zaczęła się rozglądać, a później szukać czegoś albo kogoś. Uważnie im się przyglądał i zastanawiał się, kogo szukają. Po chwili wyjaśniło się, że szukali właśnie jego. Ale przecież stał obok nich, więc dlaczego nie zwrócili na niego uwagi? Tak, już wiedział, mówiono o nim, ale on ich nie słyszał, a oni nie widzieli jego. Stał nadal jak zahipnotyzowany i czekał, co będzie dalej. Ale nic się nie stało, po prostu oni znudzeni czekaniem poszli sobie dalej, a on się obudził.

Usiadł cały spocony i zaczął się zastanawiać, dlaczego właśnie teraz mu się przyśnili. Nadal myślał, chociaż wiedział, że teraz nic nie wymyśli, a dopiero kolejny dzień przyniesie mu odpowiedź. Przemyślał swoje grzeszki (a było ich trochę), za które nieprzypadkowo się tutaj znalazł.

Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Zrobiło się dosyć późno, ale wiedział, że już nie zaśnie, więc postanowił zaryzykować i przejść się do Wutenora i Ceklora.

Droga zleciała mu dosyć szybko, nie zauważał niczego, a może raczej nie chciał nic zauważyć. Szedł i myślał o swoich przewinieniach – o tym, co zrobił kiedyś i co zrobił teraz, żeby to naprawić. Kiedy stanął na ich ulicy, oblał go zimny pot. – Po co tu przyszedł i co im powie? – To pytanie tłukło mu się po głowie, stał i się nad tym zastanawiał. Obserwował ich okna, w których paliło się światło, więc wiedział, że obaj byli w domu. Znał rozkład ich mieszkania, bywał tutaj dosyć często. – No cóż, kto nawarzył piwa, musi je po prostu wypić. – Pomyślał i już pukał do ich drzwi, które chwilę później mu otworzyli. Gospodarze nie byli bardzo zdziwieni jego wizytą.

– Dzień dobry, przyszedłem... – Nie zdążył dokończyć zdania, bo Wutenor od razu mu przerwał.

– Wejdź i przestań się denerwować, Wielka Księga dała nam zlecenie, którego nie sposób całkowicie wypełnić. – I od razu ciężko odsapnął. Skulik stanął jak wryty, zanim dotarło do niego to, co powiedział Wutenor.

– Nie rozumiem, jak to, nie możecie sobie poradzić z projektem? To niesłychane, akurat wy? – Patrzył na nich podejrzliwie.

– No nie możemy, czy to tak trudno zrozumieć?

– Nie, ale w czym tkwi problem? Jakoś do tej pory wszystko wam uchodziło na sucho, co się stało? – Skulik rozluźnił się całkowicie.

– Tak było kiedyś, teraz już się trochę nawróciliśmy, no może nie całkiem… W każdym razie idziemy w dobrym kierunku, chociaż małymi kroczkami. – Skulik patrzył na nich coraz bardziej zaciekawiony.

– W końcu się dowiem, o co wam chodzi? Mówicie półsłówkami i nic nie rozumiem. – Powoli oparł się o ścianę, a oni obaj przyglądali mu się z uwagą, by po chwili rzec.

– Nie możemy cię całkowicie wtajemniczyć w ten projekt, uchylimy jednak rąbka tajemnicy, co ty na to? – Skulik spojrzał na nich zdziwiony.

– Oczywiście! Mówcie wreszcie, o co w tym wszystkim chodzi! – Ponaglił ich zniecierpliwiony, przestępując z nogi na nogę.

– Chodzi o to, że musimy zakończyć ten projekt, ale nie możemy go całkowicie wykonać, bo potrzebny nam jesteś ty. – Powoli tłumaczył Wutenor. Zamilkł na chwilę, by podjąć dalszą opowieść. – Nie możemy cię całkowicie wtajemniczyć, ale możemy coś niecoś ci powiedzieć – może nam wtedy pomożesz. Jeżeli będziesz chciał po tym, co zrobiliśmy razem. Musisz nam też zaufać, a obawiamy się, że z tym może być problem. Jak sądzisz, Skuliku? – Zapytał Wutenor, patrząc na Skulika wyczekująco.

– Najpierw muszę się dowiedzieć, o co chodzi. Skąd mogę wiedzieć, jak ja się zachowam po usłyszeniu celu waszego projektu? – Spojrzał na obu wyczekująco.

– Dobrze, ale wiesz co... może omówimy to jutro po naradzie z Wielką Księgą? Oczywiście jeżeli nadal będziesz zainteresowany… – Skulik spojrzał zdziwiony na obu.

– Skoro tak postanowiliście, to czemu nie. A tak z innej beczki, czy jeszcze macie do mnie żal? – Patrzył na nich z ciekawością, a oni obaj pospuszczali głowy.

– W sumie to nie mamy i nie bocz się na nas. Na razie pracujemy nad poprawą naszych relacji ze wszystkimi. Widzisz, każdy ma do nas mnóstwo pretensji, nie możemy powiedzieć, że niesłusznych… Dlatego staramy się to naprawić.

Skulik uśmiechnął się pod nosem.

– Miło mi to słyszeć. Mogę więc uznać, że nie macie do mnie już żadnych pretensji? – Patrzył na nich z powątpiewaniem.

– Już ci powiedzieliśmy, że nie mamy, więc musisz nam uwierzyć. – Obruszył się Wutenor. – A tak w ogóle, to co tutaj robisz? Chyba nie myślisz, że uwierzymy, że za nami tęsknisz?

Obaj patrzyli z ciekawością na Skulika.

– Cóż… – Zająknął się Skulik. – Było mi po drodze, więc do was wpadłem… A teraz muszę już uciekać. To bywajcie, a jak zdecydujecie się podzielić ze mną waszym problemem, to dajcie mi znak.

I już go nie było.

Znowu był sam, siedział i myślał o przeszłości, ale nic nie potrafił wymyślić, więc zagłębił się w przyszłość. Wyglądała obiecująco, przynajmniej tak mu się wydawało. Tyle spraw się nawarstwiało, że już stracił rachubę, co jest ważne, a co nie. Dał sobie spokój, co ma być, to będzie, nie miał na to żadnego wpływu, choćby nie wiadomo, jak bardzo chciał. Przypomniał sobie dzień, kiedy zaczął współpracować z Lakisem. Uśmiechnął się pod nosem. Tak, to był bardzo szczególny dzień. A później wszystko się potoczyło i do dzisiaj się toczy. To była dobra decyzja, ale czy powinien był ją podjąć? Pamiętał dokładnie, jak się wtedy czuł, jak go nużyła ta postawa, już dawno chciał się wycofać, ale nie miał jakoś siły… I właśnie wtedy Lakis zaproponował mu współpracę, a on z niej po prostu skorzystał. Chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że może już być za późno, że być może nie podoła zadaniu, to jednak uznał, że warto było spróbować. I miał rację, bo z nikim tak dobrze mu się nie pracowało, a i zawiązała się między nimi nić przyjaźni. Tak, to było dobre posunięcie, był tego pewien, ale co z pozostałymi rzeczami? Jak się mają do tego jego winy z przeszłości? Tego nie wiedział, ale miał nadzieję, że wkrótce się dowie. Nie spędzało mu to snu z powiek, ale chciał wiedzieć, na czym stoi i jak potoczą się jego losy.

Te i inne pytania tłukły mu się po głowie, dlatego był tak bardzo niespokojny i pozwalał sobie na takie myślenie. Jutro miało się okazać, jak stoją jego sprawy, czy poniósł klęskę, czy też będzie mógł uczestniczyć w dalszej części projektu. Już oczami wyobraźni widział siebie, jak zabawia mamę dzieciaków… To byłoby piękne, ale czy będzie prawdziwe? Miało się to wyjaśnić kolejnego dnia, nie warto było się tym kłopotać zawczasu. Wiedział, że swego losu i tak nie zmieni, może go jedynie poprawić. Był sam i to wkurzało go najbardziej. Zazdrościł Lakisowi, że miał swoją Naszu. Że już nie musiał liczyć tylko na siebie, miał z kim porozmawiać, miał kogo się poradzić… To niby nie tak wiele, a jednak bardzo dużo. Dlaczego nie mógłby być z mamą dzieci? Ten pomysł podobał mu się bardzo i postanowił powalczyć o tę kobietę. Jednak teraz dał sobie spokój, wiedział, że będzie potrzebny przy realizacji projektu, więc na niego po prostu czekał. Teraz będzie miał okazję lepiej przyjrzeć się mamie dzieciaków, w trakcie gdy będzie jej pilnował, a to dawało mu spore szanse.

– A już jutro dowiem się, czego ode mnie oczekują i postaram się to wykonać. – Pomyślał, a chwilę później w końcu zasnął.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: