Leczenie formą, energią i światłem - ebook
Leczenie formą, energią i światłem - ebook
Dowiedz się, jak czerpać siłę z żywiołów natury!
Leczenie formą, energią i światłem przedstawia nauki na temat pięciu żywiołów – ziemi, wody, ognia, powietrza i przestrzeni – z punktu widzenia tybetańskiego szamanizmu, tantry i dzogczen. Zawiera wskazówki, jak czerpać siłę z żywiołów natury, jak równoważyć wewnętrzne żywioły poprzez praktyki duchowe, ćwiczenia oddechowe i wizualizacje oraz jak rozpoznać, że wszystko stanowi grę pięciu czystych żywiołów. Autor w niezwykle ekscytujący, a zarazem przystępny sposób przedstawia sferę, w której łączy się wschodnia mądrość, duchowość i medycyna.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8188-930-8 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od piętnastu lat nieustannie pogłębiam swoje zrozumienie pięciu żywiołów, które odgrywają niezwykle ważną rolę na wielu poziomach tradycji bon. Przez wszystkie te lata szczegółowo badałem żywioły i poprzez duchową praktykę utrzymywałem bliski związek z boginiami poszczególnych żywiołów. Kiedy nasuwały mi się pytania dotyczące samych żywiołów lub też praktyk z nimi związanych, modliłem się do bogini danego żywiołu. Również w snach otrzymywałem ich nauki i błogosławieństwa. Te oraz inne doświadczenia skłoniły mnie do napisania tej książki.
Chociaż wszystkie nauki w niej zawarte oparte są na starożytnych tekstach, sposób ich przekazywania uwarunkowany jest moim własnym zrozumieniem i doświadczeniem. Ponieważ nie chciałem napisać niczego, co przeczyłoby naukom, wielokrotnie zasięgałem rady mojego nauczyciela, Lopona Tenzina Namdaka Rinpocze, oraz innych uczonych gesze w Nepalu i Indiach, gdzie przebywałem w roku 2000. Jestem niezwykle wdzięczny za ich pomoc. Ich entuzjazm i radość z powodu tworzenia tej książki oraz słowa zachęty, jakie od nich usłyszałem, stanowiły dla mnie nieocenione wsparcie. Choć starałem się dokładnie stosować do ich wskazań, całkowitą odpowiedzialność za wszelkie błędy i pomyłki biorę na siebie.
Od kilku lat nauczam moich uczniów na całym świecie praktyk związanych z żywiołami. Obserwowanie pozytywnych rezultatów owych praktyk zarówno w ich osobistym życiu, jak i w duchowym rozwoju, sprawia mi ogromną radość. Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim tym, którzy wykonywali praktyki żywiołów.
Dziękuję również tym, którzy od dawna wspierają moje dzieło sprowadzenia nauk bon na Zachód, a szczególnie Geraldowi i Barbarze Hinesom oraz Murari i Prachi Garodia. Bez ich nieustannego wsparcia bardzo trudno byłoby rozwinąć Instytut Ligmincza i realizować jego cele.
Dziękuję również wszystkim pracownikom Snow Lion Publications za ich szczodrość i dobroć, a zwłaszcza Christine Cox, której wspaniałe umiejętności redaktorskie przyczyniły się do udoskonalenia tekstu.
Dziękuję Mary Ellen McCourt za poświęcony mi czas oraz pomoc w opracowywaniu szaty graficznej. Dziękuję Radkowi Dąbrowskiemu za dostarczenie rysunków do książki, i to dwukrotnie, ponieważ pierwszy zestaw zaginął gdzieś po drodze.
Za przeczytanie i komentarz do rękopisu na różnych etapach jego powstawania oraz za wiele cennych sugestii, które znacznie ulepszyły tę książkę, dziękuję Laurze Shekerjian, Alejandro Chaoulowi, Cecile Clover oraz Johnowi Jacksonowi. Jestem też niezmiernie wdzięczny Stevenowi Goodmanowi za wskazówki dotyczące wstępnej wersji tekstu oraz za poprawki, które wprowadził do słowniczka. Susan Yenchick zaś dziękuję za wsparcie.
Szczególne podziękowania składam także mojemu bliskiemu przyjacielowi i uczniowi, Markowi Dahlby’emu, którego sugestie i opinie sprawiły, że książka ta stała się bardziej przystępna dla zachodnich czytelników. Bez jego radosnego wysiłku, nigdy by ona nie powstała.MODLITWA STANU POŚREDNIEGO: DROGOCENNA GIRLANDA
A OM HUNG
W stanie pośrednim tego życia, w chwili obecnej,
nie urzeczywistniamy własnego umysłu i rozpraszamy się działaniami wynikającymi z niewiedzy,
zapominamy o nietrwałości i o śmierci
w pogoni za doczesnymi celami i przywiązani jesteśmy
cierpieniem narodzin, starości, choroby i śmierci.
Kiedy to obecne, iluzoryczne ciało nagle dotknie ostateczna choroba,
obym sam z siebie wyzwolił przywiązanie do przedmiotów materialnych i percepcji umysłu.
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Potem, w stanie pośrednim umierania,
chociaż otaczają nas ukochani i krewni,
podążamy do innego wymiaru w samotności.
Nie da się przedłużyć życia nawet o chwilę,
kiedy cztery żywioły magicznego ciała się rozpuszczają.
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Kiedy energia ziemi rozpuszcza się w żywiole wody,
mamy poczucie całkowitego zapadania się ciała.
Pojawiają się wizje tańczącego dymu i zwidy.
Kiedy nagle nastaje żółte światło, które jest moim własnym światłem,
obym rozpoznał je jako boskie ciało Salły Rangdziunga (samopowstałej przejrzystości).
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Kiedy energia wody rozpuszcza się w żywiole ognia,
ciało blednie i odczuwamy pragnienie, a nasz język jest suchy,
powstają wizje zalewającej wody.
Kiedy czystość wody pojawia się jako niebieskie światło,
obym urzeczywistnił je jako boskie ciało Gały Dondrupa (radosnego spełnienia).
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Kiedy energia ognia rozpuszcza się w żywiole wiatru,
ciało ochładza się i nie można już podtrzymać kanałów.
Doświadczamy wizji przypominających robaczki świętojańskie.
Kiedy pojawia się czerwone światło naszej jaźni,
obym urzeczywistnił je jako boskość Czetaka Ngomeda (niesubstancjalnego i poza podziałami).
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Kiedy energia wiatru rozpuszcza się w świadomość,
ustaje oddech, oczy wywracają się do góry,
doświadczamy wizji przypominających wypalanie się lampek maślanych.
Kiedy nastaje zielone światło jaźni,
obym urzeczywistnił je jako zwycięską boskość Gelhy Garczuga (bogactwa tańczących działań).
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Kiedy świadomość rozpuszcza się w podstawę wszystkiego,
zanikają wewnętrzne narządy zmysłów oraz ich zewnętrzne obiekty.
Powstaje wizja bezchmurnego nieba.
Kiedy pojawia się bardo przejrzystego światła,
obym urzeczywistnił je jako Kunanga Czapa (przenikającego wszystkie wizje).
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Kiedy sześć świadomości i ich sześć przedmiotów rozpuszcza się w sercu
zapada ciemność i deszcz krwi spływa do jeziora krwi,
i powstaje wielki dźwięk i wielkie światło,
obym rozpoznał wszystkie moje wizje jako iluzję.
Obym urzeczywistnił się w samopowstałej, wrodzonej świadomości.
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Kiedy świadomość zostaje jak sierota, bez żadnego wsparcia,
a w innym wymiarze pojawia się wizja straszliwego pana śmierci,
powstają i dźwięk i wizje światła i promieni wynikające z niewiedzy,
pobłogosław mnie, abym wyzwolił się w stanie pośrednim,
urzeczywistniając je jako samopowstałą samoenergię.
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Pobłogosław mnie, abym rozpoznał wszystkie wizje jako iluzję.
Pobłogosław mnie, abym udaremnił możliwość narodzenia się w niższych światach.
Pobłogosław mnie, abym urzeczywistnił pojedynczą istotę rzeczy trzech czasów.
Pobłogosław mnie, abym uzyskał stan buddy trzech _kai_.
Pobłogosław mnie, abym osiągnął pięć mądrości.
Pobłogosław mnie, abym pomógł niezliczonym czującym istotom.
O Mistrzu, przez swoje współczucie pobłogosław mnie.
Pobłogosław mnie, abym przeciął iluzoryczne wizje bardo.
Pobłogosław mnie, abym na nowo połączył się z pustką Matki i świadomością Syna.
Zaczerpnięte z: _Gur szog czun po dzad pi mon Lam rin czen reng ła_WPROWADZENIE
Dorastałem, pozostając w bliskim związku z siłami natury, wymagał tego styl życia, jaki niegdyś prowadziliśmy. Nie mieliśmy wówczas bieżącej wody ani kuchenek elektrycznych. Wodę nosiliśmy w wiadrach z pobliskiego źródła, budynki ogrzewaliśmy, paląc drewnem, a jedzenie gotowaliśmy na ogniu. Mieliśmy mały ogródek, gdzie uprawialiśmy warzywa – cebulę i pomidory – tak więc nasze ręce miały kontakt z ziemią. Letnie deszcze oznaczały dla nas zarówno powodzie, jak i zapas wody na resztę roku. Przyroda nie była „zakonserwowana” w parkach czy za oknem domu, a kontakt z żywiołami nawiązywaliśmy nie dla przyjemności, choć i tę z niego czerpaliśmy. Między naszym życiem a ogniem, drewnem, wodą i pogodą istniał bezpośredni związek. Nasze przetrwanie zależało od łaskawości surowych żywiołów natury.
Prawdopodobnie owa zależność pomogła naszej kulturze, podobnie jak większości pierwotnych kultur, zrozumieć, że świat przyrody jest święty, zamieszkują go różne istoty i moce, widzialne i niewidzialne. Losaru, tybetańskiego Nowego Roku, nie świętowaliśmy, pijąc szampana, ale szliśmy do pobliskiego źródła, aby odprawić rytuał wdzięczności. Zanosiliśmy ofiarę _nagom_, duchom wodnym, które wzbudzają żywioł wody na danym terenie, składaliśmy również ofiarę z ognia miejscowym duchom związanym z otaczającym nas światem przyrody.
Tego rodzaju wierzenia i rytuały rozwinęły się dawno temu i nierzadko uważane są na Zachodzie za prymitywne. Nie stanowią one jednak projekcji ludzkiego lęku na świat przyrody, jak sugerują niektórzy antropologowie i historycy. Nasz sposób odnoszenia się do żywiołów wynika z bezpośrednich doświadczeń naszych mędrców i zwyczajnych ludzi, mających związek ze świętą naturą zewnętrznych i wewnętrznych żywiołów. Żywioły te określa się jako ziemię, wodę, ogień, powietrze i przestrzeń.
Pisaniu tej książki przyświecały trzy główne cele. Po pierwsze, pragnąłem przyczynić się do zwiększania szacunku dla środowiska naturalnego, który musi dojrzeć, jeżeli mamy uniknąć katastrofalnego pogorszenia się jakości ludzkiego życia. Po drugie, chciałem przybliżyć tradycyjny tybetański światopogląd współczesnym mieszkańcom Zachodu. Po trzecie zaś, pragnąłem ukazać, że zrozumienie funkcjonowania żywiołów ma kluczowe znaczenie dla praktyki duchowej. Znając żywioły i nasz z nimi związek, ci, którzy podążają duchową ścieżką, mogą się dowiedzieć, dlaczego powinni wykonywać takie, a nie inne praktyki, jakie praktyki są niezbędne oraz w jakich sytuacjach wykonywanie niektórych praktyk może się okazać nieskuteczne, a nawet szkodliwe.
Nauki zawarte w tej książce pochodzą z tybetańskiej tradycji bon. Pisząc, skupiałem się na praktykach, które reprezentują trzy wymiary duchowej podróży. Są to tradycyjne praktyki tybetańskiego bon i buddyzmu, które powinny zostać zastosowane, a nie tylko zrozumiane intelektualnie. Czasami wydaje się nam, że wiemy coś na jakiś temat, jeżeli mamy wiedzę z danej dziedziny i potrafimy o tym mówić. Jeżeli jednak nie wykonamy praktyk, lecz tylko o nich przeczytamy, przypominało to będzie sytuację, w której mając w ręku lekarstwo, jedynie o nim mówimy, zamiast je zażyć i wyleczyć się z choroby.
Większość opisanych tu praktyk to praktyki wspierające. Poprawiają one jakość życia, wspomagają leczenie i zapewniają ochronę przed chorobami i uszkodzeniami ciała. Sprawiają, że jesteśmy czujni, a nie otępiali, rozluźnieni, a nie pobudzeni. Mogą przyczynić się do poprawy stanu naszego zdrowia, zwiększenia energii życiowej i doświadczania przyjemności w życiu. To wszystko jest bardzo dobre i również z tego powodu na pewno warto podjąć te praktyki. Jednakże najważniejszym ich celem jest rozwijanie duchowości. Zmieniają one bowiem naszą perspektywę postrzegania związku ze światem przyrody oraz własnych doświadczeń, otwierają i poszerzają nasze poglądy i wspierają praktyki medytacyjne. Kiedy żywioły są niezrównoważone, trudno medytować, bardziej prawdopodobne jest też, że zamiast zagłębić się w praktykę, będziemy musieli stawić czoło chorobom, pobudzeniu, otępieniu lub rozproszeniu. Praktyki przedstawione w tej książce pomagają pokonać zewnętrzne przeszkody, jak również niepokój umysłu i zakłócenie energii, poprzez harmonizowanie wewnętrznych żywiołów. Kiedy są one zrównoważone, łatwiej spocząć w naturze umysłu, w naturze buddy, która stanowi ostateczną metodę i cel duchowej podróży.
Przedstawiam tutaj zarazem praktyki i związaną z nimi teorię. Odzwierciedla to naszą tradycję, która uczy, że sposób widzenia świata decyduje o jakości duchowej praktyki i życia.
Starałem się opisać tutaj praktyki, które można wykonywać w codziennym życiu. Jeśli chcemy się ich podjąć, nie musimy przebywać w odosobnieniu, chociaż oczywiście możemy to uczynić. Nie musimy odwoływać wszystkich spotkań, jakie mamy zapisane w kalendarzu. Żywioły to wszystko, co istnieje, tak więc zawsze możemy podjąć praktykę z nimi związaną, kiedykolwiek chcemy, gdziekolwiek jesteśmy i cokolwiek robimy.
Pisząc tę książkę, wyszedłem z założenia, że czytelnik zna pewne terminy związane z tą tematyką. Na przykład zamiennie używałem pojęcia dzogczen oraz jego tłumaczenia „Wielka Doskonałość”. Stosowałem również wyrażenia „wrodzona świadomość”, „niedualna świadomość” oraz „niedualna przytomność” jako odpowiedniki _rigpy_, a pojęciami „natury umysłu” oraz „stanu naturalnego” posługiwałem się jako synonimami nierozdzielności pustki i świetlistości, natury buddy, która jest naszą prawdziwą naturą.
Zamieściłem tu również cytaty z tradycyjnych tekstów. Ich tłumaczenie nie jest dosłowne, starałem się bowiem oddać raczej znaczenie, a nie przetłumaczyć każde słowo. Odniesienia do nich załączyłem w bibliografii, aby wszyscy zainteresowani mogli sięgnąć do tybetańskiego materiału źródłowego. Niektóre tybetańskie słowa są zamieszczone i wyjaśnione w słowniczku. Większość pojęć występujących w tej książce została bardziej szczegółowo wyjaśniona w moich wcześniejszych pracach, _Cuda naturalnego umysłu_ oraz _Tybetańska joga snu i śnienia_, wydanych przez Dom Wydawniczy Rebis.
Książka ta zawiera wiele informacji, kiedy więc poczujesz, że więcej nie jesteś w stanie przyswoić, przerwij czytanie. Spokojnie przetraw to, co dotychczas przeczytałeś i połącz ze swoim własnym doświadczeniem. W ten sposób nauki te staną się częścią twojego życia.
RELIGIA BON
Ponieważ wielu ludzi na Zachodzie nic nie wie na temat religii bon, chciałbym opowiedzieć trochę o jej historii. Podobnie jak w przypadku każdej tradycji, narodu czy kraju, istnieje bardzo wiele wersji jej przeszłości. Według ustnego przekazu religia bon miała swój początek siedemnaście tysięcy lat temu, współcześni uczeni twierdzą jednak, że pojawiła się dużo później. Tak czy owak, bon uznawany jest za rdzenną religię Tybetu i stanowi źródło wielu duchowych tradycji tego kraju.
Jungdrung Bon (Wieczny Bon) był pierwszą pełną ścieżką duchowego wyzwolenia w Tybecie. Pojawił się wraz z Buddą Tonpą Szenrabem, który przyszedł na świat jako syn króla Gial Tokara i królowej Zangzy Ringtsum. Mieszkał on w kraju Tazig Olmo Lung Ring, który zdaniem jednych znajdował się na północny zachód od Tybetu, a w przekonaniu innych był mityczną krainą Szambala.
Tradycja mówi, że istniały trzy „wrota” czy inaczej źródła bon, z których pierwszym był właśnie Tazig Olmo Lung Ring. Drugie wrota znajdowały się w Azji Środkowej, prawdopodobnie na terenie dawnej Persji. Historycy bon twierdzą, że religia ta rozpowszechniona była w Azji Środkowej, jeszcze zanim islam zdominował tamtejszą kulturę, i że wiele znalezisk pochodzących z tamtych terenów, które dotąd uważane były za buddyjskie, w rzeczywistości wywodzi się z tradycji bon. Trzecie wrota stanowiło królestwo Siang Siung, obejmujące w dużej części współczesny zachodni Tybet. Nauki rozpoczęły się w pierwszych wrotach, rozwinęły w drugich, aż w końcu rozprzestrzeniły się w krainie Siang Siung i w Tybecie.
Legenda mówi, że Tonpa Szenrab przybył do krainy leżącej na terenie dzisiejszego południowego Tybetu w poszukiwaniu koni ukradzionych przez demona. Odwiedził świętą górę Kong-po, którą po dziś dzień okrążają pielgrzymi, wyznawcy bon, w kierunku tradycyjnym dla tej religii – przeciwnym do ruchów wskazówek zegara. Tonpa Szenrab spotkał w tej krainie prymitywnych ludzi, których praktyka duchowa opierała się na obłaskawianiu duchów ofiarami ze zwierząt. Tonpa Szenrab położył kres tym praktykom, ucząc ludzi, w jaki sposób żywe zwierzęta zastąpić ofiarami z jęczmiennej mąki – praktyka ta jest wciąż szeroko rozpowszechniona wśród Tybetańczyków wszystkich tradycji.
Podobnie jak robili to wszyscy buddowie, Tonpa Szenrab nauczał stosownie do zdolności swoich uczniów. Uświadomiwszy sobie, że mieszkańcy Siang Siung nie są gotowi na otrzymanie wyższych nauk o wyzwoleniu, nauczał ich jedynie niższego, szamanistycznego pojazdu i modlił się, aby dzięki pilności, oddaniu i zastosowaniu nauk mieszkańcy tego kraju przygotowali się na przyjęcie wyższych pojazdów sutr, tantr i dzogczen. Z czasem wszystkie nauki Tonpy Szenraba dotarły do Siang Siung.
Kilkaset lat później, w czasie panowania drugiego króla Tybetu, Mu Khri Tsenpo, wiele cykli nauk tantry i dzogczen tradycji bon zostało przetłumaczonych z języka Siang Siung na tybetański. Chociaż nauki te już od wieków istniały w Tybecie dzięki przekazowi ustnemu, wówczas po raz pierwszy zachowane zostały w formie pisemnej, w języku tybetańskim. Przez długi czas zachodni naukowcy twierdzili, że kraina Siang Siung oraz jej język istnieje tylko w sensie mitycznym, ale teraz pogląd ten poddawany jest weryfikacji, w miarę jak badacze odkrywają coraz więcej fragmentów języka Siang Siung.
Podobno pierwszych siedmiu królów Tybetu umarło, nie pozostawiając po sobie ciała fizycznego, co świadczy o wielkim duchowym urzeczywistnieniu. Niektórzy uczeni uważają, że osiągnęli oni „tęczowe ciało”, oznakę oświecenia właściwego dla dzogczen, co wskazywałoby, że nauki dzogczen istniały już w owym czasie w Tybecie. Buddyjscy uczeni twierdzą, że nauki dzogczen przybyły do Tybetu z Indii, natomiast według bon rzeczywiście jedna tradycja dzogczen przybyła z Indii, ale główne cykle nauk pochodzą z krainy Siang Siung.
Główne nauki tradycji bon zawarte są w Dziewięciu Ścieżkach, zwanych również Dziewięcioma Pojazdami. Jest to dziewięć kategorii nauk, z których każda ma odrębny pogląd, praktyki i rezultaty tych praktyk. Na przykład niższe pojazdy obejmują nauki na temat medycyny, astrologii, wróżenia i tak dalej. Ponad nimi są nauki sutry i tantry, a najwyższy pojazd to nauki dzogczen, Wielkiej Doskonałości. Tradycyjnie istnieją trzy wersje Dziewięciu Ścieżek, zwane Skarbnicą Południową, Środkową i Północną. Informacje na temat szamanizmu zawarte w tej książce pochodzą głównie ze Skarbnicy Południowej. Nauki Środkowej Skarbnicy są bardzo zbliżone do buddyjskich nauk tradycji ningmapa. Północna Skarbnica zaginęła. Każda Skarbnica zawiera niektóre aspekty nauk sutry, tantry i dzogczen. Oprócz tego na tradycję bon składa się piętnaście tomów zawierających główne biografie Buddy Tonpy Szenraba.
Według chińskich statystyk wyznawcy bon stanowią drugą co do wielkości grupę religijną w Tybecie, a spotkać ich można we wszystkich jego regionach. Starożytne nauki wciąż są praktykowane w wielu klasztorach, a także wśród ludzi świeckich, i nawet w XX wieku spotkać można było mistrzów bon, którzy osiągnęli „tęczowe ciało”. Jest to ostateczna oznaka pełnego urzeczywistnienia w tradycji dzogczen, a polega na tym, iż w chwili śmierci wielce urzeczywistniony praktykujący uwalnia pięć zwykłych żywiołów, z których składa się ciało. Rozpuszcza je następnie w ich istocie, czyli w czystym świetle danego żywiołu. Podczas tego procesu substancjalna powłoka cielesna rozprasza się na wielobarwne światło, od którego pochodzi nazwa tej praktyki. Czasami po zmarłym w ten sposób nie pozostają żadne fizyczne szczątki, niekiedy jedynie włosy i paznokcie, tak czy owak – pojawienie się „tęczowego ciała” stanowi oznakę, że praktykujący osiągnął najwyższy poziom urzeczywistnienia i nie jest już związany dualizmem materii i umysłu, życia i śmierci.
Po zajęciu Tybetu przez wojska chińskie w klasztorze Menri w Dolanji, H.P., w Indiach oraz w klasztorze Tritsen Norbutse w Kathmandu, w Nepalu, rozpoczął się rygorystyczny program szkoleniowy dla mnichów bon. Stało się to możliwe dzięki ciężkiej pracy Jego Świątobliwości Lungtoga Tenpi Nimy Rinpocze, Lopona Tenzina Namdaka Rinpocze i starszych mnichów. Program edukacyjny prowadzi do uzyskania stopnia gesze. Pierwsi absolwenci kształcący się poza Tybetem, wśród nich ja, ukończyli naukę w roku 1986.
Wiele tradycji bon, jak również wiele tradycji tybetańskiego buddyzmu, ginie bezpowrotnie pod rządami Chińczyków w Tybecie. Zagrożonych jest również wiele innych tradycji. Jednakże zarówno tybetański bon, jak i buddyzm zapuszczają obecnie korzenie w Indiach i w Nepalu, a teraz rozprzestrzeniają się na cały świat.
Jak wielu czytelników zapewne wie, na temat religii bon pojawiło się wiele błędnych przekonań, nawet pośród tybetańskich buddystów. Religię tę spotkał los wielu innych rdzennych religii Europy i obu Ameryk, kiedy wprowadzano tam chrześcijaństwo. Kiedy bowiem nowa religia rozprzestrzenia się w jakiejś kulturze, często wspiera swój rozwój zniesławianiem rodowitej religii i zachęcaniem do jej całkowitego odrzucenia.
Zauważyłem, że wielu Tybetańczyków, nawet wysokich lamów, którzy nic nie wiedzą na temat tradycji i literatury bon, chętnie wygłasza negatywne opinie na jej temat. Nie rozumiem takiego nastawienia. Oczywiście tego rodzaju uprzedzenia nie dotykają jedynie wyznawców bon, obejmują również przedstawicieli różnych szkół buddyzmu tybetańskiego. Piszę o tym z myślą o praktykujących bon, aby dowiedzieli się o tym smutnym zjawisku, zanim sami się z nim spotkają. Mam nadzieję, że w miarę jak formy duchowości rodem z Tybetu upowszechniają się na całym świecie, tego rodzaju ograniczony sposób myślenia bezpowrotnie zniknie.
Na szczęście istnieje wielu buddystów tybetańskich, ludzi świeckich i mnichów, zwyczajnych zjadaczy chleba i wysokich lamów, spadkobierców niesekciarskiego ruchu, który rozkwitł w Tybecie w XIX wieku. Najwybitniejszą osobą nawołującą do tolerancji i zrozumienia jest Jego Świątobliwość Dalajlama, który oficjalnie uznał bon za jedną z pięciu głównych tradycji duchowych Tybetu. Wielokrotnie kierował on słowa zachęty i wsparcia do Jego Świątobliwości Lungtoga Tenpi Nimy Rinpocze oraz Lopona Tenzina Namdaka Rinpocze, prosząc ich, aby nie ustawali w pracy dla zachowania starożytnego dziedzictwa bon jako skarbu wszystkich Tybetańczyków.
Mieszkańcy Zachodu przyjmują otwarte nastawienie do religii bon, w miarę jak coraz więcej się dowiadują na jej temat. W jej tekstach i tradycji odnajdują równowagę między nauką i praktyką, wiarą i krytycznym myśleniem. Odkrywają również, że bon, wywodzący się z czasów przed historią pisaną, ma w pełni rozwiniętą tradycję szamanizmu, filozoficznych debat, monastyczną, przekazy tantryczne i jogiczne oraz najwyższe nauki Wielkiej Doskonałości. Chociaż książka ta została napisana głównie z myślą o praktykujących, mam nadzieję, że naukowcy również odkryją, jak wielka głębia i różnorodność nauk kryje się w tej tradycji.
Praktyka duchowej ścieżki, jeśli jest wsparta właściwym zrozumieniem i odpowiednio zastosowana, przynosi określone rezultaty, które z kolei rozwijają wiarę. Kiedy zaś wiara jest silna i oparta na pewności, wspiera duchową praktykę. Wiara i praktyka prowadzą do mądrości i szczęścia. Szczerze pragnę, aby książka ta przyczyniła się do pomyślności i duchowego rozwoju wszystkich, którzy po nią sięgną.ROZDZIAŁ 1
ŻYWIOŁY
W tybetańskiej kulturze uważa się, że pięć żywiołów – ziemia, woda, ogień, powietrze i przestrzeń – stanowi istotę wszystkich rzeczy i procesów. Tybetańska filozofia zajmuje się ich wzajemnymi oddziaływaniami. Na zrozumieniu żywiołów opiera się nasza medycyna, astrologia, kalendarz oraz psychologia, leży ono również u podstaw duchowych tradycji szamanizmu, tantry i dzogczen.
Nazwy poszczególnych żywiołów mają jedynie symboliczne znaczenie. Opisują one określone właściwości i sposoby działania poprzez analogię do żywiołów występujących w środowisku naturalnym. Podobnie jak większość kultur, tradycja tybetańska wykorzystuje elementy świata przyrody jako podstawową metaforę służącą do opisywania zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych zjawisk. Każdemu żywiołowi przypisuje się na przykład określone właściwości fizyczne: ziemia to solidność, woda – spójność, ogień – temperatura, powietrze – ruch, a przestrzeń to sfera, która mieści w sobie pozostałe cztery aktywne żywioły. Żywioły powiązane są też z różnymi emocjami, temperamentami, kierunkami, kolorami, smakami, rodzajami fizycznej konstrukcji, chorobami, sposobami myślenia i charakterem. Z pięciu żywiołów powstaje pięć zmysłów oraz pięć obszarów zmysłowego doświadczenia, pięć negatywnych emocji i pięć mądrości, a także pięć gałęzi ciała. Żywioły stanowią pięć podstawowych _pran_, czyli życiowych energii. Są składnikami każdego zjawiska w sferze fizycznej, zmysłowej, umysłowej i duchowej.
Metaforyczne posługiwanie się pojęciem żywiołów jest powszechne również w zachodnich językach: człowiek może mocno stąpać po ziemi, mieć ognisty temperament lub być niestały. Gniew jest gorący, smutek mokry od łez, postawa zaś ugruntowana.
W tradycji tybetańskiej żywioły są jednak rozumiane nie tylko w ujęciu metaforycznym. Żywioły w przyrodzie stanowią subtelniejsze lub bardziej podstawowe formy pięciu aspektów pierwotnej energii egzystencji. Nie ma nic w żadnym wymiarze istnienia, co nie składałoby się całkowicie z wzajemnego oddziaływania owych pięciu aspektów energii. Procesy, jakie zachodzą pomiędzy żywiołami, tworzą wszechświat, podtrzymują jego funkcjonowanie, a ostatecznie go niszczą. Odnosi się to też do poszczególnych istot: w chwili narodzin gra żywiołów tworzy ciało, umysł i osobowość, a w momencie śmierci owe aspekty naszej osoby rozpuszczają się, w miarę jak poszczególne żywioły przechodzą jeden w drugi. W ciągu całego życia zaś nasz związek z żywiołami decyduje o jakości naszego doświadczenia.
Nauki o żywiołach przyniosą nam niewielki pożytek, jeśli pozostaną jedynie abstrakcją, sposobem, w jaki wszystko możemy podzielić na pięć elementów. Wiedza na temat żywiołów staje się użyteczna dopiero wtedy, kiedy połączy się ją z doświadczeniem, a następnie wykorzysta w pozytywny sposób w celu poprawienia jakości życia. Zanim jednak będziemy mogli zastosować owo zrozumienie, musimy najpierw zapoznać się z żywiołami, początkowo pozostając na poziomie obrazów i metafor.
Człowiek rozwijał się w ciągu setek tysięcy lat na skutek relacji ze środowiskiem, w jakim się znajdował. Świadczy o tym przyjemność, jaką czerpiemy z obcowania z przyrodą – współdziałanie z żywiołami natury uzdrawia bowiem i krzepi. Z przyjemnością dotykamy czystego piasku pustyni i żyznej gleby w ogrodzie. Wakacje spędzamy nad morzem, rzeką albo jeziorem. Relaksujemy się podczas kąpieli. Oczarowują nas płomienie ogniska, cieszymy się ciepłem słońca i ognia w kominku. Bierzemy głęboki wdech, aby się uspokoić, wzdychamy, by dać upust smutkowi, chodzimy po górach, aby się orzeźwić czystym powietrzem. Niebo, zewnętrzny wizerunek przestrzeni, fascynuje nas – jego barwa, światło, które je przenika, pogoda. Rozluźniamy się, przebywając na szerokich, otwartych przestrzeniach i czujemy się bezpieczni w zamkniętych, wygodnych wnętrzach. A czasami jest odwrotnie – odczuwamy niepokój, gdy znajdujemy się na otwartej przestrzeni, i cierpimy na klaustrofobię, gdy jesteśmy zamknięci w jakimś pomieszczeniu. W każdym razie w taki czy inny sposób reagujemy na żywioły.
Kiedy jesteśmy pozbawieni jednego z żywiołów, tęsknimy za nim. Na pustyni ogromną radość sprawia nam źródło wody. Po długotrwałym pobycie na morzu mamy ochotę całować ziemię, kiedy wreszcie na niej staniemy. Kiedy jest zimno, biegniemy do ogniska. Pięć surowych żywiołów bardzo mocno na nas wpływa na głębokim, instynktownym poziomie, ale zazwyczaj gubimy się na powierzchni tych doświadczeń, nie zdając sobie sprawy, że doświadczenie żywiołów może połączyć nas z tym, co święte, i doprowadzić do uzdrawiającego, harmonizującego i głębszego zrozumienia istoty nas samych.
Być może wydaje się wam, że pięć żywiołów to trochę za mało, aby mogły stanowić całą różnorodność rzeczy i istot, to jednak tylko pięć głównych obszarów, które nieustannie dzielą się na bardziej subtelne kategorie.
Weźmy na przykład nasze ciało. Tułów ma pięć głównych gałęzi: dwie nogi, dwie ręce oraz głowę. Każda z nich dzieli się na pięć kolejnych: każda ręka i noga ma pięć palców, a głowa pięć narządów zmysłów.
Jedno z tradycyjnych opracowań opisuje tkanki ciała jako aspekt ziemi, krew i inne płyny jako wodę, energie elektryczne i chemiczne oraz ciepło wydzielane w procesie metabolizmu jako ogień, oddech, tlen i inne gazy jako powietrze, przestrzeń zaś, jaką zajmuje ciało, oraz przestrzenie w ciele i różne rodzaje świadomości jako element piątego żywiołu. Każdy z tych pięciu aspektów można dalej podzielić na subtelniejsze poziomy żywiołów: w tkankach można odnaleźć solidność (ziemię), spójność (wodę), temperaturę (ogień), ruch (powietrze) i świadomość (przestrzeń). Podobny podział można zastosować w odniesieniu do krwi: jej stałości, płynności, temperatury, ruchu, przestrzeni. Oczywiście każdy z tych przejawów można dalej dzielić na pięć, aż ostatecznie wszystko zostanie zredukowane do pięciu podstawowych energii żywiołów.
Wzajemnie oddziaływanie pięciu żywiołów daje początek nie tylko częściom systemu, poszczególnym ciałom i planetom, oprogramowaniu komputerowemu i drzewom, ale również wszystkim światom we wszystkich wymiarach. Dynamizm pięciu elementów leży u podstaw złożoności wszystkiego, co istnieje.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki