- W empik go
Legendy arturiańskie. Tom 4. Dwunastu zbuntowanych królów - ebook
Legendy arturiańskie. Tom 4. Dwunastu zbuntowanych królów - ebook
Cykl klasycznych legend arturiańskich w uproszczonych adaptacjach dla dzieci.
Artur Pendragon musi obronić swoją koronę przed czyhającymi na nią monarchami. Pomoże mu w tym magiczna pochwa i nowy miecz od Pani Jeziora. Jeśli wygra, czy piękna Ginewra wróci z nim do Camelotu, by go poślubić? I kto zasiądzie przy Okrągłym Stole?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8233-301-5 |
Rozmiar pliku: | 29 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Artur Pendragon zasiadał na tronie już od kilku lat. Zrobił wiele, by zaprowadzić pokój w Brytanii: pokonał watażków, zażegnał waśnie, a wszystkim zapewnił spokojniejsze życie. Ze względu na jego dokonania wielu innych królów ślubowało mu lojalność, uznając go za najwyższego władcę. Wielu, ale nie wszyscy.
Lot, król szkockiego Lothianu, sądził, że byłby znacznie lepszym władcą Brytanii od Artura. Gdy udało mu się przeciągnąć na swoją stronę dziesięciu sprzymierzeńców, wysłał do Camelotu wiadomość, że wraz ze swoimi ludźmi chce raz na zawsze rozstrzygnąć w bitwie, kto powinien panować w Brytanii. Artur przyjął to wyzwanie.
Kiedy armia Artura wyruszyła, posłał on przodem zwiadowców. Ci donieśli, iż Lot znajduje się zaledwie o trzy dni drogi od nich. Król polecił zatem swoim ludziom rozbić obóz na skraju lasu Bedegraine i tam oczekiwać przeciwnika. W ten sposób, kiedy obie armie się spotkają, jego rycerze będą wypoczęci, a króla Lota – zmęczeni podróżą. Ale wojownicy Artura nie próżnowali – niestrudzenie ćwiczyli w tym czasie walkę na miecze.
To właśnie podczas jednego z takich treningów Artura z jego przyjacielem Pellinore’em miecz wyjęty z kamienia złamał się na pół.
Gdy tylko pozostali rycerze zdali sobie sprawę z tego, co się stało, natychmiast przerwali ćwiczenia. Król wpatrywał się w milczeniu w złamane ostrze. Co prawda miecz miał swoje lata, a sam Artur też nie był już tym przestraszonym wiejskim chłopcem, który wyciągnął go z kamienia, ale mimo wszystko…
– Ten miecz uczynił mnie królem – wyszeptał.
– Wasza Wysokość, proszę o wybaczenie – powiedział błagalnie Pellinore. Wyglądał na przerażonego. – Ja nigdy nie…
– Przestań! – wszedł mu w słowo Artur. – Lepiej, że stało się to teraz, między przyjaciółmi, niżby miało do tego dojść w trakcie walki z wrogiem! – Podniósł leżący na trawie fragment. – Ale będę potrzebował nowej broni.
Nie potrafił jednak wyobrazić sobie niczego, co mogłoby zastąpić słynny miecz.
– Może ja będę mógł pomóc?
Odwróciwszy się, rycerze ujrzeli Merlina.
Od czasu, gdy Artur został królem, Merlin niemal wcale się nie zmienił. Za to Artur wyglądał zupełnie inaczej. Jego jasne włosy były teraz dłuższe; zapuścił też brodę, którą starannie przycinał. Nie był już niepozornym chuderlakiem – lata ćwiczeń z bronią i noszenia zbroi sprawiły, że wyraźnie zmężniał.
– Widziałem miecz we śnie – kontynuował tymczasem Merlin. – Miecz tak wspaniały, że twoi wrogowie padali ze strachu na jego widok.
Kay, brat Artura, uniósł brew.
– Wydaje się, że byłaby to odpowiednia broń dla króla. Gdzie on jest?
– O dzień jazdy stąd.
_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_