- W empik go
Legion Mickiewicza: rok 1848 - ebook
Legion Mickiewicza: rok 1848 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 676 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Oddając tę książkę, jako redaktor polskiego jej wydania, w ręce Czytelników, winienem poprzedzić jej karty kilkoma wyjaśnieniami.
Dostawszy do ręki w kraju pierwszy tom francuskiego wydania niniejszego Memorjału(1), zwróciłem się przy pierwszej nadarzonej sposobności do autora tej pracy, pana Władysława Mickiewicza, zapytując o powody, dla których publikacja tomów dalszych została wstrzymana.
Wyznał wówczas czcigodny Autor dzieła tego, że nie spieszy z puszczeniem w świat tomów dalszych, nie widząc w kraju zainteresowania się Legionem i całym tym okresem działalności Swego Ojca. "Kiedy wynajdą nowy wierszyk Ojca o kartoflach – mówił – piszą o tem obszerne rozprawy. Legion wyszedł trzydzieści lat temu, i dotąd kryto go milczeniem".
Zeszła rozmowa na przyczyny tego zjawiska, na stosunek opinii, kraju do działań Mickiewicza we Włoszech. Poruszył wówczas pan Władysław M. zarzut mistycyzmu, czyniony Mickiewiczowi w polityce. "Wymawiają Ojcu, że był mistykiem – mówił – a tymczasem Ojciec myślał o życiu zagrobowem, lecz nie za dużo, czego dowód w Legionie. Zrobiono z niego także człowieka, który wiódł na śmierć młodych. Tymczasem Ojciec, kiedy tworzył Legion, miał zmysł rzeczywistości głębszy niż Krasiński, który budował na hrabiu Chambordzie, niż Słowacki, który tworzyć chciał konfederację. Somnia veri- -
1) Mémorial de la Legion Polonaise de 1848 créée en Italie par Adam Mickiewicz – tom premier, Paris 1877.
tas, omnia vita; tego Ojciec chciał w Legionie. Ogłaszał skład wiary, kiedy szedł ją wykonywać. A te prawdy stały w zgodzie z duchem nowego czasu. Rabin jakiś utrzymywał w rozmowie z Ojcem, że wszystkie prawdy Ewangelji są już w biblji. "Niezawodnie, odpowiedział Ojciec, tylko że Chrystus je wykonywał, i za to go ukrzyżowaliście ".
"Tak samo Kościół – tłómaczył dalej Autor – śpi na prawdach swoich. Wzywa męczenników z przed 1500 lat, a pomija współczesnych. Garibaldi nazwał syna swego Menottim, Lafayette swego syna Waszyngtonem. Doniosłość Legionu leży w tem, że był on zastosowaniem do życia nowych prawd zdobytych. Nie rozumiał tego Kościół, nie zrozumiało i Towarzystwo Demokratyczne.
" Kiedy arystokraci dufali w stosunki dworskie, to demokraci mniemali, że dość będzie rozrzucić w kraju 40 tysięcy odezw praw człowieka, aby je urzeczywistnić. 26 sierpnia 1789 ogłoszenie tych praw było czynem, było wyzwaniem, było zapowiedzią, że lud prawa te zamierza zdobyć; lecz sposoby zdobycia zależą od chwili. Kiedy przyszła chwila w roku 1848, trzeba było rzucić Francję i Włochy na Austrję, i bić się w szeregach francuskich jak i włoskich. Lecz komitety uchwalały przez siedm lat co innego, więc i ósmego uchwaliły, że się bić będą tylko w Polsce. Niepamiętam takiego entuzjazmu jak wówczas we Francji. Lud francuski uczynił co umiał, oddał władzę w ręce poety, Armand Barbes (1) pisał deklarację, wypowiadającą wojnę -
1) Barbes pisał 31 stycznia 1870 r. do Władysława Mickiewicza:
"Do P. Władysława Mickiewicza. Haye, 31 stycznia 1870. – Drogi obywatelu i bracie z Polski, dziękuję Wam, Panie, nieskończenie za piękną książkę, którą mi nadesłaliście.
Byłem w więzieniu, kiedy wasz znakomity ojciec ogłaszał w Trybunie ludów swą godną uwagi serję artykułów. Nie czytałem ich.
Z prawdziwą radością dowiaduję się, że znał on miłość moją dla jego wielkiej i nieszczęśliwej ojczyzny. Po Francji, Polska! a obie razem na odsiecz wzajemną przeciw wszystkim nieprawościom tego świata! – takim był zawsze okrzyk serca mojego.
Jedno z mych wspomnień najpiękniejszych, to tych kilka linij pisma z dnia 15-go maja w Ratuszu, które napisałem tam w chwili, kiedy zanosiło się już na obwołanie nowej władzy, a w których, w imieniu Francji, zlecałem trzem mordercom: Rosji, Prusom i Austrji, porzucić ich łup, a to pod grozą wojny natychmiastowej.
Nie mogę się powstrzymać, by nie powtórzyć, iż czuję się prawdziwie
Prusom, Austrji i Rosji. Lecz cóż z tego wszystkiego? Samolubstwo i nierozum niedołężnych przywódzców tej chybionej rewolucji popsuły wiele. Ojciec mój dążył do wojny ludów, z jej pomocą łączył powstanie Polski. Lecz ze zdaniem swojem należał do nielicznych ".
Poruszył jeszcze pan Władysław Mickiewicz, jakie to stanowisko wobec Jego Ojca zajęła krytyka, a za nią opinja w kraju, z powodu towianizmu; przypomniał, jak sam Kościół liczył się z Towiańskim, kiedy wysyłał doń legata w Szwajcarji, aby go nakłonić do – szczęśliwy, że ojciec Pański wiedział o tem słabem usiłowaniu, zduszonem jak tylko zostało podjęte.
Jest to zapłatą za me dobre intencje, zapłatą, jaka mię doszła u bolesnego schyłku życia, które minęło bez możności zrealizowania czegokolwiek.
Bądźmy dobrej nadziei, że Francja, pracując nad odzyskaniem swej woli, nie omieszka, jak tylko poczuje się wolną, pomyśleć o swej siostrze na północy.
Nie brak nam wprawdzie dzisiaj, jak Pan zauważył, kazań tego rodzaju, że zdolne byłyby, gdyby to było możliwe, znieruchomić nas w niegodnym samolubstwie złotego środka.
Ale Francja jest bohaterem! Napróżno usiłowanoby wydrzeć ją jej przeznaczeniu! jak Achill pod strojem dziewki, rzuci się ona pierwszego lepszego dnia po swoją szpadę. Skoro zło wzniosło dziś wyżej niż kiedykolwiek swą straszliwą cytadelę nad ludami, nie pozostaje jej w istocie nic jak tylko szpada, bo tylko ze szpadą w ręku może ona dopełnić najdonioślejszej części swoich zadań!
A z tego punktu widzenia, na bok ze wszelkiemi ideami pokoju! Wyrwać Polskę ze szponów, które ją rozszarpały w kawały, to nie znaczy, niech mi będzie wolno tak powiedzieć, wypowiadać wojnę; to raczej, gdy się jest Francją, spełnić prosty akt obrony narodowej; Polska bowiem i Francja – mówi nam o tem każde wzruszenie, każde uczucie, każde cierpienie nasze: to ciało to samo, to same serce i ta sama dusza!
Wstrzymam się natem, drogi bracie i obywatelu, bez rozwijania tu jakichś rozważań politycznych; a tak mniemam, że nie byłoby to rzeczą trudną uwidocznić, że są one wszystkie w zgodzie z kwestją braterstwa i uczuć. Lecz brak mi tchu, bym mógł rozwinąć nawet najmniejszą z mych idei.
Jestem już tylko starcem chorym, schylonym i bezsilnym.
Niech mi będzie wolno, kończąc te słowa, pospieszyć z uściskiem Waszej ręki, i w imieniu mej miłości tak dla Polski jak dla Francji oświadczyć się bratem Waszym i przyjacielem Waszym. A. Barbes".
Tenże sam Barbes pisał w roku 1863 w liście do Ludwika Blanc'a: Gdybym był mniej chory, poszedłbym zginąć do Polski.
przyjęcia wyroku kongregacji Indeksu o jego pismach.(1) Odpowiadałem na to, tłómacząc, że cały okres życia Mickiewicza, od spotkania z Towiańskim poczynając, powraca teraz w prawdzie swojej przed oczy obecnego pokolenia; że stare teorje, klerykalne czy pozytywne, które nad duszą Ojca Jego zbudowały w kraju więzienie, walą się w oczach naszych; i że teraz właśnie jest chwila, aby dzieło o Legionie, ta karta polskiej tragedji na scenie świata, zostało w polskiem wydaniu ogłoszone drukiem.
Wkrótce potem otrzymałem od Autora tom drugi, a także i trzeci, świeżo ukończone w druku (1910).
Zaproponowałem wówczas panu Władysławowi Mickiewiczowi wydanie polskie, bez dostosowywania się do czytelnika obcego, a z pomnożeniem materjału dokumentalnego. Wśród tych dokumentów znalazł się i album, wypełniony rysunkami legionistów, i ofiarowany synowi Adama przez pułkownika M. Kamieńskiego. Warto tu bowiem przypomnieć na chlubę polskich artystów, że zawiązek Legionu stanowili uczniowie szkoły malarskiej w Rzymie, młodzieńcy ' w liczbie dwunastu. Znalazły się i portrety działaczy z tego czasu.
W tem nowem opracowaniu polskiem pierwotnego tekstu francuskiego przyjęliśmy zasadę, aby żadnego dokumentu nie uronić, podawać je w pełnem brzmieniu, a ważniejsze z nich, o ile są w obcym języku, drukować w oryginale w przypiskach na końcu dzieła.
Przekładu dokonał p. Józef Ruffer.
Arkusze książki, w miarę druku, podawane były przez firmę księgarską Gebethnera i Wolffa do cenzury w Warszawie, aby umożliwić rozpowszechnianie tej pracy w całym kraju. Czerwony atrament cenzora uczynił tu niejakie spustoszenia. Obecnie staramy się te luki wypełnić zapomocą kart dodanych do dzieła na końcu, a zawierających ważniejsze ustępy opuszczone.
Kiedy zaś dzieło było na ukończeniu, wybuchła wojna. Cały nakład, bity w Krakowie, leżał w ukryciu aż do upadku państw centralnych, a to z obawy przed zniszczeniem go przez austrjacką -
1) W 1858 r. nuncjusz papieski w Szwajcarji Bovieri wzywał Towiańskiego, aby się poddał wyrokowi kongregacji Indeksu. Towiański odpowiedział mu, że o tyle tylko będzie posłusznym, o ile nie stanie się przez to nieposłusznym Bogu. Pomimo tej odmowy, nuncjusz, uprzedziwszy, że da błogosławieństwo papieskie z wielką uroczystością, trzymając ręce na głowie Towianskiego, odmówił modlitwę. Tak rozstali się z sobą. (Tankred Canonico: Andrzej Towiański. Turyn 1897).
i pruską cenzurę wojskową. Wszakże to zasadniczą pracą Mickiewicza w roku 48 było organizowanie usiłowań rozbicia Austrji zapomocą rzucenia na nią Włoch i Francji, stworzenia legionów polskich w armiach obu tych państw, i przeciągnięcia Słowian w armii austrjackiej na stronę sztandaru polskiego.
Teraz też dopiero, na progu Polski wolnej, wywiązując się ze zobowiązań, zaciągniętych wobec czcigodnego Autora, podaję pracę Jego w ręce czytelnika polskiego w tej nadziei, że znajdzie się ona w każdym polskim domu, jako księga wielkich wspomnień, w tej właśnie chwili rozwarta przed naszemi oczyma, kiedy jej prorocze przewidywania przeszły w rzeczywistość.
Nie będę wchodził z dalszymi wywodami między czytelnika a dzieje tego Mickiewiczowskiego legionu, pełne tak nieśmiertelnej piękności, że aby znaleść w przeszłości drugie podobne, trzebaby cofać się w antyczność. Jedynie też ziemia włoska, siostrzyca Polski w dniach jej świetności, i jej powiernica w niedoli, mogła się zdobyć w czasach dzisiejszych na rynki miast, stopnie kościołów, izby ludowe, zdolne dawać słuchaczy dla tego dziejowego rapsodu. Akt po akcie, chwila po chwili przesuwają się tu przed naszemi oczyma: od rozmowy Mickiewicza z papieżem, od pamiętnej nocy w Rzymie z okrzykiem prawowiernego hrabi: "Polska brzydzi się heretykami!" – przez wszystkie burze lat dwóch – aż do kamieniołomów w Grecji i do przebolesnych listów Boruckiego i Konstantynowicza. Wszystkie one w pamięci narodu stają się już niezatarte i nieodwołalne, jaki w świetle skamieniałym wykute; wszystkie one składają się na naturę tego czasu, który polskość, jej istotę owiewa sobą, przepaja, i serca ku niej przynęca. Niech się zatrzyma na nich uwaga czytelnika w tej właśnie chwili, kiedy naród cały wychodzi na światło dzienne z piekielnych przepaści, i niech ten wielki Skład Zasad, tę nową konstytucję z ducha jak gdyby na dziś napisaną, weźmie w siebie i pójdzie z nią w życie. Oby zaś przed innymi w narodzie umiłował tę księgę żołnierz polski, boć o nim to, o jego dziejach, o jego męskiem przymierzu z duchem genjuszu narodowego jest na tych kartach mowa. Niech umiłuje, i niech ją pierwszą księgą żołnierza polskiego uczyni.
Nim jednak skończę tych słów kilka, pragnąłbym tu zwrócić uwagę na ten sposób dziwnie przejmujący, pełen uroczystej a spokojnej powagi i siły, w jakim to całe opowiadanie jest przeprowadzone przez Autora. To nie dosyć, że w tej sile jest wiara ta sama, co ożywiała wyznawców Mickiewiczowskiego sztandaru; jest tam jeszcze coś więcej; jest wielkie umiłowanie w parze z jakąś piastowością duchową. To nie zwykła kronika wypadków; to osąd godny i wspaniały, który wykazując jasno błędy popełnione, karze je miłości wyrzutem. Nie ma drugiego człowieka w Polsce, któryby dzieła tego w podobny sposób dokonać był zdolny, taką je owiał atmosferą, która nie do rozgoryczenia wiedzie po przez sploty wypadków nad wyraz bolesnych i zawodnych, lecz wiedzie do oczyszczenia i do spojrzenia z wyższa. Nie znam zaś drugiego przykładu podobnego dziedzictwa idei pomiędzy ojcem a synem; bo to, co przez Autora dzieła niniejszego przemawia, to nie tylko miłość synowska, ale i ten sam styl moralny, ta sama wiara w człowieka, to samo dążenie do przebudowy życia na zasadach braterstwa.
Tę wiarę przeniósł czcigodny i sędziwy dziś Autor przez straszliwą pustynię drugiej połowy ubiegłego wieku. Nie zwątpił w wyższą siłę i zwycięstwo końcowe zasad, jakich wówczas w latach "wiosny ludów" bronili najlepsi przedstawiciele demokracji świata, jak O'Connel, Mazzini, Barbés, Louis Blanc, Lammenais, Lelewel, Mickiewicz; nie cofnął się o jeden krok wstecz mimo naporu odmiennej rzeczywistości – i w przeddzień przebudowy Europy, kiedy trzy demoniczne imperja rozbiorowe stały u szczytu potęgi, kończył swoją opowieść o Legionie słowami jasnowidzenia, że narodowi temu "niedługo już płakać, gdyż przemienienie jego jest bliskie".
Może za tę wiarę Jemu, który w młodości swojej patrzał na zmagania się swego Ojca w pochodzie do Polski wolnej, dano teraz, po latach długiego żywota oglądać temi samemi oczyma to, o co się modlił Jego Ojciec genialny: wojnę ludów, – jasnowidząco przewidzianą już w Księgach Pielgrzymstwa oswobodzicielkę Polaków.
Artur Górski.
Warszawa, w styczniu 1920 r.
UZUPEŁNIENIE
USTĘPÓW USUNIĘTYCH PRZEZ CENZURĘ ROSYJSKĄ I NA ŻĄDANIE CENZURY WYKROPKOWANYCH W TEKŚCIE W R. 1914.
____________
Sfr. 14. ze swej niepodległości
Str. 37. Wśród chorągwi niesionych przez lud rzymski, zauważono sztandar bohaterskiej Polski, tej, która z siostry naszej ojczyzny w nieszczęściu stała się dziś jej siostrą w zmartwychpowstaniu. Patrząc na ów sztandar, na który spojrzeć było niegdyś zbrodnią, kiedy powiewał w ulicach Rzymu niesiony przez polskich wychodźców z synowską troskliwością, miało się obraz istotnie wzruszający. Oby błogosławieństwo Piusa IX spoczęło i na nim! (Contemporaneo 6 – 8 kwietnia 1848).
Str. 39. "W mateczce Makrynie Mieczysławskiej masz żywą skargę narodu polskiego; przyjrzyj się jej tylko. Cierpienia Polski wyryte są na jej rysach…
Str. 60. w chwili, gdy Bóg zdaje się wyznaczać ostatnią godzinę despotom i ciemiężycielom,
Str. 61. w. 1. na gruzach tyranii…
Str. 61. w. 14. Ciemięzcy głosili ją za umarłą, narody jednak odpowiedziały, że jest tylko uśpiona. Podobna do pięknej Julii, nieskalana, podnosi się z grobu uświęcona pocałunkiem Boga, wychodzi zeń straszliwa, z bronią w ręku.
"W chwili uroczystego tryumfu narodów, gdy tyrania zdaje się znikać z Europy nazawsze – czyż sprawa mogłaby nie wyjść z niej zwycięzko? Wątpić o jej zwycięztwie znaczyłoby wątpić w Boga, w Opatrzność. Europa odnajdzie niedługo w Polsce swe starożytne przedmurze przeciw nawale barbarzyńców.
Str. 62. w. 25. despoci,
Str. 61. wiersz ostatni, tyranowi północy.
Str. 63. barbarzyńcom północy,
Str. 78. w. 17. tyranów i despotów,
Str. 78. w. 26. która po zwycięstwach i tryumfach rzuci się aż w głąb Litwy na zdobycie waszej niepodległości narodowej.
Str. 79. tu. 16. a żądny krwi najeźdźców,
Str. 79. w. 30. tyrani
Str. 80. wzniesionym na gruzach obalonej tyranii,
Str. 81. narzucić Polsce więzy i
Str. 82. Załączam tu chętnie jego sonet, który w 1848 napisał przeciw swemu drogiemu miastu Palermo, na widok przyjęcia, jakiego doznał cesarz Mikołaj, gdy towarzysząc swej chorej żonie do Neapolu, zapragnął zwiedzić Sycylię. Ojciec Ugo Bassi miał odwagę rzec temu miastu, że zasługuje samo na despotyzm, gdy wita tego, który uciska drugich:
Degna sei soffrire i tuoi tiranni
Poiche applaudi agli altrui… ne antica gloria
Tua ricordi piu ne gli ultimi anni.
Or fatica a gridar la smorta gota,
Afflitta, inferma, priva di memoria,
Piena di lai, di Siciliani vuota.(1)
Str. 82. Przypisek. 1) Zasługujesz na tyranię, darząc oklaskami tyrana drugich i dlatego że zapominasz o twej starodawnej sławie i ostatnich latach.
A teraz drzyj się na całe gardło swemi podłemi usty, zgnębiona, chora, niepamiętna, pełna skarg, opuszczona przez Sycylijczyków.
Str. 84. Mieliście księciem Carzyka, a nawet Tatara, i rząd wasz był iście rosyjskim;
Str. 94. sprzysiężona tyrania
Str. 177. Z konieczności chce ona absolutyzmu, gdyż on jeden zdoła utrzymać sztuczny najoczywiściej twór, który, nie mając w sobie samym rzeczywistej i naturalnej podstawy, musi, rzecz jasna, w gwałcie i chytrości szukać oparcia, siły, możności istnienia.
Str. 179. co zaledwie wyszli z krwawej i chwalebnej walki przeciw Rosyi.
Str. 312. ta wielka zbrodnia w narodzie, wiele z jej synów, nie chcąc podlegać obcemu jarzmu,
Str. 324. Jeszcze Polska nie zginęła zabrzmiało na trąbce.
Str. 329. gdzie nas powoła wolność i niepodległość ziemi naszej.
Str. 344. powieszony przez Moskali
Str. 384. Ty dziś prześladujesz nas tu w Grecyi razem i więcej jak Rosya – lecz
Str. 385. a które przejadają rdzą jej kajdany. Nieznane tortury, żywoty tułacze, zgony w zapomnieniu jej dzieci stanowią kapitał Polski. W Rzymie, w długich galeryach podziemnych mieszczą się ciała pierwszych chrześcijan. Nasze katakomby, to świat cały. Nie masz zupełnie miasta, w któremby cmentarz nie ukrywał odrobiny popiołów jakiegoś męczennika polskiego.
Str. 387. na szubienicach rosyjskich,
Str. 397. w. 13. i jak wielu jego towarzyszów broni podporządkowawszy święte prawa Ojczyzny przysiędze wojskowej i ciału, do którego należał, przewodniczył najohydniejszym komisyom śledczym, torturującym elitę młodzieży, i wysługując się Rosyi nawet po rewolucyi w 1830 zasłużył na nazwę "złego Polaka". Nie stłumił wszakże w sobie wyrzutów sumienia. Pewnego dnia, gdy będąc chorym, miał wrażenie, że umiera, odwołał wszystkie czyny ostatniej części swego życia i oświadczył, że nie przestał kochać Polski i że żałuje swej służby dla Rosyi. Wyzdrowiał jednak. Żył jeszcze dwa lata, w wielkiem odosobnieniu, – opuszczony przez rząd rosyjski, przeciw któremu oświadczył się czując się w agonii, nie odzyskawszy sympatyi swych rodaków, przeciw którym działał zbyt długo.
Str. 3. 97. w. 26. Pragnął okupić pamięć swego ojca.
Str. 402. w. 21. Zwycięstwo Rosyan będzie dla nich jednak bardziej nieszczęsne od klęski. "Wspaniałomyślny Mikołaj stanie się wtedy zarozumiałym i uwierzy, że równie łatwo będzie można rozprawić się z Francyą jak z Polakami, że wystarczy do tego energia. Biada biednym Niemcom, jeśli Rosya będzie zwycięską!
Str. 402. w. 32. Bogaty cesarz Mikołaj dostaje wciąż nowych żołnierzy, jak kamienie z kopalni i ciągnie się to bezustannie, bez wyczerpania. Czemże są ludzie dla despoty? Teraz już nie mądrość Boska, lecz chyba głupota czarta może jeszcze uratować Polaków.
Str. 403. w. 7. dzienniki niemieckie zaś chwalić będą mądrą sprawiedliwość cesarza Rosyi; jeśli zaś tyran okaże łaskę jakiemuś nędznemu życiu jednego ze zwyciężonych, pisma niemieckie wynosić będą pod obłoki wspaniałomyślną łagodność Mikołaja!"
Str. 403. w. 13. Czyż nie jest to dla nas hańbą, że cesarz Rosyi, władca 60-ciu miljonów, dla zdławienia wolności Polaków wybrał Dybicza (Diebitsch), Niemca!…
Str. 403. w. 36. Że zaś ze wszystkich państw europejskich Rosya jest najmniej cywilizowaną, tzn. najbardziej despotyczną i niewolniczą, sąsiedztwo to będzie istotnie stałem niebezpieczeństwem dla liberalnego rozwoju Europy środkowej i niemieckiej.
Str. 404. w. 1. "W dniu, kiedy wszyscy oszalejecie i staniecie się łajdakami, powiększycie własność rosyjskiego cara na koszt Polski",
Str. 404. w. 19. Zbawienie Polski będzie zbawieniem dla Rosyi.WSTĘP.
Ody z początkiem września 1855 r. ojciec mój przygotowywał się do wyjazdu do Konstantynopola, gdzie umarł w niespełna trzy miesiące, uporządkował swe papiery i wiele z nich spalił. Pomagałem mu w tej robocie. Wiele rzeczy, osobiście go dotyczących, oraz liczne fragmenty literackie zostały rzucone w ogień. Starannie jednak zostało wybrane i odłożone wszystko, co miało związek z Legionem Polskim z 1848 r., przyczem ojciec mój zauważył: "Przyda się to kiedyś". Istotnie też powstały z tego wielkie pliki, gdyż ojciec mój zachował u siebie spisy, rachunki, korespondencyę i dokumenty, dotyczące tego Legionu, któremu poświęcił się ciałem i duszą w ciągu dwu lat, oddając mu z siebie, co miał najlepszego.
W wiele lat po śmierci ojca, przeglądając papiery Legionu zwróciłem uwagę na list jednego z młodych legionistów, cenionego przez ojca dla czystości zamiarów, zalet umysłu i zdolności do poświęcenia:
"Do pana Adama Mickiewicza – Paryż, d. 15 Listop. 1848 – aux Battignoles – rue d'Orleans Nr. 9.
Bracie Przewodniku Naczelny!
Dnia 14 Listopada 1848 – wieczorem, z powodu różnych bied, jakie kompania I legionu naszego przechodziła, a z których ustępy Ci opowiadałem, powiedziałeś: "jak będziesz miał czas wieczorami, opisz mi wszystko pokrótce i po prostu: szczegóły tych waszych trudów – niech to zostanie na pamiątkę*. Słowa te Twoje Bracie Przewodniku – drogim są dla mnie rozkazem i miłym do spełnienia. – Rozpoczynając tę pracę, proszę Boga, aby prawda głównym była ce – lem w skreślaniu ducha i wypadków, w jakich ten pierwszy zawiązek zmartwychwstającej Polski się kołatał. – Daj Boże dziś i po wieki. Twój Brat i spółsługa J. B. Dziekoński, grenadyer I komp. Legionu Polskiego".
Dziekoński umarł w Paryżu na dwa miesiące przed wyjazdem Adama Mickiewicza na Wschód. Jego opowieść o Legionie została w rękach mego ojca.
Gdyby Adam Mickiewicz żył dłużej, byłby niewątpliwie wystawił Legionowi pomnik literacki, nie z myślą o sobie, lecz o współtowarzyszach. Gdy więc na dokonanie takiego dzieła Opatrzność nie zostawiła ojcu memu wcale czasu, z kolei ja spróbowałem zastąpić go w tem, w miarę sił i zdolności.
Klasyfikowałem więc sumiennie, przetłumaczyłem i uporządkowałem wszystkie papiery i dokumenty znalezione w papierach pośmiertnych mego ojca, i poddałem się z całym szacunkiem kierownictwu jego myśli i jego tradycyi. Zapytywałem, o ile możności, jak największą ilość ludzi z tej oddalonej epoki, którzy jeszcze żyli, nie pomijając nikogo, nietylko z pośród mych rodaków, lecz i z cudzoziemców, a zwłaszcza Włochów. Wyznaję tu z wdzięcznością i byłem tem niejednokrotnie wzruszony, że wszędzie objawiono mi jak największą uprzejmość w ułatwianiu mych poszukiwań i uzupełnianiu mych wiadomości. Archiwa oraz pisma odnośnie do tego czasu zostały uważnie przejrzane i nie zaniedbało się niczego, co tylko mogło przyczynić się do jak najlepszego wyświetlenia danej sprawy.
Przyjąłem formę Memoryału, jako najbardziej nieosobistą i pozwalającą na jak największą rozmaitość tonu oraz na najobszerniejsze kollekcyonowanie pism i faktów. Różne fazy Legionu były dla mnie podstawą naturalnego podziału na rozdziały.
Ponieważ dzieło to nie tyle jest monumentem, wzniesionym ku chwale mego ojca, ile raczej ku sławie tych, którzy go pojęli i poszli za nim, niech więc czytelnik nie dziwi się dokładności, z jaką zebrałem to, co dotyczy współdziałających z mym ojcem. Jestem pewny, że czyniąc w ten sposób, pozostałem temsamem wierny jego duchowi.
Wiedziałem dobrze, że, jak to słusznie zauważył Machiawel, mimo wszelką chęć, niepodobna jest mówić o rzeczach swego czasu, nie obrażając równocześnie wielu ludzi. Przekonany jednak jestem o słuszności starego niemieckiego przysłowia: "Durch Wahrheit – Freiheit".
Otto Vanucci poświęcił duże i piękne dzieło: Męczennikom wolności włoskiej. Ody utrwalonem zostanie kiedyś na papierze podobne dzieło polskie, cudzoziemcy z trudem będą mogli uwierzyć, że naród jakiś mógł cierpieć do tego stopnia. My zaś, Polacy, nie cierpieliśmy jedynie za własną narodowość, lecz też i za wolność innych narodów. Za czasów pierwszej Republiki i pierwszego Cesarstwa zmieszała się nasza krew na polach bitew Francyi, Włoch i Polski. Polacy ginęli za Włochy w 1848 r. w wąwozach Tyrolu i w r. 1849 przy obronie Rzymu.
Literaci i historycy zachodnioeuropejscy wysilają się na odgrzebywanie elukubracyj nieznanych autorów, których uważają za geniuszów niesłusznie zapomnianych; lepiej byłoby zbadać, do jakiego stopnia czyny sławnych pisarzy zgadzają się z teoryami wypowiadanemi w ich dziełach. Świat roi się od pięknych myśli oderwanych, ale żadna idea nie ma wartości, jeśli się jej nie wciela w czyn. W pojęciu literatów wielkość literacka zależną jest od ilości wydanych tomów. Wszakże już Voltaire szydził z Chrystusa, że nie napisał niczego! Poważni zaś publicyści rozprawiali z całą powagą o tem, że Napoleon nie umiał nawet ortograficznie pisać! Faktem jest natomiast, że wielkość człowieka mierzy się potęgą jego czynu.
Nie powiem, że Dante większym był przez swą walkę pod Campaldino, swoje poselstwo w Rzymie i przez swe długie wygnanie lub nieustanny wysiłek w ten lub ów sposób w celu dźwignięcia ojczyzny nietylko florentyńskiej lecz wogóle Włoch i przywrócenia jej dawnej wielkości, niżeli przez napisanie "Boskiej Komedyi". Sądzę jednak, że gdyby nie był człowiekiem czynu, nie zostałby tak wielkim poetą.
Podobnie też nie można powiedzieć, że Adam Mickiewicz był większym wtedy, gdy spiskował dla dobra swej ojczyzny, walczył za ojczyznę cudzą, gdy cierpiał i ginął również na wygnaniu, niźli wówczas, gdy napisał "Dziady"; można natomiast powiedzieć, że jego życie jest nietylko komentarzem do jego poematów, lecz objawieniem źródła, z którego wypływają.
Wiersze Mickiewicza jasne są i silne tem, że wytrysnęły z duszy zdolnej wykonać to, co mówi, i pojąć to, co godzi się wykonać.
Wzorem Ewangelii, która jest bladem odbiciem boskiego żywota, "Boska Komedya" oraz "Dziady" są przytłumionem lecz wiernem odbiciem bohaterskiego żywota.
Władysław Mickiewicz.