- W empik go
Letnia włóczęga - ebook
Letnia włóczęga - ebook
Trzydziestoletnia Anna-Lisa Johansson przeżywa kryzys. Czuje wewnętrzną pustkę i nie wie, czego chce od życia. Pewnego dnia idzie na pchli targ i przypadkiem trafia na książkę, dzięki której znajduje motywację do odmiany swojego losu.
Bohaterka rusza w samotną letnią włóczęgę po Szwecji. W zamian za wikt i opierunek maluje obcym ludziom płoty, a także kosi ich trawniki. Na wyprzedażach garażowych wyszukuje cenne przedmioty, po czym sprzedaje je w internecie. W ten sposób zapewnia sobie dopływ gotówki. Spontaniczna podróż to również idealny czas, aby zastanowić się nad przyszłością. Anna-Lisa ma nadzieję, że podczas wyprawy spotka wielką miłość. Bez dwóch zdań – wędrówka, której podjęła się kobieta, na zawsze odmieni jej życie.
„Letnia włóczęga” to ciepła i ujmująca opowieść o smutku, przyjaźni, miłości, ale przede wszystkim o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie. Eli Åhman Owetz jak mało kto potrafi zajrzeć w głąb czytelniczych serc.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-0236-720-1 |
Rozmiar pliku: | 942 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Imię i nazwisko: Anna-Lisa Johansson
Wiek: 30 lat
Rodzina: od niedawna singielka
Obecnie: Tego lata rusza na włóczęgę, by odnaleźć siebie.
Skrzywiłam się, gdy moja przyjaciółka Kattis przeczytała ostatnie zdanie. Napisała o mojej letniej wyprawie artykuł do lokalnej gazety, w której pracowała jako reporterka. Sama nie wiem, dlaczego się na to zgodziłam. Już tego żałowałam.
– Odnaleźć siebie? To brzmi niedorzecznie.
– Ale o co ci chodzi? Przecież na tym właśnie polega włóczęga?
– Może i tak, ale…
– Daj spokój! Połowa kobiet marzy o tym, by gdzieś wyjechać i po prostu… być. I odnaleźć siebie! Sens życia! Zostawmy tak, jak jest.
– No dobra. – Moja odpowiedź zabrzmiała bardziej jak westchnienie.
Dopiero zaczął się czerwiec, ale było gorąco jak w środku lata. Upał, który nastał w maju, nie chciał odpuścić. Siedziałyśmy w bikini na tarasie u Kattis i nie wytrzymałybyśmy na nim ani minuty, gdyby nie rozłożysta markiza dająca cień oraz hektolitry mrożonej herbaty.
Dolałam sobie orzeźwiającego napoju i uniosłam dzbanek.
– Poproszę. A sam artykuł ci się podoba? Wydaje mi się, że całkiem nieźle opisałam dziewczynę z miasta, która wkłada buty trekkingowe i rusza na wędrówkę wiejskimi drogami.
Skinęłam głową. Artykuł rzeczywiście był całkiem niezły.
Kattis opisała zarówno rozstanie z moim eks, czyli Danielem, jak i moje przemyślenia trzydziestolatki na temat przyszłości, ale sformułowała to w taki sposób, żeby Daniel się nie wściekł, a mnie przedstawiła jako normalną dziewczynę, mimo szalonego pomysłu wyruszenia na samotną wędrówkę.
Kattis oderwała wzrok od komputera i spojrzała na mnie.
– Dokładnie. Brzmisz jak dawna Anna-Lisa, ta, którą znałam przed kuchnią ze szczotkowanej stali.
Kuchnia. Zachichotałam. Teraz, z perspektywy czasu, mnie to śmieszyło, lecz tamtego zimowego wieczoru, gdy pojechaliśmy na kolację do Kattis i Kallego, wcale nie było mi do śmiechu.
Moja najlepsza przyjaciółka i jej chłopak mieszkali w Godsta, w starym domu, w którym kiedyś rodzina Kattis spędzała wakacje. Kattis przeprowadziła się tutaj, gdy zaraz po ukończeniu dziennikarstwa dostała pracę w Norrtälje. Moja przyjaciółka od czasów podstawówki w Sundbybergu natychmiast się tam zaaklimatyzowała i ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu szybko została prawdziwą dziewczyną ze wsi.
A ku mojemu jeszcze większemu zdziwieniu poznała prawdziwego chłopaka stamtąd.
Kalle dorastał na wsi i wyjechał z niej tylko na czas studiów. Teraz prowadził w Norrtälje biuro rachunkowe. Kattis kompletnie zwariowała na jego punkcie, a ja, gdy go poznałam, zrozumiałam dlaczego.
To, że ktoś mieszka na wsi, wcale nie musi oznaczać, że w niczym się nie orientuje. Kalle był bystry i zabawny.
Uwielbiałam zostawać u nich na noc i rozmawiać do późna. Ale tamtego wieczoru był ze mną Daniel, a Kattis nieźle się wstawiła.
Daniel robił karierę jako agent nieruchomości. Moi przyjaciele wysłuchiwali go prawie przez siedem lat. Najpierw chłopaka, który uczęszczał na kurs pośredników nieruchomości i uważał, że wszyscy ambitni ludzie też powinni to robić. Potem młodego agenta nieruchomości, który poznał różne branżowe triki i chętnie się nimi chwalił. W ostatnich latach – chłopaka robiącego karierę, który zaczął dobrze zarabiać.
A tamtego zimowego wieczoru agenta nieruchomości szukającego dla nas „superświeżego obiektu”, żebyśmy mogli razem zamieszkać w centrum.
– Anna-Lisa nie może dłużej mieszkać w takich warunkach. To przecież totalna graciarnia.
Kattis zmierzyła go wzrokiem.
– Graciarnia?
– Tak, no wiesz… trudno wejść do środka. Same stare meble i cały ten szajs.
Wiedziałam, co Daniel myśli o moim zagraconym trzypokojowym mieszkaniu w Sundbybergu. I owszem, w przedpokoju i pokoju gościnnym było trochę ciasno, a w sypialni zgromadziłam mnóstwo różnych niepotrzebnych rzeczy, ale łóżko się mieściło i był do niego dostęp ze wszystkich stron. A to, co mój chłopak nazwał szajsem, było fajnymi przedmiotami retro, na które latami polowałam na różnych pchlich targach.
Gdybym sprzedała te wszystkie meble z drewna tekowego, całą kolekcję zastawy stołowej z lat pięćdziesiątych i półki String (to może wyglądało na chaos, ale ja wiedziałam, gdzie co mam) na Tradera i Blocket, dostałabym za to mnóstwo pieniędzy.
A zamierzałam to wszystko sprzedać, bo pewnego pięknego dnia planowałam spełnić swoje marzenie i otworzyć sklep z rzeczami retro. Najfajniejszy w całym Sztokholmie, z wybranymi przeze mnie przedmiotami z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Często myślałam o tym sklepie, urządzałam go w wyobraźni. Ale póki co był tylko marzeniem. Niebotyczne czynsze za minilokal z co najmniej jednym oknem wystawowym stanowiły przeszkodę, której nie potrafiłam przeskoczyć, chociaż ciągle liczyłam na cud. Na to, że mój chłopak trafi w swojej pracy na tani lokal z dużymi witrynami w centrum miasta.
Kattis pokręciła głową.
– Daniel, słuchamy twojego ględzenia od siedmiu cholernych lat.
Daniel otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale się zmieszał, gdy Kattis z wściekłością uniosła rękę, niemal agresywnie. Jak gdyby zamierzała go spoliczkować. Napotkałam nad stołem wzrok Kallego. Miał taką minę, jakby było mu mnie żal, ale nie zrobiłam nic, żeby powstrzymać Kattis.
– Skoro twierdzisz, że mieszkanie Anny-Lisy to graciarnia, to wiesz, kim jesteś, Danielu?
Mój chłopak milczał, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
– Jesteś jak kuchnia ze szczotkowanej stali, sterylna jak laboratorium. To styl, który tak lubicie, ty i twoi kumple, agenci nieruchomości. Lodowaty.
Daniel kompletnie zignorował Kattis. Nawet na nią nie patrzył.
Zamiast tego odwrócił się w moją stronę i objął mnie ramieniem. Poczułam, że sztywnieję. Po raz pierwszy zesztywniałam pod wpływem dotyku swojego chłopaka.
On jednak niczego nie zauważył.
– Może zadzwonimy po taksówkę i pojedziemy przenocować do Norrtälje. Pewnie jest tam jakieś schronisko.
Jeszcze pół roku wcześniej uznałabym ten komentarz za zabawny, ale teraz wydał mi się bezczelny i irytujący.
Odsunęłam się od Daniela.
– Nie, dzięki. Zostanę tutaj.
Kiedy Daniel wyszedł z pokoju, żeby zadzwonić po taksówkę, okazało się, że nie ma żadnej wolnej. Oboje zostaliśmy na noc w Godsta.
Poranne śniadanie było dużo skromniejsze od tych śniadań, którymi zazwyczaj goszczono nas w Godsta. I bardziej milczące. Kiedy Kattis napotkała moje spojrzenie, wbiłam wzrok w filiżankę z herbatą. Uważałam, że przesadziła.
Daniel mimo wszystko był moim chłopakiem. I raczej letnim niż lodowatym.
Ale kilka miesięcy temu z nim zerwałam.
To wtedy w moim życiu pojawił się Bolle i to zabiło nasz związek.