Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Lichotki i zielona mumia. Tom 4 - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
10 lipca 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lichotki i zielona mumia. Tom 4 - ebook

Klątwy, rybie szkielety, sarkofagi – czas na przygodę Lichotek w Egipcie! Tata-Lichotek i Lichociątka odwiedzają wystawę, na której prezentowane są znaleziska ze starożytnego Egiptu. Lichotki zwabione pięknie pachnącym stęchlizną sarkofagiem starożytnej mumii kładą się w nim i zasypiają. Ale tego wieczoru wystawa zostaje zdemontowana i zabrana z powrotem do Egiptu. A Lichotki są już w środku nowej przygody: po odkryciu piramidy Faraona Lichotka i kradzieży złotego rybiego szkieletu, zaczynają się dziać złowieszcze rzeczy. Czy na rybim szkielecie ciąży klątwa? Przekonajcie się sami!

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-8870-7
Rozmiar pliku: 3,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

KRÓTKA LEK­CJA LI­CHOT­KO­LO­GII

Mie­li­ście już w szkole Li­chot­ko­lo­gię? Nie? To nic nie szko­dzi! Oto dzie­sięć naj­waż­niej­szych rze­czy, które mu­si­cie wie­dzieć o Li­chot­kach:

1. Li­chotki są zie­lone jak roz­go­to­wany szpi­nak. Mają dłu­gie, pę­kate nosy, a na gło­wie trzy li­cho­cie ucho­rogi. Za ich po­mocą sły­szą, jak mrówki kaszlą, dżdżow­nice czkają, a sto­krotki ro­sną. A środ­kowy ucho­róg spra­wia, że ro­zu­mieją wszyst­kie ję­zyki świata.
2. Li­chotki mają bar­dzo mocne zęby. Gryzą nimi pla­stik, drewno, szkło, a na­wet me­tal. Na swoim wy­sy­pi­sku śmieci w Szmelcu znaj­dują pełno przy­sma­ków, na które zwy­kle mają ogromny ape­tyt. Li­chotki to praw­dziwi sma­ko­sze, a naj­bar­dziej lu­bią rze­czy nad­psute i gni­jące. Pa­ła­szują stare po­de­szwy ni­czym ko­tlety scha­bowe, wcią­gają sznu­rówki jak spa­ghetti, żują za­rdze­wiałe gwoź­dzie, jakby to były żelki. Gdy Mama-Li­chotka robi gu­lasz z ości, kne­dle ze szlamu albo pyszną pizzę z po­kry­wek od ron­dli lub koł­pa­ków, ro­dzina Li­chot­ków jest wnie­bo­wzięta. A gdy są spra­gnione, piją brą­zowy ro­sół na śmie­ciach, a cza­sem ły­czek smaru do ro­we­rów. To przy­smak Dziadka-Li­chotka.
3. Li­chot­kom ni­gdy nie do­ku­cza ból brzu­cha, choć od­ży­wiają się dość dziw­nymi rze­czami. Ale biada im, je­śli zje­dzą coś świe­żego! Od razu cho­rują, czują się słabo, a na ca­łym ciele wy­kwi­tają im ko­lo­rowe plamy.
4. Li­chotki ob­cho­dzą uro­dziny, kiedy chcą i tak czę­sto, jak chcą. Be­kają i pusz­czają bąki, kiedy tylko mają na to ochotę.
5. Li­chotki ni­gdy się nie myją, więc roz­sie­wają bar­dzo li­choci za­pach. Dla­tego czę­sto ota­czają je mu­chy, bo tylko one czują się do­brze w ta­kich opa­rach. Ale je­śli Li­cho­tek ziew­nie, sze­roko otwie­ra­jąc swoją li­cho­cią bu­zię, to na­wet mu­chy nie są w sta­nie tego znieść. Tracą przy­tom­ność i spa­dają bez ży­cia na zie­mię.
6. Włosy Li­chot­ków są twarde jak druty. Nie da się ich ob­ciąć no­życz­kami, trzeba by było mieć ob­cęgi. Ale wła­ści­wie po co Li­chotki mia­łyby so­bie ob­ci­nać włosy?
7. Li­chotki są wpraw­dzie małe, ale bar­dzo silne. Mają mię­śnie jak ze stali, a gdy zbiorą się ra­zem, da­dzą radę pod­rzu­cić wy­soko w po­wie­trze na­wet sło­nia.
8. Za­wsze kiedy pada deszcz, Li­chotki się cie­szą. Małe Li­cho­ciątka ta­plają się wtedy w błot­ni­stych ka­łu­żach i ci­skają błot­nymi kul­kami, ce­lu­jąc w pę­kate no­ski.
9. Li­chotki lu­bią wy­godę. Czę­sto całe dnie spę­dzają jak śmier­dzące le­nie – leżą w ką­pieli ze śmieci i cze­kają na deszcz. Małe ro­pu­chy, szczury i śli­maki, za­miesz­ku­jące wy­sy­pi­sko śmieci w Szmelcu, chęt­nie im wtedy to­wa­rzy­szą.
10. Gdy Li­chotki są w wy­jąt­kowo do­brym hu­mo­rze, śpie­wają Pieśń Li­chot­ków. A gdy mają zły na­strój? Wtedy rzu­cają naj­okrop­niej­szymi li­cho­cimi prze­kleń­stwami. Do dia­ska smro­dli­wego! Za­ple­śniałe ry­bie bąki! Do kroć­set dżdżow­nic!UPIER­DZINY! UPIER­DZINY!

Wy­sy­pi­sko śmieci w Szmelcu było dla Li­chot­ków praw­dzi­wym ra­jem. My­szy i szczury ga­niały się mię­dzy kry­jów­kami z za­rdze­wia­łych ste­laży od łó­żek, na sta­rych opo­nach przy­sia­dły re­cho­czące ro­pu­chy. Po prze­rdze­wia­łych becz­kach od oleju peł­zały tłu­ste, le­niwe śli­maki, a ty­siące pra­co­wi­tych mró­wek tup­tało po ziemi w nie­koń­czą­cych się sze­re­gach.

Li­chotki roz­ko­szo­wały się gnil­no­ba­gien­nymi opa­rami, uno­szą­cymi się stale nad ich wy­sy­pi­skiem. Dra­pały się de­li­kat­nie po brzusz­kach, spo­glą­dały w słońce i cze­kały na desz­czową po­godę. Ży­cie nie mo­gło być pięk­niej­sze! Ale na­wet w naj­bar­dziej ro­pu­szań­skim raju po­trzeba od czasu do czasu od­miany.

– Upier­dziny! Mamy dziś upier­dziny! – krzy­czały Li­cho­ciątka. Wa­liły dłu­gimi ki­jami w starą beczkę po oleju, ro­biąc przy tym pie­kielny ha­łas.

Tata-Li­cho­tek pró­bo­wał się wła­śnie zdrzem­nąć w wan­nie wy­peł­nio­nej śmie­ciami. Ale w tym za­mie­sza­niu, ro­bio­nym upar­cie przez Li­cho­ciątka, nie mo­gło być mowy o spa­niu.

Tata-Li­cho­tek za­tkał so­bie ucho­rogi i jęk­nął:

– Mie­li­ście prze­cież upier­dziny w ze­szłym ty­go­dniu! Mu­si­cie znowu świę­to­wać?

– Li­cho­tek ob­cho­dzi upier­dziny, kiedy chce, gdzie chce i tak długo, jak chce! – krzyk­nęły Li­cho­ciątka i dla od­miany za­częły ude­rzać ki­jami w wannę Taty-Li­chotka.

– Rdzawe nie­chluje, do­brze po­zna­łem tę za­sadę – burk­nął Tata-Li­cho­tek. – Ale co z tego! Po­woli za­czy­nam tra­cić cier­pli­wość do tych wiecz­nych uro­dzin.

– Dziś nie chcemy pre­zen­tów – po­wie­działo jedno Li­cho­ciątko.

– Chcemy wy­cieczkę do zoo w Ru­pie­ciu – do­dało dru­gie.

– Do­bry po­mysł! – za­wo­łała Mama-Li­chotka z li­cho­ciej ja­skini. – Tata-Li­cho­tek mógłby raz w ży­ciu za­jąć się dziećmi, na śmier­dzące bu­ciory! – Zaj­mo­wała się wła­śnie roz­gar­nia­niem ku­rzu po du­żym po­koju. Roz­biła też kilka zgni­łych jaj, dzięki czemu w ja­skini pa­no­wał miły li­choci za­pa­szek.

– Kiedy ja wła­śnie biorę ką­piel w śmie­ciach! – jęk­nął Tata-Li­cho­tek. To, że Li­cho­ciątka za­pra­gnęły świę­to­wać upier­dziny aku­rat te­raz, było mu bar­dzo nie na rękę.

– Chcemy zo­ba­czyć ja­do­wite węże i śmier­dzące zwie­rzątka! – wo­łało jedno Li­cho­ciątko.

– Do zoo! Do zoo! – ma­ru­dziło dru­gie.

Tata-Li­cho­tek wes­tchnął.

– A dzia­dek nie może z wami pójść? – Ro­zej­rzał się z na­dzieją za Dziad­kiem-Li­chot­kiem.

Ale ten był aku­rat za­jęty. Sie­dział przed ja­ski­nią na zu­ży­tej opo­nie i tre­so­wał swoje pchły.

Dzia­dek-Li­cho­tek zo­stał bo­wiem nie­dawno dy­rek­to­rem cyrku. Za­ło­żył nie­wielki pchli cyrk i trak­to­wał swoje zwie­rzątka jak naj­więk­sze skarby. Umiały już cią­gnąć mi­nia­tu­rowe wa­go­niki (które wła­sno­ręcz­nie zro­bił), ska­kać przez prze­szkody i ba­lan­so­wać z mi­ni­pa­ra­so­lecz­kami na roz­cią­gnię­tej nici.

Wo­bec tego Dzia­dek-Li­cho­tek na­prawdę nie miał czasu.

Ale może Bab­cia-Li­chotka mo­głaby po­świę­to­wać ra­zem z wnu­kami?

Nie­stety, ona też nie miała czasu. Bab­cia-Li­chotka pró­bo­wała wła­śnie uspo­koić pła­czące naj­młod­sze Li­cho­ciątko. Bie­dac­two znów do­rwało się do cze­goś świe­żego, a że Li­chotki w ogóle nie mogą jeść ta­kich rze­czy, na ca­łym ciele wy­sko­czyły mu ko­lo­rowe plamy. Bab­cia-Li­chotka ro­biła mu okłady z cuch­ną­cych skar­pe­tek i da­wała do ssa­nia stare ości. Wła­śnie ko­ły­sała ma­lut­kie Li­cho­ciątko na rę­kach i nu­ciła mu do ucho­róż­ków li­cho­cią ko­ły­sankę.

Tata-Li­cho­tek wy­grze­bał się ze swo­jej śmie­cio­wej ką­pieli i burk­nął:

– No do­bra, do stu ty­sięcy ku­rzych pier­dów! W ta­kim ra­zie ja z wami pójdę, skoro już nie ma in­nego wyj­ścia.

Li­cho­ciątka się ucie­szyły. Za chwilę będą mo­gły wy­pro­wa­dzić z ga­rażu i za­tan­ko­wać śpią­cego jesz­cze smoka Ognio­pierda.

Ognio­pierd wy­żło­pał cały gar na­paru z łu­skiew­nika, który na­pę­dzał go tak, jak pa­liwo sa­mo­loty, i był go­towy do drogi.

Li­cho­ciątka ra­zem z tatą wspięły się na po­kryty łu­skami grzbiet smoka. Ognio­pierd ziew­nął – kilka much, które przy­sia­dło mu na no­sie, stra­ciło przy­tom­ność i upa­dło bez ży­cia na zie­mię.

Smok wy­pu­ścił jesz­cze no­sem żół­tawą chmurę odoru, a po­tem wy­star­to­wał z ry­kiem pasz­czy w kie­runku Ru­pie­cia, gdzie znaj­do­wało się naj­pięk­niej­sze zoo na ca­łym świe­cie.

Wy­sy­pi­sko śmieci do­piero co zo­stało za nimi, a już szy­bo­wali nad da­chami Szmelca. Le­cieli wzdłuż dłu­giej drogi pro­wa­dzą­cej do Ru­pie­cia, nie zda­jąc so­bie sprawy, że zmie­rzają ku wiel­kiej przy­go­dzie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: