- promocja
- W empik go
Lichotki w krainie Indian. Tom 12 - ebook
Ebook
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Lichotki w krainie Indian. Tom 12 - ebook
Wehikuł czasu profesora Winiaka przenosi Lichociątka, Dziadka-Lichotka i najmłodsze Lichociątko do Ameryki Północnej, gdzie trafiają na indiańskie plemię Chichoczących Skarpetek. W krainie Indian dziwne zielonki są uważane za potężne duchy wody. Przy okazji pomagają małemu chłopcu o imieniu Mukki zdać test, który udowodni, że jest już duży. Lichotki wywracają życie w indiańskiej wiosce do góry nogami, ale Indianie są zachwyceni. Wyrzeźbili nawet słup totemowy na cześć Lichotków.
Czy Lichotki zostaną z plemieniem Chichoczących Skarpetek, czy wrócą do Szmelca?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-272-8955-1 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KTO ZAKOSIŁ OLEJ DO ROWERU?
W małym miasteczku o nazwie Szmelc była jesień.
Niebo było szare, przez większość czasu padał deszcz, a ludzie nie wyściubiali nosa ze swoich domów. Tylko dzieci skakały w kolorowych kaloszach po kałużach.
W taką pogodę Lichotki czuły się na swojej górze śmieci naprawdę ropuszańsko.
– Wciągnij uchorogi! – słychać było krzyk jednego z Lichociątek.
Cisnął właśnie tłustą błotną kulką w pękaty nos drugiego Lichociątka.
– Kurzy smród! Jaka pogoduńcia! – Cieszyła się Mama-Lichotka. Stała przed jaskinią Lichotków i mieszała we wgniecionym garnku.
Od rana padał deszcz i przy górze śmieci pojawiły się najwspanialsze kałuże błota. Szlam był potrzebny nie tylko Lichociątkom, Mama-Lichotka używała go również do swojego rosołu na śmieciach.
Dziś chciała wypróbować nowy przepis. Zupa błotna z podeszwami trampek, do tego marynowane skarpety i olej rowerowy.
Siup! – błotna kulka wylądowała w jej garnku.
– Błotne kulki to świetny pomysł, dzieciaczki – zapewniła radośnie Mama-Lichotka. – Możecie dorzucić jeszcze trochę!
Dziadek-Lichotek jak zwykle przycupnął na swoim starym piecu i żuł kościaną fajkę.
– A teraz cudowna buteleczka oleju rowerowego – westchnął. – Należy mi się.
Otworzył drzwiczki piekarnika, gdzie ukrył swój tajny zapas oleju rowerowego, i wyciągnął… pustą butelkę.
– A niech to obornikowy bąk ościsty! Kto był w mojej tajnej kryjówce? Kto ukradł mi olej do roweru?
Mama-Lichotka wskazała na swój garnek.
– Dodałam kilka kropli do zupy.
– A gdzie jest reszta?! – zapytał gniewnie Dziadek-Lichotek.
– Musiałam naoliwić mój gramofon – powiedziała Babcia-Lichotka. – Żeby dobrze grało, płyta musi się sprawnie obracać.
Tata-Lichotek wyszedł z garażu, pogwizdując.
– A ja potrzebowałem oleju do mojego wynalazku. Zrobiłem drapaczkę dla Ogniopierda. Bez oleju nic by z tego nie wyszło.
Ogniopierd to latający smok Lichotków. Właśnie ucinał sobie pięciogodzinną drzemkę w garażu. Małe obłoczki siarki wydobywały się z jego nosa.
Dziadek-Lichotek ze złością zatrzasnął drzwiczki piekarnika.
– Nie denerwuj się – powiedziała Mama-Lichotka. – Zaraz wszyscy razem poszukamy dla ciebie nowej butelki.
– Całe życie w gorących błotach kąpany – mruknęła Babcia-Lichotka i wygramoliła się ze swojego hamaka. – Czy nie można mieć tutaj chwili spokoju?
W małym miasteczku o nazwie Szmelc była jesień.
Niebo było szare, przez większość czasu padał deszcz, a ludzie nie wyściubiali nosa ze swoich domów. Tylko dzieci skakały w kolorowych kaloszach po kałużach.
W taką pogodę Lichotki czuły się na swojej górze śmieci naprawdę ropuszańsko.
– Wciągnij uchorogi! – słychać było krzyk jednego z Lichociątek.
Cisnął właśnie tłustą błotną kulką w pękaty nos drugiego Lichociątka.
– Kurzy smród! Jaka pogoduńcia! – Cieszyła się Mama-Lichotka. Stała przed jaskinią Lichotków i mieszała we wgniecionym garnku.
Od rana padał deszcz i przy górze śmieci pojawiły się najwspanialsze kałuże błota. Szlam był potrzebny nie tylko Lichociątkom, Mama-Lichotka używała go również do swojego rosołu na śmieciach.
Dziś chciała wypróbować nowy przepis. Zupa błotna z podeszwami trampek, do tego marynowane skarpety i olej rowerowy.
Siup! – błotna kulka wylądowała w jej garnku.
– Błotne kulki to świetny pomysł, dzieciaczki – zapewniła radośnie Mama-Lichotka. – Możecie dorzucić jeszcze trochę!
Dziadek-Lichotek jak zwykle przycupnął na swoim starym piecu i żuł kościaną fajkę.
– A teraz cudowna buteleczka oleju rowerowego – westchnął. – Należy mi się.
Otworzył drzwiczki piekarnika, gdzie ukrył swój tajny zapas oleju rowerowego, i wyciągnął… pustą butelkę.
– A niech to obornikowy bąk ościsty! Kto był w mojej tajnej kryjówce? Kto ukradł mi olej do roweru?
Mama-Lichotka wskazała na swój garnek.
– Dodałam kilka kropli do zupy.
– A gdzie jest reszta?! – zapytał gniewnie Dziadek-Lichotek.
– Musiałam naoliwić mój gramofon – powiedziała Babcia-Lichotka. – Żeby dobrze grało, płyta musi się sprawnie obracać.
Tata-Lichotek wyszedł z garażu, pogwizdując.
– A ja potrzebowałem oleju do mojego wynalazku. Zrobiłem drapaczkę dla Ogniopierda. Bez oleju nic by z tego nie wyszło.
Ogniopierd to latający smok Lichotków. Właśnie ucinał sobie pięciogodzinną drzemkę w garażu. Małe obłoczki siarki wydobywały się z jego nosa.
Dziadek-Lichotek ze złością zatrzasnął drzwiczki piekarnika.
– Nie denerwuj się – powiedziała Mama-Lichotka. – Zaraz wszyscy razem poszukamy dla ciebie nowej butelki.
– Całe życie w gorących błotach kąpany – mruknęła Babcia-Lichotka i wygramoliła się ze swojego hamaka. – Czy nie można mieć tutaj chwili spokoju?
więcej..