- W empik go
Lira polska. Tom 10 - ebook
Lira polska. Tom 10 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 245 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami; Nigdy mi, kto szlachetny, nie byt obojętny:
Dziś was rzucam i dalej idę w cień –
z duchami –.
A jak gdyby tu szczęście było – idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica,
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia:
Imię moje tak przeszło, jako błyskawica;
I bedzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mię znali, w podaniach przekażcie, Żem ja dla prawdy sterał moje lata młode, A póki okręt walczył, siedziałem na maszcie,
A gdy tonął, z okrętem poszedłem pod wodę…
Ale kiedyś – o smętnych losach zadumany
Ludzkości – przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu byt nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą –
Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie…
Niech przyjaciele moi siedzą przy puharze
I zapiją mój pogrzeb – oraz własną biedę:
Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,
Jeśli Bóg nie uwolni od męki, nie przyjdę…
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie, przez Boga rzucane na szaniec!…
Co do mnie – ja zostawiam maleńką tu drużbę Tych, co mogli pokochać serce moje dumne; Znać, że srogą spełniłem, twardą Bożą służbę
I zgodziłem się tu mieć – niepłakaną trumnę.
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi Iść?… taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Ryć sternikiem duchami napełnionej łodzi,
I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic… tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba – w aniołów przerobi.
J. Słowacki."MODLITWA EZDRASZOWA. "
O Panie! Daj dziś mówić duszy mej przed Tobą! Nie o wszelkim człowieku, który sąd Twój czyni,
Ale o ludu Twoim, co z swoją żałobą –
Nędzarz wzgardzony – błądzi po życia pustyni… Ale o Twem dziedzictwie, dla którego płaczę,
Ale o domu ojców, dla których boleję,
Ale o pokoleniu, co stopy tułacze
Po obcych krwawi ziemiach, goniąc swe nadzieje…
Ty zasię mierzysz czasy, a Twoje źrenice
Na powietrze wzniesione i na wysokości.
A z rąk swych puszczasz światy, jako gołębice, A straż Twoja w płomieniu i wichrów chyżości. Rozkazanie Twe mocne, a ład Twój straszliwy. Trwająca jest Twa powieść i prędkie
Twe sądy. Spojrzenie Twe wysusza mórz głębie, a lądy Rozpuszcza w oceanach, i zapładnia niwy…
Ty wybierasz narody i dajesz im zbroje,
I stawiasz je, jak wodze, przed hufce stuleci, I patrzysz, jak się wzmaga, a jako się świeci
Twój orzeł przedsłoneczny lecący na boje,
I do nóg jego rzucasz zastępy i trony,
I komet miecz zapalasz. I wołasz go zasię
I gasisz, jak pochodnię, i porzucasz w czasie,
Jako proch osypany i popiół wzgardzony.
Lecz ducha tego który w piersiach jego żywie,
Jako mgłę srebrną puszczasz i jako dym siny,
W tajny wątek żywota i w ludów zaczyny,
I siejesz, jako ziarno zbożowe na niwie…
A nieznalezion będzie między umarłemi
Żaden z tych, którzy tchnęli pod Twoje błękity… I wzbudzisz z nocy czasów rozbłyski i świty, I dębom obalonym wstać każesz na ziemi.
………………………..
Lecz teraz w rozdzieleniu czasów żywot pędzę, I na rozstajnych drogach sądów Twoich stoję.
Przeto wołam i ludu wyznaję Ci nędzę,
Co, jak robak w źrenicy, zakrwawia łzy moje… Przecz – żeś rozproszył, Panie, jedynaczka swego I drapieżnym go wielu dałeś na zginienie?…
Przecz – żeś go Ty porzucił w pył drożny i w cienie,
Iż depczą po nim końmi i ci, którzy biegą?
Przecz – żeś zdmuchnął nad głową maluczkich swą zorzę
I nakarmił jastrzębie polnemi ptaszęty?
Azaż ziemia moc swoją z krwi tylko brać może? Ażaliż zwyciężony – przed Tobą przeklęty?
………………………..
Lecz mowa o tych rzeczach trzęsie się i łamie,
I drży w sobie, zgwałconym zaparta językiem… A wołaniem przed Tobą wzniesione to ramię,
A milczenie skrzywdzonych przed Tobą jest krzykiem!
M. Konopnicka.ANIOŁ DZIEJOWY.
Z koroną błyskawic i lilij u czoła,
Owiany purpurą światłości,
Duch Boży zlatywał – i skrzydła anioła
Roztoczył nad dzieje ludzkości.
Wtem poczty chmur czarnych, drżąc trwogą i gniewem, Zerwały się wstrzymać lot jego…
Lecz anioł zbawienia szat jasnych powiewem
Rozpędził chór rana ciemnego.
Natenczas Przeklęty płomieniem i stalą
W pierś bluzgnął duchowi młodości…
Napróżno!… Archanioł oblany krwi falą
Piękniejszym się wydał ludzkości.
W rozpaczy złe duchy rozdarty pierś ziemi –
I wszystkie jej skarby kamienne,
I złoto i srebro garściami brudnemi
Cisnęły w oblicze promienne.
On wzbił się – lecz w silne chwyciwszy ramiona
U tronu Bożego krzyż Pański,
Za chwilę znów zleci – i dzieła dokona,
I hufiec rozgromi szatański.
L. SowińskiHELLAS. I.
…..panowali nad morzami i nad lądem całym.
Demostenes.
Grecyjo, ja cię widzę w dawnej twojej szacie
Piękną tuk nieśmiertelnie, jak kute w marmurze
Przez mistrzów twoich cudne twych bogiń postacie,
Skąpane w twoim słońcu i w zórz twych purpurze.
Grecyjo, ja cię widzę w dawnej twojej zbroi
Wielką, jak twa Pallad a, korną u tarza,
Dzielną, jak Maratońscy bohate twoi,
Wzniosłą, jak śmierć Kodrusa, w ła manach nędzarza.
Grecyjo, ja cię widzę, gdyś groźna, tężna,
Z mieczem Aresa w dłoni, jak z Zet wym gromem,
Stała tam, kędy wschodu nawala orę
Wdzierała się wybitym na zac wyłomem;
Gdyś piersią granitową, bohater mężna,
Zasłaniała pół świata przed ha i sromem.II.
I stała się, jako wdowa, pani na – rodów.
Narzekania Jeremjasza.
I widzę, widzę ciebie tam, pod Cheroneją…
Jasne słońce twej chwały do snu się układa,
Gromkie ciosy twej strasznej prawicy tępieją,
I na pierś się pochyla skroń, rozpaczą blada.
Potem głucha, cmętarna na twoim grobowcu
Legła cisza; z Tytanów powstały pigmeje;
Miecz twój w pochwie, a tarcza zasnęła w pokrowcu,
I mrok owiał wspaniałe, świetne twoje dzieje.
O, zostań dla mnie taką, jaką za pomroką
Wieków ja ciebie widzę – jaśniejącą czynem,
Z blaskami iskier bożych w promienistem oku,
Z czołem, wzniesionem dumnie ponad ludów gminem,
W chwały zdobytej pracą wiekową obłoku,
I z uszczkniętym na skalach Termopil wawrzynem.
Adam Maszewski.CÓRKA CERERY.
Przez miedzę, która, podobna do szlaków
Różnych kolorów, miedzy złotym kłosem
Tyś szła, owieczka, białością i losem
Podobna owcy śród kłosów i maków.
W tera Pluto, ogniem wylatując z krzaków,
Porwał cię w ręce i uniósł do piekła,
Córko Cerery – a tyś nic nie rzekła:
Weselił cię gwałt i wrzask nocnych ptaków.
Jakaż cię teraz cudotwórcza sita
Porwie i znowu cudownie przemieni
W córkę świecącą kłosów i promieni,
Kiedyś ty piekłu, jak miesiąc, świeciła,
I tam, gdzie ludzie jadem są żywieni,
Tyś nie umarła – lecz jadła i żyła?
J. Słowacki.PRZEZ BURZE I MGŁY.
Na niebie wysoko drży gwiazda polarna,
A dołem wre morze, szaleje toń czarna.
Za gwiazdą na łodzi
Marynarz ster wodzi.
Mgły nisko opadły, po falach wiatr brodzi
I morskie proroctwa mu grzmi,
– O, nie patrz, żeglarzu, za gwiazdą niebiosów –
Tam na dnie drży gwiazda polarna twych losów!
I w fali całunie
Ty uśniesz, jak w trunie.
I próżno po morzu szalona łódź sunie
Dziedzictwem odmętów i mgły! –
I burze podniosły wód całun wydęty,
I z szumem się zwarły nad majtkiem odmęty…
Ni żagla, ni łodzi,
Po falach wiatr brodzi –
O, drzyjcie, żeglarze! Ztąd męstwo uchodzi,
Wre przestwór i klęski wam grzmi..
Lecz dążą z przystani szaleni żeglarze
Za druhem, za śladem pienistym w fal gwarze –
Bo w głębi topieli
Trup lica weseli,
Bo w szumie odmętów głos jego słyszeli:
"Ho, śmiało przez burze i mgły!"
Andrzej Niemojewski.ŚWIĘTY OGIEŃ.
(Pani El. Orzeszkowej).
Ubogi z głazów ołtarz ich
Pośród olbrzymich stał menhirów,
A śpiew ich smętny miał za wtór
Oceanowych łoskot wirów.
Z zielonych swych szumiących puszcz
Przynieśli tu, nad mórz odmęty,
Praojców wiarę w głębi serc –
I niegasnący ogień święty.
Gdy padł ostatni czczony dąb,
Liściastą swą powiawszy szatą,
Odeszli precz, bo oczy ich
Nie mogły dłużej patrzeć na to,
Jak dawnych bóstw skrzydlaty rój
W dal gdzieś odpływał widm orszakiem
A lud pokornie chylił skroń
Przed nowej wiary obcym znakiem.
najdalszy cichy kraju kat
Unieśli swe najdroższe skarby
I, pielęgnując święty żar,
Między skalnemi żyli garby.
Wierzyli tak, iż żadna moc
Nie mogła złamać tej ich wiary:
przyjdzie dzień, gdy w łonach puszcz
Odżyje znów świat bogów stary,
Gnomy i Elfy w dziuplach drzew,
Straszne w pieczarach gór olbrzymy,
Że znów zaszumi dębów gaj,
W niebo się objat wzbiją dymy,
I lud porzuci obce sny,
Ukocha znowu przeszłość jasną, –
Jeśli tak ognia będą strzedz,
Że święte żary nie zagasną.
Bo w tem zarzewiu siła tkwi,
Pewniejsza wiele od oręży,
Co przerwie sen, oświeci błąd, –
Nieufność, opór przezwycięży;
Moc cicha w niem zaklęta śpi,
Moc święta ducha wszego ludu;
Póki w niem jedna skra się tli,
Można z ufnością czekać cudu,
………………………..
Mijały dnie, szeregi lat.
W skwarne południe, w mgliste noce
Druidów orszak czuwał wciąż
Nad świętym ogniem na opoce.
Oblicza im poczernił dym,
Zgrubiały dłonie od mozołów:
Bo trzeba było nosić drwa
Het – z oddalonych gór wierzchołów.
Pot lał się z czół, z ócz krwawe łzy
Płynęły, w bruzdy krając lice,
Gdy własną piersią święty żar
Trza było chronić w nawałnicę.
Lecz mężnie trwali w pracy swej,
Wiara krzepiła ich, że strzegą
Ogniska myśli, uczuć, cnót,
Przyszłości całej ludu swego.
Marzyli wciąż, że ujrzą dnie
Przeszłości się odradzające –
I widział wokół lud co noc
Ich ogień, jako krwawe słońce.
………………………..
Lecz przyszła chwila, kiedy stróż,
Co stał z kolei ołtarza,
Krzyk trwogi wydał, że brak drew,
A ogień święty się dożarza.
Druidów grono zbiegło się,
Aby usłyszeć wieść straszliwą,
Że nastrojony wrogo lud