- W empik go
Listy: "Do przyszłej narzeczonej" - ebook
Listy: "Do przyszłej narzeczonej" - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 229 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Listy:
DO PRZYSZŁEJ NARZECZONEJ
przez Juliana Mohorta,
DO CUDZEJ ŻONY
przez Klemensa Junoszę.
Z PRZEDMOWĄ
Teodora Jeske-Choińskiego.
WARSZAWA.
Drukarnia Artystyczna
Saturnina Sikorskiego.
47. Nowy-Świat, 47
Дозволено Цензурою.
Варшава, 29 Декабря 1897 года.
Listy do "narzeczonej" i "cudzej żony."
Dwa pióra wytrawne złożyły się na wiązankę listów na użytek pici nadobnej. Julian Ochorowicz (Mohort) napisał „Listy do przyszłej narzeczonej”– Klemens Junosza „Listy do cudzej żony”.
Młode małżeństwa znajdują się najczęściej w położeniu doży weneckiego, który, przed wstąpieniem na tron, wyjeżdżał na Adryatyk i rzucał pierścień do morza, nie wiedząc, co zaślubia… periy, alboli potwory.
Rzecz dziwna, z jaką lekkomyślnością zawierają ludzie związki tale ważne, jak małżeństwo, oddziaływające nietylko na losy osób bezpośrednio interesowanych, lecz także na przyszłe pokolenia.
Narzeczeni, którzy się łączą na całe życie, na dolę i niedolę, ra wielki nieraz trud i ból, nie uważają zwykle za potrzebne przypatrzeć się sobie bliżej przed ślubem, poznać się lepiej, policzyć swoich sił. Zamiast spojrzeć w głąb swoich dusz, starają się przedstawiać się sobie wzajemnie ile możności ze strony odświętnej i bawić się swoim kosztem. Panna nie wie nigdy, jakim jest jej narzeczony po za salonem, a mężczyzna, jaka jest panna. Z chwilą, kiedy narzeczony wchodzi do narzeczonej, „wszystko na strają się na ton sztuczny, wstawiają się dekoracye, rozdają role i zaczyna się komedya”.
Tej niczem niewytłomaczonej lekkomyślności naturalnym skutkiem bywają niedobrane stadia, męczące się sobą nawzajem, zamiast się dopełniać.
W sposób bardzo przyjemny ułatwia Ochorowicz przyszłym małżonkom przegląd warunków fizycznych, majątkowych i moralnych –„rachunek sumienia”, który powinien poprzedzić każdy ślub, jeśli związek ma być spółką trwałą i pożyteczną. Niewielu z pomiędzy naszych znakomitszych pisarzów współczesnych umie temat poważniejszy przedstawić tak lekko, przejrzyście i plastycznie, iak utalentowany autor "Listów do przyszłej narzeczonej". Gruntowna wiedza i szeroki widnokrąg poglądów zlały się w Ochorowiczu z poczuciem wykwintnej formy. Jego „Listy” mogą współzawodniczyć bez obawy z najlepszemi felietonami francuskiemi.
Zdaniem Ochorowicza, należy oprzeć szczęście małżeńskie na trzech podwalinach, na: zdrowiu, środkach utrzymania i harmonii duchowej. Każdy z tych warunków zgodnego pożycia dwojga ludzi opracował autor obszernie w osobnym liście, a opracował, zwyczajem swoim, tak przystępnie i wytwornie, iż nawet panny, zepsute lekkostrawną belletrystyką, przełkną „obrazek moralny” bez przykrości. „Nudnym” nie jest Ochorowicz nigdy, nawet w dziejach „ciężkich” – w „Listach” zaś lśni i błyszczy jego „zrzędzenie”, zajmuje i bawi, jak najlepsza nowelia.
„Listy do przyszłej narzeczonej” Ochorowicza dopełniają „Listy do cudzej żony” Klemensza Junoszy.
Powieściopisarstwo nasze, zwłaszcza francuskie, roi się od nieszczęśliwych żon, zawiedzionych w swoich nadziejach. Autorowie, przerażeni niezwykłą w czasach ostatnich liczbą niedobranych mal żeństw, szukają powodów tego niewesołego zjawiska, a szukają ich zwykle tam, gdzie trudno znaleźć przyczyny istotne.
Oto pobrało się dwoje ludzi, którzy posiadają wszystkie warunki do spokojnego, równego szczęścia, bo zdrowie, majątek i ten sam stopień wykształcenia. Opływając we wszystko, co daje dostatek, nic trapieni choroba i ubóstwem, nic oddaleni od siebie odmiennem wychowaniem, powinni iść przez życie po kwiatach. Tymczasem skarży się pani nasamprzód pocichu, potem głośno, coraz głośniej, że jej źle na świecie, że się rozczarowała, że „należy się jej jeszcze coś od życia” i t… d.
Autorowie francuscy pocieszają zwykle takie „nieszczęśliwe istoty” romansem po za domem, mówią wiele o prawach serca, rozprawiają jeszcze więcej o prawach zmysłów, drażnią czytelniczki obrazami rozkoszy fizyologicznych, milcząc zupełnie o obowiązkach żony względem męża, matki względem dzieci, obywatelki względem kraju.
Ze stanowiska innego patrzy Junosza na owa wrzekome nieszczęścia niezadowolonych ze swojego losu małżonek. – Nie dziwcie się poprostu – mówi do pań, troche niegrzecznie, ale prawdziwie – bo nie rodzice nic, albo przynajmniej tak mato, iż wam dyletanckie zajęcie nic może wypełnić życia. Zamiast lamentować, że was mąż (nie dosyć tkliwy, za malo nadskakujący, grubianin) zaniedbuje, że zapomina przy pracy o wykwintnych potrzebach waszych wykwintnych upodobań, zdejmijcie z niego część jego trudu, starajcie się otrzeć pot z jego czoła, a owe „wykwintne potrzeby owych wykwintnych upodobań”, owe tęsknoty za szybką z okna, za gwiazdką z nieba, za wiecznym majem miłości, ów nienasycony w stanie małżeńskim głód ciągle nowych wrażeń i wzruszeń okaże się wam wkrótce chorobą wymarzoną, sztuczną, kłamaną.
Nudy – rozkapryszone dziecie próżniactwa – są wistocie źródłem wielu scen gorszących pomiędzy małżonkami tak zw. lepszych sfer, a bardzo często przyczyną separacyi i rozwodów dwojga łudzi, którzy tworzyliby doskonałe stadio, gdyby umieli lub chcieli się podzielić zachodami około wspólnego dobra.
Swoje rady i wskazówki, przyodziane w formę listów „do cudzej żony”, ilustruje Junosza umiejętnie.