- W empik go
Listy. Tom 2 - ebook
Listy. Tom 2 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 327 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Warszawa 6 II 1785
Autograf znajduje się w Bibliotece Czartoryskich, sygn. 847, s. 633–634. Data ręką króla. Druk. H. Biegeleisen, Udział S. Trembeckiego w sprawie Dogrumowej, „Prawda”, Księga ku czci A. Swiętochowskiego, Lwów 1896, s. 39.
6 Febr. 1785
Chociaż za mój napój nie używam tylko mleka i wody, jednakże ciężką podagrą uderzony jestem; za ojca i dziada mego pokutując nieskromność, delicta majorum immsritus luo. Nie będąc w stanie wychylić się z domu najpokorniej upraszam, aby to przynajmniej nie było mi poczytane za winę, iż będąc w Warszawie dotąd nie miałem szczęścia i Ilonom osobiście ucałować stóp WKMci.
Rozumiem, iż względem interesu Starosty Piaseczyńskiego dokładne WKMć miewasz informacje, wszakoż i tę wyrażam, jaka mnie uczyniona jest relacja. Że gdy Ksżę Gnał Podolski do Cesarza o swoim mniemanym napisał przypadku. Na to ma odpowiedź po wielkich poprzedzających komplementach: 1 – mo. Iż w tym momencie bieży kurier z Wiednia do Petersburga względem namienionego interesu. 2-do. Iż pan Des Cachets odbiera rozkaz, aby się jak najpilniej przypatrywał tej sprawie i sekretnie dochodził osób, które były pobudką do czynienia pana Ryxa. 3-tio. Aby tenże pan Des Cachets wszystko to generalnie czynił, co mu Ksżę Gnał Podolski zaleci. I znowu następują list kończące komplementa.
Ta relacja jest mi uczyniona od p. Miera, który pretenduje, że to wszystko swymi oczami ukazane sobie od Księżnej Marszałkowej W K czytał.
P. Corticellemu, który jest bez wątpienia wiernym Pańskim poddanym, wiele bardzo dobra życzę, ale WKMci nieskończenie więcej. Twierdzą przede mną, iż jego Cesarz osobiście nie lubi i w posiedzeniach przy innych nawet Polakach nie zwykł go nazywać inaczej, tylko marchand desfilles. A gniewając się o to, że mu go tam WKMć posyłasz, żadnego tu nawzajem swojego ministra przysłać nigdy nie obiecuje.
Jeżeli to prawda, zdaje się, iż jeżeli w tym czasie WKMć masz kogo do Wiednia wysłać, mógłbyś i komużkolwiek innemu swoje w tej mierze dać rozkazy.
O nieodwłoczne tej karty spalenie przy stopach WKMci suplikuję.DO STANISŁAWA AUGUSTA
Warszawa 8 II 1785
Autograf znajduje się w Bibliotece Czartoryskich, sygn. 847, s. 635. Druk. H. Biegeleisen, Listy, s. 39–40.
8 lutego 1785
Najjaśniejszy Królu
Panie Nasz Miłościwy!
Bilet WKMci, Pana Naszego Miłościwego, względem mnie pisany do JP Corticellego, dopiero w tym momencie komunikowany mi jest. Gdybym z dawna nie był gruntownie przekonanym, iż mam szczęście służyć łaskawszemu od wszystkich królów, którzy kiedykolwiek zdobili ziemię, ten sam bilet o tym by mię przekonał, gdyż jego wyrazy do zasłużonego dążące niby rygoru nieodwłocznie pełnymi miłosierdzia temperowane są.
Nie należy mi teraz drogiego WKMci wycieńczać czasu i wyższym poświęconego zatrudnieniom. We dwóch tylko słowach wyznaję winę moje, żem się przed WKMcią nie dosyć jasno wytłumaczył. Swoim zawsze obiecałeś mię WKMć nazywać, ja nad to nic więcej pragnąć ani chcę „ ani mogę. Drobniejsze zaś artykuły wyjaśnię, gdy będę miał szczęście ucałować stopy WKMci.
Mam honor być z najgłębszym respektem aż do ostatniego tchnienia
Waszej Królewskiej Mości
Pana Naszego Miłościwego wiernym poddanym
TrembeckiDO STANISŁAWA AUGUSTA
Warszawa 10 II 1785
Autograf znajduje się w Bibliotece Czartoryskich, sygn. 847, s. 637. Data ręką króla. Druk. H. Biegeleisen, Listy, s. 40.
10 Febr.1785
Najjaśniejszy Panie!
Już wszystko w bilecie WKMci odebrałem przysłane cokolwiek od rodzaju ludzkiego pożądanym być może, Całując stopy WKMci składam pod nie dzięki, żeś, Miłościwy Panie, o gruncie serca mego wiecznie sobie obowiązanego dobrze rozumieć raczył. O nieskończonym nigdy przywiązaniu i wierności mówić się wstydzę, ale abym je niewątpliwymi wsparł dowodami, na pierwsze… skinienie WKMci duszę moje wyleję.
P. S. Dnia jutrzejszego szambelanowi Corticellemu dam ponieść niektóre okoliczności do wiadomości WKMci potrzebne.DO STANISŁAWA AUGUSTA
Warszawa 24 III 1785
Autograf znajduje się w Bibliotece Czartoryskich, sygn. 847, s. 639–641. Data: „24 Mars 1785" ręką króla. Druk. H. Biegeleisen, Listy, s. 40–41.
Jeudi 24 Mars 1785
Starzy ateńscy teologowie twierdzili, iż gdyby Bóg Wszechmogący miał się gniewać na wykroczenia ludzkie, tedy żadne stworzenie nie byłoby od Stwórcy nieszczęśliwszym, gdyż on przykre bez przestania czuć by musiał wzruszenia. WKMć, który jesteś u nas Jego Namiestnikiem i pięknym obrazem, raczysz go naśladować i zabiegając winom naszym albo je poprawiając równość umysłu bez żadnego wzruszenia nieochybnie zachowasz.
Z tym wszystkim, poddani WKMci nie wszyscy żyć pragną w pokoju. Poszły listy do hetmanów koronnych „ animując ich, aby oni pobudzali wojskowych do podawania memoriałów, iż z generałem Komarzewskim służby czynić jeszcze nie mogą. A ponieważ jeden hetman jest tak blisko animującymi złączonym, a drugi, osobisty, dawny i gwałtowny generała Komarzewskiego nieprzyjaciel, jest podobieństwo, że te przeciwnych żądania, choć po części do skutku przywiedzione być mogą.
Pan Stanisław, który dane sobie z wspaniałości WKMci dostojeństwo przekupczył i przejadł na wety po zjedzonym całym swoim majątku, rozpisał do gazeciarzów list dosyć uszczypliwy, obowiązując ich zapłatą, aby te przesłane wyrazy z podpisem jego imienia w publicznych umieścili wiadomościach. Brat jego starszy, na wysoki urząd od WKMci wyniesiony i przybogacony, innych współsędziów, kolegów swoich, bez względu i słuszności do Wiednia poopisywał. Malując tę sprawę nie jak w rzeczy samej jest, ale jak jest w jego uprzedzonym pojęciu. Jako ministrowi i sędziemu wierzyć mu tam będą ci, którzy wierzyć pragną. Stąd nastąpiło, ut fertur, iż Cesarz pisał teraz, aby Książe Generał nieodwłocznie do niego pospieszył. Jakoż on nie do Puław, jak rozumiano, ale do Wiednia kroki swoje obrócił, gdzie podobno nie o spokojności Polski będą namowy. Jeżeli to prawda, że tam Książe wyjachał, zapewne już dawniej WKMć musisz byó o tym informowanym, a mnie łaskawie przepuścisz niepotrzebne wiadomej rzeczy powtarzanie.
P. S. Zdaje się, iż w tym czasie bytność ministra WKMci u nie dość przychylnego wiedeńskiego dworu nie jest koniecznie potrzebną. Znajoma mi jego roztropność, chociażby go z tysiącznych zastawionych wywikłała sideł, jednakże, gdzie panuje prewencja, nic by on tam użytecznego udziełać teraz nie mógł i tylko przymuszony byłby gorzkie trawić kawałki, które już dla niego przygotowane są.
NB. Listy najszkodliwsze nie bywają oddawane na pocztę warszawską, ale posyłają się z Gruszczyna prosto albo na jedną stacją dalej.
DO STANISŁAWA AUGUSTA
Warszawa 3 IV 1785
Autograf znajduje się w Bibliotece Czartoryskich, sygn. 847, s. 643. Na liście u góry ręką króla: „w poniedziałek 4 Aprilis 1785 mnie oddane". Do lista dołączone Drugie objaśnienie, przepisane ręką Trembecckiego (s. 645–654). Druk. H. Biegeleisen, Listy, s. 41–46.
Dimanche
Mam nadzieję w łasce WKMci, iż ostatnie pismo, które miałem honor złożyć pod stopy Pańskie, raczyłeś spalić. Z tej przyczyny o to się dopraszam, iż nieraz już listy moje tło WKMci pisane po cudzych rękach biegające widziałem. Szambelan Corticelli zalecił mi imieniem WKMci, abym drugie objaśnienie starał się przesłać. To przyłączam. Miałem je i dawniej do czytania mi dane, ale tak napisane grubiańsko, iż nie mogąc tego znieść, przestrzegłem stronę przeciwną, że pisania w takowym guście im tylko samym wieczną krzywdę uczynią. Teraz tedy jest przez trzecią prawie część skrócone i poprawione, ale jeszcze bardzo w nim znać rękę barbarzyńską. Czyli było publikowane, nie wiem. To wiem, że dawniejsze dane było p. Niemcewiczowi, aby je po wsiach, rozdawał i stamtąd do stolicy przesłał. Wkrótce zaś wszelkie tego rodzaju kawałki mają być drukowane we Lwowie.
Drugie objaśnienie w sprawie Kscia Generała, po odrzuceniu świadków
Trudno, jak widzę, być u nas prorokiem.uczciwemu człowiekowi; domysł jego przewidując złe, które objąć może, tego, które się stać ma, nie obejmuje. To mi się zdarzyło w przepowiadaniu dalszego postępowania sądu za Rysem, przeciwko Ksciu Generałowi wyznaczonym. Domyśliłem się, iż Dugramoff, iż Teylera nie przypuszczą do świadectwa; ale żeby od niego śmieli oddalić p. Potockiego, to się jąć myśli mojej nie chciało. Lecz jeżeli nie podobna było przed czasem zgadnąć postępku, który wszystkich zadziwić musi, a wszystkich zasmucić powinien, tajemne jego przyczyny wyjawić, a pozorne zniszczyć aż nadto łatwo przypadnie.
Skoro się dowiedzieli sędziowie, na wyznaczonym umyślnie dla tego egzaminie, jakiej są wagi rzeczy od świadków słyszane, odrzucenie ich stało się dla sądu jedynym sposobem do ucalenia Ryxa, a dla publiczności staje się największym zbrodni przez niego popełnionej dowodem. Bo gdyby Ryx był niewinnym, gdyby do czego innego nie do zgładzenia Kscia Generała mogły zmierzać słowa od świadków słyszane, czyliżby on całą zasadę obrony swojej na ich uchyleniu założył ? czyliżby sąd,mając inne do wybawienia go śrzodki, tak gorszącego się uchwycił?
Należy tu przydać, iż p. Komarzewski sprawę swoje z Ryxa sprawą tak ściśle czuł być związaną, iż do żądania jego swoje przyłączając dopraszał się sądu o świadków uchylenie, którzy nie p. Komarzewskiego, ale Ryxa słyszeli.
Zdawało mi się, że sąd tyle przecie na puhlicum będzie miał względu, iż przynajmniej p. Potockiego do świadectwa przypuści; zdawało mi się, że z tym publiczności uszanowaniem będzie mógł ocalenie Ryxa pogodzić. Ale tu błąd mój wyznać muszę. Świadectwo p. Potockiego tak jest czyste, tak jasne, tak potępiające zbrodnia, iż odprzysiężeniem chyba można było jego życie zachować. A nie dosyć na tym, ażeby go żywym zostawić, trzeba było jeszcze robić go i niewinnym. Gdyby sąd, nowy język tworząc dla Ryxa i każdemu słowu insze dając znaczenie, tym go sposobem oczyścił, świadectwo p. Potockiego wymienione w dekrecie ten dekret na wieki by zbijało i wieczną byłoby sądu ohydą. Ale jeżeli sąd ujść jej spodziewa się odrzuceniem świadków, nazbyt się grubo myli: nie w dekrecie ta ohyda zostanie, ale w zdaniu publicznym, które wyższe nad wszystkie wyroki upoważnić lub zniszczyć je może; z ust ona do ust przechodząc, najpóźniejszym wiekom podana, nie zgasłą będzie, a bogdaj by nie jedyną zemstą sprawiedliwości tak daleko, tak zuchwale znieważonej!
Zerwaliśmy zdrożności zasłonę, okazaliśmy odrzucenia świadków zamilczane przyczyny, które tak są jawne, iż im tajemnych imię nawet nie przystoi. Roztrząśnijmy teraz przyczyny pozorne od strony podane i w sentencją sądu włożone. Jakież są naprzód przeciwko pani Dugrumoff? Oto, że jest złego życia niewiasta, że jest Rysowi nienawisna, że jest stroną w tej sprawie, że potwarz na Ryxa i na Komarzewskiego ułożyła, że już podobne potwarze na innych kładła i że na wolnym egzaminie sama się sobie w niektórych naracjach sprzeciwiła.
Nim się na te zarzuty odpowiedzi przywiodą, uważyć należy, iż gdyby w sprawach kryminalnych, gdzie idzie o zbrodnie, które układane i działano w ciemności światła nie cierpią, tych wyłączeń używać można, które używane bywają w sprawach cywilnych, gdzie o świadków nie trudno, w takim razie nigdy by zbrodnia odkrytą i karaną być nie mogła. Byłoby to drogę otworzyć najszkaradniejszym występkom: każdy złoczyńca brata przy bracie, syna przy ojcu, pana przy sługach mógłby już zabijać bezpiecznie i takowe zbrodnie tym by się częściej zdarzały, iż przy nich takie tylko osoby znajdować się zwykły. Kto by zemstą lub inną wiedziony namiętnością zgładzić chciał bliźniego, przydybawszy go na miejscu nierządnym,mógłby go w obecności dwunastu świadków na tamten świat bez najmniejszej wysłać bojaźni że pani Dugrumoff złego jest życia niewiastą, to właśnie było powodem dla Rysa, aby się do niej z swoim udał zamysłem. Ale czyż to być mogło powodem dla sądu, żeby ją od świadectwa wyłączył? Nie mogła do tego być powodem i nienawiść pani Dugrumoff przeciwko Ryxowi, bo tej dowód największy jest wydanie zbrodni jego, a do tej chwili żył z nią Ryx w jak najściślejszej przyjaźni, żeby w cywilnej nawet sprawie nienawiść była powodem do wyłączenia kogo od świadectwa, trzeba, żeby tej nienawiści były dane już poprzedzające dowody, trzeba, żeby jej przyczyna mogła się równać ze skutkiem; a czyliż być może jakowe porównanie między odmówieniem nadgrody, które za przyczynę nienawiści pani Dugrumoff Ryx ku sobie naznacza, a między zadaniem zbrodni, za którą w inszym kraju, w inszym sądzie śmierci by okrutnej nie uszedł?
Mówi strona przeciwko p. Dugrumoff, iż jest równie stroną w tej sprawie, mówi toż samo przeciwko p. Potockiemu i przeciwko p. Teylerowi; ale tu idzie o to, czy powinni, czy mogą być przez Ryxa pozwanymi? czy nie
na to umyślnie Ryx i sąd chcieli ich mieć stroną, żeby ich do świadectwa nie przypuścić? czy sprawy, które mają, a których mieć nie powinni przed zakończeniem sprawy pryncypalnej Kscia Generała, czy te sprawy nie są wcale od tamtej oddzielne i wcale inszego od niej rodzaju? Mówią szczególnie przeciwka pani Dugrumoff, iż sama o swojej nie może świadczyć z panem Ryxem rozmowie. Jak to, nie może kto świadczyć, że takie a takie uczyniwszy komu zapytanie, takie a takie miał od niego odpowiedzi? Tego wniosku nie rozumiem.
Zadaje Ryx potwarz pani Dugrumoff, ale toż samo każdy złoczyńca każdemu świadkowi zadać potrafi – a co wszystkim złoczyńcom' służyć może, to żadnemu służyć nie powinno. Nie pierwszym p. Rys wynaleźcą tego wybiegu; już on był użyty, ale bezskutecznie, w sprawie dzisiejszej podobnej, a wcale przeciwnie sądzony przez książęcia marszałka Lubomirskiego którego roztropność i nieskażytelność nie zgasły jeszcze w pamięci naszej, a na którego śmierci jak wiele traci sprawiedliwość, prawo i bezpieczeństwo publiczne dzisiaj to dopiero uczuć się nam daje. Niejaki p… de Bollo, oskarżony przez doktora Mirembo, iż go namawiał na otrucie p. Patemzena, zadał temuż Mirembo, iż on potwarz na niego kładzie, nie tylko w sądzie, ale i w prywatnych posiedzeniach. Nie słuchał tego nikczemnego zarzutu Książę Marszałek, żeby zbrodnia… takiej wagi przytłumioną i bezkarną nie została, przypuścił Mirembo do świadectwa, a p… de Bollo, ponieważ przeciwko niemu drugiego świadka nie było, nie śmiercią był, ale wygnaniem z kraju karany. Ten przykład, lubo tak do dzisiejszego na pozór podobny, wielka jednak między nimi zapada różnica. P. Patemsen nie był książęciem Czartoryskim, a co najbardziej różnicę stanowi, p… de Bollo nie był kamerdynerem królewskim.
Że pani Dugrumoff na wolnym egzaminie nie we wszystkich okolicznościach sama się z sobą zgodną ukazała; biorąc rzecz według prawa, świadek przed przysięgą nie jest do powiedzenia prawdy w sądzie obowiązany. Biorąc rzecz tę na rozum – nie to w dziw iść powinno komu, iż ona z sobą nie zawsze jest zgodna, ale to, iż ona będąc ustawnie straszona, widząc jak rzeczy idą i co ją czeka łatwo się domyślając, tego, co raz doniosła, nie wyprze się i nie odwoła.
Zostaje zarzut ostatni i od drugich pozorniejszy, a ten jest, że pani Dugrumoff już podobne wieści fałszywie rozsiewała. Ale któż jej to zadaje? Oto p. Komarzewski i p. Ryx, którzy, nim się sami oczyszczą, innych obwiniać prawa nie mają. Kiedyż to jej oni zadają? Oto wtedy, kiedy ich zbrodnię wydała. Czyż tu słuszniej niżeli p. Ryx, nie może p. Dugrumoff ich się ku sobie nienawiścią bronić? czyliż przez dwa lata nie mieli tych wieści za fałszywe? czyż się dzisiaj dopiero fałszywymi, czyż się dziś dopiero występkiem stały? czyż jest już dowiedziono, iż ona te wieści fałszywie rozsiewała? czyż świadkowie p. Ryxa i p. Komarzewskiego już są do świadectwa przypuszczeni? Sprawa o ten zarzut po sprawie Kscia Generała wniesiona, żadnego z nią nie mająca związku, po sprawie Kscia Generała sądzoną być powinna. Jakże ten zarzut jeszcze nie dowiedziony w 6prawie Ksćia Generała służyć już może do wyłączenia p. Dugrumoff od świadectwa? Jeżeli odpowiedzą sędziowie, że słyszeli świadków w tej mierze na wolnym egzaminie, świadki nieprzysięgłe do świadectwa nie przypuszczone, do prawdy nie obowiązane, nic znaczyć nie mogą. Tym sposobem, po wysłuchaniu p. Potockiego, p. Teylera, pani Dugrumoff, już by Ryx wisieć powinien, a przecie się to nie stało ani się stanie podobno.
Kiedy przyczyny wyłączenia p. Dugrumoff od świadectwa w sprawie kryminalnej nie są prawne ani sprawiedliwe, coż myślić mamy o zarzutach p. Teylerowi i p. Potockiemu czynionych? Zadaje strona pierwszemu, że jest bankrutem. Odpowiedzią, iż nim tu nie jest, są dwa sklepy angielski, od innych sklepów tegoż rodzaju bogatsze; Że nim w Anglii nie był i że tam po sobie dobrą sławę zostawił, świadczą związki, które z kupcami tamtego kraju zachował, świadczy przyjaźń, którą go za bytności swojej poseł angielski zaszczycał, u którego posła widywać tego Teylera i bywać z nim na obiadach sędziom nawet niektórym zdarzało się. Wyrzuca strona temuż Teylerowi przysięgę jakiegoś Hampla przeciwko niemu o sfałszowanie kupieckich papierów. Tę sprawę Teyler był wygrał; nakazał był sąd, aby Hampel dziewięć tysięcy czerwonych złotych Teylerowi zapłacił, i nakazał ostatnim dekretem w tej sprawie zapadłym wieczne milczenie stronom o wszystkich poprzedniczych wieściach, sławę którego z nich mażących. Ten dekret wyjęty był i przed sądem publiczni czytany.
Czyni strona temuż p. Teylerowi i razem p. Potockiemu zarzut, już p. Dugrumoff uczyniony, iż są p. Ryxowi nienawisni i tej nienawiści dowodzi tym, że oni go oba wysłuchali i że Teyler, uniesiony gniewem cnoty przeciwko dosłyszanej zbrodni, porwał go, wiódł z bronią przez ulicę i złoczyńcą szubienicy godnym nazywał. Cóż to za śmieszne dowody! Takimi by nawet i sędziom każdy zbrodzień karany potrafił zadawać nienawiść.
Zadaje mu jeszcze strona, iż jest wspólnikiem zbrodni p. Dugrumoff i tym chce tego dowodzić, iż on zmyślił list od Ks cia Generała i dał go pani Dugrumoff na zgubę Ryxa. Ale jakaż może być zbrodnia pani Dugrumoff? Potwarz na Ryxa włożona; cóż ma do tej potwarzy list przez Teylera dany? jak ten list mógł gubić Ryxa i czy za dowód przeciw niemu służył? Insze więc do pokazania tego listu, którego się nie wypiera, musiał mieć p. Teyler pobudki, a te sam jaśnie i z rzeczy wynikające pokazuje.
Wiedząc o przychylności, którą Ksżę Generał Teylera zaszczyca, prosiła go p. Dugrumoff, aby jej listu jakiego od Kscia do siebie pisanego pożyczył na chwilę, a to, żeby mogła tym listem dowieść p. Komarzewskiemu i p, Ryxowi, iż potrafi-znaleźć przystęp do Kscia Generała i tak żeby mogła potem życie jego wyjawieniem zbrodni zabezpieczyć. Nie miał wtedy takowego listu Teyler; nalegała p. Dugrumoff, żeby jej dał jakiekolwiek pismo angielskie, które ona przed nimi za list od nich żądany uda. Dał jej wtedy papier bez daty, bez podpisu, bez naśladowania cudzej ręki, który p. Komarzewski wypisał i kazawszy go sobie wytłumaczyć, nic w nim znaczącego nie znalazł. Ten papier dla uczciwego zamiaru p. Dugrumoff przez Teylera udzielony, który nie tylko nie był, ale być nie mógł końcem podstępu jakiego pisany, czyż może służyć za przyczynę do wyłączenia od… świadectwa człowieka, którego wiara nigdy w niczym poszlakowaną… nie była, przeciwko złoczyńcy, którego całe życie zdaje się być ostatniej zbrodni jego dowodem.
Przychodźmy teraz do rzeczy, która najbardziej wszystkich obchodzi. Widzę tu ciekawość słuszną całego narodu; pojąć on nie może, z jakiej przyczyny odrzucone było świadectwo męża, którego imię, którego osobiste cnoty tak mu są dobrze znajome, który sprawiedliwości i prawa w osobie Kscia Biskupa Krakowskiego obrażonych tak gorliwie, tak śmiało, tak wymownie bronił, którego pochwały na ostatnim sejmie z ust samego króla słyszeć się dały. W jakie zadziwienie, w jakie zgorszenie przemieni się ta ciekawość, kiedy będzie wiadomo, iż p. Potocki uchylony był od świadectwa pod pozorem pokrewieństwa z Ks ciem Generałem, które nawet między nimi nie zachodzi: nie on, ale żona jego krewną jest Kscia Generała; żadna sukcesja nie spada na niego po Ksciu Generale; nie o majątek tu sprawa, a w takim tylko razie krewnych od świadectwa prawo wyłącza i wyraźnie ostrzega, zagradzając temu co się dzisiaj stało, iż gdzie o poczciwość idzie, to jest w sprawach kryminalnych, tam i krewni do świadectwa przypuszczeni być mają.
Ale żadne względy nie wstrzymały sądu. Z bezpieczeństwa publicznego czyniąc ofiarę bezpieczeństwa Ryxa, bez innej przyczyny wszystkich świadków odrzucił. Ksżę Generał, widząc sobie tym sposobem dowody wydarte, odstąpił od sprawy. Nie on już przeciwko Ryxowi, ale Ryx przeciwko niemu rzecz czyni; już na Ksciu Generale dwie kondemnaty stanęły, już kary nad p. Dugrumoff, nad p. Teylerem, nad p. Potockim wiszą, a p. Ryxa i p. Komarzewskiego nadgrody czekają. Narodzie, do jakiej już hańby przyszedłeś!
Tłumem cisną się myśli, które smutkiem i trwogą serce ściskają. Jeżeli tak znakomity obywatel, który w obcych nawet krajach względy dla siebie znajduje, w swoim żadnych znaleźć nie potrafił, jeżeli na niego złość się targnęła zuchwale, a miasto zbrodni cnota za to gonioną i karaną zostanie – czegóż się ma spodziewać, a raczej czego się obawiać nie ma obywatel w sprawiedliwości rządu i w swojej niewinności i uczciwości zabezpieczony, to jest nie mający za sobą, tylko te rzeczy, które tu dziś śmiech jedynie i wzgardę ściągać zwykły?DO STANISŁAWA AUGUSTA
Warszawa 18 IV 1785
Autograf znajduje sięw Bibliotece Czartoryskich, sygn. 847, s. 655–656. Druk. H. Biegeleisen, Listy, s. 46.
18 kwietnia 1785 Najjaśniejszy Panie!
Odebrawszy rozkaz Pański, abym wymienił tych, którzy listy moje, do WKMci pisane, czytali, winien jestem dać tej rzeczy objaśnienie.
1-mo. Z JP. Moszyńskim starszym, bardzo mało mając wonczas znajomości, byłem od niego na pokojach WKMci uściskany. Dziwiącego się, skądby to przyszło, nauczył mię, iż czytając listy moje do WKMci (z których mi na pamięć przytoczył kawałki) wielki dla mnie powziął szacunek. Ten komplement przyniósł mi więcej smutku nad wesele.
2-do. Kiedy po długim rozmyślaniu osądziłem był, iż lepiej mieć upewnioną sukienkę czarną aniżeli żadną i na ten koniec życzyłem sobie wziąść mundur Jezu Chrysta, dwa listy moje w tej okoliczności pisane do WKMci w ręku szambelana Woyny sam widziałem i z nim razem czytałem. 3-tio. U szambelana. Corticellego kilkakrotnie widziałem pisania moje do WKMci, które tego czasem były rodzaju, że nie tylko nikt inny, ale WKMć nawet nigdyś ich był czytać nie powinien. Te ostatnie rozumiem, iż się do WKMci nazad wróciły, moim jednak byłoby pragnieniem, aby kędy wiecznie zginęły.
Stopy Pańskie z najgłębszym całując respektem, obiecuję sobie wkrótce to szczęście osobiście pozyskać, gdy będę miał honor suplikować WKMci o dozwolenie mi przydłuższego wojażu.DO STANISŁAWA AUGUSTA
Warszawa 25 V 1785
Autograf znajduje się w Bibliotece Czartoryskich, sygn. 847, s. 657–660. Data: „25 Maii 1785" –ręką króla. Przy ustępie o podróży do Wioch dopisek ręką króla: „1000 ad minimum”; przy ustępie o pensji odbieranej z rąk Bastiana – notatka na marginesie ręką króla: „Circiter półtrzecia tysiąca czerwonych złotych". Do lista dołączony, pisany ręką – Trembeckiego, projekt pisma królewskiego, zamieniający mu pensję na kapitał (s. 661). Fragmenty ogłosił H,Biegeleisen, Listy b. 417.
Mercredi, 25 Maii 1785
Najjaśniejszy Panie!
Postanowiłem był sobie (i lubię postanowień moich dotrzymywać), abym już aż do skończenia wieku mego żadną WKMci nie fatygował prośbą. Dziś jednak znajduję się prawie gwałtem przyniewolony do nowej importunii, a raczej do powtórzenia starych.
Wyjazd mój do wód dla wyratowania zdrowia odłożyłem aż do dnia 10 czerwca, częścią dla spóźnionej roku pory, częścią dla innych okoliczności, między którymi i ambarasujące uczuć mi się dają.
Nie może być mi przyjemno zatrudniać WKMć nikczemnymi drobnościami i odkrywać mój domowy nieład. Democriti pecus edit agellos. Wyznać atoli koniecznie muszę, iż stan rzeczy moich jest takowy:
Krajewskiemu, który jest moim podskarbim, praczką, szwaczką, fryzerem, kuchmistrzem i żadnej litery nie znającym bibliotekarzem, z generalnego rachunku winien jestem duk. 123.
Domagalskiemu, komornego, według kontraktu aż do ś. Michała, choć tu mieszkać nie będę, przypada ode mnie duk. 69. Czekają mię jeszcze te nieuchronne przed wyjazdem ekspensy: Liberia już należąca się dawniej. Dla mnie dwie albo trzy suknie gładkie. Płaszcz.
Powóz, którego by w drodze i w mieście użyć można. Następuje potem takowy rozchód: Podróż do Karlsbadu. Podróż do Wiednia.
Przemięszkiwanie w Wiedniu świetniejsze. Podróż do Włoch albo powrót do Polski. Na to i na zwykłe codzienne ekspensy mam tylko percepty od dnia pierwszego czerwca duk. 45 na miesiąc, gdyż pięćset złotych, podług mego nie wiem, czyli chwalebnego zwyczaju, aż do Nowego Roku przedane i zjedzone są. Do wyjścia więc z tych trudności nie widzę innego sposobu, jak tylko udać się do tylekroć doświadczonej łaski WKMci, która mię nigdy w przykrym nie opuściła razie i supliko? wać przy stopach Pańskich, abyś WKMć tę pensją, którą z wspaniałej szczodroty przez ręce Bastiana czerpano, odkupić ode mnie raczył. Gotowizny nie potrzeba żadnej, dosyć by mi było mieć dokument WKMci według tu przyłączonej kopii albo temu podobny. Ten dokument uczyniłby mi kredyt u którego z bankierów, a zatem nieuniknionym teraz wydatkom dostarczyć mógłbym. Resztę zaś, gdybym kiedyżkolwiek inaczej jak ku usłudze WKMci miał obracać, zdawałoby mi się, że najcięższe świętokradztwo popełniam.