- W empik go
Listy z Belgji - ebook
Listy z Belgji - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 174 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bruksela.
Księgarnia Królewska C. Muquardta
1882.
AGRYKOLI LIST PIERWSZY. (1)
Ze wszystkich krańców świata listy drukujecie,
Bo "Kurjer" reporterów ma na całym świecie,
Z północy i z południa, z wschodu i zachodu,
Do ula ojczystego znoszą nektar miodu.
Wasze pismo pojęło, że dziś ludzkość cała
Zlana z jednego ducha i z jednego ciała.
Nad wrotami "Kurjera" ten napis wykuto:
"Nil humani alienum a me esse puto!"
Zewsząd macie relacje. Wiecie bez wyjątku,
Co tam słychać w paryzkim najskrytszym zakątku,
Wiecie, gdy świat germański po walkach ucicha,
Ile razy w godzinę książę Bismarck kicha…
Ile zbiera miljonów sceniczna bogini
I w jakim ją pasażu schwytał Nicolini.
–- (1) Pod pseudonimem Agrykoli pisałem do "Kurjera. " Włodzimierz Wolski odpowiadał pod pseudonimem: Paterkula. Zob. "Kurjery Warszawskie" od nr. 264, 1878.
Tak więc siedząc za piecom, czytelnik Kurjera,
Jak przez kalejdoskop, na ten świat spoziera,
I mieszkając w pałacu lub w odludnej chacie,Żyje duchem w tym wielkim ludzkości warsztacie.
Lecz choć zbieracie wszystko, choć każdy wie o tem…
I w waszej zbroi, zlanej krwią, Izami i potem,
Jest szczerba!… I wasz Kurjer, niech o tera pamięta!
Ma ranę, jako niegdyś Achillesa pięta.
Więc go stawiani przed sąd wasz, z jego skrytą raną,
Oskarzam go o zbrodnie wielką, niesłychaną!
Choć w Kurjerze jest Bismarek, Gambetta i Derby,
Anglicy i francuzi, niemcy, turcy, serby,
O jednem zapomniała jego myśl niesforna:
O szlachetnej Ojczyznie Egmonta i Horna!
Więc pragnąc ten błąd wielki zdjąć z jego sumienia,
Pozwólcie, że nieproszon, z własnego natchnienia.,
Ze spiżarni mych wspomnień, z mych wrażeń prowiantu,
Słać wam będę nowiny z Flandrji i Brabantu…
Powiecie się że Belgja, dumna z konstytucji,
Od półwieku niemiała kryz ni rewolucji;Że szanując dynastję prawie z uwielbieniem,
Sztuk i nauk i bogactw została schronieniem.
Na granicy trzech mocarstw, Francji i Germanji
I morza, co go strzeże od żądz anglomanji,
Bez francuzkich przechwałek, bez niemieckiej pychy,
Bez splinu albjońskiego, żyje tu lud cichy.
Pięć miljonów mieszkańców, skromnych obyczajów,
Mnóstwo kopalń i fabryk, kolei, tramwajów,
Cala Belgja związana tych węzłów łańcuchem,Żyje w neutralności postępowym duchem.
Niechce w dyplomatycznem guzów szukać kole,
Siedzi cichu, pracuje i uprawia rolę.
A gdy wielcy sąsiedzi giną w krwawej toni,
Ona, zbrojna po uszy, tylko siebie broni.
Niemyślcie by ta rola tak łatwą jej była,
Nieraz na szalę zwycięztw wpływ by swój złożyła
Gdyby nie ten miecz straszny, miecz neutralności,
Co wisi nad kolebką jej niepodległości.
Zresztą Belgja pojęła, że orężem dla niej
Myśl wolna, co podnosi, a nie miecz, co rani!
Ta Rubensów, Memlingów, Vandyków ojczyzna,
Kraj Wilhelma Oranji, wie co każda blizna,
I każdy na krwi polach złożony grosz wdowi,
Od wieków kosztowały życia narodowi.
Ta Filip z krzyżem w ręku, w imię świętej wiary,
Na ołtarz inkwizycji składał swe ofiary.
Tu zbiry w Bruges, w Antwerpji, w Gandawie, w Brukseli,
Głowy dumnych Flamandów mieczem Alby cieli…
Więc prawnuki tych ofiar dziś, po wiekach, wolą,
Zamiast krwi i żelaza, biały chleb ze solą.
O tym chlebie codziennym, drodzy czytelnicy,
Pisać do was zamierzam z belgijskiej stolicy.
Lecz nietylko powszednie zbierać fakta pragnę:
Moje listy do wyższych waszych pragnień nagnę,
I może idąc ze mną, do nieznanych światów,
Pokochacie tę ziemię wspomnień i dramatów,
Pokochacie te groby, gdzie łez i walk wieki
Legły, i marmurowe zamknęły powieki.
Pokochacie te mury o gotyckich wieżach,
Które wzbiły się w niebo po łzach i pacierzach…
Zbudowane krwią ludu i złotem królewic,
A piękne jak koronki, jak westchnienia dziewic,
Co po nich się błagalne do Boga wznosiły…
Ja kocham się w tych wieżach, co szczyt utopiły
W obłoki, w nieskończoność, w wieczność, aż do Boga…
Jestto symbol ludzkości, co łzawa, uboga,
Bez przystani za życia, szuka gniazda wyżej, (idzie się kapie w lazurze jasno złoto krzyży…
O czemuż biedna ludzkość już straciła wiarę,
I czemuż wychyliła z rozpaczy te czarę,
Na dnie której znalazła wiedzę bez pociechy?
Dziś wszystko zesmutniało: wiara, cnota, grzechy, i wszystko tu się kończy, jakby fragment dziki..
Jak gładkie i spokojne, greckie bazyliki!
Orek nieznał tych porywów, co w niebiosa rosły,
Jako echa sumienia, jak miłości posły,
On żył tylko, używał, kochał formy, czyste,
Skończone jako świat ten, piękne, przezroczyste,
Ale związan do ziemi rozkoszy łańcuchem,
Tworzył bóstwa, co żyły ciałem, lecz nie duchem!
Wolę te wieże cudne, te gotyckie wieże,
Co są, jak skamieniałe stuleci pacierze…
Wokoło nich się krząta nowy świat i ludzie,
Jedni pyszni w swem złocie, drudzy dumni w trudzie.
Ich śmiechy i łzy znikną, gdy zamkną, powieki,
Ale te cudne wieże zostaną na wieki!…
Mówić wam także będe o dawnych stolicach,
O Gandawie, o pięknych gandawskich dziewicach,
Tej Wenecji flamandzkiej, o kilkuset mostach,
Gdzie mieszkał Karol Piąty, zanim w łzach i postach,
Zdala od swych kochanek, syt życia, po sławie,
Umarł w klasztorze Justa, marząc o Gandawie.
A potem pójdę z wami do Antwerpskich basztów,
Do tej dumnej fortecy, co sterczy wśród masztów!
Co jak hydra stugłowa, armatnie mi oczy
Patrzy dumna, bez serca, na ten lud roboczy,
I drwiąc woła: Macht vor Recht!