- W empik go
Literacki i polityczny spadek po A. Wielopolskim - ebook
Literacki i polityczny spadek po A. Wielopolskim - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 274 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Śmierć prawie nigdy nie przychodzi w porę i najdłużej każe na siebie czekać tym właśnie, dla których byłaby ona jako najbardziej miłościwa pani. Do liczby tych ostatnich należał niezaprzeczenie margrabia Aleksander Wielopolski, po zejściu z widowni politycznej w 1863 roku. Czarna melancholia, w którą był zapadł jeszcze przed odjazdem z Warszawy, oddziaływanie moralnych cierpień na fizyczny organizm, atak apoplektyczny w 1866 r., nadmiarem cierpień sprowadzone usiłowanie samobójstwa, przerażające w tak energicznym i tak religijnym człowieku, wreszcze 11 lat powolnego konania w odosobnieniu od świata, w niczem nie przerywanej rozpaczy – to wszystko razem wzięte za ciężkie, jako brzemię, na jednostkę, chociażby kolosalnych rozmiarów. Margrabia wiedział, że żywy do ojczyzny nie wróci (A. Wielopolski, przez A. Lisickiego. Kraków 1878. str. 444), że w wielkiej walce narodowo politycznej, w której całe swe życie położył, przegrał wszystkie stawki co do jednej a "wodzowie co bitwy przegrywali niemają prawa przechodzić do potomności" (I. 447). Wielopolskiemu nawet po katastrofie nie zabrakło na poczcie, aczkowiek nie licznym, wiary jego politycznej spółwyznawców; posiadał on tez nieco ludzi fanatycznie do osoby jego przywiązanych, ale to były krople w morzu, a ciche głosy współczucia głuszył piekielny koncert szyderczych śmiechów nieprzyjaciół imienia polskiego i przekleństw miotanych przez ogół roznamiętnionych rodaków Możebność zapoznania celów i czynów działającego przez spółczesnych wchodzić musi w rachunki każdego wielkiego polityka, któren nie pływa jak korek po wierzchu wypadków, ale usiłuje nad niemi zapanować i wyzyskać je na korzyść swojej idei. Wielopolski od dawna tę możebność obliczył jeszcze w swych "Myślach i Uwagach" (kwartalnik naukowy krakowski, wyd. przez Helcia 1835 r. przedrukowane w Kronice Rodzinnej 1878 r. 290): "każdy rezygnować się na to powinien, iż od massy, która drobne tylko atomy pod rozbiór brać umie, będzie niepoznany i temu słowami niezaradzi, tylko rozwinięciem swoich czynów w zupełności" (XXII). Historyczny człowiek wedle W., ma pewną tylko chwilę dziejową, ktorą powinien w lot pochwycić: "każdy w pewnem tylko przesileniu się nieustannego obrotu dziejów jest szczęśliwy. Im wyraźniej odznacza się jego charakter, tem bardziej wyłącznie pewnej tylko chwili dziejów przeznacza go Opatrzność" (XXXI). Nieraz człowiek historyczny nie doczeka się przyjaznej dla jego idei konjunktury wypadków i nie zdoła "swych czynów rozwinąć w zupełności." O takich niedoszłych ludziach powiada Wielopolski: "nieraz przychodzą tacy ludzie zawcześnie – wtenczas usuwa ich zbieg okoliczności… Inaczej takich mężów, chociażby biegiem czasu wyścignionych, historya, inaczej motłoch ocenia. Dla historyi wieki wszystkie są jakby dniem jednym, dla wrzaskliwej zaś zgrai rozprawiaczy dzień dzisiejszy jest_ wszystkiem, jeden odcinek całości wieków ich miarą" (XXXI). Jest zapewne pociecha w tem że rzucający kamienie – to motłoch, że wrzeszczący – to zgraja rozprawiaczy, wszakże jest to tak zwana niewielka pociecha, a rzucony kamień obraża i boli, szczególniej gdy go miotają chociażby zaślepieni, ale swoi. Ciężaru ogólnego potępienia nie odczuwa tylko chyba fanatyk, każdego innego nie może nie tknąć zwątpienie: czym się ja nie omylił? Im kto potężniejszy rozumem, tem częściej ma na myśli rozumu tego zboczenia i zawody. Czas jednak wszystko ściera, śmierć wszystko godzi. Kiedy bić przestało to serce dumne, kiedy na wieki spoczął ten szermierz chrobry, okazało się nad spodziewanie, że już przygasły ognie namiętności i że nastała pora rozwagi. Nikt nie zaprzeczył, że zmarły był wielkim patryotą, poważne milczenie towarzyszyło pogrzebowemu pochodowi zwłok sprowadzonych, by spoczęły na gorąco umiłowanej przez nieboszczyka ziemi ojczystej. Wśród wielkich niepowodzeń margrabia miał jedno rzadkie dla polityka szczęście, że nikt go nie posądzał o nieszczerość przekonań, o nie czyste intencye. Zarzuty tyczyły się tylko samej jego sprawy, czy była jawem czy marą, prawdą czy urojeniem? Po chwili milczącego zastanowienia bój zawrzał znowu, jeszcze gorętszy, jak to zwykle bywa, nad trupem poległego, o broń jego, o program, o cele, środki i skutki.
Począł się rodzaj egipskiego sądu nad umarłym, do którego jak najskuteczniej przyczyniła się familia, wydając dla ogłoszenia p. Henrykowi Lisickiemu cały papierowy spadek po zeszłym mężu stanu, najcenniejszą po nim spuściznę. Akta procesu leżą na stole dostępne każdemu. W toku prowadzącego się badania wyświetlił się fakt jeden mało spodziewany, że podczas powolnego konania w Dreźnie zwyciężonego wodza, pomysły jego chodziły po głowach, trafiały do przekonań, zdobywały coraz większe obszary gruntu; że Wielopolskiemu nie trzeba czekać jak Anhellemu Słowackiego "aż nastanie po nocy wielkiej dzień wielki i aż zatętnią podkowy jeźdźca wołającego o brzasku: "tu był żołnierz, niech wstanie, powstają narody!"… Zmartwychwstanie odbyło się niepostrzeżenie wśród nocy; umarły żyje i potężnieje w skutkach od tego na czem skończył należy zaczynać i snuć robotę opierając się na jego pomysłach jak na podłożonym zrębie. Jeden z niepoprawionych zapaleńców narodowych A. G. nieupatrujący do dziś dnia w Wielopolskim nic więcej nad najpospolitszy panslawizm, gniewa się że W. po nad głowy wyrasta i że uchodzi za człowieka prawie tej miary, a większej dla narodu ważności niż Kościuszko (Gazeta narodowa lwowska r. 1878). Zmieniła się nawet natura robionych zarzutów, inny teraz plac boju, zapaśnicy przenieśli się na stanowiska o staje odległe od tych, na których bój się toczył za czasów wielkorządztwa Wielopolskiego, a naprzód staje jako fakt niezbity, coraz trudniejszy do wytłómaczenia, ale niepodobny do darowania, że ruch 1863 r. był objawem rodzaju opętania narodowego, gorzej niż zbrodnią, bo ciężkim błędem politycznym, a raczej sumą kilku błędów, kilku najfałszywszych przypuszczeń: niczem nie usprawiedliwionego odwołania się do pięści przy pełnej świadomości braku sił własnych dla przeprowadzenia zamiarów, najpróżniejszej w świecie nadziei na pomoc zewnętrzną, żebraną w upokarzający sposób u cudzoziemców, grubej nieznajomości moralnej strony przeciwnika w przypuszczeniu, że będziemy mieli do czynienia li tylko z rządem tak zwanego "najazdu," nie zaś z usposobieniami mas narodu, których nie trzeba drażnić, bo gdy w wielkich odstępach czasu przebudzają, się zachowawcze narodowe instynkta tych mas zwykle drzemiących i malo siebie świadomych, tem większą cechę gwałtowności nosi każde takie przebudzenie się namiętne, ślepe, niewstrzymane. Dziś tego rodzaju pewniki są w obiegu, uchodzą za utarte prawie komunały, zaś przed laty dwudziestu, śmiałek, któryby je wygłaszał, uchodziłby co najmniej za sprzeniewierzającego się sprawie narodowej. Rozważającemu te odmiany, przychodzi mimowolnie na myśl złośliwa uwaga margrabiego (Biblioteka Ordynacyi Myszkowskiej, 1859. Wstęp 55): "opinia u nas poniewczasie zwraca się do rzeczy za jej sprawą podkopanych. W takiej opinii każą nam na wzór dawnych Egipcyan czcić krokodyla, który zjada mięso a nad kościami płacze." – Obok tych założeń, całemu światu dziś wiadomych, sa inne, nie mniej pewne, lecz mniej wiadome: że ruch nasz 1863 r. niesłychanie szkodliwie oddziałał na stan wewnętrzny społeczeństwa rossyjskiego, że zerwał słabe zawiązki poczynającego się porozumienia z Polakami, że z kwestyi polityki zewnętrznej zrobił sprawę iście narodową, że wstrzymał w Rossyi ruch reform opodal od mety, że skrajnych postępowych (t… zw. czerwonych) wyciągnął, niby na patryotyczną krucyatę, na tępienie polskiego pierwiastku, a w iście rossyjskich prowincyał sprowadził szybką reakcyę, sprawił zwrot ku najprostrzemu absolutyzmowi. W skutek naszej przegranej staliśmy się przez lat kilkanaście szkolą, w której się stopniowo ćwiczyły narzędz.a tej reakcyi, robiąc na naszej skórze doświadczenia i spory zapas tych janczarów despotyzmu zrobiono na lat kilkadziesiąt. -
Gdyby nie ruch 1863 r. może już o tej dobie mielibyśmy przedstawicielstwo w Rossyi, zamiast którego widzimy tylko biały terroryzm i po całem ciele rozsiany trąd nihilizmu. Ze zmianą zapatrywania się na znaczenie ruchu z r. 1863 zmienić się stanowczo musiała i ocena programu Wielopolskiego, co przyznają i jego przeciwnicy. "Dziś, powiada hr. Tarnowski (Przegląd polski 1879 r. listop. str. 152) rezygnować – i podchodzić pod różne jarzma kaudyńskie nie sztuka, ale przedtem, ale w chwili kiedy panowanie Austryi kończyło się we Włoszech, kiedy zasada narodowości zdawała się tyleż znaczyć co zasada sprawiedliwości, a interes Francyi był wszędzie gdzie była sprawa dobra i cywilizacyi, wtedy taka rezygnacya byłaby dla ogromnej większości prawie do zrozumienia niepodobną," a wywód praw do bytu od traktatu wiedeńskiego nawet najwytrawniejsi Kidzie poczytywali za błąd polityczny. Miarą dobroci programu nie może być nigdy stopień giętkości karków ludzkich i uzdolnienie ich do przechodzenia pod jarzma kaudyńskie wymagań tego programu. Dobry program byt od początku dobrym, bo jak powiada Wielopolski w nieocenionych swych "Myślach i Uwagach," był on już od razu "posadą granitową, około której inne społeczne zdobycze jako pasma gór w rozmaitych kształtach zalegają." Był on "podkładem," dla oparcia na nim "najbliższej przyszłości ponad poziomami wieku dzisiejszego w obłokach się bielącej," (XII) i od początku odpowiadał głównemu wielkiej polityki założeniu: "zasadę swego stanowiska założyć na istotnych społeczności pierwiastkach, nie zaś na pobocznych, powierzchownych oprzeć je wymaganiach." Nie sztuka, odpowiedzilibyśmy hrabiemu Tarnowskiemu, uznać konieczność pod naciskiem kajdanków na rękach, ale sztuka przewidzieć tę konieczność, pogodzić się z nią i uznać jej realne ugruntowanie, jej uzasadnioną w ogromie rzeczy ludzkich sprawiedliwość. Na takim programie sprawdzały sk ulubione przez W. i cytowane prze… zen (XLV) wiersze Schyllera:
Des Gesetzes strenge Fessel bindet Nur des Sklawen Sinn der es verschmäht Mit des Menschen Wiederstand verschwindet Auch des Gottes Majestät. -
Najlepiej uzasadnił ten program ad usum muri temporis p. Tarnowski w kształcie wymuszonego po przejściu przez kaudyńskie furki kompromisu: ustąp bo inaczej zginiesz, a ginąć nie masz prawa, bo zgubisz wszystkie pokolenia, całą przyszłość, która może być, i nawet może być dobrą (151). Po przeniesieniu programu po za obręb spornych kwestyi, w tym obrębie pozostanie chyba rzecz o niewłaściwem i niezręcznem wzięciu się Wielopolskiego do rządów, o braku giętkości, taktu, sąd o poczytaniu margrabiemu wszystkich złych wypadków 1863 r" które możeby nie zaszły, gdyby oskarżony nieco inaczej postępował. Nawet ta wina rozkłada się przy poczytaniu, część jej spada na oskarżonego, część na ojców narodu, którzy dopuścili że się stało powstanie, część na dzieci, które ojców za sobą pociągnęły, część na rząd rossyjski. Nawet w tak zredukowanem oskarżeniu nie wszystko jasne, nie wszystko uzasadnione i udowodnione. Co chwila gmatwają się wyobrażenia z czasów przedpowstaniowych z pojęciami i pewnikami nowszej daty, nabytemi przez boleśne doświadczenie. Sporo jednostronności i niekonsekwencyi można dopatrzeć w pismach dwóch głównych do dziś dnia w sporze o W. zapaśników H. Lisickim (A. Wielopolski 4 tomy. Kraków, 1878 i 1879 r. Domowe sprawy. Kraków, 1880 r. Le marquis Wielopolski sa vie et son temps. Vienne, 1880 t I) i hrabi S. Tarnowskim. (Przegląd polski, 1879, listopad, 1880. styczeń). By dowieść tego założenia odbędę pobieżny przegląd zasadniczych pomysłów tak w kościstych, faktami nadzianych opracowaniach p. Lisickiego, jak i w wytwornych, perłami stylu ozdobnych roztrząsaniach hr. Tarnowskiego.