Londyn w czasach Sherlocka Holmesa - ebook
Londyn w czasach Sherlocka Holmesa - ebook
"Na przełomie XIX i XX wieku Londyn był stolicą największego i najbogatszego imperium w dziejach świata. Stał się areną postępu materialnego, intelektualnego i moralnego. Pojawiły się: fotografia i „ruchome obrazki”, „bezkonne powozy” i metro napędzane parą, która „śmierdzi jak oddech krokodyla”. Londyn epoki wiktoriańskiej przyciąga „niesamowitym urokiem” pisarzy, malarzy, kompozytorów i aktorów. Są wśród nich Chopin, Norwid, Modrzejewska i Conrad. Miasto ma jednak także swoją ciemną stronę. W ponurej dzielnicy Whitechapel grasuje Kuba Rozpruwacz. Niejaki doktor Crippen mgliście opowiada o nagłym zaginięciu żony. Gdy policja dokona makabrycznego odkrycia, on będzie już na statku do Kanady. O jego losach przesądzi nowy wynalazek – telegraf. W kamienicy przy Baker Street 221B siedzi w fotelu, pykając fajkę, najsłynniejszy detektyw świata: Sherlock Holmes. Kiedy umiera, mężczyźni zakładają czarne opaski, kobiety czarne welony. Londyńska żałoba trwa tak długo, że Conan Doyle jest zmuszony wskrzesić swego bohatera."
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-18551-0 |
Rozmiar pliku: | 35 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wszechobecny hałas
Huk działał jednym na nerwy, inni widzieli w tym energię miasta. Bo Londyn przełomu XIX i XX wieku był największym placem budowy i portem, do którego dobijały statki dowożące ze wschodnich Indii herbatę, pieprz, bawełnę, porcelanę, z zachodnich Indii – rum, kawę, kakao i cukier, z północnej Ameryki – zboże, tabakę, ryż i olej, a z krajów nadbałtyckich – konopie, łój, żelazo i bieliznę. Na Tamizie roiło się od statków parowych, barek, łódek. W dokach „stały potworne żelazne dźwigi z łańcuchami zwisającymi z długich szyj, kołysząc groźnie hakami . W powietrzu unosiły się łoskot spadających ciężarów, gorączkowy zgrzyt, szczękanie napiętych łańcuchów”. Odgłosom znad rzeki towarzyszyły tępe dudnienie młotów robotników burzących slumsy oraz dźwięki budowy tuneli, mostów, szerokich ulic. Do tego turkot kół toczących się po bruku, stukot kopyt końskich na kocich łbach, warkot samochodowych silników. Klaksony. Nawoływania ulicznych sprzedawców. Szczekające psy. Dzwonki i kościelne dzwony. Zgrzyt osełki na stali w warsztatach rzemieślników ostrzących noże i nożyczki. Głosy w tawernach przyciągały klientów. Jeden pub wręcz reklamowano hasłem: „Panowie, tutaj będziecie serdeczniej witani, jeśli będziecie głośniejsi!”.
Żurawie portowe używane do załadunku i rozładunku statków
West India Docks, dok portowy specjalizujący się w ładunkach z Indii Zachodnich, otwarto w 1802 roku