Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Łucznik - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
3 grudnia 2024
15,00
1500 pkt
punktów Virtualo

Łucznik - ebook

,,Łucznik" Przemysława Suchaneckiego wydany przez wydawnictwo KONTENT to oryginalna i pełna kontrastów propozycja poetycka twórczo dialogująca z tradycją polskiej i zagranicznej awangardy. Z łatwością rozpoznawalny, wizyjny i surrealistyczny język poetycki Suchaneckiego, pełen niemal szamańskiego rozwibrowania i kontrkulturowej wrażliwości, wykorzystany zostaje w tej książce do snucia prywatnej, intymnej opowieści o codzienności, głęboko osadzonej w realiach współczesnego Krakowa. Przechwytując języki polskich i zagranicznych awangard i konstruując przy ich użyciu złożone, symboliczne obrazy, autor zawsze pozostaje wierny dzisiejszym, bliskim czytelnikowi lękom i problemom. ,,Łucznik" to propozycja wartościowa, ale także niekomercyjna. Może zarówno posłużyć jako fascynujące wprowadzenie w polską poezję najnowszą dla mniej doświadczonych czytelników, jak i stanowić wartościową lekturę dla odbiorców czytających poezję na co dzień.

Spis treści

Spis treści

Okładka

Klauzula

Strona tytułowa

Łucznik w porze nocy

To prawda:

Patrzyłem uważnie na stary klip Sade

Mapa

Sosoi mówi

Dziwny instrument i jego efekt

Usta

Boro

Linia numer 135

Malachim

Dzwonił Tymon

Boże myśli

Derwisz

Hebel

Pracuję w wiklinie

Zgięty staw, nadęty staw

Ketoprofen

Sobota, pierwszy weekend grudnia

Blob

Głębokie komnaty, miękkie łóżka

Warzywa już nie śpią, przenikają w krew

Pacynka

Och

Być może Kandinsky, ale jednak nie

10 lub 24

Życie galwanizowane

Ratyfikacja

Sad

Pięć pięć sześć cichych osuwisk

Basztowa

Morwa

Najeźdźca

Pokryć rząd plamami mchu

Tramwaj, podaż

Astrolabium

Kędzierzyn Koźle: łuna słońca prześwieca spomiędzy chmur

Lubuskie węże

Karmiciele

Elegia

Ur

Machanie

Skrzaty, bliscy lata

Upuściłeś kurz, roztrzaskałeś szyby

Okup

Proces

Nie ma nawet płóz. Notatki o Łuczniku

O autorze

Matronaty medialne

Strona redakcyjna

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-971646-7-3
Rozmiar pliku: 989 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DZIWNY INSTRUMENT I JEGO EFEKT

Wyjmijmy uśmiech ze środka,

bo muzyka tam zwolniła. Zniżyła ton, zaczęła

być Puławską. Też wtedy grałem, w Green Caffè Nero

trzymałem coś na kształt dętej gitary:

instrument, który wymagał głosu i trącania.

Między nowe rozpadliny w jezdni

padał dźwięk zaszyty w uszach od

urodzenia. Przychodzili nowi ludzie,

przystawali przy migotliwej ladzie.

Siadali w różnych kierunkach, a dźwięk

odbijał się w tej samej trajektorii co zawsze,

i patrzyli.USTA

Gdy patrzyliśmy zza wielkich możliwości,

przetrzebiona garść wyniosła Górniaka

na szczyty Tarchomina.

Ach,

on naprawdę jest głośną, skrytą zamrażarką!

Wspina się na wąsate drzewa małp,

daruje im życie.

Gdy schodzi, jemy placki

drżące od kontrabasu

i pijemy z Rafałem gigantyczne, antyczne piwo

w czeskiej knajpie pod arkadami MDM.

Śnię o czosnkowym beszamelu,

o wyzwoleniu z resztek bólu,

sieczce neonów i socrealizmie.

Usta Białołęki i Pragi spotkają się na krańcach

ziarnistego klipu z Viva Zwei, który też oglądałem

na innym blokowisku.

Boję się, że tam trafię

i będą wiecznie wiercić.LINIA NUMER 135

Nikt nie jest tak nieśmiertelny, by całowali go Bastet i Min.

Ktoś kiedyś otarł się o ich usta, ale szybko umarł.

Zawsze byłem wielkim fanem zórz pod strzechą,

patrzyłem na nie wiele razy, gdy zaglądałem wieczorami w okna obcych ludzi.

Chodziłem po Halszki w rytmie króciutkich wersów, póki nie zaczęły mnie dusić,

jak ciasno zawiązany krawat o poranku.

Całowali mnie, ale wciąż żyję.

Dali mi wejść na Siarczaną Górę

i zejść do centrum Swoszowic na 135.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij