Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Łukasza Górnickiego Dzieła wszystkie. Tom 2, Przekłady z Seneki: Troas - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Łukasza Górnickiego Dzieła wszystkie. Tom 2, Przekłady z Seneki: Troas - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 222 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Tra­ge­dya z Se­ne­ki

Łu­ka­sza Gór­nic­kie­go

TRO­AS

TRA­GE­DYA Z SE­NE­KI Łu­ka­sza Gór­nic­kie­go

STA­RO. TY­KOC.

etc.

OSO­BY:

He­cu­ba – Kró­lo­wa, Pyr­r­hus,

Cho­rus bia­łych­głów tro­jań­skich, An­dro­ma­cha,

Tal­thy­bius, Sta­rzec,

Aga­mem­non – Król i Het­man, Ulys­ses,

Cal­chas – Wiesz­czek. Asty­anax,

He­le­na, Po­seł.

AKT PIERW­SZY.

He­cu­ba.

Moż­ne­go kró­le­stwa król a lu­dziom strasz­li­wy, Sze­ro­ko roz­cia­gnio­na wła­dza: i szczę­śli­wy Kto­kol­wiek na świe­cie jest for­tu­nie ufa­jąc, Na ma­łej pie­czy, Boga, łu­dzi za nic ma­jąc: Komu na­dę­ty umysł rze­czy upi­ty We­so­łe i w przy­szłym go szczę­ściu upew­ni­ły.

Ku mnie i k'to­bie, Tro­ja, niech ob­ró­ci oczy,

Nig­dziej nie do­zna le­piej, jako szczę­ście to­czy

Koła swo­je, i jako na sla­biuch­nym sto­ją

Grun­cie, har­dych pa­ła­ce, co się paść nie boją,

Azy­jej moc, czym sta­ła, Ilium wy­so­kie

Upa­dło, wy­wró­co­ne są mury sze­ro­kie.

Mia­sto w dziw oso­bli­we, nie­bie­skich ro­bo­ta,

Zły ko­niec wzię­ła; przy­szedł miecz, ogień, sro­mo­ta.

Było Tro­jej tak męż­ne pań­stwo i tak sta­ło,

Że się mocy Gre­cy­jej wsyst­kiej nic nie bało.

A co Pen­te­sy­lea bo­ha­tyr­ka chcia­ła

Być z stro­ny Tro­jej z woj­skiem, co z Ama­zon mia­ła

K'temu i ci, co sie­dzą bliz­ko czer­wo­ne­go

Mo­rza, z swej chę­ci pra­gnąc upad­ku grec­kie­go.

Tro­ja­nie tej po­mo­cy nie po­trze­bo­wa­li,

Gdyż swo­je i Gre­ka moc nie­po­chyb­nie zna­li.

Lecz iż mało na zgu­bę Tro­jej grec­kiej mocy

Było, z pół­noc­nych kra­jów przy­wieź­li po­mo­cy;

I stam­tąd, skąd zo­rza nam bia­ły dzień po­da­je,

I stam­tąd, skąd czar­na noc z gwiaz­da­mi na­sta­je

I gdzie bliz­ko ogni­stych kół lu­dzie usie­dli,

Żeby z wszyt­kie­go świa­ta moc na Tro­ją zwie­dli.

Ta moc po­żar­ła żywe, Tro­ja tru­pem leży,

Rum w ku­pach stoi gwał­tem za­zwa­la­nych wie­ży.

A co było ozdo­bą mia­sta prze­ślicz­ne­go,

To po­bu­dza do pła­czu i nie ża­ło­sne­go.

Pała Dar­da­nów pa­łac i po­pio­łem sta­nie

Wnet, wnet, co żreć grec­kie­mu ognio­wi nie sta­nie.

Pa­ła­ją zło­te we wzór na­ty­ka­ne kwia­ty

U stro­pów, a kosz­tow­ne żoł­nierz chwy­ta sza­ty.

Od łupu od­bić pło­mień zwy­cię­scę nie może,

Chci­wej ręki żad­na rzecz naj­sroż­sza nie zmo­że.

Wszę­dy dra­pież, wszę­dy mord, po­spo­łu się mie­sza,

Na­sze złe ku koń­co­wi złe­mu się po­spie­sza.

Nie­ba nie znać przed dy­mem; przy­szedł obie­ca­ny

Tro­jej ostat­ni strasz­ny dzień chmu­rą odzia­ny.

Pa­trzy na to zwy­cię­sca z gnie­wu nie­ochło­dły,

A czas dzie­się­cio­let­ni wi­dzi mu się pod­ły.

Rów­na­jąc wiel­kość Tro­jej i moc z ta­kim cza­sem,

Nie żal mu, że był sta­rań tak dłu­gim nie­wcza­sem.

Wi­dzi zgi­nio­ną Tro­ją, strach siłę jej mie­rzy,

By mo­gła być zbu­rzo­na, le­d­wie so­bie wie­rzy.

Łu­pie­sca wy­dar­ty łup wiel­dze dro­gich sprzę­tów

Nie­sie, któ­re­go ty­siąc nie weź­mie okrę­tów.

Wami świad­czę, bo­go­wie, tobą, mężu dro­gi,

Któ­re­go zgu­bił z pań­stwem nie­przy­ja­ciel sro­gi:

Tobą, nędz­ne Ilium, coś nie­kie­dy sta­ło,

I je­stli co z obu nas na świe­cie zo­sta­ło:

Wami, po­bi­tych du­sze, trzo­do mo­ich dzie­ci,

Któ­re po­rwał nie­sy­ty czas, któ­ry w skok leci:

Tobą, mo­jej oj­czy­zny po­pie­le zo­sta­ły.

Iż jesz­cze As­sa­ra­ków wszy­tek dom był cały:

Pier­wej niż Pho­ebus wy­rzekł usty sza­lo­ne­mi,

Co na Tro­ją przyjść mia­ło za spra­wa­mi złe­mi:

Jam to brze­mien­ną bę­dąc, ze stra­chem wi­dzia­ła,

I tej mo­jej bo­jaź­ni taić-em nie chcia­ła-

Lecz Bóg, któ­ry wiesz­cze­go cór­ce mej dał du­cha,

Nie dał za­się Kas­san­drze wie­rzą­ce­go ucha,

Tak­żem ja przed Kas­san­drą próż­ną wieszcz­ką była,

Nie­szczę­sna Tro­ja, co mej cór­ce nie wie­rzy­ła,

Nie on chy­try Ulys­ses, nie to­wa­rzysz jego,

Ani Sy­non zdra­dli­wy, ognia tak sro­gie­go

Przy­czy­na: lecz to ogień on, któ­rym ro­dzi­ła,

Ten pali, ten śmier­cią mą ra­da­bym zga­si­ła.

Ale cóż ja to pła­czę Tro­jej wy­wró­ce­nia:

Abo śwież­szej przy­czy­ny nie masz roz­rzew­nie­nia?…

Tro­ja już to daw­ny żal, sroż­sze na myśl wcho­dzi,

A strach od wspo­mnie­nia czło­wie­ka od­wo­dzi.

Wi­dzia­łam be­ze­ceń­stwo brzyd­kie człe­ka złe­go,

Pyr­r­hu­sa, gdy mor­do­wał sro­dze kró­la cne­go,

Gdy okrut­nik kró­lew­ską po­świę­co­ną gło­wę

Za wło­sy cią­gnął, mó­wiąc nie­przy­stoj­ną mowę:

A przy bo­gów oł­ta­rzu, gdzie wprzód zie­mię skro­pił

Krwią syna mego, lśk­ną­cy miecz w mężu uto­pił.

Ka­mień­by się uża­lił star­ca doj­rza­łe­go,

Już ostat­ni ży­wo­ta kłę­bek snu­ją­ce­go:

A złe­go syna, li­tość po­ru­szyć nie mo­gła,

Ni strach bo­gów wi­dzą­cych: złość wszyt­ko prze­mo­gła.

On, król, ro­dzi­ciel kró­lów, z kró­lów ród wio­dą­cy,

Nie ma gro­bu, ni zna­ku, Boże wszech­mo­gą­cy.

Ale i zwy­kły ogień ku spa­le­niu cia­ła

Nie mogł być, kie­dy Tro­ja pło­mie­niem go­rza­ła.

Lecz jesz­cze na tym mało, głę­biej po­stę­pu­je

Nie­szczę­ście, snać gor­sze coś jesz­cze obie­cu­je

Krwi Pry­amo­wej i tym, co jej swą do­się­gli,

Wszy­scy się na złe na­sze bo­go­wie sprzy­się­gli.

A ja, com pod­łym pla­nem, przed kim bied­na sta­nę?

Komu się lo­sem, albo na dzia­le do­sta­nę?

Ten żonę Hek­to­ro­wę so­bie obie­cu­je,

Ów za­się He­le­no­wę w ser­cu swym cu­kru­je: An­te­no­ro­wą dru­gi pra­gnie po­jąć żonę, Jest i ten, co, Kas­san­dro, chce cię na swą stro­nę. Mnie się że­gna Gre­cza­nin, bych mu w los nie pa­dła, Ja pro­szę, żeby zie­mia ze mną się za­pa­dła. Więc tu o nędz­ny ze mną or­sza­ku nie ty­kać, Abo w nie­wo­lą idąc przed śmier­cią umy­kać; Plącz­cie i pier­si tłucz­cie, wysk niech idzie wszę­dzie, Tro­jej od was ostat­nia niech po­słu­ga bę­dzie: A ten po­grzeb niech sły­szy grzbie­tu wy­so­kie­go Ida, co prze­klę­te­go ży­wi­ła sę­dzie­go.

Cho­rus bia­łyc­li­głów. He­cu­ba. Cho­ros

Nie cza­sy pła­kać ka­żesz zni­kłej z świa­ta; Ni to płacz nowy, pła­czem wszyt­kie lata; Ja­koż stąd go­ścia Ami­klae przy­ję­ły, Tak z oczu na­szych łzy pły­nąć po­czę­ły. Już to dzie­sięć­kroć Ida się okry­ła Śnie­giem, ty­leż lat kosa tak po­ży­ła, Jako żąd­ny dzień bez smęt­ku nie scho­dzi: Nowa przy­czy­na rzew­niej­szy płacz ro­dzi. Nie­szczę­sne drze­wo z Idy góry wzię­te, Na wie­lo­no­śną w zły czas łódź po­cię­te: Co po że­gla­stym mo­rzu po­pły­nę­ła, Skąd ko­niec Tro­ja opła­ka­ny wzię­ła. Nu, bied­na ręko, nie stój, pier­si dra­paj I moc­no w nie tłucz, na łbie wło­sy ła­paj. Wi­dzę, toż czy­nisz, nędz­na pani moja. Nie wyda cie­bie pod­ła cze­ladź two­ja: Ju­że­śmy się też pła­kać na­uczy­ły, A tego bytu do­brzech­my za­ży­ły.

He­cu­ba.

Wier­ne mej nę­dzy to­wa­rzysz­ki, kosy Roz­pleć­cie: szy­ję nie­chaj kry­ją wło­sy Roz­tar­cha­ne, a cie­płym po­szpe­co­ne Pro­chem: niech wi­dzieć ręce ob­na­żo­ne.

Nie kryj­cie człon­ków, po­doł­ków pod­wiń­cie, Nie k' ślu­bu iść, wstyd precz, pier­si od­wiń­cie: Iżby ku bi­ciu otwo­rzy­ste mia­ła Ręka wście­kła, a tłuc nie prze­sta­wa­ła. To tak: ubiór ten chwa­lę, znam Tro­jan­ki; Tak, nie in­a­czej mają cho­dzić bran­ki. Nu, zno­wu krzy­kłym pła­czem się za­baw­cie, A ludz­ki zwy­kły płacz na­zad zo­staw­cie. Jest męż­ny Hek­tor go­dzien, by pła­ka­no, I wiecz­nie cno­tę jego wspo­mi­na­no.

Cho­ros.

A to się sta­ło: wło­sy po­tar­ga­ne,

W żalu zmar­łych już wi­szą roz­wią­za­ne;

Nad oczy wi­szą dru­gie; a go­rą­cy

Po­piół twarz po­krył, i włos nie­gdy lśk­nią­cy.

He­cu­ba.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: