Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

M. Tullius Cicero: życie i dzieła - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

M. Tullius Cicero: życie i dzieła - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 536 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

Rów­no­cze­śnie nie­mal z wspa­nia­łym roz­kwi­tem po­ezyi w pierw­szym wie­ku przed Chry­stu­sem przy­szła ko­lej na wy­do­sko­na­le­nie pro­zy. W tym roz­wo­ju mowy nie­wią­za­nej Cy­ce­ro jest cho­rą­żym, od nie­go wy­cho­dzą ha­sła dla współ­cze­snych, a tak­że dla na­stęp­nych wie­ków. Okres rzym­skiej li­te­ra­tu­ry od r. 80-go do 40-go przed Chry­stu­sem stoi pod jego wpły­wem prze­waż­nym i jego zna­czy się chwa­łą; dla­te­go na­zwa­li­śmy go cy­ce­roń­skim. Kie­dy jed­nak za­mie­rzy­łem przed­sta­wić dzie­je pro­zy w tej epo­ce i wtło­czyć w nie Cy­ce­ro­na, od­ra­zu do­sze­dłem do prze­ko­na­nia, że za­da­nie to bę­dzie nie­ła­twem; bo Cy­ce­ro jako pi­sarz tak wszech­stron­ny i przo­dow­nik swo­jej epo­ki nie mógł być wśród sze­re­gu in­nych współ­cze­snych au­to­rów trak­to­wa­ny rów­no­rzęd­nie. Wy­ma­ga on ob­szer­niej­szej oce­ny i opra­co­wa­nia do­kład­niej­sze­go. A je­że­li w pod­ręcz­ni­kach ob­cych roz­pie­ra on prze­wa­gą swej twór­czo­ści i swej oso­by przy­ję­tą i za­kre­ślo­ną mia­rę w spo­so­bie przed­sta­wie­nia, to tym bar­dziej po­trze­ba ta i ko­niecz­ność w na­szych wa­run­kach ja­sno sta­nę­ła mi przed ocza­mi. Nie mamy prze­cież ob­szer­niej­szej mo­no­gra­fii o Cy­ce­ro­nie, któ­ry tak ogrom­ny wpływ wy­warł na na­szą li­te­ra­tu­rę i umy­sło­wość. Więc po­sta­no­wi­łem dla­te­go sze­rzej zna­cze­nie jego omó­wić, nie pi­sać bio­gra­fii, ale dużo bio­gra­ficz­ne­go ży­wio­łu wcią­gnąć w za – kres przed­sta­wie­nia dzieł jego, któ­re je­dy­nie na­tem tle ży­cia au­to­ra i epo­ki zro­zu­mia­ne­mi być mogą. – Cha­rak­te­ry­sty­kę Cy­ce­ro­na wplo­tłem w roz­ma­ite dzia­ły jego wie­lo­stron­nej twór­czo­ści. Zda­je mi się, że czy­tel­nik na­bę­dzie z niej prze­świad­cze­nia, iż Cy­ce­ro mimo swo­ich licz­nych, bar­dzo ludz­kich uste­rek był i jest oso­bi­sto­ścią god­ną po­dzi­wu i mi­ło­ści. A ta mi­łość po­win­na być czyn­ną, pod­nie­ca­ją­cą do ob­co­wa­nia z dzie­ła­mi i my­śla­mi wiel­kie­go Rzy­mia­ni­na. Jędr­ni nasi przod­ko­wie szes­na­ste­go wie­ku, któ­rzy dużo Cy­ce­ro­na czy­ta­li, po­ucza­ją nas mocą swe­go sty­lu i my­śli, skąd tej siły na­być i za­czerp­nąć moż­na.

Zy­ska­łem przez to wy­su­nię­cie Cy­ce­ro­na na sta­no­wi­sko od­ręb­ne to, że ca­łość pew­ną za­okrą­glo­ną daję w tej książ­ce czy­tel­ni­ko­wi. A w moim wie­ku i w na­szych wa­run­kach ży­cia i pra­cy czło­wiek oba­wia się cią­gle, iż, za­mie­rzyw­szy wie­le, da tyl­ko cząst­kę i frag­ment. Je­że­li zaś Pan Bóg udzie­li jesz­cze kil­ka lat na tej zie­mi, to w na­stęp­nym to­mie opra­cu­ję współ­cze­snych Cy­ce­ro­no­wi pro­za­ików, jak Ca­esa­ra, Sal­lu­stiu­sa, Var­ro­na i in­nych po­mniej­szych; w ten spo­sób wy­peł­nił­bym ob­raz dzie­jów li­te­ra­tu­ry za rzym­skiej rzecz­po­spo­li­tej.

Quis scit an adi­ciant ho­dier­nae cra­sti­na sum­mae

Tem­po­ra di su­peri?

W le­cie r. 1910 po­wsta­ła prze­waż­nie ta książ­ka. Znam jej przy­wa­ry i bra­ki, a mimo tego są­dzę, że nie bę­dzie bez po­żyt­ku dla na­sze­go spo­łe­czeń­stwa, że przy­nie­sie mu pe­wien po­karm in­te­lek­tu­al­ny i etycz­ny, a utwier­dzi spój­nię ży­cio­daj­ną mię­dzy daw­ny­mi wie­ka­mi a dzi­siej­szem po­ko­le­niem, któ­re prze­cież po­trze­bu­je pew­nych tchnień jędr­nych i uzdra­wia­ją­cych z prze­szło­ści i pew­nej mi­ło­ści dla du­chów i lu­dzi, któ­rych my­śla­mi i uczu­cia­mi żyły na – szych oj­ców za­stę­py i, da Bóg, żyć będą tak­że sy­nów po­ko­le­nia.

Ko­le­gom i przy­ja­cio­łom, prof. Krucz­kie­wi­czo­wi, Mio­doń­skie­mu i Sin­ce dzię­ku­ję za ich życz­li­we i po­ucza­ją­ce re­cen­zye. Do­da­li mi oni nie­la­da bodź­ca do dal­szej pra­cy. Prof. Sin­ko przy­po­mniał tak­że pięk­ną Bie­sia­dę Sien­kie­wi­cza (Dwie łąki), któ­rą kie­dyś z roz­ko­szą czy­ta­łem. Za­wie­ra ona świet­ną Cy­ce­ro­na cha­rak­te­ry­sty­kę. Po­wie­dzia­no tam o nim mię­dzy in­ne­mi: Jest to czło­wiek, któ­ry ma ję­zyk więk­szy niż du­szę. – Praw­dą to nie­wąt­pli­wie, je­że­li się zwa­ży na szum­ne czę­sto fra­ze­sy, któ­re prze­ra­sta­ły i rze­czy ze­wnętrz­ne i uczu­cia pi­szą­ce­go. Ale mamy na szczę­ście po Cy­ce­ro­nie obok mów i ka­zań zwie­rze­nia oso­bi­ste, z któ­rych wy­glą­da praw­da bez osło­nek i szcze­rość nie­spo­wi­ta fra­ze­sem. A szcze­re wy­zna­nia szla­chet­nej du­szy są nie­rzad­ko czemś wiel­kiem. Mi­łość da­lej go­rą­ca cno­ty i oj­czy­zny, któ­ra za­wsze Cy­ce­ro­na oży­wia i wy­so­kie wy­obra­że­nie o god­no­ści, do­sto­jeń­stwie i po­win­no­ściach isto­ty ludz­kiej są tak­że wiel­ki­mi ry­sa­mi. Wresz­cie stał się Cy­ce­ro wiel­kim wsku­tek ogrom­ne­go wpły­wu, któ­ry wy­warł na ludz­kość i jej cy­wi­li­za­cyę. A dzia­łał na na­stęp­ne po­ko­le­nie przez to, że nie był oso­bi­sto­ścią he­ro­icz­ną, nad­ludz­ką, lecz czło­wie­kiem, zbli­żo­nym do po­wsze­dnio­ści swe­mi przy­wa­ra­mi i sła­bost­ka­mi, a od­ry­wa­ją­cym za­ra­zem od tej po­wsze­dnio­ści swym za­pa­łem, szla­chet­ną pra­cą i sło­wem. Wy­kwit to po­sie­wów, któ­re na hu­ma­ni­tas się zło­ży­ły, czło­wiek zro­zu­mia­ły i przy­stęp­ny. Prze­to daj­my mu nadal przy­stęp do na­szych serc i my­śli, na­sze­go ży­cia i kul­tu­ry.

Kra­ków, kwie­cień, r. 1911.I. OGÓL­NE UWA­GI O OSO­BI­STO­ŚCI CY­CE­RO­NA I ZA­RYS JEGO ŻY­CIA.

Je­że­li w dru­gim wie­ku przed Chry­stu­sem w młod­szym Afry­kań­czy­ku i w lu­dziach z jego oto­cze­nia wi­dzie­li­śmy oso­bi­sto­ści, któ­re wchło­nę­ły w sie­bie i wcie­li­ły całą do­tych­cza­so­wą kul­tu­rę, to w Cy­ce­ro­nie przed­sta­wi się nam po­dob­ny okaz, spad­ko­bier­ca fil­hel­le­ni­zmu Scy­pio­nów, okaz o tyle peł­niej­szy, o ile sze­reg lat, któ­ry od śmier­ci młod­sze­go Afry­kań­czy­ka upły­nął, wzbo­ga­cił znacz­nie rzym­ską umy­sło­wość, na­niósł do Rzy­mu peł­no no­we­go cy­wi­li­za­cyj­ne­go za­rze­wia. Cy­ce­ro jest tedy owej kul­tu­ry orę­dow­ni­kiem naj­bar­dziej sta­now­czym i naj­wy­mow­niej­szym wy­kład­ni­kiem.

Głów­ne jego zna­cze­nie i za­słu­gi leżą w dzie­dzi­nie li­te­ra­tu­ry, a oce­na ich bę­dzie tre­ścią ni­niej­szej książ­ki. Ale ży­cie Cy­ce­ro­na nad­zwy­czaj róż­no­li­te i peł­ne zna­czy­ło się tak­że na in­nych po­lach. Dzia­łal­no­ści jego pu­blicz­nej w sa­mym pro­gu kil­ka uwag po­świę­cić na­le­ży, bo po­ło­że­nie ów­cze­sne Rzy­mu i po­li­tycz­na rola Cy­ce­ro­na rzu­ca świa­tło na jego li­te­rac­kie wy­stę­py i ob­ja­śnia jego pi­śmien­ni­czą dzia­łal­ność. Cy­ce­ro był nie­tyl­ko w za­kre­sie kul­tu­ral­nym, lecz i w dzie­dzi­nie po­li­ty­ki dzie­dzi­cem i wy­znaw­cą ha­seł i za­sad, któ­re wy­brzmie­wa­ły w kole Scy­pio­na młod­sze­go. Ide­ałem jego była w doj­rza­łych la­tach rzecz­po­spo­li­ta, w któ­rej­by ary­sto­kra­cya i de­mo­kra­cya har­mo­nij­nie się ze sobą ze­spo­li­ły; był on wro­giem za­rów­no re­ak­cyi, jak re – wo­lu­cyi gwał­tow­nych. A że ży­cie jego przy­pa­dło na cza­sy, w któ­rych skraj­ne za­sa­dy sta­nę­ły do wal­ki, pod­czas gdy on o ugo­dzie śnił i ma­rzył, w któ­rych po­tęż­ne in­dy­wi­du­al­no­ści dą­ży­ły do prze­wa­gi, kie­dy on rów­no­wa­gę sił wszyst­kich w pań­stwie jako ide­ał sta­wiał i wiel­bił, w tem była ży­cia jego tra­ge­dya, stąd pły­nę­ły nie winy, lecz po­mył­ki jego po­li­ty­ki. Czy­nią one ujmę ja­sno­wi­dze­niu męża sta­nu, w ni­czem nie uwła­cza­ją czło­wie­ko­wi, lecz owszem go nie­raz pod­no­szą.

Uro­dził się Cy­ce­ro w Ar­pi­num w r. 106 przed Chry­stu­sem. Dzie­ciń­stwo jego przy­pa­dło więc na lata trwa­ją­cej ary­sto­kra­tycz­nej re­ak­cyi, któ­ra na­sta­ła po po­gro­mie młod­sze­go Grac­chu­sa w r. 121 przed Chr. Nie­udol­ność tych ary­sto­kra­tycz­nych rzą­dów uka­za­ła się ja­skra­wie pod­czas woj­ny z Ju­gur­thą (111–105). Rów­no­cze­śnie za­ja­śniał pod­czas niej ta­lent czło­wie­ka, w któ­rym de­mo­kra­tycz­ne stron­nic­two od­tąd wiel­kie po­kła­da­ło na­dzie­je, w któ­rym upa­try­wa­ło spad­ko­bier­cę nie­uda­nej Grac­chu­sów re­wo­lu­cyi. Był nim C. Ma­rius po­cho­dzą­cy z Ar­pi­num. Ale tęgi ten wódz i żoł­nierz nie umiał swe­mu stron­nic­twu za­pew­nić trwa­łej w Rzy­mie prze­wa­gi, a ci, któ­rzy po jego śmier­ci (86 przed Chr.) pod­ję­li jego sta­ra­nia, ule­gli w r. 82 prze­wa­dze Sul­li, któ­ry jako dyk­ta­tor utwier­dził rzą­dy opty­ma­tów nad pań­stwem. Cy­ce­ro miał wte­dy lat dwa­dzie­ścia czte­ry. Mło­dzień­cze więc jego lata przy­pa­dły na to wiel­kie wzmo­że­nie się prze­wa­gi ary­sto­kra­tów, któ­rzy dzier­żą ster rzą­dów od­tąd aż do roku 70. Pa­mięć sław­ne­go ziom­ka z Ar­pi­num, po­cho­dze­nie Cy­ce­ro­na, któ­ry wy­szedł z ro­dzi­ny ry­cer­skiej, za­moż­nej, lecz nie na­le­żą­cej do urzęd­ni­czych ro­dów i inne wpły­wy wy­cho­wa­nia pchnę­ły Cy­ce­ro­na w rzę­dy opo­zy­cyi, do sze­re­gu po­pu­la­res. Od­po­wied­nio do swe­go uspo­so­bie­nia nie był on nig­dy jed­nak ra­dy­kal­nym de­mo­kra­tą, na­wet za mło­du; ale twier­dze­nie w na­szych cza­sach wy­ra­żo­ne, ja­ko­by od mło­do­ści już był kon­ser­wa­ty­stą, ostać się nie może. – Try­bu­nat ludu zo­stał przez Sul­lę po­zba­wio­nym wpły­wu i siły; zna­czy­ło to tyle, jak­by kto głów­ny or­gan opo­zy­cyi usu­nął, jak­by dzi­siaj pra­sie pęta na­ło­żył. Po­zo­sta­wa­ły sądy jako moż­li­we pole dzia­ła­nia. Wi­dzi­my więc Cy­ce­ro­na w pro­gu ka­ry­ery w roli rzecz­ni­ka ofiar i gwał­tów sul­lań­skich, a da­lej w roli po­plecz­ni­ka miesz­kań­ców pro­win­cyi, któ­rych ary­sto­kra­tycz­ni na­miest­ni­cy gnę­bi­li bez li­to­ści. Pod­no­si on tu ha­sła Scy­pio­na młod­sze­go, któ­ry gło­sił, że rzą­dy Rzy­mu nad pro­win­cy­ami po­win­ny być ra­czej życz­li­wym pro­tek­to­ra­tem, a nie sa­tra­pią.

W r. 70 zo­stał Pom­pe­ius kon­su­lem i przez swą dzia­łal­ność wy­mie­rzo­ną prze­ciw po­rząd­kom za­pro­wa­dzo­nym przez Sul­lę wy­su­nął się na czo­ło de­mo­kra­tycz­ne­go stron­nic­twa. Cy­ce­ro wi­dział w nim zbaw­cę rze­czy­po­spo­li­tej, spad­ko­bier­cę za­sad i idei Scy­pio­na młod­sze­go. Od­da­ny Pom­pe­iu­so­wi prze­ma­wiał on wbrew słusz­nym skru­pu­łom kon­ser­wa­ty­stów na­wet za tern, aby mu po­wie­rzyć nad­zwy­czaj­ną wła­dzę, czem nie­świa­do­mie to­ro­wał dro­gi dla mo­nar­chii. Kie­dy zaś w Rzy­mie de­mo­kra­ci, znie­cier­pli­wie­ni prze­wa­gą Pom­pe­iu­sa zbli­ży­li się do anar­chi­stów od­cie­nia Ca­ti­li­ny, wte­dy Cy­ce­ro sta­nął jako kon­sul prze­ciw temu sprzy­się­że­niu i wo­łał bez­u­stan­nie, aby wszy­scy uczci­wi lu­dzie prze­ciw lu­dziom prze­wro­tu się sprzy­mie­rzy­li. Wid­mo prze­wro­tu po­pchnę­ło go ku za­cho­waw­cze­mu obo­zo­wi. Con­sen­sus omnium bo­no­rum sta­ło się od­tąd jego ha­słem, a kon­su­lat był prze­ło­mo­wym stop­niem nie tyl­ko w jego po­li­tycz­nych wy­obra­że­niach, lecz tak­że w jego ży­ciu. Od­tąd bo­wiem na­stą­pi­ły nie­szczę­ścia i przy­ga­sa­nie jego gwiaz­dy. W r. 58 zo­sta­je wy­gna­nym, a po­wró­ciw­szy w r. 57 do Rzy­mu wi­dzi co­raz ja­śniej, że już nie stron­nic­twa o pa­no­wa­nie w Rzy­mie, lecz lu­dzie po­je­dyn­czy o pa­no­wa­nie nad Rzy­mem ze sobą się ubie­ga­ją. Cy­ce­ro nie­ma wte­dy ani dla stro­ny Pom­pe­iu­sa ani dla stro­ny Ca­esa­ra za­pa­łu; chciał­by on zwy­cię­stwa ko­goś trze­cie­go, t… j… rze­czy­po­spo­li­tej. Pró­by jed­nak po­śred­ni­cze­nia, go­dze­nia prze­ciw­ni­ków za­wo­dzą. Do Pom­pe­iu­sa po­cią­gnę­ły osta­tecz­nie Cy­ce­ro­na daw­ne sto­sun­ki i daw­na, choć w ostat­nich la­tach za­wie­dzio­na przy­jaźń, cią­gnę­ło wresz­cie to prze­świad­cze­nie, że zwy­cię­ski Pom­pe­ius nie był­by dla re­pu­bli­ki tak groź­nem nie­bez­pie­czeń­stwem, jak Ca­esar try­um­fu­ją­cy. Po klę­sce Pom­pe­iu­sa od­da­je się jesz­cze Cy­ce­ro złu­dze­niu, że Ca­esar stwo­rzy ustrój, w któ­rym­by mo­nar­chicz­ny, ary­sto­kra­tycz­ny i de­mo­kra­tycz­ny ży­wioł ide­al­ną wy­two­rzy­ły ca­łość. Ma­rze­nia te jed­nak wnet się roz­wia­ły. Po za­mor­do­wa­niu Ca­esa­ra ści­gał on wresz­cie swym gnie­wem i sło­wa­mi tego, któ­ry w bru­tal­ny spo­sób wpro­wa­dzał w ży­cie praw­dzi­we Ca­esa­ra i rze­ko­me ha­sła i pla­ny; Cy­ce­ro wy­stę­pu­jąc prze­ciw An­to­niu­so­wi wy­cią­gał za­ra­zem rękę jako do zbaw­cy do mło­de­go Okta­wia­na, wo­ła­jąc go na ra­tu­nek rze­czy­po­spo­li­tej. Tak my­ląc się nie­kie­dy w lu­dziach, słu­żył on cią­gle i wier­nie, choć nie­szczę­śli­wie, jed­nej spra­wie rze­czy­po­spo­li­tej, a śmierć Cy­ce­ro­na w r. 43 zbie­gła się z osta­tecz­nym daw­nej wol­no­ści po­gro­mem.

Tra­dy­cye więc miej­sca i ro­dzi­ny mo­gły były z Cy­ce­ro­na zro­bić w po­cząt­kach ży­cia sta­now­cze­go po­plecz­ni­ka obo­zu po­pu­la­res. Słu­żył on też w mło­do­ści temu obo­zo­wi, ale na­wet w tej służ­bie nie dał się po­rwać do żad­nej skraj­no­ści czy w na­pa­ści czy w ha­słach, bo był na­tu­rą do ugod­no­ści skłon­ną. W póź­niej­szem ży­ciu chciał być cho­rą­żym ja­kie­goś no­we­go stron­nic­twa, któ­re­by nie było ani stron­nic­twem po­pu­la­res ani opty­ma­tów, lecz łą­czy­ło wszyst­kich uczci­wych lu­dzi – boni, chcą­cych bro­nić rze­czy­po­spo­li­tej prze­ciw dwom nie­bez­pie­czeń­stwom, re­wo­lu­cyi z dołu i re­wo­lu­cyi z góry, prze­ciw anar­chii i za­ma­chom sta­nu. I to sta­ło się zna­mie­niem po­li­ty­ki czło­wie­ka, któ­re­go głów­ne po­wo­ła­nie le­ża­ło na in­nem polu.

Cy­ce­ro z przy­ro­dze­nia był li­te­ra­tem i w in­nych sto­sun­kach był­by li­te­ra­tem po­zo­stał. Ale Rzy­mia­nin mnie­mał, że czło­wiek jest przedew­szyst­kiem stwo­rzo­ny do czy­nu, a przez czyn ro­zu­miał wy­łącz­nie pra­wie czyn po­li­tycz­ny, nie­omal rzec­by moż­na czy­now­nic­two. Dla­te­go Cy­ce­ro, ma­ją­cy wszel­kie wa­run­ki, aby zo­stać wy­łącz­nie uczo­nym i pi­sa­rzem, prze­bie­ga obok tego ska­lę urzęd­ni­czą, za­czy­na­jąc od kwe­stu­ry. Kon­su­lat wy­no­si go na sta­no­wi­sko mi­ni­stra spraw we­wnętrz­nych, pro­kon­su­lat robi zeń je­ne­ra­ła i do­wódz­cę. Wy­pły­wa­ły ta­kie po­ło­że­nia z ustro­ju spo­łe­czeń­stwa i pań­stwa. Je­że­li Cy­ce­ro w tych dzia­ła­niach pu­blicz­nych nie ustrzegł się błę­dów, dzi­wić się nie moż­na, a je­że­li zby­tecz­nie czy­na­mi swy­mi się cheł­pił, moż­na to do pew­ne­go stop­nia wy­ro­zu­mieć, bo py­cha ludz­ka a ra­czej próż­ność cze­pia się bar­dzo czę­sto ubocz­nych za­jęć, a nie głów­ne­go po­wo­ła­nia i obo­wiąz­ku.

A prze­cież za­słu­gi wal­ne Cy­ce­ro­na leżą na in­nem polu, w dzie­dzi­nie li­te­ra­tu­ry i roz­wo­ju kul­tu­ry. Co on w tym za­kre­sie zdzia­łał dla Rzy­mu i świa­ta, o tem przy prze­glą­dzie pism jego się prze­ko­na­my.

Tym­cza­sem wy­pa­da w ogól­nym za­ry­sie, któ­ry przy oma­wia­niu pism w szcze­gó­łach wy­peł­ni­my, przed­sta­wić ży­cie Cy­ce­ro­na. Zna­my to ży­cie do­kład­nie z dzieł sa­me­go Cy­ce­ro­na, przedew­szyst­kiem z jego ko­re­spon­den­cyi, inne przy­czyn­ki po­da­ją nam hi­sto­ry­cy, a mia­no­wi­cie Plu­tar­chos w ob­szer­nej Cy­ce­ro­na bio­gra­fii. Uro­dził on się 3 stycz­nia r. 106 w Ar­pi­num, mie­ście le­żą­cem w kra­ju daw­nych Wol­sków, w po­łu­dnio­wo-wschod­niem La­tium. Mia­stecz­ko to po­ło­żo­ne nad rze­ką Fi­bre­nus, opro­mie­nio­ne po­cho­dze­niem i pa­mię­cią Ma­riu­sa wspo­mi­nał Cy­ce­ro za­wsze z wiel­ką mi­ło­ścią, sła­wił tę kra­inę "gór­ską i wier­ną i pro­stą", a mó­wiąc o Ma­riu­szu nie wąt­pił, że i on sam do roz­sła­wie­nia tych in­cu­na­bu­la no­stra się przy­czy­ni. Ro­dzi­na na­le­ża­ła do ry­cer­skie­go sta­nu; ża­den z jej człon­ków przed mów­cą nie pia­sto­wał pań­stwo­wych urzę­dów. Rol­nic­two było jej głów­nem za­ję­ciem i tem się za­pew­ne tłó­ma­czy szcze­gól­nie go­rą­ce uczu­cie, z któ­rem się Cy­ce­ro za­wsze o rol­ni­kach wy­ra­żał. Oj­ciec mów­cy od­da­nym był agro­no­mii, ale na­uki przy tem by­najm­niej nie za­nie­dby­wał. O mat­ce He­lvia mało sły­szy­my. Z mał­żeń­stwa tego prócz star­sze­go

Mar­cu­sa uro­dził się dru­gi syn młod­szy Qu­in­tus. Jak oj­ciec Ho­ra­tiu­sa o to się po­sta­rał, aby syn jego w Rzy­mie wy­kwint­ne ode­brał wy­cho­wa­nie, rów­nież i oj­ciec Cy­ce­ro­na po­sta­no­wił w sto­li­cy, mi­strzów i na­uki szu­kać dla sy­nów. Prze­niósł się w tym celu do Rzy­mu i ku­pił dom w czę­ści mia­sta, zwa­nej Ca­ri­nae. Kształ­ce­nie było wie­lo­stron­ne, a na­uczy­cie­le pierw­szo­rzęd­ni. Pra­wa uczył się każ­dy Rzy­mia­nin, bo bez nie­go nie moż­na było my­śleć o żad­nej pu­blicz­nej ka­ry­erze, a prócz tego za­stę­po­wa­ło ono po­nie­kąd na­ukę ka­te­chi­zmu i mo­ral­no­ści. Cy­ce­ro zwró­cił się więc do Mu­ciu­sów, w któ­rych ro­dzi­nie zna­jo­mość pra­wa była dzie­dzicz­ną; sły­szy­my, że uwie­sił się u boku sę­dzi­we­go au­gu­ra Q. Mu­ciu­sa Sca­evo­li, a po te­goż śmier­ci szu­kał wy­kształ­ce­nia u pon­ti­fe­xa te­goż sa­me­go na­zwi­ska. Jako chło­piec po­znał on da­lej i sły­szał wiel­kich mów­ców z po­cząt­ku pierw­sze­go wie­ku, M. An­to­niu­sa i L. Cras­su­sa. Ten ostat­ni szcze­gól­nie wiel­kie wra­że­nie na mło­dym chłop­cu wy­warł. Czło­wiek głę­bo­ko i fi­lo­zo­ficz­nie wy­kształ­co­ny mógł Cy­ce­ro­no­wi słu­żyć za dro­go­wskaz i upo­mnie­nie za­ra­zem, aby głęb­szem i szer­szem wy­kształ­ce­niem do pu­blicz­ne­go go­to­wać się ży­cia. To też wi­dzi­my, że Cy­ce­ro od mło­dych lat o to się sta­rał, aby fi­lo­zo­ficz­ną pod­sta­wę zdo­być dla ży­cia i ka­ry­ery. W tym kie­run­ku na­uczy­cie­le grec­cy mu prze­wo­dzi­li. Opo­wia­da on nam, że epi­ku­rej­czyk Pha­edrus za­po­znał go w chło­pię­cym wie­ku ze swo­im sys­te­mem; głęb­szy wpływ na nim wy­warł aka­de­mik Phi­lo z La­ris­sy, któ­re­go na­uce całą du­szą się od­dał; da­lej wspo­mi­na Cy­ce­ro sto­ika Dio­do­tu­sa, któ­ry na­wet za­miesz­kał z nim pod jed­nym da­chem i w domu Cy­ce­ro­na umarł po lat sze­re­gu. Mło­dy Cy­ce­ro obzna­jo­mił się więc z trze­ma sys­te­ma­mi fi­lo­zo­fii, któ­re wte­dy naj­więk­szem cie­szy­ły się wzię­ciem. Aka­de­mii na­uki naj­bar­dziej mu przy­pa­dły do sma­ku, bo w nich upa­try­wał naj­więk­szy dla przy­szłe­go mów­cy po­ży­tek. A wy­kształ­ce­nie się na mów­cę było prze­wod­nią my­ślą Cy­ce­ro­na. Obok przy­kła­dów ży­cia, któ­re mu po­da­wa­li Cras­sus i An­to­nius, już za mło­du zaj­mo­wa­ła tak­że Cy­ce­ro­na teo­rya re­to­ry­ki. Była to na­uka ści­śle grec­ka i w Rzy­mie grec­cy ją upra­wia­li na­uczy­cie­le; wie­my jed­nak, że w po­cząt­ku pierw­sze­go wie­ku przed Chry­stu­sem ła­ciń­scy mi­strze otwo­rzy­li szko­ły i że t… z… rhe­to­res la­ti­ni, któ­rych nie­nau­ko­we dąż­no­ści zwal­czał Cras­sus, chcie­li współ­za­wod­ni­czyć z Gre­ka­mi.

Kto Cy­ce­ro­na w po­cząt­ki re­to­ry­ki wpro­wa­dził, nie wie­my. Za­pew­ne ja­kiś Grek za­po­znał go ze sys­te­mem wte­dy po­pu­lar­nym Her­ma­go­ra­sa. Na­uce to­wa­rzy­szy­ły ćwi­cze­nia prak­tycz­ne. Cy­ce­ro opo­wia­da nam, że jako mło­dzie­niec na dane te­ma­ty czę­sto de­kla­mo­wał i po ła­ci­nie i czę­ściej po grec­ku; za­pra­wiał się w ten spo­sób do przy­szłych wy­stę­pów wraz z M. Pi­so­nem i Qu­in­tu­sem Pom­pe­iu­sem (Bru­tus 310).

W r. 91 przy­wdział Cy­ce­ro toga vi­ri­lis, t… j… zo­stał peł­no­let­nim. To nie prze­rwa­ło jed­nak dal­szych stu­dy­ów, choć nie­po­ko­je i bu­rze na­stęp­ne­go dzie­się­cio­le­cia, woj­na ze sprzy­mie­rzeń­ca­mi i za­pa­sy mię­dzy Ma­riu­sem i Sul­lą mo­gły za­kłó­cać spo­kój do pra­cy ko­niecz­ny. W r. 89 brał też Cy­ce­ro jako żoł­nierz udział we woj­nie ze so­cii pod do­wódz­twem Cn. Pom­pe­iu­sa Stra­bo­na, ojca wiel­kie­go Pom­pe­iu­sa. Wo­jacz­ka krót­ka nie przy­pa­dła mu do sma­ku; po­wta­rzał on póź­niej wiersz z Ilia­dy nie dla cię, dziec­ko, roz­pra­wy wo­jen­ne i mó­wił, że le­piej ty­siąc razy umrzeć, niż wo­jacz­ką się pa­rać. Póź­niej jed­nak raz jesz­cze za­ma­rzył o lau­rach, nie już żoł­nier­skich, lecz het­mań­skich. Po tej po­nie­wol­nej prze­rwie wnet do na­uki po­wró­cił. Po­znał na­ten­czas w Rzy­mie Apol­lo­nio­sa Molo'na z Rho­dos, któ­ry wte­dy od­zna­czał się na­ucza­niem wy­mo­wy i ogrom­ny wpływ na współ­cze­snych wy­wie­rał.

W r. 86 miał lat dwa­dzie­ścia. W tych cza­sach za­pew­ne od­wa­żył się na pierw­sze li­te­rac­kie wy­stę­py. Dla ćwi­cze­nia tłó­ma­czył Oeco­no­mi­cus Xe­no­fon­ta, nie­któ­re dy­alo­gi Pla­to­na; pusz­czał się on da­lej na małe po­ema­ta w sty­lu ale­xan­dryj­skim, od­wa­żył się na tłó­ma­cze­nie astro­no­micz­nych po­ezyi Ara­to­sa. Krót­ko po roku 86 za­pew­ne też na­pi­sał trak­tat re­to­rycz­ny, któ­ry nam się za­cho­wał. Waż­niej­szem dla nie­go było to, że w r. 81 po raz pierw­szy jako rzecz­nik wy­stą­pił. Każ­dy nie­mal mło­dy Rzy­mia­nin wy­stą­pie­niem w są­dzie za­czy­nał pu­blicz­ną ka­ry­erę i ta­kim kro­kiem sta­rał się ścią­gnąć uwa­gę na sie­bie i po­zy­skać przy­chyl­ność lu­dzi. Cy­ce­ro w la­tach 81 i 80 pró­bę tę prze­był.

Po­tem jed­nak, jak gdy­by pierw­sze kro­ki nie­zu­peł­nie go za­do­wo­li­ły, po­sta­no­wił po­głę­bić i roz­sze­rzyć swą na­ukę. Mło­dzi Rzy­mia­nie uda­wa­li się wte­dy chęt­nie do kra­jów grec­kich dla na­by­cia głęb­sze­go wy­kształ­ce­nia. Cy­ce­ro w r. 79 pusz­cza się tedy na dwu­let­nią po wscho­dzie tu­łacz­kę. W Ate­nach uczy się re­to­ry­ki pod De­me­triu­sem Sy­ru­sem; fi­lo­zo­fię Aka­de­mii wy­kła­da mu An­tio­chus z Aska­lo­nu; epi­ku­rej­czy­cy Ze­non i zna­ny nam już z Rzy­mu Pha­edrus tło­ma­czą mu epi­ku­rej­ską dok­try­nę. Po­tem, w r. 78, po­dró­żu­je Cy­ce­ro po Azyi Mniej­szej, gdzie wte­dy ro­iło się od mów­ców i na­uczy­cie­li wy­mo­wy, na­pu­szy­stej, bar­dzo ozdob­nej, t… z… azy­ań­skiej. Naj­głęb­sze jed­nak wra­że­nia otrzy­mał Cy­ce­ro na Rho­dus, w świet­nem ogni­sku ów­cze­snej kul­tu­ry. Spo­tkał tam owe­go Mo­lo­na, któ­re­go już w Rzy­mie był po­znał. Oso­bi­stość to z wie­lu wzglę­dów cie­ka­wa, choć­by z tego po­wo­du, że jest może naj­star­szym, zna­nym nam po­plecz­ni­kiem an­ty­se­mi­ty­zmu. Mów­ca i na­uczy­ciel wy­mo­wy by­stro do­strze­gał błę­dy u uczniów, Cy­ce­ro­na wy­bu­ja­łość azy­ań­ską po­skro­mił i uła­go­dził. Na tej wy­spie po­znał też mło­dy Cy­ce­ro fi­lo­zo­fa naj­świet­niej­sze­go epo­ki, któ­ry wiel­ki na jego póź­niej­szą dzia­łal­ność wpływ wy­warł, sto­ika Po­si­do­niu­sa.

W r. 77 z no­wy­mi na­byt­ka­mi wie­dzy, pod wie­lu wzglę­da­mi zmie­nio­ny, po­wró­cił Cy­ce­ro do Rzy­mu. Wnet w sali są­do­wej prze­ko­nać się było o tem moż­na, o ile wy­kształ­cił swój ta­lent. Wy­stę­po­wał bo­wiem te­raz do­syć czę­sto jako mów­ca, a w r. 70 wiel­ki osię­gnął roz­głos słyn – nem oskar­że­niem Ver­re­sa. Tym­cza­sem już był za­czął urzęd­ni­czą ka­ry­erę; w r. 75 pia­sto­wał kwe­stu­rę na Sy­cy­lii, na­stęp­nie był w r. 69 edy­lem ku­rul­nym. Pre­tu­rę spra­wo­wał w r. 66 i wte­dy czyn­nie na polu po­li­ty­ki wy­stą­pił, wy­gła­sza­jąc pierw­szą po­li­tycz­ną mowę. Na­stęp­nie przy­padł mu kon­su­lat w r. 63 w udzia­le. Czło­wiek, po­wo­ła­ny w pierw­szym rzę­dzie do li­te­rac­kich wy­stę­pów, zna­lazł się na cze­le pań­stwa. Słyn­na wal­ka z Ca­ti­li­ną i te­goż po­grom wy­da­ła mu się wie­ko­pom­nym czy­nem; zda­wa­ło mu się, że Rzym zba­wił, pra­wie jak dru­gi Ro­mu­lus za­ło­żył. Tro­chę to na­iw­ne i re­to­rycz­ne; upa­dek na­stęp­ny Cy­ce­ro­na tym był cięż­szym, im nie­bo­tycz­niej­szem sta­no­wi­sko, na któ­re w swych li­te­rac­kich ro­je­niach się wzno­sił. Ca­esar do­cho­dził te­raz do zna­cze­nia i prze­wa­gi, a w roku 59 pia­sto­wał kon­su­lat. Cy­ce­ro, któ­ry kry­ty­ko­wał roz­ma­ite pra­wa i kro­ki Ca­esa­ra, na­ra­ził się wscho­dzą­cej wiel­ko­ści. Już w cza­sach spi­sku Ca­ti­li­ny rzu­ca­no na Ca­esa­ra po­dej­rze­nia, że anar­chii sprzy­ja; te­raz sta­ło się nie­wąt­pli­wem, że burz­li­wy de­ma­gog i wi­chrzy­ciel Clo­dius Pul­cher idzie za wska­zów­ka­mi i na­tchnie­nia­mi Ca­esa­ra. Otóż Clo­dius ten po­sta­wił wnio­sek, aby czło­wiek, któ­ry oby­wa­te­la rzym­skie­go bez wy­ro­ku zgła­dzić ka­zał, wy­gna­niem był uka­ra­ny. To oczy­wi­ście go­dzi­ło w Cy­ce­ro­na. Bo prze­cież nie sąd ża­den, lecz se­nat ska­zał Ka­ty­li­nar­czy­ków na śmierć, a Cy­ce­ro karę tę wy­mie­rzył. Po wiel­ko­ści i upo­je­niu się tą wiel­ko­ścią przy­szło nie­szczę­ście. Na wy­gna­niu prze­by­wał Cy­ce­ro w Gre­cyi, głów­nie w Thes­sa­lo­ni­ce, od kwiet­nia r. 58 do sierp­nia w roku na­stęp­nym.

W r. 57 zgro­ma­dze­nie lu­do­we uchwa­li­ło, aby wy­gnań­ca przy­wo­łać do oj­czy­zny i te­goż roku za­wi­tał on do sto­li­cy po strasz­nych cza­sach znę­ka­nia i smut­ku. Owa­cye przy po­wro­cie były nie­co sil­ną daw­ką dla roz­stro­jo­ne­go czło­wie­ka, któ­ry ła­two się odu­rzał. W mo­wach wte­dy wy­po­wie­dzia­nych znać też brak rów­no­wa­gi; taka w nich prze­sa­da czy w chwal­bie czy w po­tę­pie­niu. Cy­ce­ro czę­sto prze­ma­wia w są­dach; ale zna­cze­nia po­li­tycz­ne­go już od­zy­skać nie może, bo inne siły i wole cię­żą nad pań­stwem i o pa­no­wa­nie zma­gać się za­czy­na­ją. Mię­dzy ro­kiem 55 a 52 pi­sze Cy­ce­ro kil­ka więk­szych dzieł re­to­rycz­nych i praw­no-po­li­tycz­nych. Są one do­wo­dem po­nie­wol­nych wcza­sów, wy­trą­ce­nia ze ży­cia pu­blicz­ne­go. W r. 51 zo­sta­je Cy­ce­ro wbrew swej woli pro­kon­su­lem Cy­li­cyi i na rok 51/50 z Rzy­mu się od­da­la. Ta ad­mi­ni­stra­cya Cy­li­cyi za­szczyt Cy­ce­ro­no­wi przy­no­si; nie czy­ny wo­jen­ne, do­syć tu­zin­ko­we zwy­cię­stwa, któ­re­mi się nad­mier­nie odu­rzał, sta­no­wią tę chwa­łę, ale uczci­wość, bez­in­te­re­sow­ność, tro­skli­wość o losy pod­da­nych. Wzno­wił on i wpro­wa­dził tam w ży­cie ide­ały Scy­pio­na młod­sze­go i wy­róż­nił się ko­rzyst­nie wśród współ­cze­snych, wśród któ­rych ani Bru­tus, ani sto­ic­ki Cato młod­szy czy­sty­mi pod tym wzglę­dem nie byli. Po­wró­ciw­szy do Rzy­mu zna­lazł Cy­ce­ro roz­łam mię­dzy Pom­pe­iu­sem i Ca­esa­rem; do spra­wy Pom­pe­iu­sa, choć jej nie ro­ko­wał zwy­cię­stwa, przy­stał osta­tecz­nie. Po bi­twie pod Phar­sa­lus i po­gro­mie Pom­pe­jań­czy­ków chro­ni się on do Brun­di­sium i tu 48/47 ocze­ku­je dal­szych wy­pad­ków. Za­czy­na­ją się ostat­nie lata, za­peł­nio­ne ob­fi­tą i cięż­ką pra­cą. Po roku 47 rzad­ko już tyl­ko Cy­ce­ro prze­ma­wia, chy­ba, by ła­sce Ca­esa­ra przed­sta­wić spra­wę ja­kie­go Pom­pe­jań­czy­ka. Prze­waż­nie czas spę­dza poza sto­li­cą, w swo­ich wil­lach za­cisz­nych i tu się roz­czy­tu­je w dzie­łach fi­lo­zo­ficz­nych grec­kich, aby ich mą­drość swe­mu spo­łe­czeń­stwu przy­swo­ić. Śmierć uko­cha­nej cór­ki Tul­lii w po­cząt­ku roku 45 każe mu w tej fi­lo­zo­fii szu­kać ulgi i po­cie­chy. Śmierć Ca­esa­ra wy­ry­wa go jed­nak z tego za­ci­sza; czuł się znów po­wo­ła­nym do obro­ny rze­czy­po­spo­li­tej, na­wet do prze­wod­nic­twa. Na prze­mo­wy wy­mie­rzo­ne prze­ciw An­to­niu­so­wi od­po­wie­dział ten­że czy­nem, na­sy­ła­jąc sie­pa­czy na Cy­ce­ro­na, któ­rzy go za­mor­do­wa­li 7-go grud­nia r. 43. Ta śmierć chwa­leb­na, po­nie­sio­na za do­brą spra­wę, za­cie­ra i za­ciem­nia bra­ki i ma­łost­ki ludz­kie tej po­sta­ci. Qui mor­te vi­ce­runt po­wie­dział on w ostat­niej prze­mo­wie o po­le­głych w obro­nie oj­czy­zny; i do nie­go sło­wo to pięk­ne od­nieść by moż­na.

Peł­nem więc było ży­cie Cy­ce­ro­na; dzia­łał on w róż­nych dzie­dzi­nach i za­zna­czył się jako rzecz­nik, pi­sarz i uczo­ny, wresz­cie jako urzęd­nik pań­stwa. Pra­co­wi­tość jest jed­ną ze zna­mien­nych cech jego oso­bi­sto­ści. Mó­wił on, że znój jest po­wo­ła­niem czło­wie­ka; za­uwa­żył raz, że na­wet bez­czyn­ni lu­dzie dają so­bie po­zo­ry za­ję­cia, włó­cząc się po ze­bra­niach, klu­bach i po­sie­dze­niach (cir­cu­los alią­u­os et ses­siun­cu­las con­sec­ta­ri). A dzie­ła jego przy­świad­cza­ją wy­mow­nie tej pra­co­wi­to­ści. Z po­wo­ła­nia był mów­cą i za­wód ten bar­dzo z wy­so­ka ce­nił i okre­ślał. Po­wie­dział raz (pro Ca­elio 19), że, aby zo­stać do­brym mów­cą, trze­ba usu­nąć wszel­kie roz­ko­sze, za­nie­chać po­ści­gu za przy­jem­no­ścia­mi, po­rzu­cić za­ba­wy, żar­ty i uczty, pra­wie na­wet ob­co­wa­nie z przy­ja­ciół­mi. A kie­dy po­ło­że­nie strą­ci­ło go z mów­ni­cy, w pra­cy znów li­te­rac­kiej szu­kał ulgi, po­cie­chy i spo­sob­no­ści do słu­że­nia spo­łe­czeń­stwu. Ta pra­ca jest rdze­niem i ozdo­bą jego ży­wo­ta.

Nie tyl­ko zdol­no­ści róż­no­rod­ne, lecz i wa­run­ki ma­jąt­ko­we ko­rzyst­ne mo­gły je­dy­nie ta­kie ży­cie uczy­nić moż­li­wem. Bo wła­ści­wie żad­ne z za­jęć Cy­ce­ro­na opła­cić się nie mo­gło. Ad­wo­ka­tom nie wol­no było w Rzy­mie żą­dać za­pła­ty, urzę­dy rzym­skie były bez­płat­ny­mi, a li­te­ra­tu­ra mniej jesz­cze z pew­no­ścią w sta­ro­żyt­no­ści była ma­te­ry­al­nie wy­dat­ną, niż w now­szych cza­sach. Skąd więc Cy­ce­ro zdo­łał tak peł­ne i gór­ne ży­cie pro­wa­dzić? Przedew­szyst­kiem już za­zna­czy­li­śmy, że sy­nem był do­syć za­moż­ne­go ojca. Póź­niej żona Te­ren­tia wnio­sła mu nie­co po­sa­gu; był on jed­nak nie­wiel­ką dla Cy­ce­ro­na po­mo­cą, bo Te­ren­tia od­ręb­nie za­rzą­dza­ła swo­im ma­jąt­kiem, nie trosz­cząc się o męża po­trze­by! Z bie­giem cza­su jed­nak wi­dzi­my Cy­ce­ro­na na cze­le do­syć znacz­nej for­tu­ny. Po­sia­da on domy w Rzy­mie, wil­le i grun­ta w Ita­lii. Dom w Ca­ri­nae ustą­pił bra­tu, ale ku­pił sam dom na Pa­la­ty­nie od Cras­su­sa; po­sia­dłość tę zbu­rzył mu Clo­dius pod­czas wy­gna­nia. Sły­szy­my da­lej, że Cy­ce­ro po­sia­dał prócz tego w Rzy­mie inne domy i cią­gnął z nich pew­ne do­cho­dy. Po ojcu odzie­dzi­czył fun­dus pod Ar­pi­num; prócz tego sły­szy­my o ca­łym sze­re­gu wil­li w jego po­sia­da­niu. Miał więc sub­ur­ba­num w Tu­scu­lum, prócz tego w ob­rę­bie La­tium domy i grun­ta w An­tium, Astu­ra i For­miae, w Kam­pa­nii po­sia­dał wil­le w Cu­mae, Pu­te­oli i Pom­pe­ii, t… z. Cu­ma­num, Pu­te­ola­num i Pom­pe­ia­num. A więc mamy wia­do­mość o ośmiu wil­lach i po­sia­dło­ściach na pro­win­cyi, wil­lach, któ­re były Cy­ce­ro­na schro­nie­niem i pra­cow­nią. Ja­kie­mi dro­ga­mi Cy­ce­ro do­szedł do tego ma­jąt­ku? Zda­rza­ło się, że Rzy­mia­nie ów­cze­śni wzbo­ga­ca­li się na pro­win­cy­ach; u Cy­ce­ro­na nie mia­ło to miej­sca, bo na pro­win­cyę po­szedł nie­chęt­nie i póź­no, a wy­zna­wał ha­sła i za­sa­dy po­tę­pia­ją­ce zdzier­stwa miesz­kań­ców pro­win­cyi. Wie­my, że mimo tego wy­niósł z Cy­li­cyi pew­ną sumę pie­nię­dzy, ni­kłą jed­nak i nie­zna­czą­cą wo­bec łu­pów, któ­ry­mi inni się ob­ła­wia­li. Za­so­by jego ską­di­nąd więc po­wstać mu­sia­ły. Otóż pew­nem jest, że mimo fak­tycz­ne­go za­ka­zu, aby rzecz­ni­cy nie po­bie­ra­li za­pła­ty, klien­ci świad­czy­li im swo­ją wdzięcz­ność przez hoj­ne po­da­run­ki lub za­pi­sy te­sta­men­tar­ne. Wąt­pić tedy nie moż­na, że Cy­ce­ro na tej dro­dze do nie­jed­ne­go gro­sza przy­szedł. Je­że­li mimo po­zor­nej za­moż­no­ści czę­sto wal­czył z trud­no­ścia­mi po­ło­że­nia i na nie się uskar­żał, to kło­po­ty te były skut­kiem jego nie­prak­tycz­no­ści i nie­po­wścią­gli­wo­ści w wy­dat­kach, kie­dy cho­dzi­ło o na­by­cie księ­gi lub dzie­ła sztu­ki grec­kie­go.

W ro­dzi­nie nie zna­lazł on dużo szczę­ścia ani po­mo­cy. Z bra­tem Qu­in­tu­sem był w dość do­brych sto­sun­kach, ale mar­twi­ło go nie­po­mier­nie nie­szczę­śli­we bra­ta po­ży­cie mał­żeń­skie; Qu­in­tus żo­na­ty z sio­strą słyn­ne­go At­ti­cu­sa w cią­głych był z po­ło­wi­cą nie­sna­skach. Sam Mar­cus Cy­ce­ro miał wszel­kie dane i wa­run­ki, aby na ło­nie ro­dzi­ny zna­leźć czy szczę­ście czy spo­kój. Jest to jed­na z naj­czyst­szych po­sta­ci w sta­ro­żyt­no­ści; w pi­śmie ma wiel­ką wsty­dli­wość sło­wa, w ży­ciu od­zna­czał się po wszyst­kie cza­sy wy­jąt­ko­wym nad sobą rzą­dem. Mó­wiąc raz o mi­łost­kach do­da­wał w li­ście (ad fam. 9, 26): me ni­hil isto­rum ne iu­ve­nem qu­idem mo­vit. – Oże­nił się on z Te­ren­tią bę­dąc mło­dzień­cem; ko­bie­ta ta mia­ła wszel­kie rysy bo­ga­tej, sa­mo­ist­nej mał­żon­ki, któ­ra z pew­nej wy­so­ko­ści pa­trzy na nie­prak­tycz­no­ści męża, ide­ali­sty i li­te­ra­ta. Po czę­stych nie­po­ro­zu­mie­niach, spro­wa­dza­nych sa­mo­wo­lą żony w za­rzą­dzie swych in­te­re­sów, przy­szło do roz­wo­du w r. 46. Cy­ce­ro oże­nił się wte­dy po raz dru­gi z pew­ną Pu­bli­lia, a zwią­zek ten zno­wu przez roz­wód roz­wią­za­nym zo­stał. Z pierw­sze­go mał­żeń­stwa po­zo­sta­ło dwo­je dzie­ci; syn Mar­cus, któ­re­go oj­ciec do Aten na na­ukę w r. 45 po­słał. Wo­lał on, jak się zda­je, hu­la­ty­kę od znoj­nych stu­dy­ów. Cór­ka Tul­lia była ulu­bio­nem Cy­ce­ro­na dziec­kiem, ale nie­szczę­śli­we jej ży­cie przy­no­si­ło ojcu trosk ob­fi­tość. Wy­szła ona za Cal­pur­niu­sa Pi­son'a, po te­goż zgo­nie za Fu­riu­sa Cras­si­pes'a, roz­wiódł­szy się z tym czło­wie­kiem zna­la­zła trze­cie­go męża w oso­bie P. Cor­ne­liu­sa Do­la­bel­li. Ten zięć na­ra­ził Cy­ce­ro­na na krwa­we smut­ki, a burz­li­wo­ścią ży­cia do­pro­wa­dził do tego, że roz­wód stał się w r. 46 ko­niecz­nym. Bied­na Tul­lia umar­ła w stycz­niu r. 45 i zgon jej za­mro­czył ostat­nie lata sta­rze­ją­ce­go się ojca.

Poza tem była fa­mi­lia w szer­szem tego sło­wa zna­cze­niu, t… j… do­mow­ni­cy. Cy­ce­ro w sto­sun­ku do nie­wol­ni­ków jest jed­nym z lu­dzi wy­tycz­nych na dro­dze do ludz­ko­ści i po­stę­pu. Po nim idzie Se­ne­ca młod­szy da­lej w tym kie­run­ku. Za­sad­ni­czo nie po­tę­pia on nie­wol­nic­twa, bo czas na to jesz­cze nie przy­szedł, ale w prak­ty­ce do­sko­na­łym jest pa­nem. Na jed­ne­go ze sług był tyl­ko raz za­gnie­wa­nym, któ­ry mu książ­ki ukradł. Zresz­tą współ­czu­je z do­mow­ni­ka­mi w ży­ciu i zgo­nie. Naj­ser­decz­niej­szym był jego sto­su­nek z Tiro'nem, któ­re­go wy­zwo­lił w r. 53. Tiro za­rzą­dzał mu ma­jąt­kiem, był jego se­kre­ta­rzem, współ­pra­cow­ni­kiem. Ży­wił też dla nie­go Cy­ce­ro wdzięcz­ność głę­bo­ką, nie szczę­dził pie­nię­dzy ani rady, aby zdro­wie jego sko­ła­ta­ne ra­to­wać. A poza do­mow­ni­ka­mi sta­ło sze­ro­kie gro­no przy­ja­ciół. Cy­ce­ro był na­tu­rą po­trze­bu­ją­cą opar­cia, wy­mia­ny my­śli i uczuć, jak o tern wy­mow­nie jego ko­re­spon­den­cya świad­czy. Przy­jaźń wy­so­ko ce­nił i w księ­dze uwiel­bił; coś z epi­ku­rej­skie­go kul­tu dla tego uczu­cia we­szło w rdzeń jego prze­ko­nań i du­szy. Po­trze­bu­je się zwie­rzać i po­wier­ni­ków ma spo­rą licz­bę na za­wo­ła­nie. Wśród nich pierw­sze zaj­mo­wał miej­sce T. Pom­po­nius At­ti­cus, epi­ku­rej­czyk, pi­sarz hi­sto­rycz­ny i na­kład­ca dzieł Cy­ce­ro­na i in­nych. Dla Cy­ce­ro­na był on nie­oce­nio­nym do­rad­cą i po­wier­ni­kiem; ze swo­ją trzeź­wo­ścią, bez­na­mięt­no­ścią stał on obok wraż­li­we­go, po­ryw­cze­go nie­co Cy­ce­ro­na i ła­go­dził jego roz­pa­cze lub nie­uza­sad­nio­ne ma­rze­nia i ra­do­ści. Cy­ce­ro mó­wił mu wszyst­ko, może na­wet za wie­le; bo jego spo­wie­dzie, w któ­rych nie za­ta­jał naj­głęb­szych drgnień swej du­szy, na­wet sła­bo­stek, dały nie­chęt­nym po­chop i spo­sob­ność, aby ze słów Cy­ce­ro­na ukuć gro­my prze­ciw jego oso­bie. Spół­ka Cy­ce­ro­na z At­ti­cu­sem łą­czy­ła prze­ci­wień­stwa; czło­wiek pil­nu­ją­cy zy­sku i ko­rzy­ści na­ma­cal­nej zbli­żył się do ry­ce­rza, go­nią­ce­go za sła­wą, bu­ja­ją­ce­go w re­to­rycz­nych za­pa­łach i wzlo­tach po­nad rze­czy­wi­sto­ścią, któ­ra go w ra­zie upad­ku sro­dze miaż­dży­ła.

Li­te­ra­tu­ra. Dru­mann, Ge­sc­bich­te Roms (5 i 6 tom, naj­więk­sze ze­bra­nie ma­te­ry­ału, czę­sto bar­dzo stron­ni­czo wy­zy­ska­ne­go). – Ga­ston Bo­is­sier, Ci­ce­ron et ses amis, Pa­ris (13 wyd. 1905). – O. E. Schmidt, Neue Jahr­bücher für das klass. Al­ter­thum 1898, i i 1899, 3. – He­in­ze, Ci­ce­ros po­li­ti­sche An­fän­ge, Lipsk 1909.

* * *II. CY­CE­RO JAKO MOW­CA.

Od tego za­czy­na­my przed­sta­wie­nie utwo­rów Cy­ce­ro­na, bo wy­mo­wę uwa­żał on za głów­ne swe po­wo­ła­nie, a mowy sa rdze­niem ca­łe­go cią­gu jego ży­wo­ta. Do tych za­dań przy­go­to­wy­wał się w mło­do­ści, a za­ję­cia te po­rzu­cał wte­dy, kie­dy nie­przy­ja­zne oko­licz­no­ści za­my­ka­ły mu usta. Rzy­mia­nin miał do prze­ma­wia­nia spo­sob­no­ści nie mało. Mógł on upra­wiać t… z… ge­nus de­mon­stra­ti­vum, wy­mo­wę po­pi­so­wą i n… p… na po­grze­bach wy­gła­szać po­chwa­ły zmar­łych swo­ich w t… z… lau­da­tio­nes fu­ne­bres. Oka­zów ta­kich w spu­ściź­nie Cy­ce­ro­na nie mamy, choć miał on do tego ro­dza­ju wy­mo­wy wy­bit­ne zdol­no­ści. Wy­mo­wa roz­pra­wia­ją­ca, do­rad­cza, t… z… ge­nus de­li­be­ra­ti­vum mo­gła się zwra­cać do ludu lub do se­na­tu. Na ze­bra­niach ludu po­wo­ły­wa­nych do po­wzię­cia uchwał lub uchwa­le­nia praw, t… z… co­mi­tia nie ra­dzo­no, ani roz­pra­wia­no, lecz gło­so­wa­no je­dy­nie nad przed­ło­żo­ny­mi wnio­ska­mi. Ale poza tem, szcze­gól­nie przed ko­mi­cy­ami, zbie­rał się lud na wie­ce, con­tio­nes, na któ­rych moż­na było za­le­cać lub zwal­czać ja­kiś wnio­sek. Pry­wat­ny oby­wa­tel ta­kie­go wie­cu zwo­ły­wać nie miał pra­wa, tyl­ko urzęd­nik. Je­że­li więc pry­wat­ny czło­wiek chciał do ludu prze­mó­wić, mu­siał on pro­sić urzęd­ni­ka o zwo­ła­nie ta­kiej con­tio. A da­lej kwi­tły ta­kie roz­pra­wy w se­na­cie. Kie­dy urzęd­nik pre­zy­du­ją­cy w se­na­cie py­tał się se­na­to­rów o ich zda­nie (sen­ten­tia) w przed­ło­żo­nej spra­wie, mógł na­ten­czas se­na­tor nie ogra­ni­czyć się do krót­kie­go wy­ra­że­nia swe­go zda­nia, lecz dłuż­szą mowę wy­gło­sić.

Trze­cim ro­dza­jem wy­mo­wy była wy­mo­wa są­do­wa, czy­li ge­nus iu­di­cia­le. Sądy były spor­ne i kar­ne. Przy spra­wach spor­nych urzęd­nik, naj­czę­ściej pre­tor, przed któ­re­go po­wód za­no­sił swo­ją skar­gę, wy­zna­czał sę­dzie­go przy­się­głe­go lub kil­ku sę­dziów, albo try­bu­nał, przed któ­rym spra­wa mia­ła być roz­są­dzo­ną; stro­ny wy­bie­ra­ły so­bie ad­wo­ka­ta – pa­tro­nus lub kil­ku rzecz­ni­ków, któ­rzy mie­li ich za­stę­po­wać przed są­dem. – W są­dow­nic­twie kar­nem nie zna­ła sta­ro­żyt­ność urzę­du pro­ku­ra­to­ra pań­stwo­we­go. Każ­dy oby­wa­tel rzym­ski w peł­ni lat i praw mógł za­skar­żyć wy­stę­pek, któ­ry do­szedł do jego wia­do­mo­ści. Am­bit­ni mło­dzi Ju­dzie za­czy­na­li od ta­kie­go kro­ku czę­sto swą ka­ry­erę, bo on przy­no­sił im roz­głos i wzię­cie. Po­zwa­ny mógł oczy­wi­ście so­bie za­pew­nić obro­nę do­świad­czo­ne­go pa­tro­na. Dla roz­są­dza­nia spraw kar­nych ist­nia­ły od dru­gie­go wie­ku przed Chr. sta­łe try­bu­na­ły pod prze­wod­nic­twem pre­to­rów. Człon­ków ich bra­no z li­sty przy­się­głych, a skład tej li­sty mógł oczy­wi­ście wpły­wać na bieg są­dow­nic­twa. Li­sta przy­się­głych była też przez dłu­go za­rze­wiem wal­ki mię­dzy stron­nic­twa­mi. C. Grac­chus usu­nął z niej se­na­to­rów i ogło­sił ją za dzie­dzi­nę ry­cer­skie­go sta­nu. Po­tem Sul­la zno­wu z se­na­to­rów li­stę przy­się­głych skła­dać roz­ka­zał. I Cy­ce­ro w po­cząt­ku swej ka­ry­ery miał do czy­nie­nia z tymi se­na­tor­ski­mi są­da­mi. Wresz­cie Pom­pe­ius w r. 70 prze­pro­wa­dził pra­wo, że od­tąd li­sta przy­się­głych mia­ła się skła­dać z przed­sta­wi­cie­li trzech sta­nów, se­na­to­rów, ry­ce­rzy i lu­dzi do niż­szej war­stwy na­le­żą­cych.

Cy­ce­ro za­czął ka­ry­erę od wy­stę­pów w są­do­wych spra­wach w r. 81, a do­pie­ro w r. 66 wy­gło­sił pierw­szą po­li­tycz­ną mowę. Od­tąd prze­ma­wiał czę­sto w se­na­cie i przed lu­dem, a rów­no­cze­śnie wy­stę­po­wał i nadal jako – ad­wo­kat w pro­ce­sach. Dzia­łal­ność więc jego na­tem polu była bar­dzo ob­fi­tą. My dziś po­sia­da­my 58 mów Cy­ce­ro­na, z któ­rych pew­ną licz­bę je­dy­nie w sta­nie nie­zu­peł­nym. Za­gi­nę­ło mów Cy­ce­ro­na oko­ło 48; za­cho­wa­ne jed­nak ułam­ki dają nam o nie­któ­rych utwo­rach tej ka­te­go­ryi pew­ne wy­obra­że­nie. Mowy więc po­li­tycz­ne po­dzie­lić moż­na na prze­mo­wy w se­na­cie i prze­mo­wy wie­co­we przed lu­dem, t… z… con­tio­nes. Wśród mów są­do­wych tyl­ko czte­ry do­ty­czą spra­wy cy­wil­nej, spor­nej, t… j… mowy pro Qu­inc­tio, pro Tul­lio, pro Ro­scio co­mo­edo i pro Ca­eci­na. Wszyst­kie inne od­no­szą się do spraw kar­nych. Za­uwa­żyć da­lej na­le­ży, że mowy te są­do­we są pra­wie wy­łącz­nie obro­na­mi; wła­ści­wie zna­my tyl­ko je­den wy­stęp Cy­ce­ro­na w roli oskar­ży­cie­la, w słyn­nej roz­pra­wie prze­ciw Ver­re­so­wi. Obro­ny do­ty­czą spraw bar­dzo roz­ma­itych; są mię­dzy nie­mi ta­kie, gdzie wiel­kiej sztu­ki ad­wo­ka­ta było po­trze­ba, aby ob­myć swe­go klien­ta. Cy­ce­ro by­najm­niej się nie co­fał przed obej­mo­wa­niem spraw po­dej­rza­nych; pod­nie­ca­ło to owszem am­bi­cyę ad­wo­kac­ką a nie uwła­cza­ło w owych cza­sach obroń­cy, któ­ry nie omiesz­kał się chwa­lić, gdy mu się uda­ło sę­dziów sztucz­ka­mi swe­mi w pole wy­pro­wa­dzić.

Mowy po­li­tycz­ne mają i mia­ły pew­ne zna­cze­nie na­wet po chwi­li wy­po­wie­dze­nia i dla­te­go ogła­sza­li je mow­cy na pi­śmie, aby jako bro­szu­ry obie­ga­ły wśród lu­dzi. Ten wzgląd uła­twiał im wstęp do pi­śmien­nic­twa. Mniej wa­run­ków i pra­wa do utrwa­le­nia mia­ła mowa są­do­wa. Ale już grec­ki kult dla sło­wa wy­zna­czył jej miej­sce w pi­śmien­nic­twie, a w Rzy­mie Cy­ce­ro był może pierw­szym, któ­ry ten ro­dzaj z przed­sion­ków li­te­ra­tu­ry na po­czest­niej­sze sta­no­wi­sko wy­pro­wa­dził i wy­niósł.

Po wy­po­wie­dze­niu mowy do­pie­ro za­bie­rał się prze­waż­nie Cy­ce­ro do li­te­rac­kie­go jej wy­pra­co­wa­nia. My więc nie mamy prze­waż­nie ora­cyi cy­ce­roń­skich w tej for­mie, w ja­kiej one wy­po­wie­dzia­ne­mi zo­sta­ły. Nie na jed­nem miej­scu Cy­ce­ro prak­ty­kę tę po­świad­cza, iż re­dak­cya pi­śmien­na na­stę­po­wa­ła do­pie­ro po wy­gło­sze­niu, szcze­gól­nie w Bru­tu­sie 24, 91: Ple­ra­eque scri­bun­tur ora­tio­nes ha­bi­tae iam, non ut ha­be­an­tur. Jest to nie­wąt­pli­wie wa­run­kiem i ce­chą praw­dzi­wej wy­mo­wy, że głos nie idzie za do­kład­nie spi­sa­nem wy­pra­co­wa­niem, któ­re­by mow­cę pę­ta­ło i mro­zi­ło; co naj­wy­żej przy­go­to­wy­wu­je so­bie mow­ca pew­ne ustę­py, jak za­ga­je­nie, spi­su­je pew­ne punk­ta wy­tycz­ne. Tak prze­waż­nie po­stę­po­wał Cy­ce­ro, zo­sta­wia­jąc w ten spo­sób pole dla do­raź­ne­go na­tchnie­nia i im­pro­wi­za­cyi. Póź­niej­sza re­dak­cya gła­dzi­ła nie­rów­no­ści pierw­sze­go rzu­tu, przy­da­wa­ła ozdob­no­ści, opusz­cza­ła pew­ne szcze­gó­ły, któ­re mia­ły tyl­ko zna­cze­nie dla chwi­li, a nie mia­ły żad­ne­go in­te­re­su li­te­rac­kie­go. Dla­te­go w te­xtach za­cho­wa­nych mów mamy nie­kie­dy, n… p… w mo­wie pro Mu­re­na i pro Fon­te­io pew­ne ty­tu­ły na­gie, bez od­no­śne­go roz­pro­wa­dze­nia. Nie na­le­ży jed­nak mnie­mać, aby re­dak­cya póź­niej­sza sta­now­czo i za­sad­ni­czo od­bie­ga­ła od te­xtu mowy wy­po­wie­dzia­nej. Je­dy­nie obro­na Mi­lo­na, spi­sa­na, była dość od­mien­ną od wy­gło­szo­nej; bo wie­my, że Cy­ce­ro w tej spra­wie prze­mó­wił wsku­tek wy­jąt­ko­wych oko­licz­no­ści, mniej udat­nie, jak zwy­kle. Nie­kie­dy oczy­wi­ście Cy­ce­ro przed wy­stę­pem na mow­ni­cy pew­ne ustę­py do­kład­niej opra­co­wy­wał; o jed­nej na­wet mo­wie, a mia­no­wi­cie o mo­wie Post re­di­tum in se­na­tu mamy au­to­ra sa­me­go świa­dec­two, iż wy­gło­szo­ną zo­sta­ła we­dług spi­sa­ne­go te­xtu, dic­ta de scrip­to est (Planc. 30, 74).

Wresz­cie za­uwa­żyć na­le­ży, że pew­ne mowy za­pew­ne nig­dy nie do­cze­ka­ły się opra­co­wa­nia na pi­śmie; a z dru­giej stro­ny mamy w zbio­rze Cy­ce­ro­na pew­ne po­zor­ne mowy, któ­re nig­dy wy­po­wie­dzia­ne­mi nie były i jako li­te­rac­kie utwo­ry lub bro­szu­ry w świat po­szły. Ta­ki­mi utwo­ra­mi jest ac­tio se­cun­da prze­ciw Ver­re­so­wi, obej­mu­ją­ca 5 czę­ści i dru­ga Phi­lip­pi­ca.

Mamy tedy mowy Cy­ce­ro­na z 38 lat jego ży­cia. Przy­no­sił ze sobą Cy­ce­ro ogrom­nie sze­ro­ką i róż­no­li­tą ska­lę ro­dza­jów wy­mo­wy, wie­dział wsku­tek szkol­nej na­uki, iż do róż­nych po­ło­żeń i wy­pad­ków od­mien­ne spo­so­by prze­ma­wia­nia do­sto­so­wy­wać na­le­ży. A prócz tego z bie­giem cza­su, w tak dłu­gim lat sze­re­gu sam się roz­wi­jał i zmie­niał swe po­glą­dy na isto­tę wy­mo­wy. O tych ce­chach jego swa­dy przy po­je­dyń­czych mo­wach i w osob­nym roz­dzia­le mó­wić bę­dzie­my. Dzia­łal­ność jego ora­tor­ską snad­nie na 4 okre­sy po­dzie­lić mo­że­my. Pierw­szy okres się­ga od r. 81 do r. 66, od pierw­sze­go wy­stę­pu przed są­dem do pierw­szej mowy po­li­tycz­nej, dru­gi obej­mu­je naj­waż­niej­sze lata od r. 66 do r. 59, roku kon­su­la­tu Ca­esa­ra, w któ­rym zna­cze­nie Cy­ce­ro­na bled­nąc za­czę­ło; od po­wro­tu z wy­gna­nia w r. 57 aż do roku 52 roz­cią­ga się trze­ci okres, wresz­cie na czwar­ty przy­pa­da­ją mowy, wy­po­wie­dzia­ne w ostat­nich la­tach ży­cia, od r. 46 do 43.

Li­te­ra­tu­ra. Mowy znaj­du­ją się w wy­da­niach dziel Cy­ce­ro­na Orel­li'ego, Ba­ite­ra, Halm'a, Zu­rich 1845–61, w wy­da­niu Ba­ite­ra-Kay­se­ra, Lipsk 1860–9, wresz­cie w wy­da­niu C. F. W. Mul­le­ra. –Mów sa­mych naj­lep­sze wy­da­nie jest w bi­blio­the­ca Oxo­nien­sis, do­ko­na­ne przez A. C. Clark'a i W. Pe­ter­son'a.

* * *
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: