Mądre kobiety wiedzą, kiedy mówić NIE - ebook
Mądre kobiety wiedzą, kiedy mówić NIE - ebook
Czy znacie tę kobietę? Jej życiowe motto to spokój za wszelką cenę. To kobieta, która bierze na siebie więcej, niż jest w stanie unieść. Czuje się odpowiedzialna za porażki i zaniedbania wszystkich innych ludzi. Powinna zostać poręczycielem, bo jest świetna w wyciąganiu ludzi z kłopotów.
Każdy ją lubi, bo jest bardzo miłą osobą. Ona zaś pragnie, żeby oceanu jej życia nigdy nie wzburzyła nawet najmniejsza falka. Unika konfliktów. Śmieje się z żartów, których nie rozumie. Nie wydaje się urażona, kiedy ktoś jej uwłacza. Jest odpowiedzialna za wszystko. Jeśli pada w czasie rodzinnej imprezy na świeżym powietrzu, to jej wina, bo ona wybierała miejsce.
Najprawdopodobniej jest najstarszą lub środkową córką. Ludzie znają jej słabe strony. Wiedzą, jak ją sprowokować. Niejednokrotnie jej paliwem bywa poczucie winy, z którym żyje nawet przez tydzień. Napędzana wyrzutami sumienia, brnie przez życie, nie wiedząc, jak powiedzieć „NIE”.
Taka kobieta to Obsesyjna Zadowalaczka. Czy znasz taką? A może sama nią jesteś? Jeśli tak, to wiedz, że Mądre kobiety wiedzą, kiedy mówić NIE jest książką napisaną specjalnie dla ciebie i dla tych, którzy chcą ci pomóc. Co ważniejsze, publikacja ta pomoże ci stać się kimś, kogo nazywam Zadowalaczką Mądrą i Pozytywną. Wówczas będziesz mogła pomachać na odchodne dawnej wersji siebie i tym momentom, w których mówiłaś „tak”, choć tak naprawdę chciałaś powiedzieć „nie”.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7829-292-0 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czy znacie tę kobietę?
Jej życiowe motto to spokój za wszelką cenę. To kobieta, która bierze na siebie więcej, niż jest w stanie unieść. Czuje się odpowiedzialna za porażki i zaniedbania wszystkich innych ludzi. Powinna zostać poręczycielem, bo jest świetna w wyciąganiu ludzi z kłopotów.
Każdy ją lubi, bo jest bardzo miłą osobą, ona zaś pragnie, żeby oceanu jej życia nigdy nie wzburzyła nawet najmniejsza falka. Unika konfliktów. Śmieje się z żartów, których nie rozumie. Nie wydaje się urażona, kiedy ktoś jej uwłacza. Jest odpowiedzialna za wszystko. Jeśli pada w czasie rodzinnej imprezy na świeżym powietrzu, to jej wina, bo ona wybierała miejsce.
Najprawdopodobniej jest najstarszą lub środkową córką. Ludzie znają jej słabe strony. Wiedzą, jak ją sprowokować. Niejednokrotnie jej paliwem bywa poczucie winy, z którym żyje nawet przez tydzień. Napędzana wyrzutami sumienia, brnie przez życie, nie wiedząc, jak powiedzieć NIE.
Pytam więc: znasz ją, Czytelniczko? Ta kobieta jest Obsesyjną Zadowalaczką. Następne strony nauczą ją, jak rozwinąć w sobie siłę płynącą z wiedzy. Co to oznacza? Cóż, jest coś pięknego w skłonności do zadowalania innych. Gdyby wszyscy chcieli zadowolić innych, świat byłby o wiele lepszym miejscem do życia. Ale jakim kosztem?
Znasz taką kobietę? A może sama nią jesteś? Jeśli tak, to wiedz, że Mądre kobiety wiedzą, kiedy mówić NIE to książka napisana specjalnie dla ciebie i dla tych, którzy chcą ci pomóc. Co ważniejsze, publikacja ta pomoże ci stać się kimś, kogo nazywam Zadowalaczką Mądrą i Pozytywną.
Wówczas będziesz mogła pomachać na odchodne dawnej wersji siebie i tym momentom, w którym mówiłaś „tak”, choć tak naprawdę chciałaś powiedzieć „nie”.Część I Portret kobiety będącej Obsesyjną Zadowalaczką innych
Kim jest kobieta, która pragnie wszystkich zadowalać? Czy kieruje nią lęk czy kompleks Florence Nightingale²? Czy to źle chcieć wszystkich zadowalać? Czy prowadzi to w nieunikniony sposób do tego, że kobieta staje się kimś w rodzaju bezwolnej marionetki? Niewolnikiem kogoś, kto ją kontroluje? Czy są różne typy Obsesyjnych Zadowalaczek? Jak do tego doszło, że stałaś się, Czytelniczko, jedną z nich? Czy to się dziedziczy, tak jak kolor oczu, czy też nabywa z biegiem czasu?
W pierwszych rozdziałach tej książki znajdziesz odpowiedzi na te pytania, dowiesz się także:
• jaki sposób bycia ma typowa Obsesyjna Zadowalaczka;
• w jakim miejscu Piramidy Obsesyjnych Zadowalaczek się znajdujesz;
• dlaczego „nie” to najtrudniejsze do wymówienia słowo;
• jakie są cechy charakterystyczne Obsesyjnej Zadowalaczki;
• jak od dzieciństwa trenuje się kobiety, tak aby stały się „małymi, grzecznymi dziewczynkami”;
• jak Bank Miłości wpływa na twoje związki;
• jakim typem Obsesyjnej Zadowalaczki jesteś;
• dlaczego mała dziewczynka, którą kiedyś byłaś, nadal w tobie tkwi;
• dlaczego relacja z ojcem była absolutnie kluczowa dla sprawy;
• dlaczego nie możesz zmienić swojej natury, ale możesz zmienić siebie;
• dlaczego kolejność urodzin w rodzinie ma znaczenie;
• dlaczego najmłodsze dziecko ma najmniejsze szanse na to, aby zostać Obsesyjną Zadowalaczką.1 Jakim typem Obsesyjnej Zadowalaczki jesteś?
Ona zawsze chce wszystkich uszczęśliwić.
Wydaje się pewna siebie, ale za uśmiechem pod hasłem „Pracuję nad tym!” kryje się kobieta nieco przygnębiona. Nie czuje, że może poradzić sobie z tym, co przynosi jej życie, i przyszła do mojego gabinetu dowiedzieć się, dlaczego tak jest.
Zaczyna opowiadać swoją historię. Odnosi sukcesy jako matka, żona i pracownica. Jest zajęta, o Boże, jaka zajęta! Jej grafik może konkurować z grafikiem pilota Air Force One. Wydaje się, że jej dzieci są zaangażowane we wszystkie kółka naukowe i sportowe, a tym samym zaangażowana jest i ona. Jej mąż? Cóż, jest zajęty, nawet bardziej niż ona. Pracuje do późna, w domu pojawia się gdzieś pomiędzy 19:30 a 21:45, czasami nawet zbyt zmęczony, by zjeść kolację. Zwala się na kanapę i ogląda telewizję. Ona oczywiście nic nie mówi, bo gdyby się odezwała, mógłby się rozzłościć. „Robi to dla mnie i dla dziewczynek”, powtarza sobie.
Wydaje się, że ma wszystko. „Więc dlaczego? — pyta samą siebie. — Dlaczego jestem taka przygnębiona? Dlaczego moje dzieci mnie nie słuchają? Dlaczego nie umiem powiedzieć »nie«? Nie umiem nawet odmówić, kiedy automatyczne nagranie w słuchawce nakłania mnie do kupna czegoś! Dlaczego wszyscy mnie wykorzystują? Tak trudno wszystkich zadowolić. Dlaczego wszyscy się na mnie uwzięli?”.
— Opowiedz coś więcej — zachęcam, wiedząc, co zaraz powie.
I nie mylę się. Nie jest tak pewna siebie, jakby na to wskazywał jej dopasowany strój, zrobione paznokcie i ułożone włosy. Osiąga sukcesy w pracy, ale nie czuje się z tego powodu dobrze.
— Krytykuję samą siebie — mówi żałośnie. — Wątpię w to, że cokolwiek potrafię, nawet kiedy odniosę sukces i szef mnie chwali. Czuję, że powinnam była zrobić to lepiej. Tak długo analizuję wszystko w głowie, aż znajdę w sobie winę.
Po pracy jej akrobacje z czasem i życiem bynajmniej się nie kończą. Pędzi prosto do domu matki, gdzie po szkole czekają na nią córki. I obrywa tam z dwururki. Matka zawsze martwi się o jej zdrowie. Pracuje za dużo. Powinna odpocząć. Jak może jednocześnie troszczyć się o rodzinę i pracować? Córek bynajmniej nie interesuje jej wypoczynek. Właściwie wolałyby, żeby mama biegła jeszcze ciut szybciej. Dlaczego znowu się spóźniła? Co jest na obiad? Czy mogą oglądać bajki do dziewiątej wieczorem? Czy w sobotę pójdą do zoo? Czy kupiła materiał na bal kostiumowy?
— Czasami czuję się po prostu przytłoczona — przyznaje. — Myślę, że mi się nie uda. Może moja mama ma rację. Pewnie nie mam tego czegoś, czego potrzeba, żeby małżeństwo było udane. Moje przyjaciółki nie radzą sobie wiele lepiej. Wydaje się, że wszyscy się dzisiaj rozwodzą.
— Jak wyglądało twoje dzieciństwo i dorastanie? — pytam.
A ona wspomina, jak musiała sama się o siebie zatroszczyć, kiedy miała dziesięć lat i ojciec od nich odszedł.
— To przez mamę — mówi. — Mnie kochał, wiem o tym. Ale nie mógł znieść tego zawracania głowy i dręczenia go. Kiedy zaczął pić, to był początek końca. Mama powiedziała, że ma się wynosić, i tak zrobił. Później widziałam go tylko kilka razy. Miał przyjść na uroczystość zakończenia liceum³, ale coś mu wypadło…
Im więcej mówi, tym dokładniej wpisuje się w określony wzór. Zawsze miała dobre stopnie, zawsze przychodziła do domu przed wyznaczoną godziną. Próbowała pomagać matce, która nigdy powtórnie nie wyszła za mąż, ale nic, co robiła, nie było wystarczająco dobre.
— Mama stale mnie krytykowała… w co się ubierałam i jak wyglądałam. W jakiś sposób zawsze dawała mi odczuć, że coś jest we mnie nie takie, jak powinno. Najlepsze, według niej, co mogłam zrobić, to złapać jakiegoś faceta, ale i tak bez żadnej gwarancji, że przy mnie zostanie.
Tak więc skwapliwie uczyła się wszystkich niezbędnych do tego sztuczek: jak być atrakcyjna, seksowna i dostępna. Tylko dzięki nim miała nadzieję otrzymać trochę miłości. Teraz przyszła do mnie na rozmowę, bo balansowanie na linie życia stawało się coraz trudniejsze. Bezustannie czuła się mniej pewna siebie i coraz bardziej zagrożona. Zaczynała podejrzewać, że jej mąż pracował wieczorami nad czymś zupełnie innym, niż wymagała od niego firma.
Obsesyjne Zadowalaczki dzielą się na kilka kategorii
Kobieta, którą opisałem, to zbiór cech i historii moich klientów z całego tygodnia. Reprezentuje ona różnorodność gatunku, który nazywam Obsesyjnymi Zadowalaczkami.
Mogą być singielkami, żonami, kobietami po rozwodzie albo takimi, które rozważają ponowne zamążpójście, może też niedawno to uczyniły i „znowu się wpakowały”. Inne poprzysięgły sobie, że koniec z mężczyznami i nurzając się w zgorzknieniu, zastanawiają się, czy jeszcze kiedyś będą szczęśliwe.
Jednak jakakolwiek by była ich życiowa sytuacja, wszystkie chcą wiedzieć, dlaczego ich szczere próby zadowolenia wszystkich tak naprawdę nikogo nie zadowalały, a już najmniej je same. Nurtują je podobne kwestie:
Dlaczego wszyscy ciągle mnie krytykują? Tak się staram, a słyszę tylko narzekanie – dzieci, psa, kasjerki w sklepie. Ach tak, i Harry’ego, jeśli raczy wrócić z pracy do domu.
Dlaczego nie umiem odmówić? Zgadzam się na organizowanie zbiórki charytatywnej, chociaż robiłam to przez ostatnie pięć lat, a wiem, że są co najmniej trzy kobiety w tej dzielnicy, które całe dnie spędzają, pijąc kawę i oglądając seriale. Jakoś tak się dzieje, że to zawsze na mnie wypada zorganizowanie spotkań z nauczycielami albo wiernych w kościele. To zawsze ja kupuję trzy rodzaje ciasteczek od skautek⁴, na które i tak nie mam ochoty, żeby jakiś szkolny zespół mógł pojechać na Hawaje.
„Kocham go za bardzo”. To moja ulubiona kwestia. Nazywam takie kobiety Marthami Luther, ponieważ ich celem w życiu jest zreformowanie własnego męża:
Wiedziałam, że Jim to nie jest najlepsza partia. Pił, nie miał stałej pracy i lubił flirtować. Nadal lubi. Ale zobaczyłam w nim coś dobrego i chciałam to rozwinąć. Teraz pęka mi przez niego serce, ale wiem, że któregoś dnia się zmieni. Muszę się tylko bardziej postarać.
Sypia z inną… po tym wszystkim, co dla niego zrobiłam! Pomogłam mu zdobyć wykształcenie, wychowałam czwórkę dzieci praktycznie bez jego pomocy, podgrzewałam obiad, kiedy wracał późno do domu, rano podawałam mu gorącą kawę, zanim wybiegł do pracy, żeby mógł skupić się na karierze. Skupianie się wychodzi mu fenomenalnie – na Irene, Alice, Barbarze, a teraz na Gerri.
Muszę chodzić po domu na paluszkach, dzieci też. Potrafi wpaść w szał bez ostrzeżenia. Krzyczy, używa strasznych słów. Nie zawsze jest taki – potrafi być czarujący i delikatny. Ale kiedy w pracy ma dużo stresów, to bardzo na niego wpływa. Myślę, że go zasmucam. Jestem szczęściarą, że go mam, ale boję się, że mogę go stracić.
Na samym dole tej piramidy jest Obsesyjna Zadowalaczka, która utknęła w małżeństwie z mizoginem⁵ – mężczyzną, który nienawidzi kobiet. Możliwe, że znęca się nad nią fizycznie, ale jest o wiele bardziej prawdopodobne, że atakuje ją werbalnie i próbuje deprecjonować jej wartość. Czy Obsesyjna Zadowalaczka obraża się o obelgi rzucone w jej stronę? Skąd. Po prostu przeprasza za to, że jest „niezdarną dziwką” albo „samolubną wiedźmą”, która myśli tylko o sobie.
Obsesyjne Zadowalaczki mają wspólne cechy charakterystyczne
Jak wynika z opisanych przykładów, problemy Obsesyjnych Zadowalaczek są różne, ale w ich historii znajdziemy wspólne wątki. Oto kilka typowych cech ich osobowości:
1. Nauczyły się zadowalać innych jako małe dziewczynki. Często są perfekcjonistkami, na które ogromny wpływ miała presja rodziców. Ta presja mogła być aktywna („Dlaczego nic nigdy nie możesz zrobić porządnie?”) albo pasywna („Nie szkodzi, skarbie. Ja to zrobię. Kiedyś się nauczysz”).
2. Często pochodzą z nieszczęśliwych domów, w których ojcowie okazywali im niewiele miłości, uwagi i wsparcia. Nierzadko odchodzili, gdy były małe, nigdy więc nie nauczyły się tego, jak powinny wyglądać zdrowe relacje z mężczyzną, i ich małżeństwa skazane są na porażkę. W większości przypadków relacje z ojcem są kluczowe. O tym będziemy jeszcze mówić.
3. Są skłonne zadowolić się pierwszą lepszą rzeczą. Nie chcą wiele od życia. Frustruje je i wpędza w depresję to, jak są traktowane, ale znoszą to, myśląc, że mogło być gorzej. Przynajmniej nie muszą znosić męża alkoholika. Przynajmniej ich życie ma znajomy, „wygodny” przebieg. Poza tym i tak nie zasługują na więcej niż to, co mają, prawda?
4. Ich prawdopodobnie najbardziej charakterystyczną cechą jest niska samoocena. Większość Obsesyjnych Zadowalaczek będących w takiej czy innej trudnej sytuacji myśli, że nie zasługuje na to, aby było lepiej, że nie zasługuje na miłość czy docenienie ich. Uważają, że na swoją wartość muszą sobie zapracować i dlatego próbują wszystkich zadowalać. Zawsze też czują się odpowiedzialne. Zawsze przepraszają. Wiedzą, że zawsze wszystko to ich wina. Gdyby tylko postąpiły inaczej, powiedziały coś innego niż powiedziały, to może wtedy wszyscy byliby szczęśliwi.
5. Próbują sprawić, aby wszyscy byli szczęśliwi. Ich życiowym mottem jest „Święty spokój” i utrzymanie tego spokoju za wszelką cenę, za co słono płacą.
6. Często czują się gorsze od mężczyzn albo odczuwają silną potrzebę spełniania roli grzecznych dziewczynek po to, aby mężczyźni je aprobowali. Jak zauważyli William Fezler i Eleanor Field w książce The Good Girl Syndrome („Syndrom grzecznej dziewczynki”), wiele kobiet zostało wychowanych w taki sposób, że czują się nic niewarte albo gorsze, „tylko dlatego, że są kobietami!”⁶.
Grzeczna dziewczynka bardzo stara się być posłuszna autorytetom, zwłaszcza męskim. Jest posłuszna, ponieważ „nieodłączną cechą syndromu grzecznej dziewczynki jest przekonanie, że większość ludzi to ludzie od niej lepsi, co prowadzi do powstania błędnego koła frustracji: jesteś bezwartościowa, bo inni są lepsi, a inni są lepsi, bo jesteś bezwartościowa”⁷.
Nazywam te męskie autorytety Kontrolerami. W swoim gabinecie przyjąłem nieskończenie wiele Obsesyjnych Zadowalaczek, które poślubiły Kontrolera.
Kontrolerzy bywają różni
Wspomnieliśmy już o Kontrolerze, który jest mizoginem – nie tyle kontroluje kobietę, ile dominuje nad nią, panuje za pomocą gniewu, znęcania się, napadów szału. Jak na ironię, to właśnie on będzie okazywał skruchę i błagał o przebaczenie, przysięgając głęboką miłość. Jego żona, Obsesyjna Zadowalaczka, nawet jeśli nie da się w pełni na to nabrać, będzie sobie wmawiać: „Może on naprawdę chciałby, żeby tak było. Może się zmieni”.
Inne Obsesyjne Zadowalaczki mają mężów, których można by sklasyfikować jako zależnych nieudaczników. Kontrolują oni swoje żony, wzbudzając w nich litość i domagając się pomocy. Ich żony to najczęściej kobiety w rodzaju Marthy Luther, mające nadzieję na zreformowanie mężów i wydobycie na powierzchnię tkwiącego w nich potencjału.
Żony tych dwóch typów mężczyzn to doskonałe przykłady kobiet opisanych w takich książkach, jak Kobiety, które kochają za bardzo⁸ Robin Norwood czy Men Who Hate Women and the Women who Love Them („Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, i kobiety, które ich kochają”) autorstwa Susan Forward i Joan Torres⁹. Kobiety, które kochają zbyt mocno, najczęściej cierpią, a większość życia spędzają, mówiąc o „nim”. Zawsze mają wytłumaczenie dla jego wybuchowości, obojętności czy obelg, na przykład wspomnienia po nieszczęśliwym dzieciństwie. Próbują zostać ich terapeutami. Czytają poradniki i podkreślają kluczowe fragmenty, które później każą czytać swoim mężom.
Jest jeszcze inny typ Kontrolerów – ci znęcają się nad swoimi żonami w bardziej subtelny sposób. Podstawowa metoda to sprawowanie kontroli nad finansami. W najlepszym wypadku są bardzo oszczędni, w najgorszym – obsesyjnie skąpi. Czasem dochodzi do absurdów. Pamiętam kobietę, która opowiadała, że mąż wali w drzwi łazienki, kiedy ona lub dzieci zużywają za dużo wody podczas kąpieli.
Wyróżniam cztery typy Obsesyjnych Zadowalaczek, które utrzymują relacje z Kontrolerami. Omówimy je, począwszy od Obsesyjnej Zadowalaczki, która naprawdę cierpi i tkwi w poważnych kłopotach, aż po taką, która jest ledwie świadoma faktu, że daje znacznie więcej niż otrzymuje, ale toleruje to, bo „przecież tak to już bywa”.
Zadowalaczka Cierpiąca
Podejrzewa (albo jest całkowicie pewna), że jej mąż to mizogin, który kontroluje ją za pomocą znęcania się, obelg, wściekłości czy zaniedbywania jej. Rzadko ucieka się do przemocy, ale jego ataki słowne są zjadliwe, wręcz podłe. Robi wszystko, co może, aby go uspokoić, aby był szczęśliwy, ale nic nie działa. Im więcej przeprasza, wycofuje się i błaga o wybaczenie, tym bardziej wyzywa ją od samolubnych, głupich i nieczułych. Jest mistrzem poniżania jej, zwłaszcza na oczach przyjaciół i rodziny. Taka relacja jest całkowicie chora. Jej sytuacja jest dramatyczna i potrzebuje profesjonalnej pomocy.
Zadowalaczka Przygnębiona
Jest żoną mężczyzny, który kontroluje ją za pomocą swoich słabości. Ona z kolei jest urodzoną opiekunką, próbuje przenieść do swojej rodziny ten rodzaj ciepła i troski, którego doświadczała w domu rodzinnym. Jest Marthą Luther próbującą zreformować Billa Baileya¹⁰.
Jest poniekąd Kontrolerem samej siebie. Robi to nie wprost, próbując za wszelką cenę zadowolić innych i zyskać miłość i stabilizację, której nie doświadczyła jako dziecko. Nie zainteresowałby jej zwyczajny, rozsądny mężczyzna, który traktowałby ją z miłością i szacunkiem. Dla niej byłby nudny.
Wybiera więc „emocje”, które funduje jej więź z człowiekiem dystansującym się od niej, trudnym do zdobycia albo z kimś, kogo nigdy nie może być pewna. Pracuje ponad siły, wkłada w relacje z nim zdecydowanie więcej niż wymagana od niej połowa wysiłku i starań. Nie czuje się w tym związku dobrze – jest zmartwiona, nieszczęśliwa, zestresowana. Związek ewidentnie nie jest udany, ale ona ma obsesję na punkcie swojego mężczyzny. Jest od niego niemal uzależniona. Toleruje to, i to się może udawać przez jakiś czas, ale nie jest możliwe na dłuższą metę. Jeśli nie skorzysta z profesjonalnej pomocy, coś w niej pęknie, ponieważ dała już z siebie wszystko, co miała.
Opisane tu relacje terapeuci nazywają patologicznymi albo chorymi. Być może nie odnajdujesz w nich siebie. Nie siedzisz w tej samej łódce co te kobiety. Ale choć twoja łódka może jeszcze nie tonie, ma jednak kilka pęknięć.
Być może pasujesz do którejś z kolejnych kategorii:
Zadowalaczka Wypalona (Wyczerpana)
„Wypalona” – to słowo opisuje ją całkiem nieźle. Czasem jest wyczerpana fizycznie, czasem – emocjonalnie. Stres daje się jej we znaki, zwłaszcza między 17:00 a 19:00. Nazywam tę porę godziną piranii – wszyscy chcą wtedy wyrwać dla siebie kawałek mamy.
Chciałaby, aby rodzina i współpracownicy okazywali jej nieco więcej szacunku i uznania. Wykorzystują ją wszyscy – dzieci, mąż, sprzedawcy, współpracownicy, komitet rodzicielski, kościół i tak dalej. Wszyscy wiedzą, że nie umie odmawiać i że nie odważy się przeciwstawić, nawet gdyby chciała. Chciałaby wiedzieć, jak być asertywną, ale obawia się, że ktoś by się na nią obraził albo że uznano by ją za osobę agresywną, nazwano wiedźmą lub jeszcze gorzej. Wewnątrz jest zła, ale zachowuje pozory i uśmiecha się jak gdyby nigdy nic.
Zadowalaczka Lekko Zniechęcona
Jest Obsesyjną Zadowalaczką, która „nieźle sobie radzi”, ale mimo to odczuwa napięcie, jest nerwowa. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie zawsze traktowana jest sprawiedliwie i zaczyna mieć tego dosyć. Nie dokucza jej to aż tak bardzo jak Zadowalaczce Wypalonej, ale mimo to chciałaby zaprowadzić pewne zmiany – rozwijać się, dojrzeć. Pragnie lepszego życia dla swojej rodziny, ale i dla siebie. Chciałaby coś zmienić dla obopólnej korzyści – własnej i ich.
Sprawia jej wielką przyjemność opiekowanie się innymi, ale chciałaby być bardziej pewna siebie, tak jak Zadowalaczka Mądra i Pozytywna. Chciałaby być pewna tego, kim jest i jakie jest jej miejsce we współczesnym, wyzwolonym świecie.
Zadowalaczka Mądra i Pozytywna (Zadowalaczka Właściwa)
Zadowalaczka Mądra i Pozytywna to taka, której relacje są poprawne i nie musi zmieniać niczego w swoim życiu. Ona z powodzeniem utrzymuje życiową równowagę. Lubi być tym, kim jest – lubi siebie, lubi troszczyć się o innych i lubi się nimi opiekować. Osiągnęła równowagę pomiędzy zadowalaniem innych i zadowalaniem siebie przez innych, którzy traktują ją z szacunkiem. Potrafi być asertywna, nie będąc przy tym szorstka; jest pewna siebie, ale nie butna czy pełna pychy; umie troszczyć się o siebie, co nie oznacza, że jest samolubna.
Podczas sesji terapeutycznych spotkałem wiele kobiet, które myślały, że są Zadowalaczkami Mądrymi i Pozytywnymi, ale odkryły, że jest zupełnie inaczej. Kluczem do sukcesu jest właściwe poukładanie priorytetów. Poznajcie historię kobiety, która sądziła, że robi dokładnie to, co trzeba. W efekcie była nie tylko zniechęcona i wyczerpana, ale niestety także zraniona.
Nadine dawała z siebie wszystko, dopóki…
Nadine, czterdziestotrzyletnia atrakcyjna brunetka walcząca z kilkoma zbędnymi kilogramami, wyrosła w przekonaniu, że miejsce kobiety jest w domu, a miejsce mężczyzny – w jego twierdzy. Tkwiła z nim w tej twierdzy przez dwadzieścia jeden lat ich dwudziestodwuletniego małżeństwa. Ostatni rok przemieszkała u córki – był to okres separacji poprzedzającej rozwód. Znalazła się u mnie na kozetce, ponieważ dorastała z myślą, że gdy tylko skończy szkołę, musi znaleźć męża. Dyplom ukończenia studiów? Byłoby miło. Ale to, co się naprawdę liczy, to mężczyzna.
I znalazła go. Richard zdawał się idealnie wpasowywać w jej szablon. Chciał, żeby została w domu i wychowywała dzieci. I Nadine potraktowała jego słowa bardzo poważnie. Jak dla wielu matek, które widuję w swoim gabinecie, dzieci były jej priorytetem, męża zaś oddelegowała do drugiego rzędu.
Na początku wszystko wyglądało nieźle. Richard i Nadine dobrze się dogadywali, umieli ze sobą rozmawiać. Ale kiedy pojawiły się dzieci, a Nadine zaczęła poświęcać im coraz więcej czasu i uwagi, Richard coraz bardziej poświęcał się pracy. Pod koniec dnia miał już więc niewiele energii, którą mógłby poświęcić żonie i dzieciom. Nadine zaś była supermamą. Zawsze chętna do pomocy przy szkolnych festynach czy zbieraniu funduszy. W kościele zawsze można było liczyć na to, że zgodzi się poprowadzić szkółkę niedzielną.
Jak można się było spodziewać, Nadine i Richard zaczęli się od siebie oddalać. Niewiele już ze sobą rozmawiali, a jednak wśród znajomych mówiło się, że są parą idealną. Koleżanki Nadine chciały mieć tak szczęśliwą rodzinę jak ona. Postrzegały ją jako tę, która ma w życiu wszystko. Sama Nadine też tak myślała, dopóki nie dowiedziała się, że Richard ma romans. Zaczął się on w szóstym roku ich małżeństwa.
— Jak to zwykle bywa, dowiedziałam się ostatnia — powiedziała mi. — Niczego nie podejrzewałam, dopóki nie zrobił się nieostrożny.
Odkryła to, przypadkiem podnosząc drugą słuchawkę, podczas gdy Richard dzwonił do jednej ze swoich „przyjaciółek”. Była zdruzgotana. Przez wszystkie lata sądziła, że robi to, co należy. Była odpowiedzialna i bardzo ufna. Gdyby Richard nie dotarł do punktu, w którym było mu obojętne, że żona dowie się o romansie, i nie próbował zachować sprawy w sekrecie, dalej żyłaby w przekonaniu, że jej małżeństwo jest udane. Kiedy odkryła niewierność męża, dzieci były już dorosłe i mieszkały oddzielnie. Ponieważ gniazdo było puste, a szok wynikający z odkrycia – ogromny, Nadine nie widziała nic, o co warto by było walczyć. A więc i ona odeszła. Kiedy przyszła do mnie po raz pierwszy, pracowała za najniższą stawkę w sklepie. Nigdy nie wyszła ponownie za mąż, również Richard nie ożenił się drugi raz. Jej twarz – kiedyś z dołeczkami w policzkach, gdy się uśmiechała – i niebieskie oczy nabrały twardego, surowego wyrazu, który zwykle widuje się u ludzi zranionych. Opowiedziała mi swoją historię. Życie było dla niej niesprawiedliwe – grała według reguł (a przynajmniej tego, co w jej mniemaniu nimi było), robiła wszystko, co jej kazano, a co dostała w zamian?
Nadine zadowalała wszystkich – oprócz Richarda
Kiedy zakwestionowałem jej priorytety, Nadine na początku poczuła się urażona. Nie podobała jej się zwłaszcza sugestia, że nie powinna była robić z dzieci najważniejszego i jedynego priorytetu. Dopiero po kilkunastu sesjach zaczęła zauważać, że powinna poświęcić więcej czasu mężowi. Była Obsesyjną Zadowalaczką, która poświęcała czas na zadowalanie wszystkich, tylko nie człowieka, którego poślubiła. Przyznała, że często traktowała Richarda jak jedno z dzieci. Nie dane mi było porozmawiać z Richardem, ale zakładam, że gdyby przyszedł, powiedziałby, że żona traktowała go jako kogoś mniej istotnego niż dzieci. Gdy Nadine powiedziała mi więcej, okazało się, że:
• nigdy się nie kochali, o ile Nadine nie była pewna, że dzieci nie ma w domu albo głęboko śpią;
• na wakacje jeździli tam, gdzie chciały dzieci;
• Nadine często podważała słowa Richarda przy dzieciach, pozbawiając go poczucia męskości i nawet sobie tego nie uświadamiając;
• „zgadzała się” na seks, ale nigdy go nie inicjowała, nie mówiła też nigdy, że sprawia jej frajdę;
• seks nigdy nie był spontaniczny – Richard musiał być cierpliwy i zaczekać „jak grzeczny chłopiec”.
Bezustannie widuję dramaty rozstania takie jak ten. Uważam, że są tragiczne, bo zupełnie niepotrzebne. Ci ludzie byli w sobie głęboko zakochani, tworzyli udany związek, ale zapomnieli, że trzeba go pielęgnować. Nadine, zdeklarowana Obsesyjna Zadowalaczka, poświęcała o wiele za dużo czasu rzeczom niewłaściwym. Nie chodzi mi o to, że opieka nad dziećmi to coś niewłaściwego! Ale umieszczenie ich na pierwszym miejscu listy priorytetów, a Richarda na drugim (albo trzecim czy czwartym, jeśli coś jej wypadło) mogło się skończyć tylko w jeden sposób. Nadine całkowicie pogubiła się we własnych priorytetach i zapłaciła za to wysoką cenę. Oczywiście Richard też ponosi znaczną część odpowiedzialności. Kiedy otrzymywał od żony coraz mniej uwagi, jego priorytety także uległy zmianie – oddał się pracy, a potem innym kobietom.
Nie znajduję lepszej analogii na opisanie sytuacji Nadine i Richarda niż Bank Miłości wymyślony przez doktora Willarda Harleya na potrzeby książki His Needs, Her Needs: Building an Affair-Proof Marriage („Jego potrzeby, jej potrzeby: budowanie małżeństwa odpornego na romanse”). Według niego Bank Miłości to mentalny bądź emocjonalny rejestrator, który każdy z nas ma w sobie gdzieś głęboko w środku, a który rejestruje wszystkie pozytywne i negatywne doświadczenia spotykające nas każdego dnia. Działa na zasadzie wpłat i wypłat określonych jednostek miłości, zależnych od tego, jak przebiega kontakt z inną osobą. Nie jest to oczywiście naukowo opracowane narzędzie obserwacji i miar, a jedynie sposób postrzegania relacji. Oto jak działa:
----------------------------------------------- --------------------------------------------
Wpłaty Wypłaty
+ 1 jednostka – komfortowy kontakt – 1 jednostka – niekomfortowy kontakt
+ 2 jednostki – miły kontakt – 2 jednostki – niemiły kontakt
+ 3 jednostki – bardzo miły kontakt – 3 jednostki – bardzo niemiły kontakt
+ 4 jednostki – fantastyczny, cudowny kontakt – 4 jednostki – okropny, koszmarny kontakt
----------------------------------------------- --------------------------------------------
W naszych Bankach Miłości jest wiele kont – po jednym dla każdej osoby, którą znamy. Rodzina, przyjaciele i znajomi dokonują wpłat i wypłat przy każdym spotkaniu, podczas każdej interakcji. Im lepiej spędzony czas, tym wyższa wpłata, im bardziej przykre spotkanie – tym mniej środków na koncie.
Dlaczego na koncie Nadine pojawił się debet?
Posłużmy się tą analogią przy analizowaniu sytuacji Nadine i Richarda. Jeśli chodzi o Nadine, z jej Banku nie dokonano wielu wypłat – innymi słowy, była całkiem zadowolona z zachowania Richarda i ich relacji. Skupiła się na dzieciach, Richarda traktując tak, jak jej zdaniem należy traktować męża. On gładko przystał na tę sytuację i nie skarżył się, tym samym nie stwarzał sytuacji, w których kontakt mógłby się stać niekomfortowy albo niemiły. Nadine żyła więc w beztrosce i przekonaniu, że w jej małżeństwie wszystko jest jak należy.
Problem z kontem Nadine leżał w Banku Richarda. Po kilku pierwszych latach małżeństwa jej konto zaczęło się szybko opróżniać. Funduszy ubywało niemal każdego dnia z powodu jej zachowania w kwestii seksu czy opieki nad dziećmi (by wymienić tylko dwa najważniejsze problemy). Myślę, że wakacyjne wyjazdy kończyły się utratą co najmniej trzech jednostek przy każdym wyjeździe.
Ponieważ potrzeby Richarda nie były zaspokajane, poszukał spełnienia gdzie indziej. Poznawał kobiety, z którymi coś go wiązało, a którym – według analogii dra Harleya – natychmiast otwierał konta. Również on miał własne konto w Banku każdej z nich. Kiedy wpłaty na obu kontach odpowiednio rosły, wdawali się w romans.
Pewnie zapytacie, dlaczego Richard nie powiedział, jak się czuje. Z tego, co mówiła mi Nadine, wnioskuję, że próbował dawać jej sygnały, ale ona nie chciała ich zauważyć. Mężczyźni zaś, a zwłaszcza ci, którzy poślubiają Obsesyjne Zadowalaczki, najczęściej na samych sygnałach poprzestają. Pozwalają kobiecie przejąć większość obowiązków i niemal całą odpowiedzialność, także i za komunikację. Kiedy Nadine przestała nawiązywać kontakt, bo była zajęta czymś innym, Richard oddał się romansom, bo w ten sposób zaspokajał swoje potrzeby.
Według statystyk gwałtownie rośnie liczba rozwodów po dwudziestu lub więcej latach małżeństwa. Uważam, że głównym tego powodem jest fakt, iż zwłaszcza żony, ale nierzadko i mężowie, źle ustawiają priorytety. Najważniejsze stają się dzieci, dom, praca i tak dalej. Wszystko jest ważniejsze niż współmałżonek, małżeństwo zaczyna się więc powoli rozpadać. Z zewnątrz fasada wygląda całkiem nieźle, ale zniszczone fundamenty ostatecznie kruszeją i wszystko się wali.