- W empik go
Maksymy i myśli. Charaktery i anegdoty - ebook
Maksymy i myśli. Charaktery i anegdoty - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 292 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Maksymy, aksjomaty jak wszelkie skróty naukowe są dziełem umysłów bystrych, które, rzekłbyś, pracowały dla użytku umysłów miernych i leniwych. Leniuch poprzestaje na maksymie, ponieważ ta zwalnia go od robienia własnych obserwacji, jakie autora maksymy przywiodły do wniosku, którym dzieli się z czytelnikiem. Leniuch i ludzie przeciętni uważają się za zwolnionych od dalszego dociekania i nadają maksymie znaczenie ogólne, jakiego autor, jeżeli tylko sam nie był umysłem przeciętnym, nie miał zamiaru jej przypisywać. Człowiek wyższy chwyta od razu podobieństwa i różnice, które sprawiają, iż pewna maksyma daje się tylko mniej lub więcej, lub wcale nie daje zastosować w pewnym wypadku. Tak się ma z tym, jak z historią naturalną, w której chęć uproszczenia wymyśliła klasy i podziały. Żeby je przeprowadzić, trzeba było talentu, ponieważ wypadło porównywać i obserwować różne stosunki. Lecz wielki przyrodnik, człowiek genialny, spostrzega, że przyroda wytwarza mnóstwo istot indywidualnie różnych i odczuwa niedostateczność podziałów i klas, które umysłom przeciętnym i leniwym oddają tak wielkie usługi; i te, i tamte można objąć w jedno: często jest to to samo, często przyczyna i skutek.
Większość literatów zajmujących się układaniem wyborów poezji lub dowcipów podobna jest do osób jedzących wiśnie lub ostrygi: z początku wybierają najlepsze, a kończą na tym, że zjadają wszystko.
Byłaby to rzecz ciekawa ułożyć książkę wykazującą wszystkie idee znieprawiające umysł ludzki, społeczeństwo, etykę, które są rozwinięte lub podawane za prawdziwe w pismach najbardziej sławnych, u autorów najbardziej uznanych: idee propagujące zabobony religijne, złe maksymy polityczne, despotyzm, próżność rodową, przesądy gminne wszelkiego rodzaju. Przekonano by się, że prawie wszystkie książki są demoralizujące, że najlepsze robią niemal tyle złego, ile dobrego.
Mówiąc ogólnie, jeżeliby społeczeństwo nie było budową sztuczną, żadne uczucie proste i prawdziwe nie robiłoby takiego wrażenia, jakie wywołuje. Podobałoby się, ale nie dziwiło. Lecz wywołuje zdziwienie i podoba się. Nasze zdziwienie jest satyrą na społeczeństwo; przyjemność, której doznajemy, hołdem oddawanym naturze.
I oszustom potrzebny pewny rodzaj honoru, mniej więcej jak szpiegom policyjnym, którzy gorzej są opłacani, kiedy ich widują w gorszym towarzystwie.
Człowiek prosty, żebrak może znosić pogardę, nie robiąc przy tym wrażenia człowieka nikczemnego, jeśli pogarda zdaje się stosować tylko do jego stanu. Lecz ten sam żebrak, jeśliby pozwolił znieważyć swe sumienie chociażby najpierwszemu władcy w Europie, staje się równie nikczemny przez swą osobę, jak przez swój stan.
Trzeba przyznać, że jest rzeczą niemożliwą żyć z ludźmi nie grając kiedy niekiedy komedii. Co odróżnia człowieka uczciwego od oszusta, to to, że ten gra ją tylko wtedy, kiedy jest zmuszony, żeby uniknąć niebezpieczeństwa, kiedy tamten natomiast chwyta nadarzające się po temu okazje.
Czasami zdarza się słyszeć rozumowanie dosyć dziwne. Chcąc odrzucić czyjeś świadectwo na korzyść innej osoby mówi się: to pański przyjaciel. Ech, do diaska! To mój przyjaciel, ponieważ to, co o nim mówię, jest prawdą, ponieważ jest taki, jakim go maluję. Bierzesz pan przyczynę za skutek i skutek za przyczynę. Czemu pan przypuszcza, że mówię o nim dobrze dlatego, że jest moim przyjacielem, i czemu raczej nie przypuszcza pan, że jest moim przyjacielem, ponieważ można o nim powiedzieć wiele dobrego?
Są dwie klasy moralistów i polityków; jedni widzieli naturę ludzką tylko ze strony wstrętnej i śmiesznej, tych jest więcej: Lucyan, Montaigne, La Bruyere, La Rochefoucauld, Swift Mandeville, Helwecjusz itd. Drudzy widzieli tylko jej stronę piękną i doskonałą; tacy są Shaftesbury i kilku innych. Tamci nie znali pałacu, gdyż zwiedzili tylko ustępy doń należące. Ci są entuzjastami, którzy odwracają oczy od tego, co je obraża, a jednak istnieje. Est in medio verum.
Spotykałem mężczyzn, którzy posiadali tylko rozum prosty i prawy, lecz nie mieli umysłu ani bardzo rozległego, ani bardzo wzniosłego, i ten rozum prosty wystarczał im do należytej oceny próżności i głupoty ludzkiej, do tego, żeby sami posiadali poczucie swej godności osobistej i w innych umieli je ocenić Spotykałem także kobiety znajdujące się mniej więcej w tym samym położeniu, które prawdziwe uczucie, doznane w młodym wieku, doprowadziło do poziomu tych samych idei. Z tych dwóch obserwacji wypływa, że ci, co przywiązują wielką wagę do tej próżności, do tej głupoty ludzkiej, stanowią najniższą klasę naszego gatunku.
Ten, kto w razie potrzeby w żaden sposób nie umie uciec się do żartu, ten, komu brak giętkości umysłu, bardzo często staje przed koniecznością okazania się albo obłudnikiem, albo pedantem, alternatywa przykra, od której człowiek przyzwoity uwalnia się zwykle za pomocą uprzejmości i wesołości.
Często jakieś zdanie, jakiś zwyczaj wydają się niedorzeczne we wczesnej młodości, lecz w miarę jak posuwamy się w lata, znajdujemy ich przyczynę; wydają się wtedy mniej niedorzeczne. Czyżby z tego należało wywnioskować, że pewne zwyczaje są mniej śmieszne? Czasami byłoby się skłonnym myśleć, że zostały ustanowione przez ludzi, którzy przeczytali całą książkę życia, i że sądzą je ludzie, którzy, mimo swej bystrości, przeczytali w tej księdze tylko kilka kart.
Sądząc według pojęć światowych i zasad przyzwoitości towarzyskiej, wydaje się, że kapłan, proboszcz, ma obowiązek wierzyć cokolwiek, żeby nie być hipokrytą, i że nie powinien być całkiem pewny swego, żeby nie być nietolerantem. Wielkiemu wikariuszowi, kiedy słyszy żart z religii, wolno się uśmiechać, biskup może się śmiać swobodnie, kardynał dorzucić słówko od siebie.
Czytałem, nie pamiętam już, w jakim podróżniku, że niektóre dzikie plemiona afrykańskie wierzą w nieśmiertelność duszy. Nie usiłując objaśnić, co się z nią staje, wierzą, iż błądzi po śmierci w zaroślach otaczających ich siedziby, i szukają jej co rano w ciągu wielu dni z rzędu. Nie znajdując jej, zaprzestają poszukiwań i nie myślą o tym więcej. Jest to mniej więcej to samo, co zrobili nasi filozofowie i co też mieli najlepszego do zrobienia.
Co to za piękna owa alegoria biblijna o drzewie wiadomości dobrego i złego, sprowadzającym śmierć. Czyż emblemat ten nie daje do zrozumienia, że kiedy się poznało rzeczy do głębi, utrata złudzeń sprowadza śmierć duszy, to jest zupełne zobojętnienie na wszystko, co wzrusza i zajmuje innych ludzi?
Jakaż to ładna ta alegoria, co przedstawia Minerwę, boginię mądrości, odrzucającą flet, kiedy się spostrzega, że narzędzie to jej nie przystoi. Jakaż to ładna ta alegoria, według której sny prawdziwe wychodzą przez bramę z rogu, a sny nieprawdziwe, to znaczy złudzenia przyjemne, przez bramę z kości słoniowej.
Człowiek głuchy jest uważany w towarzystwie za nieszczęśliwego. Czyż nie jest to sąd podszepnięty przez miłość własną towarzystwa, które mówi: „Nie jestże ten człowiek godzien wielkiej litości, że nie słyszy tego, co my mówimy?”
Myśl znajduje pociechę i środek na wszystko. Jeśli czasem wam ból zadaje, żądajcie od niej środka przeciw niemu, myśl go wam dostarczy.
Najlepsza filozofia w stosunku do ludzi jest ta, w której wesoły sarkazm łączy się z pobłażliwą wzgardą.
Żyjąc w świecie zauważyłem, że szacunek ludzi uczciwych poświęcano ustawicznie dla znaczenia i spokój dla sławy.
To, co najlepiej objaśnia, dlaczego człowiekowi nieuczciwemu, a czasem nawet głupcowi bardziej powodzi się w życiu niż człowiekowi uczciwemu i bystremu, to to, że człowiek nieuczciwy i głupiec łatwiej poznają się na świecie i jego zwyczajach, które, mówiąc ogólnie, są tylko nieuczciwością i głupotą, podczas kiedy człowiek uczciwy i człowiek rozsądny, nie mogąc tak szybko nawiązać stosunków ze światem, tracą czas cenny dla zrobienia kariery. Jedni są handlarzami znającymi język krajowy: natychmiast przystępują do sprzedaży i czynienia zapasów; tymczasem inni muszą się uczyć języka swych sprzedawców i kupców, zanim wyładują swój towar i zaczną z nimi traktować. Często nie raczą nauczyć się tego języka i powracają nic nie utargowawszy.
Istnieje wyższa przezorność od tej, którą darzy się tym mianem; jedna jest przezornością orła, druga przezornością kretów. Pierwsza polega na tym, żeby iść śmiało ze swym charakterem, narażając się odważnie na szkody i przykrości, jakie to może pociągnąć za sobą.
Żeby móc przebaczyć rozumowi ból, który zadaje większości ludzi, trzeba rozważyć, czym by był człowiek, gdyby nie rozum. Jest on złem koniecznym.
Bywają głupstwa pięknie przystrojone, jak bywają głupcy dobrze odziani.
„Czy ci nie wstyd, że chcesz mówić lepiej, niż jesteś w stanie?” – rzekł Seneka do jednego ze swych synów, który nie umiał znaleźć wstępu do przemowy, jaką miał wygłosić. To samo można by powiedzieć do tych, co obierają sobie zasady silniejsze od swego charakteru: czy ci nie wstyd, że chcesz być większym filozofem, niż jesteś w stanie?
Rozum czyni nas niekiedy równie nieszczęśliwymi jak namiętności; o człowieku, który się znajdzie w tym wypadku, można powiedzieć, że jest to chory otruty przez swego lekarza.
Chcecie wiedzieć, jak się robi karierę? Patrzcie, co się dzieje w parterze podczas przedstawienia, kiedy jest wielki natłok publiczności; jak jedni pozostają z tyłu, jak pierwsi się cofają, a ostatni wysuwają naprzód. Obraz ten jest tak wierny, że wyraz do oznaczenia tego obrazu przeszedł do języka ludowego. O tym, kto robi karierę, lud mówi, że się przepycha. Mój syn, mój siostrzeniec przepchnie się. Ludzie dobrze urodzeni mówią: posuwać się, robić postępy, dochodzić do czegoś; są to złagodzone sposoby mówienia, które usuwają dodatkowe pojęcie siły, gwałtu, brutalności, lecz zawierają to samo pojęcie zasadnicze.
Świat fizyczny wydaje się dziełem istoty potężnej i dobrej, która część swego planu zmuszona była ustąpić do wykonania istocie złej. Lecz świat moralny wydaje się kapryśnym płodem diabła oszalałego.
Ci, którzy jako rękojmię twierdzenia, opierającego swą siłę wyłącznie na dowodach, dają tylko swe słowo, podobni są do tego, kto mawiał zwykle: „mam honor zapewnić pana, że ziemia obraca się koło słońca”.
W sprawach wielkich ludzie okazują się takimi, jakimi im wypada się okazywać; w sprawach drobnych okazują się, jakimi są.
Cóż to jest filozof? Jest to człowiek, który przeciwstawia naturę prawu, rozum zwyczajowi, swoje sumienie opinii, swój sąd błędowi.
Głupiec mający chwilę rozumną budzi zadziwienie i gorszy, niby koń dorożkarski w galopie.
Żeby ktoś nie zależał od nikogo, żeby był człowiekiem według swego serca, według swoich zasad, według swoich uczuć, oto co spotykałem najrzadziej.
Opinia jest królową świata, ponieważ głupota jest królową głupców.
Trzeba umieć robić głupstwa, których wymaga od nas nasz charakter.
Mało jest ludzi, którzy pozwalają sobie na dzielne i nieustraszone używanie rozumu i śmieją stosować go w całej jego sile do wszystkich przedmiotów. Nadszedł czas, kiedy trzeba go stosować w ten sposób do wszystkich kwestii etycznych, politycznych i społecznych, do królów, ministrów, wielkości, filozofów, zasad nauki, sztuk pięknych itp., inaczej pozostaje się zawsze miernym.
Są ludzie, którzy potrzebują przodować, wynosić się nad innych za wszelką cenę. Wszystko im jedno, byleby byli na widoku, czy to na pomoście kuglarskim, czy na teatrze, tronie, szafocie, czują się zawsze dobrze, jeżeli zwracają na siebie uwagę.
Z obawy ściągnięcia na siebie oczu i uwagi ludzie wyrzekają się własnego charakteru i zanurzają się w nicości, żeby się nie narazić na obmowę.
Plagi fizyczne i klęski, którym podlega natura ludzka, uczyniły koniecznością społeczeństwo. Społeczeństwo pomnożyło nieszczęścia przyrodzone. Wady społeczeństwa pociągnęły za sobą konieczność istnienia rządu, rząd pomnożył nieszczęścia wypływające ze społeczeństwa. Oto historia rodzaju ludzkiego.
Ambicja łatwiej się chwyta małych duszyczek niż dusz wielkich, jak ogień ima się snadniej strzech niż pałaców.
Człowiek żyje często z samym sobą i wtedy odczuwa potrzebę cnoty: żyjąc zaś z innymi odczuwa potrzebę honoru.
Bajka o Tantalu niemal nigdy nie służyła emblematem niczego innego oprócz skąpstwa. Lecz w równej przynajmniej mierze jest emblematem ambicji, miłości, sławy, niemal wszystkich namiętności.
Natura stwarzając jednocześnie rozum i namiętności chciała, zdaje się, za pomocą tego drugiego daru pomóc człowiekowi do zapomnienia o bólu, jaki mu zadała ofiarowując pierwszy, i pozostawiając niedługo przy życiu po utracie namiętności, lituje się, rzekłbyś, nad nim i wyzwala rychło od życia, które skazuje go na rozum, jako jedyne źródło.
Wszystkie namiętności prowadzą do przesady i są namiętnościami tylko dlatego, że prowadzą do przesady.
Filozof, który chce wygasić w sobie namiętności, podobny jest do chemika, który by chciał zagasić swe ognisko.
Największym darem natury jest ta moc rozumu, która wznosi człowieka ponad własne namiętności i słabości, pozwala mu rządzić nawet własnymi zaletami, własnymi talentami i własnymi cnotami.
Czemu ludzie są tak głupi, tak ujarzmieni przez zwyczaj lub obawę zrobienia testamentu, jednym słowem, tak naiwni, iż pozwalają, żeby ich majątek przechodził do tych, którzy się cieszą z ich śmierci, niż raczej do tych, którzy ją opłakują.
Natura chciała, żeby złudzenia były udziałem zarówno mędrców, jak szaleńców, a to, żeby pierwsi nie byli zbyt nieszczęśliwi wskutek własnej mądrości.
Patrząc na sposób, w jaki się obchodzą w szpitalach z chorymi, rzekłbyś, że ludzie wymyślili te smutne przytułki nie po to, żeby opiekować się cierpiącymi, lecz żeby ich usunąć sprzed oczu szczęśliwców, którym mącą ci nieszczęśliwcy używanie rozkoszy.
Teatr tragiczny ma tę wielką wadę moralną, że nadaje zbyt wielkie znaczenie życiu i śmierci.
Najbardziej straconym dla człowieka jest dzień, w którym się nie śmiał.
Trzy czwarte szaleństw są tylko głupstwami.
Ludzie znieprawiają swój umysł, swe sumienie, swój rozum, tak jak psują sobie żołądek.
Umysł bywa często dla serca tym, czym biblioteka zamkowa dla osoby właściciela.
Co poeci, mówcy, nawet niektórzy filozofowie mówią nam o miłości sławy, to samo mówiono nam w kolegium, żeby zachęcić do ubiegania się o nagrody. Co mówi się dzieciom, żeby je nakłonić do przekładania pochwał nianiek nad ciastko, to samo powtarza się ludziom, żeby ich doprowadzić do przekładania nad interes osobisty pochwał współczesnych lub potomności.
Kto chce zostać filozofem, nie powinien się zniechęcać pierwszymi zasmucającymi odkryciami, które poczyni w znajomości ludzi. Żeby ich poznać, trzeba zatriumfować nad niezadowoleniem, którego są przyczyną, jak anatomista triumfuje nad naturą, jej narządami, swoim wstrętem, żeby się stać biegłym w swej sztuce.
Tak jest z wartością ludzi, jak z wartością diamentów. Do pewnego stopnia wielkości, czystości, doskonałości mają cenę stałą i oznaczoną, lecz ponad ten stopień stają się bezcenne i zgoła nie znajdują nabywców.CIĄG DALSZY MAKSYM OGÓLNYCH
Kiedy się poznaje zło natury, zaczyna się gardzić śmiercią: kiedy się poznaje zło społeczeństwa, zaczyna się gardzić życiem.
Nie ma człowieka, który by sam przez się nie mógł być tak godny pogardy jak zgromadzenie ludzi. Nie ma zgromadzenia, które by mogło być tak godne pogardy jak publiczność.
Nadzieja jest tylko szarlatanem, który nas oszukuje ustawicznie. I dla mnie szczęście zaczęło się od chwili, kiedy ją utraciłem. Chętnie bym umieścił nad bramą do raju wiersz, który Dante umieścił nad wejściem do piekła: Lasciate ogni speranza, voi che entrate.
Człowiek ambitny, który chybił celu i z tego powodu oddaje się rozpaczy, przypomina mi Iksjona rozpiętego za to na kole, iż obłok chwycił w objęcia.
Między człowiekiem bystrym, złym z przyrodzenia, a człowiekiem bystrym, lecz dobrym i uczciwym, istnieje taka różnica, jak między zbójcą i człowiekiem dystyngowanym, który dobrze robi bronią.
I cóż zależy na tym, żeby się zdawać mniej słabym od innych i odsłaniać ludziom mniej miejsc dotkliwych? Dosyć, jeżeli się ma jedno takie miejsce i jeśli jest znane. Trzeba by być Achillesem bez pięty, i to właśnie zdaje się rzeczą niemożliwą.
Tak opłakany jest los ludzkości, że w społeczeństwie musi szukać pociechy na cierpienia zadawane przez naturę i na łonie przyrody pociechy na cierpienia społeczne. Iluż ludzi nie znalazło ani w jednym, ani w drugim ulgi dla swych bólów!
Miłość sławy cnotą! Dziwna cnota, która bierze do pomocy wszystkie występki; znajduje podnietę w pysze, ambicji, zawiści, próżności, nieraz nawet w chciwości! Tytus czyżby był Tytusem, jeśliby miał za ministrów Sejana, Narcyza i Tygelina?
Sława wystawia często człowieka uczciwego na te same próby, co bogactwo; to znaczy, że jedno i drugie, zanim dadzą się zdobyć, zmuszają go do robienia lub znoszenia rzeczy niegodnych jego charakteru. Człowiek cnoty nieustraszonej odtrąca wtedy jedno i drugie, zamyka się w osamotnieniu lub niepowodzeniu, a czasem w jednym i drugim.
Kto się znajduje w samym środku między naszym wrogiem i nami, wydaje się nam bliższym naszego wroga. Jest to skutek praw optycznych, jak ten, wskutek którego słup wody wyrzucany przez fontannę wydaje się mniej oddalony od przeciwnego brzegu niż od tego, gdzie się sami znajdujemy.
Opinia publiczna jest rodzajem jurysdykcji, której człowiek uczciwy nigdy nie powinien uznawać w zupełności i nigdy się z niej nie wyłamywać.
Próżny znaczy to samo co pusty: tak więc próżność jest do tego stopnia rzeczą nędzną, że nie można o niej powiedzieć nic gorszego niż jej imię. Sama się podaje za to, czym jest.
Powszechna jest wiara, że sztuka podobania się należy do najskuteczniejszych środków dorobienia się majątku: umieć się nudzić jest sztuką popłacającą o wiele więcej. Talent do robienia majątku, jak również powodzenie u kobiet, cały niemal sprowadza się do tej sztuki.
Jeśli się nie chce być kuglarzem, trzeba uciekać od sceny; kto na nią wstępuje, musi zostać kuglarzem; inaczej widzowie zaczną mu rzucać kamienie.
Mało jest wad, które w tym stopniu przeszkadzają w pozyskaniu licznych przyjaciół, w jakim mogą to sprawić zbyt wielkie zalety.
Bywa wyższość, wysokie rozumienie o sobie, względem których wystarcza, żeby nie były uznane, a już się obracają wniwecz, bywają inne, których wystarcza nie zauważyć, żeby pozostały bez skutku.
Znaczyłoby to, że się jest bardzo posuniętym w studiach nad moralnością, jeśliby się umiało rozróżniać wszystkie cechy stanowiące różnicę między pychą i próżnością. Pycha jest wyniosła, pewna siebie, dumna, spokojna, nieporuszona. Próżność jest niska, niepewna, zmienna, niespokojna, chwiejna. Jedna czyni człowieka większym, druga go nadyma. Pierwsza jest źródłem tysiąca cnót, druga niemal wszystkich występków i wad. Istnieje rodzaj pychy, w której zawierają się wszystkie przykazania boskie; jest rodzaj próżności, który obejmuje siedem grzechów głównych.
Życie jest chorobą, w której sen przynosi nam ulgę co szesnaście godzin. Jest to paliatyw. Śmierć jest środkiem.
Natura zdaje się posługiwać ludźmi w swych celach, nie troszcząc się o narzędzia, których używa; mniej więcej jak tyrani pozbywają się tych, co im służyli.
Są dwie rzeczy, z którymi pogodzić się trzeba pod karą, że życie będzie się zdawać nieznośne. Tymi są: ząb czasu i niesprawiedliwość ludzka.
Nie pojmuję mądrości bez niedowierzania. Pismo święte mówi, że początkiem mądrości była bojaźń boża; co do mnie, sądzę, że była nim bojaźń ludzi.
Wielkie nieszczęście namiętności kryje się nie w udręczeniach, których są przyczyną, lecz w błędach, nikczemnościach, które każą popełniać i które poniżają człowieka. Gdyby nie te strony ujemne, miałyby zbyt wielką wyższość nad chłodnym rozumem, który zgoła nie daje szczęścia. Namiętności sprawiają, że człowiek żyje, mądrość, że trwa.
Człowiek, nie umiejący się wznosić, nie może być dobrym – może być tylko dobrodusznym.
Trzeba by było umieć połączyć przeciwieństwa, miłość cnoty z obojętnością na opinię publiczną, zamiłowanie do pracy z obojętnością na sławę, troskliwość o zdrowie z obojętnością dla życia.