- W empik go
Malarstwo cerkiewne na Rusi - ebook
Malarstwo cerkiewne na Rusi - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 228 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
przez
Władysława Łozińskiego
We Lwowie
Odbitka z "Kwartalnika Hlstorycznego." 1887.
Kilka lat mija, jak kwestya zabytków "sztuki ruskiej" weszła na porządek dzienny w kole naszych archeologów i historyków sztuki. Podniósł ją poniekąd pierwszy prof. Sokołowski na zjeździe Długoszowym w Krakowie r. 1880, wskazując na potrzebą badań dla oznaczenia ruchomych, granicznych linii demarkacyjnych wschodniej i zachodniej cywilizacyi; badania halickich zabytków utrzymywały ją na porządku dziennym; wystawa starożytności urządzona przed dwoma laty była niejako uroczystą jej inauguracyą, zabytki zgromadzone na niej pierwszą publiczną produkcya dokumentów. Za wystawą poszła publikacya illustrowana p. Ludwika Wierzbickiego i umieszczona w niej rozprawa prof. Sokołowskiego O malarstwie ruskiem, z której zdaliśmy już sprawę – teraz przybywa nam nowa praca hr. Wojciecha Dzieduszyckiego. Kwestya tedy otwarta – a co podnieść warto, budzi ona zajęcie w daleko szerszych kołach, niżby to usprawiedliwiać mogła jej doić specyalna, prawie archeologiczna natura.
Rozumiemy to przecież. Tak poruszona kwestya ma nietylko urok nowości, ale także swoją osobną stronę aktualną a sympatyczną. Dla tych, którzy nigdy nie zwracali uwagi na sztukę cerkiewną ruską, ma ona coś z powabu rewelacyi. Przyzwyczailiśmy się uważać nasze domowe cerkiewne malarstwo za krainę wszechwładnie panującego "bohomazu", bo i rzeczywiście tak bywa w ogólności; naraz gdzieś w ubogiej cerkiewce drewnianej uderzył nas widok całej liturgijnej kollekcyi obrazów i kompozycyi, ikonostas pompatyczny, sięgający od podłogi do stropu, ujęty w mi – sternie rzeźbione ramy, jaśniejący żywym i wytwornym kolorytem, pełen bogatej ornamentyki na złotem tle obrazów i na barwnych kostiumach przedstawionych figur, sprawiający całością swą znakomicie dekoracyjny elekt. Tyle wiemy z historyi sztuki, że to malowidła bizantyńskie. Ale to przecież takie oryginalne i bogate, takie nawet ładne! A gdyby to było nie bizantyńskie, nie greckie, nie athońskie, gdyby to nie pochodziło ani bezpośrednio, ani pośrednio z warsztatów ikonograficznych, co zalewały swemi utworami cały obszar geograficzny kultu wschodniego, gdyby to było ruskie, nasze, domowe? Gdyby to świadczyło, że ta "Roxolania", siostra po wspólnych dziejach i wspólnej cywilizacyi, która tylu znakomitych mężów dała Polsce, także i na polu sztuki dostarczyła dowodów wielkiego rasowego uzdolnienia? Hr. Dzieduszyckiemu należy się niewątpliwie znaczna zasługa, że ostatniemi czasy dzielnie poruszył tę kwestyę, i wymownem, gorącem słowem w sejmie i urządzeniem wystawy archeologicznej i pracami literackiemi, z których ostatnią mamy przed sobą (1). Choć w rozbiorze tej pracy nie raz przyjdzie nam stoczyć z autorem polemikę – nie myślimy przeto umniejszać tej zasługi, która ma nietylko charakter literacki, ale i ów zacniejszy jeszcze, obywatelski. Naukowa czy literacka strona nie wytrzyma może opozycyi, obywatelska zostanie i nie straci prawa do wdzięczności. Czy wynik badań potwierdzi domysły hr. Dzieduszyckiego, czy je obali, zawsze zostanie pożytek pewien moralny. Ale aby z tego wszystkiego coś było, trzeba opozycyi. Po sposobie traktowania kwestyi widzimy, że opozycya może tu być i wskazówką i pomocą – a gdyby nawet burzyła tu, co inni stawiają, będzie miała zawsze pewną zasługo dodatnią, zagrzewając do szukania nowych dowodów, i opierając sit; temu, aby nie brano illuzyi za rezultat. Prosimy tedy nie podejrzywać nas o niechęć do samej myśli, jeźli w tym kanonizacyjnym procesie "sztuki ruskiej" wystąpić sobie pozwolimy po troszę jako advocatus diaboli. Nie antagonizm do rzeczy nami kieruje, ale antagonizm do metody, akceptującej z góry tezę, która jeszcze z badań nie urosła i jeszcze dowodu potrzebuje.
–- (1) Ikonostas Bohorodczański opisany przez hr. dr. Wojciecha Dzieduszyckiego. Odbitka z Przeglądu Archeologicznego, zesz IV. Lwów, 1886.I.
Ikonostas bohorodczański jest najnowszym " dokumentem", zaprodukowanym w sprawie malarstwa ruskiego. Właściwie nazywać by go należało maniawskim, bo znajdował się w bazyliańskim monasterze, t… z. Skicie maniawskim, i dopiero po tegoż zniesieniu dostał się do cerkwi bohorodczańskiej – zatrzymamy wszakże nazwij przyjętą przez hr. Dzieduszyckiego, jak w ogóle, nie oglądawszy sami tego zabytku, w uwagach naszych kierować sit; musimy szczegółami podanemi przez autora. Nie należy on do łatwych i wygodnych ciceronów, bo nie posiada potrzebnej miary ścisłości i zamało panuje nad estetyczną reminiscencyą i fantazya, która niekiedy tak mało trzyma się gruntu rzeczywistych danych, że ulegamy niepokojącemu wrażeniu, iż jak balon uleci i rozpłynie się w błękicie przypuszczeń i domysłów. Zwyczajna to słaba strona pisarzy, którzy z estetycznego wyłącznie stanowiska determinować chcą zabytki sztuki. Ikonostas bohorodczański przypomina sz… autorowi co chwila to szkołę wenecką, to bonońską, to starych Florentyńców, to włoski barok, to znowu szkołę umbryjską, to bazylejska, to tradycye gotyckie; imiona jak: Giotto, Signorelli, Boticelli, Vivarini, Pinturecchio i t… d… przemykają się ciągle przed oczyma czytelnika, niemniej przeto autor przychodzi do konkluzyi, na którą i my najzupełniej się zgadzamy, że "wpływ starowłoski na twórców ikonostasu bohorodczańskiego nietylko jest nieudowodniony, ale jest wprost wykluczony". Zastrzegłszy się zaraz na pierwszej stronicy, "że nie można nic pewnego dotąd o tem twierdzić, czy Rusini sami bywali twórcami lepszych obrazów na Rusi", mówi przecież dalej o "ruskim renesansie", o "ruskim de – kadansie", o "świetnej epoce malarstwa staroruskiego" i t… p… – poddawszy ikonostas obszernemu rozbiorowi w najrozmaitszych kierunkach i v. najrozmaitszych punktów widzenia, kończy swą pracę wyznaniem, "że wszystko pozostało zagadką". "Nie wiemy, powiada, czy mnisi maniawscy malowali obrazy pełne ducha artystycznego i oryginalności. Nie wiemy, kto zachodniego ducha przyniósł do tego ikonostasu. Nie wiemy, zkąd się w nim wzięty tak piękne ślady smaku odrębnego z czasu Wazów" itd. Zaprawdę, rezultat mniej niż szczupły, a przecież minio to wszystko w danej chwili i w danej rzeczy rozprawa ta znaczy, i poświęcimy jej więcej uwagi, niżby się jej to zkąd inąd należało, a kto będzie pisał o religijnem malarstwie na Rusi, znać ją będzie musiał, bo ma zasługę inicyatywy. Autor zanadto folguje domysłom, twierdzi więcej niż może udowodnić, ale twierdzi szczerze i na własną odpowiedzialność, przesadza czasem, ale tem samem prowokuje opozycyę, a więc bliższe zajęcie się rzeczą, obserwacyą jego trafna lub nietrafna, jest obserwacyą bezpośrednią, i dlatego cała jego rozprawa mimo tylu braków ma zawsze praktyczną wartość pobudki.
Uwagi nasze o ikonostasie bohorodczańskim, oparte tylko na tej rozprawie i na dołączonych do niej rysunkach, rozpoczynamy od artystycznej charakterystyki zabytku. Charakterystyka ta porusza najważniejszą stronę rzeczy, bo kwestyę osobnej, tak dalece narodowo zindywidualizowanej sztuki ruskiej, że należy się jej tytuł osobnej szkoły, nazwa "nowego świata", który zdaniem szan… autora odkrywa się przed oczyma na widok tego "pysznego dzieła sztuki". Czy naprawdę takie pyszne, o tem nic nam powiedzieć nie wypada – autor widział je i badał, myje znamy tylko z rycin dodanych do rozprawy. Są one znakomicie wykonane, ale nie wiemy, ile są wierne, a jak wiadomo wierność pedantyczna, ślepa, jest w takich wypadkach głównym warunkiem. W najlepszym razie rysunki dają nam tylko bezbarwną podobiznę dzieła, i sądu o artystycznej wartości oryginału oprzeć na nich nie można. A właśnie o kolorycie obrazów na ikonostasie bohorodczańskim mówi autor z uniesieniem; "koloryt to, zdaniem jego, gorący, rozpromieniający, intensywny, mistrzowski, przepiękny, przypominający najlepsze tradycye sztuki" i t… d. Sam ikonostas nazywa autor "szczytem ruskiej sztuki".
i mówi, "że niemasz podobnego równego na całej przestrzeni ziem ruskich", powiedzenie śmiałe, a nie wiemy ile usprawiedliwione, skoro nie widać tego z rozprawy, aby autor znał wszystkie ikonostasy cerkiewne nie już na całej przestrzeni ziem ruskich, ale przynajmniej tu w Galicyi wschodniej. Ale nie chodzi teraz o to, czy ikonostas ten jest rzeczywiście najznakomitszem dziełem sztuki na Rusi i czy istotnie zdetronizował malowidła kaplicy św. Ducha na Wawelu o których prof. Sokołowski zaręcza. "że swego czasu być musiały najwspanialszemi dziełami sztuki ruskiego, a kto wie nawet, czy nie całego bizantyńskiemu malarstwa"(1) – punkt ciężkości spoczywa w innem pytaniu: czy w dziele tem zachodzą, rzeczywiście zasadnicze cechy, które pozwalają wyjąć je z zakresu cerkiewnego bizantyńskiego malarstwa, jakie się wyrobiło w Grecyi i w północnej Słowiańszczyźnie, a uważać za okaz odrębnej szkoły, za wzór nowego ducha i nowego stylu, poczętego na naszej Rusi pod wpływem swobodnej cywilizacyi, pod otwarłem niebem europejskiej sztuki? Cech takich głębszych szukać oczywiście potrzeba najpierw w kompozycyi, bo ta jest miarą oswobodzenia indywidualności z pod jarzma zakrzepłego stylu, a następnie w formie i technice, bo ta zmienia się równocześnie z treścią, a rozpierana przez potężniejącą niezawisłość imaginacya rozsadza stare typy, robi się płynną i żywą.
Zaczynamy wraz z autorem od jednej z najgłówniejszych kompozycyj ikonostasu, od t… z. Uśpienia Najśw. Panny (dormitio). Historyczny pogląd na powstanie i rozwój tej kompozycyi religijnej mógłby byt autor opuścić; a i my nie zatrzymalibyśmy się przy nim, gdyby nie pewne twierdzenie autora, które zbyt jest zasadnicze, aby je pominąć można. Mówiąc o dawniejszych kompozycyach Uśpienia, autor powiada, że tak Chrystus jak Bogarodzica mają na nich typ tradycyjny, niezmienny; Chrystus podobny ma być do wielu starożytnych popiersi Zewsa, "twarz Madonny podobnież grecka, ma nieco spiczastą brodę i przypomina typ Junony Farnezyjskiej; " dalej zaś podnosząc "mnogość jednakowych Chrystusów zasiadających w majestacie na Rusi" ponownie mówi o tradycyjnej głowie Hery Farnezyjskiej w postaci – (1) M. Sokołowski: Malarstwo ruskie. W tekście objaśniającym do publikacyj p. Wierzbickiego o wystawie z r. 1885.