Małga, córka Kubiaków - ebook
Małga, córka Kubiaków - ebook
Od dziecka była „dorosła”. Czytała książki od piątego roku życia. Zapytana, co znaczy życie rodzinne, stwierdziła: miałam tylko tę i taką właśnie rodzinę. Ale nie ma wątpliwości – poezja i sztuka były najważniejsze. Ważniejsze niż to, że byli ojcem, matką i córką. Ten wywiad rzeka to spotkanie dwóch kobiet, dwóch różnych pokoleń w rozmowie o kobiecości, miłości, użyciach i nadużyciach szczerej do bólu Małgi Kubiak i zainteresowanej psychoanalizą Marty Konarzewskiej. Zawarte zostały fragmenty "OMS", książki autobiograficznej Małgi Kubiak, archiwum ZLP i poezji Tadeusza Kubiaka. Gdzie pisarze, artyści – cała artystyczna plejada PRL-u – nocne życie, alkohol, Polskie Radio, Teatr Współczesny, Opera Narodowa, obserwowani są przez dziecko, później uczennicę, nastolatkę, czy studentkę malarstwa ASP. Matka dużo pracuje. Ojciec poeta pisze wiersze liryczne, okolicznościowe i satyryczne, ale również dla dzieci. Z takiego świata, Małga, aby sprawdzić własnych sił wyjechała z Polski, w początku lat siedemdziesiątych stając się podróżniczką, pisarką, performerką, aktorką i w końcu reżyserką. Teraz Kubiak powraca, aby ocalić pamięć o swoim ojcu poecie, ocalić jego poezję dla której poświęciła własne życie.
Małga Kubiak - ur. w 1950 r. w Warszawie, córka Danuty Kubiak, scenografki teatralnej, i Tadeusza Kubiaka, poety. Reżyserka filmu niezależnej awangardy, operująca tabu na ekranie. Aktorka czystej pornografii, pisarka upadłej powieści, wokalistka szkalującej rzeczywistości. W 2015 roku Nagroda Publiczności LGBT Film Festival Poland 2015 za film "PPPasolini", Niedźwiedź Polarny za całokształt jej kina od Tupilak - Skandynawska Organizacja LGHBTQ. W 2021: Nagroda na LGBTQ Unbordered International Film Festival i Berlin Underground International Film Festival za "Xreens" (Z tyłu Ekranu), Nagroda z NYC International Women Festival i Vancouver Independent Film Festival w kategorii: Najlepsza Kobieca Reżyserka w Filmie Fabularnym za "Private Death of Lizzy Siddal". Twórczyni ponad 40 filmów o freudowskim podtekście i freudowskim poślizgu... Aktywistka, feministka, człowiek. "Prywatna Śmierć Lizzy Siddal" Małgi Kubiak, polska premiera na LGBT Film Festival Poland 2021, Kinoteka Warszawa. "OMS" po polsku wyszła drukiem 18.09.2021.
Marta Konarzewska - scenarzystka filmowa i teatralna, polonistka i redaktorka literacka. Autorka tekstów różnych gatunków i form. Autorka (z Piotrem Pacewiczem) książki "Zakazane miłości". "Seksualność i inne tabu" (2011), a także scenariusza wielokrotnie nagradzanego (m.in. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Rotterdamie IFFR – główna nagroda w sekcji, Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni - nagroda „Złoty Pazur”) filmu "Nina" (2018) w reż. Olgi Chajdas. Laureatka prestiżowego konkursu SCRIPT PRO (za scenariusz fimu Włast). Na swojej drodze filmowej spotkała m.in. Małgę Kubiak - ich współpraca i przyjaźń zaowocowała tą książką. W teatrze pracuje głównie z Agnieszką Glińską.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8295-512-5 |
Rozmiar pliku: | 8,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
A kiedy będę umierał
– poczytaj mi, Małgorzato
smutne
wiersze
Apollinaire’a
Tadeusz Kubiak,
Mój świat zazwyczaj
Father, it was the same dream again
Ty żyjesz
Małga Kubiak, Father
Naga – no bo pająki nie utkały sukien –
jeszcze – choć w kątach cicho, okurzało – ale
ci starcy zamiast słońcu ukazywać twarze –
w cichych i okurzanych – pac! – rwą pajęczynę,
i co pająki splotą smugą srebrnych włókien,
co utkają, co mogłoby być zwiewnym szalem,
koszulą – starcy mając obojętną minę,
pozornie obojętną – rwą na strzępy, nitki,
nawet muchy bezbronne, ślepe ćmy, motyle
naganiają na cienką tkaninę pajęczyn,
by zszarpać nie dotkaną suknię i mantylę,
i halkę krochmaloną niedojrzałych dziewczyn,
i kiedy noc zapada, a księżyc jest wielki
i wodę uwidocznia w rozpryskanej bieli,
na cherlawych ramionach poprawiając szelki,
ci starcy podglądają Zuzannę w kąpieli.1
------------------------------------------------------------------------
1 Tadeusz Kubiak, *** Naga – no bo pająki nie utkały sukien – Z OPISANIE CZŁOWIEKA.1955. Warszawa, Mokotów, Dąbrowskiego 73
Rodzice się kłócą, skończyli się kłócić. Kuchnia jak opuszczone greckie wesele, dokoła talerze, potłuczone, na podłodze. W zlewie na wpół zrobiona jajecznica. Czajnik ciągle na ogniu zaraz pęknie, wygotowany, syczy. Ma dopiero pięć lat, ale potrafi wyłączyć gaz. Ten syk w niej zostaje, razem z zapachem rozlanego mleka, mdli.
Mama ubiera się obok, w pokoju, jej ruchy dokładne, drzwi uchylone, rzeczy lądują w walizce, nieodwołalnie. Oni z tatą wciąż w kuchni, tata siedzi na krześle jak na koniu, z oparciem między nogami, opiera o nie brodę. Zamknął oczy, w ustach zasypia papieros.
Schyla się, sprząta, zbiera skorupy, jedna po drugiej, normalnie tego nie robi, normalnie mama zabrania sprzątać szkło: „skaleczysz się, Małgosieńka”, ale teraz nie jest normalnie. Drzwi trzaskają. Ojciec nie otwiera oczu. Kroki na klatce, w dół, ciszej i cisza. Nie rzuca, nie biegnie, ile minęło czasu? Odwraca się, ojciec jest teraz przy oknie. Wie, na co patrzy – mama przecina podwórko. Teraz porzuca okruchy szkła, staje obok, sięga ledwo do jego talii, wdrapuje się na krzesło, wdrapuje się na parapet, widzi, jak Danka idzie powoli przywalona ciężarem walizki.
Teraz możesz się ze mną ożenić, mówi do ojca.
(scena zaczerpnięta z One Man Show2)
*
– Kiedy dowiedziałaś się, że umarł twój ojciec...
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. To był rok 1979, jeszcze przed czasem AIDS, czyli wolność seksualna. Mieszkałam już wtedy w Szwecji. Tommy, mój chłopak, otworzył. W progu stała moja mama. Zawsze mówiłam o niej po imieniu – Danka. Tak samo o ojcu mówiłam Tadzik albo Tadeusz.
Gdyby paliła papierosy, zaciągnęłaby się głęboko, ale nie pali.
Danka weszła, byliśmy z Tommym nadzy, ale jak gdyby nie zauważała. Przeszła obok mnie i usiadła na małym stołeczku. „Masz wielką żałobę” – powiedziała. Tylko tyle. Padłam na kolana, jakbym się miała do niej modlić. Potem pamiętam, jak biegnę do przedpokoju i rzucam się o ścianę. O drzwi, o ścianę, wciąż naga, zrzucam rzeczy. Rąbek zasłony. Pamiętam, jak wkładam go do ust, żeby nie krzyczeć. Albo się może udusić.
– Ale krzyczałaś?
„Nie i nie, nie możesz, nieprawda”. Danka szarpała Tommy’ego: wody, daj jej wody. Chodziło o to, żebym przestała, ale ja wiedziałam, że nie przestanę, nigdy mi nie przejdzie. Ja tego nie przetrwam.
– Miałaś wtedy lat…
Dwadzieścia dziewięć. On tylko pięćdziesiąt pięć. Nie wytrzymało mu serce. Wtedy brał już tabletki antydepresyjne, przeszedł odwyk alkoholowy.. Pojechał do Jugosławii na Festiwal Poezji. Miał czytać swoje wiersze, ale nie zdążył. Siostra Danki usłyszała o tym w nocy w radio i zadzwoniła do niej rano. Danka do mnie natychmiast: „Muszę do ciebie przyjechać”. Zbywałam ją, byłam zajęta seksem.
A za godzinę dewastowałam mieszkanie.
– Nigdy nie byłaś na niego wściekła, choćby zła?
Że mnie odrzucił, a jednocześnie przywiązał? Byłam… Ostatni raz z nim rozmawiałam przez telefon, 16 maja 1979, w jego urodziny.
Kiedy umierał, trwało przyjęcie. Urządziliśmy mojej córce urodziny. Była cudowna niedziela, a Danka wynajmowała mieszkanie w Sztokholmie, w uroczej willi z ogrodem. Miejsce nazywa się Älvsjö. Tak jak jezioro elfów. Przyjechała moja ciotka Wanda, przywiozła mi prezent od Niego. Akurat dostał jubileuszową nagrodę za poezje dla dzieci. To była rządowa nagroda i wszyscy uważali, że powinien ją oddać. Że nie można od PRL-u brać nagród.
– A on?
„Psiakrew, nie oddam, to jest moja nagroda i z nią zrobię, co zechcę”. To było trzydzieści tysięcy złotych i medal. Poszedł do Galerii Jubilerskiej na Starym Rynku‒ Galeria Biżuterii Zaremski, sam, bo nie miał już wtedy żadnych kolegów, i kupił prezenty. Za resztę pieniędzy pił w Metal Barze, który jest obok. Od zawsze lubił kupować tam biżuterię dla swojej Małej Księżniczki i wtedy też dostałam biżuterię, bransoletkę, srebrną z olbrzymim bursztynem. Wiele lat później utopiłam ją… utopiła się w brudnej wodzie, w Key West, pozostała u Hemingwaya, gdzie mieszkał i się zastrzelił..
(milczenie)
Ojciec zmarł po południu, o siedemnastej. Przyjęcie dobiegało już końca. Ja pojechałam do Tommy’ego.
– Małga, wy…
Uwodziliśmy się intelektualnie – poezja, literatura, emocje.
(pauza)
------------------------------------------------------------------------
2 One Man Show – autofikcja Małgi Kubiak o jej życiu i dziedzictwie. Poetycka, punkowa. Pisana w różnych miejscach, w podróży, wydana po angielsku w 2002 roku, nakładem wydawnictwa i firmy producenckiej założonej przez samą Autorkę – The Ego Trip Label. Udostępniona po polsku przez spam.art.pl w roku 2005. Fragmenty OMS pojawiają się w wolnym tłumaczeniu, przystosowane na potrzeby książki, nie zawsze oznaczone.Pamiętam raz po jego wieczorze autorskim w restauracji Rycerska. W 1970. Tańczymy, ja ze stopami na jego stopach. Nagle odrywam się od niego, idę do stołów, spijam ze wszystkich kieliszków, chyba z pół litra tak wypiłam i biegnę. Łapię taksówkę na drugi koniec Warszawy, do mojego kolegi ze studiów
– Kochałaś się w nim?
Nic mnie nie obchodził! Ale tej nocy biegnę przespać się z nim.
– Bo ta intensywność?
Wkurzyłam się na męża, bo flirtował z moją dentystką. Mama nie była zaproszona. Zawsze już była na zewnątrz.
– A w oczach żony nie było nic, prócz łez – pisał w jednym z wierszy3.
Zawsze mówił to samo: najbardziej kocha Cecylię – swoją matkę, potem mnie. Na trzecim miejscu żonę.
Kiedy miałam czternaście lat, śniło mi się, że całujemy się w autobusie długo. Ja stoję tyłem do kierunku jazdy. Tylko raz miałam taki sen.
Po jego śmierci notorycznie śniłam, że żyje – ŻE ON ŻYJE – i że go szukam.
------------------------------------------------------------------------
3 T. Kubiak, Nie utraciłem jej nigdy.Pocztówka samobójcza, Marzec ’68. „Chwilę po rewolucji marcowej ’68. Przed ZOMO i ORMO uciekaliśmy z ASP razem z Tadeuszem Baranowskim (malarzem i legendą komiksu). Naćpanych zomowców w płaszczykach, w kapelusikach trzymali w kinie Kultura dzień i noc. Z galerii na schodach w budynku malarstwa zrzucaliśmy na nich sztalugi. Wycofali się i udało nam się uciec, ale gonili nas, biegliśmy z tłumem Krakowskim Przedmieściem, Podwalem, odbiliśmy do ojca na Piekarską. Baranowski był dla mnie ważny emocjonalnie – jak i ja dla niego – jednak ta relacja całymi latami nam się wymykała”. Fot. Ancia Lipko.OSOBY
Tadeusz Kubiak, poeta.
Małga Kubiak, jego córka reżyserka.
Marek Hłasko, Władysław Broniewski i kilku innych – polscy pisarze, poeci PRL i okolicy.
Cecylia Damięcka-Kubiakowa, matka Tadeusza, postać zagadkowa, bohaterka „skandalu panny Cecylii”. Oprócz Tadeusza ma jeszcze dwóch synów: Zygmunta i Janusza. Nauczycielka.
Dobiesław „Damian” Damięcki, jej brat i aktor, udawali bliźniaki.
Franciszek Kubiak, jej mąż, dyrektor gimnazjum. Wesoły, ale dość nudny. Gra na skrzypcach.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski, poeta i oficer, miłość Cecylii, bohater „skandalu panny Cecylii”.
Zygmunt Kubiak, filolog i humanista. Ceniony. Syn Franciszka i Cecylii, brat Tadeusza, stryj Małgi.
Danka Kubiak, malarka i scenografka teatralna – matka Małgi Kubiak. Psychotyczna.
Jan Szymański, jej ojciec, dziadek Małgi, działacz PPS, prowadził „Pensjonat Papy Szymańskiego”.
Ewa, Wanda, Hala, starsze siostry Danki, ciotki Małgi, twierdziły, że Tadeusz to szmata.
Wiktoria, ich matka. Nauczycielka i emancypantka.
Ewelina, postać nieco fantazmatyczna, zbyt prędko umarła i mało o niej wiadomo. Prababka Małgi Kubiak.
Barbara Kubiak, druga żona Tadeusza, „wampira”.
Agapiszon i Sun, dzieci Małgi Kubiak. Stella, Saga, jej wnuczki.
Oraz – last but not least:
Stones, Tjell i Harry oraz Nick Cave, Zbigniew Karkowski, Carl Michael von Hausswolff i paru innych – mężowie oraz mężczyźni Małgi Kubiak. Odwiecznie przegrani konkurenci Tadeusza.POLSKA KRONIKA MEDIALNA I LITERACKA4
1975, Polskie Radio
Z Tadeuszem Kubiakiem rozmawiają Maria Flisowska i Jerzy Bieniecki.
JB: Debiut radiowy?
TK: 48 rok.
JB: Debiut poetycki?
TK: 42.
MF: Słuchaj Tadeusz. Prowadzisz taką audycję „Radiowe debiuty poetyckie”. Powiedz nam o starcie tych, których lansujesz w radiu, opowiedz o tej audycji.
JB: Przepraszam – które lansujesz, chyba, to byłoby właściwsze…
MF: A, tak. Bo złośliwi twierdzą, że nie lansujesz mężczyzn, tylko lansujesz dziewczyny. Jak to właściwie jest?
TK: Więc istotnie, tak jakoś złożyło się, że więcej kobiet zasługuje na wyróżnienie radiowej anteny. Nie wiem czy jestem sprawiedliwy, ale chyba tak, bo przede wszystkim interesuje mnie poezja. Skoro kobiety piszą wiersze lepsze niż mężczyźni, to wydaje mi się, że należy je prezentować na antenie polskiego radia.
MF: Skąd twoja przygoda z radiem, bo w końcu nasza audycja nazywa się „Moja przygoda z radiem”?
TK: Więc istotnie – jest to moja przygoda z radiem. Ta moja przygoda trwa od 48 roku. To było jeszcze wtedy, kiedy ja spotkałem redaktora Karola Kuryluka w 48 roku w Warszawie, który zaangażował mnie do pracy w dziale literackim. Byłem niezmiernie zaszczycony tą propozycją wówczas jako młody człowiek…
JB: Przygoda, która trwa 26 lat, staje się już małżeństwem.
TK: Chciałem zwrócić uwagę, że 28 lat.
JB: 8…
MF: Tadeusz, chyba pomyliłeś się. 48 rok i 75 to jest chyba 27 lat…
TK: Zawsze byłem kiepskim arytmetykiem5.
------------------------------------------------------------------------
4 We wszystkich tekstach cytowanych zachowana została oryginalna pisownia.
5 T. Kubiak: Poeta powinien być komentatorem, https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1141993,Tadeusz-Kubiak-Poeta-powinien-byc-komentatoremRozmowa 1
CZŁOWIEK JEST BLISKO
Po to są drzewa wysokie i niskie, byś z nich miała kołyskę.
Tadeusz Kubiak, Kołysanka grudniowa
Kiedy zjawia się życie, nic już nie jest bezpieczne.
Małga Kubiak, OMS
*
Mieszkanie Małgi na Starym Mieście. Upalne lato. Ciemno. Zasłony szczelnie zasunięte, wyglądają jak kurtyna.
Już?
Cisza. Brzdęk odkładanej łyżeczki.
– Tak. Już się nagrywa.
Musi leżeć tak blisko?
Dyktafon zbiera: dźwięki staromiejskie, turyści, ktoś im fałszuje na starych skrzypcach. Uporczywe słońce wbija się z całą siłą w materiał.
– Może tutaj przesunę?
Może.
Głośny śmiech.
Jakby miał mnie pożreć.
Milczymy.
Chcesz jeszcze herbaty?
Małga siedzi w fotelu, ja na kanapie. Pokój niby rekwizytornia. Na stole głowy manekinów, obok suknie z epoki, na suficie coś wisi, nie rozpoznaję co. Półki, książki, na rozległym oparciu stare czasopisma, listy, tomiki ojca. Z dedykacjami, niektórym brakuje okładek. Lustro, torebki, peruki. Małga poprawia włosy, skręca je w gruby sznur, przenosi na ramię, nieposłuszne wracają na plecy, na końcu sznura robi więc mały warkoczyk. Włosy ma długie, w kolorze szampana. Nigdy nie zbiera ich żadną spinką.
Znów się nie uczesałam.
– Nie przeszkadza mi to.
Kiedy się starzejesz, włosy są inne, jak u lalki.
– Twarde?
Coś się dzieje nieprzyjemnego, gdy wkładam ręce.
– Elektryzują się?
Palce tak jakoś…
Kiedy tak mówi, to dotykanie włosów prawie słychać.
Kiedy Danka umierała, weszła w nie jej elektryczność, niczym nie dało się jej usunąć.
Milczymy.
– Może uchylę?
Podchodzę do okna, trzeba wejść na kanapę, tę drugą, też zarzucona rekwizytami, znowu książki, na biurku obok komputera siedzi lalka. Wygląda jak nie dla dzieci albo nie z naszych czasów. Ubrana wiktoriańsko. Odwracam na siebie jej duże nieruchome oczy.
Montuję zawsze w nocy, na granicy snu, w kontakcie z duchami.
Chodzi o film, który właśnie kończy, o jej prababci Ewelinie Janiszewskiej. Te „duchy” to postaci z połowy XIX wieku z Kresów.
Trzeszczenie fotela, skóra o skórę, jak to podczas upału.
Zawsze usiądę tak niewygodnie.
Krótką spódnicę naciąga na kolano, to jej stały gest. Ma świetne buty, nawet po domu chodzi na koturnach.
Na płaskim czuję się jak dziecko. Trochę dziwne, kiedy masz sześćdziesiąt siedem lat.
Jej nagły głośny śmiech.
Nic się nie przejmuj, Puszek. On się męczy, nie może wychodzić w ten żar.
Małgi pies shih tzu leży jak przyklejony do posadzki, szuka chłodu. Na zbyt głośny hałas reaguje nerwowo.
– To lalka z twojego najnowszego filmu?
Tak.
– A to zdjęcie?
Właściwie to ksero bardzo starego zdjęcia.
Ewelina, moja prababcia, jest nastolatką. A tu, zobacz, mam ksero aktu jej ślubu, cyrylicą, oryginał taki stary, że rozsypuje się w palcach.
– Potrzebujesz tych inspiracji dokoła?
Są jak relikwia… Kiedy pracuję, zamykam się z nimi jak w akwarium, ale kiedy z tobą rozmawiam, to jakbym nie mogła oddychać.
– Trudno jest sobie przypomnieć?
Właśnie odwrotnie! Dużo pamiętam, wszystko pamiętam, to pamiętanie mnie męczy, połyka mnie niczym smok wawelski, wczoraj nie montowałam, tylko całą noc czytałam, przeglądałam w głowie obrazy.
– Co czytałaś?
Wiersze, kawałki One Man Show, wspomnienia Marka Hłaski z Pięknych dwudziestoletnich. Chciałam Stanisławę Przybyszewską, ale nie zdążyłam.
– Dlaczego Przybyszewską? Bo jest córką poety?
Ona marzyła, żeby jej obcięli głowę, uwolnili myśli. Zobacz. Ja też swoją głowę malowałam zawsze oddzielnie.
Oglądam zdjęcie rysunku autorstwa Małgi: kobiece ciało, i głowa, łysa, ale długie rzęsy. Kojarzy mi się z Salome.
W pewnym sensie nienawidzę swojego dzieciństwa, jak o nim mówię. Zawsze mam chrypę, gdy tylko zaczynam, słyszysz?
Pauza.
– Pierwsze wspomnienie?
Plamy, barwy, takie zamazane, błyszczące. Danka była malarką, dużo patrzyłam na jej obrazy, ale nie, to były bombki choinkowe.
– Mieliście choinkę?
Oczywiście.
– Przez chwilę mi się zdawało, że w partyjnych rodzinach…
Tadeusz nie był w partii!
– Na szczycie gwiazdka czy czubek?
Teraz wiem, że gwiazdka, ale wtedy byłam za nisko. Pamiętam, że bombek mogę dotykać.
– Mama cię trzyma na rękach?
Na pewno tak, ale to mało pamiętam – jej dotyk. Zachodzą na siebie takie plamy, potem były w kałużach, kiedy czekaliśmy, noc, nie było już żadnych taksówek. Plamy z benzyny oświetlone latarnią. Miasto w PRL było ciemniejsze.
Ale tak naprawdę, pierwsze wspomnienia mam inne.
Uśmiecha się.
Jakby nielegalne. Maszynka, wiadro z wodą, woda jest zimna.
– Kto ją nosi?
Moja mama.
– Dlaczego nielegalne?
Bo jakby zza ściany jej brzucha. Tak było w pokoju, w którym mieszkała ze mną w ciąży. Na pewno ten obraz pochodzi stamtąd, bo potem mieliśmy inną kuchenkę, żadnego noszenia wody.
Wiem, jak to brzmi, ale ja dużo w ten sposób pamiętam. Rodzina to jest taka siatka, możesz po niej chodzić wzdłuż i wszerz, w tył, a także i w przód, jeśli masz dzieci.
– Rodzice opowiadali ci dużo?
Dużo. Są dwie tajemnice, jedną odkryłam, drugą jeszcze nie do końca, może razem nam się uda…
– Ta zimna woda, maszynka…
Może to są jakieś uczucia mojej mamy?
– Włoska psychoanalityczka Alessandra Lemma pisała, jak uczucia, traumy przechodzą pokoleniami z matki na córkę, z ciała do ciała, bo pamięć o nich umieszcza się na skórze.
Tak, ale niekoniecznie to jest między kobietami. Ja tak mam z moim synem, który był dla mnie jak siostra.
– Może zacznijmy od twoich urodzin. Była pełnia.
Tadeusz bał się koszmarnie. Stał pod szpitalem całą noc i pił z kolegami.
– Miał dwadzieścia sześć lat. Rok 1950.
W Korei właśnie wybuchła wojna. A ja urodziłam się cała żółta i między łopatkami miałam długi czarny ogon z włosów. Duch z Korei, tak o mnie mówili. Na świat sprowadzał mnie lekarz Koreańczyk.
– Naprawdę?
Położył się na mojej mamie i wyskoczyłam.
– Szamańska metoda.
Podobno już jest zabroniona, bo grozi śmiercią. Nie chciałam oddychać, obrócił mnie do góry nogami, dał klapsa i posikałam się. Zakrztusiłam się: krzyk, śmiech, płacz, coś jak czkawka. Ostatnio znalazłam wiersz ojca, że też się zsikał przy narodzeniu6.
O Tadeuszu mówili, że jakbym skórę zdarła z niego, i ten głos… głos mojej mamy był inny, piszczący. Tak cienki jak jej biała skóra. My z ojcem mieliśmy śniadą cerę, ciemne włosy. Jego włosy wiły się – tak czarne, że niebieskie. Jako niemowlę miałam takie same, ale potem zaczęły się przeinaczać. Rude, złotoblond, całe życie czekał, aż mi się z powrotem zrobią jak jego.
– Gdzie było tamto mieszkanie z maszynką?
Na Saskiej Kępie, w willi, gdzie dziś mieści się ambasada Azerbejdżanu. Tam mnie zrobili. Po wojnie Tadeusz chwilę studiował w Krakowie, wtedy mieszkali z Wisławą Szymborską i Adamem Włodkiem, na Krupniczej7. W 1947 przyjechali do Warszawy, ojciec zaczął pracę w radio i udało im się dostać pokój. Co prawda znowu niesamodzielny, ale za to ogromny, przedzielony szklanymi drzwiami i firaną. Dzielili go z pisarzem Jackiem Bocheńskim i jego żoną Hanką. Muszę powiedzieć, dość niesamowite, bo Danka i Hanka zaszły w ciążę w tym samym czasie.
Dwa tygodnie przed rozwiązaniem poszliśmy, ja w brzuchu, do gabinetu Józefa Cyrankiewicza. I dał mieszkanie.
– Z tak zwanej puli dla pracowników kultury.
Przenieśliśmy się od razu i tam dopiero był luksus. Dwa pokoje z kuchnią, kuchenka gazowa, łazienka z wanną, salon z balkonem. Rodzice urządzili się nowocześnie. Meble z Łady, typ Cepelia. Naczynia ładne, pogodne, nie żadne platery, srebra czy czeskie karafki, uważali to za bezguście. Nawet świecznik był z fajansu, nawet żyrandol. Choć bardzo drogi i duży. Nad moim łóżeczkiem Danka powiesiła reprodukcję Picassa, Akt kobiecy w pomarańczowej sepii. Pamiętam też malowanki Zofii Stryjeńskiej na szkle.
– W wierszu pisał: Nie stłucz8.
Mieliśmy sporo tej Stryjeńskiej. Wchodziłaś, był przedpokój, po lewej stronie mały pokój z oknem na podwórko, po prawej duży pokój z balkonowymi drzwiami i tym balkonem koszmarem…
Dąbrowskiego 73, trzecie piętro.
– Długo tam mieszkaliście?
Osiem lat.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI
------------------------------------------------------------------------
6 Tadeusz Kubiak, Pomnik.
7 Chodzi o Krupniczą 22, gdzie mieściła się, w przedwojennej kamienicy, siedziba oddziału Związku Literatów Polskich. Mieszkali tam m.in. Tadeusz Peiper, wdowa po Witkacym Jadwiga Witkiewiczowa, Konstanty Ildefons Gałczyński, Tadeusz Różewicz, Jerzy Andrzejewski, Halina Poświatowska, Anna Świrszczyńska, Stefan Kisielewski, Sławomir Mrożek, Stanisław Czycz.
8 T. Kubiak, Gdzieś kiedyś wśród gór.