Mali bohaterowie - ebook
Mali bohaterowie - ebook
Czy żeby zostać bohaterem, trzeba dokonywać nadludzkich czynów i mieć wielką moc? Mali bohaterowie udowadniają, że najważniejsza jest wrażliwość, odwaga, wiedza i chęć niesienia pomocy. Trzeba też znać numery alarmowe i umieć z nich skorzystać. Przemek, Ada, Sandra, Marta, duży Damian, Karolinka, Kuba, mały Damian, Iza i Nikola wiedzieli, jak się zachować, kiedy potrzebna była pomoc. Uratowali życie ludziom znajdującym się w niebezpieczeństwie. Historie tu opowiedziane zdarzyły się naprawdę w różnych, małych i dużych, polskich miejscowościach. Bohaterowie żyją bardzo blisko was.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7672-858-2 |
Rozmiar pliku: | 18 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Kajtek! Kajtek! – tata pokrzykiwał na niewielkiego konia.
Na podwórku stała przygotowana bryczka. Iza i Nikola wybierały się z tatą na spacer polnymi drogami. Dawniej jeździły tak do szkoły, tata zawoził je każdego ranka, a potem razem z Kajtkiem czekał na córki przed budynkiem. Kajtka znali wszyscy w okolicy, trudno było o spokojniejszego konia, który cierpliwie znosił poklepywanie dzieci. Teraz dojeżdżały do Klonowa gimbusem, a tata miał więcej czasu na pracę. Przejażdżki były coraz rzadsze.
Ich rodzinny Maków leżał wśród pagórków i lasów, z dala od głównych tras i miejskiego ruchu. Kilka domów przycupnęło na końcu wijącej się przez pola wąskiej drogi. Za białym płotem stał ostatni w wiosce niewielki domek Izy i Nikoli.
Mieszkały tylko z tatą, mama przed laty wyjechała w świat. Czasem pisała, czasem telefonowała, z każdym rokiem coraz bardziej oddalała się od rodziny. Tata przejął wszystkie obowiązki, a teraz, kiedy dziewczynki były starsze, to one dbały o dom, a Nikola nauczyła się nawet gotować. Najbardziej lubiły spędzać czas z tatą, koniem Kajtkiem i Piotrkiem, kolegą z wioski. Do innych było daleko, z koleżankami spotykały się przede wszystkim w szkole.
– Hej, Nikola! Pospiesz się! – wołała Iza, kiedy pewnego wiosennego dnia wysiadały z gimbusu przed jasnym budynkiem szkoły. – Dzisiaj macie kurs ratownictwa. Zobaczysz, jakie to fajne. My mieliśmy te zajęcia w zeszłym miesiącu – zachęcała starszą siostrę Iza.
Nikoli nie trzeba było dwa razy powtarzać. Równo z dzwonkiem wpadła do klasy, gdzie pani rozkładała sprzęt.
– Ta akcja nazywa się „Ratujemy i uczymy ratować”. Opowiem wam, jak zachowywać się w różnych trudnych sytuacjach – mówiła pani. – Tutaj mamy dwa fantomy, czyli takie manekiny, na których nauczycie się wykonywania masażu serca i tego, co należy zrobić, żeby pomóc osobie, która zasłabła albo miała wypadek.
Lekcja przeleciała nie wiadomo kiedy. Nikt nie miał ochoty wychodzić na przerwę, wszyscy zadawali pytania, a Nikola chciała znać najwięcej szczegółów. Razem z kolegami ćwiczyła na manekinie.
Pani przyglądała się dzieciom ćwiczącym na manekinie.
– Świetnie, Nikola – uśmiechnęła się – będzie z ciebie ratowniczka!
– E, nie wiem. Ja bym chciała zostać aktorką – westchnęła dziewczynka.
Po wakacjach Nikola miała zacząć naukę w gimnazjum. Iza wiedziała, że będzie tęsknić za siostrą, tym bardziej, że szkoły leżały na dwóch krańcach Klonowa.
Ostatni weekend wakacji był ciepły i słoneczny. Dziewczynki spędzały cały piątek na zabawie z Piotrkiem i jego kolegą Darkiem. Bujali się na podwórku na huśtawce z liny.
Z domu wyszedł tata i wyprowadził ze stajni Kajtka. Nikola i Iza na zmianę jeździły na oklep na swoim ukochanym koniku.
– Tato, pojedziemy gdzieś bryczką? – prosiły dziewczynki.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej