Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Malik - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
30 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
40,00

Malik - ebook

Książka zawiera dwa najciekawsze literacko, najważniejsze utwory prozą pisarki i poetki modernistycznej Else Lasker-Schüler (1869–1945): baśniowo-epistolarną powieść "Malik", ilustrowaną litografiami autorki i malarza Franza Marca, oraz nowelę "Artur Aronimus". Autorem przekładu i posłowia jest Andrzej Kopacki.
Lasker-Schüler, którą Gottfried Benn nazywał „największą poetką Niemiec”, była spektakularną postacią niemieckiego ekspresjonizmu i awangardy, uczestniczką bohemy berlińskiej, jedną z prekursorek wątków prokobiecych i wybitną przedstawicielką tematyki żydowskiej w literaturze niemieckiej.
"Malik. Historia cesarza" (1919) to po części korespondencja pisarki i Błękitnego Jeźdźca (malarza Franza Marca), po części osadzona w orientalnej scenerii, baśniowa proza z tebańskim księciem Jusufem (alter ego autorki) w roli głównej i z udziałem osób ze świata artystycznego (jak Georg Trakl czy Gottfried Benn) oraz postaci fikcyjnych. Misterna opowieść o miłości i wojnie zaleca się baśniową fantazją i barwnym, plastycznym językiem.
"Artur Aronimus. Historia mojego ojca" (1932) to wysnuta z narracji rodzinnej nowela, której tłem jest pogromowa groza, a (utopijną?) konkluzją pojednanie Żydów i chrześcijan. Siłą literackich obrazów z dzieciństwa ojca Else proza ta staje się jedną z najmocniejszych ekspozycji dyskursu żydowskiego w przedwojennej literaturze niemieckiej.
Else Lasker-Schüler, nazwana przez jednego z przyjaciół „czarnym łabędziem Izraela”, zdołała uciec z III Rzeszy i po emigracyjnej tułaczce umarła w Jerozolimie.

Projekt okładki i obwoluty: Frycz i Wicha

 

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8196-572-9
Rozmiar pliku: 3,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

LIST PIERWSZY

Mój drogi, drogi, drogi, drogi Franz, Błękitny Jeźdźcze,

chcesz wiedzieć o wszystkim, co zastałam w domu? Przez świetlik mogę sięgnąć w noc i wziąć sobie stamtąd czarną owieczkę, która pilnuje księżyca; nie byłabym już tak samotna, miałabym zabawkę. Moja spelunka to właściwie niewielki korytarz, bezdrzewna aleja. Posiadam około pięćdziesięciu ptaków, mieszkają one wprawdzie na dworze, ale co rano siedzą wszystkie na moim oknie i czekają na chleb powszedni. Niech no się tylko ktoś ośmieli psioczyć na ptaki – to ludzie najwyższej próby, żyjący w przestworzu blisko Boga, my zaś żyjemy na ziemi, blisko grobu. Moja spelunka to długa, straszna trumna, co wieczór ze zgrozą kładę się do długiej, strasznej trumny. Od tygodni biorę opium, szczury stają się wtedy różami, a rano kolorowe cętki słońca wlatują jak aniołki do mojej spelunki i pląsają po posadzce, po mojej koszuli śmiertelnej, która się od tego zabarwia; o, jestem zmęczona życiem. Moi towarzysze to tchórze i nędznicy, żadnego świętowania, żadnych błazeństw. Wszystkie moje girlandy potargane, zwisają z mojego serca. Tylko ja pozostaję przy życiu na tym świecie, na weselu beztroskiego miesiąca z kwiatem, i co dnia samotnie idę do grobu i płaczę przy tym, i śmieję się – mój smutek bowiem jest białym burgundem, moja wesołość winem czerwonym i słodkim. Kiedy się zamknie oczy, nie wiadomo, czy jest się wesołą, czy smutną, pobłądzi tu najlepszy znawca win. Nocą bawię się ze sobą w kochankę i kochanka, właściwie jesteśmy dwoma chłopcami. To najniewinniejsza na świecie zabawa w miłość; bez wskazywania różnicy, miłość bez przyczyny i celu, miła rozpusta. Pożółkła fotografia nad moim łóżkiem szczerzy się wtedy w uśmiechu, wie, że naprawdę miałam kiedyś ukochanego, który bawił się ze mną w kotka i myszkę. Pewnego razu jednak podarował mi małą koronę z kości słoniowej i złożył trybut dla Teb, mojego miasta: pięć lśniących monet w pudełeczku na wyściółce z jasnoniebieskiej waty. A teraz nie mam swojego miasta, nie chcę już zostać cesarzem, nikim, żadnym człowiekiem, nie chciałabym rządzić, nikogo nie chcę zapraszać na uroczystość koronacyjną. Przestałam też płakać, żeby ta dziwka – chichoczące monstrum – nad moim łóżkiem nie mogła się litować. Jestem rzekomo jak biedny Henryk – chodzi jej nie o króla Henryka, lecz o jej przyrodniego brata pijaka, który co roku dostaje świerzbu. Mam inny problem; jeden z moich przyjaciół tylko czeka, aż padnę trupem – żeby uporządkować moją spuściznę. Już sobie winsz-sz-szuje od rana do wieczora, a dla wprawy chadza na wszystkie urodziny i winszuje szczęśliwcom. Jutro mam urodziny; ciocia Amalia w krynolinie, w ramkach nad moim łóżkiem, ceruje mi pończochy i udziela sekretnej rady – żebym nie musiała opłacać czynszu jej siostrzenicy. Ta zawsze jest taka nadęta, a poza tym – inkasuje. Kiedy się zbliża, frunę z kąta w kąt jak na wpół sparaliżowany nietoperz – aż mnie dopada... Wcześniej w swoich snach byłam u wuja w Vampur i trzymałam w dłoni gałązkę oliwną. Miałam też wiele, wiele odświętnych sukienek, teraz nosi je na okrągło moja gospodyni; kiedy nie płaciłam czynszu, brała sobie jedną z nich; wiszą teraz w jej szafie i wszystkie poszarzały. Ale muszę być jej wdzięczna, bo chce upiec dla mnie ciasto i podarować mi do spelunki porzekadło pod szkłem, żebym była bardziej rada. A przecież jestem dużo bardziej niż kiedyś, przynajmniej tęsknię teraz od czasu do czasu, nawet jeśli tylko – za jakimś – złym – człowiekiem. Mój ukochany nigdy mnie o nic nie pytał, ponieważ moje wargi tak chętnie by się roztańczyły. Ale musiałam dużo chodzić, z takim trudem posuwałam się naprzód, a przecież jakże chętnie p r z e j e c h a ł a b y m s i ę raz samochodem albo w lektyce. Przed nim jednak znałam człowieka jeszcze gorszego, ten kazał mi stąpać boso po gwoździach, po czym do podeszew przyczepiło mi się wiele blizn, które bolą. Mogę opowiedzieć jeszcze niejedną smutną historię (ale ciocia w ramce zawsze mruczy wtedy swoją ulubioną piosenkę „Amalio, a za co ten kuksaniec”). Posłuchaj tylko historii o chłopczyku, co siedział przy obcym stole i nie mógł się ucieszyć ze słodyczy. Albo historii o innym obcym dziecku, które macocha wyprowadziła na spacer, własne dziecko niosąc pod sercem. Drogi, drogi, drogi, drogi Błękitny Jeźdźcze – Amen.

LIST DRUGI

Drogi Błękitny Jeźdźcze, nie powinnam już pisać tak smutnych listów – jakżebym mogła, skoro słońce świeci tak miło i wesoło, ja zaś idę ramię w ramię z pogodą; a we wszystkich witrynach księgarskich wyłożono moją książkę. Moje serce połyskuje; moja własna idylla zimowa budzi we mnie promienny uśmiech, a chwilami nawet dzięki różowoczerwonym peoniom – zielono mi. Poza tym od kilku dni biorę neura-lecytynę, substytut mózgu (autentyczna tylko ta z głową nosorożca w pierścieniu), mam ją zawsze przy sobie i kiedy utknę w rozmowie, dotleniony mózg nosorożca udziela odpowiedzi wręcz zadziwiająco rozsądnej, niemal rażąco inteligentnej – nikt nie chce uwierzyć, że jestem poetką, a redakcje dają mi zlecenia. Pan X nie będzie już mógł napisać, że histerycznie piszczę w kawiarni, o czym wie, bo zasłyszał zasłyszane. Dostał ode mnie szturchańca i odtąd rozpętało się piekło, wielką mam uciechę dzięki tym owieczkom na błoniu. Gdybym była katarynką, a moją korbką kręciłby kaleka, to z ochoty do tańca wyrosłyby mu nogi. I wiesz, Franz w błękicie, chce mi się wywrócić koziołka, bo mówimy sobie „ty”, i nie wiem już, czego jeszcze mi się chce, kiedy rankiem znów przychodzi wspaniała cud-pocztówka od Ciebie! Wielkie koty to suwerenne bestie. Pantera – dzika goryczka, lew – niebezpieczna ostróżka, tygrysica – wściekła, połyskująca żółto klonina. Ale twoje szczęsne, błękitne konie to nic innego jak rżące archanioły, a wszystkie galopują wprost do raju, a Twoje święte, uświęcone lamy i łanie oraz – oraz jelonki – odpoczywają w błogosławionych gajach. Wiele Twoich duchownych zwierząt pachnie mlekiem. Hodujesz je na swoich płótnach. Czcigodny, błękitny Wielki Kapłanie!

LIST TRZECI

Najukochańszy mój bracie przyrodni. Nie ma wątpliwości, byłeś Rubenem, a ja Józefem, Twoim przyrodnim bratem w czasach kananejskich. Dzisiaj śnimy już tylko sny biblijne. Czasem, jak dzisiejszej nocy, taki sen drwi sobie ze mnie. O, zły to był sen; wszelako spełniło się moje najgorętsze pragnienie: nagle byłam królem w Tebach, w złotym płaszczu na ramionach, z gwiazdą w jego fałdach, w koronie malika na głowie. Byłam malikiem. A nasze muzułmańskie dziatki na wielbłądziątkach kłusowały za moim prześwietnym wielbłądem i popiskiwały we wszelkich najzawilszych tonacjach pisku (można było umrzeć ze śmiechu!): „Rex-kleks, Rex-kleks, Rex-kleks”! Jak sobie o tym pomyślę! Tak w ogóle jestem dziś trochę nieszczęśliwa – nie znam nikogo, w kim mogłabym się zakochać. A Ty znasz kogoś? Twój zdradzony i sprzedany Jusuf

LIST CZWARTY

Mój Błękitny Jeźdźcze, szukam mostu, którym jakaś dusza mogłaby przyjść do mojej, całkiem niespodziewanie. Dusza tak samotna to przecież coś okropnego! O, mogłabym tę swoją (czemu nie) skleić syndetikonem z jakąś inną. Syndetikon klei też szkło i złoto. Gdyby tak ktoś zasadził swój ulubiony kwiat tuż obok mojego serca albo wlał w nie gwiazdę, albo – gdyby ugodziło mnie rozmarzone spojrzenie. Nie bądź zły, Błękitny Jeźdźcze, że robię się sentymentalna, wystarczy wszak, bym spojrzała na kartkę od Ciebie, z konikiem zabawką; dokładnie taki sam stoi jeszcze w rupieciarni na strychu mojego tebańskiego pałacu: w śmiesznym kolorze, karminowym – jak serce.

Ale ja też narysowałam coś na kartce. Ciebie i Twoją Mareię. Wyobraź sobie, że sam jesteś koniem, brązowym, o długich nozdrzach, z dolinami łez pod oczyma, szlachetny koń, dumnie i spokojnie potrząsający łbem, a twoja Mareia jest złotożółtą lwicą. Twój kochający Jusuf

LIST PIĄTY

Błękitny Jeźdźcze nad Jeźdźcami. Redakcja: „Sturm” otworzył filię pod szyldem moich wierszy; Isidor Quanter bądź Quantum dostarcza zadziwiających kopii. Jak to się dzieje? Nie mam w sobie nic z nauczycielki, a jednak są tacy, co należą do mojej „szkoły”. Ciarki mnie przechodzą! Poza tym jury wystawy „Sturm” odrzuciło portret przedstawiający jego czworo prezesów podczas ceremonii ślubnej¹. O Błękitny Jeźdźcze, miłość poniża, miłość jest poniżana, miłość potrafi się upić, i to jak! Przyszło mi na myśl, że tylko krew nie byle jaka może się mieszać z winem, wpadać w odurzenie, nasycać miłością. Zapadła noc – wszędzie – o, jak s t r a s z l i w i e delikatni wszyscy my, wszyscy, Ty, Mareia i ja, chcemy być dla siebie... Nie zapomnieliśmy, jak zdzierać z siebie skórę – niczym odświętny strój. Cóż to jest innego jak nie miłość, Błękitny Jeźdźcze, czy możemy żyć czym innym niż ona, niż krew i dusza – wolę zostać ludożercą niż przeżuwać trzeźwość.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: