Małpa, która zrozumiała Wszechświat - ebook
Małpa, która zrozumiała Wszechświat - ebook
to opowieść o najdziwniejszym zwierzęciu zamieszkującym planetę Ziemia –
o człowieku. Książkę otwiera pytanie, co pomyślałby o naszym gatunku naukowiec
z obcej planety, gdyby wylądował tu z misją badawczą. Jak zinterpretowałby różnice płciowe, obyczaje seksualne, nasz altruizm i naszą kulturę? Autor, Steve Stewart-Williams, odpowiada na te pytania, łącząc dwie perspektywy teoretyczne – psychologię ewolucyjną i teorię ewolucji kulturowej. Przy przyjęciu tej perspektywy główne założenie jest oczywiste – ludzie są zwierzętami ukształtowanymi przez dobór naturalny, co oznacza, że tak samo jak wszystkie zwierzęta ewoluowaliśmy, by przekazywać swoje geny. Sytuacja się skomplikowała, gdy w pewnym momencie naszych dziejów wyewoluowaliśmy też zdolność do tworzenia i przekazywania kultury. Od tej chwili kultura zaczęła też ewoluować, zmieniając siebie i nas. To ten proces sprawił, że z małp kryjących się przed drapieżnikami na afrykańskiej sawannie staliśmy się małpami, która zasiedliły praktycznie wszystkie kontynenty, a niektóre z nich nawet coraz śmielej wyprawiają się poza swoją planetę, a przede wszystkim zaczynają też coraz lepiej rozumieć Wszechświat, którego są nieskończenie drobną częścią
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-61710-78-3 |
Rozmiar pliku: | 1,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
KREACJONIZM POZNAWCZY A REALISTYCZNA WIZJA NATURY LUDZKIEJ
12 lutego 2019 roku (to „Dzień Darwina”, który urodził się 12 lutego 1809 roku) opublikowane zostały wyniki kolejnych badań Pew Research, w których, tak jak w poprzednich latach, pytano Amerykanów między innymi o ich stosunek do teorii ewolucji¹. Wyniki były — jak zwykle — dość przygnębiające.
• Jedna trzecia respondentów (33 procent) uznała za prawdziwe stwierdzenie „człowiek wyewoluował w toku procesu doboru naturalnego, w który nie był zaangażowany Bóg ani żadna inna siła wyższa”.
• Niemal połowa (48 procent) stwierdziła, że ewolucja zachodzi, ale jest to proces „kierowany lub akceptowany przez Boga albo inna siłę wyższą”.
• Prawie jedna piąta (18 procent) ankietowanych uznała, że „odrzuca w pełni teorię ewolucji, bo człowiek od początku istniał w swojej obecnej postaci”.
Znaczący wpływ na stosunek do ewolucjonizmu ma, jak się okazuje, wyznanie. Wśród białych ewangelikanów akceptację dla teorii ewolucji wyraziło tylko cztery procent respondentów, a niemal dziesięć razy więcej (38 procent) członków tych Kościołów jest zwolennikiem poglądu, że człowiek „zawsze istniał w obecnej formie”. Katolicy najwyraźniej większym stopniu pogodzili się z ewolucją (na co pewnie wpływ miały głośne proewolucyjne deklaracje papieża Jana Pawła II z 1996 roku), bo obecnie już „aż” 56 procent amerykańskich wyznawców tej religii akceptuje twierdzenie, że gatunek ludzki ewoluował w procesie „kierowanym przez Boga lub inną siłę wyższą”, a co więcej, niemal 30 procent postrzega ewolucję człowieka jako proces w pełni naturalny. W grupie osób deklarujących się jako ateiści lub agnostycy (bądź niezwiązani z żadną religią instytucjonalną) prawie dwie trzecie (64 procent) podpisało się pod stwierdzeniem, że gatunek ludzki ewoluował bez żadnej ingerencji „sił wyższych”.
Poglądy na ewolucję są też skorelowane z afiliacjami politycznymi, acz już słabiej. Gallup analizował tę kwestię w roku 2012² i z badań tej agencji wyszło, że „58 procent Republikanów wierzy, że Bóg stworzył człowieka w jego obecnej postaci w ciągu ostatnich dziesięciu tysięcy lat”, a tylko pięć procent gotowych jest zgodzić się z twierdzeniem, że ewolucja gatunku ludzkiego była naturalnym, niesterowanym procesem. Te wyniki nie są raczej zaskakujące, natomiast bez wątpienia jest niespodzianką, że również 41 procent wyborców Demokratów i praktycznie tyle samo (39 procent) wyborców niezależnych deklaruje, że człowieka w jego dzisiejszej postaci stworzył Bóg nie dawniej niż dziesięć tysięcy lat temu. Równie intrygujące jest to, że tylko 19 procent Demokratów (i tyle samo wyborców niezależnych) akceptuje model niesterowanej ewolucji gatunku ludzkiego, a też że niemal jedna trzecia i Republikanów (31 procent) i nawet nieco więcej Demokratów (32 procent) podziela przekonanie, że ewolucją gatunku ludzkiego kieruje Bóg.
Czemu mnie to dziwi? Otóż wydawało mi się, że wśród Demokratów powszechniejszy jest obyczaj pozyskiwania wiedzy o świecie nie z Pisma Świętego, ale z czasopism naukowych, najwyraźniej jednak się myliłem. Ewidentnie w kwestii poglądów na pochodzenie człowieka odgrywać muszą istotną rolę jakieś inne czynniki niż tylko racjonalne rozumowanie i dowody empiryczne, które jednoznacznie wskazują na naturalistyczne, ewolucyjne wyjaśnienie pochodzenia człowieka. W książce Why Darwin Matters, którą opublikowałem w roku 2006, wskazałem sześć powodów, dla których ludzie odrzucają teorię ewolucji. Oto one:³
1. Uogólniony lęk przed tym, że nauka stanowi zagrożenie dla religii. To egzemplifikacja modelu, który nazwałem modelem „skonfliktowanych światów”, opierającego się na założeniu, że człowiek musi wybierać między nauką a religią. Jego przeciwieństwem jest „model jednoświatowy”, w którym nauka ma służyć do dowodzenia prawd religijnych. Wyróżniłem też „model odrębnych światów”, zgodnie z którym nauka i religia zajmują odrębne domeny (to oczywiste odniesienie do słynnej NOMY — NonOverlaping MAgisteria, czyli „Nienakładających się Magisteriów” Stephena Jaya Goulda)⁴. I jakkolwiek procent Amerykanów deklarujących wiarę w Boga spada w ostatnich latach, rośnie natomiast liczba tych, którzy określają się jako niereligijni i/lub niezwiązani z żadnym konkretnym wyznaniem (ta grupa to już 23 procent całej populacji i 34 procent milenialsów⁵), to jednak, jak wynika z badań, nadal około 90 procent Amerykanów wierzy w istnienie jakiejś wyższej siły (nawet jeśli nie jest to już biblijny Bóg)⁶, a 59 procent uważa, że nauka i religia są ze sobą skonfliktowane⁷.
2. Szczególny lęk już nie przed całą nauką, ale przed teorią ewolucji, jako osobliwie groźną dla religii. I istotnie pewne twierdzenia religii Abrahamowych, jak choćby wiek Ziemi czy sekwencja zdarzeń opisanych w Księdze Rodzaju, są wprost sprzeczne z tym, co mówi na ten temat nauka. Na szczęście większość wyznań religijnych jest dziś na tyle elastyczna, że ich przedstawiciele potrafią już zaakceptować nieodparte naukowe dowody i pogodzić się z tym, że święte pisma należy odczytywać jako alegorię. Tyle że amerykańskie kościoły fundamentalistyczne — ewangelikalne i część pozostałych denominacji protestanckich — pozostają wobec nauki sceptyczne i zdecydowanie odrzucają zwłaszcza ewolucjonizm (choć w ostatnich dekadach na ich celowniku znalazło się również naukowe podejście do zmiany klimatu)⁸.
3. Niezrozumienie teorii ewolucji. Kontrowersje wiążące się ze sporem ewolucjonizmu z kreacjonizmem sprawiają, że teoria ewolucji jest często eliminowana z programów szkolnych, a nawet jeśli znajduje się w podstawie programowej, wielu nauczycieli unika jej omawiania, by uniknąć potencjalnego konfliktu z administracją szkoły lub rodzicami. Efekt jest taki, że jak pokazały badania Gallupa z 2001 roku, 66 procent Amerykanów twierdzi, że nie wie nic lub prawie nic („czuje się niedoinformowana”) o teorii ewolucji⁹.
4. Lęk przed ewolucją jako zagrożeniem dla naszego człowieczeństwa. Kopernik pokazał, że nie jesteśmy centrum świata, Darwin zrobił coś w pewnym sensie jeszcze gorszego — odkrył, że jesteśmy „tylko” zwierzętami, które jak wszystkie inne ziemskie stworzenia podlegają tym samym naturalnym prawom. Nancy Pearcey, członkini Discovery Institute, zeznając przed Komitetem Prawnym Kongresu Stanów Zjednoczonych, zacytowała w pewnej chwili popularną piosenkę, w której znalazły się takie słowa: „ty i ja, maleńka, jesteśmy tylko ssakami, zróbmy to więc tak, jak pokazują na kanale Discovery”. Przytoczyła te słowa, bo jej zdaniem stanowią one jeden z dowodów na to, że skoro amerykański system prawny ma być oparty na powszechnie podzielanych wartościach moralnych, to jedyną metodą podtrzymania takiego systemu wartości, jest, jak to określiła, powszechna i niepodważalna zgoda na istnienie „nieosądzalnego sędziego” i „niestworzonego stwórcy”¹⁰.
5. Zrównanie ewolucji z nihilizmem i upadkiem moralnym. Rozumowanie to przebiega następująco — z ewolucjonizmu wynika, że nie ma Boga, czyli akceptacja tej teorii prowadzi do ateizmu. Bez wiary w Boga nie ma moralności i życie pozbawione jest (wyższego) sensu, a bez moralności i poczucia sensu życia społeczeństwo i cywilizacja nie mogą przetrwać, bo znika to, na czym się opierają. Bez cywilizacji zaś ludzie są skazani na życie jak zwierzęta, jak prymitywne bestie. Taką logiką posłużył się choćby znany konserwatywny komentator Irving Kristoll, pisząc: „Gdy mowa o kondycji ludzkiej, jedna rzecz nie ulega wątpliwości — żadna wspólnota nie może przetrwać, jeśli jej członkowie zaczną wierzyć — lub nawet tylko podejrzewać — że prowadzą bezcelowe życie w pozbawionym wyższego sensu Wszechświecie”¹¹.
6. Lęk przed tym, że akceptacja teorii ewolucyjnej oznacza zgodę na to, iż natura ludzka jest stała i niezmienna. Ta swoista odmiana genetycznego determinizmu łączy się z radykalną krytyką socjobiologii i psychologii ewolucyjnej, którym zarzuca się właśnie deterministyczne implikacje, a mianowicie to, iż wynika z nich nieskuteczność reform politycznych i polityk antydyskryminacyjnych. Warto podkreślić, że podczas gdy pięć wcześniej opisanych przyczyn odrzucania ewolucjonizmu ma swoje źródła (oraz zwolenników) głównie po prawej stronie sceny politycznej, a to z tego powodu, że to religijnie motywowani konserwatyści postrzegają w teorii ewolucji atak na kluczowe religijne dogmaty, to zarzut genetycznego determinizmu formułowany jest przez tzw. progresywną lewicę, która w ewolucjonizmie widzi z kolei groźne wyzwanie dla swoich politycznych przekonań i celów. Tę szczególną postawę nazywam „poznawczym kreacjonizmem”.
Źródeł poznawczego kreacjonizmu trzeba doszukiwać się w odwiecznym sporze natura vs. kultura oraz w gorących debatach nad polityczno-ekonomicznymi implikacjami określonych wizji natury ludzkiej dla kształtu ludzkich społeczeństw. Kreacjoniści poznawczy sprzeciwiają się wszelkim próbom zastosowania ewolucyjnego myślenia do ludzkiego umysłu lub do społeczeństwa, bo obawiają się, że jeśli nasze myślenie, moralność, zachowania społeczne i wybory ekonomiczne kształtują się pod wpływem doboru naturalnego, oznacza to, że wszelkie polityki zmierzające do poprawy ludzkiego losu są skazane na porażkę. Innymi słowy — dla kreacjonistów poznawczych gatunek Homo sapiens podlega ewolucji tylko od pasa w dół.
Ekonomista Thomas Sowell opublikował w roku 1987 książkę A Conflict of Visons, gdzie opisał dwie konkurencyjne wizje natury ludzkiej, które nazwał „wizją wymuszoną” (constrained vision), właściwą dla myśli konserwatywnej, i „niewymuszoną” (unconstrained vision), występującą w refleksji lewicowej (liberalnej). Przy czym, jak pokazał Sowell, ten podział ma bardzo poważne konsekwencje, bo zarówno u konserwatystów, jak i u lewicowych liberałów obserwujemy występowanie względnie spójnego zestaw poglądów na ewidentnie niepowiązane ze sobą problemy społeczne takie jak podatki, państwo dobrobytu, świadczenia socjalne, opieka zdrowotna, wymiar sprawiedliwości czy wojna, a treść tych poglądów zależy głównie od tego, którą to wizję natury ludzkiej — wymuszoną czy niewymuszoną — przyjmują¹². Pisze zatem Sowell:
Jeżeli opcje, jakimi dysponuje człowiek, nie są wymuszone i nieuchronnie zamknięte, powszechność zachowań oraz zdarzeń odrażających i tragicznych domaga się nie tylko wyjaśnienia, ale też należy jak najszybciej wskazać rozwiązania, które pozwolą je wykluczyć. Jeśli jednak to nasze wrodzone ograniczenia i namiętności stoją za tymi bolesnymi zjawiskami, odkryć należy tylko, jak ich powszechność można ograniczyć. Zgodnie z wizją niewymuszoną (natury ludzkiej) społeczne zło nie ma nieusuwalnych przyczyn, nie ma zatem żadnego powodu, by kierując się moralnym zaangażowaniem, nie poszukiwać najlepszych rozwiązań problemów społecznych i nie wprowadzać ich w życie. Uznanie za prawdziwą wizji wymuszonej pociąga natomiast za sobą konieczność pogodzenia się również z tym, że jakiekolwiek działania i strategie zmierzające do ograniczenia lub usunięcia wrodzonego zła łączą się z koniecznością poniesienia określonych kosztów, choćby w postaci społecznych szkód poczynionych przez polityki społeczne. W tym wariancie nie możemy zatem liczyć na eliminację zła, a jedynie na rozważny i staranny targ — coś za coś.
W książce Tabula rasa. Spory o naturę ludzką (2002) psycholog Steven Pinker proponuje nieco inne ujęcie dylematu opisanego przez Sowella, inaczej też obie wizje nazywa i przeciwstawia sobie wizję utopijną i wizję tragiczną¹³:
Zgodnie z wizją utopijną należy jasno określać cele społeczne i opracowywać rozwiązania polityczne, które zmierzają bezpośrednio do ich osiągnięcia. Nierówności ekonomiczne atakuje się tu przez wypowiedzenie wojny ubóstwu, zanieczyszczenie środowiska — przez uchwalanie przepisów dotyczących jego ochrony, nierówności rasowe — przez politykę preferencji, substancje rakotwórcze — przez wprowadzanie zakazów używania określonych dodatków spożywczych. W wizji tragicznej natomiast zwraca się uwagę na egoistyczne motywy ludzi, którzy mieliby wprowadzać te rozwiązania w życie, szczególnie zaś na groźbę ekspansji ich biurokratycznego królestwa, a także na niezdolność człowieka do przewidywania niezliczonych następstw własnych działań, zwłaszcza wtedy, kiedy cele społeczne zderzają się z samolubnymi dążeniami milionów ludzi.
W pewnym sensie współczesny podział na lewicę i prawicę doskonale koresponduje z przyjmowaną w ramach tych światopoglądów wizją świata i to ona właśnie decyduje o odmiennym stanowisku zwolenników obu tych opcji ideologicznych w tak kluczowych kwestiach jak między innymi zakres odpowiedzialności państwa (duża vs. mała), wysokość podatków (wysokie vs. niskie), opieka zdrowotna (państwowa i bezpłatna vs. prywatna i płatna), ekologia (ochrona środowiska vs. nieskrępowany wolny rynek), polityka karna (czynniki społeczne czy indywidualne skłonności jako źródło przestępstw), prawodawstwo (aktywizm i „zasady sprawiedliwości społecznej” vs. legalizm prawny).
Zgadzam się z Sowellem i Pinkerem w tym, że wizja niewymuszona jest utopijna (słowo utopia pochodzi z greki, dosłownie to nie-miejsce). Utopijna także dlatego, że opiera się na szczególnej koncepcji natury ludzkiej znanej w literaturze jako tabula rasa. Człowiek przychodziłby w tym ujęciu na świat jako „niezapisana karta”, co oznaczałoby, że źródłem wszelkich nierówności, niesprawiedliwości i zła na świecie są prawa, obyczaje i instytucje społeczne, a skoro tak, to zmiana owych instytucji i inżynieria społeczna, czyli rozwiązania polityczne, mogą uwolnić naturalny ludzki altruizm i wyeliminować ze świata zło. Co więcej, również fizyczne i intelektualne różnice między ludźmi są w tej utopijnej wizji uznawane za efekt niesprawiedliwości systemu społecznego, czyli ludzie nie są skazani na przynależność do określonej warstwy społecznoekonomicznej, bo te są tylko sztucznym wytworem historycznie ukształtowanych — i opartych na niesprawiedliwości — systemów społecznych, gospodarczych i politycznych. Jednym słowem — świadoma polityka wszystkie nierówności jest w stanie usunąć. Cóż, moim zdaniem taka wizja rzeczywiście opisuje tylko coś, co można by nazwać „nie-miejscem”.
I dlatego właśnie w książce The Believing Brain, którą opublikowałem w roku 2011, starałem się pokazać, że zamiast wybierać między dwiema sztywno zdefiniowanymi (i sprzecznymi) wizjami natury ludzkiej — wymuszoną i niewymuszoną (lub tragiczną i utopijną) — rozsądniej przyjąć inną opcję i zaakceptować realistyczną wizję natury ludzkiej, opartą na istnieniu kontinuum wyznaczonego przez model „niezapisanej karty” na jednym krańcu i genetyczny determinizm na drugim¹⁴. Jeżeli wierzysz, że natura ludzka nie jest nieskończenie plastyczna, lecz podlega w pewnej części — w aspekcie fizycznym, poznawczym i moralnym — szczególnym ograniczeniom, jesteś zwolennikiem proponowanej przeze mnie realistycznej wizji człowieka. Kierując się ustaleniami genetyki behawioralnej i psychologii ewolucyjnej, należałoby przyjąć, że te „ograniczenia” determinują ją w czterdziestu do pięćdziesięciu procentach (taką odziedziczalność większości ludzkich cech pokazują badania). Tak więc, zgodnie z wizją realistyczną natura ludzka podlega ograniczeniom narzuconym przez biologię oraz naszą ewolucyjną historię, a wszelkie polityki społeczne, jeśli mają być skuteczne, muszą te ograniczenia uwzględniać, koncentrując się na wzmacnianiu pozytywnych i osłabianiu negatywnych aspektów kondycji ludzkiej.
Realistyczna wizja odrzuca model tabula rasa i liczne jego implikacje, choćby tę, że ludzie są tak plastyczni i tak podatni na inżynierię społeczną (zwłaszcza pod postacią programów rządowych), że odgórne dekretowanie i projektowanie rzeczywistości społecznej ma głęboki sens i praktycznie żadnych wad. Zgodnie z proponowaną tu przeze mnie wizją pierwotnym źródłem harmonii społecznej winny być rodzina, prawa i obyczaje oraz tradycyjne instytucje społeczne, rząd zaś może i powinien ingerować wtedy, gdy w tym naturalnym systemie coś zaczyna szwankować. Zwolennik wizji realistycznej widzi potrzebą moralnej edukacji, której źródłem są rodzice, przyjaciele, rodzina i wspólnota, z tego prostego powodu, że akceptuje dualizm natury ludzkiej, czyli to, że jesteśmy jednocześni i egoistyczni, i altruistyczni, skłonni do konkurencji i do współpracy, chciwi i szczodrzy. Jak pisał Steven Pinker w książce Zmierzch przemocy. Lepsza strona naszej natury (która w oryginale nosiła tytuł The Better Angels of Our Nature)¹⁵, mamy w sobie i owe tytułowe „lepsze anioły”, i „wewnętrzne demony”, a więc potrzebujemy reguł, nauki oraz zachęty do tego, by czynić dobro. Wreszcie wizja realistyczna akceptuje fakt, że ludzie bardzo różnią się od siebie, nie tylko fizycznie, ale również w sferze zdolności poznawczych i moralności, a różnice te są w znacznym stopniu dziedziczne i to one właśnie w dużej mierze decydują o tym, jakie miejsce w społeczeństwie ostatecznie ktoś zajmie.
W ciągu ostatniej dekady przynajmniej w Stanach Zjednoczonych konserwatywny kreacjonizm wyraźnie tracił polityczne i kulturowe wpływy, zwłaszcza wśród elit i młodego pokolenia, na co bez wątpienia miały wpływ liczne przegrane batalie sądowe jego zwolenników, którzy pod maską „naukowego kreacjonizmu” i „teorii inteligentnego projektu” próbowali przemycać religijną ideę „Stworzyciela” do programów szkolnych. Te próby były konsekwentnie i z sukcesem blokowane. Niestety równolegle rosły wpływy innego antyewolucjonistycznego światopoglądu, który tu określiłem mianem „poznawczego kreacjonizmu”, a który zwłaszcza w liberalno-lewicowych mediach i w kręgach akademickich urósł do rangi niepodważalnej doktryny, na straży której stanęła coraz powszechniejsza na amerykańskich kampusach i przyjmująca często chorobliwą wręcz postać „walka” z mową nienawiści i z tzw. mikroagresją. W efekcie mamy na coraz na coraz większej liczbie uczelni tworzoną tzw. safe space, „bezpieczną przestrzeń”, gdzie nie wolno wypowiadać żadnych kontrowersyjnych twierdzeń (czyli dosłownie nic, co ktokolwiek może uznać za potencjalnie zagrażające) i „w ramach obrony akademickich wolności” uniemożliwia się zabieranie głosu każdemu, kto mówi cokolwiek, co z postmodernistycznymi doktrynami się nie zgadza.
Dlatego właśnie książkę Steve’a Stewarta-Williamsa uznaję za tak ważną. Autorowi nie tylko udało się doskonale ukazać nieodparte dowody ewolucji i opisać, w jaki sposób dobór naturalny (w tym dobór płciowy) kształtował organizmy biologiczne (również organizm — oraz umysł — człowieka), ale też znajdziemy w tej książce najlepszą ze znanych mi krytyk poznawczego kreacjonizmu (we wszystkich postaciach) i przekonujący wywód na rzecz odrzucenia obu błędnych wizji natury ludzkiej; tak tragicznej (konserwatywnej), jak utopijnej (lewicowej). Oba Apendyksy, które Stewart-Williams pomieścił w swojej książce — Jak dyskutować ze zwolennikiem koncepcji tabula rasa? i Jak dyskutować z antymemetykiem? — powinny moim zdaniem stać się obowiązkową lekturą dla wszystkich studentów biologii, psychologii, antropologii i socjologii. Może przede wszystkim dlatego, że autor Małpy, która zrozumiała Wszechświat nie ustawia sobie oponenta, tak jak często robią to nieuczciwi polemiści, ale rzetelnie i obiektywnie przedstawia argumenty drugiej strony i potem dopiero, za pomocą nieodpartej logiki i zachowując pełną polemiczną przyzwoitość, je obala. Równie ważnym atutem tej książki jest zmiana perspektywy, jaką proponuje nam jej autor, i spojrzenie na nasz świat okiem antropologa reprezentującego obcą cywilizację. Ten eksperyment myślowy pozwala świetnie ukazać ewolucję naszego umysłu i naszej kultury. Reasumując — cała książka to po prostu prawdziwy majstersztyk naukowego rozumowania, a elegancja stylu autora i jakość prowadzonej argumentacji sprawiają, że każdy uważny czytelnik po jej lekturze bez wahania odrzuci wszystkie postacie kreacjonizmu i uzna prawdziwość realistycznej wizji natury ludzkiej.
I jeszcze jedno. Żyjemy w czasach nadzwyczajnej polaryzacji politycznej i nie tylko w Stanach Zjednoczonych podział na lewicę i prawicę nie był nigdy tak głęboki i to w kluczowych sprawach. Akceptacja realistycznej wizji natury ludzkiej mogłaby pomóc przezwyciężyć ten podział i przywrócić społeczną równowagę. Równowagę, o której myśleli choćby ojcowie-założyciele Stanów Zjednoczonych, projektując ustrój nowego państwa. Ich projekt też opierał się na pewnej szczególnej wizji natury ludzkiej, którą najlepiej chyba scharakteryzował James Madison, pisząc w Federalist Paper Number 51¹⁶:
Gdyby ludzie byli aniołami, żaden rząd nie byłby potrzebny. Gdyby aniołowie rządzili ludźmi, nie potrzebna byłaby ani zewnętrzna, ani wewnętrzna kontrola nad rządem. Tworząc rząd, w którym ludzie rządzą ludźmi, największa trudność leży w tym, że musisz wpierw dać rządowi możność kontroli nad rządzonymi; a potem zobowiązać go, by kontrolował również sam siebie.
Do tej samej wizji natury ludzkiej odwoływał się też w swoim inauguracyjnym wystąpieniu prezydenckim Abraham Lincoln, gdzie mówił o „lepszych aniołach naszej natury”¹⁷ (to właśnie tę metaforę wykorzystał Steven Pinker w tytule przywołanej przeze mnie wyżej książki). Ale zapewne i Madison, i Lincoln zdawali sobie sprawę, że aby się do tej lepszej strony natury ludzkiej skutecznie się odwołać, trzeba mieć świadomość, że istnieje też ta gorsza. Czyli trzeba być realistą, a nie kreacjonistą.
Książka Steve’a Stewarta-Williamsa do przyjęcia takiej perspektywy skutecznie przekonuje.
Michael ShermerPODZIĘKOWANIA
Przede wszystkim chcę podziękować mojej żonie, Jane Stewart-Williams. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że gdyby nie ona, ta książka by nie powstała. Swój udział w niej mają też nasze dzieci, Darwin i India. Oboje bardzo się zmienili od chwili, gdy zacząłem ją pisać, ale nieustannie są dla mnie źródłem wsparcia, radości i zabawy.
Dziękuję moim byłym już kolegom ze Swansea University, Markowi Blagrove i Michelle Lee, za to że zgodzili się, bym wziął urlop naukowy, co pozwoliło mi rozpocząć pracę nad książką, i dziękuję też moim nowym współpracownikom z University of Nottingham Malaysia Campus, w szczególności Davidowi Keeble, za to, ze nie tylko pozwolił mi kontynuować moje pisanie, ale jeszcze bardzo mnie w nim wspierał.
Martin Daly i nieżyjąca już niestety Margo Wilson mieli wielki wpływ na moje myślenie o psychologii ewolucyjnej — jestem im za to ogromnie wdzięczny.
Dziękuję oczywiście wszystkim, którzy przeczytali cały komputeropis lub poszczególne jego rozdziały. Ci uważni czytelnicy to: Mike Alb, Amy Alkon, John Archer, Susan Blackmore, Baba Brinkman, Neil Carter, Helen Fisher, Rob Lowe, Robert King, Geoffrey Miller, Will Reader, Matt Ridley, Todd Shackelford, Michael Shermer, Beatrice Stewart, Jolyon Stewart, Andrew Thomas, Ben Winter, Lance Workman oraz trzech anonimowych recenzentów z Cambridge University Press.
Praca z moją redaktorką z Cambridge University Press, Janką Romero, od początku była wielką przyjemnością, a jej liczne sugestie pomogły mi tę książkę zdecydowanie poprawić.
Dziękuję wreszcie wszystkim pozostałym, którzy pomagali mi albo w pisaniu, albo w myśleniu na poruszane w książce tematy. Do tego grona należą między innymi Pat Barclay, Chloe Bradley, Andrew Clark, Jerry Coyne, Oliver Curry, Greg Dingle, Céline Durassier, Martie Haselton, Adam Hooper, Stephanie Huitson, Toko Kiyonari, Danny Krupp, Claire Lehmann, Andrew Loughnan, James McKellar, Stewart McWilliam, Randy Nesse, Nikki Owen, Adam Perrott, Steven Pinker, John Podd, David Schmitt, Delia Shanly, Christina Hoff Sommers, Phil Tucker, Alison Walker, Abigail Walkington, Lee White, Barbara Williams i Brian Williams.
John Anderson zasługuje na szczególne podziękowania za dowcip, który pozwoliłem sobie wykorzystać w Raporcie Obcej Cywilizacji.PRZYPISY
Wstęp
¹ Pew Research Center (2019). For Darwin Day, Debate, https://www.pewresearch.org/fact-tank/2019/02/11/darwin-day.
² Gallup (2012). In U.S., 46% Hold Creationist View of Human Origins. https://news.gallup.com/poll/155003/hold-creationist-view-human-origins.aspx.
³ Shermer, Michael (2006). Why Darwin Matters: The Case Against Intelligent Design. New York: Henry Holt. 137–138
⁴ Shermer, Michael. (1997). Why People Believe Weird Things. New York:
⁵ The Harris Poll. (2013). Americans’ Belief in God, Miracles, and Heaven Declines. https://theharrispoll.com/new-york-n-y-december-16-2013-a-newharris-poll-finds-that-while-a-strong-majority-74-of-u-s-adults-do-believe-ingod-this-belief-is-in-decline-when-compared-to-previous-years-as-just-over/
⁶ Pew Research Center (2018). When Americans Say They Believe in God, What Do They Mean? https://www.pewforum.org/2018/04/25/when-americanssay-they-believe-in-god-what-do-they-mean/
⁷ Pew Research Center. (2015). Religion and Science, https://www.pewresearch.org/science/2015/10/22/science-and-religion/
⁸ Według badań Pew Research Center z 2005 roku 42% Amerykanów wyznawało silną wersję kreacjonizmu, czyli uznawało za prawdziwe twierdzenie, że wszystkie żyjące organizmy powstały w tej formie, w jakiej istnieją dziś, „na początku czasów”; https://www.people-press.org/2005/08/30/religion-a-strength-and-weakness-for-both-parties/
⁹ Po „małpim procesie” Scopesa w 1925 nauczyciele przestali uczyć o ewolucji, a wydawcy podręczników szkolnych usunęli tę teorię z wydawanych przez siebie książek. Efekt był taki, że w latach 1925–1960 ewolucja nie istniała praktycznie nawet w programie szkół średnich (Grabiner, J.V., Miller, P.D. (1974 ). Effects of the Scopes Trial. Science, 185, 832–836.) A trudno się nauczyć czegoś, czego nikt nie uczy.
¹⁰ Trzygodzinne przesłuchania przed komisją Kongresu przeprowadzono 10.05.2000. Cyt. za: Wald, David. (2000). Intelligent Design Meets Congressional Designers. Skeptic, 8 (2), 16–17.
¹¹ Cyt. za: Bailey, Ron. (1997). Origin of the Specious. Reason, lipiec.
¹² Sowell, Thomas. (1987). A Conflict of Visions: Ideological Origins of Political Struggles. New York: Basic Books, 24–25.
¹³ Pinker, Steven (2002). The Blank Slate: The Modern Denial of Human Nature. New York: Viking, 290–291.
¹⁴ Shermer, Michael (2011). The Believing Brain. New York: Henry Holt, 243–248.
¹⁵ Pinker, Steven (2011). The Better Angels of Our Nature. New York: Penguin.
¹⁶ Madison, James (1788). The Federalist No. 51: The Structure of the Government Must Furnish the Proper Checks and Balances Between the Different Departments. Independent Journal, (środa, 6 lutego).
¹⁷ Inaugural Addresses of the Presidents of the United States. Washington, D.C.: U.S. GPO. For sale by the Supt. of Docs., U.S. GPO, 1989; Bartleby.com, 2001. www.bartleby.com/124/
Rozdział I
¹ Z utworu The Eve of War z albumu Jeff Wayne’s Musical Version of The War of the Worlds (1978).
² Hawking (2008).
³ Ów „innoświatolog” to w istocie czystej krwi Ziemianin, a mianowicie astronom (królewski) sir Martin Rees. Cały fragment opiera się na książce Reesa Our Final Century (2004).
⁴ Cyt. za:. Kelly (2010); McLuhan (1964).
⁵ Cyt. za:. Pollan (1990).
⁶ Shubin (2008).
⁷ Barkow, Cosmides, Tooby (1992); Buss (2014); Cronin (1991); Daly, Wilson (1988); Dawkins (1976/2016); Hamilton (1996); Pinker (1997); Trivers (2002); Workman, Reader (2014); Wright (1994).
⁸ Blackmore (1999); Boyd, Richerson (1985); Cavalli-Sforza, Feldman (1981); Dawkins (1976/2016); Dennett (1995); Durham (1991); Henrich (2016); Laland (2017); Lumsden, Wilson (1981); Mesoudi (2011); Richerson, Boyd (2005).
⁹ Alexander (1987), s. 3.
¹⁰ Dawkins (1976/2016).
¹¹ Blackmore (1999).------------------------------------------------------------------------
Według badań hiszpańskiej fundacji BBVA przeprowadzonych w roku 2011 45 procent Polaków uważa, że człowiek został stworzony przez Boga i żył równocześnie z dinozaurami. Zgodnie z o cztery lata wcześniejszymi międzynarodowymi badaniami Pew Research prawie 60 procent Polaków zgadza się z twierdzeniem, że ewolucją człowieka kierował Bóg (przyp. tłum).
Ze względu na specyfikę języka polskiego musiałem tej istocie nadać jakiś rodzaj gramatyczny. Wybrałem męski, ale mam nadzieję, że czytelniczki tej książki nie poczują się przez to obrażone (przyp. tłum.).