- nowość
Malta. Rajska wyspa Europy. Kraina kołatek, luzzu i wykuszy - ebook
Malta. Rajska wyspa Europy. Kraina kołatek, luzzu i wykuszy - ebook
Myślisz, że Malta to rajska wyspa, na której znajdziesz piękne plaże i czystą, przejrzystą wodę? Masz rację! Marcin Gonera pokaże ci też prawdziwe skarby wyspy, których nie spodziewałbyś się tam znaleźć.
Nurkuj z ginącym gatunkiem tuńczyka błękitnopłetwego. Spróbuj, jak smakuje dżem z opuncji, zajadaj się pastizzi i serem ġbejna. Zwiedź podziemia, które zostały wpisane na listę UNESCO. A jeśli szukasz mocnych wrażeń, wybierz się do Muzeum Tortur w Mdinie. Albo po prostu odpocznij na jednej z maltańskich plaż lub odwiedź Blue Lagoon i popływaj w lazurowej wodzie.
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788383174297 |
Rozmiar pliku: | 14 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
• Na wyspie słońce świeci przez 300 dni w roku •
Zapraszam cię w niezwykłą podróż po pięknej, słonecznej wyspie na Morzu Śródziemnym. Nie tylko poznasz zabytki, ciekawostki, zwyczaje i kuchnię, lecz również zajrzysz w duszę Malty – państwa wielkości Warszawy zagubionego pomiędzy Europą a Afryką. Odwiedzając nowy kraj, wypada poznać jego historię, wydarzenia, które wpłynęły na mieszkańców, lokalną politykę i problemy, z którymi borykają się ludzie. Jeśli chcemy potraktować wyjazd jak odkrywczą wyprawę w nieznane, powinniśmy starać się zrozumieć mentalność gospodarzy.
Malta jest pełna tajemnic i sprzeczności. W czasach prehistorycznych tajemniczy ludzie wznieśli tu megalityczne świątynie, których fragmenty możemy podziwiać na wyspie po dziś dzień. Badający je archeolodzy stawiają więcej pytań, niż udzielają odpowiedzi. Według niektórych tak potężnych budowli nie mogli zbudować zwykli śmiertelnicy. Więc kto? Giganci? Kosmici?
Wyspą władali Fenicjanie, Kartagińczycy, Rzymianie i Arabowie. W XVI wieku na Maltę przybyli joannici, którzy do tej pory głównie współorganizowali wyprawy krzyżowe. Dobrze się tutaj zagospodarowali i zawładnęli wszystkimi maltańskimi wyspami na blisko 300 lat. Zabudowali wyspę infrastrukturą, budynkami obronnymi, mieszkalnymi i sakralnymi. Tych ostatnich jest tak wiele, że aż trudno zliczyć. Mówi się, że Malta ma tyle kościołów, ile jest dni w roku.
• Na fladze znajduje się krzyż św. Jerzego na pamiątkę bohaterstwa Maltańczyków w czasie drugiej wojny światowej •
W XVIII wieku Napoleon, którego żołnierze dotarli aż tutaj, powiedział kawalerom maltańskim _adieu_, a dwa lata później Brytyjczycy powiedzieli Francuzom _goodbye_. Mocarstwa interesowały się wyspą z uwagi na jej strategiczne położenie. Malta była kolonią brytyjską do połowy XX wieku. Całkowitą wolnością cieszy się dopiero od 1974 roku.
Obecnie archipelagiem zawładnęli turyści, również Polacy. Jesteśmy w czołówce narodowości, które odwiedzają Maltę. Porównując historię wyspy i Polski, możemy znaleźć wiele elementów wspólnych. Malta przez wiele lat była okupowana, w czasie drugiej wojny światowej doznała bombardowań i głodu, weszła do Unii Europejskiej w tym samym roku co Polska i od tego czasu szybko zaczął rosnąć poziom życia na wyspie. Maltańczycy bardzo lubią Polaków. Z entuzjazmem reagują na informację o turystach z naszego kraju. Polacy, którzy wracają z Malty, mówią, że wyspa jest niesamowita. I zwykle padają powtarzające się przymiotniki: piękna, gorąca, bogata, ciekawa.
Na wyspie, którą w kontekście Europy można nazwać rajską, jest właściwie wszystko, czego szukają Polacy wyjeżdżający na urlop: słońce, wysoka temperatura, wspaniała architektura, są życzliwi, niezabiegani ludzie. I wszędzie stąd jest blisko. Ale w raju był też wąż, dlatego Malta ma i ciemne strony. O nich również się dowiesz, czytając tę książkę.
MALTAŃCZYCY ZA WODĄ I MURAMI
• Większość budynków wykonana jest z wapienia lub piaskowca •
Ludzie zamieszkali na Wyspach Maltańskich, żeby uciec przed groźniejszymi od siebie. Obronność to pierwsza cecha mieszkańców Malty, a mury to główny element architektury.
To było w pobliżu klifów Dingli – miejsca, które odwiedza chyba każdy turysta przybywający na Maltę. Para Koreańczyków, dziewczyna i chłopak, robiła zdjęcia zachodzącego słońca, jak wielu spośród sporej grupy obecnych tam wówczas turystów. Szukali dobrego ujęcia. Pozowali, robili zbliżenia, stawali na ławce, żeby idealnie ukazać majestatyczność klifów. Nie byli zadowoleni z rezultatów. W poszukiwaniu miejsca, które byłoby idealne, posunęli się o kilka kroków za daleko. Weszli na polną drogę prowadzącą w dół. Na teren niedostępny dla turystów. Mieli świadomość, że tak nie wolno. Wiedzieli o tym, bo minęli kilka tabliczek z napisem „_Private_”. Nic się nie wydarzyło. Nikt na nich nie nakrzyczał, nikt nie wyskoczył z budynku stojącego kilkanaście metrów za ogrodzeniem, nikt ich chyba nawet nie zauważył. Zrobili jednak coś, czego Maltańczycy nie znoszą. Naruszyli prywatność. Weszli na teren zarezerwowany tylko dla tubylców.
Anna – Polka mieszkająca na Malcie – powiedziała mi, że Maltańczycy wymagają, aby respektować ich prawo do prywatności. Była świadkiem, jak krzyczeli na turystów, którzy – tak jak ci Koreańczycy – weszli tam, gdzie nie powinni wchodzić. Tłumaczyła to tym, że wyspa jest mała, turystów mnóstwo, więc to zrozumiałe, że miejscowi chcą bronić prywatnych enklaw. Polacy mieszkający na wyspie zgodnie twierdzą, że choć mili, otwarci i uśmiechnięci, wyspiarze każą długo pracować na swoje zaufanie.
• Fort Saint Angelo, w którym znajduje się siedziba Zakonu Maltańskiego •
Po wielu obserwacjach i wędrówkach po tej cudownej wyspie, a także poznaniu jej niezwykłej historii, pojąłem, że w głowach Maltańczyków ciągle jest mur oddzielający ich od tych, którzy nie są wyspiarzami. Nie znaczy to wcale, że są niemili dla turystów. Nic z tych rzeczy. Uwielbiają ludzi. Są wobec nich życzliwi i otwarci. Przyglądając się jednak coraz dokładniej Maltańczykom, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ktoś, kto nie urodził się na Malcie, zawsze będzie tu traktowany jak obcy.
Między Europą a Afryką
Mur jest znaną metaforą, która powtarza się w wielu opowiadaniach i historiach. Jest elementem architektury fotografowanym przez turystów, zdarza się, że staje się symbolem jakiegoś miejsca, jak żydowska Ściana Płaczu, czyli pozostałości Świątyni Jerozolimskiej, albo Wielki Mur Chiński, mający bronić Chińczyków przez najazdami plemion mongolskich. Był także mur w Berlinie, symbol podziału na Wschód i Zachód. Watykan prawie cały jest otoczony murem z kilkoma bramami, które codziennie są zamykane i otwierane.
Malta, choć niewielka, ma dużo murów. Tych fizycznych – to przecież wyspa, którą wiele mocarstw próbowało zdobyć, więc fortyfikacje są nieodłączną częścią krajobrazu maltańskiego, ale i tych mentalnych – oddzielających Maltańczyków od dwóch kontynentów, pomiędzy którymi leży wyspa: Europy i Afryki. Mury tak bardzo wrosły w psychikę wyspiarzy, że gdy pod koniec XX wieku heraldycy tworzyli nowy herb Malty, postanowili umieścić na nim właśnie mury obronne.
Najpierw trochę o murach fizycznych, gdyż istnienie tych wojskowych zabezpieczeń było przecież głównym powodem powstania murów mentalnych. Maltańskie mury to cytadele, forty, reduty, nadszańce, wieże obserwacyjne, a także zwyczajne wykusze, które są tutaj nie tylko prostym poszerzeniem części mieszkalnej. Wszystkie te obiekty, różnie nazywane, są po prostu murami. Miały odgradzać ludzi, chronić ich, umożliwiać dokładną obserwację. Sprawiać, żeby człowiek w obrębie muru czuł się w miarę bezpieczny. Mury najczęściej dzielą. Bywa jednak, że łączą. Na Malcie, chroniąc przed zewnętrznymi wrogami, jednocześnie zbliżały do siebie mieszkańców.
• Wyspa przez wieki pełniła funkcje obronne. Po prawej stronie: Dolne Ogrody Barrakka •
Wyspiarze musieli się bardzo napracować i sporo wydać, żeby wznieść te wszystkie obiekty. Turyści dzisiaj je podziwiają lub ze względu na ich mnogość po kilku dniach zwiedzania przechodzą obok nich obojętnie. Są teraz atrakcjami turystycznymi, a kiedyś umożliwiały mieszkańcom przetrwanie. Nie ma szans, żeby zwiedzając Maltę, nie zobaczyć murów. To obowiązkowy element każdej wycieczki, również dla tych turystów, którzy nie interesują się historią, militariami i bitwami. Są miejsca, że zachwycamy się jakimś budynkiem, nie mając pojęcia, że to mur powstały w celach militarnych.
A oto kilka najważniejszych murów – symboli Malty.
Forty
Forty to kompleksy budowli pomyślanych jako miejsca długiej i wyczerpującej obrony, w których mimo walk musiało toczyć się życie. To właściwie malutkie miasteczka. Malta ma kilka wielkich fortów, ale można też spojrzeć na wyspę jak na jeden wielki fort. Samo ukształtowanie terenu, położenie, morze, które można uznać za ogromną fosę – to wszystko elementy obronne.
Fort Saint Angelo w Birgu. Potężna budowla, na szczycie której powiewa flaga Malty (białe i czerwone pasy w pozycji pionowej z krzyżem św. Jerzego) oraz flaga Zakonu Maltańskiego (biały krzyż na czerwonym tle). Dlaczego dwie flagi? Władze dzierżawią fort zakonowi, doceniając jego wielowiekowe zasługi dla rozwoju wyspy. Fort ten był wszak główną siedzibą wielkiego mistrza. Czasami przewodnicy, chcąc spotęgować ciekawość u turystów, z ekscytacją opowiadają, że na terenie fortu nie obowiązuje prawo maltańskie, ponieważ Zakon Maltański, który obiekt wynajmuje, jest tak naprawdę minipaństwem, a fort jest jednym z dwóch jego miniaturowych posiadłości. Prawdą jest, że zakon to podmiot prawa międzynarodowego: ma swoje znaczki, paszporty, ambasadorów. Jednak to, że posiada na Malcie własne terytorium, to nieprawda. Fort jest jedynie dzierżawiony i cieszy się tylko częściową eksterytorialnością. Nie ulega jednak wątpliwości, że sam Zakon Maltański jest swoistym fenomenem, czymś oryginalnym i niepowtarzalnym. Joannici (jego członkowie) odegrali fundamentalną rolę w rozwoju wyspy. Władali nią przez 268 lat, od XVI do końca XVIII wieku; większość budzących w nas zachwyt zabytków pochodzi właśnie z tego okresu.
• Wyspą władali Fenicjanie, Kartagińczycy, Rzymianie, Arabowie, Anglicy, Francuzi •
Jako że joannici byli rycerzami-zakonnikami, a pozostali mieszkańcy osobami świeckimi, powstawały nietypowe podziały. Habity, które nosili gospodarze fortu Saint Angelo, odgradzały ich od Maltańczyków. Tych pierwszych wywyższały, tych drugich spychały na dalszy plan. Choć bywało i tak, że te dwa, wydawać by się mogło, obce sobie światy, w różny sposób, czasem grzeszny, łączyły się.
Cytadela
Cytadela na wyspie Gozo. Archipelag Wysp Maltańskich obejmuje trzy zamieszkane wyspy: największą Maltę, na której żyje prawie pół miliona osób, średnią Gozo z 37 tysiącami mieszkańców, i niewielką Comino, którą zamieszkuje kilka osób. Jest też parę wysepek bezludnych. Gozo to w zasadzie cytadela. Góruje nad wyspą i przypomina dumną, a chwilami krwawą historię tego miejsca. W XVI i XVII wieku mieszkańcy ze względów bezpieczeństwa mieli obowiązek udawać się przed zmrokiem do cytadeli i nocować w jej murach.
Ludność była bowiem narażona na ataki nieprzyjaciół: piratów i Turków osmańskich. Cytadela ze swoimi potężnymi umocnieniami chroniła przed tymi atakami, ale nie zawsze. W 1551 roku zdobyli ją Turcy i ponad 5 tysięcy osób, które wierzyły, że wysokie mury ich obronią, zostało zakutych w kajdany, wsadzonych na statki i wywiezionych z wyspy w charakterze niewolników. Gozo dzieli od Malty niecałe 5 kilometrów morza, ale różnica między mieszkańcami obu wysp jest dostrzegalna. Choć Malta i Gozo to jedno państwo, Gozończycy czują się niezależną, indywidualną wspólnotą.
Kiedyś – na przełomie XVIII i XIX wieku – Gozo było nawet krótko niepodległym państewkiem. Obecnie z autonomii pozostała odrębna diecezja (z własną katedrą, biskupem i kurią) oraz niezależna od Malty reprezentacja w piłce nożnej (niestety nie należy do FIFA i UEFA, więc może rozgrywać tylko mecze towarzyskie). „Na Gozo żyje się trochę inaczej niż na Malcie. Jest tutaj spokojnie, sielsko i przepięknie. Sporo Maltańczyków udaje się na Gozo podczas długich weekendów, aby odpocząć od zgiełku miast Malty i się zrelaksować” – opowiada Dominika, która mieszka na Gozo.
Wieże obserwacyjne
Jest ich bardzo dużo. Są niewielkie, lecz o wielkim znaczeniu. Strażnicy, którzy pełnili w nich wartę, wypatrywali wrogich statków, dlatego stoją głównie na wybrzeżu, tuż przy morzu. W nadmiarze innych, bardziej okazałych budowli, wieże nie są jakimiś wyjątkowymi atrakcjami turystycznymi. Są jednak symbolami Malty. Dużo o niej mówią.
Pewnego popołudnia, odwiedzając po raz kolejny plażę Għajn Tuffieħa, przez kilka godzin siedziałem oparty o mur stojącej na wzniesieniu wieży. Patrzyłem na morze i zastanawiałem się, co mogli czuć strażnicy, których praca polegała na nieustannym wypatrywaniu wroga. Z tego miejsca doskonale widać, że wyspa jest niewielka, a otaczające ją morze ogromne. To wpływało i wciąż wpływa na mentalność Maltańczyków. Morze to mur broniący wyspiarzy przed nieprzyjacielem, dający czas na zebranie sił i wzmocnienie obrony. Morze to też mur, który nie pozwala uciec z wyspy, zmuszający do cofnięcia się w głąb siebie i szukania w samym sobie wieży ostatecznej obrony.
Przez położenie archipelagu Maltańczycy zostali zepchnięci na bok wielkich wydarzeń, które dzieją się w Europie. Jeśli wielka historia dociera do wyspy, to najczęściej ta najokrutniejsza. Jak w czasie drugiej wojny światowej, gdy ten mały fragment ziemi na Morzu Śródziemnym stał się areną walk między hitlerowcami i aliantami.
O Malcie przypomnieli sobie wielcy po obu stronach konfliktu. Była to idealna baza wypadowa do Afryki, dlatego Churchill zaszczycił wyspę barwnym porównaniem do „niezatapialnego lotniskowca”. Dla Maltańczyków był to jednak wątpliwy zaszczyt. Samoloty nazistów dzień i noc zrzucały z furią na Maltę niszczycielskie bomby. Przerażeni Maltańczycy, tak jak Polacy w czasie drugiej wojny światowej, chronili się wtedy w kościołach. Duchowo i fizycznie. Gospodarka, zabytki i infrastruktura Malty legły w gruzach.
Wykusze
Wykusz to fragment wystający ze ściany, z oknami, przypominający zabudowany balkon. Na Malcie ma je prawie każdy dom. Ich zadaniem jest rozszerzyć obszar mieszkaniowy oraz wpuścić do środka więcej światła. Tutaj pełniły jeszcze jedną funkcję: dawały możliwość zobaczenia, co dzieje się na ulicy. Na całej jej długości, po jednej i po drugiej stronie. A zatem maltańskie wykusze stały się domowymi wieżami strażniczymi. Chroniły – dawały możliwość obserwowania, czy nie zbliża się agresor. Informowały również o tym, co się dzieje na ulicy, co robią sąsiad i jego żona, jak bawią się dzieci. To według mnie najbardziej intrygujący element obronny Malty. Wykusze wymuszały na wszystkich mieszkańcach czujność i gotowość do obrony. Scalały wspólnotę i podtrzymywały konserwatyzm. Każda zmiana, każde odstępstwo od tradycji, były szybko zauważane przez życzliwego sąsiada.
• Prawie na każdym domu zobaczyć można wykusze •
Mury budowano na Malcie w każdym momencie historii. Nietypowym zabytkiem jest Victoria Lines, linia fortyfikacji nazywana też Wielkim Murem. Liczy tylko 12 kilometrów, ale w niektórych miejscach łudząco przypomina słynny mur z Państwa Środka. Chcesz zrobić psikusa znajomym? Zrób sobie zdjęcie na tle Victoria Lines, wyślij im i napisz, że jednak zmieniłeś plany i poleciałeś na urlop do Chin. Nie zorientują się.
Victoria Lines (nazwa nadana na cześć królowej Wiktorii) to pamiątka po Brytyjczykach. Pochodzi z XIX stulecia. Zadaniem muru było oddzielenie północy wyspy (mniej zaludnionej) od południa. Gdyby wrogowie chcieli zdobyć Maltę, jako miejsce cumowania statków wybraliby północ, bo była mniej zaludniona i pełna zatok, w których można się ukryć. Mur miał odgradzać wyspę i chronić jej najcenniejszą, portową część. Miał, ale nigdy nie chronił, bo dotąd nie musiał być wykorzystany.
• Victoria Lines, potocznie nazywane Wielkim Murem, liczy 12 kilometrów •
Forty, cytadele, wieże, wykusze. Chroniły i oddzielały. Kształtowały mentalność mieszkańców archipelagu. Za ich budową stały konkretne powody, wydarzenia, historie, które miały decydujący wpływ na to, jacy są mieszkańcy tych pięknych wysp.
•Flaga Malty to białe i czerwone pasy w pozycji pionowej z krzyżem św. Jerzego.
•Zakon Maltański władał wyspą przez 268 lat.
•Archipelag Wysp Maltańskich obejmuje trzy zamieszkane wyspy (Maltę, Gozo i Comino) oraz kilka bezludnych.WYSPA, WYSPY, WYSEPKI
• Na wszystkich Wyspach Maltańskich mieszka ponad pół miliona ludzi •
Archipelag Wysp Maltańskich. Jeśli chcemy być poprawni geograficznie, tak właśnie powinniśmy mówić. Możemy też powiedzieć Wyspy Maltańskie, natomiast sama Malta to państwo położone na tych wyspach, jedno z najmniejszych na świecie.
Jak wygląda archipelag? Słowo sugeruje, że wysp jest dużo, a tak naprawdę, jak już wspomniałem, to tylko trzy zamieszkane: Malta, Gozo i Comino, oraz kilka wbitych w ziemię większych i mniejszych skał. W przypadku Comino można dyskutować, czy rzeczywiście jest zamieszkana na stałe. W przewodnikach piszą, że na wyspie żyje jedna rodzina, ale Comino nie ma infrastruktury potrzebnej do tego, żeby można było na niej mieszkać na stałe. Mieszkańcy Malty i Gozo, jeśli chcą, mogą być samowystarczalni: nie muszą opuszczać swoich wysp, żeby normalnie funkcjonować, żyć, pracować, bawić się. Mieszkańcy Comino natomiast, by się udać do sklepu, do urzędu, do lekarza, muszą wejść na łódź i swoją małą wyspę opuścić.
Krótko mówiąc, prawdziwie zamieszkane są tylko dwie wyspy: Malta i Gozo.
Comino
W sezonie turystycznym – a ten na Malcie trwa przez większość roku – na Comino w ciągu dnia jest mnóstwo osób. Przypływają na Blue Lagoon, żeby zobaczyć niesamowicie krystaliczną wodę, wykąpać się w niej (choć trzeba wiedzieć, że jest tutaj chłodniejsza niż przy brzegach Malty), pospacerować skalistym wybrzeżem i… chciałbym napisać, że także poopalać się na miniaturowych plażach, ale to niełatwe. Miejsc na plaży jest niewiele, a chętnych zawsze dużo, nawet poza głównym sezonem turystycznym. Wypożyczenie leżaków jest oczywiście płatne, co sprawia, że turyści szukają w miarę płaskich skał, na których uda się rozłożyć ręcznik.
• Najwyższe klify mają ponad 250 m n.p.m •
Comino to wyspa mała, ale z oryginalną historią. Jej brzeg jest skalisty, poszarpany, z małymi zatokami i jaskiniami. Dawniej piraci szukali tutaj wytchnienia od swojej wyczerpującej korsarskiej harówki, ale też miejsc do ukrycia skradzionych skarbów. Gdy zaś nastała epoka Zakonu Maltańskiego, kawalerowie maltańscy ochoczo przypływali na Comino, żeby na prawie niezamieszkanej wyspie poczuć większą swobodę i zapolować na małą zwierzynę, głównie króliki. Ciekawym budynkiem jest obronna wieża Mariacka. Zbudowana w XVII wieku, służyła do obserwacji morza pomiędzy Gozo a Maltą, gdyż ten morski rejon był niebezpieczny ze względu na piratów napadających na statki handlowe.
• Blue Lagoon z krystalicznie czystą wodą •
Najsłynniejszym mieszkańcem Comino był Żyd, Abraham ben Szlomo Abulafia. Żył w Hiszpanii w XIII stuleciu i był jednym z wybitnych kabalistów, czyli żydowskich uczonych przekonanych, że Bóg stwarzał świat, wypowiadając słowa po hebrajsku. Kabaliści poznawali ukryte znaczenie hebrajskich liter, chcąc odtworzyć proces stwarzania, żeby osiągnąć mistyczne zjednoczenie z Bogiem albo spróbować stworzyć nowe byty, czyli zabawić się w Boga (np. słynny golem z Pragi). Z rabbim Abrahamem jest związana straszna legenda. Otóż pewnego razu postanowił on udać się do Rzymu i nawrócić papieża. Ojca Świętego nie było wtedy w Rzymie, bo przebywał w letniej rezydencji, a gdy dowiedział się o zuchwałym pomyśle Abrahama, złapał się za głowę i wydał wyrok: skazać go na stos. Może niepotrzebnie łapał się za głowę, bo później wydarzyło się coś zatrważającego (a może to tylko ponury przypadek?). Otóż Abulafia wyruszył do wakacyjnego domu papieża, po czym w trakcie drogi dowiedział się, że papież niespodziewanie zmarł. Miał udar! Rabbi trafił na miesiąc do więzienia, ale na śmierć nie został skazany. Później widywano go w różnych częściach Europy. Zawsze wywoływał sensację. Pod koniec życia trafił na Comino. Tam komponował swoje mistyczne utwory i tam też najprawdopodobniej zmarł.
• Wokół głównych Wysp Maltańskich zobaczyć można kilkanaście bardzo małych wysepek •
Tak więc, będąc na Comino, lepiej zachować ostrożność. Wysepka kryje w swoich zakamarkach sporo sekretów.
Cominotto
Naprzeciwko Comino leży mniejsza Cominotto. Kursują na nią łodzie z Comino, bo odległość między wyspami jest niewielka, zaledwie 100 metrów. Lazurowa woda pomiędzy nimi – czyli modna Blue Lagoon – zachęca do wskoczenia i przepłynięcia tej niedużej odległości wpław. To nie zawsze mądry pomysł. Choć morze nie jest tu głębokie, zdarzają się utonięcia częściej niż przy innych plażach. Powody? Silne prądy morskie, dlatego trzeba zwracać uwagę na oznaczenia przygotowane przez ratowników. Poza tym okolice Blue Lagoon to bardzo rozrywkowe miejsce. Na łodziach dla turystów trwa wieczna dyskoteka, alkohol leje się strumieniami. W lipcu 2017 roku miał miejsce jeden z najgorszych dni w turystycznej historii tego miejsca. Z powodu niespodziewanie silnych prądów morskich Blue Lagoon stała się nagle wodnym więzieniem dla stu turystów. Aż dziw, że nikt nie utonął. Gazeta „Times of Malta” informowała, że to „jeden z najpoważniejszych incydentów, jaki dotknął zatokę od lat”1.
------------------------------------------------------------------------
1 https://timesofmalta.com/article/more-than-100-swimmers-rescued-at-blue-lagoon-amid-strong-sea-currents.653325, dostęp: 20.08.2024 r.
Filfla i Filfoletta
Niebanalną historią może się też pochwalić wysoka na 60 metrów wysepka Filfla, 4,5 kilometra od brzegów Malty. Powierzchnię ma niewielką, bo tylko 2 hektary. Obok widać mniejszą siostrzaną Filfolettę. W pobliże wyspy nie można podpływać na odległość mili morskiej. Dla przesądnych wyspa jest przeklęta. Według legendy była kiedyś częścią Malty, obszaru Il-Maqluba. Żyli tam jednak źli, grzeszni, rozpustni ludzie, więc Bóg ich ukarał, odrywając teren, na którym mieszkali, i wrzucając go do morza. Tak powstały Filfla i Filfoletta. Tyle legenda, teraz fakty. Informacji na temat wysepek nie ma zbyt wiele. Na pewno kiedyś Filfla była większa. W 1856 roku rejon ten nawiedziło trzęsienie ziemi, które mogło spowodować osunięcie części lądu do morza. W 2015 roku niemiecki badacz odkrył nieznaną dotąd mapę Malty z zaznaczoną wyspą Filfla. Na podstawie tego kartograficznego znaleziska uczeni uznali, że na wyspie znajdowały się kiedyś: klasztor, latarnia morska, a nawet niewielki fort.
• Na Blue Lagoon trzeba uważać na silne prądy morskie •
Dlaczego nie można do niej podpływać? Wokół jest zatopionych wiele bomb, co może skutkować spektakularnym wybuchem i efektownym (tylko dla obserwujących) fikołkiem łodzi. W czasach kolonialnych, do 1971 roku, Brytyjczycy traktowali Filflę jako cel ćwiczeń strzeleckich. Wyspa zmniejszyła się najpierw w wyniku trzęsienia ziemi, a później swoje dołożyli Brytyjczycy. Nieustanne ostrzeliwanie powodowało systematyczne odrywanie się skał i wpadanie ich do morza.
Fungus Rock i „grzybek maltański”
Fungus Rock na Gozo to niesamowite miejsce. Gdy czyta się dzieje tej wysepki, aż trudno uwierzyć, że to wszystko prawda. Na tej niedużej skale nikt nie mieszka, a znana jest z tego, że rósł na niej „grzybek maltański”. Brzmi podejrzanie? Przede wszystkim nie był to grzyb, lecz roślina, bylina przypominająca kształtem grzyb (cynomorium szkarłatne – _Cynomorium coccineum_). Kawalerowie maltańscy nie widzieli różnicy, zresztą istotne dla nich było coś zupełnie innego. Choć cynomorium rośnie także w innych rejonach, temu z Fungus Rock przypisywano nadzwyczajne właściwości.
• Cynomorium szkarłatne – kiedyś wierzono, że ma cudowne właściwości •
„Grzybek” budził różne odczucia; pisano o nim: „dziwna i odrażająco wyglądająca czarna roślina, rodzaj grzyba”. Jednocześnie uważano, że jego spożycie działa rewelacyjnie na organizm. Korzeń był serwowany na różne sposoby, poddawany obróbce termicznej, pieczony, proszkowany i dodawany do wina, miodu lub wina i miodu razem. Leczono nim apopleksję, czerwonkę, stosowano na urazy krwotoczne. Joannici nieźle na tym zarabiali. Najpierw rozreklamowali „grzybek maltański” jako nadzwyczajny środek na wiele chorób, stosując chwyty marketingowe, których nie powstydziłby się współczesny dział PR wielkiego koncernu. Rozesłali próbki leku – ładnie zapakowane, za darmo, z intrygującym opisem działania – do wpływowych europejskich dworów. Wzbudzili w ten sposób zaciekawienie i czekali, aż zaczną spływać zamówienia.
Był to strzał w dziesiątkę. Lek pozyskiwany z cynomorium szkarłatnego okazał się hitem, a skałę, na której rosło, objęto ścisłą ochroną. Dostęp do niej mieli tylko zakonni aptekarze. W wieży w pobliżu Fungus Rock postawiono strażników, których jedynym zadaniem był monitoring skały. Intruzi nie mogli ukraść rośliny, a kary był wysokie. Za wtargnięcie na skałę groziły galery, za kradzież nawet śmierć. Rycerze wygładzili ściany skały, żeby śmiałkom nie przyszło do głowy próbować się na nią wdrapać. A jak maltańscy aptekarze dostawali się na Fungus Rock? Skonstruowali specjalny środek lokomocji. Między brzegiem Gozo a skałą (50 metrów odległości) przerzucili liny, na nich zaczepili kosz, do którego wchodził zbieracz „grzybków”. Później przeciągali go linami, a ten wyskakiwał z kosza i zabierał się do zbierania.
„Ziemia św. Pawła”
To niejedyny lek, na którym kawalerowie maltańscy zarabiali. Znany był także medykament na ukąszenie węży, tak zwana „ziemia św. Pawła”. Jej produkcja była prostsza. Wystarczyło zebrać kamienie w grocie św. Pawła w Rabacie, sproszkować je, ładnie zapakować i interes się kręcił. Proszek był podobno antidotum na ukąszenia, pomagał również przy odtruwaniu organizmu. Oczywiście nie miał żadnych właściwości leczniczych, jego działanie było kwestią wiary. Do uwiarygodnienia i reklamy produktu użyto historii opisanej w Dziejach Apostolskich, kiedy to św. Paweł po rozbiciu się statku na Malcie rozpalał ognisko i ukąsił go wąż, nie wyrządzając mu żadnej krzywdy. Uznano, że ziemia, po której stąpał apostoł, ma nadzwyczajną moc. „Ziemię św. Pawła” mieszano z winem, miodem lub spirytusem.
• Św. Paweł z Tarsu przebywał na wyspie przez około trzy miesiące •
Wyspy Świętego Pawła to dwie wysepki w okolicach miasta Mellieha. W tych okolicach miał według tradycji rozbić się statek ze św. Pawłem (choć według innej – roztrzaskał się o brzeg Gozo). Na większej z wysp na pamiątkę tego wydarzenia w XIX wieku postawiono pomnik św. Pawła. Bardziej intrygująca jest jednak inna statua – Chrystus Żeglarzy. Daremnie szukać go jednak na lądzie. Wykonany z brązu pomnik znajduje się pod wodą. Zatopiono go w 1990 roku w pobliżu Wysp Świętego Pawła, a w 2000 roku został przeniesiony w pobliże Qawra Pint. Znajduje się na głębokości 35 metrów i tylko doświadczeni nurkowie mogą go podziwiać.
Manoela i Halfa Rock
Na Wyspie Manoela stoi jeden z dawnych fortów. Dla turystów jest zamknięty, za to często kręcą się tam ubrani w historyczne stroje aktorzy, jest to bowiem idealna sceneria dla filmów historycznych. Kręcono tu między innymi niektóre odcinki popularnego serialu „Gra o tron”_._ Na wyspie ponoć wałęsa się sporo duchów, a miejscowi uważają, że miejsce jest nawiedzone. Czy mogą mieć rację? W czasach epidemii dżumy na wyspie funkcjonował szpital dla zarażonych, więc zmarło tu sporo ludzi.
Halfa Rock (po maltańsku Skała Przysięgi) to mikroskopijna wysepka u wybrzeży Gozo, z którą wiąże się ciekawa, choć smutna legenda. Uczy nas ona, żeby ostrożnie kierować swoje prośby do najbliższych. W oblężeniu Malty przez Osmanów w XVI wieku brał udział słynny muzułmański pirat Dragut (Turgut). Przepływając swoim statkiem obok Gozo, zobaczył, że na wyspie rosną winorośle. Zapragnął skosztować owoców, zapytał więc swoich marynarzy, czy któryś odważyłby się podpłynąć na wyspę i dostarczyć mu winogrona. Zgłosił się jego syn. Wyprawa się powiodła, syn powrócił triumfalnie z kiściami winogron oraz z wyrwanym z korzeniami krzewem. Nie dostał jednak nagrody. Ojciec skazał go na śmierć. Muzułmaninowi nie wolno niszczyć winorośli, wyrywając ją z korzeniami. Ojciec był zrozpaczony, ale konsekwentny. Po śmierci syna złożył przysięgę, że nigdy już nie zje tych owoców. Na pamiątkę tej niefortunnej owocowej zachcianki skałę, która była niemym świadkiem tej sceny, nazwano Skałą Przysięgi.
•Między wyspami Comino i Cominotto znajduje się Blue Lagoon z krystalicznie czystą wodą.
•Na wysepce Fungus Rock na Gozo rośnie roślina (cynomorium szkarłatne), której przypisywano cudowne właściwości.
•W czasach kolonialnych Brytyjczycy traktowali wysepkę Filfla jak tarczę na strzelnicy – strzelali do niej, ćwicząc celność.GOZO – SPOKÓJ I SIELANKA
• Na Gozo życie toczy się wolniej •
Na Gozo można się dostać tylko drogą morską. Regularnie kursują na wyspę promy, osoby prywatne mają swoje motorówki i łódki. Na wyspie nie ma lotniska, jest jedynie lądowisko dla helikopterów, ale nie organizuje się regularnych lotów między Gozo a Maltą. Nie ma też oczywiście tunelu, choć z technicznego punktu widzenia jest on możliwy do wybudowania, bo wyspy dzieli około 2,5 kilometra. Pomysł budowy tunelu z autostradą często przewija się w maltańskich mediach. Już w latach sześćdziesiątych XX wieku taki pomysł pojawił się wśród polityków. Wiele na ten temat debatowano, powstawały komisje, projekty, analizy, zgłaszano pomysł przeprowadzenia referendum wśród mieszkańców Gozo, ale zawsze kończyło się to fiaskiem. Przede wszystkim dlatego, że pomysłu nie popiera zdecydowana większość Gozończyków. Dominują argumenty, że tunel doprowadzi do utraty unikatowego i niekomercyjnego charakteru Gozo. Nieograniczony napływ turystów sprawiłby, że sielankowy nastrój wyspy prysłby na zawsze.
Rzeczywiście, Gozo to wyjątkowe miejsce. Wszystko tutaj jest podobne do tego, co można zobaczyć na Malcie, a jednak wydaje się jakoś ładniejsze i lepsze. Na pewno mniej jest turystów, wyspa nie ma tego wielkomiejskiego sznytu. Życie toczy się wolniej i spokojniej. Poza sezonem wręcz leniwie. I ludzie są częściej uśmiechnięci i mniej zestresowani niż na Malcie, której mieszkańcy w pogoni za pieniędzmi zostawianymi przez turystów wymyślają coraz to nowe atrakcje.
• Tak wyglądał słynny most skalny Azure Window na Gozo •
Wszyscy, których pytałem o wrażenia po rejsie na Gozo, używali powtarzających się przymiotników: piękna, idylliczna, beztroska, cicha, senna, czarująca. Co takiego tam można zobaczyć?
Przede wszystkim cudowną przyrodę. Oto kilka naturalnych atrakcji Gozo.
Bajeczne widoki
Dwejra Bay. Zatoka na skalistym zachodnim wybrzeżu wyspy z kosmicznie wyglądającymi formacjami skalnymi. Przechadzając się po łagodnych wzniesieniach, ma się wrażenie, jakby się spacerowało po…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej