- W empik go
Mamowe Bajeczki - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
1 października 2020
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Mamowe Bajeczki - ebook
Rymowane bajki dla dzieci. O gruszce, która jest wielką damą, o pchle, która dostała eksmisję, o kulturze, strachu, odwadze. Bajki z morałem, humorem w oprawie akwareli
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8221-099-6 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Babie jajka
W PEWNYM SKLEPIE SIĘ SPOTKAŁY
DWIE PRZEKUPKI Z MAŁEJ WIOSKI.
I SIĘ KŁÓCIĆ ZACZYNAŁY… KTÓREJ LEPSZE KURY NIOSKI!
TEJ ZZA PŁOTA, W CZARNEJ CHUSTCE, KURY NIOSĄ JAJEK MILION.
A TEJ DRUGIEJ, BABIE Z WIOSKI, MILION, TRYLION I SEKSTYLION.
JEDNA MÓWI, ŻE JEJ JAJKA PO DWA ŻÓŁTKA W ŚRODKU MAJĄ.
DRUGA KRZYCZY, ŻE TO BAJKA, BO JEJ PO TRZY POSIADAJĄ!
— MOJE JAJKA SĄ NA TWARDO! TAK OD RAZU KURA ZNOSI!
— MOJE Z KOPREM I MUSZTARDĄ! TAKIE JAJA KAŻDY PROSI.
— Z MOICH JAJEK TORT JAK Z BAJKI… AMERYKA JE ZAMAWIA!
— MOJE JAJKA JE KRÓLOWA I KSIĘŻNICZKI TEŻ NAMAWIA!
— TAK? CO POWIESZ, TY KŁAMCZUCHO! MOJE JAJKA SĄ TAK DOBRE, ŻE FRANCUZI, WRAZ Z ROPUCHĄ, JEDZĄ JE W RESTAURACJI MODNEJ!
— JUŻ NIE ZNIOSĘ PRZECHWALANEK, JAK JE TRZEPNĘ O PODŁOGĘ!
— SPRÓBUJ TYLKO, A SWÓJ DZBANEK SPUSZCZĘ PROSTO NA TWOJĄ NOGĘ!
CO ZA WRZASKI, CO ZA PISKI, PRZEPYCHANKI, BÓJKA, KRZYKI…
I ZA CHUSTKI SIĘ ZŁAPAŁY, KRZYCZĄ CIĄGLE, JA NIE MOGĘ…
AŻ IM KOSZE POSPADAŁY.
I BRZDĘK — JAJKA O PODŁOGĘ.
WRESZCIE CISZA I SKUPIENIE…
NA PODŁODZE…
WIÓR?
OKRUSZKI?
ZAMIAST JAJEK W TYCH KOSZYKACH…
BABY MIAŁY W NICH…
WYDMUSZKI!Kotek Niemotek
PAN LUCJAN, LUCEK, PAN LOTEK!
MIAŁ KOTA, KOTA NIEMOTA!
A TEMU TEN KOTEK NIEMOTEK, BO WCALE NIE LUBIŁ SZPROTEK.
NIE LUBIŁ, JAK INNE KOTKI, NI MLEKA, NI NAWET SZPROTKI.
TEN KOT MIEWAŁ DZIWNE OBIADKI, BO JADAŁ PIETRUSZKI NATKI.
CODZIENNIE Z NIEGO SIĘ ŚMIAŁY, KOTKI NA BRZUCHY PADAŁY…
GDY KAŻDY PIŁ Z MISECZKI MLECZKO, NIEMOTEK ZAJADAŁ ŁYŻECZKĄ.
CO PRAWDA DZIWNE TO BYŁO, INNE KOTY ŚMIESZYŁO,
ŻE ZAMIAST JĘZYCZKIEM Z MISECZKI, UŻYWAŁ TEN KOTEK ŁYŻECZKI!
A ZAMIAST MIAUCZEĆ TEN KOTEK, TO MRUCZAŁ JAK JAKIŚ NIEMOTEK.
NI KOT TO W BUTACH, NI W PELERYNIE…
A CHODZIŁ W POWAŻNEJ MINIE!
I PROSZĄ GO INNE KOTY, BY POSZEDŁ DZIŚ Z NIMI NA PSOTY!
ON? TEN KOT ARYSTOKRACKI?… ODMRUKNIE IM ZAWADIACKO.
ACH, KOCIE, TY KOCIE NIEMOCIE, NIE ZNASZ SIĘ WCALE NA PSOCIE!
NO DZIWAK TEN KOT, NO DZIWAK!
NAMÓWIĆ NIE IDZIE GO NI JAK.
NA SZPROTY PRYCHA I KASZLE, NA MLEKO KRZYWI SIĘ STRASZNIE.
NA PSOTY PARSKA JAK KONIK… I MYSZY... NO MYSZY WCALE NIE GONI!
ACH, KOCIE, TY KOCIE NIEMOCIE.
TOBIE TO TYLKO LEŻEĆ PRZY PŁOCIE!
I STRONIĄ OD NIEGO KOTKI… BO PO CO KOMU NIEMOTKI?Parasol z humorem
RAZ PARASOL MIAŁ HUMOREK,
A DOKŁADNIE TO WE WTOREK.
STWIERDZIŁ, JAK MU PASOWAŁO,
NIE IŚĆ NIGDZIE, GDY PADAŁO!
I SIĘ Z NIM UŻERAĆ TRZEBA,
BO OTWORZYĆ GO SIĘ NIE DA!
LEJE, KROPI, MŻY NA DWORZE…
— JA SIĘ WCALE NIE OTWORZĘ!
— DOŚĆ MAM DESZCZU, DOSYĆ WODY!
SAM NAMAKAJ, TAKIŚ MĄDRY!
TYLKO CIĄGLE W DESZCZU STOJĘ, JA SIĘ DESZCZU STRASZNIE BOJĘ!
NIE CHCĘ WCALE IŚĆ DO PARKU! CHCESZ BYM DOSTAŁ ZNÓW KATARKU?
I NIE PÓJDĘ DZIŚ W TEN DESZCZ!
IDŹ BEZE MNIE, JAK SE CHCESZ!
I SIĘ KŁÓCI, I NAPINA…
KRZYCZY, PRĘŻY, DRUT WYGINA…
— PO TO JESTEŚ, PARASOLKU!
DOSYĆ TWOICH MAM HUMORKÓW!
SZYBKO, SZYBKO SIĘ OTWIERAJ!
ZE MNĄ LEPIEJ NIE ZADZIERAJ!
— ANI MYŚLĘ, JUŻ MÓWIŁEM!
W DESZCZ NIE IDĘ, TAK STWIERDZIŁEM!
NA PYTANIE: „CZEMU NIE CHCE?”
ODPOWIADA... DOŚĆ MAM WRESZCIE!
— A CO BĘDZIESZ DALEJ ROBIĆ?
— W DESZCZ NA PEWNO NIE WYCHODZIĆ!
I SIĘ SZARPIE Z WŁAŚCICIELEM
CORAZ GŁOŚNIEJ, CORAZ ŚMIELEJ!
TEN GO SZARPIE I OTWIERA…
A PARASOL SIĘ WYDZIERA!
TEN ZA DRUTY GO WYGINA…
A PARASOL... SIĘ NAPINA!
TEN PARASOL MA HUMOREK!
DZIŚ, GDY PADA, DZIŚ, WE WTOREK!
I CO ZROBIĆ Z PARASOLEM?
CO DZIŚ ZROBIĆ Z TYM HUMOREM?
CO TU ZROBIĆ, BY POSŁUŻYŁ,
GDY TYLKO SIĘ ZACHMURZY?
Dzięcioł
TRULI–TULI, TRILI-TRILI,
CO TO STUKA? CO TO KWILI?
CO TO SPAĆ RANO NIE DAJE?
STUKA, PUKA, SIADA, WSTAJE…
CO ZA PTAK TAK DZIOBEM STUKA?
W KORĘ DRZEWA HARDO PUKA?
— PO CO STUKAĆ, TAK OD RANA?
PO CO STUKASZ, PROSZĘ PANA?
WSZYSTKIE PTAKI GO PYTAJĄ…
PO CO SŁUCHAĆ TEGO MAJĄ?
TEGO TRULI, TEGO TRILI!
PRZESTAŃ, PANIE, JUŻ W TEJ CHWILI!
— Z GNIAZDA PISKLĘ MI UCIEKA!
W CAŁYM LESIE DYSKOTEKA!
OD STUKANIA USZY BOLĄ, CISZA W LESIE NASZĄ WOLĄ!
DZIĘCIOŁ WCALE ICH NIE SŁUCHA…
STUKA DALEJ KAWAŁ ZUCHA!
STUKA, PUKA, TRULI–TRILI,
OD NIEDZIELI DO TEJ CHWILI.
Z DRZEWA W DRZEWO STUKA, PUKA,
NOWYCH CIĄGLE SZUKA!
CO ZA ZMORA Z TYM DZIĘCIOŁEM,
CO ZA KARA Z JEGO DZIOBEM.
DOOKOŁA WSZYSTKO TRZASKA,
A ON STUKA... A ON KLASKA!
WSZYSCY W KOŃCU SIĘ ZEBRALI I DZIĘCIOŁA PRZEGANIALI!
— SIO Z POLANY! JUŻ NO WRESZCIE!
ZNOSIĆ CIĘ DŁUŻEJ NIKT JUŻ NIE CHCE!
SIO, NO ZMYKAJ! DOŚĆ PUKANIA,
DOŚĆ TRULOLENIA, DOŚĆ STUKANIA!
WYGANIALI, WYGANIALI… I WYGRALI, BO PRZEGNALI!
BŁOGA CISZA DZIŚ NASTAŁA,
CIESZY SIĘ POLANA CAŁA.
RADOŚĆ WIELKA — NIC NIE STUKA!
NIC NIE TRILI — NIKT NIE PUKA!
I MIESZKALI W TEJ SWEJ CISZY…
I SŁUCHALI BŁOGIEJ CISZY…
LECZ PEWNEGO DNIA O ŚWICIE…
GIL Z ODDALI MKNIE W SKOWYCIE!
I OD RANA KRZYCZY, WRZESZCZY…
ŻE W POLANIE WSZYSTKO TRZESZCZY!
— KTOŚ NAM WSZYSTKIE DRZEWA ŚCINA!
CO ZA DOWCIP? CO ZA KPINA?
MĄDRA SOWA KIWA GŁOWĄ…
— MACIE W ZAMIAN CISZĘ BŁOGĄ!
WYGNAĆ Z LASU PROFESORA?
WYBITNEGO DRZEW DOKTORA!
DZIĘCIOŁ LECZYŁ DRZEWA W LESIE,
DBAŁ O DRZEWA!
TERAZ WIECIE?
BEZ DZIĘCIOŁA LAS CHORUJE.
DRZEWA KORNIK PAŁASZUJE!
ZNOWU PTAKI SIĘ ZEBRAŁY!
PROFESORA SZUKAĆ CHCIAŁY!
LAS RATOWAĆ OD ZAGŁADY
POLECIAŁY... NIE MA RADY!
I SZUKALI, I WOŁALI... I CI DUZI, I CI MALI.
CICHO, CICHO... COŚ TAM STUKA,
KTOŚ TAM TRILI, KTOŚ TAM PUKA.
ECH, TO DZIĘCIOŁ... NASZ WSPANIAŁY.
FYRRRRR... POLECIAŁ PTASZNIK CAŁY!
— WRACAJ DO NAS! TAK PROSILI…
WRACAJ SZYBKO, JUŻ W TEJ CHWILI!
LAS UMIERA NAM BEZ CIEBIE!
PROSZĘ, POMÓŻ NAM W POTRZEBIE!
TRULAJ, TRILAJ, STUKAJ, PUKAJ,
WRACAJ TYLKO, CHORÓB SZUKAJ!
STUKAJ W SOSNY, STUKAJ W BRZOZY,
TRULAJ W WIOSNĘ, TRILAJ W MROZY!
I POLECIAŁ Z NIMI LEKARZ…
LECZYĆ DRZEWA JAK APTEKARZ.
TRULAŁ, PUKAŁ, STUKAŁ, TRILIŁ,
LECZYŁ DRZEWA, SIĘ NIE MYLIŁ.
WIEDZIAŁ, KTÓRE DRZEWO CHORE.
STUKAŁ RANO... I WIECZOREM.
A TEN HAŁAS?
CO Z HAŁASEM?
ECH... PRZESZKADZAŁ TYLKO CZASEM!
LECZ I NA TO RADA BYŁA…
SOWA WTYCZKI WYMYŚLIŁA.Kultura
W RZECE, GŁĘBOKO,
TUŻ OBOK JEZIORA,
MIESZKAŁA RYBEK POTĘŻNA SFORA.
MAJĄ TAM GŁAZ, WRZUCONY DO RZECZKI,
BY MÓC SIĘ CHOWAĆ ZA NIM W POPRZECZKI.
ŻYLI SZCZĘŚLIWIE W TEJ SWOJEJ RZECZCE,
NIE WADZĄC NIKOMU NAWET TROSZECZKĘ.
BYŁY TAM RYBKI RÓŻNEGO GATUNKU,
BYŁY Z KULTURĄ... I TE BEZ SZACUNKU.
Z KULTURĄ TE RYBKI, ZAWSZE PRZESADNIE,
PUSZCZAŁY PIERWSZE, GDY W RZEKĘ COŚ WPADNIE.
TE DRUGIE, PYSKATE I BEZ SZACUNKU,
PCHAŁY SIĘ PIERWSZE, NIE MA RATUNKU.
MIESZKAŁY, CO PRAWDA, W TEJ SAMEJ RZECZCE,
A JEDNAK MANIERY INNE TROSZECZKĘ.
BO TE Z KULTURĄ RYBKI... SĄ CHUDE.
CIĄGLE GŁODUJĄ, BO PCHAJĄ JE GRUBE.
I OKRUCH CHLEBA NIE DOJDZIE IM DO DNA…
BO TE BEZ KULTURY WYJEDZĄ DO CNA!
GDY TYLKO COŚ W WODĘ MAŁEGO IM SKAPNIE,
TE BEZ SZACUNKU PCHAJĄ SIĘ ZGRABNIE.
I WSZYSTKO, CO WIDZĄ, SZYBKO ZJADAJĄ.
TE KULTURALNE SZANS NIC NIE MAJĄ!
PEWNEGO RANKA, JAK ZWYKLE GOTOWE,
CO DZIŚ GOSPODARZ WRZUCI IM W WODĘ,
OGONY I PŁETWY OSTRZĄ DO STARTU,
BY ZDĄŻYĆ POŁKNĄĆ WSZYSTKO BEZ ŻARTU!
NARESZCIE PLUSKAĆ WODA ZACZĘŁA…
DO STARTU GOTOWE, CO PIERWSZA Z NICH WZIĘŁA?
I WSZYSTKIE Z DNA RZECZKI RUSZYŁY SZYBCIUTKO,
BY ZJEŚĆ JAK NAJWIĘCEJ… NIE PO RÓWNIUTKO!
I TE Z KULTURĄ, RYBKI CHUDZIUTKIE…
JAK ZWYKLE PRZODEM PUŚCIŁY GRUBIUTKIE!
I NIESPODZIANKA RYBY SPOTKAŁA!
BO ZAMIAST CHLEBA… CZAPLA TAM STAŁA!
W DZIOBEK CALUTKĄ SFORĘ CAPNĘŁA…
RYBEK GRUBIUTKICH.
PYCHA, WYŻERA!
I TERAZ POWIEDZ…
KULTURA TO WADA?
A CZY ZACHŁANNOŚĆ TO NIE PRZESADA?
W PEWNYM SKLEPIE SIĘ SPOTKAŁY
DWIE PRZEKUPKI Z MAŁEJ WIOSKI.
I SIĘ KŁÓCIĆ ZACZYNAŁY… KTÓREJ LEPSZE KURY NIOSKI!
TEJ ZZA PŁOTA, W CZARNEJ CHUSTCE, KURY NIOSĄ JAJEK MILION.
A TEJ DRUGIEJ, BABIE Z WIOSKI, MILION, TRYLION I SEKSTYLION.
JEDNA MÓWI, ŻE JEJ JAJKA PO DWA ŻÓŁTKA W ŚRODKU MAJĄ.
DRUGA KRZYCZY, ŻE TO BAJKA, BO JEJ PO TRZY POSIADAJĄ!
— MOJE JAJKA SĄ NA TWARDO! TAK OD RAZU KURA ZNOSI!
— MOJE Z KOPREM I MUSZTARDĄ! TAKIE JAJA KAŻDY PROSI.
— Z MOICH JAJEK TORT JAK Z BAJKI… AMERYKA JE ZAMAWIA!
— MOJE JAJKA JE KRÓLOWA I KSIĘŻNICZKI TEŻ NAMAWIA!
— TAK? CO POWIESZ, TY KŁAMCZUCHO! MOJE JAJKA SĄ TAK DOBRE, ŻE FRANCUZI, WRAZ Z ROPUCHĄ, JEDZĄ JE W RESTAURACJI MODNEJ!
— JUŻ NIE ZNIOSĘ PRZECHWALANEK, JAK JE TRZEPNĘ O PODŁOGĘ!
— SPRÓBUJ TYLKO, A SWÓJ DZBANEK SPUSZCZĘ PROSTO NA TWOJĄ NOGĘ!
CO ZA WRZASKI, CO ZA PISKI, PRZEPYCHANKI, BÓJKA, KRZYKI…
I ZA CHUSTKI SIĘ ZŁAPAŁY, KRZYCZĄ CIĄGLE, JA NIE MOGĘ…
AŻ IM KOSZE POSPADAŁY.
I BRZDĘK — JAJKA O PODŁOGĘ.
WRESZCIE CISZA I SKUPIENIE…
NA PODŁODZE…
WIÓR?
OKRUSZKI?
ZAMIAST JAJEK W TYCH KOSZYKACH…
BABY MIAŁY W NICH…
WYDMUSZKI!Kotek Niemotek
PAN LUCJAN, LUCEK, PAN LOTEK!
MIAŁ KOTA, KOTA NIEMOTA!
A TEMU TEN KOTEK NIEMOTEK, BO WCALE NIE LUBIŁ SZPROTEK.
NIE LUBIŁ, JAK INNE KOTKI, NI MLEKA, NI NAWET SZPROTKI.
TEN KOT MIEWAŁ DZIWNE OBIADKI, BO JADAŁ PIETRUSZKI NATKI.
CODZIENNIE Z NIEGO SIĘ ŚMIAŁY, KOTKI NA BRZUCHY PADAŁY…
GDY KAŻDY PIŁ Z MISECZKI MLECZKO, NIEMOTEK ZAJADAŁ ŁYŻECZKĄ.
CO PRAWDA DZIWNE TO BYŁO, INNE KOTY ŚMIESZYŁO,
ŻE ZAMIAST JĘZYCZKIEM Z MISECZKI, UŻYWAŁ TEN KOTEK ŁYŻECZKI!
A ZAMIAST MIAUCZEĆ TEN KOTEK, TO MRUCZAŁ JAK JAKIŚ NIEMOTEK.
NI KOT TO W BUTACH, NI W PELERYNIE…
A CHODZIŁ W POWAŻNEJ MINIE!
I PROSZĄ GO INNE KOTY, BY POSZEDŁ DZIŚ Z NIMI NA PSOTY!
ON? TEN KOT ARYSTOKRACKI?… ODMRUKNIE IM ZAWADIACKO.
ACH, KOCIE, TY KOCIE NIEMOCIE, NIE ZNASZ SIĘ WCALE NA PSOCIE!
NO DZIWAK TEN KOT, NO DZIWAK!
NAMÓWIĆ NIE IDZIE GO NI JAK.
NA SZPROTY PRYCHA I KASZLE, NA MLEKO KRZYWI SIĘ STRASZNIE.
NA PSOTY PARSKA JAK KONIK… I MYSZY... NO MYSZY WCALE NIE GONI!
ACH, KOCIE, TY KOCIE NIEMOCIE.
TOBIE TO TYLKO LEŻEĆ PRZY PŁOCIE!
I STRONIĄ OD NIEGO KOTKI… BO PO CO KOMU NIEMOTKI?Parasol z humorem
RAZ PARASOL MIAŁ HUMOREK,
A DOKŁADNIE TO WE WTOREK.
STWIERDZIŁ, JAK MU PASOWAŁO,
NIE IŚĆ NIGDZIE, GDY PADAŁO!
I SIĘ Z NIM UŻERAĆ TRZEBA,
BO OTWORZYĆ GO SIĘ NIE DA!
LEJE, KROPI, MŻY NA DWORZE…
— JA SIĘ WCALE NIE OTWORZĘ!
— DOŚĆ MAM DESZCZU, DOSYĆ WODY!
SAM NAMAKAJ, TAKIŚ MĄDRY!
TYLKO CIĄGLE W DESZCZU STOJĘ, JA SIĘ DESZCZU STRASZNIE BOJĘ!
NIE CHCĘ WCALE IŚĆ DO PARKU! CHCESZ BYM DOSTAŁ ZNÓW KATARKU?
I NIE PÓJDĘ DZIŚ W TEN DESZCZ!
IDŹ BEZE MNIE, JAK SE CHCESZ!
I SIĘ KŁÓCI, I NAPINA…
KRZYCZY, PRĘŻY, DRUT WYGINA…
— PO TO JESTEŚ, PARASOLKU!
DOSYĆ TWOICH MAM HUMORKÓW!
SZYBKO, SZYBKO SIĘ OTWIERAJ!
ZE MNĄ LEPIEJ NIE ZADZIERAJ!
— ANI MYŚLĘ, JUŻ MÓWIŁEM!
W DESZCZ NIE IDĘ, TAK STWIERDZIŁEM!
NA PYTANIE: „CZEMU NIE CHCE?”
ODPOWIADA... DOŚĆ MAM WRESZCIE!
— A CO BĘDZIESZ DALEJ ROBIĆ?
— W DESZCZ NA PEWNO NIE WYCHODZIĆ!
I SIĘ SZARPIE Z WŁAŚCICIELEM
CORAZ GŁOŚNIEJ, CORAZ ŚMIELEJ!
TEN GO SZARPIE I OTWIERA…
A PARASOL SIĘ WYDZIERA!
TEN ZA DRUTY GO WYGINA…
A PARASOL... SIĘ NAPINA!
TEN PARASOL MA HUMOREK!
DZIŚ, GDY PADA, DZIŚ, WE WTOREK!
I CO ZROBIĆ Z PARASOLEM?
CO DZIŚ ZROBIĆ Z TYM HUMOREM?
CO TU ZROBIĆ, BY POSŁUŻYŁ,
GDY TYLKO SIĘ ZACHMURZY?
Dzięcioł
TRULI–TULI, TRILI-TRILI,
CO TO STUKA? CO TO KWILI?
CO TO SPAĆ RANO NIE DAJE?
STUKA, PUKA, SIADA, WSTAJE…
CO ZA PTAK TAK DZIOBEM STUKA?
W KORĘ DRZEWA HARDO PUKA?
— PO CO STUKAĆ, TAK OD RANA?
PO CO STUKASZ, PROSZĘ PANA?
WSZYSTKIE PTAKI GO PYTAJĄ…
PO CO SŁUCHAĆ TEGO MAJĄ?
TEGO TRULI, TEGO TRILI!
PRZESTAŃ, PANIE, JUŻ W TEJ CHWILI!
— Z GNIAZDA PISKLĘ MI UCIEKA!
W CAŁYM LESIE DYSKOTEKA!
OD STUKANIA USZY BOLĄ, CISZA W LESIE NASZĄ WOLĄ!
DZIĘCIOŁ WCALE ICH NIE SŁUCHA…
STUKA DALEJ KAWAŁ ZUCHA!
STUKA, PUKA, TRULI–TRILI,
OD NIEDZIELI DO TEJ CHWILI.
Z DRZEWA W DRZEWO STUKA, PUKA,
NOWYCH CIĄGLE SZUKA!
CO ZA ZMORA Z TYM DZIĘCIOŁEM,
CO ZA KARA Z JEGO DZIOBEM.
DOOKOŁA WSZYSTKO TRZASKA,
A ON STUKA... A ON KLASKA!
WSZYSCY W KOŃCU SIĘ ZEBRALI I DZIĘCIOŁA PRZEGANIALI!
— SIO Z POLANY! JUŻ NO WRESZCIE!
ZNOSIĆ CIĘ DŁUŻEJ NIKT JUŻ NIE CHCE!
SIO, NO ZMYKAJ! DOŚĆ PUKANIA,
DOŚĆ TRULOLENIA, DOŚĆ STUKANIA!
WYGANIALI, WYGANIALI… I WYGRALI, BO PRZEGNALI!
BŁOGA CISZA DZIŚ NASTAŁA,
CIESZY SIĘ POLANA CAŁA.
RADOŚĆ WIELKA — NIC NIE STUKA!
NIC NIE TRILI — NIKT NIE PUKA!
I MIESZKALI W TEJ SWEJ CISZY…
I SŁUCHALI BŁOGIEJ CISZY…
LECZ PEWNEGO DNIA O ŚWICIE…
GIL Z ODDALI MKNIE W SKOWYCIE!
I OD RANA KRZYCZY, WRZESZCZY…
ŻE W POLANIE WSZYSTKO TRZESZCZY!
— KTOŚ NAM WSZYSTKIE DRZEWA ŚCINA!
CO ZA DOWCIP? CO ZA KPINA?
MĄDRA SOWA KIWA GŁOWĄ…
— MACIE W ZAMIAN CISZĘ BŁOGĄ!
WYGNAĆ Z LASU PROFESORA?
WYBITNEGO DRZEW DOKTORA!
DZIĘCIOŁ LECZYŁ DRZEWA W LESIE,
DBAŁ O DRZEWA!
TERAZ WIECIE?
BEZ DZIĘCIOŁA LAS CHORUJE.
DRZEWA KORNIK PAŁASZUJE!
ZNOWU PTAKI SIĘ ZEBRAŁY!
PROFESORA SZUKAĆ CHCIAŁY!
LAS RATOWAĆ OD ZAGŁADY
POLECIAŁY... NIE MA RADY!
I SZUKALI, I WOŁALI... I CI DUZI, I CI MALI.
CICHO, CICHO... COŚ TAM STUKA,
KTOŚ TAM TRILI, KTOŚ TAM PUKA.
ECH, TO DZIĘCIOŁ... NASZ WSPANIAŁY.
FYRRRRR... POLECIAŁ PTASZNIK CAŁY!
— WRACAJ DO NAS! TAK PROSILI…
WRACAJ SZYBKO, JUŻ W TEJ CHWILI!
LAS UMIERA NAM BEZ CIEBIE!
PROSZĘ, POMÓŻ NAM W POTRZEBIE!
TRULAJ, TRILAJ, STUKAJ, PUKAJ,
WRACAJ TYLKO, CHORÓB SZUKAJ!
STUKAJ W SOSNY, STUKAJ W BRZOZY,
TRULAJ W WIOSNĘ, TRILAJ W MROZY!
I POLECIAŁ Z NIMI LEKARZ…
LECZYĆ DRZEWA JAK APTEKARZ.
TRULAŁ, PUKAŁ, STUKAŁ, TRILIŁ,
LECZYŁ DRZEWA, SIĘ NIE MYLIŁ.
WIEDZIAŁ, KTÓRE DRZEWO CHORE.
STUKAŁ RANO... I WIECZOREM.
A TEN HAŁAS?
CO Z HAŁASEM?
ECH... PRZESZKADZAŁ TYLKO CZASEM!
LECZ I NA TO RADA BYŁA…
SOWA WTYCZKI WYMYŚLIŁA.Kultura
W RZECE, GŁĘBOKO,
TUŻ OBOK JEZIORA,
MIESZKAŁA RYBEK POTĘŻNA SFORA.
MAJĄ TAM GŁAZ, WRZUCONY DO RZECZKI,
BY MÓC SIĘ CHOWAĆ ZA NIM W POPRZECZKI.
ŻYLI SZCZĘŚLIWIE W TEJ SWOJEJ RZECZCE,
NIE WADZĄC NIKOMU NAWET TROSZECZKĘ.
BYŁY TAM RYBKI RÓŻNEGO GATUNKU,
BYŁY Z KULTURĄ... I TE BEZ SZACUNKU.
Z KULTURĄ TE RYBKI, ZAWSZE PRZESADNIE,
PUSZCZAŁY PIERWSZE, GDY W RZEKĘ COŚ WPADNIE.
TE DRUGIE, PYSKATE I BEZ SZACUNKU,
PCHAŁY SIĘ PIERWSZE, NIE MA RATUNKU.
MIESZKAŁY, CO PRAWDA, W TEJ SAMEJ RZECZCE,
A JEDNAK MANIERY INNE TROSZECZKĘ.
BO TE Z KULTURĄ RYBKI... SĄ CHUDE.
CIĄGLE GŁODUJĄ, BO PCHAJĄ JE GRUBE.
I OKRUCH CHLEBA NIE DOJDZIE IM DO DNA…
BO TE BEZ KULTURY WYJEDZĄ DO CNA!
GDY TYLKO COŚ W WODĘ MAŁEGO IM SKAPNIE,
TE BEZ SZACUNKU PCHAJĄ SIĘ ZGRABNIE.
I WSZYSTKO, CO WIDZĄ, SZYBKO ZJADAJĄ.
TE KULTURALNE SZANS NIC NIE MAJĄ!
PEWNEGO RANKA, JAK ZWYKLE GOTOWE,
CO DZIŚ GOSPODARZ WRZUCI IM W WODĘ,
OGONY I PŁETWY OSTRZĄ DO STARTU,
BY ZDĄŻYĆ POŁKNĄĆ WSZYSTKO BEZ ŻARTU!
NARESZCIE PLUSKAĆ WODA ZACZĘŁA…
DO STARTU GOTOWE, CO PIERWSZA Z NICH WZIĘŁA?
I WSZYSTKIE Z DNA RZECZKI RUSZYŁY SZYBCIUTKO,
BY ZJEŚĆ JAK NAJWIĘCEJ… NIE PO RÓWNIUTKO!
I TE Z KULTURĄ, RYBKI CHUDZIUTKIE…
JAK ZWYKLE PRZODEM PUŚCIŁY GRUBIUTKIE!
I NIESPODZIANKA RYBY SPOTKAŁA!
BO ZAMIAST CHLEBA… CZAPLA TAM STAŁA!
W DZIOBEK CALUTKĄ SFORĘ CAPNĘŁA…
RYBEK GRUBIUTKICH.
PYCHA, WYŻERA!
I TERAZ POWIEDZ…
KULTURA TO WADA?
A CZY ZACHŁANNOŚĆ TO NIE PRZESADA?
więcej..