Martwy punkt. Sprawa zabójstwa Iwony Cygan - ebook
Martwy punkt. Sprawa zabójstwa Iwony Cygan - ebook
SPEKTAKULARNE SLEDZTWO CZY KŁAMSTWO, W KTÓRE UWIERZYŁA CAŁA POLSKA?
W sierpniu 1998 roku w bestialski sposób zamordowano 17-letnią Iwonę Cygan z małopolskiego Szczucina. Ciało brutalnie pobitej i uduszonej drutem nastolatki znaleziono w odludnym miejscu nad Wisłą. Dopiero 20 lat po tych wydarzeniach policyjne Archiwum X ogłosiło, że sprawców zabójstwa udało się zatrzymać.
Przez ten czas miała panować wokół tej zbrodni zmowa milczenia, a wszyscy, którzy chcieli ją przerwać, ginęli w tajemniczych okolicznościach. Czy taka jest jednak prawda? Mateusz Baczyński jako pierwszy dziennikarz dotarł do pełnych akt tej sprawy. Z jego śledztwa wyłania się wstrząsający obraz pracy organów ścigania, które całkowicie ignorowały dowody podważające ich teorie, manipulowały opinią publiczną i w konsekwencji nakręcały spiralę nienawiści wobec podejrzanych. W tej sprawie powstało już wiele materiałów prasowych i telewizyjnych, które powielały te same informacje. Co, jeśli nie były one prawdziwe? Czy Archiwum X faktycznie zatrzymało zabójców Iwony Cygan? Co tak naprawdę wydarzyło się w tamtą sierpniową, burzową noc?
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8250-324-1 |
Rozmiar pliku: | 2,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Józef K. opowie o niebieskich błyskawicach rozpływających się po chmurach i wycieraczkach samochodu, które nie nadążały ze zbieraniem wody. Stanisław D. wspomni, że wyładowania atmosferyczne były tak intensywne, że uruchomiły alarm w jego aucie. Paweł B. zapamięta porywy wiatru, które targały jego namiotem. Będzie powtarzał, że przez szalejącą burzę nie mógł słyszeć krzyków mordowanej dziewczyny.
13 sierpnia 1998 roku w małopolskim Szczucinie było wyjątkowo upalnie. Życie czterotysięcznego miasteczka toczyło się powoli. Jak co wieczór mieszkańcy fetowali koniec dnia łykiem zimnego piwa w miejscowych barach. Dopiero po godzinie 22.00 zerwał się wiatr. Nad miasteczkiem zebrały się czarne chmury. Błyskało się, krople deszczu coraz szybciej uderzały o ziemię. Szczucinianie w pośpiechu rozchodzili się do domów. Wkrótce rozpętała się burza, jakiej dawno nikt tu nie widział.
Kilka kilometrów dalej, w Ratajach Słupskich, Monika G. chroniła się przed nawałnicą w swoim domu. Ten wieczór spędzała z rodzicami i mężem. Była wówczas w zaawansowanej ciąży. Co jakiś czas spoglądała w okno, obserwując błyskawice, które rozświetlały przykryte chmurami niebo.
W pewnym momencie usłyszała głośne pukanie. Było już po 23.00, nie spodziewała się gości. Kiedy zaniepokojona otworzyła drzwi, w progu stanął nieznajomy mężczyzna. Na oko miał sześćdziesiąt lat, zniszczoną twarz, długi płaszcz i kapelusz na głowie. Był cały przemoczony.
Z ZEZNAŃ MONIKI G.:
„Zachowywał się bardzo nerwowo, był wystraszony, chodził po pokoju w tę i z powrotem, nie mógł sobie znaleźć miejsca. W pomieszczeniu byli również mój mąż i rodzicie. Zostałam wysłana przez mamę po szklankę wody. Kiedy wróciłam, podałam ją mężczyźnie. Wtedy zaczął mówić”.
– Zamordowano Cyganiątko – wydusił z siebie.
Potem chaotycznie tłumaczył, że idzie od Łęki Szczucińskiej, że widział ją związaną drutem i że jutro wszyscy się przekonają.
Po chwili wyszedł na zewnątrz i zniknął w mroku. Nikt z domowników nie zadzwonił na policję. Byli zbyt przerażeni.