- W empik go
Mątwa - ebook
Mątwa - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 172 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Boże, Boże – nadaremnie wzywam Twoje imię, bo właściwie w Ciebie nie wierzę.
A kogoś wezwać muszę. Zmarnowałem życie. Dwie żony, szalona praca – nie wiadomo dla czego – bo ostatecznie filozofia moja nie jest oficjalnie uznana, a resztki moich obrazów zniszczono wczoraj, z rozkazu naczelnika
Syndykatu Wyrobów Ręcznego Paskudztwa. Jestem zupełnie sam.
POSĄG (nie ruszając się; głowa oparta na rękach)
Masz mnie.
PAWEŁ BEZDEKA
I cóż z tego, że cię mam. Wolałbym nie mieć cię wcale. Przypominasz mi tylko, że coś jest w ogóle. A sama jesteś jedynie nędznym substytutem rzeczy istotnych.
POSĄG
Przypominam ci dalszą drogę, która rozchyla się przed tobą w pustynię.
Wszystkie wróżki przepowiedziały ci, że na starość oddasz się Wiedzy
Tajemnej.
PAWEŁ BEZDEKA (macha ręką pogardliwie)
E! Jestem zupełnie zmanierowany w wypowiadaniu ciągłych pretensji, które mam do biednej ludzkości, a nie mogę znaleźć ani źdźbła lekarstwa. Jestem jak niepotrzebny, bezpłodny wyrzut sumienia, z którego nie może wykwitnąc najskromniejszy bodaj pączek nadziei poprawy.
POSĄG
Jakże dalekim jesteś od prawdziwego tragizmu!
PAWEL BEZDEKA
Bo nie mam za silnych namiętności. Życie, które zmarnowałem, ucieka beznadziejnie w szarą dal mojej przeszłości. Czyż jest coś okropniejszego, jak szara przeszłość, którą musi się jednak ciągle przetrawiać?
POSĄG
Pomyśl, ile jeszcze mógłbyś mieć kobiet, ile nieznanych poranków, lekkich prześlizgnięć się przez tajemnice południa, ile wreszcie wieczorów mógłbyś spędzić na dziwnych rozmowach z kobietami podziwiającymi twój upadek.
PAWEŁ BEZDEKA
Nie mów mi o tym. Nie rozdzieraj najskrytszego ośrodka dziwności. Wszystko to jest zamknięte – na zawsze zamknięte przez szaloną, nieposkromioną nudę.
POSĄG ( z politowaniem)
Jakże jesteś banalny…
BEZDEKA
Wskaż mi kogoś niebanalnego, a dam się zarżnąć w ofierze na jego ołtarzu.
POSĄG
Ja.
BEZDEKA
Kobieta – raczej wcielenie kobiecych niemożliwości. Niewypełnialne obietnice życia samego w sobie.
POSĄG
Ciesz się, że w ogóle istniejesz. Pomyśl – nawet dożywotni skazańcy cieszą się z darowanego życia.
BEZDEKA
Coż m n i e to obchodzić może? Czyż mam się cieszyć, że nie siedzę w tej chwili wbity na pal na jakimś samotnym pagórze wśród stepów albo że nie jestem czyścicielem kanałów? Czyż nie wiesz, kim jestem?
POSĄG
To wiem, że jesteś śmieszny. Nie byłbyś nim, gdybyś mógł pokochać mnie.
Wtedy pojąłbyś twoją misję na tej planecie, tej właśnie, byłbyś tym jedynym, samym w sobie, nieporównywalnym – tym właśnie, a nie kimś innym…
BEZDEKA (z niepokojem )
A więc uznajesz bezwzględną, powtarzam, bezwzględną hierarchię Istnień?
POSĄG (śmieje się)
Tak i nie – to zależy.
BEZDEKA
Powiedz, jakie masz kryteria, zaklinam cię.
POSĄG
Zdradziłeś się. Nie jesteś ani filozofem, ani artystą.
BEZDEKA
Ach, więc jednak wątpiłaś w to. Tak, nie jestem.
POSĄG ( śmiejąc się)
Byłżebyś tylko ambitnym nikim? Dla nich jesteś t y m, mimo wszystko, geniuszem nowych, metafizycznych wstrząsów.
BEZDEKA
Udaję – udaję z nudów. Wiem, że nie jest to nawet piękne – nie jest pięknym to, że udaję.
POSĄG
Jednak masz w sobie coś, co przekracza miarę moich dotychczasowych kochanków. Ale bez miłości dla mnie ani kroku dalej.
BEZDEKA
Nie mów nic o tych wiecznych twoich kochankach, którymi tak bardzo lubisz się chwalić. Wiem, że masz wpływy w rzeczywistym życiu i że przez ciebie mógłbym zostać diabli wiedzą kim. Ale kimś rzeczywistym, nie kimś dla mnie samego…
POSĄG
Przesadzasz, wielkość jest rzeczą względną.
BEZDEKA
Teraz ja ci powiem: jesteś banalna, gorzej – jesteś mądra, gorzej, stokroć gorzej – ty jesteś w gruncie rzeczy dobra.
POSĄG ( mięsza się)
Mylisz się… Wcale nie jestem dobra.
(nagle innym tonem)
Tylko kocham cię!
(pręży się ku niemu)