McMafia - ebook
McMafia - ebook
Wznowienie głośnej książki, na podstawie której BBC One nakręciła w tym roku popularny serial sensacyjny pod tym samym tytułem. McMafia to panoramiczna opowieść o rozwijającej się i coraz bardziej globalizującej przestępczości zorganizowanej w Rosji, krajach byłego ZSRR, na Bliskim Wschodzie, w Indiach, Afryce i Kanadzie. Autor skupia się na tym, co łączy gangsterów Wschodu i Zachodu. Pokazuje ich żądzę pieniądza, bezwzględność i cynizm oraz ujawnia niebezpieczne powiązania środowisk mafijnych z polityką.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8110-644-3 |
Rozmiar pliku: | 1 000 B |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Był wieczór trzydziestego kwietnia 1994 roku; wiosna już na dobre rozkwitła w Woking, w hrabstwie Surrey. Osiedle Barnesbury nie należy do klasy średniej, ale w tej części południowej Anglii ludzie również mają nie lada aspiracje. Gdy zmierzch zapadał na Willow Way, cichej uliczce domków szeregowych, samochody stały już w garażach, a rodziny zasiadały do kolacji przed telewizorami, rozpoczynając sobotni wieczór.
O godzinie dziewiątej z czerwonej toyoty zaparkowanej przed szeregowcem numer 31 wysiadł mężczyzna. Podszedł do drzwi domku, niosąc płaskie biało-niebieskie pudełko, po czym zapukał. W środku Karen Reed, trzydziestotrzyletnia pani geofizyk, gawędziła z przyjaciółką przy kieliszku białego wina, kiedy usłyszała stłumiony męski głos zza okna:
– Zamawiała pani pizzę?
Karen otworzyła drzwi. W tym momencie doręczyciel pizzy wyjął pistolet kalibru 38, z chłodnym wyrachowaniem oddał kilka strzałów w jej głowę, po czym uciekł do auta i odjechał.
To nie Karen Reed miała być tej nocy ofiarą. Istniał jednak powód pomyłki mordercy. Jego celem miała być siostra pani Reed, Alison Ponting, producentka stacji BBC World Service, która tymczasowo mieszkała u Karen, ale tego wieczoru nie było jej w domu. Zabójstwa dokonano prawdopodobnie na zlecenie Dżochara Dudajewa, prezydenta Republiki Czeczenii.
W 1986 roku Alison poślubiła czarującego korpulentnego Ormianina, Gacica Ter-Oganisjana, którego poznała kilka lat wcześniej, kiedy studiowała filologię rosyjską. Małżeństwo to uruchomiło w sennym miasteczku Woking lawinę przedziwnych wypadków, które osiem lat później doprowadziły do rozpętania huraganu śmierci, imperializmu, wojny domowej, ropy naftowej, gangsterstwa i nacjonalistycznych walk, znanego pod nazwą Północny Kaukaz.
Osiemnaście miesięcy przed zabójstwem Karen dwaj bracia Rusłan i Nazarbek Ucyjewowie przybyli do Londynu jako posłowie Dudajewa z misją wydrukowania paszportów i banknotów dla nowego państwa czeczeńskiego. Rusłan był najbardziej zaufanym doradcą kapryśnego prezydenta i nieprzejednanym politykiem w administracji opanowanej przez szereg stronnictw. Jego brat był ekspertem w dziedzinie sztuk walki oraz, ogólnie rzecz biorąc, najemnikiem. Poza upoważnieniem do wydrukowania dokumentów dla nowo powstałej republiki bracia mieli kilka innych zadań do wypełnienia: załatwienie dwustu pięćdziesięciu milionów dolarów pożyczki od amerykańskiego biznesmena na modernizację czeczeńskich rafinerii, zakończenie negocjacji z niemiecką firmą energetyczną Stinnes AG dotyczących szybkiej sprzedaży czeczeńskiej ropy po cenach światowych oraz, jak później odkryto, zakup dwóch tysięcy rakiet stinger typu ziemia–powietrze. Aby zrealizować tak złożone przedsięwzięcie, przedstawiciele rządu czeczeńskiego potrzebowali dobrego tłumacza i pracownika technicznego. Rusłan pamiętał, że kiedyś udzielał wywiadu producentce BBC Alison Ponting, więc to do niej zwrócił się o pomoc. Zaproponowała swojego męża, Ter-Oganisjana, w nadziei, że zapewni mu dochodowe zajęcie.
Podczas pobytu w Londynie mąż Alison zdobył doświadczenie jako kombinator. Ter-Oganisjan zajmował się przemytem, tworzył fikcyjne firmy do prania brudnych pieniędzy, a czasami wykonywał najgorsze prace fizyczne, kiedy akurat nie było żadnej szemranej roboty. Na początku kaukaskie trio dobrze się dogadywało, od czasu do czasu wydając huczne imprezy, na które zapraszano tłumy call girls. Nic zatem dziwnego, że Alison coraz mniej podobało się zachowanie męża i jego dwóch czeczeńskich współpracowników. Nie byli tym również zachwyceni bogaci mieszkańcy Bickenhall Mansions, apartamentowca stojącego niedaleko domniemanej siedziby Sherlocka Holmesa przy Baker Street 221b, w którym mieszkali bracia Ucyjewowie.
W pewnym momencie stosunki Ormianina z Czeczenami uległy pogorszeniu. Później angielski Urząd Prokuratury Publicznej uznał, jakoby Ter-Oganisjan odkrył, że stingery miały być użyte przez Azerbejdżan podczas wojny z jego ojczyzną, Armenią. Powstała również inna teoria – według niej rakiety miały faktycznie jechać do Czeczenii, a Ucyjewowie pokłócili się z Ormianinem o pieniądze. Pewne jest, że Ter-Oganisjan ostrzegł armeńskie KGB przed działalnością wysłanników Dudajewa, a w wyniku tego ostrzeżenia z Los Angeles, głównej siedziby ormiańskiej diaspory w Stanach Zjednoczonych, wysłano do Londynu kilku płatnych zabójców.
Bracia Ucyjewowie zostali w okrutny sposób zamordowani (pocięte na kawałki ciało Rusłana odkryto dopiero, gdy wypadło ze skrzyni w drodze do Harrow na północnych przedmieściach Londynu). Ter-Oganisjan odsiaduje teraz karę dożywocia za ich zabójstwo, a drugi oskarżony w tej sprawie, oficer armeńskiego KGB, powiesił się w więzieniu Belmarsh, czekając na proces.
Kiedy po raz pierwszy czytałem o tym wszystkim, byłem przerażony, między innymi dlatego, że odkryłem, iż ojcem Alison i Karen był David Ponting, wykładowca na wydziale sztuki teatralnej uniwersytetu w Bristolu, gdzie studiowałem. Jego monodram o Dylanie Thomasie wywarł na mnie ogromne wrażenie. David uczył mnie produkcji radiowej, a umiejętności nabyte podczas tych zajęć wykorzystałem później, kiedy pracowałem jako korespondent BBC w Europie Środkowej.
Po zabójstwie siostry Alison zgodziła się wziąć udział w programie ochrony świadków. Osamotniony David przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez jakiś czas pracował jako aktor. Później i on zniknął.
Pontingowie byli spokojni i skromni. Trudno sobie wyobrazić, żeby taka rodzina mogła być uwikłana w zabójstwa na tle politycznym, dokonane przez mafię z byłego Związku Radzieckiego. Ale jak zauważył jeden z policjantów, którzy zajmowali się sprawą braci Ucyjewów: „Ni stąd, ni zowąd mieliśmy do czynienia ze zbrodnią i z polityką takiego zakątka świata, o którym nikt z policji w Londynie ani w Surrey wcześniej nie słyszał. Nie wiedzieliśmy nic na temat ich wojen, zbrodni ani polityki – prawdę mówiąc, nie mieliśmy o tym zielonego pojęcia”.
Cały świat był świadkiem narodzin nowego rodzaju państwa – państwa uszkodzonego. Części źle działającej maszyny po raz pierwszy zawitały do Wielkiej Brytanii.
Porządek ustalony po drugiej wojnie światowej zaczął się chylić ku upadkowi w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Rozpad ten nie postępował wedle żadnego ustalonego schematu, na pozór wyglądało to jak seria oddzielnych, niepowiązanych ze sobą wydarzeń: spektakularny wzrost japońskiego przemysłu samochodowego, tajne podchody komunistycznych Węgier do Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) w celu zbadania możliwości udziału, ekonomiczna stagnacja w Indiach, pierwsze dyskretne kontakty prezydenta Frederika W. de Klerka z przebywającym w więzieniu Nelsonem Mandelą, początek reform Deng Xiaopinga w Chinach czy zdecydowana konfrontacja Margaret Thatcher z brytyjskim ruchem związków zawodowych.
Wydawało się, że każde z tych wydarzeń odzwierciedla codzienne zmagania polityczne. Mogło też wyglądać na to, że były to próby przystosowania się do światowego porządku. Ale w istocie stojące za tym potężne ruchy zainicjowały szereg ekonomicznych kryzysów i okazji – szczególnie poza wielkimi bastionami w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych – które niosły ze sobą znaczące konsekwencje dla zjawiska, nazywanego dziś globalizacją.
Jeden z tych kierunków rozwoju miał jednak swoje źródło w Ameryce i jej europejskim sojuszniku, Wielkiej Brytanii. Świat stawiał pierwsze kroki na drodze ku liberalizacji międzynarodowych rynków finansowych i towarowych. Amerykańskie i europejskie korporacje oraz banki zaczęły otwierać rynki, które do tej pory ściśle kontrolowały zagraniczne inwestycje i wymianę walutową.
Później, w 1989 roku, nastąpił upadek komunizmu – najpierw w Europie Wschodniej, a potem w samym potężnym dotychczas Związku Radzieckim. Jako że skończyły się pomysły i pieniądze, a wyścig zdobyczy technologicznych pozostawiał te kraje w tyle, odejście komunizmu mierzy się w dniach, a nie w latach. To wydarzenie o wielkim znaczeniu historycznym w połączeniu z procesami globalizacji uruchomiło gwałtowny wzrost szarej strefy. Owe ekonomiczne i polityczne zmiany odcisnęły piętno na każdej części naszej planety.
Ogólnie zaobserwowano światowy wzrost handlu, inwestycji i budowania zasobów. Te ostatnie jednak zostały nierówno rozdzielone. Wiele krajów znalazło się wówczas w czyśćcu zwanym stanem przejściowym, czyli terytorium o stale zmieniających się granicach. Na tych nieurodzajnych terenach ekonomiczne przetrwanie często oznaczało, że trzeba chwycić za broń i brać, co się da.
Upadek komunizmu był oczywiście wielkim zwycięstwem Zachodu, ponieważ udało się wykazać wyższość światowych demokracji nad dyktaturą komunistyczną pod każdym względem. Europa świętowała zjednoczenie Niemiec oraz wyzwolenie wielu krajów wschodniej części kontynentu. Wydawało się, że nowa Rosja bez oporów rezygnuje z militarnej kontroli nad całym regionem, rozwiązując niegdysiejszego rywala NATO, czyli Układ Warszawski. Moskwa, z początku niechętnie, zezwoliła innym republikom dogorywającego Związku Radzieckiego na utworzenie własnych, niepodległych państw, tym samym umożliwiając realizację ich narodowych aspiracji.
Z perspektywy czasu muszę przyznać, że był to najlepszy okres mojego życia. Jako nastolatek angażowałem się w działalność zachodnich organizacji popierających osaczoną opozycję w krajach Europy Wschodniej, jak na przykład „Solidarność” w Polsce czy „Kartę 77” w Czechosłowacji. Zajmowałem się wszystkim, od tłumaczenia dokumentów po dostarczanie rozłożonych na części kserokopiarek dysydentom za żelazną kurtyną. Kiedy stałem kilka metrów za wielkimi przywódcami moralnymi Czechosłowacji Vàclavem Havlem i Alexandrem Dubczekiem, gdy przemawiali do tłumów z balkonu przy placu Wacława w Pradze w listopadzie 1989 roku, czułem satysfakcję z własnego osiągnięcia, a zarazem ostrożny optymizm w kwestii przyszłości Europy i świata.
Początkowa euforia została jednak stłumiona przez dochodzące z odległych miejsc sygnały, że nowy porządek pokoju i demokracji rodzi się w bólach. Z Kaukazu raz po raz dochodziły wieści o walkach. W niektórych krajach Afryki, takich jak na przykład Angola, starcia, które rozpoczęły się jako zastępczy konflikt między siłami amerykańskimi a sowieckimi, wcale nie miały się zakończyć zimną wojną – wręcz przeciwnie, przybierały na sile. Później była Jugosławia pogrążyła się w krwawej wojnie domowej, stawiając tym samym nowo zjednoczoną Europę przed wyzwaniem, którego ta nie była w stanie podjąć.
Nowe okoliczności zaskoczyły istniejące instytucje międzynarodowe. Wszyscy musieli improwizować i nikt właściwie nie rozumiał, do czego miały prowadzić podjęte działania.
Istniała jednak grupa ludzi, która w tej przedziwnej mieszaninie wstrząsów, nadziei i niepewności upatrywała swojej szansy. Ci mężczyźni (i kilka kobiet) podświadomie rozumieli, że coraz wyższy standard życia na Zachodzie, zwiększony handel i migracja oraz mniejsza zdolność rządów do wprowadzania kontroli policyjnej mogą stać się żyłą złota. Chodzi tu o przestępców, działających w organizacjach lub poza nimi. Ludzie ci byli również zdolnymi przedsiębiorcami i kapitalistami, gotowymi poddać się prawom podaży i popytu. Doceniali ekonomię skali, tak samo jak międzynarodowe korporacje, więc poszukiwali zagranicznych partnerów i rynków, by rozwijać interesy w takim samym stopniu kosmopolityczne, jak Shell, Nike czy McDonald’s.
Pierwsze tego rodzaju grupy pojawiły się w Rosji i Europie Wschodniej, ale wywierały znaczny wpływ również na odległe kraje, jak na przykład Indie, Kolumbię czy Japonię. Zauważyłem je na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy byłem korespondentem zagranicznym BBC na Europę Środkową i akurat opracowywałem doniesienia na temat wojny w byłej Jugosławii. Łupy przywiezione przez oddziały paramilitarne po zniszczeniu miast i wsi w Chorwacji oraz Bośni posłużyły jako kapitał do utworzenia wielkich imperiów przestępczych. Szefowie tych syndykatów bardzo szybko się wzbogacili. Niedługo potem stworzyli organizacje przemycające nielegalne towary oraz usługi z całego świata do konsumenckiego raju w Unii Europejskiej.
Podczas pobytu na Bałkanach jako pisarz byłem zapraszany na wiele konferencji, na których omawiano polityczne kwestie stojące za zgubnymi w skutkach wojnami w regionie. Nie minęło wiele czasu, a zacząłem otrzymywać zaproszenia na zebrania organizowane w celu przedyskutowania spraw związanych z bezpieczeństwem. Politycy, policja oraz organizacje pozarządowe chciały się dowiedzieć, co stoi za potęgą zorganizowanej przestępczości na Bałkanach i poza nimi. Niemniej znaczna część wiedzy na temat nowej fali światowej przestępczości opierała się tylko na anegdotach. Nikt nie potrafił wskazać dokładnych przyczyn.
Z początku przyglądałem się sieciom i motywom grup działających na Bałkanach, ale szybko się zorientowałem, że aby zrozumieć tamtejszą przestępczość, muszę rozszerzyć obserwacje na inne części świata: regiony wytwarzające dobra, którymi interesują się syndykaty – takie jak Rosja, Ameryka Południowa, Afryka, Indie czy Chiny – oraz na regiony, które z owych dóbr korzystają, czyli Unię Europejską, Amerykę Północną, Japonię i Środkowy Wschód.
Jedną z wielu konsekwencji upadku Związku Radzieckiego było powstanie szerokiego pasma terenu niestabilnego, który rozciągał się od Bałkanów poprzez Kaukaz, tak zwane s t a n y, czyli dawne republiki sowieckie w Azji Środkowej, aż po zachodni kraniec Chin i północno-zachodnią granicę Pakistanu.
Był to Nowy Jedwabny Szlak, wielopasmowa przestępcza autostrada łącząca niestabilny obszar z innymi rejonami, w których istniały problemy, takimi jak Afganistan. Umożliwiono tym samym szybki i łatwy przerzut ludzi, narkotyków, gotówki, zagrożonych gatunków oraz cennego drewna z Azji do Europy i dalej do Stanów Zjednoczonych.
Ta zwarta grupa niepewnych nowych państw na południu dawnego imperium rosyjskiego powstała, gdy globalizacja nabrała szybszego tempa. Kiedy na Nowym Jedwabnym Szlaku rozpoczęła się walka o władzę, jeszcze bardziej wzrosło zapotrzebowanie na pieniądze konieczne do zagwarantowania wpływów politycznych. Ci, którzy pokładali swoje ambicje w niestabilnych państwach, potrzebowali tego zanarchizowanego terytorium do trzech rodzajów transakcji: do lokowania gotówki w bezpiecznych bankach zachodnich i w nieruchomościach, do sprzedaży nielegalnych towarów i usług do krajów Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i na wschód do Japonii oraz do kupna i sprzedaży broni na terenie byłego Związku Radzieckiego oraz do jej eksportu w punkty zapalne na całym świecie.
– Na przełomie 1993 i 1994 roku rozpocząłem pracę w organach kontroli, wiedząc, że globalizacja zyskuje coraz większy wpływ na wiele kwestii – powiedział mi Jon Winer, siedząc w obitym pluszem gabinecie kilka budynków za Białym Domem. Jako projektodawca strategii administracyjnej do spraw przestępczości zorganizowanej za kadencji Clintona Winer dostrzegał nowe kierunki rozwoju wcześniej niż inni.
– Przykładem był Salwador – ciągnął. – Po wojnie ludzie postanowili wykorzystać swoje magazyny broni, żeby zarobić pieniądze, działając w gangach. A potem zorientowaliśmy się, że prawicowe oddziały paramilitarne i lewicowe partyzantki zaczęły w s p ó ł p r a c o w a ć! Napady rabunkowe, porwania, kradzieże samochodów...
Winer natknął się na coś, co nadal dręczy organizacje pokojowe, próbujące powstrzymać wojny, które wyniszczają niestabilne rejony. Kiedy dyplomatom udaje się doprowadzić do zakończenia walk, stają twarzą w twarz ze zrujnowaną lokalną gospodarką i społeczeństwem zdominowanym przez młodych, żądnych krwi mężczyzn, którzy nagle zostali bez pracy, ale zdążyli się przyzwyczaić do tego, że wszystko im wolno. Chcąc uzyskać długotrwałą stabilizację, należy znaleźć im pożyteczne zajęcia. W przeciwnym wypadku nie będą się umieli oprzeć pokusie wstąpienia do organizacji przestępczych. Z perspektywy czasu, jak stwierdził Winer, skala tego problemu w Salwadorze oraz innych miejscach konfliktów z lat osiemdziesiątych była niczym w porównaniu z tym, co miało nas czekać w latach dziewięćdziesiątych.
Głównymi źródłami dochodu w Salwadorze nie były kradzieże samochodów ani narkotyki. Ale na Bałkanach i Kaukazie główne źródło j e s t natury kryminalnej. I oto mamy zupełnie inny model!
Zacieśniające się więzy globalizacji wzmacniają wpływ olbrzymich rozłamów w porządku międzynarodowym, takich jak upadek Związku Radzieckiego. Przez pierwszych kilka lat po tym wydarzeniu nikt nie miał najmniejszego pojęcia, co tak naprawdę oznaczało nagłe zwiększenie zasobów mineralnych i kryminalnych zysków w całej gospodarce, wliczając szarą strefę. Wprawiało to często w zakłopotanie tych, którzy obserwowali niektóre zmiany w światowym porządku. Co zwykły glina w spokojnej mieścinie Woking miał wiedzieć na temat morderczych walk na Kaukazie?
Naukowcy i badacze włożyli wiele wysiłku w zrozumienie procesów „legalnej” globalizacji, która w znacznej mierze była regulowana i mierzalna. Ale od momentu liberalizacji międzynarodowych rynków finansowych i towarowych oraz od upadku komunizmu szara strefa zdobyła spory odsetek udziału w globalnym produkcie krajowym brutto. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i instytutów badań w Europie i Ameryce Północnej obecnie udział szarej strefy wynosi między 15 a 20 procent globalnego obrotu.
Oczywiście, w grę wchodzi wiele nadużyć, jak na przykład uchylanie się od płacenia podatków, którego nie można przypisać wzrostowi międzynarodowej konspiracji przestępczej. Ale biorąc pod uwagę to, że szara strefa zyskała spore znaczenie ekonomiczne na świecie, zadziwia fakt, że poświęcamy tak mało uwagi systematycznym próbom zrozumienia sposobu, w jaki działa i jak łączy się z legalnymi gałęziami gospodarki. Szara strefa wcale aż tak bardzo nie różni się od swojego legalnego odpowiednika, który sam w sobie jest często mniej przejrzysty, niż byśmy sobie życzyli. Zarówno w bankowości, jak i w handlu towarami przestępcy działają w sposób znacznie nam bliższy, niż przypuszczamy.
Ten olbrzymi nieuregulowany obszar gospodarczy jest jak bagno zawierające wartościowe składniki, będące pożywką dla problemów związanych ze sferą bezpieczeństwa. Międzynarodowy terroryzm również na tym korzysta, ale ze względu na śmierć i spustoszenie, jakie ze sobą niesie, jest prymitywnym i stosunkowo nieistotnym czynnikiem. Przestępczość i pogoń za pieniądzem lub potęgą polityczną okazały się nieporównanie groźniejsze w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci. Przeznaczanie ogromnych sum na walkę z terroryzmem przy jednoczesnym zaniedbaniu innych problemów związanych z bezpieczeństwem jest konsekwencją długotrwałego niewłaściwego kierowania gospodarką, szczególnie pod rządami George’a W. Busha. Co ciekawe, wszystkie sondaże opinii publicznej przeprowadzone w Iraku po amerykańskiej inwazji wskazują na korupcję i przestępczość na równi z terroryzmem jako główne przyczyny niezadowolenia obywateli. A przecież efekty dwóch pierwszych czynników – nie tylko w Iraku, ale także na całym Środkowym Wschodzie – utrzymają się jeszcze długo po tym, jak zmniejszy się skala terroryzmu.
Z Bałkanów, które już dobrze znałem, wyruszyłem w podróż dookoła świata, chcąc prześledzić historię zaskakującego wzrostu przestępczości zorganizowanej i szarej strefy w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Podczas podróży spotkałem wiele fascynujących postaci, obdarzonych wysoką inteligencją, energią, odwagą, błyskotliwością i siłą ducha. Znaczna część z nich to przestępcy, niektóre to ofiary, jeszcze inne to politycy, policjanci lub prawnicy. Prawie wszyscy ci ludzie chętnie dzielili się swoimi dziwnymi, przerażającymi, a nawet zabawnymi historiami. Specyfika tematu sprawiła, że większość z nich była gotowa rozmawiać ze mną anonimowo; z tego też powodu wiele nazwisk zostało zmienionych¹. Chciałbym podziękować wszystkim, z którymi rozmawiałem lub których prosiłem o pomoc, za czas mi poświęcony oraz głębokie spostrzeżenia.
Liczę na to, że historie tych ludzi przyczynią się do rozwiązania zagadki funkcjonowania przestępczości zorganizowanej w zglobalizowanym świecie. Mam również nadzieję, że posłużą politykom i policji jako wskazówka, jak radzić sobie z podobnymi problemami, by w przyszłości chronić osoby takie jak Karen Reed przed działaniami zbrodniczych organizacji.Rosyjska mafia – akuszerowie kapitalizmu
Leżące po obu stronach wielkiej rzeki Ural miasto Atyrau wyróżnia się tym, że stoi na nieporowatej glebie, blokującej naturalny odpływ wody. W zimie poziom wody w rzece podnosi się, zalewając błotem drogi i chodniki. Kiedy przyjechałem do tego sześćdziesięciotysięcznego miasta, przez pierwszy kwadrans dreptałem ulicami z podwiniętymi nogawkami, nie chcąc pobrudzić spodni. Później, jak wszyscy, pogodziłem się z błotem oblepiającym moje buty, skarpetki, spodnie i płaszcz. Żółtobrązowy odcień ścian domów wybudowanych jeszcze za czasów sowieckich wydaje się specjalnie dobrany pod kolor leżącego na ziemi błota. Brudne, zagrzybione korytarze i windy wewnątrz budynków cuchną moczem.
Rozlatujące się budowle można zobaczyć w setkach miast byłego Związku Radzieckiego, ale w Atyrau tendencja ta ulega zmianie w miarę zbliżania się do centrum. Nagle w miejsce socjalistycznych projektów pojawiają się rzędy nieskazitelnie białych domów. Strażnicy w szykownych niebieskich mundurach patrolują osiedla zbudowane na modłę eleganckich amerykańskich przedmieść, rozciągające się za masywnymi ogrodzeniami. Naprzeciwko widać postmodernistyczny biurowiec z fasadą składającą się głównie z lśniących uchylnych okien. Z całej dzielnicy emanują profesjonalizm, postęp, czystość i dobrobyt. A jednak nowe Atyrau wydaje się tak samo bezduszne jak starzejące się sowieckie slumsy, które wypiera.
Mimo ponurego pierwszego wrażenia to miasto położone daleko na północnym zachodzie Kazachstanu nie jest zwyczajną postsowiecką pustynią. Pod względem ekonomicznym jest to prawdopodobnie jeden z dziesięciu najważniejszych obszarów w byłym Związku Radzieckim. Głównym powodem takiego stanu rzeczy (a zarazem powodem inwazji zachodnich firm i agencji nieruchomości) są olbrzymie złoża ropy i gazu ziemnego, stanowiące powyżej 50 procent znacznych zasobów naturalnych Kazachstanu. Złoża te znajdują się ponad dwieście kilometrów od lądu, na dnie Morza Kaspijskiego. Mimo że Atyrau leży u ujścia rzeki Ural, 90 procent jego mieszkańców nigdy nie widziało tego śródlądowego morza – cały obszar wokół miasta był zamkniętą strefą wojskową i ekonomiczną za czasów sowieckich i dzisiaj również podlega restrykcjom.
Kazachstan zdobył niepodległość w 1991 roku bez żadnego wysiłku i nie w efekcie własnych błędów czy żądań. Związek Radziecki rozpadł się, a Rosja zrezygnowała z politycznej kontroli nad wielkimi połaciami Europy i Azji. Jednym z takich obszarów było mało znane państwo w Azji Centralnej, większe od Europy Zachodniej, ale liczące zaledwie piętnaście milionów mieszkańców. Większość ludzi kojarzy ten kraj tylko z Boratem, skandalizującą postacią kazachskiego prezentera, wymyśloną przez brytyjskiego komika Sashę Barona Cohena. Kazachstan Borata jest krajem osłów i prostytutek. W rzeczywistości jest to państwo o olbrzymim znaczeniu geostrategicznym. O jego względy zabiegają Rosja, Ameryka oraz Chiny. Uzyskanie niepodległości zbiegło się w czasie z uświadomieniem sobie przez Kazachów potencjału finansowego, jaki niesie ze sobą ropa naftowa. Wkrótce nad Atyrau zaczęły krążyć światowe potęgi i wielkie korporacje, węsząc spory zarobek i oferując technologie, które miały umożliwić wydobycie jak największej ilości surowca w jak najkrótszym czasie.
Pytanie, na jakie w tej chwili muszą sobie odpowiedzieć mieszkańcy Kazachstanu, brzmi: czy nowe/stare elity (dawni komuniści, a dzisiaj kazachscy patrioci) są na tyle rozsądne, by uniknąć „klątwy ropy” – a zatem: czy jakiekolwiek tworzące się instytucje demokratycznej odpowiedzialności nie zostaną zniszczone przez falę chciwości, która towarzyszy odkryciu mineralnego skarbu?
Alternatywą dla takich instytucji jest system kontrolowany głównie przy wykorzystaniu korupcji. Taki był los Angoli, Nigerii i Indonezji – w tych krajach również niedawno odkryto podziemne bogactwa, choć w tym względzie Arabia Saudyjska nadal pozostaje pierwotnym i niedoścignionym wzorem.
Jak do tej pory niewiele wskazuje na to, by dyktatura wybranego przez naród prezydenta Nursułtana Nazarbajewa była w stanie sprawiedliwie rozdzielać pieniądze, choć przy tak małej populacji zarówno on, jak i jego przyjaciele oligarchowie mają po temu wszelkie dane.