- W empik go
Meksyk, moja miłość. Historia Eleny Poniatowskiej - ebook
Meksyk, moja miłość. Historia Eleny Poniatowskiej - ebook
Biografia meksykańskiej reporterki i pisarki o polskich królewskich korzeniach – Eleny Poniatowskiej. Elena Poniatowska to meksykańska pisarka stawiana w jednym rzędzie z Márquezem, Llosą i Fuentesem. Wywodzi się z królewskiego rodu Poniatowskich. Laureatka Nagrody Cervantesa nazywanej hispanojęzycznym Noblem.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-66275-15-7 |
Rozmiar pliku: | 3,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Francja i Meksyk.
Młodość: Lata pięćdziesiąte. Helena i Kitzia bywają na balach i przyjęciach.
Helena na wakacjach w Tecoulutli i Acapulco.
Helena od wydania pierwszej książki zaczyna oficjalnie używać imienia Elena. Obrazki rodzinne: z córką Paulą, mężem Guillermem Haro (fot. Rosa Nissán) oraz mamą.
Elena w pracy: Spotkanie z Subcomandante Marcosem, Rafaelem Guillénem Vicente, jednym z liderów Zapatystowskiej Armii Wyzwolenia Narodowego. Lipiec 1994.
Na wiecu poparcia dla Andrésa Manuela Lópeza Obradora zorganizowanym na placu Zócalo
z przyjaciółką Martą Lamas, ikoną latynoamerykańskiego feminizmu.
Elena z wnukami.SPOTKANIE
Furtkę otwiera starsza pani. Spod opadających łagodną falą siwych włosów spoglądają na mnie badawczo jej niebieskie oczy. Pierwsze, co zwraca moją uwagę, to prosta postawa. Bije od niej jakieś dostojeństwo, podkreślone powściągliwymi ruchami. Dopiero po chwili z zaskoczeniem spostrzegam, że jest ubrana w granatowy dres z polaru i różowe adidasy.
Kiedy wchodzę do niewielkiego ogrodu, za mną przez furtkę wbiega kot.
– Váis, wchodź do środka. Chcesz coś zjeść? – Elena pyta kota. – Jego brat Montsi rzadko pojawia się w domu, większość czasu włóczy się po ulicach. Skinieniem głowy wskazuje na pobliski kościółek. – Przypuszczam, że karmią go na zakrystii.
Przez niemal całkowicie przeszklony front parteru widać jasny salon, w którym półki z książkami zajmują wszystkie ściany. Na okrągłym stoliku na wprost wejścia poustawiane są rodzinne fotografie. Po prawej, tuż pod oknem, stoją legendarne już fotele i kanapa obleczone żółtą tkaniną. Można śmiało powiedzieć, że nie ma liczącego się w Meksyku pisarza, artysty, aktywisty czy naukowca, który by na nich nie siedział, a sama Elena w swoim ulubionym żółtym fotelu to ilustracja prawie każdego z setek udzielonych przez nią wywiadów.
Z salonu przechodzimy do jadalni, której okna wychodzą na niewielki ogród znajdujący się za domem. Przez szybę Elena pokazuje mi Lolo – zieloną papugę siedzącą pod czarnym parasolem zawieszonym nad jej ulubioną gałęzią. Lolo cieszy się na nasz widok i zaczyna skrzeczeć. Elena tłumaczy, że ptak nie potrafi latać, a parasol chroni go przed deszczem. Pomieszczenie jest jasne, pełne kwiatów w doniczkach z terakoty. Na sztalugach i ścianach wiszą obrazy autorstwa Eleny.
Aby dojść do jej gabinetu, trzeba wspiąć się schodami na górę. Nie jest to łatwe, obie musimy schylić głowy, bo drogę blokują zwisające kaskadą łodygi aureum. Przez szklany dach wpadają ostatnie promienie słońca, oświetlając otwartą przestrzeń. Już na pierwszy rzut oka widać, że rygor salonu, w którym przyjmuje się gości, tutaj nie obowiązuje. Książki, gazety i magazyny piętrzą się bez ograniczeń, zastawiają każdą wolną przestrzeń. Na ścianach wiszą pozowane zdjęcia z młodości Eleny: ona z siostrą w balowych sukienkach, portret matki, fotografia brata Jana. Jest też rycina z księciem Józefem na koniu szykującym się do skoku w odmęty Elstery. Po drodze mijamy wysokie sterty pudeł i książek, pomiędzy nimi zauważam tytuły o polskiej tematyce. Tymczasem Elena prowadzi mnie wzdłuż ściany zastawionej regałami, na których w zielonych i bordowych albumach zgromadzone są jej publikacje. Sięga po jeden z nich i pokazuje mi starannie wklejone pożółkłe wycinki z gazet. Ten datowany jest na wczesne lata pięćdziesiąte, czyli mam w ręku jej pierwsze wywiady i artykuły. Mówi, że to mama zaczęła gromadzić wycinki z prasy i wklejać do albumów. Przez lata kolekcja nieprzerwanie się powiększała – dziś zajmuje jedną ze ścian na piętrze, a i tak swoje najnowsze publikacje w dużej mierze gromadzi już tylko na dyskach. Wskazuje mi inny regał stojący naprzeciwko. Aby do niego podejść, przechodzimy przez niewielkich rozmiarów kącik telewizyjny. Elena udekorowała to miejsce poduszkami wyszywanymi przez Indianki z Zapatystowskiej Armii Wyzwolenia Narodowego. Na małych jaśkach ktoś wprawną ręką wyhaftował hasła: „Niech żyją kobiety w ruchu oporu”, „Niech umrze poniżenie i pogarda”, pod spodem wyszywane kolorową nitką Indianki w uniformach, czerwone gwiazdy i kwiatki, przywodzą na myśl dzieła Nikifora. To najpewniej pamiątka z czasów, gdy Elena kontaktowała się z Subcomandante Marcosem.
My tymczasem podchodzimy do regału, na którym w dużym porządku zgromadzony został jej dorobek.
– Tutaj zebrałam swoje książki, wszystkie wydania, łącznie z przekładami na języki obce. Staram się zachować każdą w trzech, czterech egzemplarzach, aby trójka moich dzieci miała wszystko, co wydałam. Na półkach szybko wychwytuję polskie tłumaczenia, te pierwsze: Do sępów pójdę (1978) i Kochany Diego, całuje Cię Quiela (1986) Wydawnictwa Literackiego, i te wydane w ostatnich latach przez Sonię Dragę: Jedyna w swoim rodzaju (2016) i Leonora (2017).
Na prawo od regału znajdują się drzwi, przez które wychodzimy na zewnętrzną kładkę zawieszoną na wysokości pierwszego piętra. To ona łączy dom z pomieszczeniami na końcu posesji. W dole rysują się sylwetki ogromnych krzewów, których gałęzie podchodzą pod okna pracowni Eleny. Różowe kwiaty bugenwilli odcinają się w gęstniejącym mroku. Sama kładka przywodzi na myśl mostek, który łączył domy-pracownie Fridy Kahlo i Diega Rivery i symbolizował spajającą ich miłość. Tutaj ten rodzaj łącznika wiedzie do kwatery głównej, miejsca, w którym Elena codziennie, po krótkim porannym spacerze, siada do pracy. Odpisuje na maile, pisze kolejny artykuł do niedzielnego wydania „La Jornady”, zbiera materiały do nowej książki. Gdy ją odwiedzam, tematem kolejnego dzieła jest król Polski – Stanisław August. Dla mnie postać historyczna, dla niej najsłynniejszy przodek.
Po powrocie do salonu planujemy mój pobyt. Elena proponuje, abym towarzyszyła jej podczas publicznych wystąpień, ustalamy także harmonogram dnia. Podczas gdy ona każdego poranka będzie pracować w swoim gabinecie, ja mam wykorzystać ten czas na kwerendę w jej domowym archiwum. Obiad jemy razem, po posiłku przy herbacie, którą zawsze będziemy piły w salonie, jest czas na rozmowę i ewentualne pytania z mojej strony. Chyba że w planach mamy jakieś wydarzenie na mieście, wtedy jedziemy razem.
Naszą rozmowę przerywa pojawienie się Martiny. Kobieta jest z Eleną w ciągu tygodnia, przygotowuje jej posiłki, w soboty od rana sprząta, razem chodzą na spacery i do sklepu. Elena żartuje, że to Martina rządzi w domu. Z kruczoczarnymi, krótko ściętymi włosami i opanowanymi ruchami – ma coś z azteckiego wodza.
Gdy następnego dnia pojawiam się w domu Eleny, ona już pracuje. W pokoiku prowadzącym do gabinetu zastaję Yunuhen, jej asystentkę, która wita mnie pięknym, śnieżnobiałym uśmiechem. Jest uosobieniem archetypu meksykańskiej dziewczyny.
Elena dzień zaczyna wcześnie, dlatego patrzy na mnie trochę z ukosa, że pojawiam się tak późno. Sama pracuje nad ostatnimi poprawkami do pierwszej części książki El amante polaco o Stanisławie Auguście.
– Wiem, że w Polsce jest źle oceniany, choć w ostatnim czasie trochę się to zmieniło. Za to wszyscy kochają Józefa, marszałka Francji, za jego heroizm – tłumaczy.
Trudno się z nią nie zgodzić. Co więcej, król Stanisław i książę Józef to bodaj jedyne osoby z rodu Poniatowskich, które przeszły do historii i są żywe w polskim imaginarium. Elena jest tego świadoma. We wstępie do El amante polaco opisuje swoje rodzinne powiązania z ostatnim królem Polski. Królowa Polski